niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 79


"Kobieta jest organizmem ultra doskonałym. Potrafi się regenerować po ekstremalnie ciężkich doświadczeniach. Przetrwa wszystko."


Następnego dnia wstaję wcześniej i jadę znów do większego miasta. Kupuję kolejny strój dla Bartmana. Zdaje mi się, że nie potrzebnie czasem wydaje kasę na te stroje dla niego, ale widok który mi funduje całkowicie odsuwa ode mnie myśl, że robię źle. O 9:00 jestem z powrotem w Spale. Kieruję się od razu do pokoju chłopaka. Wchodzę tam jak do siebie i kładę torebkę z prezentem na łóżku i od razu wychodzę. Jak tylko się obudzi będzie mile zaskoczony.

Czytałam właśnie książkę gdy do pokoju ktoś zapukał i wszedł. Kiedy uniosłam wzrok wybucham głośnym śmiechem. W pomieszczeniu właśnie stoi Bartman w stroju który mu zakupiłam. Nie ma za ciekawej miny, a wręcz jest wściekły. Z oczu płyną mi łzy kiedy lustruję to jak prezentuje się w przebraniu. Przyznam, że wygląda seksi, a dodatkowo jak prawdziwy kelner. W dłoni trzymał tacę i w końcu przemówił.

  -Co pani podać?-pyta, a ja staram opanować śmiech.
  -Soku pomarańczowego poproszę-odpowiadam, a on znika. 

Do pokoju wpada Igła z wielkim uśmiechem na ustach i kamerą w dłoni.

  -Marta.....to twój pomysł?-pyta zanosząc się śmiechem
  -No powiedziałeś, że mam nie oddać mu tych butów za darmo. Powiedziałam, że coś za coś..... Chciałam by został moim kelnerem....ale to w czym będzie chodził cały dzień już mu nie powiedziałam.
  -Dziewczyno tylko czemu nie kupiłaś mu króliczych uszów. 
  -Ignaczak!....trzeba było wcześniej mi powiedzieć, a uwierz kupiłabym. 
  -Wiesz co? Kocham waszą dwójkę. Jesteś bezbłędni....i jak jeszcze sobie pomyślę, że razem w Rzeszowie będziemy pracować....jakbym nakręcał każdą waszą kłótnię i zakłady to stworzyłbym film za który dostałbym Oskara...komedia roku po prostu.
  -Na pewno.

Dalszą rozmowę przerywa nam atakujący który wrócił z moim zamówieniem. Oboje z libero pokładamy się ze śmiechu kiedy chłopak podaje mi szklankę z napojem.

  -Krzysiu, a może ty chcesz coś do picia?-zapytałam libero.
  -Wiesz wody bym se wypił.
  -To se kurwa idź po nią!-odzywa się Zibi.
  -Eeee!! Jak ty się odzywasz do moich przyjaciół?! Masz przynieść wodę! I to natychmiast!

Fuknął tylko i wyszedł. I rzeczywiście cały dzień chodził w tym stroju. Nic sobie z tego nie robił i przyszedł tak ubrany na stołówkę. Aśce aż oczy na wierzch wyszły kiedy patrzyła na niego. Na trening jedynie zakładał na siebie dres, ale potem znów wskakiwał w te rzeczy. Był na każde moje zawołanie. Żałowałam jednak, że tylko jeden dzień moge się nim tak bawić. Zadowolona z dnia dzisiejszego poszłam spać. 


Rano przeciągam się i wstaję do łazienki. Biorę długi i gorący prysznic. Wycieram się i rozglądam za jakąś odzieżą. Nic niestety nie zostało w łazience, a zdawało mi się, że wczoraj wieszałam na grzejniku majtki i biustonosz.

-Pewnie wczoraj odniosłam do szuflady i nawet nie pamiętam o tym. 

Miałam zamiar nago już wyjść po to,ale cofnęłam się. Owinęłam się szybko ręcznikiem, bo nie wiadomo kiedy chłopakom zechciałoby się zajrzeć do mnie. Wytarłam jeszcze mokrą stopę i wyszłam do pokoju kierując się do komody. Gdy otwieram jedną z szuflad jest całkowicie pusta. Zdziwiłam się trochę, bo nie pamiętam bym wyjmowała z niej coś. Postanawiam zajrzeć do drugiej lecz tak jak i pierwsza jest pusta poza jednym wyjątkiem... na jej dnie leży jakaś karteczka. Unoszę ją i otwieram. 

  -Wyjdź na balkon?-przeczytałam na głos tekst i zdziwiłam się nieco. Zrobiłam to o co ten ktoś mnie poprosił. Kiedy to robię zaczynam krzyczeć ze złości. Moim oczom ukazał się sznur zrobiony z mojej bielizny. Jeden z końców przymocowany jest do słupa na podwórzu, drugi do balkonu Zibiego. Dostrzegłam również dużą identyczną białą kartkę taką jak przyczepiliśmy z chłopakami do butów. Tym razem pisało na niej We love you too. 
Widziałam jak osoby przechadzające po dworze spoglądały na to co wisiało na wysokości. Wściekła, głośno trzaskając drzwiami wybiegłam z pokoju. Skierowałam się od razu do pomieszczenia tego który najprawdopodobniej to zrobił. Z hukiem wpadam do pokoju atakującego.

  -Ty huju!! Nudzisz się?!
  -Widziałaś nasz dzieło?-zapytał przeciągając się.
  -Nie kurwa nudzę się i wpadałam tutaj tak!
  -To miło.
  -Wiesz......sprawiasz, że chciałabym mieć więcej niż jeden środkowy palec.
  -To bardzo miło.
  -A teraz masz mi w tej chwili zdjąć to!!
  -Spokojnie bez nerwów....najpierw coś zrobię.

Wstał i wyszedł z pokoju. Nie spuszciłam na chwilę z niego wzroku. Obserowoałam każdy jego krok.

  -Chłopaki pokaz bielizny na zewnątrz. Chodźcie!! Na naszej stronie widać!-krzyczy na korytarzu, a potem widzę chłopaków zbiegających do pokoju. Kiedy wyszłam na balkon reszta już stała u innych.
  -Czemu to zrobiłeś?!-krzyczę waląc w jego ramię.
  -Za ten numer z butami!

No tak. Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam. 

  -No nie ona!!-słyszę i oboje patrzymy na tego który to powiedział. Wszyscy patrzą na Możdżonka stojącego na balkonie Zatora.-To nie ona to zrobiła. My z Ignaczakiem wpadliśmy na ten pomysł..... ona właściwie nam pomogła, bo powiedziała, że jeśli nie będzie  mogła się dołączyć to zacznie krzyczeć i nici z tego.
  -To Zibi ja ją do ciebie wysłałem....to moja i Marcina wina a nie jej-dodaje Krzysiek, a on patrzy na mnie. Ciągnie za sznurek który odwiązuje się od słupa. Potem wciąga go do góry i oddaje mi wszystko.

  -Załóż dzisiaj te niebieskie szorciki....podobają mi się.-szepcze i znika w pokoju. Kiedy wchodzę tam słyszę szum lejącej się wody.

Wychodząc od Zbyszka na korytarzu spotykam siatkarzy.

  -Marcin my mamy chyba jeszcze do pogadania!-mówi Igła.
  -Sory Krzysiu...po prostu nie mogłem powstrzymać się by tego nie zrobić.
  -Pożałujesz jeszcze tego!

Dzisiaj luźny trening był. Andrea zbytnio nie naciskał na chłopaków. Skupili się raczej na technice. 
Wieczorem buszowałam sobie po necie czytając różne artykuły. Włączyłam muzykę na YouTube. Sprawdziłam też czy nic nie przyszło mi na pocztę. Zauważyłam jedną nową wiadomość od nieznanego adresu. Otworzyłam ją, i przeczytałam treść emaila. Zjechałam w dół i ujrzałam zdjęcia z sesji.

  -Nareszcie-powiedziałam ściągając od razu wszystko na dysk. Gdy czekałam w proponowanych linkach do obejrzenia pojawił mi się wywiad siatkarski. Otworzyłam go, a po chwili rozpoczął się filmik. Na kanapie siedzieli Kubiak ze Zbyszkiem. Rozmawiali z jakimś dziennikarzem. Zaczęli opowiadać o swojej przygodzie i to jak się spotkali. Aż miło było tego posłuchać. Zatrzymałam to jednak widząc, że ściągnęły się zdjęcia. Otworzyłam je i przeglądałam. Zegarek wskazywał 22:00 więc zostawiłam to na chwile wszystko na łóżku i poszłam się umyć. Wciąż zastanawiałam się gdzie chłopaki chcą mnie zabrać. Założyłam pidżamę, umyłam zęby i wyszłam z łazienki.

  -Co ty tutaj robisz?!-wrzasnęłam widząc Bartmana siedzącego na moim łóżku i patrzącego coś na moim laptopie.
  -Przyszedłem na chwilę do ciebie, ale że byłaś w łazience postanowiłem poczekać...i tak zobaczyłem te zdjęcia-mówi z powrotem patrząc na monitor-na niektórych wyszłaś pięknie.
  -Dzięki....ale możesz już to zostawić?-pytam wskakując na łóżko.

Próbuje zabrać mu laptopa przez co on przez przypadek minimalizuje wszystko i jego oczom ukazuje się oglądany przeze mnie wywiad.

  -Po co to oglądasz?!-pyta wściekły.
  -Nikt mi nie zabroni tego robić! Trafiłam na niego przypadkowo i włączyłam.....wiesz mimo iż nie lubię cię, to chciałabym abyście pogodzili się z Miśkiem i by było między wami tak jak na tym filmiku. Najlepsi przyjaciele.....marzę by jeszcze was takich zobaczyć.
  -No to się nie doczekasz-odpowiada spuszczając głowę. Widziałam, że w jakimś stopniu było mu przykro i zapewne chciał odwrócić wszystko.
  -Dlaczego nie spróbujecie się pogodzić?-zapytałam.

Siatkarz otworzył folder ze zdjęciami. Przeglądał je włączając kilka pojedynczych. Nie rozumiałam co on robi. Podniósł się i będąc przy drzwiach odwrócił się mówiąc:

  -To moje ulubione. Wyglądasz na nich świetnie.-i zniknął szybko za drzwiami. 

Przejrzałam je. Były naprawdę super. Odpisałam Jarkowi dziękując za to wszystko. Odstawiłam sprzęt na szafkę i położyłam się spać, bo bardzo wcześnie wyjeżdżamy.


Tak jak mnie prosili o 4:00 stawiłam się już na dole ośrodka. Wsiadamy do auta i jedziemy.

  -To powiecie mi gdzie jedziemy?
  -Do Olsztyna.
  -Do Olsztyna, ale po co?
  -Spokojnie niedługo się dowiesz.

Po 6 godzinach jazdy jesteśmy na miejscu. Okłamali mnie trochę, bo wyjechaliśmy pare kilometrów za miasto. Wysiadając moim oczom ukazał się tłum ludzi i pełno aut. 

  -Po co mnie tu przywieźliście?-pytam zamykając drzwi i dołączając do chłopaków.
  -Zaraz się dowiesz-mówi Zibi.

Po chwili z jednego z aut wysiada mężczyzna i kieruje się w naszą stronę. Ubrany w kombinezon, a w dłoni trzyma kask. Wita się z Igłą, a potem z resztą siatkarzy.

  -Hej Krzysiek.-mówi Igła
  -No hej....fajnie, że już przyjechaliście.
  -To ja powinienem podziękować, że zgodziłeś się na to.
  -No nie ma sprawy...cieszę się, że mogę pomóc.....a to jest Marta?-pyta Ignaczaka.
  -Tak to jest Marta.

Byłam zdziwiona, a nawet i w szoku. Co oni kombinowali? Musieli wcześniej o mnie już rozmawiać. Po chwili mężczyzna wyciąga do mnie dłoń.

  -Krzysztof Hołowczyc miło mi.
  -Marta Wasilewska.. mnie również.....to dla ogromna przyjemność poznać pana.
  -Oj przestań. Kolega poprosił o pomoc to pomagam.

Spojrzałam na Igłę i wciąż zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi.

  -Ignaczak powiesz mi o co chodzi?-zapytałam.
  -No jak to o co? Pan zabierze cię na małą i szybką przejażdżkę.-mówi, a ja zrobiłam się zapewne blada jak ściana. Gdy widziałam te pojazdy...to jaką prędkość osiągały, jak wchodziły w zakręt.

  -Nie zrobię tego!
  -Kochana chciałem....właściwie nie tylko ja byś zobaczyła jak my się czuliśmy gdy pierwszy raz wsiedliśmy z tobą do auta.
  -I teraz zawsze będziecie mi to wypominać?! Trzeba było tego nie robić! Poza tym jęczysz gorzej niż Bartman Krzysiu! Nawet on tak tego nie przeżywa jak ty.
  -Oj tam.
  -Zapraszam w takim razie cię Marta do auta-mówi drugi Krzysztof, a ja nie wiem co robić. Niepewnie kroczę za nim. Tam zakładają mi jakieś rzeczy, kask i inne pierdółki. Wsiadam, a on pomaga zapiąć mi pasy. Kiedy w końcu ruszamy czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła. Ręce to mi się trzęsły jak nie wiem co. Z czasem osiągaliśmy coraz większą prędkość. Normalnym autem nie dało by się robić takich wyczynów.... Ja wiem, że może i faceci lubią szybką i niebezpieczną jazdę, ale dziewczyny raczej nie...chociaż są wyjątki, ale ja do nich nie należę.

  -Strasznie?-pyta, a ja odwracam się i kiwam głową.-Spokojnie będzie dobrze. Naprawdę nie rozumiem jak oni mogli ci takie coś urządzić. Skoro uczysz się jeździć to normalne, że nie wyjdzie ci to perfekcyjnie, a oni jeszcze znęcają się nad tobą.
  -No widzi pan. Ignaczak przeżywa tą jazdę gorzej niż mrówka okres....ja naprawdę nie sądziłam, że aż tak źle jeżdżę skoro zafundowali mi taką jazdę teraz...oczywiście nie obrażając pana.
  -Nie obrażasz. Po prostu nie rozumiem ich.
  -Pocieszę pana, że ja też nie.....no ale niestety taka jest reprezentacja.

Zaśmialiśmy się i przyśpieszył. Kiedy zatrzymaliśmy się koło chłopaków i wyszłam z samochodu padłam na trawę. Jak dobrze, że nic nam się nie stało. Próbowałam uspokoić myśli i ciało. Z dala usłyszałam tylko śmiechy chłopaków. Nie zwracałam na nie uwagi tylko zdjęłam z siebie kombinezon. Podziękowałam Krzysztofowi i stanęłam obok chłopaków. Nie odzywałam się do żadnego z nich. Zostaliśmy jeszcze chwilę, bo każdy z nich również się przejechał. Kiedy wracaliśmy przemówiłam.

  -Okej! Już więcej nie będziecie musieli ze mną jeździć. Jeśli za każdym razem boicie się wsiąść ze mną do samochodu tak jak ja dzisiaj to nie musicie. Sama sobie dam radę....Ale dziękuję wam, bo pokazaliście mi, że nie nadaję się do prowadzenia auta.
  -Marta....-odezwał się Ignaczak, ale ja włożyłam słuchawki w uszy i patrzyłam na mijany krajobraz. 

Co jakiś czas ścierałam tylko łzę która spływała mi po policzku. Było mi smutno z tego powodu, że chłopaki zrobili takie coś. Może gdyby nie to, to nawet fajnie by było. Gdy tylko zajechaliśmy do Spały jako pierwsza wybiegłam z samochodu. Wpadłam do pokoju biorąc walizki i ruszyłam na autobus. Przez całą drogę do Kędzierzyna płakałam. Teraz czekały mnie nieco przyjemniejsze zajęcia jak taniec. Trzy dni wolnego wykorzystałam na próby z dziewczynami i na pojechanie na konkurs z Kamilem. Kolejnego etapu niestety nie udało nam się przejść, ale nie poddajemy się i walczymy na innych imprezach. Zabrałam ze sobą dziewczyny do Spały, bo stamtąd miałyśmy udać się do Warszawy na następny dzień. Ćwiczyłyśmy cały dzień na sali na której również różne warianty ustawień próbowali chłopaki.

Rano w dniu wyjazdu zrobiłyśmy próby generalne tańca już w strojach. Chłopaki na jakiś czas zatrzymali grę obserwując nas.

  -I dziewczyny...raz...biodro, pupa, ręce!-krzyczę.-i obrocik hop!

Obserwowałam Zbyszka który uśmiechał się cały czas. Pewnie dobrze kojarzył te dwie piosenki, bo właśnie do nich tańczyłam z nim w Brazylii. Siatkarze nie mogli chyba zebrać myśli kiedy poruszałyśmy się przed nimi. Byłam bardzo zadowolona z tego jak wychodziły nam układy. Właśnie tak to sobie wyobrażałam. Po próbach od razu wyjazd.

(...)
Z powrotem w Spale byłam po 23:00. Zmęczona usnęłam bardzo szybko. 

Przez dwa dni skupiłam się tylko na statystykach, bo za kilkanaście dni lecimy do Finlandii. Po 22:00 skończyłam robić analizę i poszłam spać. Budzę się, bo słyszę pukanie w moje drzwi. Unoszę powieki i patrzę w kierunku okna-ciemno. Patrzę na zegarek-1:30. 

  -No ja kogoś normalnie zamorduje!-szepczę i zwlekam się niechętnie z łóżka.

Podchodzę i otwieram drzwi, a w nich widzę....


                                      _____________________________

No niemiła nieco niespodzianka wyszła, ale tak miało być. Napisanie tego rozdziału wzięło się z obejrzenia tego filmiku. Od razu mówię, że te jazdy w Olsztynie to są wymyślone. Może i rzeczywiście jest tam takie miejsce gdzie jeżdżą, a może i nie. To powstało na potrzeby opowiadania. No i jestem ciekawa czy uda wam się teraz wytypować kto odwiedził Martę o godzinie 1:30 w nocy.

Postaram się dodawać rozdziały regularnie o godz. 18:00. Zobaczymy czy wyjdzie mi to. ;)

Mam nadzieję, że po przeczytaniu rozdziału zostawicie po sobie komentarz :) 
Całuję :* 

7 komentarzy:

  1. Hmm. . Bartek, Zbyszek, Winiar albo Igłą :P ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jak zawsze :) Czekam na kolejny . Ciekawe kto do niej przyszedł ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Tradycyjnie zresztą :)
    Kto przyszedł? Strzelam, że może to Kurek, bo jakoś go w ogóle w tym rozdziale "nie było".
    Do następnego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj no chcieli zrobic Marcie niespodzianke..no moze mogla sie troche urazic, ale z drugiej strony wedlug mnie to fajna przygoda :)
    Szkoda, ze Marcie i Kamilowi nie udalo sie przejsc kolejnego etapu..no ale jeszcze przed nimi kilkanascie roznych konkursow itd.
    Ktoz moglby przyjsc do Marty..hm..moze przeszlosc, mam na mysli Partyka..a moze ktos inny, no nie wiem, zobaczymy :)
    Pozdrawiam z drogi do Zakopanego :):*

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi wydaję się, że przyszedł Bartman, ale to ja, a ja się zawsze mylę :)
    Takiej niespodzianki, po chłopakach się nie spodziewałam, ale widać, że Marcie się nie spodobała.
    Bartman zemścił się na Marcie, szkoda tylko, że nie wiedział, że nie ona wpadła na ten pomysł.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. To bd Patryk! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Patryk? Możliwe ale wolałabym, żeby nie mieszał się już w życie Marta. Nie dał jej szansy tylko ją zostawił. Więc co to za facet? :/ Kto by ,,pasował" do Marty to chyba wszyscy wiemy :D Ale to już zależy od ciebie :) Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń