środa, 10 lipca 2013

Rozdział 68


"Kto prag­nie po­koju, mu­si się go­tować na wojnę."



Chłopaków już nie było. Tylko żeby jeszcze nie polecieli. Podbiegam do kobiety podając jej bilet. Spogląda na mój dziwny strój. Nie dziwię się jej wcale. Milczała, a ja wiedziałam co to może oznaczać. Oddała mi bilet.

  -Zdążyła pani w ostatniej chwili-mówi, a ja czuje ulgę. 

Szybko kieruję się w stronę rękawa który prowadził na pokład samolotu. Dobrze, bo już stewardessy miały zamykać drzwi. Z ulgą podałam im bilet i ruszyłam w poszukiwaniu miejsca. Pan prezes się postarał i lecimy biznes klasą w końcu chłopakom to się należy.  Przechodziłam obok ludzi którzy siedzieli w niższych klasach. Naprawdę spoglądali na mnie jak na ufoludka. Zobaczyłam wtedy z dala stojącego Kubiaka. Gdy odwracał się napotkał moją postać. Uśmiechnął się i ruszył w moim kierunku. Ja również to zrobiłam i rzuciłam mu się na szyję ciesząc się strasznie.

  -Udało ci się-mówił mi na ucho. 
  -Tak. To dzięki tobie Michał.
  -A co ja takiego zrobiłem?-zapytał.
  -Byłeś i mnie wspierałeś.
  -Nie ma za co.....oglądaliśmy cię. Byłaś świetna.
  -Dziękuję.
  -A teraz chodź siadamy, bo zaraz startujemy. Masz miejsce obok mnie no nie?-zapytał.
  -44
  -A ja 45.

Cieszyłam się z takiego rozmieszczenia. Szybko wystartowaliśmy. Potem mogliśmy już odpiąć pasy. Chłopaki wychylali się ze swoich siedzeń gratulując mi i chwaląc moje popisy. 

  -Kurczę muszę dowiedzieć się jak poszło Kamilowi!-krzyknęłam.
  -Zaraz znajdziemy coś-uśmiechnął się puszczając oczko. Sięgnął po swój plecak wyciągając z niego sprzęt. Nie mogliśmy niestety obejrzeć tego, ale czekaliśmy na oficjalnej stronie aż ukażą się wyniki konkursu. Złapał mnie za dłoń.

  -Musi nam się udać-szepczę pod nosem. Zamknęłam oczy i czekałam, aż chłopak przekaże mi wiadomość.
  -Marta spójrz-mówi, a ja przyglądam się informacji. Czytam i pojawia się wśród tych osób nasze nazwiska.
  -Udało się Misiek!-krzyczę mocno go ściskając. 
  -No kto jak nie ty by mógł tam być.

Byłam ogromnie szczęśliwa, że tak potoczyły się te sprawy. Gadałam sobie z Miśkiem. Przyznam jednak, że szkoda, że nie wzięłam czegoś na przegranie, bo nieco niewygodnie siedziało mi się w tym ubraniu. Oskar później przyniósł mi statystyki które kazał mi przejrzeć. Jak tylko to skończyłam odstawiłam cały sprzęt i oparłam się o ramię dzika. Tyle emocji w jeden dzień daje o sobie znać. Broniłam się by nie zasnąć, ale nie udało się mi i niestety odpłynęłam. Gdy obudziłam się jeszcze lecieliśmy.

  -Nie powinnaś spać.-mówi chłopak.
  -Łatwo ci tylko powiedzieć. Naprawdę byłam zmęczona. Wiem, że tam będziemy na godzinę 17:00 bo zmiana czasu, ale trudno. Będę wam robiła całąąąą noc statystyki.
  -Dobrze....ale pamiętaj mecz dopiero za trzy dni jest.
  -Tak wiem. Możemy zwiedzić trochę miasto przez ten czas wolny.
  -No.

Dolatujemy na miejsce z minimalnym opóźnieniem  Szczęśliwi wysiadamy z maszyny i udajemy się prosto po odbiór bagażu. Powitała nas dosyć ładna pogoda. Czekając na całą resztę marzyłam  byśmy w końcu udali się do hotelu, abym mogła się przebrać i umyć włosy.

Pakujemy wszystkie bagaże do autokaru i wsiadamy. Czekamy już tylko na trenera który z kimś rozmawia przez telefon. Wygląda na nieco zdenerwowanego. Kończy i wsiada, a po chwili ruszamy. Andrea co jakiś czas wstaje i patrzy na nas wszystkich, a potem zwraca się z czymś do Gardiniego. Tak było kilka razy. Zaczynałam się martwić. Czyżbyśmy kogoś zgubili? Aż sama wstałam i rozejrzałam się. Nie... cała 14 siedzi tutaj. Włączyłam moją MP3 i słuchałam muzyki dopóki autokar się nie zatrzymał. Anastasi wstał i powiedział:

  -Mam dla was wszystkich pewne informacje. Niestety nie są one dobre.

Chłopaki nawet przestali się śmiać i w pojeździe zapanowała idealna cisza. 

  -Nie możemy się zameldować w hotelu w którym mieliśmy nocować, gdyż pękła rura, zalało piętra i w całym hotelu nie ma wody, przez co musieli odciąć prąd w całym budynku.... więc mają duże problemy, ale za 2-3 dni wszystko będzie już naprawione.. Gdy zaczniemy turniej powinniśmy znajdować się w odpowiednim hotelu.
  -W takim razie co teraz? Będziemy nocować tutaj?-zapytał Igła
  -Chyba cię po....kiełbasiło!-krzyknął Bartman. -Wyobrażasz sobie gdzieś tutaj śpiącego Możdżona?
  -Zbyszek!-powiedział poważnie Marcin. -Prędzej zastanawiałbym się gdzie taką górę mięśni kopsnąć....żadnego sklepu mięsnego nie widać-i udawał, że szuka odpowiedniego budynku za oknem.
  -Chłopaki spokój!-krzyknął Andrea. -Dwie ulice stąd jest zastępczy hotel w którym zamieszkamy. Nie jest tak luksusowy jak tamten, ale przynajmniej mamy coś.

Kierowca ruszył, a ja już wiedziałam, że zawsze musi się coś stać, bo bez tego byłoby nudno. Szybko bardzo zajeżdżamy pod wysoki budynek. Wysiadamy i przyglądamy się mu. Nie wygląda źle. Zabieramy rzeczy i wchodzimy za Andreą do środka. Mężczyzna wita się z recepcjonistką, a ona podaje mu od razu kluczyki.

  -7 piętro!-krzyczy Andrea i wszyscy od razu biegną w stronę windy. Udało mi się stać na początku. Lecz to chyba nie był najlepszy pomysł, bo gdy tylko winda zjechała zostałam wciśnięta w sam kąt. Zajechaliśmy na nasze piętro i szybko opróżniliśmy windę, żeby druga tura mogła wjechać. Postawiłam walizkę i usiadłam czekając, by w końcu przydzieli mi pokój i bym mogła pójść wziąć prysznic. Sztab z resztą reprezentacji szybko znalazł się obok. 

  -Więc teraz zacznę od drugiej wiadomości.-zaczął trener.
  -Tylko niech trener nie mówi, że i tu rury wywaliło i nie można nawet się umyć!-powiedział Kurek.
  -Nie Bartosz. Nie to.....Niestety nie mamy do dyspozycji pokoi dwuosobowych.-podniósł rękę w górę i pomachał nam 4 kluczykami. 
  -I my niby wszyscy mamy pomieścić się w czterech pokojach?!-zdenerwowany bardzo krzyknął Igła.
  -Wy zawodnicy macie. Sztab ma 2...A żeby nie było kłótni, ja was już podzieliłem i nie ma żadnych odwrotów. Tak zostaje. 

Uśmiechałam się wiedząc, że ta banda będzie się kisić w 4 pokojach. Co najmniej po 4-5 będzie w jednym. Ja wiem, że razem ze sztabem będę więc trudno. Nie mogę marudzić. Cieszę się, że w ogóle chcą mnie tutaj. 

  -W takim razie pokój 3 osobowy zajmuje Guma, Winiarski i Możdżonek.-podał im kluczyk.- Jedną z 4 mają Wiśnia, Zatorski, Jarosz i Dawid, drugą Igła, Żygadło, Kosa i Ruciak. No i została mi 5. 

Widziałam, że wychodzi na to, że Bartman z Kubiakiem będzie musiał być. Współczuje temu drugiemu. 

  -Więc do 5 idzie Kubiak, Kurek, Nowakowski, Bartman i Wasilewska.-wymienił wszystkie nazwiska na jednym wdechu, bez żadnej pauzy.

Gdy usłyszałam swoje nazwisko, otworzyłam usta ze zdziwienia, a po chwili wybuchłam śmiechem tak samo jak Bartman.

  -Widzę, że trenera trzyma się dzisiaj żarcik. Przyznam, że zabawny był-powiedziałam i wstałam.
  -Tylko ja nie żartuję-odpowiedział śmiertelnie poważnie.

Popatrzyłam i rzeczywiście nie wyglądał, żeby żartował.

  -Trenerze ja w życiu tam nie pójdę...jeszcze mam z nim mieć pokój!?
  -Ja tak samo nie mam zamiaru! Przecież ja z nią tam nie wytrzymam psychicznie i fizycznie!
  -Ja go tam zabiję!
  -Powiedziałem, że nie ma odwrotu!-odpowiedział Andrea.
  -Ale dlaczego nie mam ze sztabem razem?
  -Uznaliśmy, że......że my starzy już,a ty młoda więc nie ma co cię wciskać do nas. Nie byliśmy przekonani co do tego, ale próbujemy.
  -To nie... może -i rozejrzałam się po chłopakach przypominając kto z kim ma pokój.....-oooo np. Jarosz pójdzie za mnie, a ja do Wiśni i Zatorskiego.-mówię.
  -Nie....wasza trójka -i wskazał na mnie, Zibiego i Kubiego- Będzie w jednym pokój, żebyście pożyli ze sobą z tego powodu, że się kłócicie, a sądzę, że to dobry pomysł. Może dogadacie się.
  -Co to nie!-odzywa się Misiek. Zbyszek spojrzał na niego i prychnął.
  -Ja nie mam zamiaru być miła dla Zibiego. Ba! ja nawet nie będę udawać, że go nie cierpię!-mówię
  -I proszę macie okazję pogadać, wytłumaczyć sobie wszystko.-mówi uśmiecha się i wręcza Bartkowi klucz.
  -Trenerze, ja mam pytanie?-podniósł w górę rękę Piotr niczym w szkole.
  -Tak słucham.
  -Co my z Bartkiem zrobiliśmy, że będziemy musieli być w środku tego piekła?-zapytał.
  -Piotrek...przestań to nie będzie żadne piekło.
  -Oj trener jeszcze nie wie do czego oni są zdolni.- i spojrzał na mnie i Zbyszka.
  -Spokojnie ja będę czuwał.
  -Ale nie odpowiedział nadal trener na moje pytanie. Dlaczego ja z Bartkiem?
  -Bo .....właśnie gdyby zaczynało mocno wrzeć to macie ich jakoś powstrzymać przed zabiciem się nawzajem. Chciałbym wciąż mieć zawodników i statystyka..No i możesz jak coś na nich krzyknąć np.-powiedział, a wszyscy wybuchli śmiechem.
  -Dziękuję-obrażony Piotrek powiedział i odszedł.
  -Trenerze..-powiedziałam błagalnie.
  -Nie!-odwrócił się i ruszył w kierunku swoich pokoi.

Bartek Otworzył szybko drzwi, a chłopaki rzucili się by zająć łóżka. Po jednej stronie stały 3 łóżka, po drugiej 2. Załapałam się z Miśkiem na te dwa. 

  -Od razu mówię, że pierwsza zajmuję łazienkę!-mówię.
  -Chciałabyś-wstaje z łóżka Zbyszek i już podąża w kierunku jej, ale ja wskakuje na łóżko i biegnę do drzwi. 
  -Pierwsza!

Spojrzał na mnie tylko i wyszedł. Wyciągnęłam z walizki potrzebne rzeczy i skoczyłam pod prysznic. Nie śpieszyłam się zbytnio. Gdy wyszłam Miśka i Pita nie było. W pokoju znajdowali się tylko Zibi i Kuraś.

  -No nareszcie panienka raczyła wyjść-powiedział Bartman i po drodze złapał za ręcznik i wszedł do łazienki. Mija chwila, a potem jeden długi głośny krzyk "Kurwaaaaaaa". Atakujący wychodzi z pomieszczenia z ręcznikiem owiniętym na biodrach.

  -Spuściłaś całą ciepłą wodę!-wydziera się.
  -No i co mnie to!!
  -Powinno!!! Nie jesteś sama!!

To był cudowny widok patrząc jak denerwuje się. Zabrał czyste ubrania i wrócił do pomieszczenia. Ja w tym czasie przeglądała mecze przeciwników powoli rozkładałam je. Do pokoju zajrzał Igła mówiąc, że kolacja. Zebraliśmy się wszyscy i zjechaliśmy na dół. Po posiłku wróciliśmy do pokoi. Chłopaki zmęczeni po podróży położyli się spać. Ja pracowałam do 3:00. 

                                         _______________________________

Hej wam!
No przecież nie mogłabym zrobić, żeby dziewczyna nie poleciała z nimi.....poza tym jak zauważyłyście szykuje się III wojna światowa. Zibi, Kubiak i Marta w jednym pokoju. :D

Mecz we Wrocławiu...no po prostu super!!! a najważniejsze za 3 pkt. Doping, zdarte gardło, emocje, pieśń o małym rycerzu, strach gdy przeciwnicy zaczęli odrabiać starty w ostatnim secie, zdjęcie z Wronką :) autograf Igły.... to coś niezapomnianego.....ja chce jeszcze raz! Nie ważne gdzie ważne, że na jakiś mecz!! :D Może kiedyś z którąś z was się spotkam :) Ale w Polsce to już niestety koniec. Teraz trzymamy kciuki by skopali Bułgarom tyłki :) Opłacało się pojechać. Powrót do domu trwał 13 godzin, przez opóźnienia. Przez ten czas napisałam sobie plan na przyszłe rozdziały.. Dzięki temu szybciej będę mogła pisać, bo wszystko mam już poukładane :)

W takim razie do zobaczenia i biorę się za nadrabianie waszych blogów...pierwszy raz mam takie zaległości, ale spokojnie do każdego dotrę :)
Całuję. :*

Aaaaa. Dziękuję bardzo tej osobie która pod poprzednim rozdziałem napisała pierwsza komentarz. Nawet nie wiesz jaka była zaskoczona, a jednocześnie szczęśliwa, że ktoś tak postrzega te opowiadanie i tyle dla niego znaczy. A najważniejsze to, że może poczuć się bohaterką...Naprawdę ci dziękuję :*

6 komentarzy:

  1. Rzeczywiście będzie III Wojna światowa;) zobaczymy czy Pitowi i Kurasiowi uda się ich ogarnąć. Szczerze to wątpię, ale dobrze niech się dzieje;D
    Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta w ostatniej chwili, ale jednak zdążyła. Choć współczuje jej podróży w tym stroju, ale czego się nie robi dla reprezentacji ;)
    Oczywiście jak zwykle nie może być za kolorowo i musieli na kilka dni zmienić hotel i to jeszcze będą musieli się w czterech pokojach.
    Miejmy nadzieję, że się nie pozabijają oraz że nikt na tym nie ucierpi. Biedny Piotrek, on to w szczególności na to nie zasłużył.
    Marta już pierwszego dnia zaczęła denerwować Bartmana spuszczając całą ciepłą wodę.
    Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulga, że zdążyła. Ale wspólny pokój z tymi wielkoludami? Przecież oni się pozabijają! :D

    I właśnie dlatego lubię czytać Twoje rozdziały. W każdym nas czymś zaskakujesz i wymyślasz coś... nieprzewidywalnego! :P

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czlowiek no uwielbiam Cie normalnie! Mimo, ze dziela nas setki kilometry to i tak jestem od Ciebie i twojej nieziemskiej wyobrazni uzalezniona. To opowiadanie zdecydowanie powinno trafiac do wieszej grupy odbiorcow. Kazdy twoj kolejny pomysl jak dla mnie jest trafiony w dziesiatke. Niech to opowiadanie nie konczy sie nigdy!:)
    To beda niezapomniane noce dla Pitera, Kurasia przedewszystkim dla Marty i Zibiego. Czuje, ze przezyja jakas ciekawa przygode :) Do nastepgo, pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana :* Niestety kiedyś się skończy,ale jeszcze nie teraz :) Bardzo się cieszę, że mam dla kogo pisać i nawet kiedyś nie spodziewałam się, że ktoś może uzależnić się od tego opowiadania..no i o moich szalonych pomysłów :D
      Poza tym skąd wiesz, że dzielą nas setki kilometrów?;)
      Oj będą niezapomniane :)

      Usuń
  5. Bo tak się czuję jak czyam Twoje opowiadanie. Dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń