"Życie nie oferuje wyjaśnień czy przeprosin. To my je wymyślamy"
(..)
Rozumiem, że chce grać, ale to nie znaczy, że ma się na
mnie wyżywać za to, że nie może. Z każdym dniem robiło się coraz gorzej.
Miał wciąż do mnie o coś pretensje. Że go obudziłam, to że przypaliłam obiad, nie kupiłam tego i inne. Raz nawet wykrzyczał, że ciągle go zostawiam, że
już go nie kocham. Zrezygnowałam nawet z paru treningów, ale wtedy zaczął znów
się czepiać. Miałam go trochę dość. Starłam się przeczekać ten okres. Był zły,
że nie może grać. Pewnego dnia przeprosił za swoje zachowanie. Czekał na mnie z
bukietem kwiatów. Jak tylko weszłam do kuchni podał mi je. Odłożyłam je
uśmiechając się sztucznie. Miałam zamiar iść wziąć prysznic, ale powstrzymał
mnie.
-Kochanie poczekaj....usiądź proszę.
Bez odpowiedzi siadam naprzeciwko niego.
-Wiem, że nie powinienem tak się zachowywać. Starałaś się
mi pomóc, a ja krzyczałem na ciebie i wyżywałem się za to, że nie mogę grać.
Nie mam pojęcia czemu.Chyba po prostu byłem wściekły za to, że to mi przytrafiła się kontuzja. Dlaczego akurat mi?....Gdy pomagałaś czułem się jeszcze bardziej kontuzjowany
niż w rzeczywistości byłem.
-Chciałam tylko byś szybko doszedł do siebie i mógł zacząć
grać, abyś w końcu przestał na mnie krzyczeć.
-Przepraszam. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia, ale
chciałem być samodzielny. Nie miałem zamiaru sprawiać ci ciężaru. Pracowałaś,
ćwiczyłaś, a w domu musiałaś zająć się jeszcze kaleką.
-Przestań tak mówić!-wstaję i klękam przed nim chwytając
jego twarz w dłonie.-Kocham cię i jestem tu po to by ci pomagać. Nie możesz
wyłączać mnie ze swojego życia, bo nagle dopadła cię kontuzja. Przez to nie
przestanę cię kochać, albo w najgorszym wypadku zostawić...Związek nie polega
na tym, że gdy nie idzie zostawiasz wszystko, bo tak jest łatwiej.
-Wiem to. Wybacz mi. Już nie będę się tak
zachowywał-odpowiada i delikatnie całuje mnie w usta.
Po kilku dniach okazało się, że z nogą jest coraz lepiej i
może wrócić do lekkich treningów na razie. Byłam szczęśliwa, że tak się
potoczyło wszystko. Lecz wtedy zdawało mi się, że coraz bardziej oddaliliśmy
się od siebie. Kochałam go i to bardzo. Ja wciąż tańczyłam, on przebywał na
hali i masażach by jak najszybciej mógł grać. Więc czasu spędzaliśmy osobno niż
razem. Któregoś razu po powrocie do domu zobaczyłam naszykowaną kolację.
Siedząc i rozmawiając było jak za dawnych czasów. Po posiłku usiedliśmy i
obejrzeliśmy film, a wieczorem wylądowaliśmy w łóżku. Nie wiedziałam, że tak
wszystkiego mi brakowało strasznie.
-Patryk możemy sobie coś obiecać?-pytam unosząc się.
-Tak skarbie-mówi zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
-Że codziennie będziemy poświęcać sobie godzinkę. Na takie
zwykłe czułości, pocałunki. Bo czuję jakbyśmy mijali się w domu.
-Dobrze kochanie, dobrze.-uśmiecha się i całuje mnie w czoło. Szczęśliwa w jego w
ramionach zasypiam..
Tak jak obiecał tak robił. Poświęcaliśmy sobie godzinkę.
Lecz z biegiem czasu ta godzina było równo godziną, a te wszystkie gesty
odbywały się bez większych emocji. Raz na tydzień mieliśmy godzinne sesje w
łóżko. Było wtedy przyjemnie. Tydzień przed ostatecznym meczem dostałam
wiadomość od dziewczyn jak tylko weszłam na salę.
-Nie uwierzysz, gdzie mamy zatańczyć w sobotę-skacze z
radości Ada.
-No gdzie?-odpowiadam stawiając torbę na ziemię.
-Na meczu siatkarzy-odpowiada.
-Co?! Niestety ja nie mogę. Mam jakby to
powiedzieć...wtedy mecz. Siedzę w sztabie.
-A nie uda ci się nawet na chwilę przekonać trenera?
Zatańczymy po pierwszym secie. Dziewczyny z zespołu nie zdążą dojechać.-dodaje Sara
-A kto będzie machał pomponami?-pytam-My?
-Nie, młodsza grupa. Nie znają niestety układu by zatańczyć. One ich
wpuszczą, my uatrakcyjnimy przerwę pomiędzy pierwszym a drugim setem, a na kolejnego już
wrócą koleżanki.....Więc Marta chodź. To chwila tylko przecież.
-Wiecie, że ja tak, ale nie wiem co trener.... Czy pozwoli mi
na to.-odpowiadam
-Zobaczysz, że tak...ale teraz bierzmy się za coś. Znajdźmy piosenkę i ruszmy z układem.
(...)
Na szczęście trener zgodził i mogę wystąpić. Sara znalazła piosenkę, a Malwina wyskoczyła z kolejnym dobrym pomysłem. Co my byśmy
bez niej zrobiły. Z niecierpliwością czekałam na ten dzień. Patryk grał w
ostatnich meczach, ale na środkach przeciwbólowych. Trener chcąc by zagrał dobrze w meczu o brąz
zmieniał go po dwóch setach. Chłopak rozumiał czemu to robi i wcale nie miał mu tego za złe. Wręcz
cieszył się, że zależy trenerowi by mógł zagrać w tym najważniejszym meczu.
Budzę się rano z myślą, że to dziś. Dziś najważniejszy dzień w klubie. Mecz o 3
miejsce z Jastrzębskim Węglem. Nie udało nam się walczyć o złoto bądź srebro,
ale znając chłopaków nie poddadzą się tak łatwo. Zastanawiam się tylko czy
Patryk zagra dziś. Ostatnio noga pobolewała go bardziej. Nie chciał się do tego
przyznać, ale ja to widziałam. Po domu oboje chodzimy podenerwowani. Stresujemy
się to normalne. Siadam obok Patryk na kanapie i przytulam do niego. Mocno
obejmuje mnie. Czuję jak wali mu serce.
-Będzie dobrze zobaczysz-mówię.
-Musi być kochanie....musi-odpowiada i całuje mnie.
Mecz zaczyna się o 18:00. Na hale wychodzimy już o 16:00.
Chłopaki w szatni motywują się. Wierzą, że im się uda. Ja także nie mam co do
tego żadnych wątpliwości. Ostatnia odprawa przed ostatnim meczem. Patryk przed
spotkaniem nafaszerował się tabletkami przeciwbólowymi. Fizjo też robił dużo
przy jego nodze, by chłopak tylko mógł zagrać. Weszliśmy na salę. Drużyny
zaczęły się rozgrzewać. Ja rozstawiłam swój sprzęt i czekałam niecierpliwie na
rozpoczęcie spotkania. Równo o określonej godzinie mecz rozpoczął się.
Chłopakom szło bardzo dobrze. Widziałam, że Patryk starał się jak najbardziej
oszczędzać nogę. Nie wykonywał zagrywki z wyskoku, bądź był zmieniany przez
Dominika. Pod koniec pierwszego seta ulotniłam się aby się przebrać. Dziewczyny
czekały już gotowe aby mi pomóc. Szybko założyłam strój. Malwina pomalowała
mnie, a dziewczyny poprawiły fryzurę. Gdy ZAKSA wygrała pierwszego seta i
chłopaki zeszli my wbiegłyśmy na parkiet. To musiało być dla nich zdziwienie.
Chciałam zrobić niespodziankę Patrykowi. Zerkałam co rusz w jego stronę.
Podobało mu się chyba, bo uśmiechał się. Chłopaki z Jastrzębskiego mieli lekkie
problemy z koncentracją by słuchać trenera. Widziałam przyglądającego się nam
Bartmana i Kubiaka. Bontje też wciąż zerkał. Nie dziwię się. Ciągle powtarzają
nam, że jesteśmy fantastyczne i że ciężko od nas oderwać wzrok. Publiczność też nieźle się bawiła w końcu to piosenka którą wszyscy znają. Jak muzyka się skończyła zbiegłyśmy, a chłopaki weszli na boisko. Nie miałam czasu pobiec
i się przebrać więc w stroju tym siedziałam przy laptopie. Wygrywali już 2:0 i
w trzecim secie też prowadzili. Na pierwszej przerwie skoczyłam założyć na
siebie strój klubowy, bo coś czuję, że zaraz będzie koniec. Świetną robotę
wykonał Samica. Jakie on piłki kończył to było coś wspaniałego. Przy stanie
24:17 dla nas na zagrywkę wszedł Rouzier. Ludzie wstali z miejsc i zaczęli
skandować „Ostatni, ostatni” Mocna zagrywka naszego atakującego, przyjęcie
Kubiaka. Musi się szybko pozbierać bo najprawdopodobniej do niego pójdzie. A
jak! Kubiak uderza pod górę, a nasi zaczynają się cieszyć. Nie trafia w blok!
Tak! Tak! Wszyscy ściskają się na środku boiska. Trener z drugim rzucają się
sobie w ramiona, a potem biegną do zawodników. Ja również zostawiam swoje
miejsce pracy i udaje się w tamtym kierunku. Trener od razu dziękuję mi za
współpracę.
-Co my byśmy zrobili bez twojej pomocy Marta!-krzyczy mi
do ucha, unosząc mnie.
-Najważniejsze, że wygraliśmy!-odpowiadam.
Gratuluję chłopakom, a oni mówią jak to świetnie nam się
razem pracowało. Gdy w końcu udaje mi się dotrzeć do Patryka całują go. Widzę,
że mimo tego jak bardzo jest szczęśliwy to noga bardzo go boli. Kładę mu dłoń
na policzku i uśmiecham się.
-To już koniec. W
końcu będziemy mogli odpocząć, a ty wyleczyć nogę-szepczę, a on przytula
mnie.
Statuetkę MVP dostaje zasłużenie Samica. Chłopaki podają
sobie pod siatką rękę, a później udajemy się do szatni, by poczekać na
uporządkowanie i odpowiedni przygotowanie sali na wejście zwycięzców.
(…)
Na naszych szyjach wiszą już brązowe medale. Mimo tego
zasłużyliśmy sobie na to wszystko. Po tym łapie mnie Kubiak.
-Gratuluję-mówi ze smutną raczej miną.
-Dzięki-i obejmuje go. -Byłeś dzisiaj świetny....a
wiesz,że jeśli ja to mówię, to rzeczywiście tak jest.-widzę jak na jego twarz
wkrada się uśmiech.
-Dzięki Marta...Nie wiedziałam, że tańczysz...że tak
tańczysz.-podkreśla ostatnie słowa
-No to już wiesz. Mam nadzieję, że się podobało-mówię
-Pewnie..do zobaczenia pewnie niedługo.-rzuca szybko, bo
woła go Łasko.
-No nie wiem.-odpowiadam
-Ale ja wiem-śmieje się i biegnie
Kieruję się w stronę szatni gdy ktoś staje mi na drodze.
_______________________________________
Ładnie, pięknie, wygrana, pogodzili się, cóż chcieć więcej
:) To kogo obstawiacie że stanął przed Martą?
Szkoda, że tak mało komentarzy jest. Jak czytacie proszę skomentujcie :)
Szkoda, że tak mało komentarzy jest. Jak czytacie proszę skomentujcie :)
Świetny rozdział. Dobrze, że Marta i Patry wszystko sobie wyjaśnili i że chłopak przeprosił za swoje zachowanie.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że przed Martą staną Anastasi, bo Michał mówił, że niedługo się spotkają, a jak skończył się sezon klubowy to musi zacząć się reprezentacyjny, ale nie wiem czy dobrze kombinuję ;)
Krótko, zwięźle i na temat- BARTMAN?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dwadzieścia trzy u mnie, zapraszam ;)
Usuńzapomniecocalymswiecie.blogspot.com
Bartman ! :D
OdpowiedzUsuńBartman!!!!
OdpowiedzUsuńTo z pewnością Bartman.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. nowy http://ignasiawresovii.blogspot.com/
Dopiero teraz zdazylam nadrobic te trzy rozdzialy dodane przez Ciebie i strasznie sie ciesze, ze wrocilas z tym opowiadaniem!
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu, to mam nadzieje, ze Patryk wyleczy ten uraz i bedzie im sie wiodlo co raz lepiej. :) No i stawiam, tak jak dziewczyny wyzej, ze to Bartman, no ale zobaczymy :)
Pozdrawiam i do zobaczenie do nastepnego rozdzialu! :D