"Życie jest jak skomplikowany labirynt, z którego nie można wyjść, a czym dalej, tym trudniej."
Otworzyłam oczy, bo poczułam, jak szyja mi zdrętwiała. Jeszcze sama nie do końca kontaktowałam. Nagle zobaczyłam Patryka. Przymrużyłam oczy i myślałam, że to sen, że mogę pójść spać dalej. Jednak coś mi się nie zgadzało. Wtedy szybko otrząsnęłam się i otworzyłam oczy. Rzeczywiście to nie sen. Patryk stał i trzymał mnie na rękach.
-Hej Martuś.-powiedział, a ja natychmiast zerwałam się.
-Puść mnie!-i rozglądałam się gdzie jestem
-Tak mi się odwdzięczasz?-zapytał zupełnie spokojnie
-Spadaj!.....Gdzie moja walizka?!
-Na górze już.
-Postaw mnie!....Rozumiesz?!
-Poczekaj...Dojedziemy już na górę, bo tu trochę tłoczno jest.
I dotarliśmy na górę. Wysiedliśmy z windy i wyrywałam się by mnie postawił. Od razu to zrobił.
-Co cię ugryzło?!-spytał podniesionym głosem
-To, że nie mam ochoty byś ze mną gadał ani mi pomagał!-wykrzyczałam mu
Wzięłam swoją walizkę i skierowałam się do pokoju. Jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie zwiedziłam aż tylu nowych hoteli. Jednak temu pokojowi nie mogłam nic zrzucić. Był ładny. Ktoś zapukał. Nie chciało mi się wstawać więc krzyknęłam „wejść!”. Zdawałam sobie sprawę, że to może być któryś z chłopaków, ale najwyżej wygonię go jak zawsze. Po chwili zobaczyłam Oskara.
-Hej Oskar.
-Hej....Jutro trening o 13:00 na sali. Musimy być tam za 20, a raczej tu na dole byśmy zdążyli dojechać.
-W porządku.
-A u ciebie w porządku?-spytał.
-Pewnie...Jest okej.
-Dobra......I na jutro możesz założyć co chcesz. Nie masz żadnych ograniczeń co do stroju.
-Czyli znów mam się ubrać jak dziwka?-wypaliłam bez żadnego namysłu
-Przestań!...Nie mów tak.
-No co?....Bo właśnie tak się czuję zakładając krótkie rzeczy.
-W takim razie jutro zakładasz swój mundur.
-Przemyślę jeszcze to.-opowiedziałam mu.
Nie cieszyłam się, że musiałabym założyć swój "mundur"ale też, że znów coś krótkiego. Nie chciałam im dawać mobilizacji by grali dobrze. Wręcz odwrotnie, mam zamiar zemścić się na nich wszystkich, bez wyjątku.
-Okej.-powiedział i wyszedł.
Ja położyłam się słuchając muzyki i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się o 6:40. Leżałam i płakałam. Nadal to wszystko doprowadzało mnie do płaczu Miałam dosyć dużo czasu do treningu. Jest już 26.11.2011 r. Jak ten czas szybko zleciał. Już niedługo koniec pucharu. Mam nadzieję, że uda się chłopakom zająć takie miejsce by uzyskać przepustkę do Igrzysk olimpijskich w Londynie.Mimo iż powinnam życzyć im jak najgorzej, to jednak reprezentują cały kraj i nie zrobię tego fanom siatkówki. Nie wiem czy nadal będę w tym zespole, ale kibicuję im by się udało. Wstałam o 8:00 i przygotowałam się. Skoro mam jeszcze tyle czasu to mogę się przejść na kawę, albo do jakiegoś sklepu. Wzięłam torebkę i wyszłam. Zamykałam drzwi akurat gdy nagle na korytarzu pojawił się Zibi. No fuck. Jeszcze tylko jego tu brakowało.
-Hej słonko....Poczekaj.-krzyknął, lecz ja zignorowałam to i szłam dalej. Dogonił mnie szybko. Myślałam, ze winda zdąży przyjechać lecz niestety musiałam czekać. No i dupek stanął przede mną.
-Co tam?-zapytał.
-Gówno!-odpowiedziałam mu.
Przysunął się blisko mnie, tak że czułam zapach jego perfum.Zawirowało mi w głowie. Uwielbiam męskie perfumy, ale on to już wybitnie przesadził. Nie wiem co to za zapach,ale można oszaleć.
-Odsuń się!-powiedziałam mu
-Dlaczego?...Nie pamiętasz ostatnio jak dobrze nam było razem?- powiedział, a jego ręka spoczywała już na mojej talii. -Nie chcesz tego może powtórzyć?-spytał.
-Nigdy więcej!
Podsunął twarz chcąc mnie pocałować, lecz ja odchyliłam się i uderzyłam go. Patrzył na mnie strasznie zdziwiony tym posunięciem. Winda czekała już na mnie. Wsiadłam i zjechałam na dół. Dobrze ci tak myślałam zjeżdżając. Ale że on ma czelność jeszcze posuwać się do czegoś takiego. Miałam ochotę powiedzieć mu, że wiem o wszystkim, ale na razie lepiej, że nie wiedzą, że ja wiem. Dzięki temu mam nad nimi przewagę. Wysiadłam z windy i wyszłam z hotelu. Szłam przez miasto które swoją drogą było bardzo ładne. Zaszłam do sklepu i kupiłam sobie ciastka, czekoladę oraz jakieś inne rzeczy do jedzenia. Wracając wstąpiłam na kawę. Przy okazji wpadłam do sklepu z pamiątkami. Kupiłam sobie coś i jeszcze parę upominków.. Może komuś coś dam. O 12:00 wróciłam do hotelu. Zakupy zostawiłam w pokoju i siedziałam nie mając co robić. O 12:30 wzięłam swoje rzeczy i pomknęłam na dół. Chłopaki stali już przy autokarze. Nie miałam ochoty się przebierać więc pojechałam w odzieży którą miałam na sobie. Oskar w końcu powiedział, że mogę ubrać się jak mam ochotę. Widać dla trenera nie przeszkadza, że mogę rozpraszać chłopaków. Mnie zresztą mało obchodziło to teraz. O 13:00 byliśmy już na sali. Chłopaki jak zwykle grali, a ja z Oskarem pracowaliśmy. Gdy już wychodziliśmy z sali nagle poczułam lekkie uderzenie w pośladek. Raptownie odwróciłam się. Za mną stał Zibi i szczerzył się. Popatrzyłam na niego i groźnie przez zęby wycedziłam:
-Jeśli....jeszcze raz to zrobisz, to obiecuje, że nie zagrasz w najbliższym meczu z powodu bólu swoich orzeszków.
-Uuu, aż tak chcesz bardzo i agresywnie się ze mną kochać-powiedział to ściszonym głosem.
-Chcesz się przekonać?-spytałam.
-Nie dziś skarbie, jestem zmęczony po treningu.-odpowiedział mi.
-Ja jednak nie żartuje i ....zmęczona nie jestem.
Szybkim ruchem doszłam do niego blisko i kolanem uderzyłam go w jądra. Zgiął się w pół. Na ucho szepnęłam mu.
-To nie jest wszystko na co mnie stać... kochanie.-powiedziałam podkreślając ostatnie słowo. Poklepałam go po plecach i poszłam. Uśmiechnęłam się, że odważyłam się to zrobić. Nagle dogonił mnie ktoś i szedł ze mną.
-Czego chcesz?!
-Pogadać. Dziwnie się ostatnio zachowujesz-powiedział Wiśnia.
-Mam powód do tego-odpowiedziałam mu.
-Ktoś ci coś zrobił, a ty odgrywasz się na nas za to?!
-Tak i nie-odpowiedziałam starając się zachować spokój.
-Powiedz co jest. Z Patrykiem martwimy się o ciebie.
-...niepotrzebnie.-odpowiedziałam mimo iż już chciałam wygadać się, że wiem o wszystkim.
-No nie wiem.....Chcemy ci pomóc.
-Zajmijcie się sobą!-i przyśpieszyłam kroku by dorównać do sztabu.
Miałam ochotę wszystkich tak skopać. Wsiadłam do autokaru i zajęłam swoje stałe miejsce. Z każdym chwilą rana którą oni zostawili była na nowo rozdrapywana. Tak bardzo się na nich zawiodłam. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że oni autorytety, najwięksi idole miliona ludzi tak po prostu się zachowają. Patrzyłam w okno i pozwoliłam łzom spływać spokojnie. Poczułam nagle jak ktoś usiadł koło mnie:
-Hej Marta-usłyszałam nagle.
To był Igła.
-Czy wy nie możecie mi dać świętego spokoju?!-krzyknęłam do niego i odwróciłam się. Niestety nie zdążyłam nawet wytrzeć oczu.
-Marta co się stało?-i położył mi rękę na ramieniu.
-Nic, zostaw mnie.....
-Nie, dopóki mi nie powiesz.
No żesz kurwa, czy oni muszą być tacy uparci.
-Chcesz wiedzieć?!-spytałam.
-Tak.
-I tak tego nie zrozumiesz.
-A może jednak.-odpowiedział łagodnie.
-....A miałeś kiedyś okres?!
Wymyśliłam to na poczekaniu, by nie tłumaczyć za dużo mu. On tylko pokiwał głową.
-Aha, to już rozumiem.-po dłuższym zastanowieniu powiedział.
-Nie rozumiesz, bo sam tego nie przeżywasz.
-Nie, ale mam żonę i wiem, że czasem ma dziwne humory....Okej dobrze, więc zostawiam cię już w spokoju.
Wstał i odszedł. To jest najlepszy sposób na faceta. Dojechaliśmy do hotelu o 15:30. Od razu potem poszłam do statystyka i siedząc u niego w pokoju rozkładaliśmy przeciwników na części pierwsze. Kolejna drużyna to Chiny. Dzięki siedzeniu u Oskara humor od razu mi się poprawił. Było nam wesoło przy pracy.Gdy to zrobiliśmy wróciłam do swego pokoju i poszłam spać. Obudził mnie Oskar o 11:00 i powiedział:
-Marta wstawaj, bo o 15:00 mamy mecz, a pewnie jeszcze masz zamiar się przygotować.
Wstałam szybko, a on wyszedł. Jak on tu właściwie wszedł?...Pewnie wieczorem nie zamknęłam drzwi....Świetnie, po prostu super. Od razu skoczyłam do łazienki i jak zwykle szykowanko. Ubrałam się w swój mundur i o godzinie 14:00 byłam już gotowa....Jeszcze tylko laptop i mogę iść. Schowałam go do torby i wyszłam. Wsiadłam do autokaru i pojechaliśmy. Mecz zaczął się parę minut po 15:00. Nie trwał za długo, gdyż pewnie dzięki pracy mojej i Oskara wygraliśmy 3:1 (17:25,25:20,25:21,25:19). Sądziłam trochę, że przegrają ten mecz gdyż w pierwszym secie gra im jakoś nie szła i popełniali głupie pomyłki. W drugim trener wstawił Czarnego i Jarosza i gra w końcu zaczęła się kleić. Oczywiście w autobusie oznaki radości w postaci śpiewania piosenek były ich nieodłącznym znakiem rozpoznawczym. Pamiętam gdy przegraliśmy jak wracaliśmy, w autobusie panowała cisza. Dzisiaj było głośno przez ich śpiew, lecz nikomu nie przeszkadzało to. W końcu dojechaliśmy do hotelu. Gdy przebrałam się już Oskar przyniósł mi materiały do pracy. Teraz czekały mnie Stany Zjednoczone do rozgryzienia. Położyłam się do łóżka. Rozpakowałam sobie czekoladę, jadłam i pracowałam. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi. Na zegarku była już 24:00. Kto o tej godzinie może do mnie przyjść?...Pewnie to Oskar, bo jesteśmy tutaj nocnymi markami. Dziwne, że w ogóle pomyślałam, że mógłby być to kto inny.
-Wejdź-krzyknęłam.
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Patrzyłam i czekałam na pojawienie się Oskara. Zaskoczyło mnie to, gdy zobaczyłam....
____________________
Krótki rozdział, ale jest. Miał być o wiele dłuższy ale podzieliłam go, by to kto się pojawi było już w następnym. Dzięki za wszystkie komentarze. Gdyby ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach to niech zostawi numer gg w komentarzach. Pozdrawiam. Komentujcie.
Zapraszam na bloga jednej z czytelniczek. Polecam: http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/
fajny, fajny :P ale nadal jestem ciekawa kiedy Marta powie w końcu chłopakom, że słyszała o ich zakładzie...
OdpowiedzUsuńZ WIELKĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNE ROZDZIAŁY! :D
hm. nie dziwię się wcale Marcie, że teraz reaguje tak na każdego siatkarza, mimo że Patryk i Wiśnia wcale nie są w to zamieszani... mam nadzieję, że ta sytuacja zostanie wyjaśniona:)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony ciesz się, że kończysz w takich momentach...ale z drugiej mam ochotę cię za to zamordować...
OdpowiedzUsuńObiecaj mi, że zemsta będzie bolesna.;) (ale oszczędź Patryka.:P)
a i dziękuje za polecenie mojego Bloga.
Pozdrawiam xoxo
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńja też jestem ciekawa kiedy im powie, o tym, ze wie o zakładzie.
I jestem bardzo ciekawa, kto do niej przyszedł :)
Myślę, że może Zibi.
nmw czego ale ja stawiam na Bartka :D dodawaj po kilka rozdziałów dziennie :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że kolejny rozdział będzie już dziś, bo nie mogę się doczekać :))
OdpowiedzUsuńMyślę że to może być Bartek :)
Będzie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń