środa, 29 maja 2013

Rozdział 40



"O ileż lepiej płakać z radości, niż znajdować radość w płaczu."


Dopiero po chwili unosi ona głowę i zdejmuje czapkę.

  -Żygadło? I ty tutaj? Czy wy się jakoś umówiliście czy co?-pytam i ściskam go.
  -Nie. Możdżon chciał, abym przywiózł mu taką jedną rzecz, więc musiałem wpaść do miasta. Chciałem zobaczyć jak się trzymasz, bo wiem co się stało...widziałem w telewizji.
  -No trudno.
  -Hej. Zobaczysz będzie dobrze. Już z chłopakami cię rozruszamy w Spale. Zapewne Piotrek będzie chciał grać w podchody. To jego ulubiona gra. Czasem jest męczący i krzyczy tylko „zagrajmy w podchody, zagrajmy w podchody”-próbował naśladować cichego. Ruszyliśmy nadal nie przestając rozmawiać.
  -A mi mówił, że jest najlepszy w tym.
  -No przyznaję dobry on jest w te klocki. Pewnie będzie chciał cię pozyskać do swojego teamu. Zawsze sprowadza nowych. Z tego co wiem Grześka też już wziął pod swoje skrzydła.
  -Grześka?-pytam
  -Tak. Nowy nasz nabytek. Gra w Resovii. Miły. Na razie spokojny, ale jak rozhula się w ośrodku to będzie dopiero.
  -Zdemoralizujecie biednego chłopka.
  -Taki urok reprezentacji-uśmiecha się.-Za ile masz stawić się ośrodku?
  -Za kilka dni, ale nie wiem czy przyjadę.
  -Przez Bartmana?
  -Tak.
  -Weź nie zawracaj sobie nim głowy. Nie warto tego robić. Przyjeżdżaj a my gwarantujemy ci,że nigdy nie zapomnisz chwil spędzonych w Spale.
  -Miałam już z wami styczność na Pucharze więc znam was trochę.
  -Oj koleżanko nawet nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz-zaczyna się śmiać-Tam dopiero poznasz nas i nie będzie chciała stamtąd wyjeżdżać. Gdy usłyszysz śpiewającego Kurka. Albo opowieść o biednym Zatorskim którego nagiego wypchnęli z pokoju kiedy musieli posprzątać butelki po piwie, a Andrea zmierzał właśnie do tego pokoju. Pawełek miał go zatrzymać- teraz ja też zaczynam się śmiać wyobrażając sobie tą sytuację. Wcieram łzę z policzka która szybko płynęła. Oni to jak coś wymyślą.
  -Ziomek teraz ja się boję tam jechać. A co jak i mnie będzie to czekać?!
  -Spokojnie. Jak masz mocną głowę i szczęście do wyciągania zapałek, to nie będzie źle.

Spogląda na zegarek.

  -Wiesz co muszę lecieć, bo Możdżi zaraz będzie. Oddam mu to co mam dać i wracam do Spały.
  -Dobra. Dzięki.
  -Nie ma za co i zastanów się jeszcze.
  -Okej.

Całuję go w policzek i wchodzę do mieszkania. W środku jest Wiśnia.
  -I jak tam Marta?-pyta
  -Bardzo dobrze.
  -Właśnie widzę, że humor masz. Kto ci go poprawił? Czyżby ktoś nowy się pojawił.
  -Nowy nie....taki ziomek ze Spały zaszczycił mnie swoją obecnością i dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy z tego waszego ośrodka. Nieźle tam balujecie.-odpowiadam, a on stawia przede mną kubek z kawą.
  -Oj tam takie małe rzeczy.....Ale mam nadzieję, że pojedziesz teraz by sama o tym się przekonać.
  -Zobaczę..... Może.-uśmiecham się i biorę łyk trunku.
  -Wiesz ja muszę lecieć po Malwinę. Niedługo będziemy.
  -Jasne.

Całuje mnie w policzek i wychodzi. Nie mija chwila a rozlega się dzwonek do drzwi. Wstaje i otwieram je. Zaczynam się śmiać.

  -Mogę wejść?-pyta Ignaczak.
  -Jasne wejdź-i wpuszczam go do środka. Wskazuje mu salon i siadamy.-Chcesz coś do picia?
  -Nie dzięki.
  -Więc co cię sprowadza do Kędzierzyna?-pytam- Jesteś już kolejnym siatkarzem w ciągu dwóch dni których tu widzę.
  -Taki urok siatkarskiego miasta.-odpowiada i rozkłada się na kanapie.
  -W tym problem, że ci panowie witają tu wprost ze Spały.
  -Oj tam marudzisz.
  -Więc ty po co przyjechałeś?-ponawiam pytanie.
  -Dla Możdżonka przywiozłem coś ze Spały. Chciał to dziś więc jako dobry kumpel....
  -A z Ziomkiem nie przyjechałeś?
  -Nie. A czemu miałem z nim przyjechać?-zadaje mi pytanie.
  -Bo on też dzisiaj coś dla Marcina przywiózł.-mówię.
  -Co?!....o żesz kurwa, to nie tak szło!-i wali się dłonią w czoło.
  -Co nie tak szło?-dopytuje bo zaczyna być coraz ciekawiej.
  -Nic nic kochana, ja już będę się zbierać-i wstał, lecz ja popchnęłam go by usiadł z powrotem.
  -Gadaj szybko!
  -No naprawdę nic takiego.

Patrzę na niego i składam wszystko w całość. Dopiero teraz to do mnie dociera. Czemu ja wcześniej tego nie zauważyłam.

  -Umówiliście się no nie?-przerywam w końcu ciszę
  -Ja z Ziomkiem? No co ty! Obaj mamy żony przecież.
  -Nie o tym mówię.....teraz już rozumiem czemu was tak dużo pojawiło się w ciągu dwóch dni. Macie zamiar przekonać mnie do przyjazdu tak?

Patrzy na mnie niepewnie. 

  -No Ignaczak mów!
  -Zabiją mnie za to....Dlaczego to ja musiałem spieprzyć sprawę!?
  -Więc dobrze myślę tak?
  -Tak-i wzdycha. -Chcemy byś przyjechała. Lubimy cię. I uważamy, że pomimo tego nie możesz rezygnować ze swoich marzeń nawet gdy w ich spełnieniu przeszkadzają ci osoby których nienawidzisz. W tej grupie też nie wszyscy się kochamy. Może nie to, że nienawidzimy, ale mamy wspólny cel i tolerujemy się poza boiskiem, a na boisku zapominamy o tym....Wiem, że nigdy nie polubicie się z Zibim, ale nie mogę patrzeć na kogoś kto ma wielki talent i wkłada całe serducho w to co robi i chce zrezygnować z tego. Ja ci nie pozwolę na to i Bartek i Pit i Ziomek, a także reszta siatkarzy.
  -Kto wpadł na ten pomysł?-pytam
  -Wszyscy, ale to od Oskara dowiedzieliśmy się jaka jest sytuacja po tym pocałunku który widzieliśmy...A że chcieliśmy pomóc to wykombinowaliśmy to.
  -Skoro już wiem, to zdradzisz mi czym się wkopałeś?-pytam i uśmiecham się.
  -Miałem do Wiśni mieć sprawę, a nie do Możdżonka.
  -Oj wy...a jak by się udało to czym byś mnie przekonywał? Podchodami, grzybobraniem, czy nagim Zatorskim na korytarzu?-pytam śmiejąc się.
  -Spokojnie każdy miał ustaloną wersję. Ja podałbym ci te wszystkie plus do tego świetny basen i dobre miejsce na grilla.
  -Dobra, dobra....w takim razie kogo spodziewać się mam jutro?
  -Raczej nikogo skoro już wiesz.
  -A kto miał zamiar jeszcze przyjechać?
  -Oskar wiem, że Kubiak z Jarskim mieli, i Zati.
  -To podziękuj im za to, że tacy wszyscy są wspaniali i by nie przyjeżdżali. Zastanawiam się okej? Nie jest powiedziane, że nie przyjadę, bo spotkania z wami przekonały mnie poniekąd.
  -To świetnie!

Pogadaliśmy chwilę i Krzysiek zaczął się zbierać. Wieczorem zadzwonił do mnie Kubiak.

  -Hej.-mówię
  -Hej Marta. Mam do ciebie prośbę czy możemy się jutro spotkać?
  -Kubiak nie musisz. Wiem o tym co kombinowaliście. Nie chcę kolejny raz słuchać o grzybach, podchodach i że nie powinnam się poddawać, bo jestem silna.
  -Nie do końca o to mi chodzi, ale chcę ci przedstawić jeden argument przez który zmienisz zdanie błyskawicznie i od razu powiesz mi „za kilka dni widzimy się w Spale”.Daj mi szansę.
  -Ale będzie prawdziwy?-pytam
  -Wszystkie o których mówili ci chłopaki były prawdziwe i wspaniałe, ten nie do końca taki będzie.

Po jego tonie głosu słyszałam, że mówi bardzo poważnie. Zaczęłam się lekko niepokoić. Czyżby coś poważnego się stało?

  -Dobrze. O której?-pytam
  -Chciałbym rano. Wiem, że wcześnie, ale koło 6:00? Później o 9:00 mam trening, a trener nie wypuści mnie z niego.
  -Dobra. Więc o 6:00 przed halą dobra?
  -Okej i dzięki jeszcze raz.
  -Dobranoc-mówię.
  -Pa.

Rozłączam się i kładę. Mam złe przeczucia. Przed północą dopiero zasypiam, ale budzę się o 4:00. Nie dam rady spać. Leżę i wpatruję się w ścianę. Myślę o tych chłopakach którzy przyjechali tutaj. Wiem, że w wielu z nich mam ogromne wsparcie i nie pozwolą mi się tak łatwo poddać. Po 5 wstaję i szykuję się do wyjścia. Na miejscu jestem 20 minut wcześniej. Niedługo potem widzę samochód Michała. Wskazuje głową bym wsiadała. Ruszam w kierunku jego auta.

                              _____________________________________________

A jednak Ziomek. Czapka miała być jako kamuflaż ;p Wyjaśniło się co tak naprawdę sprowadzało chłopków do Kędzierzyna. Spodziewaliście się, że to wszystko było ukartowane? Jakieś pomysły o co może chodzić Kubiakowi? Do jutra :) Pozdrawiam :*


5 komentarzy:

  1. hahahah ^^ mega się uśmiałam z tą sprawą :D oczywiście Igła się wkopał :D hahha :D
    ale od początku coś tak czułam, że to nie są przypadki :P
    hmm .. myślę że Kubiemu może chodzić o coś co jest związane z Bartmanem albo Patrykiem ;) ale o tym przekonam się jutro :D

    a do siebie zapraszam 1 czerwca :*
    u mnie rozdziały pojawiają się co 4 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahhaha zrył mnie ten i poprzedni rozdział! :D

    Mega tą całą akcję wymyślili, szło się nieźle uśmiać! :P

    Tylko czuję coś, że Misiek będzie miał jakieś wieści od Zbyszka? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cię!
    Nie pisałam od Twojego powrotu, więc teraz trochę długo będzie.
    Strasznie cieszę się z Twojego powrotu, brakowało mi Ciebie!
    Wszystkie rozdziały - super, tylko Marta i Patryk... no niechże się pogodzą! A do chłopaków w Kędzierzynie... chyba czytam Ci w myślach, bo też myślałam, że to właśnie siatkarze przyjadą! A Igła- no rzeczywiście się wkopał.
    " -Umówiliście się no nie?-przerywam w końcu ciszę
    -Ja z Ziomkiem? No co ty! Obaj mamy żony przecież."
    Pozytywnie mnie rozwalasz!
    A o co chodzi Kubiakowi? Teraz nie wiem, nie dajesz mi czytać u Ciebie w myślach tym razem. :D
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział, Wiktoria. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezly nalot siatkarzy, mozna bylo sie domyslic, ze to wszystko bylo ukartowane ;). Wydaje mi sie, ze Misiek bedzie mial jakies wiesci odnosnie Zbyszka, no ale pozyjemy zobaczymy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwykle nie komentuje rozdziałów wcześniejszych, niż te które pojawiają się, gdy już dołączyłam do grona czytelników, ale tu po prostu muszę xD
    "-Umówiliście się no nie?-przerywam w końcu ciszę
    -Ja z Ziomkiem? No co ty! Obaj mamy żony przecież."
    Bo przy tym jebłam, naprawdę xD
    Dziewczyno! To jest genialne *.*

    OdpowiedzUsuń