sobota, 25 maja 2013

Rozdział 37



"Życie nie oferuje wyjaśnień czy przeprosin. To my je wymyślamy"


(..)

Rozumiem, że chce grać, ale to nie znaczy, że ma się na mnie wyżywać za to, że nie może. Z każdym dniem robiło się coraz gorzej. Miał wciąż do mnie o coś pretensje. Że go obudziłam, to że przypaliłam obiad, nie kupiłam tego i inne. Raz nawet wykrzyczał, że ciągle go zostawiam, że już go nie kocham. Zrezygnowałam nawet z paru treningów, ale wtedy zaczął znów się czepiać. Miałam go trochę dość. Starłam się przeczekać ten okres. Był zły, że nie może grać. Pewnego dnia przeprosił za swoje zachowanie. Czekał na mnie z bukietem kwiatów. Jak tylko weszłam do kuchni podał mi je. Odłożyłam je uśmiechając się sztucznie. Miałam zamiar iść wziąć prysznic, ale powstrzymał mnie.

   -Kochanie poczekaj....usiądź proszę.

Bez odpowiedzi siadam naprzeciwko niego.

  -Wiem, że nie powinienem tak się zachowywać. Starałaś się mi pomóc, a ja krzyczałem na ciebie i wyżywałem się za to, że nie mogę grać. Nie mam pojęcia czemu.Chyba po prostu byłem wściekły za to, że to mi przytrafiła się kontuzja. Dlaczego akurat mi?....Gdy pomagałaś czułem się jeszcze bardziej kontuzjowany niż w rzeczywistości byłem.
  -Chciałam tylko byś szybko doszedł do siebie i mógł zacząć grać, abyś w końcu przestał na mnie krzyczeć.
  -Przepraszam. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia, ale chciałem być samodzielny. Nie miałem zamiaru sprawiać ci ciężaru. Pracowałaś, ćwiczyłaś, a w domu musiałaś zająć się jeszcze kaleką.
  -Przestań tak mówić!-wstaję i klękam przed nim chwytając jego twarz w dłonie.-Kocham cię i jestem tu po to by ci pomagać. Nie możesz wyłączać mnie ze swojego życia, bo nagle dopadła cię kontuzja. Przez to nie przestanę cię kochać, albo w najgorszym wypadku zostawić...Związek nie polega na tym, że gdy nie idzie zostawiasz wszystko, bo tak jest łatwiej.
  -Wiem to. Wybacz mi. Już nie będę się tak zachowywał-odpowiada i delikatnie całuje mnie w usta.


Po kilku dniach okazało się, że z nogą jest coraz lepiej i może wrócić do lekkich treningów na razie. Byłam szczęśliwa, że tak się potoczyło wszystko. Lecz wtedy zdawało mi się, że coraz bardziej oddaliliśmy się od siebie. Kochałam go i to bardzo. Ja wciąż tańczyłam, on przebywał na hali i masażach by jak najszybciej mógł grać. Więc czasu spędzaliśmy osobno niż razem. Któregoś razu po powrocie do domu zobaczyłam naszykowaną kolację. Siedząc i rozmawiając było jak za dawnych czasów. Po posiłku usiedliśmy i obejrzeliśmy film, a wieczorem wylądowaliśmy w łóżku. Nie wiedziałam, że tak wszystkiego mi brakowało strasznie.

  -Patryk możemy sobie coś obiecać?-pytam unosząc się.
  -Tak skarbie-mówi zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
  -Że codziennie będziemy poświęcać sobie godzinkę. Na takie zwykłe czułości, pocałunki. Bo czuję jakbyśmy mijali się w domu.
  -Dobrze kochanie, dobrze.-uśmiecha się i całuje mnie w czoło. Szczęśliwa w jego w ramionach zasypiam..

Tak jak obiecał tak robił. Poświęcaliśmy sobie godzinkę. Lecz z biegiem czasu ta godzina było równo godziną, a te wszystkie gesty odbywały się bez większych emocji. Raz na tydzień mieliśmy godzinne sesje w łóżko. Było wtedy przyjemnie. Tydzień przed ostatecznym meczem dostałam wiadomość od dziewczyn jak tylko weszłam na salę.

  -Nie uwierzysz, gdzie mamy zatańczyć w sobotę-skacze z radości Ada.
  -No gdzie?-odpowiadam stawiając torbę na ziemię.
  -Na meczu siatkarzy-odpowiada.
  -Co?! Niestety ja nie mogę. Mam jakby to powiedzieć...wtedy mecz. Siedzę w sztabie.
  -A nie uda ci się nawet na chwilę przekonać trenera? Zatańczymy po pierwszym secie. Dziewczyny z zespołu nie zdążą dojechać.-dodaje Sara
  -A kto będzie machał pomponami?-pytam-My?
  -Nie, młodsza grupa. Nie znają niestety układu by zatańczyć. One ich wpuszczą, my uatrakcyjnimy przerwę pomiędzy pierwszym a drugim setem, a na kolejnego już wrócą koleżanki.....Więc Marta chodź. To chwila tylko przecież.
  -Wiecie, że ja tak, ale nie wiem co trener.... Czy pozwoli mi na to.-odpowiadam
  -Zobaczysz, że tak...ale teraz bierzmy się za coś.  Znajdźmy piosenkę i ruszmy z układem.


(...)

Na szczęście trener zgodził i mogę wystąpić. Sara znalazła  piosenkę, a Malwina wyskoczyła z kolejnym dobrym pomysłem. Co my byśmy bez niej zrobiły. Z niecierpliwością czekałam na ten dzień. Patryk grał w ostatnich meczach, ale na środkach przeciwbólowych. Trener  chcąc by zagrał dobrze w meczu o brąz zmieniał go po dwóch setach. Chłopak rozumiał czemu to robi  i wcale nie miał mu tego za złe. Wręcz cieszył się, że zależy trenerowi by mógł zagrać w tym najważniejszym meczu. Budzę się rano z myślą, że to dziś. Dziś najważniejszy dzień w klubie. Mecz o 3 miejsce z Jastrzębskim Węglem. Nie udało nam się walczyć o złoto bądź srebro, ale znając chłopaków nie poddadzą się tak łatwo. Zastanawiam się tylko czy Patryk zagra dziś. Ostatnio noga pobolewała go bardziej. Nie chciał się do tego przyznać, ale ja to widziałam. Po domu oboje chodzimy podenerwowani. Stresujemy się to normalne. Siadam obok Patryk na kanapie i przytulam do niego. Mocno obejmuje mnie. Czuję jak wali mu serce.

  -Będzie dobrze zobaczysz-mówię.
  -Musi być kochanie....musi-odpowiada i całuje mnie.

Mecz zaczyna się o 18:00. Na hale wychodzimy już o 16:00. Chłopaki w szatni motywują się. Wierzą, że im się uda. Ja także nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ostatnia odprawa przed ostatnim meczem. Patryk przed spotkaniem nafaszerował się tabletkami przeciwbólowymi. Fizjo też robił dużo przy jego nodze, by chłopak tylko mógł zagrać. Weszliśmy na salę. Drużyny zaczęły się rozgrzewać. Ja rozstawiłam swój sprzęt i czekałam niecierpliwie na rozpoczęcie spotkania. Równo o określonej godzinie mecz rozpoczął się. Chłopakom szło bardzo dobrze. Widziałam, że Patryk starał się jak najbardziej oszczędzać nogę. Nie wykonywał zagrywki z wyskoku, bądź był zmieniany przez Dominika. Pod koniec pierwszego seta ulotniłam się aby się przebrać. Dziewczyny czekały już gotowe aby mi pomóc. Szybko założyłam strój. Malwina pomalowała mnie, a dziewczyny poprawiły fryzurę. Gdy ZAKSA wygrała pierwszego seta i chłopaki zeszli my wbiegłyśmy na parkiet. To musiało być dla nich zdziwienie. Chciałam zrobić niespodziankę Patrykowi. Zerkałam co rusz w jego stronę. Podobało mu się chyba, bo uśmiechał się. Chłopaki z Jastrzębskiego mieli lekkie problemy z koncentracją by słuchać trenera. Widziałam przyglądającego się nam Bartmana i Kubiaka. Bontje też wciąż zerkał. Nie dziwię się. Ciągle powtarzają nam, że jesteśmy fantastyczne i że ciężko od nas oderwać wzrok. Publiczność też nieźle się bawiła w końcu to piosenka którą wszyscy znają. Jak muzyka się skończyła zbiegłyśmy, a chłopaki weszli na boisko. Nie miałam czasu pobiec i się przebrać więc w stroju tym siedziałam przy laptopie. Wygrywali już 2:0 i w trzecim secie też prowadzili. Na pierwszej przerwie skoczyłam założyć na siebie strój klubowy, bo coś czuję, że zaraz będzie koniec. Świetną robotę wykonał Samica. Jakie on piłki kończył to było coś wspaniałego. Przy stanie 24:17 dla nas na zagrywkę wszedł Rouzier. Ludzie wstali z miejsc i zaczęli skandować „Ostatni, ostatni” Mocna zagrywka naszego atakującego, przyjęcie Kubiaka. Musi się szybko pozbierać bo najprawdopodobniej do niego pójdzie. A jak! Kubiak uderza pod górę, a nasi zaczynają się cieszyć. Nie trafia w blok! Tak! Tak! Wszyscy ściskają się na środku boiska. Trener z drugim rzucają się sobie w ramiona, a potem biegną do zawodników. Ja również zostawiam swoje miejsce pracy i udaje się w tamtym kierunku. Trener od razu dziękuję mi za współpracę.

  -Co my byśmy zrobili bez twojej pomocy Marta!-krzyczy mi do ucha, unosząc mnie.
  -Najważniejsze, że wygraliśmy!-odpowiadam.

Gratuluję chłopakom, a oni mówią jak to świetnie nam się razem pracowało. Gdy w końcu udaje mi się dotrzeć do Patryka całują go. Widzę, że mimo tego jak bardzo jest szczęśliwy to noga bardzo go boli. Kładę mu dłoń na policzku i uśmiecham się.

  -To już koniec. W  końcu będziemy mogli odpocząć, a ty wyleczyć nogę-szepczę, a on przytula mnie.

Statuetkę MVP dostaje zasłużenie Samica. Chłopaki podają sobie pod siatką rękę, a później udajemy się do szatni, by poczekać na uporządkowanie i odpowiedni przygotowanie sali na wejście zwycięzców.

(…)

Na naszych szyjach wiszą już brązowe medale. Mimo tego zasłużyliśmy sobie na to wszystko. Po tym łapie mnie Kubiak.

  -Gratuluję-mówi ze smutną raczej miną.
  -Dzięki-i obejmuje go. -Byłeś dzisiaj świetny....a wiesz,że jeśli ja to mówię, to rzeczywiście tak jest.-widzę jak na jego twarz wkrada się uśmiech.
  -Dzięki Marta...Nie wiedziałam, że tańczysz...że tak tańczysz.-podkreśla ostatnie słowa
  -No to już wiesz. Mam nadzieję, że się podobało-mówię 
  -Pewnie..do zobaczenia pewnie niedługo.-rzuca szybko, bo woła go Łasko.
  -No nie wiem.-odpowiadam
  -Ale ja wiem-śmieje się i biegnie

Kieruję się w stronę szatni gdy ktoś staje mi na drodze.


                          _______________________________________


Ładnie, pięknie, wygrana, pogodzili się, cóż chcieć więcej :) To kogo obstawiacie że stanął przed Martą?
Szkoda, że tak mało komentarzy jest. Jak czytacie proszę skomentujcie :)

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Dobrze, że Marta i Patry wszystko sobie wyjaśnili i że chłopak przeprosił za swoje zachowanie.
    Ja myślę, że przed Martą staną Anastasi, bo Michał mówił, że niedługo się spotkają, a jak skończył się sezon klubowy to musi zacząć się reprezentacyjny, ale nie wiem czy dobrze kombinuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótko, zwięźle i na temat- BARTMAN?!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwadzieścia trzy u mnie, zapraszam ;)
      zapomniecocalymswiecie.blogspot.com

      Usuń
  3. Bartman ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To z pewnością Bartman.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :)
    zapraszam do mnie. nowy http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero teraz zdazylam nadrobic te trzy rozdzialy dodane przez Ciebie i strasznie sie ciesze, ze wrocilas z tym opowiadaniem!
    Co do rozdzialu, to mam nadzieje, ze Patryk wyleczy ten uraz i bedzie im sie wiodlo co raz lepiej. :) No i stawiam, tak jak dziewczyny wyzej, ze to Bartman, no ale zobaczymy :)
    Pozdrawiam i do zobaczenie do nastepnego rozdzialu! :D

    OdpowiedzUsuń