środa, 31 października 2012

Rozdział 20



          "Naj­częstszy ludzki błąd - nie prze­widzieć burzy w piękny czas."  


***

Spotkanie troszkę się nam przeciągnęło. Mam nadzieję tylko, że Marta nie nudzi się, albo że sobie nie poszła. Wpadłem do pokoju i wtedy ją zobaczyłem. Leżała na moim łóżku i spała. Biedna. Pewnie była bardzo zmęczona i usnęła. Podszedłem do niej i patrzyłem jak śpi. Nie miałem serca by ją budzić. Wyglądała tak słodko. Poprawiłem jej włosy które opadły na jej twarz. Nie mogłem się oprzeć więc schyliłem się i pocałowałem ją w usta. Na szczęście nie obudziła się.

   -Brawo Patryś.-usłyszałem nagle za sobą. Ja oparzony poderwałem się i obróciłem. Na szczęście był to Wiśnia....a może i nieszczęście?
   -Milcz, o tym co tu przed chwilą zobaczyłeś!-powiedziałem groźnie
   -Okej, okej....Ale myślę, że spodobało by się jej gdybyś pocałował ją gdy jest świadoma, a nie śpi.
   -Idź się myć.
   -Dobra, dobra- odpowiedział Łukasz.

I poszedł. Ja siedziałem nadal przy łóżku. Jak Wiśnia wrócił ja skoczyłem do łazienki. Szybki prysznic i spać....Kurczę... tylko gdzie ja mam spać?....Nie wiem czy powinienem kłaść się koło niej. Spojrzałem na nią....Zły pomysł. Sięgnąłem po koc i przykryłem ją. Sam podszedłem do kanapy i położyłem się.

  -Stary nie rozumiem cię....Możesz spać obok najładniejsze dziewczyny, a rezygnujesz z tego?-skomentował współlokator, lecz ja nie odezwałem się.-Patryk noooo....nie udawaj,że śpisz wiem,że słyszysz... Patryś nie mów tylko,że nie podoba ci się ona.
  -Weź Wiśnia już spać idź!-powiedziałem,bo już miałem go dość.
  -Bo pomyśle,że wolisz chłopców.-i zachichotał

Ja podniosłem z ziemi kapcia i rzuciłem nim w niego.

   -Za co?-spytał
   -Za to,że żyjesz.-odpowiedziałem mu.
   -Przecież to był tylko taki mały żarcik...Wiem,że lecisz na nią.
   -Wiśnia koniec już tego....idź w końcu spać ty gaduło.
   -Dobra,dobra-odpowiedział

I nie odzywał się już. Czyli,że usnął. Ja niedługo potem też zasnąłem.

***

Obudziło mnie czyjeś chrapanie.Aleeeee przecież ja mam sama pokój. ...Otworzyłam szybko oczy i usiadłam. Zobaczyłam, że jestem w pokoju u Patryka i Wiśni. Przypomniało mi się dopiero teraz, że zasnęłam wczoraj u nich. Spojrzałam na kanapę na której spał Patryk....Boże dlaczego on mnie nie obudził? Poszłabym do swojego pokoju, a on normalnie by się wyspał, a teraz będzie cały połamany. Zorientowałam się, że tak strasznie chrapie Łukasz. Nie wiem jak Malwina wytrzymuje z nim,jak on tak chrapie.. Po cichu wyszłam z pokoju. Wszędzie panowała jeszcze cisza. Zjechałam windą do baru na dole. Zamówiłam grzanki, naleśniki i kawę. Wszystko dostałam na tacy. Wjechałam na górę. Niespodziewanie zakręciło mi się w głowie. Postawiłam tacę na ziemię i przykucnęłam na chwilę. Nie wiem czemu, ale pierwszą myślą jaka przyszła mi na myśl, było to, że jestem w ciąży...Nie! Nie było to poza tym możliwe, bo jak? Wiatropylna jestem? Z chłopakami spałam, ale dość niedawno, a to nie jest tak, że objawy ciąży są po paru dniach od zapłodnienia.Te zawroty to pewnie przez ten tryb życia. Stres, siedzenie do późna, niewielka ilość jedzenia i zawroty głowy gotowe. Chyba będę musiała zjeść coś porządnego. Podniosłam tacę i ruszyłam do pokoju Czarnowskiego. Po cichu otworzyłam drzwi. Okazało się, że obaj nie spali już.

   -Co tak szybko rano znikłaś?-spytał Patryk.
   -Wiśnia strasznie chrapał i ciężko było spać.-zaśmiałam się i spojrzałam na wiśnię.
   -Ja wcale nie chrapię.-oburzył się siatkarz.
   -Niestety tak-powiedziałam.

Podeszłam i postawiłam tacę ze śniadaniem na nogi Patryka który jeszcze leżał na kanapie.

   -Dla ciebie.
   -Za co?- spytał Patryk
   -Za to, że zajęłam twoje łóżko, a ty musiałeś spać na kanapie.
   -Nic mi nie jest....ale za śniadanko bardzo dziękuję.
   -A ja?-spytał wiśnia.
   -Ty?....To ty mi powinieneś przynieść, a nie ja tobie.-powiedziałam mu.
   -Dlaczego?
   -Temu.

Wstałam i wyszłam. Skierowałam się do swojego pokoju. Miałam tylko nadzieję, że ten dzisiejszy zawrót głowy był rzeczywiście przez mój tryb życia, a nie przez jakąś chorobę. Troszkę zdenerwowałam się tym myśleniem. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i starałam się trafić nim w dziurkę, aby otworzyć drzwi. 

   -Może pomogę?-usłyszałem za sobą pytanie.

Odwróciłam się i zobaczyłam Igłę.

  -Dzięki.- odpowiedziałam i wręczyłam mu klucz. Lecz on nie otworzył drzwi tylko schował klucz do spodni. -Co ty robisz?...Otworzysz mi te drzwi?
  -Nie dopóki nie powiesz mi co cię gryzie.
  -Igła proszę....-powiedziałam
  -Marta widzę,że cię coś jest nie tak....mów szybko.-zrezygnowałam i osunęłam się po ścianie. On usiadł obok. Naprawdę nie miałam ochoty się z nim przekomarzać. Ale w tym momencie zawitał do mojej głowy bardzo okrutny plan. Wiedziałam, że to co zrobiłam chłopakom.....że nie dobiłam im tym za bardzo. Muszę coś takiego zrobić, by pożałowali tego bardzo. Wpadłam na genialny pomysł. 
  -....okej igła,ale obiecaj,że nikt się nie dowie.-odpowiedziałam udając bardzo smutną.
  -Obiecuje-powiedział. Szybko myślałam jak wybrnąć z tego i poskładać wszystko w całość.
  -Pamiętasz.... jak.... w autokarze przyszedłeś do mnie i pytałeś się mnie co mi jest?-oj Marta będziesz smażyć się przez to w piekle, ale będzie warto.
  -No pamiętam.
  -Bo ja.... nie końca powiedziałam prawdę.
  -Czyli?-spytał
  -Bo właściwie to ja nie miałam okresu....Igła.....on mi się spóźniał. Wiesz co to znaczy?-zapytałam i ukryłam twarz w dłoniach.
  -Marta to oznacza...że ty...że ty jesteś.....
  -Nie wiem,ale najprawdopodobniej tak.-odpowiadam
  -O... mój.... boże-powiedział

Nagle na korytarz zaczęli wychodzić chłopaki.

  -Dobra otwórz mi drzwi teraz.-mówię szybko i wstaję.
  -Okej.

Podniósł się i otworzył mi te drzwi. Podziękowałam mu i weszłam do środka. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się szyderczo do swego odbicia. To jest najcudowniejszy plan na jaki kiedykolwiek wpadłam. Poza tym aktorką byłabym świetną. Ja im dam popalić. Podeszłam do kosmetyczki i wyciągnęłam z niej kalendarzyk by sprawdzić na kiedy teraz przypada okres. Spokojnie mam jeszcze czas do następnego. I bardzo dobrze, bo nie chciałabym by wyszło nagle, że jednak mam okres. Schowałam rzecz z powrotem i poszłam wziąć szybki prysznic. Po powrocie ubrałam się i spojrzałam na kalendarz. Dziś już był 1.12.2011r. Jak ten czas szybko leci. Trening chłopaki zaczynali o 11:00. Wpierw godzinka na siłowni, a potem o 15:00 trening na sali, czyli tylko gra. Na szczęście ja dopiero miałam iść o 15:00 więc do tej godziny miałam wolne. Z łóżka wzięłam aparat i przeglądałam zdjęcia które zrobiłam chłopakom. Teraz wiem, że ulżyło mi po tej zemście. Bartek,mam nadzieję,że zrozumiał to....a zibi...zibi jak zibi jest nie do rozszyfrowania...Raz miły, raz wredny, raz go uwielbiam, za drugim razem już nienawidzę. Wyciągnęłam kartę z aparatu i schowałam głęboko, do mojej ukrytej kieszonki w kosmetyczce. Wcześniej jednak na kompie zaszyfrowałam te zdjęcia, bo nie daj boże zgubię bagaż , to te zdjęcia trafiłyby w niepowołane ręce. Poszłam na dół sobie coś zamówić. Zjadłam podwójne śniadanie. Teraz było już lepiej.Wróciłam do siebie i nie miałam pojęcia co robić. Chłopaki poszli już na siłownię. Więc ja wybrałam się do Oskara. Siedział i pracował już.

   -Czemu nie przyszyłeś mi powiedzieć, że jest coś do roboty.
   -Nic na razie nie robię....ale zaraz zaczniemy, bo jutro czeka nas bardzo trudny mecz z Włochami.
   -Wiem.

Poszłam po swojego laptopa i zaczęliśmy pracę. Ten przeciwnik jest szczególnie trudny do rozpracowania, więc dużo czasu nam to zajmie. Przerobić mamy kilka meczy i często powtarzające się błędy Włochów. Nie wiem która nawet była godzina gdy do pokoju ktoś zapukał. Wszedł Anastasii. Pytał się jak sobie radzimy i jak długo będzie czekał na zagrania Włochów. Oskar pokazał mu na razie 3 sety Włochów w ostatnim meczu. Wytłumaczył mu co i jak. O 14:00 poszłam się przebrać, bo zaraz jedziemy. Tym razem postanowiłam nie rozpraszać chłopaków. Założyłam więc leginsy,bluzkę i na to koszulę w kwiatki. O 14:30 spotkaliśmy się na dole. Ruszyliśmy w kierunku autokaru. Gdy chciałam przepuścić chłopaków by weszli przodem, oni protestowali i przepuścili mnie pierwszą, a potem kłócili się i przepychali kto ma wejść za mną. O co im chodzi?....Przecież jestem zakryta, by ich nie rozpraszać, a oni się kłócą kto wchodzi za mną? Usiadłam na swoje miejsce z przodu.Gdy zajechaliśmy tam, mała rozgrzewka i zaczęli grać. My nadal pracowaliśmy. Trening trwał godzinkę.Gdy przechodziłam koło szatni chłopaków zauważyłam,że przebierają się. Głęboki wdech i weszłam do szatni. Kubiak stał w samych gaciach, a Możdżon właśnie nakładał koszulkę.

   -Przepraszam, czy pukać cię nie nauczono?-spytał Zibi.
   -Kurczę, no właśnie nie, ale sądziłam,że jako jedyny nie masz się czego wstydzić....a tu proszę Zbyszek wstydzi się dziewczyny.

Chłopaki wtedy wybuchnęli śmiechem. On spojrzał na nich wszystkich. Nastała znów cisza. Bartek stał obok Zbyszka i pakował torbę. Podeszłam do nich.

   -Bartek mogę cię prosić byś usiadł-poprosiłam go.
   -Nie trzeba. Mów szybko co chcesz.-odpowiedział pospiesznie.

Wtedy popchnęłam go na ławkę tak, że usiadł.

   -Ej co to ma znaczyć?!-rzucił się.
   -Ej zaraz się dowiesz, a raczej dowiecie!-i popatrzyłam na obydwu.
   -Chcesz ogłosić nam,że wysłałaś te zdjęcia?!-spytał wkurzony Bartman.
   -Nieeee....Mam coś o wiele lepszego.
   -Co?-spytał Kurek.
   -...mamy problem chłopaki....jestem w ciąży...ale nie wiem z którym.-powiedziałam im.

I wtedy w szatni nastała cisza.......

____________________

No i macie już kolejny rozdział.;]  Mam  nadzieję, że się spodoba....Marta dzięki tobie narodził się ten pomysł...dziękuję za przysłanie mi tego wspaniałego zdania które było głównym punktem pisania tego rozdziału. :)

wtorek, 30 października 2012

Rozdział 19


"Zem­sta naj­le­piej sma­kuje na zim­no, pocze­kaj skar­bie już ja ci za­fun­duję od­po­wied­nią przekąskę."



I wyszłam. Dobrze wiedziałam, że mi się nie oprze. Cieszyłam się, bo jeden już złapany. Teraz kolej na drugiego. Zapukałam do drzwi Bartka. Również on sam otworzył mi drzwi.

   -Jesteś sam?-zapytałam zmysłowo.
   -Nie, Pit jest w łazience i się myje.
   -To w porządku.-odpowiedziałam.

Zrobiłam mu tak samo jak Zbyszkowi tylko powiedziałam, by przyszedł o 20:25. Oczywiście również się zgodził. Wróciłam do pokoju i wszystko przygotowałam. Poprzywiązywałam sznurki i naszykowałam sobie rzeczy. O 19:30 przebrałam się i czekałam na pierwszego siatkarza. Równo o 20:00 do mych drzwi zapukał Zbyszek. No to czas start Marta. Otworzyłam mu i wpuściłam do środka. Od razu zaczęliśmy się całować. On macał mnie po całym ciele. Z szafki wzięłam przepaskę i zawiązałam mu oczy by nic nie widział.

   -Oho....ostro.-mówi i uśmiecha się zadziornie.

Rozwiązałam mu szlafrok i odrzuciłam go na bok. Zeszłam od razu do poziomu niżej. Zajęłam się jego członkiem. Nie trzeba było dużo czasu by sztywno stanął. Pociągnęłam go na podłogę i przywiązałam.

   -Podoba mi się rola niewolnika-powiedział.
   -Zobaczymy.

Wyciągnęłam spod łóżka bitą śmietanę i polałam ją na jego przyrodzenie. Na początku dość mało i zlizałam. Zbyszek głośno wziął powietrze. Polałam w końcu po całości i na czubku stojącego penisa położyłam wisienkę. Ależ to pięknie wygląda. Wstałam i zrobiłam mu zdjęcie. To będzie nauczka dla niego na bardzo, bardzo długo. Włożyłam mu słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Przedtem powiedziałam:

   -Chwila jeszcze i zaczniemy zabawę.
   -Tak jest.-odpowiedział i widziałam jak nie może się doczekać tego co będzie za chwilę.

Po włożeniu słuchawek do moich drzwi zapukał Bartek. Wzięłam od razu z szafki opaskę na oczy i podeszłam z nią do drzwi.

   -Hej.
   -Hej-odpowiedział Bartek.

Wyjrzałam i zobaczyłam czy nikogo nie ma na korytarzu. Był pusty.

   -Odwróć się.

Zrobił to, a ja założyłam mu opaskę na oczy. Wprowadziłam go. Zamknęłam drzwi i od razu rozwiązałam mu szlafrok.

   -Oho, szybko zaczynamy-powiedział Bartek.
   -Cicho, nie odzywaj się.

Oparłam go o drzwi i zeszłam niżej. Ostro potraktowałam jego penisa przez co bardzo szybko stał się sztywny. Wiem, że bardzo mu się podobało, ale nie teraz o to w tym chodzi. Położyłam go kawałek od Zbyszka. Przywiązałam. Włożyłam mu także słuchawki do uszu. Siedziałam teraz pomiędzy nimi. Odwróciłam się w stronę Zbyszka, by wiedział, że nadal tu jestem. Całowałam go po torsie. Cmoknęłam go w policzek i odwróciłam się w stronę Bartka. Wzięłam bitą śmietanę i zrobiłam mu to samo co Zbyszkowi. Piękne dwa desery lodowe. Aż chce się ich skosztować, a te wisienki na czubkach..... Wstałam i Bartkowi również zrobiłam zdjęcie jak tak leży, a potem jak leżą razem. Ustawiłam aparat by automatycznie zrobił zdjęcie i usiadłam między nimi. To się nazywa zemsta. Obydwu gładziłam po klatkach piersiowych zjeżdżając w dół ręką.... No to chyba dość już tej zabawy. Wstałam. Obydwu wyjęłam słuchawki, a potem równocześnie zerwałam z oczu opaski. Odeszłam od nich stojąc w ich nogach. Oni wpierw spojrzeli, na moje dzieło, potem na mnie, a na końcu zauważyli, że jeszcze ktoś tu jest.

   -Co ty tutaj robisz?!-krzyknął Zibi.
   -To raczej co ty tu robisz?!-odkrzyknął Bartek.
   -Co ty nam zrobiłaś?!-wrzasnął Zibi.

I obaj próbowali się uwolnić.

   -Zemsta jest taka słodka.-powiadam, a potem biorę z miseczki wisienkę i wsadzam ją do ust. Teraz czułam się o wiele lepiej. Teraz z nich będą się śmiać, a nie cały czas ze mnie. -Nie szarpcie się tak, bo popsujecie moje dzieło.-powiedziałam im po chwili.
   -Ty głupia jakaś jesteś?! Wypuść nas natychmiast!-warknął Bartman.
   -I powiedzcie mi jak się czujecie, gdy dziewczyna wpuszcza was w maliny?.....Ale nie rozumiem czemu tak się bulwersujecie, w końcu znamy się przecież wszyscy......No nie?....... Mówicie sobie przecież o wszystkim więc co w tym złego?
   -O co ci chodzi wariatko?!-krzyknął atakujący.
   -Oj Zbyszek, Zbyszek......
   -Za co się na nas mścisz?-spytał niespodziewanie Bartek.
   -..Chłopaki... jacy wy nie domyślni jesteście.
   -Oświeć nas!-powiedział Zbyszek.

Ukucnęłam między nimi. Wzięłam i jednego i drugiego zdzieliłam w twarz.

    -Myśleliście, że nigdy się nie dowiem?!.....Że to, że jesteście siatkarzami to możecie robić wszystko?!
    -Kurwa, o co ci chodzi?!-spytał ze złością Zibi.

Zwróciłam się bardziej w jego stronę.

   -Ty chamie....myślisz, że nie wiem czemu pogodziłeś się ze mną?!.....Dobrze to wiem!.....chciałeś mnie tylko przelecieć i to jeszcze dla zakładu!
   -Skąd to wiesz?!-wtrącił się Bartek.
   -A raczej kto jej powiedział?!-dodał  Zibi.
   -Nikt mi nie powiedział!...Sama słyszałam jak banda dupków rozmawia na korytarzu o zakładzie..... A raczej usłyszałam oficjalne podsumowanie wypowiedziane przez Kubiaka!.... Jesteście wszyscy tacy głupi.

Byłam strasznie wściekła. Odwróciłam się do Bartka.

   -Mimo, że lubiłam cię naprawdę i świetnie się razem bawiliśmy to jednak okazałeś się bez mózgiem tak jak Bartman i dałeś się wciągnąć w ten zakład....Nie spodziewałam się, że jesteś do tego zdolny.
   -Widocznie nie znasz mnie dobrze-odpowiedział Kurek.
   -Wychodzi na to, że tak naprawdę nikogo tu nie znam.

Podeszłam do łóżka i podniosłam z niego aparat. Szybko cyknęłam im fotkę.

   -Ty szmato!-krzyknął Zibi.
   -Co chcesz zrobić z tymi zdjęciami?!-spytał Bartek.
   -Nie wiem, ale kto wie.....Może wyślę je do jakiegoś czasopisma, albo gdzieś indziej. Ciekawe ile daliby mi za nagie zdjęcie Bartosza Kurka i Zbigniewa Bartmana ze stojącymi kutasami polanymi bitą śmietaną i wisienką na czubku....Hm?...Myślę, że mogłabym nieźle na tym zarobić.
   -Ani mi się waż!-powiedział Zibi.
   -Bo co?!-odkrzyknęłam.
   -Zniszczysz nas tymi zdjęciami, a raczej naszą karierę!-odpowiedział na moje pytanie Bartman.
   -Wy zniszczyliście mnie przez ten zakład!....Ale przecież ja nie mam uczuć, więc możecie robić ze mną co chcecie. Prawda?!...Tak wy myśleliście?!....... Myśleliście, że skoro jestem dziewczyną, to nie będę miała nic przeciwko tym zabawom z wami, bo wy to sławni siatkarze....i oczywiście nie odmówiłabym dwóm największym "ciachom" w reprezentacji!
   -Odwiąż nas w tej chwili!-gdy skończyłam powiedział Zbyszek.
   -Zrobię to, ale jeśli coś kiedykolwiek jeszcze mi zrobicie, albo jakaś szersza grupa dowie się co tutaj zaszło, to obiecuję.....Obiecuję, że wyślę te zdjęcie do prasy, telewizji, internetu gdzie tylko się da byście zostali upokorzeni i zobaczyli co ja czułam, gdy dowiedziałam się o wszystkim!

Starłam łzę która spłynęła mi po policzku. Założyłam na siebie koszulkę i podeszłam do Bartka. Odwiązałam go.Był bardzo spokojny co mnie bardzo zdziwiło zwłaszcza po tym co przed chwilą zrobiłam. Nawet nie odzywał się. Może czuje się winny, albo chociaż troszkę jest mu przykro. Założył na siebie szlafrok nawet nie zmywając z siebie śmietanki. Stał i patrzył jak rozwiązuje Zbyszka. Zaczęłam wpierw od nóg. Gdy rozwiązałam go już całkowicie, on wstał i rzucił się na mnie. Szarpał mnie. Zamachnął się. Chyba chciał mnie uderzyć. Na szczęście Bartek złapał jego rękę.

   -Ty zwariowałeś?!-krzyknął Bartek.
   -Odczep się i zostaw mnie!
   -Miałeś zamiar ją uderzyć?!
   -Nawet jeśli to co?!-odpowiedział mu Zibi.
   -Przecież to dziewczyna.....Zbyszek nie poznaję cię.....Zakładaj w tej chwili szlafrok i idziemy!

Popatrzył na niego. Podniósł szlafrok i założył go. Gdy wychodzili zwrócił się jeszcze do mnie:

   -A z tobą jeszcze się policzę!-powiedział do mnie Bartman.
   -Zobaczymy kto z kim...-odpowiedziałam mu.

I wyszli. Nie wiem dlaczego ale rozpłakałam się.

***

   -Naprawdę chciałeś ją uderzyć?-spytałem Bartmana.
   -Jasne, że nie! Mimo, że chciałem, ale nie miałbym tyle odwagi..... Ale z niej podła szmata!
   -Z drugiej strony zasłużyliśmy sobie.
   -Co?!-spytał zdziwiony Bartman.
   -Gdybyśmy bardziej uważali i nie gadali o tym na korytarzu może i nic by się nie stało.
   -Porąbało cię człowieku?! Ona ma zdjęcia kompromitujące nas, a ty jej jeszcze bronisz?!
   -Nie.-odpowiedziałem spokojnie i rozeszliśmy się do swoich pokoi.

 ***

Z jednej strony cieszyłam się, że to już wreszcie koniec, ale z drugiej to znów początek czegoś. Założyłam dres. Miałam teraz wielką ochotę przytulić się do kogoś. Wyszłam więc z pokoju i zamknęłam go. Korytarz jak zwykle pusty. Zapukałam do drzwi Patryka. Otworzył mi Wiśnia.

   -Jest Patryk?-zapytałam.
   -Jest...Marta, ale co....

Ujrzałam wtem za jego plecami w głębi pokoju środkowego, który patrzył na mnie. Odepchnęłam Łukasza i pobiegłam do Patryka. Od razu przytuliłam go mocno i rozpłakałam się jeszcze bardziej. On mocno mnie objął. Tak w objęciu staliśmy przez dłuższą chwilę.

   -Co się stało Marta?-spytał zdenerwowany Patryk.......Znów ci coś zrobili?
   -Nie.

Popatrzyłam na niego. Wyglądał naprawdę na zdenerwowanego. Uśmiechnęłam się. Teraz to już pewnie nie wiedział nic.

   -Chodź usiądziemy.

I poprowadził mnie na swoje łóżko. Po chwili zobaczyłam Wiśnię.

   -Wiesz......Może lepiej będzie jak już sobie pójdę.-oznajmiłam Czarnemu.
   -Przestań...Zostań.
   -Towarzystwo trochę mi się nie podoba.-powiedziałam mu.
   -Moje?-spytał Patryk.
   -Wiesz, że twoje jest najlepsze.
   -Marta przepraszam-powiedział Łukasz.

Wstałam i popatrzyłam na niego.

   -Wiem, że ty wiesz, o całym zakładzie.-powiedział.
   -Skąd wiesz?
   -Patryk mi powiedział.
   -Patryk!-i spojrzałam na niego wrogo. Jak mógł to zrobić.
   -Dobrze, że to wiem.....Naprawdę przepraszam, że zamiast być po twojej stronie byłem przeciwko.....Jest mi głupio...nigdy sobie nie wybaczę, że tak bardzo cię zraniłem, ale chciałbym znów być twoim przyjacielem....wiem, że stracone zaufanie nie jest łatwo odzyskać, ale proszę cię byś dała mi szansę....Naprawdę bardzo mi zależy by być twoim przyjacielem.

Patrzyłam jak wysilał się by ubrać to wszystko w słowa. Byłam na niego wściekła i nigdy mu tego nie zapomnę, ale teraz gdy zemściłam się na tamtych mam ochotę zacząć od nowa wszystko. A żeby to zrobić, pierwsze co to będzie, to wybaczenie Łukaszowi, a raczej na początek pogodzenie się z nim. Naprawdę bardzo go lubiłam i nadal lubię. Ciężko poza tym byłoby mi pracować po powrocie w ZAKSIE spotykając go codziennie. Podeszłam i mocno przytuliłam go.

   -Wybaczasz mi?
   -Wiesz, tego co mi zrobiłeś nigdy ci nie wybaczę, ale nie chcę cię stracić...jako przyjaciela kiedy znów będę mogła cię tak nazywać. Ale daję ci szansę byś to naprawił......bo mimo tego wszystkiego to kocham cię.
   -Ja ciebie też kocham..
   -Żeby nie było kocham cię jak brata.
   -Przecież wiem Marta...Ja też cię kocham jak siostrę i obiecuję ci nie spieprzyć naszej przyjaźni kolejny raz.
   -Mam nadzieję.

I przytuleni zaczęliśmy się kiwać dla zabawy. Potem Łukasz puścił mnie i wyszedł. Ja położyłam się koło Patryka.

   -I jak tam?....Co się stało, że płakałaś?
   -Płakałam z radości i ze smutku.
   -Z jednego i drugiego powodu?....to tak można?
   -Widać, że tak.

Nagle jego telefon zadzwonił. Odebrał i powiedział do mnie:

   -Poczekasz chwileczkę, ja tylko na minutkę muszę skoczyć do chłopaków, bo z trenerem na trening mamy się jutro umówić.
   -Pewnie, że tak.

I wybiegł. Strasznie wygodnie mi się leżało. Czekałam aż zaczęłam robić się senna. Chciałam iść do pokoju, ale nie mogłam zostawić otwartego pokoju. Niestety nie wytrzymałam i usnęłam.

____________________

Dzięki wszystkim. Moje serce się cieszy gdy czytam te wszystkie komentarze od was. Miło, że doceniacie moje starania w pisaniu. Kocham was :)

poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 18


"Ko­bieta w swo­jej zemście jest bar­dziej wyrafinowana. "



 Wyrwałam mu ją z ręki. Już chciałam się odwrócić gdy on nagle przycisnął mnie do ściany.

   -Zostaw mnie!-krzyknęłam do niego.

Widziałam chłopaków którzy patrzyli na tą scenkę.
   
   -Nie!...Wiem, że chcesz tego równie jak ja. Pragnę cię Marta....Nie mów, że ty nie.-powiedział do mnie Patryk. Byłam dumna, że wczuł się tak w to wszystko.
   -Nie!-i odepchnęłam go.

Lecz on szybkim ruchem przywarł swoimi miękkim wargami do moich. Wyrywałam się mu na początku, lecz potem poddałam się im.

   -Chodźmy do mnie-zaproponował Patryk.
   -Nie!.....do mnie.-dodałam po chwili. Całując się szliśmy w kierunku mojego pokoju. Weszliśmy do środka nadal się całując.
   -Okej Marta..basta już. -przerwał wszystko swoją wypowiedzią
   -Jeszcze nie koniec.-odpowiedziałam mu i przyciągnęłam znów do siebie, aby nasze usta jeszcze raz się połączyły.
   -Przestań.....Poudawajmy odgłosy jakieś i niech pomyślą, że cie przeleciałem.
   -Nie chcesz tego ze mną zrobić?-zapytałam.
   -...nie...nie w ten sposób.
   -To w jaki?
   -Normalny.
   -To zróbmy to normalnie.
   -Marta nie....

Lecz nie dałam mu nic powiedzieć, bo pocałowałam go. Przyznaję gdy się całowaliśmy czułam coś dziwnego. Gdy całowałam się z tamtymi takie coś nie miało miejsca.....a teraz?...Teraz jest inaczej. Sama chciałabym wiedzieć, co powodowało, ten dziwny stan.... Psychicznie Patryk bronił się bardzo by tego nie robić, ale fizycznie bardzo tego chciał. Gra wstępna trwała bardzo krótko. Od razu przeszliśmy do rzeczy.....Było mi z nim tak wspaniale. Nigdy, przenigdy się jeszcze tak nie czułam. Byłam w siódmym niebie. Seks z chłopakami był taki powierzchowny, a w tym czuć było uczucie taką głębię.... Gdy skończyliśmy oboje padliśmy na łóżko. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, gdy tak na niego patrzyłam. Ten uśmiech zawsze poprawiał mi humor....Po prostu był najpiękniejszy pod słońcem. Przejechałam mu dłonią po policzku. On podsunął się i pocałował mnie. Po chwili jego język wparował i zaczął razem z moim wirować w dzikim tańcu. Czułam, że chyba to się trochę wymknęło spod kontroli. Dlaczego tak myślałam? Musiałam teraz wybić to sobie z głowy.


   -Wiesz teraz powinieneś powiedzieć, że musisz się zbierać, bo jutro masz mecz....Tak zazwyczaj tamci robili.
   -Więc muszę spadać, bo mam jutro mecz.-powiedział, lecz nadal jednak leżał.
   -Czemu nie idziesz?
   -Bo nie chcę.-odpowiedział uśmiechając się do mnie,a ja poczułam ciepło rozpływające się po moim ciele.

Po jakimś czasie udało mi się go wygonić by poszedł spać, bo mecz mamy jutro o 11:00 a nie 15:00 jak zawsze. Szczęśliwy wyszedł z mojego pokoju.


***


I zrobiliśmy to. Udało mi się. Myślałem, że nie dam rady.....Cieszę się, że mogłem ją uszczęśliwić na dwa sposoby dając jej przyjemność i spłukać jednocześnie chłopaków. Zaszedłem do Zibiego. Gdy wszedłem siedzieli tam wszyscy.

   -No to mistrzu gratulują-powiedział Zibi.
   -Nie sądziliśmy, że dasz radę. Słyszeliśmy jak krzyczała z rozkoszy-dodał Kubiak.
   -W porządku.-odpowiedziałem im bez żadnego entuzjazmu.
   -Tu jest twoja, a raczej wasza wygrana-przekazał mi pieniądze Igła.
   -Dzięki....Chłopaki takie interesy aż przyjemnie jest robić.-mówię, by nie dać po sobie poznać, że to wszystko było ukartowane. 
   -No....niezła jest w łóżku co nie?-spytał Zibi.
   -Kurewsko dobra.-odpowiedziałem, ale miałem wielką ochotę w tej chwili mu przyłożyć za to co jej zrobili.
   -Wiem-dodał Bartek.
   -Więc kto następny?-zapytał Zibi.
   -Do czego?-spytałem z przerażoną miną.
   -Do kolejnego zakładu, by przelecieć Martę.
   -Chłopaki zostawcie ją już.....To przecież młoda dziewczyna jeszcze jest-powiedział Igła.
   -A ile ma lat?-dopytywał się Zbyszek.
   -Jest młodsza od naszego najmłodszego zawodnika w drużynie-wtrąciłem.
   -A kto jest najmłodszy?-zapytał Ziomek.
   -Wiśnia chyba....Co nie Patryś?-spytał Piter.
   -Nom...Dokładnie młodsza od niego o 10 miesięcy.
   -O kurczę...Czyli ona ma 22 lata.-dodał chcąc pochwalić się swoją matmą Bartek.
   -Tak,.....Chociaż niedługo już 23, bo 4 grudnia ma urodziny- wymsknęło mi się przez przypadek.
   -No to będzie gruba dżampreza-zaśmiał się Bartman.
   -Nie wiem......Dobra ja lecę podzielić się wygraną z Wiśnią, i idę spać. Wam też bym to radził.....Jutro ważny mecz.
   -Jak każdy-powiedział Ziomek.

I wyszedłem kierując się w stronę mojego pokoju. Wiśnia leżał i oglądał telewizję. Podzieliłem  pieniądze i podałem mu jego połowę.

   -Masz-podając Łukaszowi mówię.
   -Co to?-spytał.
   -Wygrana za zakład.
   -Udało ci się-powiedział Wiśnia mimo, że nie było to pytanie, a raczej stwierdzenie.
   -No tak.
   -...właściwie to wiedziałem, że ci się uda....Prawda?
   -Ja sam nie wiedziałem.-odpowiedział mu szybko i udawałem, że szukam czegoś na szafce.
   -Wiedziałeś o tym dobrze Patryś.
   -O czym ty mówisz?-spytałem się go.
   -Dobrze wiedziałem, że wygrasz, ponieważ wiem, ….że pomiędzy wami coś jest.
   -Powietrze chyba,-mówię
   -Pewnie też...Ale myślisz, że nie wiem, że coś kombinowaliście z nią?
   -Co?!-krzyknąłem spoglądając znów na niego.
   -No....niby ta bransoletka, pendrive......przestań ściemniać i powiedz o co chodzi naprawdę.
   -To jest prawda.-starałem się mówić przekonująco
   -Nie!......Powiedz, albo powiem chłopakom, że wszystko ukartowaliście z Martą.
   -Bzdury gadasz!
   -Nie Patryk.....To nie możliwe, że nienawidzi wszystkich, a z tobą się przespała.

Wiedziałem, że nie mogę ryzykować wydania jej. Ja bym to wszystko przeżył, ale nie chciałem narażać Marty. Poza tym Wiśnia to mój przyjaciel i umiał odczytać mnie jak nikt inny.Nie uda mi się ukryć przed nim niczego.

   -Okej....Powiem ci-powiedziałem i wziąłem głęboki wdech zastanawiając się jednocześnie od czego zacząć. -Jak ty byś się zachowywał gdybyś dowiedział się, że wszyscy ...którym ufasz jak nie wiem co, kochasz jak rodzeństwo, przebywasz z nimi, wykonujesz dla nich pracę, nie śpisz po nocach byle pomóc im wygrać, a potem okazuję się, że wpierw jeden z tobą się przespał, potem drugi i w końcu prawda wychodzi na jaw, że założyli się, kto cię przeleci?! Jak ty byś się czuł?!-końcówkę wykrzyczałem mu bo byłem mega wkurzony.

Wiśnia patrzył na mnie przez chwilę analizując to co mu powiedziałem.

   -Ona wie?-spytał bardzo zdziwiony Łukasz.
   -Niestety tak.
   -Powiedziałeś jej, by pomogła ci wygrać zakład!-wygarnął mi prosto w twarz
   -Nic nie musiałem jej mówić!....Po prostu chłopaki są tacy ostrożni, że usłyszała to przypadkiem.-wytłumaczyłem mu.

Byłem zły,że pierwsza myśl jaka mu przyszła, to to, że ja jej powiedziałem po to by wygrać

    -Przysięgasz, że jej nie powiedziałeś?-spytał Wiśnia.
    -Tak, jak kocham siatkówkę i samochody.....Nigdy, przenigdy bym chłopaków nie zdradził.....Kurczę stary żebyś ty widział jak ona cierpi.....To jest właśnie powód dlaczego taka zachowywała się w stosunku do nas, oraz czemu Oskar wziął na siebie statystyki do tłumaczenia nam.
   -Ciekawe czy powiedziała mu to to co jej zrobiliśmy?-Zapytał wiśnia
   -Wątpię. Jest bardzo zamknięta w sobie, przez to wszystko. Nie ufa nikomu... Poza tym gdyby on wiedział dał by nam już dawno reprymendę.-powiedziałem.
   -Masz rację. Teraz wszystko jasne czemu nas tak traktowała.
   -...żebyś ty widział jak ona wczoraj płakała.....Boże żałuję, że nie powstrzymałem ich od tych zakładów......Cierpiała wtedy bardziej niż gdy Zibi na nią naskoczył...... Jednak najbardziej zawiodła się na tobie.
   -Domyślam się....Nie wiedziałem, że ona się dowie......Tak mi głupio,....że ja,.. że ja mogłem wystąpić przeciwko niej. Nigdy sobie tego nie wybaczę.-walił się ręką w czoło Wiśnia.
   -Nie wiem co ona teraz zrobi......Proszę cię tylko byś nie mówił chłopakom o tym, że ona o wszystkim wie.
   -Jasne, że nie  powiem......Boże by mi tylko wybaczyła....
   -Próbuj. Zawsze jest cień nadziei. 
   -Może.....Dobra idźmy spać. Jutro rano mecz.


***

Pracowałam do bardzo późna, gdyż ciągle rozpraszała mnie myśl o nocy z Patrykiem...Była ona idealna....taka jaka być powinna. Położyłam się spać o 4:00. Pobudkę rano zrobił mi Oskar waląc w moje drzwi.
   -Marta wstawaj już 9:30 O 10:15 na dole się spotykamy!-krzyczał.


Zerwałam się szybko z łóżka. Umyłam się i ubrałam. Nie miałam nawet czasu by coś zjeść. Dobrze, że w nocy wysłałam Oskarowi materiały, by mógł pokazać je chłopakom, bo z moim wstawaniem teraz jest trochę trudno. Udało mi się na dole być na czas. Na hali byliśmy o 10:40. Mecz zaczynał się o 11:00.Według moich statystyk i przeczuć pokonanie Egiptu przyjdzie chłopakom bardzo łatwo. I moja kobieca intuicja jak zwykle nie zawiodła. Wygrali 3:0 (25:21,26:24,25:18). Zebraliśmy się i wróciliśmy do hotelu. To teraz czekało nas nic innego jak pakowanie i kolejna podróż tym razem do Tokio. To nasz ostatni cel. Na szczęście będziemy mieć 2 dni wolnego od meczy. Jednak chłopaki będą trenować, a ja pracować. Spakowaliśmy się i wyjechaliśmy. Na miejscu byliśmy o godzinie 18:00. Byłam tak strasznie zmęczona, że od razu poszłam spać. Obudziłam się na drugi dzień (30.11.2011r). Spojrzałam na zegarek. Dopiero 9:00. Leżałam sobie po prostu....hmmm....nagle wpadłam na genialny pomysł zemsty na Zibim i Bartku....Chociaż powinnam coś takiego wymyślić, by na wszystkich się zemścić, bo w końcu inni też brali w tym udział. Jednak moim głównym celem będą właśnie oni.....Wiem! Zerwałam się nagle z łóżka. Wskoczyłam w dżinsy i pobiegłam do sklepu. Kupiłam sobie coś do jedzenia, jakieś owoce i bitą śmietanę.....Pożałujecie, że mnie wykorzystaliście. Mówiłam w myślach. Musiałam tylko teraz przekonać ich by do mnie przyszli. Jak wróciłam
zastanawiałam co założyć gdyż nie mam ograniczeń co do stroju na treningi. Zdecydowałam się w końcu na białą, koronkową mini sukienkę z odkrytymi plecami. Ciekawe czy spodoba się im? Wyprostowałam włosy i byłam gotowa na ruszenie na trening. Zaczynał się on o 12:00. Salę mieliśmy bardzo blisko, więc zajście tam zajmie mi jakieś 20 minut. Ciekawe też czy chłopaki będą jechać, czy się przejdą w ramach treningu. Nie zależnie od tego postanowiłam się przejść. Wzięłam torbę i spacerkiem z mapą poszłam na halę. Jak doszłam chłopaki w tej chwili wysiadali z autokaru. Dobra mam was! Krokiem modelki weszłam do środka. Za mną powłóczyła się ta banda goryli. Od razu udaliśmy się na salę główną. Na trening mieliśmy 1h 30 min. Nie usiadłam za banderami tylko przed nimi na krzesełku tak, że jedna połowa drużyny która stała po drugiej stronie siatki mogła bez problemu oglądać mnie i moje nogi. Poza tym o to przecież mi chodziło. Mimo, że na pewno dekoncentrowałam ich to jednak podobała mi się ta prowokacja. Oskar siedział za mną przy stoliku, więc wstałam i nachyliłam się opierając o stół i wypinając tyłek.

   -I jak Oskar?-zapytałam
   -Statystyki znakomite......Wiesz, ale powiem ci, że w tej chwili chłopaki, nie mogą oderwać od ciebie wzroku.-mówi.
   -O czym ty mówisz?-dobrze wiedząc o co chodzi spytałam.
   -Chodzi o to, że zapewne gapią się teraz na twój tyłek.

Odwróciłam głowę i rzeczywiście tak było. Po chwili usłyszałam głos Zibiego:

   -Dobra chłopaki teraz zamiana stron.
   -Czemu?-spytał Bartek który był w przeciwnej drużynie.
   -Bo temu.
   -Nie ma mowy.......Ten widok jest niesamowity.
   -No i co?!-powiedział wkurzony Bartman

Zaczęli się tam kłócić.

   -Wiesz, że to twoja wina?-zapytał Oskar.
   -Wiem, ale chyba nie jesteś na mnie zły papciu?
   -Nie....Mają nauczkę....ale zaraz pewnie trener coś ci powie, bo chłopaki nie trenują tylko patrzą się na ciebie.
   -Oj tam.....idę po kawę do automatu. Przynieść ci?
   -Możesz.

I wyszłam. Właśnie o to mi chodziło. By chłopaki złapali haczyk. Teraz będzie trzeba tylko powiedzieć im. Wróciłam z kawę i usiadłam obok Oskara.

   -Myślisz, że teraz trochę powinnam porozpraszać drugą połowę, po tym jak chłopaki zmienili się stronami?
   -To niesprawiedliwe, że tylko połowa mogła popatrzeć.
   -Dobra, więc lecę.

Wróciłam na swoje miejsce. Pracowałam, a gdy coś chciałam pokazać Oskarowi odwracałam się do niego i jak zwykle wypinałam się i opierałam o stół. Myślę, że chłopaki tam szaleli z możliwości patrzenia na taki widok. Po treningu zbieraliśmy się do hotelu. Oni wsiadali do autokaru, a ja postanowiłam iść pieszo. Dałam Oskarowi mojego laptopa i poszłam. Niespodziewanie usłyszałam za sobą kogoś wołającego mnie. Odwróciła się i zobaczyłam Patryka.

   -A co ty tutaj robisz?-spytałam.
   -Przyszedłem ci potowarzyszyć.
   -Zmęczony jesteś pewnie...powinieneś pojechać i wypocząć.
   -Przestań....Teraz mamy wolne więc i tak byśmy gdzieś pewnie zaraz z chłopakami wybyli.
   -Aha....A jak przeżyliście trening?-spytałam
   -W jakim sensie?

Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się.

   -Dobrze wiesz w jakim-odpowiedziałam mu.
   -....tak. Nie masz nawet pojęcia jak było nam ciężko-powiedział mi
   -Przepraszam ciebie, bo im się należało.
   -No co ty. Nie masz za co przepraszać....gdy takie przyjemne mają być zemsty to ja też chcę,byś na mnie się mściła.
   -Wierz mi, że nie chcesz.-i zaśmialiśmy się oboje gdy to powiedziałam.

I wraz z Czarnowskim rozejrzeliśmy się po Tokio. Zaszliśmy coś zjeść, a potem zwiedzić najciekawsze miejsca. Świetnie się razem bawiliśmy. O 17:00 wróciliśmy do hotelu. Pożegnałam się z nim i weszłam do pokoju. Odczekałam chwilę i zobaczyłam czy nie ma nikogo na korytarzu.Na szczęście było puściutko. Więc czas zacząć działać. Zapukałam do pokoju Zibiego. Otworzył mi on we własnej osobie.

   -Sam jesteś?-zapytałam.
   -Tak.

Wepchnęłam go do środka jednocześnie dociskając do ściany. Moje ciało dotykało jego. Ręką przejechałam wzdłuż jego torsu, zjeżdżając aż do jego krocza. Aż musiał zaczerpnąć więcej powietrza. Wtem szepnęłam mu na ucho:

   -Chcesz więcej?.....To przyjdź do mnie o 20:00...Tylko tym razem ja rządzę-powiedziałam zmysłowo.
   -Będę.-odpowiedział bez zastanowienia
   -Przyjdź w samym szlafroku.-dodałam.

I wyszłam. Dobrze wiedziałam, że mi się nie oprze.

____________________

Wszystkim wam bardzo, i to bardzo dziękuję za komentarze. Nie sądziłam, że aż tak będzie lubić moje opowiadanie. No i przepraszam że nie spełniłam waszej prośby i nie dodałam kolejnego wczoraj, ale tak wyszło.....Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie równie dużo pozytywnych komentarzy jak pod poprzednim. Dziękuję wam wszystkim!!! :)

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 17


"Naj­bar­dziej za­wodzisz się na tych, na których myślisz że nie za­wie­dziesz się nigdy."



Usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Patrzyłam i czekałam na pojawienie się Oskara. Zaskoczyło mnie to, gdy zobaczyłam Patryka.

  -Co ty tutaj robisz?!.....Wyjdź stąd w tej chwili!-powiedziałam do niego
  -Nie! Dopóki mi nie powiesz czemu ty to robisz?!
  -Co robię?!

Odstawiłam laptopa i wstałam. Powolnym krokiem zbliżyłam się do niego.

  -Wytłumacz mi co ja robię?!.....Pracuję, cały czas pracuję żebyście wy idioci mogli wygrywać!
  -Nie o to mi chodzi.
  -To o co?!
  -O twoje zachowanie w stosunku do innych i do mnie!....Nie rozumiem co ja ci zrobiłem?!...Co reszta ci zrobiła, że jesteś dla nas taka niedobra!
  -Ja nie dobra?!- krzyknęłam. Zaśmiałam się nawet. W oczach miałam już łzy...Zaraz wygarnę mu, normalnie powiem mu to.
  -Nie kurwa, ja i reszta!-Powiedział Patryk.
  -Ty...chamie jeszcze masz czelność pytać się mnie co mi jest?! Przecież dobrze to wiesz!

Łzy spływały mi już po policzkach.

  -Gdybym wiedział to nie przychodziłbym tutaj.

Jeszcze takiego głąba udaje. Wypaliłam nagle:

  -Co chłopaki cię przysłali?!....I co kazali ci zrobić?!....Hm.... O co tym razem się założyliście?Że przelecisz mnie, pocałujesz mnie, czy jeszcze coś innego?!

Patryk stał i nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam.

  -Co?!.. Zatkało?! ..Myśleliście, że nigdy się nie dowiem?-szybko wymówiłam to.
  -Boże...Marta...ja...
  -Wiesz ..najlepsze co możesz teraz zrobić to po prostu wyjść i zostawić mnie samą.....Jednak skoro kiedyś byłeś moim przyjacielem i za takiego cię uważałam to powiedz mi szczerze jedną rzecz.
  -Co?
  -...Jaki był tym razem zakład?-spytałam
  -A skąd wiesz, że był jakiś zakład?
  -Patryk....Oni też tak zaczynali....
  -Nie przyszedłem niczego zaczynać..
  -Proszę powiedz mi co to był za zakład?-płacząc poprosiłam go.

Patrzyłam na niego...Spuścił wzrok.Czyli dobrze zgadłam....Nie była potrzebna mi już żadna ustna wypowiedź.

  -Wiedziałam.....Wyjdź!-i wskazałam mu palcem na drzwi
  -Nie, dopóki ci nie wytłumaczę wszystkiego.
  -Nadal nie powiedziałeś co to był za zakład.-nie słuchałam co do mnie mówił. Chciałam jedynie wiedzieć o co tym razem się założyli.
  -Nie mogę.
  -W takim razie znikaj stąd i z mojego życia także.
  -Marta......

Podbiegł do mnie i złapał za ramiona.

  -.....miałem cię pocałować na ich oczach. Ustalili skoro się przyjaźnimy to nie dostanę od ciebie w mordę za to, że cię pocałuję!-wykrzyczał mi

Wtem płacząc osunęłam się na podłogę. On szybko usiadł i starał się mnie przytulić, lecz wyrywałam się mu.... Czułam, że on tak szybko nie zrezygnuje. Mimo że płakałam również przez niego to jednak miałam ochotę by mnie przytulił. Z czasem moja agresja zmalała i płakałam już w jego ramionach. Całował mnie w głowę.

  -Marta.....Proszę.-słyszałam w jego wypowiedzi tyle bólu i troski.-Gdybym wiedział, że wiesz nigdy bym się tu nie pojawił ..nawet gdybym miał wyjść na tchórza i przegrać......Nic nigdy nie będzie się dla mnie liczyło bardziej niż twoje szczęście

Buchnęłam jeszcze wtedy jeszcze większym płaczem.

  -Skoro tak ci zależy dlaczego się założyłeś?
  -Nie wiem....Głupi jestem....Ale musiałem im coś udowodnić.
  -Wiesz strasznie mnie boli, nie to, że teraz się o mnie założyłeś......Ale to, że w poprzednim zakładzie obstawiałeś, że się z którymś puszczę...Nie wiem może nawet stawiałeś, że jednemu i drugiemu dam.-i znów rozpłakałam się.
  -Co?!....Ja nie zakładałem się.....Gdy tylko wiedziałem, że to ty nie chciałem brać w tym udziału gdyż za dużo dla mnie znaczysz.
  -Jak to?...Nie rozumiem teraz.

Spojrzałam wtedy na niego. Otarł mi dłonią oczy.

  -Nigdy nie brałem w tamtym zakładzie udziału....No dobra może na początku, ale po chwili okazało się, że to ty.
  -Że to ja?
  -Zibi wziął cię za jakąś przyjezdną, co szliśmy na dyskę i chłopaki wtedy,że uda im się poderwać tą laskę i przelecieć, no i tak wyszło....Naprawdę żaden z nas nie spodziewał się, że to ty. Poznałbym gdybyś nie miała tych pasemek. Od tyłu wyglądałaś jak nie ty...chłopaki wzięli się założyli. Ale gdy zobaczyłem, że to ty.....Wycofałem się, a żaden z nich nie chciał się poddać więc starali się ciągnąć to do końca.
  -Kto brał jeszcze w tym udział?-zapytałam.
  -Może lepiej kto nie brał.....Ja, Winiar, Guma i Możdżon.....Oni uważali, to za głupią zabawę i nie chcieli w niej brać udziału.
  -A Wiśnia?-spytałam go myśląc, że przez przypadek go pominął.
  -Przykro mi...

I znów się rozpłakałam. Po nim bym tego się nie spodziewała.

  -Jak on mógł?!.......Powiedz mi...Na kogo stawiał?
  -Naprawdę chcesz to wiedzieć?-zapytał Patryk.
  -Tak.
  -...obstawiał Bartka.-powiedział ściszonym głosem Czarny.
  -Dupek....jednak ty też jesteś-powiedziałam i odepchnęłam go.
  -Ale czemu?-spytał zdezorientowany
  -Skoro liczy się dla ciebie moje szczęście, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej bym nie popełniła tego błędu! ..Nie ostrzegłeś mnie zanim do tego doszło!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
  -Nie mogłem tego zrobić! Rozumiesz?! ...To są moi koledzy z zespołu. Wyobrażasz sobie co by było gdybym ich zdradził!....I tak starali się odsunąć mnie w miarę możliwości od tego zakładu gdyż dobrze wiedzą jakie stosunki są między nami. Bali się, że ci powiem, ale obiecałem, że tego nie zrobię....Jakbym mógł coś zrobić, przysięgam, że bym to zrobił....Jednak byłem bez silny....Przepraszam.

Popatrzyłam na niego i znów rozpłakałam się. Patryk mocno chwycił mnie i przytulił do siebie.

  -Gdybym mógł zrobiłbym bym wszystko, by do tego nigdy nie doszło.-powiedział cicho.

Z Patrykiem nadal siedzieliśmy na podłodze. Trzymał mnie w ramionach i ani razu nie zelżał uścisku......W jego objęciach czułam się jakoś bezpieczniej. Uspokoiłam się już.

  -Przepraszam Marta.-powiedział.
  -Za co?..
  -Za wszystko.
  -Sprecyzuj to trochę bardziej-odpowiedziałam
  -Za to, że dałem się wrobić w ten zakład,za poprzedni, za to że nie powstrzymałem ich ....... Jutro,albo nawet jeszcze dziś powiem chłopakom, że poddaję się, że nie dam rady wykonać tego....Nie zniosę więcej tego,że mogłabyś cierpieć.

Widziałam,że męczy go sumienie i mówi to szczerze. On chyba jako jedyny ma wyrzuty sumienia i żałuje tego co zrobił.

  -Poczekaj.-odpowiedziałam mu po chwili zastanowienia.
  -Co?
  -...Ile postawiliście?-spytałam chociaż ciężko było mi o to pytać.
  -....40 zł-powiedział po dłuższym zastanowieniu.  
  -Wszyscy biorą w tym udział?-zapytałam, ale myślałam,że ten plan co nagle narodził się w mojej głowie nie przejdzie.
  -Guma, Możdżon i Winiar nie.
  -Jak obstawiają Zibi i Bartek?
  -Że mi się uda, ..a co to ma do rzeczy.?!....A raczej co ty kombinujesz?-zapytał podejrzliwie
  -..Pewnie, że ci się uda.....Lepiej jeszcze... pokonasz ich własną bronią.-nie mogłam sama w to uwierzyć,że robię to.
  -Nie ma mowy!....Nie będziesz brała już w tym udziału. Teraz i nigdy więcej.-powiedział bardzo ostro.

Wstał i chciał iść.

  -Poczekaj......Pozwól mi się chociaż w połowie na nich zemścić.
  -Marta....ja nie mogę.-odpowiedział mi

Stał tyłem do mnie. Złapałam go za rękę.

  -Proszę cię. Zrób to dla mnie.
  -Nie...nie chcę by ktoś cierpiał.
  -Nie będę....Wiem wszystko i na pewno mnie nie zranisz.
  -Co ty chcesz zrobić?-spytał odwracając się.
  -Przekonasz ich, że nie tylko mnie pocałujesz, ale uda ci się jeszcze mnie przelecieć.-wypowiedziałam to co kombinowałam.
  -Nie ma mowy! Marta ty oszalałaś?!-naskoczył na mnie Patryk.
  -Nie....skoro i tak mam reputację puszczalskiej to jeden w tą czy w tą nie robi na mnie wrażenia.
  -Nie uważam, że jesteś puszczalska.-pocieszył mnie
  -Ty jeden tylko.....Nawet ja nie mogę uwierzyć, że jestem taka głupia i tak łatwo dałam się wrobić.
  -Przestań...Dla mnie zawsze zostaniesz najmądrzejszą i najpiękniejszą dziewczyną.
  -Dzięki.....Więc jak? Pomożesz mi?-spytałam go robiąc do niego ładne oczka.
  -Nie!
  -Błagam Patryk.....Skoro tak mnie zranili musisz mi pomóc...zgódź się.

Teraz już patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.

  -...dobra.-odpowiedział niechętnie
  -Dzięki....Przepraszam ale muszę wracać do pracy.
  -Jasne.

Odwrócił się i chciał wyjść gdy nagle złapał mnie jeszcze za nadgarstek. Spytał:

  -Wybaczysz mi kiedyś to co zrobiłem?

Popatrzyłam na niego:

  -Patryk...
  -Wiem, wiem. Na pewno długo to potrwa, ale wiedz...że niczego w życiu tak nie żałowałem jak tego co się stało.

Spojrzał na mnie swym wzrokiem pełnym bólu.

   -Patryk dziękuję ci....wiem,że bardzo tego żałujesz..chyba jako jedyny....więc wybaczam ci. Może nie będzie na razie tak jak było kiedyś, ale mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy.

Uśmiechnął się lekko. Widziałam jakbym zdjęła w tej chwili  niego jakiś ciężar. Podeszłam do niego i mocno go objęłam. On zrobił to samo.

  -Dziękuję za szczerość i za pomoc.-powiedziałam mu
  -W końcu jestem ci coś winny....Nawet nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy, że dałaś mi szansę. Dziękuję.
  -Każdy zasługuje na drugą szansę, gdy potrafi się przyznać do błędu i tego żałuje.

Puściłam go. Pocałowałam w policzek i wyszedł. Z jednej strony ulga ,że Patryk nie brał udziału w tamtym,.. że przynajmniej trochę obchodziło go, że mam jakieś uczucia i dzięki Bogu wycofał się z tego. Nie mogę go następnym razem tak szybko skreślać. Widzę, że jest inny niż reszta chłopaków. Poza tym naprawdę tego żałuje nie tak jak pozostali którzy uważa,że nic się nie stało. Z drugiej  strony jeszcze większa nienawiść na resztę, kolejny zakład, wmieszanie w to Patryka....Nadal jednak nie mogę uwierzyć, że Łukasz wykręcił mi takie świństwo. Pracowałam do 3 i położyłam się spać.

Dziś (28.11.2011) czekał mecz z St. Zjednoczonymi. Chłopaki uważnie obejrzeli pracę którą ja i Oskar wykonujemy. Mecz oczywiście był o 15:00. Tym razem na trybunach zasiadło trochę więcej widzów....Jednak to byli to niestety sami Japończycy. Reprezentacji naszej poszło gładko. Wygrali 3:0 (25:15,25:20,25:18). To był łatwy zawodnik według mnie. Mecz trwał ponad godzinę. Po meczu wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do hotelu.

***

Nie wiem czy powinienem to robić....Marta prosi mnie o zbyt wiele. Ale jednak to oni ją skrzywdzili, a skoro ona sama tego chce to dobra. Wstałem i poszedłem do Zbyszka. Usiadłem obok niego.

  -Co tam bohaterze?-spytał Zibi.
  -Mam pewną propozycję.-powiedziałem
  -Jaką?-zapytał zainteresowany Zbyszek.
  -Chcę trochę udoskonalić zakład.
  -Jak?
  -Podnoszę stawkę do 80 zł i mówię, że nie tylko ją pocałuję, ale jeszcze przelecę.-powiedziałem stanowczo.
  -O ja.....Porywasz się z motyką na słońce, nie wierzę,że ci się uda to. Jest taka cięta na nas wszystkich, że twoje szanse są minimalne....Nawet ostatnio spoliczkowała mnie za chęć pocałowania.
  -Znam ją....sami w końcu powiedzieliście, że udać mi się ją pocałować,więc to też wyjdzie.-wytłumaczyłem
  -Dobra...okej. Miło będzie patrzeć jak cię policzkuje, i przegrywasz.-powiedział zibi
  -Zobaczymy...mam nadzieję,że się pomylicie.- postarałem się mówić przekonująco.

Zbyszek poinformował chłopaków o zmianach....Oni także zmienili swoje typy. Po tym jak się zachowywała wszyscy uważali, że nie dam rady tego zrobić....Jedynie Wiśnia postawił, że mi się uda. Dziwne. Ale ok. I wróciłem na swoje miejsce.

                                                                              ***

Szybko dotarliśmy na miejsce. Minęło trochę czasu aby obmyślić plan. No to teraz muszę, pod pretekstem pójść do niego i zrobić to. Wzięłam pendrive z danymi i udałam, że chcę mu to zanieść. Na korytarzu kręcili się chłopaki. Nadal byłam na nich zła. Zapukałam do drzwi Patryka i Wiśni. Usłyszałam, jak ktoś krzyknął wejść. Szybko otworzyłam drzwi, nie zamykając ich. Podeszłam do Patryka który leżał na łóżku.

  -Masz!-rzuciłam mu pendrive.
  -Co to?
  -Oskar kazał ci przynieść....Twoja gra.

Wiśnia oglądał coś na laptopie. Widział, ale chyba nie słyszał mnie.

  -Coś jeszcze?-spytał.
  -To wszystko.

Upuściłam na podłogę bransoletkę. Zauważył to. Zrobiłam na niego wielkie oczy, że czas rozpocząć naszą grę. Odwróciłam się i wyszłam. Mam nadzieję, że zorientował się. Nagle ktoś krzyknął moje imię. Odwróciłam się i powiedziałam:

  -Czego chcesz?!
  -Chyba spadła ci przez przypadek.-powiedział Patryk

Wyrwałam mu ją z ręki. Już chciałam się odwrócić gdy on nagle przycisnął mnie do ściany.

____________________


Kolejny rozdział. I jak podoba się?..Większość z was stawiała, że to Bartek, albo Zibi. Zaskoczeni przyjściem Patryka i tym, że Wiśnia też obstawiała razem z chłopakami? Myślałyście, że nie zrobi jej tego....No jednak zrobił. Dziękuję za wszystkie komentarze. Cieszę się, że komentujecie. Pozdrawiam wszystkich czytelników :)