poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 87


"Czy wiesz co to jest szczęście? Szczęście to zgodność z samym sobą, to harmonia wewnętrznych demonów"


Udaliśmy się na pomost siadając na jednej z ławek. Taka cisza i spokój,a do tego tylko ja i Bartek. Obróciłam się patrząc na jego twarz które miała poważny wyraz. Zaniepokoiłam się nieco tą miną.

  -Co jest Bartek?-zapytałam.
  -Chyba musimy porozmawiać.
  -Jasne.... tylko o czym?-dopytuje.
  -O nas.-spokojnie mówi chwytając moją dłoń i szczelnie zamykając ją w swojej.
  -Nie rozumiem.
  -Bo ja już dłużej tak nie mogę....jesteś naprawdę piękną i fantastyczną dziewczyną. Kochałem cię bardzo..jednak na marne.
  -Bartek.....-chciałam mu przerwać, ale nie pozwolił mi na to.
  -Daj mi dokończyć....przez te dni kiedy byliśmy razem....naprawdę byłem zachwycony, że jesteś ze mną, że dałaś mi szansę zbliżenia się do ciebie....znalezienia drogi do twojego serca....do tego aby zastąpić ci jego. Jednak niedawno uświadomiłem sobie, że nic z tego. Twoje serce należy do niego i nawet nie wiem jakbym się starał on wygra. Jest dla ciebie ważny i nie potrafisz o tym zapomnieć....nawet nie wiesz ile bym oddał by łączyło mnie z tobą chociaż odrobinę tyle co was. Zazdroszczę mu strasznie.....nie wiem tylko czemu taka jesteś? Czemu nie spróbujesz z nim skoro się kochacie?
  -On mnie nie kocha. Nie ufa mi.
  -Skąd to wiesz? Marta ty go kochasz..... Dajcie sobie szansę. Może uda wam się to naprawić, bo jak na razie do tej pory szukasz innych po to aby zapomnieć o nim, ale z każdą chwilą jest coraz ciężej......to nie był dobry pomysł żeby się z mną wiązać...powiedz mi proszę jedno...tak szczerze...kochałaś mnie?

Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Miał rację. Szukałam innych którzy potrafili by mi zapełnić tą lukę. Po to wpadałam na te jedno nocne przygody. To z Bartmanem, to z Kosą, to z Bartkiem i Kamilem. Żaden z nich nie potrafił zająć miejsca w moim sercu. 

  -Nie wiem....kochałam cię na swój sposób. Byłeś fantastycznym przyjacielem, zawsze byłeś, starałeś się. Dzięki tobie czułam się lepiej....czy kochałam cię tak jak powinna kochać dziewczyna chłopaka?....chyba nie. Nie czułam tej chemii i namiętności między nami. Chciałam żeby była...myślałam, że z czasem sama przyjdzie, ale nic z tego.
  -Dlaczego w takim razie nie zerwałaś ze mną?
  -Bałam się, że będziesz cierpieć, że załamiesz, że przestaniesz grać, a tego bym sobie nigdy nie wybaczyła. 
  -Powiem ci, że bardziej mnie raniłaś wmawiając i dając szansę, po to abym za chwilę oglądał cię w tańcu z innym....to jak przymilasz się do innych . To zdecydowanie było gorsze niż samo zerwanie...Ale jedno ci powiem, że nie musisz się o martwić. Dalej będę grał....i to, że ty mi się podobasz nie znaczy, że działa to w drugą stronę. Szkoda, że nam nie wyszło.....ale życie leci dalej....a ty....ty jeśli nie chcesz biegać do połowy chłopaków na sam seks to załatw z nim to poważnie. Bo albo się kochacie i będziecie razem, albo nic z tego.
  -Czyli zrywasz ze mną?-zapytałam.
  -Tak.
  -Ale obiecasz mi coś?
  -Co?
  -Że mimo to nadal będziemy rozmawiać, a ty tak samo grać jak zawsze. Jesteś liderem tej drużyny. Nie mogą cię teraz stracić. Jeśli tylko będziesz chciał zrezygnuje z reprezentacji jeżeli moja osoba będzie ci przeszkadzać.
  -Nie musisz. Kiedy wiązałem się z tobą wiedziałem, że może nam się nie ułożyć.....właściwie cały czas myślałem, bo wolałem zostać zaskoczonym niż się rozczarować.
  -Przepraszam Bartek....naprawdę mi przykro, że cię tak skrzywdziłam. Mogłam tego nie robić.
  -Stało się, ale nie żałuję żadnej z tych chwil. 
  -Ja też....to obiecasz mi, że ułożysz sobie życie z inną?-pytam
  -Pewnie. Teraz kiedy wiem, że już nie mam szans muszę się z tym pogodzić.
  -Jesteś naprawdę wyjątkowy....i powiem ci, że nie zasługiwałeś na kogoś takiego jak ja.
  -Nie mów tak!
  -Ale taka jest prawda. Ja jestem zwykłą puszczalską, a ty kochany zasługujesz na dziewczynę wierną i kochającą.....wciąż będziesz dla mnie ważny. Każdy właściwie dla mnie taki jest i w razie jakichkolwiek problemów śmiało możesz do mnie walić. Zawsze ci pomogę.
  -Ty też możesz na mnie liczyć jak coś.
  -Dziękuję. -mówię i przytulam do niego mocno.
  -To jak wracamy?
  -No....trochę chłodno już jest.

Wracaliśmy w milczeniu do hotelu. Kiedy siedziałam już w pokoju zastanawiałam się nad tym co powiedział Bartek. On ma rację. Jeśli kocham Patryka to muszę spróbować o niego zawalczyć. Muszę! Może po takim dłuższym czasie rozłąki przemyślał na trzeźwo parę rzeczy i będzie chciał ze mną przynajmniej porozmawiać. Miałam brać się za pracę, ale ktoś zapukał do moich drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam je. Szybko jednak na moją twarz powrócił uśmiech kiedy zobaczyłam Matta.

  -Zapraszam cię do klubu.
  -Ale, że teraz?-zapytałam.
  -No teraz. Nie mamy dużo czasu w dzień to w nocy będziemy nadrabiać. Więc jak?-zapytał uśmiechając się najpiękniej jak potrafi.
  -Dobrze. Daj mi 15 minut i jestem na dole.
  -Czekam. 

Znikam szybko w pokoju przygotowując kolejny strój na zabawę. I proszę. Normalna dziewczyna po tym jakby zerwał z nią chłopak płakałaby, a ja co robię? Idę na randkę z kolejnym. Dziwne, ale nie mam żadnych wyrzutów ani nic. Chyba doszczętnie zostały zniszczone moje uczucia....ale poza tym....Matt....dziwne się czuję gdy jestem z nim i pragnę odkryć czemu tak właśnie jest. W szybkim tempie ubieram się i maluję. Chwytam za torebkę i wychodzę kiedy nagle słyszę za sobą siatkarza wołającego moje imię.

  -A ty gdzie?-pyta kiedy się odwracam.
  -Wychodzę.-odpowiadam Kosokowi.
  -A ja właśnie szedłem zapytać się czy idziesz z nami.
  -Mam inne plany złociutki-puszczam mu oczko i udaje się w kierunku windy. Mijam się z Bartmanem i Ignaczakiem którzy zlustrowali mnie wzrokiem.
  -Nie wasza sprawa-mówię kiedy widzę, że chcą coś powiedzieć. 

Jak zajeżdżam na dół widzę Matta. Prezentował się strasznie przystojnie. Ciacho jakich mało, a ja mogę z nim spotkać się. Dlaczego czuję, że będzie dla mnie jakąś wyjątkową osobą...poza tym wciąż nie mogę zrozumieć co ja mam w sobie takiego, że przyciągam siatkarzy...i co oni mają, że sama do nich lgnę. Ale tak właściwie teraz to inna sytuacja. On nie jest z mojej reprezentacji....nawet jakoś inaczej odbieram go. Może potrzebuję odskoczni od moich chłopaków i poznać takich spoza mojego otoczenia. 
  -To gdzie idziemy?-pytam.
  -Przed siebie.-odpowiada i ruszamy do miasta. Wpierw zaliczyliśmy wieczorny spacer po zapełnionych ulicach miasta, a potem weszliśmy do jakiegoś oświetlonego budynku. Już mi się podobało, za sam wystrój. Udaliśmy się w stronę baru, a siatkarz zamówił dwa drinki.

  -Byłeś już tu wcześniej?-zapytałam kiedy siadaliśmy do stolika.
  -Raz z chłopakami zanim jeszcze cię poznałem. Naprawdę świetny lokal. 
  -Widzę właśnie-odpowiadam rozglądając się kiedy nagle dostrzegam siatkarzy.-No chyba to jest jakiś żart! Mało śmieszny żart!

Nie zdążyłam się schować, bo chłopaki zauważyli mnie i ruszyli w naszym kierunku przysiadając się. 

  -No proszę jaki zbieg okoliczności!-przekrzykuje muzykę Piter.

Zaczęli tą swoją gadkę szmatkę, a ja wiedziałam i tak, że śledzili mi. Kiedy na scenę zapraszano osoby chętne do zaśpiewania czegoś zgłosiłam się mając nadzieję, że wyrwę się od nich. Kiedy stałam na scenie didżej zapraszał jeszcze jakiegoś ochotnika. Siatkarze krzyczeli i pokazywali na Zibiego który nie chciał. JA również krzyczałam, że nie. Jednak po zachęceniu publiczności wstał i stanął obok mnie. W myślach tylko błagałam, żeby nie dali mi nic miłosnego, bo normalnie zastrzelę się. Zawsze wczuwam się w piosenki które śpiewam więc boję się, że i tym razem tak będzie. Przypadła nam mieszanka dwóch piosenek. Nie miałam pojęcia jak nam to wyjdzie.Szło nam jednak świetnie. Nawet udało mi się zagrać niby to, że to zakochana dziewczyna śpiewa chłopakowi. Kiedy wróciliśmy do stolika siatkarze ciągle nie dawali nam spokoju mówiąc, że pięknie śpiewamy piosenki miłosne. 

  -Idźcie wy w cholerę! Chcecie zobaczyć co zaśpiewam i zrobię?!
  -No pokaż.

Rozejrzałam się wpierw po lokalu szukając jakieś dziewczyny która podrywała inne osoby tej samej płci. W takim miejscu często takie się zdarzają. Jak odnalazłam w tłumie jedną z nich podeszłam do niej przedstawiając się i prosząc o małą przysługę. Kiedy usłyszała o moim pomyśle strasznie się nakręciła. Podeszłam wraz z nią do didżeja mówiąc, żeby włączył coś dla nas specjalnego. Słysząc o co go poprosiłam uśmiechnął się szeroko. Weszłam wraz z Katią-bo tak miała na imię ta dziewczyna na scenę. Spojrzałam na chłopaków wiedząc, że już wygrałam. Trzeba było mi się z nimi założyć. Niezły przypływ kaski by był. Jednak na to już za późno. Z głośników poleciał podkład piosenki Katy Perry-I kissed girl, a na ekranie po chwili pojawiły się słowa. Na zmianę z nową znajomą śpiewałam to. Pod koniec odstawiłam statyw z mikrofonem i podeszłam do niej kładąc dłonie na policzkach i całując w usta. Dziewczyna odpowiedziała tym samym. Od razu uśmiechnęłam się do niej i zeszłam ruszając do siatkarzy. Jak gdyby nigdy nic dosiadłam się z powrotem do chłopaków. Musieli szczęki zbierać ze stolika.

  -Oj przestańcie! Przecież to nic takiego!
  -Jak nic?! Całowałaś się z dziewczyną-odpowiada Igła.
  -I? Będę się całować z kim chcę i kiedy chcę i żaden z was nie może mi tego zabronić!-podnoszę głos, a po chwili wstaję ciągnąc w swoim kierunku Matta.
  -A ty gdzie?!-rzuca pytanie Zibi
  -Jak najdalej od was-odpowiadam i po chwili znikamy stamtąd.


Spacerowaliśmy dużo rozmawiając. Jak zawsze odprowadził mnie pod same drzwi i uciekł do siebie. Byłam naprawdę zadowolona z tego, że poznałam Andersona. Wyjątkowo jak nigdy budzę się wcześnie. Byłam taka szczęśliwa, że ubrałam się w coś sportowego i postanowiłam trochę pobiegać. Ostatnio ani nie tańczyłam, ani z chłopakami nie biegałam to naturalnie to nadrobię. Po przebiegnięciu 5 km postanowiłam odpocząć. Będąc w parku natknęłam się na taki mini taras widokowy. Musiałam zrobić większy krok by wspiąć się na niego. Oparłam się o barierkę i podziwiałam widoki.

  -Proszę, proszę....kogo my tu mamy?-usłyszałam za sobą i odwróciłam się.
  -Matt?
  -No a któż by inny. Jasne, że ja.
  -Co tu robisz?-pytam.
  -Najprawdopodobniej to co ty. 
  -Rzeczywiście-mówię dopiero teraz orientując się, że ma na sobie dres.

Próbowałam zejść, ale siatkarz zaoferował, że mi pomoże. Podszedł bliżej i chwycił za biodra delikatnie zdejmując mnie i powoli opuszczając. Kiedy napotkałam na swojej drodze jego twarz nie mogłam się powstrzymać i pocałował go. Postawił mnie na ziemię nadal jednak nie przerywając tego spotkania warg. Wręcz przeciwnie zaczął całować z coraz większą zachłannością.

  -Przepraszam-szepnęłam kiedy oderwał się już ode mnie.
  -Za co? Za to, że zrobiłaś to na co ja miałem od dawna ochotę, ale bałem się jak zareagujesz ty i twoi chłopcy.
  -Nie zwracaj na nich uwagi. Są po prostu zazdrośni.-odpowiadam.
  -Nie dziwie im się. Też bym był zazdrosny o taką dziewczynę w swoim zespole....pilnowałbym cię jak oka w głowie.
  -Miło to słyszeć-mówię i delikatnie muskam jego wargi.
  -Wiesz nie chciałbym przerywać nam tej pięknej chwili, ale powinniśmy biec. Za  kilkanaście minut śniadanie, a potem ja mam siłownie.
  -A my trening na sali.
  -No właśnie....więc co? Kto ostatni stawia dzisiaj wieczorem lody.
  -Okej.

I oboje pobiegliśmy jak najszybciej do hotelu. Byłam pierwsza, ale to dlatego, że on bardzo chciał chyba mi kupić ten deser. W windzie pożegnaliśmy się jak należy i wysiadłam na swoim piętrze,a on wjechał wyżej. Wzięłam szybki prysznic, a potem biegiem na śniadanie. Byłam w tak dobrym nastroju, że nawet docinki Bartmana mi nie przeszkadzały. Dzień minął nam bardzo szybko. Chyba jak nigdy. Nie mogłam się już doczekać spotkania z przyjmującym. Miał on w sobie coś takiego, że od razu ciągnie mnie do niego. Po powrocie przebrałam się w najlepsze i najładniejsze ciuchy zjeżdżając na dół. Chłopak powitał mnie czułym buziakiem. Uśmiechnęłam się na samo to co się działo. Z dobrymi humorami ruszyliśmy na te obiecane przez chłopaka lody. Naprawdę było przy tym niemało zabawy kiedy ubrudziłam się i próbowałam wytrzeć, ale on powstrzymał mnie gdyż swoimi ustami postanowił zebrać to, no a potem jak wiadomo kolejny raz się całowaliśmy. Tym razem nie mogłam zostać dłużej gdyż muszę pomóc Oskarowi robić te statystyki. Pożegnałam się z Amerykaninem i weszłam do siebie. W pokoju przejechałam palcami po wargach. Jeszcze czuję dotyk ust siatkarza.-Czyżbym ja się zakochała? Jeszcze żaden z nich nie wyzwalał we mnie tyle uśmiechu co on. Przebrałam się robiąc to co miałam zrobić. Po godzinie do pokoju wpadł Oskar i zasiadł do swojego stanowiska. Skończyłam nieco wcześniej niż on i od razu zasnęłam.

Dzień zaczął się jak każdy czyli prysznic, pakowanie, śniadanie i na trening.
O 13:00 wyjechaliśmy na salę. Kiedy rozkładałam rzeczy siatkarzy podeszli do mnie Bartman, Kurek, Kosok, Igła i Wiśnia.

  -Co? Napój był za ciepły? -pytam kładąc ich ręczniki na krzesło.
  -Co to ma być?!-krzyczy Zbyszek rzucając w moją stronę jakieś kartki. Ignaczak podnosi je podając mi do rąk własnych. Przyglądam się wydrukom jakichś artykułów ze zdjęciami....a dokładniej ze zdjęciami moimi i Matta całujących się w parku, lodziarni, rozmawiających i biegnących. Prześledziłam to co tam było napisane. No to ładnie. Właśnie zostałam dziewczyną Andersona. 

  -Skąd wy to macie?!-zapytałam.
  -Nie ważne skąd! Powiedz dlaczego nam to robisz?!-krzyczy Bartman.
  -Nic wam przecież nie robię! To moje sprawy z kim się wiążę!-odpowiadam mu również krzykiem.
  -Marta my naprawdę nie mamy nic do twojego związku z Mattem, ale może na razie zwolnijcie....wiesz to nie wygląda dobrze w oczach wszystkich kiedy statystyk wiążę się z siatkarzem drużyny przeciwnej-spokojnie mówi Igła.
  -Bo co?!
  -Bo każdy wie, że chłopak chce po prostu wyciągnąć od ciebie informację na temat naszych słabych punktów, aby w razie czego wygrać z nami!-wali prosto z mostu atakujący przez co moja dłoń ląduje na jego policzku.
  -W przeciwieństwie do ciebie on nie pomyślałby o tym...jesteś gnojkiem i tyle!!-wykrzykuje mu, a potem nie zważając na konsekwencje wybiegam z hali. Przebieram się w szorty i koszulkę i od razu idę do pokoju Matta. Z tego co mówił miał dzisiaj wolne. Tak też było. Był zdziwiony moją obecnością, ale zgodził się na spacer. Przez cały dzień byłam poza hotelem. Dopiero wieczorem w znacznie lepszym humorze wracamy. Kiedy tylko wchodzę do hotelu po prostu aż zamurowało mnie to co zobaczyłam. Na środku stał Zibi i całował się z jakąś blondyną. Dopiero gdy odsunęła się od niego poznałam Aśkę.- A co tak lafirynda tu robi?!-zadaje sobie pytanie w myślach i kiedy tylko zauważają mnie znów zaczynają się całować. No po prostu rzygać mi się chce z tego powodu. Ciągnę Matta w stronę windy i tym razem nie zatrzymujemy się na moim piętrze, a jedziemy do niego. W pokoju zastajemy Lotmana który rozmawia z kimś. Siadam na łóżku siatkarza, a ten przynosi mi coś do picia. Po dłuższej chwili Paul znika, a my zostajemy sami. Odstawiam szklankę i wstaję aby przekręcić klucz w drzwiach. Kiedy wracam do niego zaczynamy się całować, a nasza odzież po chwili ląduje na podłodze. No Matt wiedział jak doprowadzić mnie do rozkoszy. Po wszystkim leżeliśmy przez chwilę wtuleni w siebie. 

  -Marta wyjedź ze mną-mówi, a ja spoglądam mu w oczy.
  -Kiedy?
  -Po Lidze światowej. Przyjedź do mnie do Ameryki. Spędzimy tam wspaniale czas.
  -Wierz mi...bardzo i to bardzo bym chciała.
  -Co cie trzyma więc?
  -Praca...za niedługo Igrzyska, a przed tym jeszcze Memoriał. Muszę  tam być.
  -Czyli nawet nie będziesz miała jak się ze mną spotkać?
  -Na Igrzyska się zobaczymy. 
  -No tak-odpowiada.

Nagle do drzwi zaczyna dobijać się Paul. Szybko wskakujemy w swoje ubrania i staramy się udawać, że wszystko jest w porządku. Wyjątkowo po dzisiejszym dniu nie miałam ochoty wracać do tamtej bandy. Anderson zabrał mnie na seans filmowy do swoich kolegów. Poznałam wielu chłopaków których nieraz rozkładałam na czynniki pierwsze aby pomóc mojej drużynie. Bardzo ciepło mnie przyjęli. Po filmie udałam się do Matta zostając z nim na noc. Chciałam by po prostu był obok, by tulił mnie cały czas.

                               _________________________________

Spokojny Bartek zrywający z Martą...znak, że coś się dzieje :) Zauważył od razu, że nie będzie w stanie pokochać go jak tamtego :) 
Wiem, że niektórym z was nie podoba się, że pojawia się tutaj kolejny czyli Matt, ale on naprawdę musi tu być. Zobaczycie niedługo dlaczego. Kto wie może wyeksmituje dziewczynę do Stanów ;) 
Całuję :* i dzięki za komentarze i za to, że czytacie tą "Modę na sukces" :D

14 komentarzy:

  1. NIE NIE NIE NIE NIE !!!! NO WIESZ MATT NIBY ZA PIĘKNY NA TEN ŚWIAT ALE JA NADAL UWAŻAM, ŻE MARTA POWINNA BYĆ ZE ZBYSZKIEM I NIC TEGO NIE ZMIENI ;) JESZCZE BD RAZEM PRACOWAĆ TO SIĘ WSZYSTKO DOPEŁNIA ;)

    A ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE ŚWIETNY ;* ALE NIE RÓB MI WIĘCEJ TEGO I POZWÓL MARCIE BYĆ ZE ZBYSZKIEM XD

    POZDRAWIAM ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. moim daniem nie potrzebnie pojawil sie Matt ;c a Marta naprawde zachowuje sie jak dziwka.. ale cóż poradzic jej zycie . ona powinna byc z Zibim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK ! ROBIMY APEL ! MARTA MA BYĆ ZE ZBYSZKIEM, BO:
      1.KTO SIĘ CZUBI TEN SIĘ LUBI XD
      2.OBOJE LUBIĄ SIEBIE W NOCY (IF YOU KNOW WHAT I MEAN)
      3.ZEMSTA DOSKONAŁA NA AŚCE !
      4.BARTMAN POZDRAWIA TYLKO BRUNETKI ^^

      KTO SIĘ ZE MNĄ ZGADZA ?

      ACH JA BUNTOWNICZKA XD

      Usuń
    2. He he :) No proszę jakie konkretne argumenty :).....no cóż nie mogę zdradzić tego jak potoczą się losy jego, jej i innych ;) Ale podpunkt czwarty mnie rozwalił.... Pozdrawia brunetki o brązowych oczach :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    3. JA MU TO BĘDĘ WYPOMINAĆ XD SAMA JESTEM BLONDYNKĄ O NIEBIESKICH OCZACH WIĘC GDY PRZYCHODZI JAKAŚ OKAZJA PRZYPOMINAM O TYM XD

      POZDRAWIAM ;*

      Usuń
    4. Ja też jestem za! :)

      Usuń
  3. Może chce od niej wycignac informacje o statystykach Polaków i ich słabych i mocnych stronach a potem ja zostawi.Zobaczymy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, na szczęście nadgoniłam :)
    Zapraszam do siebie na prolog :)
    Mile widziane będą komentarze :)

    http://magiczne-dwa-miesiace.blogspot.com/2013/07/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Może nie wszystkim się to podoba, ale ja LUBIĘ to, że Bartek zerwał z Martą. Oni nie pasowali do siebie. Lubię go i on zasługuje na dziewczynę która naprawdę go pokocha.
    Jestem strasznie ciekawa co wniesie do tego opowiadania Matt;)
    Buź;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Marta ładnie się zabawia po rozstaniu z Bartkiem, którego zresztą zbytnio nie przeżyła.
    Siatkarze źli na jej nowe znajomości, ale nie dziwie im się. Jednak powinni mieć do niej trochę więcej zaufanie. Przecież jest profesjonalistką i nie powie takich rzeczy, bynajmniej mam taką nadzieję.
    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  7. To najciekawsza "Moda na sukces" jaką czytałam... Pisz, pisz dalej. Czekam na dalszy rozwój opowiadania ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj odważna ta Marta i żadnych zahamowań to ona nie ma :P
    Nie mam pojęcia co kombinujesz z Mattem, ale ciągle mam nadzieję, że Marta będzie ze Zbyszkiem :D
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Matt *.* Top jest to! :D Tu miała walczyć o Patryka . . Czuję, że Anderson namiesza ;)

    OdpowiedzUsuń