czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 41



"Jeśli chcesz pokoju, szykuj się na wojnę"


Niedługo potem widzę samochód Michała. Wskazuje głową bym wsiadała. Ruszam w kierunku jego auta.

  -No hej Misiek-rzucam i zamykam drzwi.
  -Cześć.
  -Więc mów od razu. Całą noc prawie nie spałam. Co się takiego stało? Tylko nie zaczynaj od atrakcji spalskiego lasu, czy ośrodka, ani od tego że jestem silna i dam radę, że pomożecie, że nie mogę zmarnować takiej okazji. To wszystko już wiem. Każdy z was gdy przyjeżdżał powtarzał mi to za każdym razem.
  -Nie będę mówił o tym, bo jak sama przyznałaś to już wiesz.....powiem ci tylko, że ja też nie chcę tam być.-spogląda na mnie, a ja nie bardzo wiem o co mu chodzi.- Najchętniej wyjechałbym gdzieś z Monią na wakacje....a tak muszę gnić na tych treningach razem z nim.
  -Z nim?-dopytuje się.
  -Wiem co czujesz gdy mówisz, że nie chcesz jechać, bo on tam będzie, że nienawidzisz go strasznie i nie masz ochoty patrzeć na jego gębę. Że pewnie nie spodziewałaś, że byłby zdolny do czegoś takiego.
  -Ale o kim ty Misiek mówisz?
  -O Bartmanie.
  -Co?!-zaskoczył mnie. Nie wiem co w ogóle powiedzieć. Przecież oni są jak bracia, a on tak mówi.
  -Dziwne co nie? Zawsze przyjaciele. Znaliśmy się od 10 roku życia. Od tej pory graliśmy w siatkę. Najpierw plażowa, potem halowa. Chcieliśmy grać w jednej drużynie. Udało się. Było to Politechnika. Potem Jastrzębski i kadra. Nie masz pojęcia ile robiliśmy by grać zawsze razem. Teraz gdy zaczął grać na ataku jest lepiej nawet niż wtedy jak był przyjmującym. Wiem, że byśmy mogli zawsze razem być na boisku. Nie byłoby sytuacji, że wymienialibyśmy się. Naprawdę cieszyłem się z tego. Był mi jak brat. Aż do niedawna.
  -Co on ci zrobił?-pytam i kładę mu dłoń na ramieniu. Widzę jak mocno ściska dłonie w pięści, a po chwili wysiada z auta. Robię to samo i obchodzę samochód. Staję obok niego.-Kurdę Michał powiedz co on ci zrobił?!
  -Znalazł sobie dziewczynę.

Wyśmiałam go wtedy.

  -To jakaś w ogóle go chce?
  -Tak, jeśli jest taka jak on.
  -Widać dobrali się, ale nie o tym teraz.....co oni ci zrobił?
  -Wiadomo jako przyjaciele przedstawialiśmy sobie dziewczyny. Zawsze tak robiliśmy. Pamiętam jak przedstawiałem mu Monikę. Był taki zadowolony gdy się zakochałem. Ona również go polubiła. Kto by się spodziewał, że wszystko tak się spieprzy....Ale wracając. Bartman zaprosił mnie z Moniką na kolację. Bardzo cieszyliśmy się, że znalazł sobie kogoś. Poszliśmy do jakiejś restauracji. Gdy zjawiliśmy się oboje już nas czekali. Przywitaliśmy się i poznaliśmy Aśkę. Wysoka, szczupła blondynka. Nawet ładna. Okazało się, że poznali się już wcześniej, w Spale gdzie akurat i ona trenowała, bo jest tyczkarką..... Zbyszek był szczęśliwy to i ja byłem. Zauważyłem potem,że jakoś dziwnie spogląda na moją dziewczynę. Z taką wyższością. Monika udawała, że tego nie widzi i chciała być miła próbując zagadać. Zapytała jakim sportem się interesuje. Zaczęła wymieniać pełno ich. Przysłuchiwałem się temu. Bardzo byłem dumny z mojej dziewczyn, że mimo tego stara się być miła. Wtedy też Aśka -Że uprawia skok o tyczce, ale to chyba widać. I czym Monika się interesuje. Odpowiada jej, że siatkówką, tenisem i biegami. Ale gdy spytała czy uprawia jakiś sport, a ona odpowiedziała, że nie wtedy też odparła, że widać. Gdy to usłyszałem, zacząłem się do niej rzucać, że nie ma prawa obrażać mojej dziewczyny i komentować jej wyglądu. Dla mnie ona jest najpiękniejsza ze wszystkich. Wiesz co mi powiedziała wtedy. -Że wkoło tyle ładnych dziewczyn. A ja wybrałem taką...Byłem oburzony. Teraz było najgorsze. Mówi do Zbyszka, a raczej pyta -Czy nie ma lepszych przyjaciół? Wiesz co on zrobił?....Nic! kompletnie nic! Nawet nie wspomniał, że powinna przeprosić czy coś, że powiedzieć, że to są moi przyjaciele i nigdy z nich nie zrezygnuje, a on nic.. cisza. Nie masz pojęcia jak mnie to zabolało. Przyjaciel od kołyski robi mi takie świństwo. Wstaliśmy i wyszliśmy. Wiem, że Monika nie powinna tego brać do siebie ale zrobiła to. Zaczęła pytać dlaczego z nią jestem? Przecież mogę mieć każdą. Piękną, szczupłą, wyjątkową, a ona nie jest ideałem. Jest po prostu gruba. Nie mogłem uwierzyć w to. Powiedziałem, że nie liczy się dla mnie to jak wygląda, bo zakochałem się w niej bez pamięci. W jej oczach, ustach, charakterze. Nie chciała mi wierzyć. Nie masz pojęcia jak żałowałem, że tam poszedłem. Z czasem udało mi się jej udowodnić, że kocham ją za to, że jest, a nie to jak wygląda. Gdy zapytałem, czy gdybym przytył i stracił nogę to zostawiłaby mnie? Powiedziała, że nigdy. I właśnie ja tak samo nigdy jej nie zostawię.

Słuchałam tego i płakałam. Taką piękną parę tworzą i są razem. Jednak wciąż nie mogę zrozumieć jak on mógł takie coś zrobić jemu i Monice.

  -A po co chcesz bym pojechała do Spały? Po to żebyś po dwóch miesiącach odwiedzał mnie w więzieniu?-pytam i wycieram nos w rękawek
   -W więzieniu?-niepewnie spogląda na mnie
   -No tak...za podwójne morderstwo. Myślisz, że tak po prostu tej szmacie daruję coś takiego?! To chyba Kubiak ty mnie jeszcze nie znasz!
  -Nie będę cię odwiedzał niestety-mówi, a ja zaskoczona jestem trochę tym. Myślałam, że mogę na niego liczyć.-A wiesz dlaczego?....bo sam będę siedział za pomoc w morderstwie.-zaczyna się śmiać i ja również.
  -W takim razie Monika będzie nas odwiedzać.
  -No.....ale chcę byś pojechała, bo sam sobie nie poradzę. Mam taką ochotę mu coś zrobić. Ale też i nigdy więcej nie patrzeć na jego fałszywą mordę. Ciężko jest, gdy po tylu latach tak ważna dla ciebie osoba zawodzi cię....Wiem, że też masz z nim na pieńku. Dobrze wiem co zrobił i wtedy na hali miałam ochotę podejść i dać mu w pysk. On jest szczęśliwy, a pieprzy ci życie, bo się nudzi. A ja nie chcę byś była jego ofiarą i przyjechała tam. Dla siebie, dla chłopaków, dla Oskara, dla mnie bym nie zrobił czegoś głupiego, byś w razie czego powstrzymała mnie i wspierała jednocześnie.
  -Michał, ale ja nie wiem czy będę w stanie cię powstrzymać. Jeszcze bym ci pomogła, a poza tym jak ta Aśka tam będzie, to przecież gdy będę ją widzieć...no po prostu powiem jej coś, a na koniec pobiję.-odpowiadam szczerze.
  -I właśnie będę tam ja. Starać się będę byś tego nie uczyniła. Teraz oboje się cieszą. Kpią z nas. Nie możemy kochana na to pozwolić. Mamy stchórzyć? Bo co pokazali na co ich stać? Dlaczego my też nie możemy tego zrobić? Pokażmy, że to co zrobili to dla nas nic nie znaczy, że nie jesteśmy typami które usiądą i zaczną płakać, poddadzą się. Bo o to im chodzi....I jeśli tylko się zgodzisz to mogę zrobić mały wyjątek i raz czy dwa pozwolę ci na pobicie tego pustaka. Nie będę was rozdzielał tylko pilnował wejścia by nikt wam nie przeszkodził, a wtedy ty masz pokazać, że z tobą się nie zadziera.
  -Z moimi przyjaciółmi też.
  -Właśnie. Więc jak? Przyjedziesz i będziesz mnie tam wspierała bym nie zrezygnował?

Patrzę na niego i już wiem.

  -Oczywiście, że przyjadę.
  -Dzięki Marta, za wszystko.
  -A z Monią w porządku jest?-pytam
  -Nie wiem. Pojechała do rodziców, a ja wczoraj do Spały. Miałem później się tam stawić, ale ona chciała odwiedzić mamę.
  -A dawno to było?-pytam
  -Jakieś 3 tygodnie temu. Wiesz nie mogłem być przy niej cały czas. Treningi i mecze. Mam nadzieję, że tylko nie załamała się za bardzo. Niby wyjaśniliśmy sobie, ale nie mam pojęcia czy znów czegoś sobie nie ubzdurała.... Gy sama teraz jest może znów pomyśleć, że Aśka ma racje i już jej nie chcę.
  -Daj mi adres jej rodziców. Nie pozwolę na to aby przez jakąś debilkę dziewczyna się załamała.-szybko pisze mi coś na kartce.
  -Dzięki ci naprawdę jeszcze raz.-mówi.
  -Przestań. To jeden z najlepszych jak do tej pory argumentów. Nie masz pojęcia jak wygarnę tej zołzie jak tam pojadę. To będzie cudowny okres. Będę miała na kim wyładować złość... Misiek... kocham cię po prostu.-i przytulam go.
  -Oj jak miło...ja też cię kocham. W takim razie będziemy się nawzajem pilnować.
  -Będziemy....ale leć już, a ja zaraz pakuję się i wybywam do Moniki...i proszę cię o jedno.
  -Co zechcesz.
  -Nie mów na razie, że przyjeżdżam dobra. Chcę zobaczyć minę Bartmana gdy mnie zobaczy, zdziwi się pewnie z tego, że przybędę do Spały, ale zapewniam cię i siebie, że będzie tam żył jakby był w piekle i ja mu to piekło zgotuje.
  -Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
  -Wiem to. Więc cicho.
  -Dobrze.

Wsiadamy, a on odwozi mnie pod blok. Żegnam się wpadam do mieszkania, przebieram się i wyjeżdżam. Autobusem na miejsce jadę 2 godziny. Bez problemu znajduję odpowiedni dom. Pukam do drzwi. Otwiera mi starsza kobieta.

  -Dzień dobry. Czy zastałam może Monikę?-pytam
  -Tak, wejdź proszę.

Wchodzę do domu.

  -Moniś ktoś do ciebie!-krzyczy kobieta, a po chwili widzę dziewczynę jak schodzi ze schodów.
  -Co ty tutaj robisz?-pyta zaskoczona.
  -Przyjechałam jak widać.
  -Ale skąd....Misiek cię przysłał?
  -Nie. Sama chciałam przyjechać. Wie, że tu jestem bo dostałam od niego adres. Poprosiłam go o to sama.
  -Chodźmy do mnie.

Udajemy się od razu do jej pokoju. Siadam na łóżko, a ona obok mnie.

  -Czemu chciałaś przyjechać?
  -Bo wiem o wszystkim. Michał mi powiedział.
  -Czy on nie może trzymać języka za zębami!.-mówi lekko podnosząc głos.
  -Nie gniewaj się na niego....on po prostu chciał mi coś pokazać.
  -Co?-pyta.
  -Że przez jednego dupka nie mogę rezygnować ze swoich marzeń.
  -Nie masz pojęcia jak ja się wtedy poczułam jak nazwała mnie grubasem.-zaczyna płakać, a ja przytulam ją.
  -Monika, jesteś piękna. I nie mówię to tylko ja, ale również sam Michał. Kocha cię pomimo wyglądu....wiesz jest cholernym szczęściarzem, że ma ciebie.
  -Dlaczego?-pyta
  -Bo może być pewny, że kochasz go za to jaki jest, a nie za jego popularność czy kasę. Sama poza tym powiedziałaś gdyby nawet stracił nogę to i tak nie zostawiłabyś go.-patrzę na nią, a potem zaczynam mówić jak nakręcona -Dziewczyno musiałaś mieć w sobie to coś, że Kubiak się zakochał i nie może zrozumieć, dlaczego nagle zaczęłaś się przejmować tym co ona powiedziała! Martwi go to. Chce cię z powrotem.... I ja też chcę.-ściskam jej dłoń
  -Marta podziwiam cię-mówi i patrzy na mnie.
  -Za co?
  -Za to, że mimo tego co tak niedawno się stało ty dajesz radę, że przyjeżdżasz pocieszasz mnie, a powinno być na odwrót.
  -Muszę to robić. Mam wspaniałych przyjaciół...i nie obchodzi mnie czy są niscy czy wysocy, grubi czy chudzi, ale są....To teraz na poprawę humoru powiem ci co te spalskie dupki wykombinowały by mnie sprowadzić tam, gdy powiedziałam, że przez Bartmana nie jadę.
  -Mów!-od razu się ożywiła i uśmiechnęła
  -Udawali, że przyjeżdżają po coś do Kędzierzyna i zawsze przypadkiem mnie spotykali i mówili o tym, że nie mogę poddawać i mam się tam stawić. Że ominie mnie gra w podchody, grzybobranie. Wiesz podobało mi się to, ale to właśnie Michał przekonał mnie. Chciał bym przyjechała, aby on nie zrobił czegoś głupiego, żebym pilnowała go. Bo wie co czuję gdy nie chcę jechać tam ze względu na osobę która rozwaliła mi całe życie. Mówił, że sam chciał zrezygnować i zostać z tobą. Jednak to co ona ci zrobiła, co zrobiła Michałowi...no po prostu nie potrafię przejść obok tego obojętnie. Dokopię tej dziwce. Zobaczysz. Za to co powiedziała zrobię to!-wściekłam się na samą myśl o niej.
  -Marta. Ja nie chcę żebyś miała problemy. Nie znasz jej. Może polubicie się.
  -Kto zadziera z moimi przyjaciółmi zadziera też ze mną! Poza tym ja jej już nie polubię. Skoro obraża przyjaciół swojego chłopaka, to jest to zwykła szmata  i takiej należy obić mordę!
  -Dzięki. Nawet nie masz pojęcia jak mi pomogłaś.
  -Przestań się martwić to czy jesteś gruba czy nie. Nie jesteś wcale. Michał cię kocha i tak zostanie.
  -Przekonał cię byś pojechała?-pyta
  -Tak. Ja jej dam popalić w tej Spale tak samo jak Bartmanowi.
  -Cieszę się, że będziesz go miała na oku. Będę spokojniejsza, że nie zrobi nic głupiego tam. Zobaczysz on też pomoże ci przejść przez to.-dodaje.
  -I nie będziesz zazdrosna, że będzie mi pomagał?-pytam chcąc trochę ją rozśmieszyć
  -A mam o co?-dopytuje.
  -Oczywiście, że nie masz. Misiek to przyjaciel.
  -Wiem to. I dzięki temu oboje jakoś przetrwacie do końca.-mówi i uśmiecha się.
  -Mam nadzieję.....Ja przepraszam, ale mam niedługo zajęcia i muszę jechać.
  -No jasne.

Odprowadziła mnie na sam przystanek. Zanim wsiadłam jeszcze powiedziałam:
  -Nie przejmuj się tym co powiedziała. Jesteś piękna.
  -Dziękuję. I trzymaj się.
  -Muszę.

Wsiadam i wracam do Kędzierzyna, stamtąd od razu do domku i na zajęcia. Jestem zabiegana jak nigdy. Obgaduję z Kamilem wszystko. Niedługo jadę do Spały, ale przyjadę się przygotować na występ. Nie będę tam ostro trenować, więc wpadnę do miasta, ewentualnie jak się dogadam to sprowadzę chłopaka do ośrodka. Zobaczę jeszcze. Łukasz jutro wyjeżdża do Spały, a ja pojutrze. Cieszę się, że nikt o tym nie wie.

W dzień wyjazdu zastanawiałam się co na siebie założyć. Poprosiłam Malwinę aby pomogła mi coś wybrać.

  -A gdzie się wybierasz?-pyta
  -No jak to gdzie?! Do pracy. Spała czeka.
  -Czyli jednak jedziesz? Ale się cieszę.
  -Ja tak nie do końca, ale wierzę, że będzie dobrze.
  -Łukasz wie?-pyta i podaje mi sukienkę.
  -Nie. Tylko Kubiak wie o tym, bo duża jego zasługa, że tam jadę. -odpowiadam i ściągam z siebie ubrania. Sięgam po rzecz od dziewczyny i wciągam ją na siebie. Do tego buty.
  -To zrobisz im niespodziankę.
  -O to przecież mi chodzi.-puszczam oczko i znikam za drzwiami łazienki. Staję przed lusterkiem i mówię-Chcesz wojny, będziesz ją miał.

Poprawiam włosy i dorzucam resztę rzeczy. Malwina odprowadza mnie na przystanek. Żegnam się z nią i odjeżdżam.

                                _________________________________________

Trochę się to ciągnęło. No to teraz akcja przenosi się do Spały :) No udało się wam zgadnąć, że Miśkowi chodziło o Zbyszka. Spodziewałyście się że Michał pokłóci się z nim? No i teraz nowy team Marta i Kubiak. Zapewne będzie się działo :)
Pozdrawiam :)

            

środa, 29 maja 2013

Rozdział 40



"O ileż lepiej płakać z radości, niż znajdować radość w płaczu."


Dopiero po chwili unosi ona głowę i zdejmuje czapkę.

  -Żygadło? I ty tutaj? Czy wy się jakoś umówiliście czy co?-pytam i ściskam go.
  -Nie. Możdżon chciał, abym przywiózł mu taką jedną rzecz, więc musiałem wpaść do miasta. Chciałem zobaczyć jak się trzymasz, bo wiem co się stało...widziałem w telewizji.
  -No trudno.
  -Hej. Zobaczysz będzie dobrze. Już z chłopakami cię rozruszamy w Spale. Zapewne Piotrek będzie chciał grać w podchody. To jego ulubiona gra. Czasem jest męczący i krzyczy tylko „zagrajmy w podchody, zagrajmy w podchody”-próbował naśladować cichego. Ruszyliśmy nadal nie przestając rozmawiać.
  -A mi mówił, że jest najlepszy w tym.
  -No przyznaję dobry on jest w te klocki. Pewnie będzie chciał cię pozyskać do swojego teamu. Zawsze sprowadza nowych. Z tego co wiem Grześka też już wziął pod swoje skrzydła.
  -Grześka?-pytam
  -Tak. Nowy nasz nabytek. Gra w Resovii. Miły. Na razie spokojny, ale jak rozhula się w ośrodku to będzie dopiero.
  -Zdemoralizujecie biednego chłopka.
  -Taki urok reprezentacji-uśmiecha się.-Za ile masz stawić się ośrodku?
  -Za kilka dni, ale nie wiem czy przyjadę.
  -Przez Bartmana?
  -Tak.
  -Weź nie zawracaj sobie nim głowy. Nie warto tego robić. Przyjeżdżaj a my gwarantujemy ci,że nigdy nie zapomnisz chwil spędzonych w Spale.
  -Miałam już z wami styczność na Pucharze więc znam was trochę.
  -Oj koleżanko nawet nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz-zaczyna się śmiać-Tam dopiero poznasz nas i nie będzie chciała stamtąd wyjeżdżać. Gdy usłyszysz śpiewającego Kurka. Albo opowieść o biednym Zatorskim którego nagiego wypchnęli z pokoju kiedy musieli posprzątać butelki po piwie, a Andrea zmierzał właśnie do tego pokoju. Pawełek miał go zatrzymać- teraz ja też zaczynam się śmiać wyobrażając sobie tą sytuację. Wcieram łzę z policzka która szybko płynęła. Oni to jak coś wymyślą.
  -Ziomek teraz ja się boję tam jechać. A co jak i mnie będzie to czekać?!
  -Spokojnie. Jak masz mocną głowę i szczęście do wyciągania zapałek, to nie będzie źle.

Spogląda na zegarek.

  -Wiesz co muszę lecieć, bo Możdżi zaraz będzie. Oddam mu to co mam dać i wracam do Spały.
  -Dobra. Dzięki.
  -Nie ma za co i zastanów się jeszcze.
  -Okej.

Całuję go w policzek i wchodzę do mieszkania. W środku jest Wiśnia.
  -I jak tam Marta?-pyta
  -Bardzo dobrze.
  -Właśnie widzę, że humor masz. Kto ci go poprawił? Czyżby ktoś nowy się pojawił.
  -Nowy nie....taki ziomek ze Spały zaszczycił mnie swoją obecnością i dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy z tego waszego ośrodka. Nieźle tam balujecie.-odpowiadam, a on stawia przede mną kubek z kawą.
  -Oj tam takie małe rzeczy.....Ale mam nadzieję, że pojedziesz teraz by sama o tym się przekonać.
  -Zobaczę..... Może.-uśmiecham się i biorę łyk trunku.
  -Wiesz ja muszę lecieć po Malwinę. Niedługo będziemy.
  -Jasne.

Całuje mnie w policzek i wychodzi. Nie mija chwila a rozlega się dzwonek do drzwi. Wstaje i otwieram je. Zaczynam się śmiać.

  -Mogę wejść?-pyta Ignaczak.
  -Jasne wejdź-i wpuszczam go do środka. Wskazuje mu salon i siadamy.-Chcesz coś do picia?
  -Nie dzięki.
  -Więc co cię sprowadza do Kędzierzyna?-pytam- Jesteś już kolejnym siatkarzem w ciągu dwóch dni których tu widzę.
  -Taki urok siatkarskiego miasta.-odpowiada i rozkłada się na kanapie.
  -W tym problem, że ci panowie witają tu wprost ze Spały.
  -Oj tam marudzisz.
  -Więc ty po co przyjechałeś?-ponawiam pytanie.
  -Dla Możdżonka przywiozłem coś ze Spały. Chciał to dziś więc jako dobry kumpel....
  -A z Ziomkiem nie przyjechałeś?
  -Nie. A czemu miałem z nim przyjechać?-zadaje mi pytanie.
  -Bo on też dzisiaj coś dla Marcina przywiózł.-mówię.
  -Co?!....o żesz kurwa, to nie tak szło!-i wali się dłonią w czoło.
  -Co nie tak szło?-dopytuje bo zaczyna być coraz ciekawiej.
  -Nic nic kochana, ja już będę się zbierać-i wstał, lecz ja popchnęłam go by usiadł z powrotem.
  -Gadaj szybko!
  -No naprawdę nic takiego.

Patrzę na niego i składam wszystko w całość. Dopiero teraz to do mnie dociera. Czemu ja wcześniej tego nie zauważyłam.

  -Umówiliście się no nie?-przerywam w końcu ciszę
  -Ja z Ziomkiem? No co ty! Obaj mamy żony przecież.
  -Nie o tym mówię.....teraz już rozumiem czemu was tak dużo pojawiło się w ciągu dwóch dni. Macie zamiar przekonać mnie do przyjazdu tak?

Patrzy na mnie niepewnie. 

  -No Ignaczak mów!
  -Zabiją mnie za to....Dlaczego to ja musiałem spieprzyć sprawę!?
  -Więc dobrze myślę tak?
  -Tak-i wzdycha. -Chcemy byś przyjechała. Lubimy cię. I uważamy, że pomimo tego nie możesz rezygnować ze swoich marzeń nawet gdy w ich spełnieniu przeszkadzają ci osoby których nienawidzisz. W tej grupie też nie wszyscy się kochamy. Może nie to, że nienawidzimy, ale mamy wspólny cel i tolerujemy się poza boiskiem, a na boisku zapominamy o tym....Wiem, że nigdy nie polubicie się z Zibim, ale nie mogę patrzeć na kogoś kto ma wielki talent i wkłada całe serducho w to co robi i chce zrezygnować z tego. Ja ci nie pozwolę na to i Bartek i Pit i Ziomek, a także reszta siatkarzy.
  -Kto wpadł na ten pomysł?-pytam
  -Wszyscy, ale to od Oskara dowiedzieliśmy się jaka jest sytuacja po tym pocałunku który widzieliśmy...A że chcieliśmy pomóc to wykombinowaliśmy to.
  -Skoro już wiem, to zdradzisz mi czym się wkopałeś?-pytam i uśmiecham się.
  -Miałem do Wiśni mieć sprawę, a nie do Możdżonka.
  -Oj wy...a jak by się udało to czym byś mnie przekonywał? Podchodami, grzybobraniem, czy nagim Zatorskim na korytarzu?-pytam śmiejąc się.
  -Spokojnie każdy miał ustaloną wersję. Ja podałbym ci te wszystkie plus do tego świetny basen i dobre miejsce na grilla.
  -Dobra, dobra....w takim razie kogo spodziewać się mam jutro?
  -Raczej nikogo skoro już wiesz.
  -A kto miał zamiar jeszcze przyjechać?
  -Oskar wiem, że Kubiak z Jarskim mieli, i Zati.
  -To podziękuj im za to, że tacy wszyscy są wspaniali i by nie przyjeżdżali. Zastanawiam się okej? Nie jest powiedziane, że nie przyjadę, bo spotkania z wami przekonały mnie poniekąd.
  -To świetnie!

Pogadaliśmy chwilę i Krzysiek zaczął się zbierać. Wieczorem zadzwonił do mnie Kubiak.

  -Hej.-mówię
  -Hej Marta. Mam do ciebie prośbę czy możemy się jutro spotkać?
  -Kubiak nie musisz. Wiem o tym co kombinowaliście. Nie chcę kolejny raz słuchać o grzybach, podchodach i że nie powinnam się poddawać, bo jestem silna.
  -Nie do końca o to mi chodzi, ale chcę ci przedstawić jeden argument przez który zmienisz zdanie błyskawicznie i od razu powiesz mi „za kilka dni widzimy się w Spale”.Daj mi szansę.
  -Ale będzie prawdziwy?-pytam
  -Wszystkie o których mówili ci chłopaki były prawdziwe i wspaniałe, ten nie do końca taki będzie.

Po jego tonie głosu słyszałam, że mówi bardzo poważnie. Zaczęłam się lekko niepokoić. Czyżby coś poważnego się stało?

  -Dobrze. O której?-pytam
  -Chciałbym rano. Wiem, że wcześnie, ale koło 6:00? Później o 9:00 mam trening, a trener nie wypuści mnie z niego.
  -Dobra. Więc o 6:00 przed halą dobra?
  -Okej i dzięki jeszcze raz.
  -Dobranoc-mówię.
  -Pa.

Rozłączam się i kładę. Mam złe przeczucia. Przed północą dopiero zasypiam, ale budzę się o 4:00. Nie dam rady spać. Leżę i wpatruję się w ścianę. Myślę o tych chłopakach którzy przyjechali tutaj. Wiem, że w wielu z nich mam ogromne wsparcie i nie pozwolą mi się tak łatwo poddać. Po 5 wstaję i szykuję się do wyjścia. Na miejscu jestem 20 minut wcześniej. Niedługo potem widzę samochód Michała. Wskazuje głową bym wsiadała. Ruszam w kierunku jego auta.

                              _____________________________________________

A jednak Ziomek. Czapka miała być jako kamuflaż ;p Wyjaśniło się co tak naprawdę sprowadzało chłopków do Kędzierzyna. Spodziewaliście się, że to wszystko było ukartowane? Jakieś pomysły o co może chodzić Kubiakowi? Do jutra :) Pozdrawiam :*


wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 39



"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać."


Spojrzałam na wyświetlacz i zaśmiałam się. No tak. To było pewne, że zadzwoni. Wcisnęłam słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

  -Cześć Oskar.
  -No nareszcie! Ile można do ciebie można dzwonić-śmieje się -Jak tam u ciebie?-pyta
  -A wiesz?
  -O czym?-pyta
  -Wszyscy już pewnie wiedzą co się stało więc wiem, że ty też.-odpowiadam.
  -Tak wiem i przykro mi.
  -Dobra daruj sobie. Co chcesz, że dzwonisz?-zapytałam i usiadałam na krześle.
  -No jak to co?! Powiedzieć, że za 5 dni widzimy się w Spale.
  -Dobry żart Oskar, ale ja nigdzie nie jadę. Przepraszam cię, że nie poinformowałam cię wcześniej abyś wziął kogoś na moje miejsce.
  -Marta nie wygłupiaj się! Wiem, że pewnie nie chcesz jechać ze względu na Bartmana, ale nie możesz zaprzepaścić takiej szansy przez takie coś....Poza tym pracujesz ze mną, a nie z nim.
  -Ale Oskar ja go będę musiała widywać codziennie i patrzeć...Nie dam rady-zrezygnowanym głosem odpowiadam.
  -Dasz! Bo jesteś silna.
  -Przepraszam, ale nic z tego.
  -Spodziewaj się w takim razie niedługo gościa-mówi i rozłącza się.

Gościa?! Człowieku co ty kombinujesz? Odkładam telefon i siadam na łóżko z laptopem. Otwieram pocztę, by jeszcze raz zapoznać się z ofertami klubów. Zrezygnowana i rozbita kładę się. Cały czas znajduję za i przeciw pracy w danym klubie. Wiem na pewno, że oferta z Jastrzębia nie wchodzi nawet w grę. Jeszcze miałbym pracować z tymi debilem gdy sezon klubowy się zacznie. Ja teraz nie chcę go widzieć, a co dopiero potem. Chcę bardzo i to bardzo zostać tutaj w Kędzierzynie, ale Patryk. Ciężko mi wyobrazić sobie naszą współpracę. Ja bym nie mogła udawać, że nic między nami nie było. Poza  tym chcę by był szczęśliwy. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale nie chcę patrzeć na jego smutną twarz. Pragnę by znów się uśmiechał, by kogoś pokochał. Boli mnie to, ale takie jest życie. Liczy się dla mnie tylko i wyłącznie by on był szczęśliwy. Ale wyjazd stąd byłby równoznaczny z końcem przygody z tańcem, rozstanie z Kamilem, dziewczynami, Malwiną, wszystko co kocham musiałabym zostawić.....A Rzeszów...daleko jest bardzo. Nie znam tam nikogo. No może z wyjątkiem Pita i Igły. Fajnie, że tam pracowałabym w grupie z innym statystykiem. Zawsze to raźniej.
-Nie wiem, nie wiem-kładę poduszkę na głowę starając się odciąć od tych myśli.
Dobrze, że na podjęcie decyzji mam czas do końca maja więc powinnam zrobić z tym coś.

Dni mijały i mijały. Chodząc po mieście spotkałam w nim pewnego pana. Sama nie mogłam uwierzyć co on tutaj robi.

  -Bartek?-zapytałam, a on podszedł do mnie i pocałował w policzek.-Co ty tutaj robisz?
  -Jestem-odpowiada.
  -To wiem, ale...
  -Przyjechałem zobaczyć jak się trzymasz.
  -Aha. Nic mi nie jest.
  -Może i na zewnątrz nic nie widać, ale w środku....w środku twoje serce rozpadło się na milion kawałków.
  -Bartek....-odwracam głowę i próbuję powstrzymać łzy.
  -Chodź do mnie-mówi, a ja przytulam się do niego i cicho łkam. Po tym ruszamy w kierunku parku i siadamy na ławeczce. Podaje mi chusteczkę.
  -A co tam u ciebie?-pytam
  -Nic ciekawego. Już trenujemy w Spale. Czekamy tylko na was i paru chłopaków z jastrzębia i będziemy wszyscy.
  -To fajnie.
  -Już nie mogę doczekać się kiedy pokażę ci ten spalski las. Grzybki, podchody i te sprawy.-uśmiecha się.
  -Bartek....przykro mi ale z twojego planu nici raczej.-odpowiadam patrząc na niego.
  -Co? Dlaczego?
  -Ja nie będę już z wami pracować. Może kiedyś w jakimś klubie ligowym się spotkamy, ale tak to nie.
  -Nie spotkamy się, bo do Rosji wyjeżdżam.
  -Szkoda.
  -To mi raczej....przyjedź i pomóż nam wygrać coś. Marta proszę.-spojrzał błagalnie na mnie.
  -Postanowiłam już.-odpowiedziałam stanowczo przekonana o mojej decyzji.
  -Nie! Ty rezygnujesz z przeżycia wspaniałej przygody przez niego. Nie warto uwierz mi. Zmarnujesz wszystko i pokażesz, że wygrał.
  -Ale on właśnie wygrał! Ja mam go serdecznie dość. Nie mam ochoty nawet patrzeć na niego.
  -Przepraszam, a czy on jedyny tam będzie? Ja też będę.- i łapie mnie za dłoń- I Pit będzie i Igła i Rucek i Winiarski i Możdżonek i Kubiak i Wiśnia i wielu, wielu innych...przecież wiesz, że zawsze będziemy z tobą. Zawsze ci pomożemy. Co by się nie działo dla nas zawsze będzie ważna. Chcemy byś przyjechała i pokazała Bartmanowi, że z takiej dziewczyny jak ty nie da się złamać.
  -Jak da.
  -Ale on o tym wiedzieć nie musi. Pokaż mu, że powinien żałować tego co ci zrobił. To niech on czuje wyrzuty a nie ty....Możesz przecież go unikać. Nie rozmawiać z nim. Jedziesz tam dla siatkówki. Dla tego co tak bardzo kochasz. Chcesz przestać to robić? Chcesz pokazać jaka słaba jesteś? Tyle przeszłaś abyśmy zaakceptowali cię. Czy to w reprezentacji czy w ZAKSIe. Wiem jacy byli niechętni zawodnicy Kędzierzyna gdy się pojawiłaś....a ty co? Nie usiadłaś w domu i nie rozpłakałaś się. Nie zrezygnowałaś, a wręcz odwrotnie przyszłaś kolejnego dnia i pokazałaś na co naprawdę cię stać. Gdzie jest ta Marta?! Niech w tej chwili wróci i powie mi, żebym szykował dobry koszyk na te grzyby i coś do jedzenia, bo na zwykły godzinny spacer to się nie będzie zapowiadać!

Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co powiedzieć. On miał rację. Nie po to przechodziłam tyle, by teraz się poddać i zostawić to jak jakiś tchórz.

  -Więc jak Marta? Przyjedziesz?-pyta ponownie po swoim wywodzie
  -...zastanowię się i ci odpowiem.-uśmiecham się. Jego komórka wtedy też zaczyna dzwonić. Odbiera i tylko przytakuje. Gdy kończy mówi.
  -Przepraszam Martuś, ale muszę już lecieć.
  -Jasne.
  -Czekam wciąż co postanowisz.
  -Dobra, a teraz idź już.

Żegna się ze mną i odchodzi. Kieruję się w przeciwną stronę niż on. Spoglądam na telefon gdy nagle wpadam na kogoś. Odbijam się od wysokiego faceta i ląduję na betonie. Krzywię się przez chwilę, a potem unoszę wzrok by przeprosić tego kogoś. Widzę i zamieram.

  -Piotrek?!-pytam zdziwiona.
  -Marta? Och przepraszam-podaje mi rękę, a ja wstaję.
  -To ja przepraszam...właściwie to chciałam się zapytać co ty tutaj robisz?-Chłopak drapie się w głowę i wywraca oczami. Czyli coś kombinuje. -No mów.
  -....dobra.....z Bartkiem przyjechałem.
  -Okej...I?
  -No i czekam na niego.
  -Niedawno ktoś dzwonił i poszedł. -mówię
  -Jasne. Zaraz do niego zadzwonię.
  -Jak tam treningi w Spale?-pytam
  -Ty super! Już zaczynam szukać chłopaków którzy będą chcieli grać w podchody. I od razu mówię, że jesteś w mojej drużynie. Jestem najlepszy w tej grze.
-Na grzyby też chcesz mnie zabrać?-pytam
-Jak chcesz to nie ma problemu..... Lubię zbierać grzyby, chociaż czasem zdarza mi się rwać trujące. Któregoś razu jak Guma zobaczył co mam w koszyku to wyrzucił go wraz z całą zawartością i powiedział, że chcę otruć kadrę.
  -To wiesz co......może jednak gra wystarczy-odpowiadam i śmieję się.
  -To którego przyjedziesz?-pyta
  -Piotrek....nie wiem.....nie wiem czy w ogóle to zrobię.
  -Co?!...Żartujesz sobie no nie? Najlepsze statystyka ma zabraknąć w najlepszej drużynie? No proszę cię. Poza tym przygotuj się, że jeśli ty nie przyjedziesz to z kadrą wpadniemy osobiście po ciebie.-i chłopak zaczyna się śmiać.

Przerywa nam jednak jego telefon.

  -No tak Bartek.....no już idę. Szukałem cię....dobra, dobra....tak, tak...no pewnie. Spotkałem Martę wiesz? Ty też? Głupku przecież przyjechałeś po to do niej.....dobra idę już do ciebie. Pa buziaczki kureczku-i cmoka w słuchawkę, a ja zwijam się ze śmiechu.-Martuś muszę lecieć, bo moje kochanie mnie wzywa.
  -No jak kochanie wzywa, to trzeba iść.

Znika szybko. Ja mam zamiar wrócić do domu, lecz zmieniam kierunek i idę na salę taneczną. Dziś z dziewczynami powinnyśmy ćwiczyć układ. Jestem trochę spóźniona, ale mam nadzieję,że darują mi to. Wpadam i zauważam jak trenują. Gdy widzą mnie od razu podchodzą i przytulają mnie.

  -Nareszcie jesteś-mówi Justyna.
  -Ja też się cieszę i przepraszam za wszystko.
  -Przestań! Życie ci się waliło. Rozumiemy to-dodaje Ada.
  -To co dzisiaj ćwiczymy?-pytam
  -Nowy układzik. Szybko go opanujesz bo fajny jest, ale wpierw masz-i rzuca we mnie ubraniem-przebierz się i wracaj.
  -Jasne.

Znikam w szatni, a po chwili z powrotem jestem na sali. Gdy ćwiczę wiem, że brakowało mi tego jak cholera. Teraz zastanawiam się czy jestem w stanie zostawić to?  Po wyczerpującym treningu do domu wracam szczęśliwa jak nigdy. Malwina od razu to zauważa.

  -A jakoś jest mi lepiej. Spotkałam dziś Bartka i Piotrka, potem poszłam potańczyć. Mam nadzieję, że wszystko wróci niedługo do normy.-odpowiadam.
  -Już wraca-mówi-Znów się uśmiechasz. Jesteś szczęśliwa.
  -Zobaczymy-całuję ją w policzek i idę spać.

Rano śniadanko, a potem taniec latynoamerykański. Kamil bardzo się cieszy, że znów mnie widzi. Po skończonych zajęciach z Malwą wychodzimy i kierujemy do domu. Nagle ktoś łapie mnie za nadgarstek. Wystraszona spoglądam na osobę. Dopiero po chwili unosi ona głowę i zdejmuje czapkę.

                                ________________________________

No niestety nie udało wam się wytypować dobrze. Obstawiałyście Bartmana i Patryka. A tu proszę Oskar :) Więc kolejny typer. Kim jest osoba w kapturze? Siatkarz czy nie siatkarz? A jak tak to jaki? Może tym razem się wam uda :) Pozdrawiam :)

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 38


"Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu."


Kieruję się w stronę szatni gdy ktoś staje mi na drodze.

  -Naprawdę?! Czy nawet dzisiaj nie możesz dać mi spokoju?!-pytam i spoglądam na twarz osobnika.
  -Nie!-i w jednej chwili przywiera swoimi ustami do moich. Jestem tak zszokowana tym, że paraliżuje mnie. Stoję pozwalając się całować. Sama nie odpowiadam, ale to jest dla mnie niezrozumiałe. Odrywa się  i odchodzi. Próbuję otrząsnąć się z tego. Odwracam głowę w prawo i widzę Patryka. Nie! Tylko nie to!

  -Patryk!-krzyczę gdy ten odwraca się i wychodzi. 

Wybiegam za nim, ale znika mi z oczu. Zaczynam płakać. Jak ja tak mogłam! Dlaczego na to pozwoliłam! Idę do szatni. Gdy tylko wchodzę nastaje cisza. Czuję, że wszyscy na mnie patrzą. Pakuje rzeczy. Wtedy też na ramieniu czuję czyjąś dłoń. Spoglądam na chłopaka. Łukasz od razu przytula mnie. On dobrze wie co czuje.

  -Ja naprawdę tego nie chciałam-szepczę, że tylko on to słyszy.
  -Wiem.

Wycieram oczy mokre od łez. Zabieram plecak. Wychodząc mówię tylko „Bawcie się dobrze”. Kieruję się do naszego mieszkania. Wchodząc do niego mam nadzieję, że zastanę w nim chłopaka. Jednak jest pusto. Plecak stawiam na podłogę, a sama siadam na kanapę. Miła godzina i nic, dwie nic. Po 3 drzwi od domu otwierają się. Do środka wchodzi on. Od razu wstaję i ruszam w jego kierunku.

  -Pakuj się!-rzuca w moim kierunku-Nie chcę cię już widzieć!-mówi i próbuje mnie wyminąć. Zatrzymuje go jednak.
  -Patryk proszę cię! Porozmawiajmy.-wypowiadam, a po policzkach płyną łzy.
  -Po co?! No powiedz mi kurwa po co?!
  -To on mnie pocałował! Ja naprawdę tego nie chciałam!-powiedziałam, a on zaśmiał się.
  -Takie kity to wciskaj komu innemu, a nie mnie!
  -Ale to prawda!-krzyczę
  -W takim razie czemu na to pozwoliłaś?! Hmm?.... Dlaczego nie wyrywałaś się, nie spoliczkowałaś  go?! No czemu?!
  -Co chciałeś bym tak zrobiła?!
  -Tak! Wtedy wiedziałbym, że naprawdę tego nie chciałaś, a pozwalając mu na to, pokazałaś, że podobało ci się!
  -Nie!-odpowiadam
  -Tak! I spakuj się  szybko. Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć!-mówi mi prosto w twarz.
  -A co z nami?-pytam
  -Nas już nie ma....koniec! Rozumiesz?! To jest koniec! -podkreśla każde słowo bardzo wyraźnie.-Nie potrafiłbym ci wybaczyć tego co zrobiłaś. Raz to zrobiłem! ….Wcześniej starałem się jak mogłem, ale to zawsze było gdzieś we mnie. Każdy nowy facet obok ciebie sprawiał, że wszystko wracało i zaczynało się na nowo. Każde twoje pójście na zajęcia,każdy twój występ w klubie pełnym śliniących się facetów na twój widok...każde twoje spotkanie z tym Kamilem....to było nie do wytrzymania....A dzisiaj...dzisiaj pokazałaś, że to już nie ma sensu! Że nam się nie uda, bo ja ci już nie ufam!
  -Patryk, ale....
  -Nie ma żadnego ale! To co razem przeżyliśmy to było coś pięknego i tego nie zapomnę, ale tego co zrobiliście z Bartmanem...
  -My tego nie planowaliśmy!
  -Nie obchodzi mnie to! Od zawsze wtrącał się on w nasze życie. Ciągle się pojawiał. Próbował zniszczyć to co jest między nami i udało się mu! Możesz mu pogratulować!...Ty również to zepsułaś.-mówił coraz bardziej łamiącym głosem. -Wrócę niedługo. Gdy przyjdę mam nadzieję, że już cię tu nie będzie.-odpowiada, sięga po bluzę i wychodzi.

Siadam na kanapie i płaczę. Nie rozumiem tego. Nie wierzę, że jest to koniec. Wstaję i kieruję się do sypialni. Spod łóżka wyciągam walizkę i wrzucam do niej swoje rzeczy. Przyglądam się naszym zdjęciom.

  -Jak mogłeś to zrobić Bartman?! Jak ja to mogłam zrobić?! Dlaczego pozwoliłam ci na to?!-krzyczę i rzucam rzeczami. Gdy uspokajam się rozglądam się czy aby wszystko wzięłam. Siadam do stołu i zaczynam pisać.


Mój Najdroższy Patryku!

Źle zaczęłam, gdyż wiem, że już nie jesteś mój. Jednak w moim sercu nigdy się to nie zmieni. Nie wiem od czego zacząć. Nawet nie wiem czy to przeczytasz. Może od razu znajdzie się to w śmieciach?....Wiedz, że żałuję tego, może za późno, ale tak jest. Nie mam pojęcia czemu mu na to pozwoliłam? Chyba byłam zszokowana. To się działo tak szybko. Żałuję, że to wszystko już się skończyło. Naprawdę cię kochałam.....właściwie wciąż kocham i kochać będę. To moja wina, wiem to. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach dowiaduję się o tym co przeżywałeś. Kłóciliśmy się, ale ja nigdy nie rozumiałam czemu, bo nie mówiłeś o tym. Popierałeś mnie w tym co robiłam. Dlaczego mi nie powiedziałeś?... Mogę ci przysiądz, że na żadnych imprezach, tańcach nie zdradziłam cię. I możesz mi nie wierzyć, ale będę się czuć lepiej gdy to napiszę. Tamta sytuacja dała mi nauczkę. Nie mogłam pozwolić na to by znów cię stracić. Byłeś dla mnie najważniejszy. Gdyby miało to pomóc to zrezygnowałbym z tańca, abyśmy byli szczęśliwi. Abyś ty był, bo tylko to się dla mnie liczyło i nic więcej.....I dzisiaj pomimo tej wygranej to jest najgorszy dzień w moim życiu. Oddałabym ten brąz Jastrzębskiemu by tylko to się nie stało. Bo gdyby może wygrali to nie spotkałoby nas to. Niestety czasu nie cofnę. Nie zapominaj że kocham cię. Pewnie teraz ulżyło ci. Już dłużej nie będziesz musiał obawiać się o to czy całowałam się z kimś czy nie. Ja mimo tego zawsze ufałam ci. Byłam nie raz zazdrosna, gdy uśmiechałeś się do fanek, rozmawiałeś z nimi, spotkałeś się z koleżankami....Tak byłam zazdrosna, ale wiesz czy różniłam się od ciebie? Ufałam ci. Obawy były są i będą, ale wiedząc jak się kochamy nie martwiłam się. Chciałam byś miał swobodę, ale może ty chciałeś, abym trzymała cię krócej? Bym zabraniała spotykać z innymi dziewczynami? Robiła ci za każdym razem awantury?
Kończę, bo nie chcesz mnie tu widzieć nigdy więcej, a nie mam pojęcia za ile wrócisz.

                                                                              Kocham Cię i nie zapomnij o tym
                                                                                                  Marta                           


Złożyłam kartkę na pół i zostawiłam ją na stole. Zabrałam rzeczy i wyszłam z mieszkania. Nie miałam pojęcia gdzie mogę pójść. W trakcie zaszłam do otwartego sklepu i kupiłam wódkę. Wiem, że to jest najgorszy sposób, ale chociaż na chwilę pozwoli mi zapomnieć. Zanim się orientuję stoję pod blokiem Malwiny. Z wielkim hałasem wchodzę na jej piętro i pukam w drzwi.

  -Malwina to ja! Otwórz!-krzyczę opierając się o ścianę.

Słyszę dźwięk przekręcanego klucza, a po chwili drzwi otwierają się. Wypada z nich dziewczyna. Od razu wpuszcza mnie do środka i bierze moją walizkę. Siadam na podłodze w przedpokoju. Przyjaciółka robi to samo.

  -Malwa. To już jest koniec-pijana odpowiadam....-Nie ma już nas. Patryk zerwał ze mną!-kiwam głową i biorę kolejny łyk alkoholu. Ona wyrywa mi butelkę.
  -Marta nie możesz tak robić! Nie pij.
  -A co ja mam robić?!-krzyczę i zaczynam płakać. -Kolejny raz ten pieprzony Bartman rozjebał mi życie. Wpierw Japonia, potem gala, hala....Co ja mu takiego zrobiłam, że tak mnie nie lubi? Co? Rozumiem,że zazwyczaj to dotyczyło mnie i jego, ale po cholerę zrobił to?!
  -Nie mam pojęcia kochana. To jest po prostu dupek....I dupek zawsze pozostanie dupkiem.
  -Tylko ten dupek, rozwalił wszystko co dawało mi szczęście,co trzymało mnie przy życiu... Co ja mam teraz zrobić?
  -Teraz najlepiej byś poszła się położyć, bo jesteś pijana. Rano się zastanowimy co dalej. Dobra?-pyta i wstaje podając mi dłoń.
  -Dobrze-łapię ją, a ona prowadzi mnie do pokoju. W ubraniu kładę się i od razu zasypiam.

Rano budzę się z potwornym bólem głowy. Rozglądam się gdzie ja jestem. Powoli wszystko do mnie wraca. A już miałam nadzieję, że to tylko był zły sen. Wstaję i idę do kuchni. Przy stole siedzą Malwina i Łukasz. Biorę wodę i nalewam do szklanki. Oni milczą i ja również. Podnoszę szklankę i wychodzę stamtąd. Wracam do pokoju. Siadam znów do łóżka. Wypijam wodę, a potem kładę się. Wszystko wraca na nowo. Znów płaczę. Wiem, że dzisiaj po południu zajęcia z Kamilem, ale nie idę. Nie mam ochoty na nic. Odwracam się raptownie gdy ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Widzę moich przyjaciół. Z powrotem jednak patrzę w ścianę. Dziewczyna siada i gładzi moją rękę.

  -Marta proszę porozmawiaj z nami. -mówi.
  -Nie ma już o czym. Mówiłam ci, że ze mną i Patrykiem to definitywny koniec. Nie chce mnie już więcej widzieć.
  -To, że tak powiedział nie znaczy, że przestał cię kochać-mówi Wiśnia, a ja odwracam się.
  -Może i tak, ale nie ufa mi już. Sam to powiedział. Nie wybaczy mi tego. To już nie ma sensu. Pragnę by był szczęśliwy, ale ze mną on by nie był. Zaczęło już między nami wcześniej się psuć. Oddalaliśmy się od siebie z każdym dniem i mimo tego, że próbowałam to jakoś naprawić nic nie dawało.
  -Przestań!.-odpowiada Malwina.
  -Ale tak było.- znów zaczynam płakać, a dziewczyna mocno przytula mnie.....-Mam do was prośbę?
  -Jaką?-pyta Łukasz.
  -Mogłabym tutaj z wami pomieszkać przez jakiś miesiąc? Zaraz kończy mi się umowa z klubem. Wyjadę stąd.
  -Pewnie... ale Marta przecież niedługo reprezentacja.-wspomina chłopak.
  -Nie pojadę. Nie mogę patrzeć na Zbyszka. Zabiłabym go. Nadal mam ochotę to zrobić, jednak to i tak nic nie zmieni. Nie sprawi to, że wrócę do Patryka.
  -Nie możesz patrzeć na to. Wszyscy mamy nadzieję tam cię zobaczyć. Chcemy byś pojechała.
  -Ale ja tam nie dam rady, gdy będę patrzyła na jego uśmiechniętą mordę wiedząc, że to przez niego rozwaliło mi się życie. Moja wina w tym też jest...ale czy on nie mógłby zrobić tylko czegoś co dotyczyłoby mnie? Mógł mnie upić i zrobić nagie zdjęcia, a potem opublikować je w sieci. Naprawdę wolałabym to niż zerwanie z Patrykiem.
  -Marta poradzisz sobie. Ja ci pomogę. Guma ci pomoże, Rucek....nie będziesz tam sama. Poza tym nie możesz rezygnować przez jednego pacana.-unosi się trochę chłopak
  -Nie Wiśnia. Nic z tego. Wyjeżdżam na wakacje.-mówię.
  -A potem?-pyta
  -Co potem?
  -Wrócisz tutaj? Do zespołu?

Rozglądam się i nie wiem co powiedzieć. Nie myślałam o tym jeszcze.

  -Nie mam pojęcia.
  -Nie rób nam tego-odpowiada Malwina.
  -Też tego nie chcę.
  -Więc zostań.-dodaje Łukasz.

Nie odpowiadam tylko kładę się znów. I tak mija mi tydzień. Nie wychodziłam z pokoju. Jednak ostatnio zrobiłam postęp, bo wyszłam do sklepu po zakupy. W podziękowaniu za to, że mogę mieszkać na razie u nich postanowiłam zrobić chociaż obiad. Gdy czekałam aż kartofle się zagotują weszłam na pocztę. Było na niej pełno reklam. Jednak zdziwiły mnie pewne wiadomości. A mianowicie to,że adresy ich należały do czołowych zespołów plus ligowych. Otwieram pierwszą. Propozycja przedłużenia kontraktu z ZAKSĄ, druga posada pierwszego statystyka w Jastrzębskim Węglu, a trzecia to odległa oferta z Podkarpacia. Nie trudno domyślić się, że chodzi o Asseco Resovię. Przeczytałam wszystko. Zamyśliłam się, ale to wszystko przerwało kipienie ziemniaków. Szybko podeszłam i zdjęłam pokrywkę. Niedługo potem przyszli zakochani i usiedli do stołu. Chociaż przez chwilę sprawili, że zapomniałam. Po obiedzie pozmywałam naczynia i poszłam do siebie. Chciałam położyć się, ale mój telefon zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz i zaśmiałam się. No tak. To było pewne, że zadzwoni. Wcisnęłam słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha

                                         __________________________________
Przepraszam za wczoraj, ale blogspot odmówił mi posłuszeństwa. Nie chciał ani dodać rozdziału, ani komentarzy na waszych blogach, ale teraz już jest dobrze :)

Bardzo dobrze obstawiałyście Bartmana. Tylko czy spodziewałyście się takiego obrotu sprawy? Że ją pocałuje? Że Patryk zerwie z Martą?Czy bohaterka zostawi to wszystko i przeniesie się do innego klubu? Czy pojedzie na zgrupowanie w Spale? No i ostatnie kto to zadzwonił do niej?

Jeśli czytacie to komentujcie :) Naprawdę sprawia mi przyjemność czytanie waszych opinii pozytywnych jaki i negatywnych. Pozdrawiam :)

I po krótce uznajemy, że sezon reprezentacyjny oficjalnie otwarty. Dwa mecze kontrolne-jeden wygrany, drugi niestety przegrany, ale jak dla mnie sama możliwość obejrzenia chłopaków w koszulkach reprezentacji jest super. Na codzień grających przeciwko sobie w klubach, a tu razem :) Fajnie, że Andrea dał szansę pokazania się debiutantom w repreze. czyli Włodarczykowi, Wronie. W pierwszym meczu jak nie grał Igła to nieco strach był, że ma jakąś kontuzję, ale na szczęście nie. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć, o tym pogodzeniu się (najprawdopodobniej) Miśka i Zbyszka. Te ich częste poklepywanie, pomoc,rozmowy i Zbyszka "Brawo Misiu". Fajnie, że jest dobrze. :) Teraz już zostaje nam czekać na Ligę Światową :)

Nowy rozdział również na Ty i ja-lodowisko i boisko :)