środa, 17 lipca 2013

Rozdział 75

"A teraz spójrz prosto w oczy tancerzowi i powiedz mu, że to co robi to zabawa, że Twoje życie jest bardziej wymagające, że jesteś silniejszy, że trening tańca to nie trening a czysta przyjemność."


Kiedy rano się obudziłam dziewczyny jeszcze spały. Wyjątkowo czułam się wypoczęta. Na kanapie w pokoju leżał Kamil. Trochę tłoczno i duszno zrobiło się tutaj. 
Dzisiejszy dzień przebiegał na treningach z Kamilem, a wieczorem z dziewczynami. Rano wszyscy ulotnili się już, a ja wróciłam tym razem tylko do pracy statystyka. Było ciężko, ale na razie nie chciałam znów ćwiczyć, bo ostatnio poczułam ukucia w kolanie z którym ostatnio miałam problemy. Nie mówiłam tego nikomu na razie. Odpoczynek dobrze mi zrobi. Po trzech dniach pomagania chłopakom na sali i biegach na siłowni wieczorem do mojego pokoju zaszedł trener.

  -Marta jutro możesz zrobić te zajęcia z tańca. Chłopakom na pewno dobrze będzie oderwać się od ćwiczeń i zrobić coś innego.
  -W porządku.
  -Czyli jutro o 10:00 w sali do ćwiczeń.
  -Nie ma problemu.
  -Dobranoc-mówi.
  -Dobranoc.

Do 24:00 szukałam czegoś by ich tak zmęczyć, że na następnym treningu, nie dadzą rady podskoczyć do bloku. Wszystko sobie dokładnie rozpisałam i wybrałam odpowiednie piosenki. Rano ubrana w t-shirt, spodenki i adidasy idę na śniadanie. Potem chwila odpoczynku i na salę. Chłopaki już tam byli.

  -Witam-uśmiecham się wchodząc do środka. 
  -Hej Martuś.-odzywa się Kuraś.

Włączyłam muzykę jakąś i rozejrzałam się po wszystkich.

  -Poprowadzić wam rozgrzewkę czy nie chcecie?-zapytałam.
  -Poradzimy sobie sami. Umiemy się rozgrzać-odpowiadam oschle Zibi.
  -W porządku. W takim dobrze rozciągnijcie wszystkie partie ciała. 

Sama zajęłam się tym. W lusterku widziałam jak każdy wykonywał coś na swoją rękę. Potem zobaczą, że będą mieć problemy...a raczej zakwasy. Jak tylko zjawiła się pozostała część grupy, zaprezentowałam im plan.

  -Dzisiaj możecie zobaczyć jak ja i ile trenuje taniec. Zdaje się, że to chwila, ale pracuje ciężko i spędzam niekiedy całe dnie tańcząc wymiennie. Raz z Kamilem, a raz z dziewczynami. Do tego konkursy, występy i inne rzeczy....ale oczywiście dla was zaprezentuje wszystko w nieco okrojonym składzie. 
  -Oj Marta przestań! To nic trudnego-odzywa się Bartman.
  -Myślisz?! Okej! Skoro tak....ten który najdłużej wytrzyma otrzyma nagrodę.
  -A jaką?-zapytał Bartek.
  -Zobaczysz....a teraz zaczynamy od prostych kroków.

Fajnie było patrzeć na nich jak tańczą. Niektórzy to nie nadawali się do tego. Poprawiałam ich i pomagałam w razie czego. Szybki i prosty układzik opanowali. Zobaczymy jak poradzą sobie przy muzyce. No z tym było źle....a nawet fatalnie. 

Po półtorej godzinie odpadli trenerzy. Po kolejnych pół Oskar i Guma. Reszta trzymała się dobrze. Ściągnęłam z siebie koszulkę zostając w samym sportowym biustonoszu. 

  -No chłopaki nie jest tak źle......Bartman widzę, że bardzo spodobały ci się te wszystkie seksualne ruchy.
  -Mam w tym wprawę więc mogę się pochwalić tym.
  -No tak..-westchnęłam i wróciłam do dalszego tańczenia.

Dołożyłam kolejną choreografię. Myślę, że bardzo im się spodobała, a szczególnie tym którzy stali na początku. W trakcie refrenów ustawialiśmy się w szeregu chwytając za biodra sąsiada z przodu.....ewentualnie można było klepać po tyłku. Bartman szczególnie wykorzystywał to drugie gdy byłam przed nim. Ja klepałam Kurka, któremu się to podobało.

  -Ignaczak! Jeśli jeszcze raz klepniesz mnie w pośladek...-krzyknął Ziomek.
  -Kosok!-odezwał się Jarosz.

Było zabawnie słyszeć to. Na parkiecie zostali już sami siatkarze, bo sztab wymiękł i oglądał ich poczynania na parkiecie.

  -Bioderka!!! Mocno!! Seksi chłopaki!!! Seksi! Chcę widzieć seks!-krzyczę przyglądając się im.

Pod koniec piosenki gdy również staliśmy w rządku tym razem tańczyliśmy przez chwilę w takiej pozycji. Bartek niemal przycisnął mnie do siebie...Bartman przede mną również wywijał tyłeczkiem. Wyglądało to jakby się starali pokazać mi, że są najlepsi. Czyżby to oni rywalizowali o tą nagrodę?

Po godzinie zrobiłam małą przerwę na odpoczynek. 15 minut i wróciliśmy do zajęć. Kolejny układ. Nie były one ciężkie, bo to wszystko ja zazwyczaj miałam jako rozgrzewkę na każdych zajęciach. Cały układ był powtórzeniem paru kroków, figur i tyle. Po kolejnych godzinach odpadała reszta siatkarzy. Na parkiecie zostali najtrwalsi czyli Zibi, Kurek, Kosa i Pit. Środkowi odpadli po kolejnej godzinie. Tych dwóch nadal się nie poddawało. W tle podrygiwali ci którzy odpadli dużo, dużo wcześniej.  Ja przyznam, że podziwiam dwójkę która dotrzymywała mi tempa. Oboje tańczyli już w samych spodenkach. Po ich klatach spływały strużki potu. Włosy były mokre niczym po kąpieli. Żaden nie chciał ulec, ale niestety po kolejnych próbach na parkiet padł Kurek.

  -Nie dam już rady. Jestem zmęczony. Wygrałeś Bartman.-odzywa się, a obok niego po chwili ląduje atakujący.
  -Nareszcie koniec-sapie, a ja nachylam się nad nimi.
  -Dla obydwu powinna należeć się nagroda, ale niestety wygrany jest tylko jeden....przykro mi Bartek...ale jeszcze odbijemy to sobie.
  -A jaka nagroda czeka mnie?-pyta Zibi podpierając się na łokciu.
  -Spokojnie powoli. Rozchodzimy się, idziemy na kolację. Powiem ci po tym okej?
  -Dobra.

Wszyscy wstajemy i ruszamy ku wyjściu. Podchodzi wtedy też do mnie Andrea.

  -Dzięki Marta. Przyznaję, że sam nie sądziłem, że ty tak ciężko pracujesz. Wiem, że takie cos nie jest łatwe, ale nie sądziłem, że tyle trzeba robić.
  -No widzi trener.
  -Jesteś niesamowita....i dziękuję za lekcję dla chłopaków. Przydało im się to....kto wie może kiedyś też coś takiego jeszcze zorganizujemy. Było naprawdę miło.
  -To fajnie....mam prośbę jednak....czy mógłby trener dać chłopakom wolne?
  -Dlaczego?
  -Jutro nie wiem czy nie będą mieć zakwasów. Nie chcieli bym przeprowadziła rozgrzewkę.
  -Zobaczymy....założę się, że pewnie nie będą chcieli się przyznać do tego.
  -Ma trener rację...będą udawać, że wszystko jest w porządku.
  -Właśnie...poczekamy aż sami przyznają się do tego.

Uśmiechnęłam się i wraz z Anastasim wyszliśmy i ruszyliśmy do naszych pokoi. Wzięłam prysznic i po chwili odpoczynku zeszłam na kolację. Gdy zjadłam posiłek zatrzymałam Zbyszka który właśnie wychodził.

  -Jaka nagroda? Załóż wygodne buty i dres i czekaj na mnie na zewnątrz. Zaraz dołączę do ciebie.

On poszedł, a ja powiadomiłam chłopaków, że jeśli chcą zobaczyć nagrodę Zbyszka to niech wyjdą przed ośrodek. Założyłam adidasy, dres i dołączyłam do nich.

  -Więc co to ma być za nagroda?-pyta atakujący.
  -10 kółek na stadionie.

Jemu szczęka opada, a chłopaki dostali wybuch dzikiego śmiechu.

  -To nie nagroda, a kara!-krzyczy.
  -Jak ja się cieszę, że odpadłem jednak-odzywa się Bartek.
  -Idziemy Zibi...nagrody nie mogą czekać.

Ruszyłam truchcikiem w tamtą stronę. Obok po chwili pojawił się Bartman.

  -Nienawidzę cię wiesz?-pyta kiedy wykonujemy drugie okrążenie.
  -Wiem...ja ciebie też-uśmiecham się i przyśpieszam. Ja przebiegłam 8, ale jemu kazałam 10. Po ostatnim padł obok mnie na trawę.

  -Nigdy więcej-wysapał.

Podałam mu rękę by wstał. Odtrącił ją i sam to zrobił. Pierwszy wszedł do ośrodka, a ja za nim. Przebrałam się w swoją najlepszą bieliznę. Napisałam wiadomość na karteczce i weszłam do pokoju Zbyszka. W tej chwili leżał na łóżku. Podałam mu liścik i wyszłam kierując się w jedno miejsce.


Ukradłam klucz na basen recepcjonistce gdy ta schylała się po papiery. Jak gdyby nic poszłam na niego. Była już 23:00 więc o tej porze był już zamknięty. Przyznam, że ładnie tutaj było w nocy kiedy jest pusto. W basenach wciąż świeciły się lampki. 

  -Co chciałaś?-słyszę głos mężczyzny i odwracam się.
  -Miała być nagroda pamiętasz?
  -Z tego co wiem już ją dostałem.
  -Nie w całości.

Podeszłam i ściągnęłam mu koszulkę odrzucając w kąt. Patrzył na mnie dziwnie. Sama zdejmuje z siebie spodenki i koszulkę zostając w samej bieliźnie. Potem kieruje dłonie w kierunku zapięcia od stanika który ląduje na podłodze. Jednak zanim to zakrywam piersi ręką.

  -No skoro ty stoisz bez koszulki to nie mogę być gorsza...-odpowiadam.
  -A jeśli ściągnę też spodnie i bokserki zrobisz to samo?-pyta mrużąc oczy.

Wzruszyłam ramionami, odwróciłam się do niego tyłem i wskoczyłam do wody. Wynurzyłam się i patrzyłam jak Bartman w gatkach również wskakuje. Próbuje do mnie podpłynąć, ale nie daje się złapać. W końcu dopływa i przyciska do ściany. Patrzy mi w oczy i po chwili poczułam jego ciepłe wargi na moim obojczyku. Dłonie znalazły się na piersiach które mocno ściskał. Chowam się jednak pod wodę, opływam go i wynurzam się. Tym razem ja przypieram go. Spoglądałam w jego oczy kierując swoją dłoń na jego podbrzusze.

  -W basenie jeszcze tego nie robiłam-szepczę mu na ucho, a on od razu zaczyna mnie zachłannie całować. Czy chciałam tego? Nie wiem...może tak....może i nie. Jednak tą chwilę przerywa nam krzyk.

  -Bartman!!-usłyszeliśmy kobiecy głosik. Oboje spojrzeliśmy od razu w tamtą stronę. Widziałam wściekłą Aśkę. Zbyszek odepchnął mnie i wyskoczył z basenu biegnąc za kobietą. Czy planowałam to tak? Jasne, że nie. Ale lepszego zakończenia być nie mogło. Przepłynęłam się parę razy i wyszłam z basenu. Założyłam na siebie suche ciuchy i wyszłam po drodze odkładając kluczyk do recepcji.

Rano wypoczęta budzę się. Jestem ciekawa jak trzymają się chłopaki. Gdy wychodzę z pokoju widzę szepczących coś między sobą Oskara i Kurka. Jak zobaczyli mnie przestali, a siatkarz podszedł do mnie i przywitał się czułym buziakiem.

  -Coś się stało?
  -A czemu miałoby się coś stać?-odpowiada pytaniem na pytanie.
  -Bo jak mnie zobaczyliście przestaliście gadać.
  -Po prostu nie chciałem byś mi uciekła. 
  -Aha. 

Zeszliśmy na dół. Przy stole widziałam chłopaków. Wyglądali mi na normalnych....albo tylko udają. Szczęśliwa usiadłam na swoje miejsce.

  -Hej Kubi-mówię do chłopaka obok.
  -Hej.

I zaczynamy jeść.

  -Podasz mi sól?-pyta mnie Krzysiek.
  -Igła przecież ona stoi bliżej ciebie niż mnie.
  -Proszę?-pyta.
  -To unieś się-odpowiadam i od razu wiem, że mają zakwasy.
  -Dobra poddaje się! Mam kurwa zakwasy po wczorajszym jak stąd do Chin. Nie mam siły na nic. Wszystko mnie boli. Nie sądziłem, że po tym jak trenujemy ja jeszcze mogę mieć zakwasy w miejscach w których nawet nie wiedziałem, że mogą być....nie ukrywam tego, bo nie dam rady.-uśmiecham się do niego i podaje mu pojemniczek z solą.
  -Dobra ja też się przyznaję, że mam potworne zakwasy-odzywa się Kuraś.

Patrzyłam na nich, a potem zwróciłam się do trenera który siedział dwa stoliki dalej.

  -Miał trener rację. 
  -Wiedziałem....w takim razie macie dzisiaj chłopaki wolne na poleczenie zakwasów.

Siatkarze spojrzeli się na mnie, a opowiedziałam, że trener wiedział o tym, że nie przyznają  się, że mają problemy. Kiedy skończyłam jeść chciałam iść zobaczyć czy coś do mnie nie przyszło, bo czekałam na paczkę od Malwiny, ale porwał mnie Krzysiek. Skierowaliśmy się do jego pokoju. Zadawał mi pytanie odnośnie tego jak powinniśmy rozgrzać się do tańca? Czy się różni to od rozgrzewek siatkarskich. Odpowiadałam na jego pytania, ale miałam wrażenie, że coś ukrywa przede mną. Potem w korytarzu przechwytuje mnie Kosa prosząc bym pomogła mu z guzikiem przy koszuli, bo odpadł mu, a on nie umie go przyszyć. Zrobiłam to, ale potem zaczepił mnie Winiarski mówiąc, że trzeba by było poćwiczyć coś do prawka. No ten miał rację. Wróciliśmy do mojego pokoju. Przez kolejną godzinę uczyliśmy się. Jego miejsce potem zajął Bartek. Kurczę nie rozumiem co oni kombinują. Mam wrażenie, że nie pozwalają mi zejść na dół, ale nie wiem dlaczego. Kiedy powiedziałam, że idę po picie zatrzymał mnie, a w drzwiach po 5 minutach zjawił się Pit z wodą, colą i sokiem w ręku. Kurczę muszę coś zrobić. On coś kombinują, a ja nie wiem co.Przeprosiłam Bartka mówiąc, że idę do łazienki. Udawałam, że zamykam drzwi. Po cichu otworzyłam jednak wejściowe i wyślizgnęłam się z pomieszczenia. Na korytarzu zauważyłam Igłę.

  -Chłopaki ucieka!-krzyknął, a ja zaczęłam biec. Nie czekałam na windę tylko zrzuciłam japonki i zbiegałam ze schodów. Za mną biegło dwóch libero, Kosa i Kubiak. Będąc przy recepcji zobaczyłam pewną rzecz.

                               ______________________________

Rozdział o niczym. Mam wrażenie, że zanudzam was tą historią co? Może czas już by było ją skończyć? Ostatnio cieszyłam się weną. Tak! Miałam ją dwa dni i koniec! Dzisiaj się już skończyła. 
Dobra czy którejś uda się zgadnąć co wykombinowali chłopaki, a przede wszystkim co zobaczyła dziewczyna, bo to jest powiązane. Jestem ciekawa co wymyślicie.

Całuję :*

No i co?! Mamy srebro! Brawo chłopaki! 

11 komentarzy:

  1. Nie zanudzasz! Tylko rozdziały mogłyby być 2razy dziennie (wiem, żer to niemożliwe). Moja pierwsza rzecz jaką pomyślałam to było ,,Tam jest Patryk''. Ale teraz stwierdziłam, że może to coś zwiazanego z Aśką, może znowu wzięła paczkę Marty i coś zrobiła z tym co jest w środku, albo zdjęcia zrobiła jej i Bartmanowi i porozwieszała tam?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałam się przy końcówce ;P Hmm. . Zastanawia mnie co czeka Martę na dole.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam zielonego pojecia co tam moze byc...moze jaka niespodzianka dla Marty..a sama nie wiem. Kurcze, dlaczego przerwalas w takim momencie?! Nie lubie tego :p
    To co napisalas mija sie z prawda..NIGDY NIE ZANUDZILAS MNIE TYM OPOWIADANIEM, nigdy rozumiesz? I nie waz mi sie go konczyc! :D Przynajmniej jeszcze nie teraz.
    A co do weny to ja wierze, ze wroci do Ciebie, bardzo mocno w to wierze! :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE ZANUDZASZ LASKA! Bo się przejadę do Ciebie i nakopę Ci do tyłka osobiście, adres mam! :P

    Nie mam pojęcia co to może być. Może chłopaki wymyślili jakiś prezent dla Marty?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah polalam się na końc :D nie zanudzasz nawet tak nie myśl! genisz ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. ejjj.! nie końćz tego opowiadania . jest genialne . czyttam od dawna ale nigdy nie komentowalam . teraz zaczne . czekam na kolejny i zgadzam sie z kolezanka tam na samej gorze ze moglbo by byc dwa razy w dniu rozdzial bardzo bym sie cieszyla . pozdrawiam Natalciax33

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty zanudzasz ? Dobry żart. Tutaj nigdy nie jest nudno. Marta porządnie zmęczyła chłopaków, a oni twardo udawali, że nic im nie jest. Ciekawe jak tam Bartman, który w nagrodę miał przebiec jeszcze 10 okrążeń na bieżni. Przyjemniejszą część nagrody przerwała im Aśka. No to może być ciekawie.
    Chłopacy już coś kombinują, niby to jakieś pytanie, pomoc. Marta jednak sprytnie im się wymknęła. Najpierw wydawało mi się, że może siatkarze ściągnęli ekipę telewizyjną, aby nagrać jakiś materiał o Marcie, jej treningach, życiu - tak wiem głupi pomysł. Teraz wydaje mi się, że może Patryk przyjechał i coś dla niej szykują. Nie wiem nie mam pojęcia :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wykończeni chłopcy, coś co lubię. Nie zanudzasz, ani trochę. Nie było mnie tutaj bo najprościej w świecie zgubiłam twojego bloga, dlatego nie chcąc aby sytuacja się powtórzyła chcę abyś mnie informowała, najlepiej przez gadu podane w opisie mego profilu. :)

    Zapraszam do siebie na kolejny rozdział, czyli na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com i od razu zachęcam do skosztowania czegoś nowego, tajemniczego, kryminalnego (?), czyli na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com

    Całuję, camilla. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie jest świetne. Nie kończ go tylko cierpliwie czekaj na wenę :)
    Może chłopaki postanowili zrobić jej małą niespodziankę i zatańczą coś?
    Madzia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tej! Ty nie kończ tego. Mi się to miło czyta. Naprawdę, bardzo polubiłam tego bloga. Masz mi tu nadal coś pisać! Nigdy żaden z rozdziałów mnie nie zanudził. Zawsze się coś dzieje i oto chodzi. ^_^
    Ciekawe co chłopaki wykombinowali. Nie mam zielonego pojęcia. Mam nadzieję, że szybko się dowiem. ;p
    Pozdrawiam ciepło w te wakacyjne dni! :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń