poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 34



„Są winy, które rozum wybaczy, ale serce nie zapomni”


***
(Patryk)

Ktoś zapukał więc otworzyłem drzwi. Gdy zobaczyłem kto to w środku zaczęło się we mnie gotować....To był on!...Ten koleś ze zdjęć....ten z którym całowała się moją Martą.

   -Czego tutaj chcesz?!-zapytałem i mocno ścisnąłem pięści
   -Pogadać.
   -Nie mamy o czym!-chciałem już zamknąć drzwi, ale on mi przeszkodził.
   -Właśnie wręcz przeciwnie mamy-odpowiedział dziwnie spokojnie.
   -Wynoś się!
   -Nie!...Nie dopóki nie wyjaśnię ci wszystkiego!
   -Spieprzaj koleś!-i popchnąłem go by móc zamknąć drzwi, lecz on był nie ugięty.
   -Wierzysz w to co piszą w gazetach, a nie swojej dziewczynie?!-powiedział głośno.
   -Gdy mam dowód nie mam wątpliwości!
   -No i?!....Wysłuchałeś jej chociaż?!
   -Po co?!..Żeby znów mi nakłamała?!
   -Nie! By powiedziała ci prawdę.
   -Ciekawe jaką?-i wyśmiałem go.
   -Taką, że nie jestem jej kochankiem tylko nauczycielem tańca.
   -Chyba erotycznego!-zakpiłem
   -Pudło!....Poza tym jak możesz uważać ją za taką?!....Z tego co wiedziałem od niej bardzo się kochaliście i byliście szczęśliwi.
   -Dobrze, że mówisz w czasie przeszłym...To wszystko twoja wina baranie!-krzyknąłem, a on mimo tego obrażania go był spokojny. Właśnie to mnie w nim tak denerwowało.
   -Przestań!... nie wierze, że jej nie kochasz. Takiej dziewczyny nie da się z dnia na dzień przestać darzyć uczuciem.

Puściły mi w końcu nerwy i złapałem go za kurtkę mocno przypierając do ściany.

   -Słuchaj gościu odpieprz się!-wykrzyczałem.
   -Jak ona może w ogóle z tobą być?!-powiedział
   -A co?....chcesz żebyśmy się rozstali.... żebyś mógł ją bzyknąć co nie?!-wypowiedziałem to mimo że nie chciałem.

Wtedy też on rzucił mną o ścianę.

   -Słuchaj, ja nie wiem jak ty możesz tak o niej mówić!...Wielu marzy o takiej dziewczynie jak ona!
   -Pewnie ty!
   -A żebyś wiedział!...Marzę by.... miała cechy jakie ma Marta....Człowieku czy ty w ogóle wiesz co ona robi?!

Prychnąłem tylko. Co miałem mu odpowiedzieć. Że nie...skłamać i powiedzieć, że wiem mimo iż nie wiedziałem?

   -No właśnie tak myślałem-i zaśmiał mi się prosto w twarz.
   -Z czego rżysz głupku?!-odparłem wściekły
   -Z ciebie!.....Wiesz czemu nie wiesz?!....Bo cię to nie obchodzi!-i mocno dźgnął mnie palcem w klatę
   -A skąd ty to możesz wiedzieć?!-powiedziałem odpychając go.
   -Wiem......Zapytam się ciebie o jedno, ale odpowiedz szczerze....
   -Kpisz sobie ze mnie?-spytałem
   -Absolutnie nie.....Powiedz mi.....załóżmy, że masz dziewczynę, która tak jak ty kocha siatkę, ale też np. koszykówkę. Przychodzicie do domu, siadacie do kolacji i waszym głównym tematem jest siatkówka. Opowiadacie jak treningi itp....Jednak ona często też mówi o koszykówce. Słuchasz jej mimo to.... W końcu w wasze życie wkrada się rutyna polegająca na tym, że ona ciągle mówi jak nie o jednym to o drugim. Nie pyta się ciebie co ty lubisz robić, czym się interesujesz poza siatkówką.
   -W jakim celu to zmierza?!-zapytałem
   -Słuchaj.....jest też druga dziewczyna....może prędzej koleżanka/przyjaciółka. Spotykacie się łącząc wspólną pasję. Ona jako jedna wspiera cię, każe ci nie rezygnować z tego co kochasz, za wszelką cenę nie pozwala ci się poddać i jest zawsze przy tobie......I sedno jest takie... którą z tych dziewczyn chciałbyś pocałować?...swoją dziewczynę, czy kogoś kto nie jest dla ciebie ważny?
   -A co cię to obchodzi?!-zapytałem, unikając jego wzroku.
   -Powiedz....skoro taki kozak z ciebie to wykaż się odrobiną odwagi i powiedz!

Spojrzałem na niego. Chciałem by w końcu sobie poszedł. Więc na odczepnego powiedziałem ale zgodnie z sumieniem:

   -Pewnie tą drugą.
   -Wiedziałem-powiedział i uśmiechnął się znów.

Sama jego osoba tak mnie wkurzała, że odwróciłem się i chciałem wejść do mieszkania. Wtedy usłyszałem jak zapytał:

   -Nie chcesz dowiedzieć się o co chodzi?

Odwróciłem się z powrotem twarzą w jego stronę.

   -Chcę!-rzuciłem szybko.
   -Pomyśl, że wybrałeś dokładnie tak jak Marta.
   -O co ci chodzi?!
   -O to, że tą dziewczyną która cały czas mówi o sobie jesteś ty, tą drugą jestem ja, a kimś kto wybiera jest właśnie Marta.
   -Weź mi tu nie filozofuj i powiedz wprost co masz na myśli!
   -To, że w ogóle nie obchodzi cię co ona kocha robić.
   -Kocha siatkę jak ja!
   -Gdybyś dobrze ją znał wiedział, że w jej życiu jest coś jeszcze, a mianowicie taniec....Nie wiem jak możesz być tak ślepy, że tego nie widzisz.....

Moja niechęć trochę opadła gdy koleś zaczął w końcu mówić do rzeczy.

   -Patryk ja nie wiem jak możesz tak ją traktować. Wiesz ilu by oddało wszystko by być na twoim miejscu, by w swoich ramionach trzymać taki skarb jakim jest ona?!....Podziwiam ją za jej wytrwałość i co by się nie działo ona nie poddaję się....Ale co ty możesz o tym wiedzieć?! Pewnie nawet nie masz pojęcia gdzie znika całymi dniami.

Patrzył na mnie. W końcu miałem okazję dowiedzieć się całej prawdy.

   -Nie wiem-przyznałem się

Pokręcił tylko głową. Chwilę milczał.

   -....codziennie rano ma zajęcia-odpowiedział w końcu.
   -Codziennie?-zapytałem z lekkim zdziwieniem. Nigdy nie widziałem by chodziła na jakieś treningi.
   -Tak-pokiwał głową. -Ale to i tak nie wszystko... Ona uczy się dwóch rodzajów tańców naraz. Rozumiesz?...Jest po to na sali codziennie....I wiesz co jest w niej niesamowitego?.....To, że po tańcach idzie do was na trening, a potem pracuje w domu jeszcze i kolejnego dnia pojawia się tak samo pełna energii i chęci nauki jak dnia poprzedniego. Nawet gdy wyjeżdża na mecz, wracając nadrabia wszystko.....Człowieku ja pierwszy raz widzę kogoś takiego!....i cholernie ci zazdroszczę, że ją masz.
   -Nie wiedziałem-odpowiedziałem zdumiony jego odpowiedzią.
   -Teraz już tak. I nie wiem jak mogłeś nie pytać się jej o to co robi,....że zajmowałeś się tylko sobą. Nie dociekałeś co robi codziennie w rannych godzinach, a ona właśnie tego potrzebowała....tego byś zainteresował się nią i tym co robi.
   -A czemu sama się nie pochwaliła tym?-spytałem
   -Bo była szczęśliwa, gdy ty byłeś jak mówiłeś o siatkówce i rajdach....Wiem, że ona też bardzo kocha siatkę, ale jednak czasami trzeba zainteresować się kobietami, pokazać że zależy nam na nich....A ona właśnie w tym momencie potrzebowała ciebie!.....Nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo chciała twego wsparcia.... Nie mojego, nie Malwiny, nie jeszcze innych osób z grupy tylko właśnie twojego!-i dźgnął mnie znów palcem w tors. Co on ma z tym wytykaniem kogoś palcami?!

   -Dlaczego?
   -Ponieważ przyszło jej niestety samej zmierzyć się z bardzo ciężkim wyborem. Potrzebowała do tego osoby postronnej, a ja nią nie byłem, Malwa też nie....I niestety sama borykała się z tym.
   -O czym ty mówisz?
   -Nieważne....Dobra ja muszę już iść.
   -Poczekaj-powiedziałem.....-Wejdziesz do środka i dokończysz?-spytałem po raz pierwszy spokojnie
   -Nie......To powinna ci powiedzieć ona....Zdaję sobie sprawę, że możesz nie wybaczyć jej tego pocałunku, że nigdy nie zostaniemy przyjaciółmi, nawet nie musisz mnie lubić, zależy mi tylko by ona była szczęśliwa.....Patryk ona cierpi.. żałuje tego cholernie, dlatego, że cię kocha i potrzebuje.Byś był przy niej i wspierał ją tak jak ona codziennie na sali wspiera ciebie....na każdym meczu....na każdym kroku-powiedział.

Czułem, że ma rację. Tylko co ja mam teraz zrobić? Widziałem jak kierował się w stronę schodów. Na odchodne krzyknął:

   -Jutro mamy trening z Martą.
   -Ale mecz jest jutro-odpowiedziałem mu.
   -Tak, ale rano jest....Przygotowujemy się z nią do turnieju tanecznego.....Myślę, że powinieneś być z niej dumy, bo ma ogromny talent do tańca. Nie każdy posiada taki dar......Jutro o 10:00.

Odwrócił się i chciał zejść, ale wpierw zanim to zrobił powiedział:

   -Jeśli kogoś naprawdę kochasz, to jesteś w stanie wybaczać w nieskończoność.

Tym razem poszedł, a ja wróciłem do swojego mieszkania. Zaparzyłem kawę i usiadłem przy stole. Pijąc ją zastanawiałem się nad tym co on mi powiedział.....On ma rację. Ciężko mi będzie zapomnieć o tym co zrobiła, ale z drugiej strony nadal kocham ją i nie wyobrażam sobie, by jakaś inna miałaby zająć jej miejsce u mojego boku......

   -Czy ja naprawdę gadam tylko o sobie?-wypowiedziałem pytanie na głos, a w zamian usłyszałem tylko ciszę...-Aż tak bardzo zajęty byłem sobą, że wolała pocałować innego?!

Na same wspomnienie, kubek wylądował na podłodze.

   -....Dlaczego nie powiedziała mi, że tańczy? Przecież nigdy nie kazałbym jej z tego rezygnować, a wręcz przeciwnie wspierałbym ją.

Skończyłem rozmowę sam ze sobą i poszedłem spać.


***
(Marta)

Całą noc nie spałam, gdyż pracowałam. Rano jak gdyby nigdy nic wstałam i usiadłam do śniadania.

   -Sorki Marta, ale nie zjem dziś z tobą. O 10:30 muszę być u Izki.
   -O której?-zapytałam
   -10:30-powtórzyła
   -A która jest?!
   -09:58
   -O żesz w mordę!-krzyknęłam i zerwałam się z krzesła. W biegu zabrałam torbę i kurtkę i wybiegłam z mieszkania. Na śmierć zapomniałam o dzisiejszym treningu. Pędem wparowałam do sali. W środku czekał już Kamil.

   -Przepraszam.-powiedziałam gdy udało mi się złapać oddech.
   -Spoko....Idź się przebierz.

Udałam się do szatni i zarzuciłam na siebie podkoszulek i spodenki. Biorąc jeszcze łyk wody wróciłam na salę.

   -Sorki Kamil zapomniałam o tym.
   -Nic nie szkodzi. Ważne, że jesteś w ogóle.
   -Powiedziałam przecież, że będę chodzić-i uśmiechnęłam się.

Zaczęliśmy ćwiczyć.

   -Marta weź się rozluźnij trochę-powiedział po jakimś czasie.
   -Postaram się-odpowiedziałam.

Lecz to nic nie dawało.

   -Myślę, że dzisiaj nic z tego nie wyjdzie-odparł
   -Nie możemy przestać.
   -Ale jak mamy ćwiczyć, gdy myślami i ciałem jesteś całkowicie gdzie indziej.
   -Przepraszam Kamil-powiedziałam spuszczając głowę.

Przez chwilę nic nie mówił. Podszedł do odtwarzacza i zmienił płytę.

   -Zamknij oczy-powiedział.
   -Ale po co?-spytałam.
   -Zrób to proszę.

Wywróciłam oczami i zrobiłam to. W sali nagle rozszedł się dźwięk spadającej wody, potem ćwierkanie ptaków.

   -Okej wyobraź sobie, że jesteś w pięknym miejscu....nikt nie wie, gdzie jesteś. Wokół las, ptaki...o właśnie przed tobą przebiegła wiewiórka. Zdejmujesz buty i kroczysz w kierunku odgłosu wody. Podchodzisz do brzegu i spoglądasz w dal na wodospad. Bierzesz głęboki wdech by poczuć zapach otaczającej cię przyrody. Kucasz w końcu....W wodzie odbija się twoja twarz. Uśmiechasz się do siebie. Odbicie odpowiada ci tym samym. Po chwili sięgasz ręką w stronę wody i przytrzymujesz coś...Widać unoszące się bąbelki....To czyjaś twarz....I powiedz mi jak czujesz się trzymając głowę swojego wroga pod wodą?

Zaczęłam się śmiać. Gdy tylko powiedział, że to wróg na myśl nie przyszedł mi nikt inny tylko Bartman. Otworzyłam oczy.

   -I lepiej?-spytał również się uśmiechając
   -O wiele lepiej....Szkoda, że nie było to prawdziwe.
   -To spróbujemy jeszcze raz zatańczyć?-zapytał

Pokiwałam głową twierdząco. Z powrotem włączył muzykę. Podszedł i zaczęliśmy tańczyć. Zdecydowanie czułam różnicę w tym jak tańczyłam wcześniej. W międzyczasie żartował próbując nadal utrzymać mój dobry humor. I przyznam, że udawało się mu to. Skończyło się to, gdy w drzwiach nagle zobaczyłam Patryka. Kamil podszedł i zatrzymał muzykę.

   -Co ty tutaj robisz?-spytałam.
   -Więc to tutaj spędzasz wszystkie ranki-powiedział oglądając salę.

Patrzyłam na niego.

   -Tak-odpowiedziałam -co chcesz?
   -Pogadać.
   -A mamy o czym?-zapytałam
   -O dziwo wiedz, że tak.
   -To ja może zostawię was samych-wtrącił się Kamil
   -Nie trzeba-powiedziałam patrząc na niego.
   -Ja sądzę że tak-dodał Patryk.

Wtedy zmierzyłam go spojrzeniem.

   -Zostań Kamil!
   -Nie....Musicie pogadać-odpowiedział, pożegnał się ze mną i wyszedł.

Staliśmy w tej ciszy przez dobre parę minut.

   -Powiedz po co tu przyszedłeś?...Chcesz jeszcze bardziej mnie dobić?!....Dać mi popalić za to co zrobiłam?...Uderzyć?-wykrzyczałam.
   -Żadną z tych rzeczy co powiedziałaś.
   -Więc po co?
   -Dowiedzieć się paru rzeczy.
   -Więc pytaj!.....Albo wyprzedzę twoje pytania i odpowiem...Nie, nie spałam z nim...Nie kocham go i nie całowałam się z nim więcej.
   -Nie chciałem wcale o to spytać-odpowiedział
   -Tak więc o co?!
   -O to czemu nic mi nie powiedziałaś.
   -Ale o czym?!
   -O tym, że tańczysz....Dlaczego? -w jego głosie słychać było pełno troski
   -Jak miałam o tym mówić, gdy cały czas ty mówiłeś o treningach, o wyścigach, o samochodach, o siatce....Gdzie tu był czas na mówienie o sobie? Czy chociaż raz mnie spytałeś, gdzie wychodzę każdego ranka?!
   -Nie.....zawsze myślałem, że chodzisz do sklepu, bo zazwyczaj przychodziłaś ze śniadaniem.
   -No to zmartwię cię, ale nie!

Chciałam go wyminąć, ponieważ ta rozmowa nie miałam sensu. Złapał mnie za nadgarstek i szarpnął.

   -I jeszcze jedno.....Co za trudną decyzję musiałaś podjąć?
   -Co?!-zapytałam i odwróciłam się twarzą do niego.
   -No tak.
   -Ale o co ci chodzi?!
   -Przecież jasno się wyraziłem....Wiem, że musiałaś coś zrobić, a ten cały Kamil i Malwina nie mogli ci pomóc, w tym. Potrzebowałaś z tego co wiem osoby postronnej.

Przez chwileczkę patrzyłam na niego. Nie miałam pojęcia o co mu chodzić. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie wszystko.

   -Chciałaś zrezygnować z siatkówki?-spytał
   -W życiu!....To zawsze będzie na pierwszym miejscu!
   -Więc o co chodzi? Proszę powiedz mi.

Złapał wtedy mnie za dłoń. Mocno ją ścisnęłam bojąc się, że mógłby mnie puścić.

   -Skąd o tym wiesz?-zapytałam
   -Nie ważne....chciałbym wiedzieć to.
  -I tak nie zrozumiesz tego.
  -Widzisz....Ja chcę się czegoś dowiedzieć o tym co robisz, a ty zbywasz mnie mówiąc, że nie zrozumiem i tak!
   -Patryk.....

Wzięłam głęboki wdech i zapytałam:

   -Miałeś kiedyś tak, że musisz wybierać między dwoma rzeczami które kochasz, które robisz świetnie i poświęcasz im całe swe serce?
   -Raczej nie.....
   -A ja tak....I było mi tak cholernie trudno wiedząc, że nie mam wsparcia w tobie
   -Trzeba było mi powiedzieć.
   -Nie raz chciałam, ale zawsze mi przerywano.
  -Przepraszam, że byłem takim egoistą.
  -Ale też nie w tym do końca rzecz....ja sama nie wiedziałam co wybrać....z jednej strony to, a z drugiej znów to.
   -Powiedz dokładnie.-odparł
   -Dobra.....więc dam ci przykład.....jesteś świetny w siatkówce, ale nie tylko w halowej. Kochasz grać też w plażową. Wiesz, że jesteś dobry, uwielbiasz to, że masz partnera z którym współpracujesz, tylko na niego możesz liczyć, rozumiecie się bez słów.....Ale z drugiej siatkówka halowa. Te nieopisanie uczucia....to jak czujesz się wśród całej drużyny....to jak gracie jak zespół, jak jeden organizm, jeden zły ruch i wszystko się sypie. Wiesz, że masz tam jakieś zadanie do wykonania, a bez chłopaków nie uda ci się to...
   -A co to ma do mnie?
   -Rozumiesz to?....Miałam dokładnie ten sam problem...Świetnie tańczy w dwóch rodzajach tańca, kocha oba, ale co z tego jak może wybrać tylko jeden....I każdy wybór wiążę się z utratą czegoś...czegoś wspaniałego....I właśnie to boli....Z jednej strony taniec latynoamerykański, gdzie jak w plażówce musisz świetnie współpracować z partnerem, a z drugiej tańce grupowe gdzie jak w halówce każdy ma w zespole swoje określone zadanie......To było to co musiałam zrobić-powiedziałam łamiącym się głosem a z oka popłynęła mi łza.....-rozumiesz?
   -Tak, kochanie.
   -Wiem, że nigdy nie wybaczysz mi tego co zrobiłam....tego, że go pocałowałam, ale Patryk tęsknię...bardzo za tobą tęsknię. Marzę by móc znów mieć cię przy sobie....i wiem, że jeśli kazałbyś mi wybrać między tym czy tańczę, czy jestem z tobą bez zastanowienia zostawiłabym taniec i wróciła do ciebie....Gdybyś kazał mi wybierać to tak właśnie bym postąpiła.....Nie będę szczęśliwa gdy ciebie nie będzie obok.

Stał i patrzył na mnie.

   -Nie Marta.....ja nie mogę....-odpowiedział

Zacisnęłam mocno wargi.

   -Nie mogę tego zrobić....nie pozwolę ci byś zrezygnowała z tego co kochasz.
   -W takim razie nie mogę zrezygnować z ciebie.-odpowiedziałam mu
   -Nie o to mi chodzi....nie zabiorę ci tańca jeśli on uszczęśliwia cię.
   -Ty też mnie uszczęśliwiasz.....I wole ciebie niż taniec.
   -Słońce.....nigdy nie powiedziałem, że ja z ciebie rezygnuje.. Kocham cię i brak mi twoich ust, oczu, zapachu, codziennego przechadzania się w samej bieliźnie po mieszkaniu, tego jak mogłem usypiać wiedząc, że jak rano się obudzę to będziesz.
   -Zazwyczaj jak się budziłeś to mnie nie było-przerwałam mu i uśmiechnęłam się.
   -Wiem....jednak to że jesteś i mnie kochasz dawało mi spokój na resztę dnia.

Podsunął się i przytulił mnie mocno. Rozpłakałam się. Cicho szepnęłam

   -Przepraszam Patryk, żałuję tego bardzo.
   -Wiem....proszę wróć do mnie...bez ciebie wszystko jest bez sensu.

Spojrzałam mu w oczy, nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. W jednej chwili mocno przyssałam się do jego warg. Tak bardzo brakowało mi ich. Odpowiedział mi tym samym.

   -Kocham cię Patryk.
   -Ja też cię kocham...
   -Czy to oznacza, że możemy wrócić do tego jak przedtem było?-spytałam.
   -Wiesz, że już nigdy nie będzie tak samo....będę starał się zapomnieć o tym, jednak boję się, że każde twoje przyjście tutaj równać się będzie z kolejną kłótnią między nami.
   -Niech chcę tego. Jeśli uszczęśliwi cię to jak zrezygnuje, to od jutra kończę z tym.
   -Mnie może i by uszczęśliwiło, ale nie ciebie, a ja chcę byś była równie szczęśliwa jak ja....Jednak wiedz że z Kamilem przyjaciółmi na pewno nie zostaniemy.
   -Zdaję sobie z tego sprawę....proszę cię więc tylko byście w moim towarzystwie się tolerowali.
   -Postaram się....A opowiesz mi coś więcej na temat tego konkursu na który się przygotowujesz?
   -Skąd ty to wszystko wiesz?-zapytałam z ciekawością.
   -A czy to ważne?-spytał
   -Dla mnie bardzo-odpowiedziałam.
   -Kamil był u mnie-odparł mi spokojnie
   -Co?!-krzyknęłam i odskoczyłam od niego.-był u ciebie?!...Ale jak? Skąd?!
   -Nie wiem.- i wzruszył ramionami..-wczoraj po prostu pojawił się przed moimi drzwiami i chciał pogadać.
   -Powiedz, że nie zrobiłeś mu nic, albo on tobie.-niemal błagalnie poprosiłam
   -Nie...możemy jedynie mieć małe siniaki o rzucanie sobą o ścianę....ale nie ważne to. Ważne to, że powiedział mi ważną rzecz.
   -Jaką?
   -Że jesteś skarbem i powinienem być dumny, że cię mam, bo nie jeden chłopak zazdrości mi ciebie.
   -Tak ci powiedział?-zapytałam z niedowierzaniem.
   -Tak i w 100% zgadzam się z nim....Nigdy wcześniej nie powiedziałem ci tego.....Jestem dumny z ciebie, z tego jak to wszystko ogarniasz, że mimo tego ile czasu zajmuje ci praca, masz jeszcze czas na własne przyjemności i na dodatek podwojone....Jesteś moim mistrzem słońce!...Nie wiem czy sam był potrafił chodzić na dwa różne treningi i ćwiczyć z takim zapałem jak ty to robisz....
   -Dziękuję
   -Obiecasz mi coś jeszcze?-zapytał
   -Tak.
   -Nie okłamuj mnie więcej proszę.
   -Nie zrobię tego więcej.

I mocno objęłam go za szyję. Przez chwilę wdychałam zapach jego koszuli....Teraz nie rozumiem jak mogłam w ogóle pocałować Kamila, gdy taki skarb mam przy sobie. Puściłam go i skoczyłam się przebrać. Trzymając się za rękę wyszliśmy z budynku. Skierowaliśmy się do Malwiny po moje rzeczy. Niestety w mieszkaniu nikogo nie zastałam. Szybko zabrałam wszystkie ubrania i poszliśmy do niego. Weszłam i od razu dało zauważyć się wielki bałagan. Odstawiłam walizkę i zabrałam się za sprzątanie.

   -Zostaw to słońce. Musimy się pakować, bo niedługo wyjeżdżamy.
   -Wiem.

Jednak postanowiłam dokończyć to co zaczęłam. Znalazłam w swojej walizce jakieś ubranie i skoczyłam pod prysznic. Nawet zdążyliśmy jeszcze coś zjeść przed wyjściem. Przepakowałam laptopa i cały sprzęt do mojej podręcznej torby, ubraliśmy się do końca i wyszliśmy. Złapałam Patryka za dłoń i ruszyliśmy w kierunku w hali. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Reszta drużyny wsiadała już do autokaru. Gdy zobaczyli nas wchodzących razem do środka zaczęli bić brawo i gwizdać. Wiśnia krzyknął:

   -Nareszcie mogę się wyprowadzić!

Wszyscy spojrzeli na niego. Speszył się chłopak trochę i odpowiedział:

   -Wy i tak nie zrozumiecie-i machnął ręką

Zajęliśmy miejsce z przodu. Nie chciałam by nawet na chwilę mnie zostawił samą. On myślał chyba o tym samym. Jak ruszyliśmy już Patryk odezwał się:

   -Opowiedz mi o tym twoim tańcu....chcę znać wszystko z najmniejszymi szczegółami.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam mówić. Po jakimś czasie rozmowę przerwał nam Możdżonek.

   -Sorki, że wam przeszkadzam-powiedział.-myślę, że musicie to zobaczyć.

Postawił nam wtedy na kolanach laptopa i otworzył stronę internetową. Spojrzałam na adres. Nie wiedziałam, że Marcin buszuje po takich stronach.

   -Zobaczcie to.

I zjechał trochę w dół. Wtedy też ukazał nam się tytuł artykułu i pod nim zdjęcie nagiego Zbyszka.

   -O kurwa!-powiedział Patryk.
   -No-odparł Możdzi...-współczuję Zibiemu. Teraz wystarczy wpisać w Google „nagi Bartman” i wyskakuje ci pełno zdjęć i artykułów o tym. Jedni twierdzą, że to fotomontaż, a drudzy że nie, bo zbyt autentycznie wygląda to, poza tym jest tatuaż....a według tego ciężko byłoby tak realistycznie wykonać ten napis.
   -Nie wygląda to na jakąś przeróbkę-odpowiedział czarny.
   -Wiem....stawiam, że może jakaś jego była dziewczyna to wysłała-dodał Marcin
   -Możliwe....nie zazdroszczę mu tego....Wiem co to znaczy, być w gazetach i internecie i to w jeszcze gorszej sytuacji niż on.

Spuściłam głowę po tym co powiedział i zaczęłam wyglądać przez okno...Czyli to teraz tak będzie wyglądać? To, że zawsze będzie wypominał mi to?

   -Dobra lecę...nie przeszkadzam.
   -Wporzo- powiedziałam

I odszedł.

   -Przepraszam Marta....wyrwało mi się tak jakoś.
   -Ok.

Odwróciłam twarz z powrotem w jego stronę.

   -Obiecaliśmy, że nie będziemy już kłamać.
   -Tak-odpowiedział.
   -Muszę ci coś ważnego powiedzieć w takim razie.
   -Co?-zapytał przestraszony
   -Chodzi o to zdjęcie co przed chwilą widziałeś.
   -Zbyszka?-zapytał
   -Tak.
   -Co z nim nie tak?
   -Nie chcę byś dowiedział się tego z prasy, albo od niego samego....to nie żadna jego była dziewczyna zrobiła to....tylko ja.
   -Ty?!-krzyknął
   -Tak
   -Ale jak?...Kiedy?..Dlaczego?

I opowiedziałam mu wszystko pomijając szczegóły. Nie potrafiłam wywnioskować to jak się teraz czuje.

   -Powiedz coś proszę-odezwałam się.
   -Co?!-i spojrzał mi w oczy.
   -Przecież powiedziałam ci, że to było jeszcze zanim z tobą byłam.....To była moja zemsta na nim... za to, że założył się....Przysięgam, że nie zaszło wtedy między nami nic.

Odwrócił się wtedy tyłem do mnie. Nie wiedziałam co robić. Zrobiłam więc dokładnie tak samo. O 16:20 byliśmy już pod halą w Jastrzębiu-Zdroju. Chłopaki weszli do hali i od razu skierowali się do szatni, a ja wprost na salę, by przygotować wszystko. Gdy rozkładałam laptopa usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Niestety domyślałam się kto to. Nie musiałam nawet się odwracać by spojrzeć na tą osobę. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się. Nie pomyliłam się nic a nic. Przede mną stał Zbyszek.




Dziękuję za wszystkie komentarze od was. To naprawdę wewnętrznie buduje mnie do tego by pisać dalej....Mam nadzieję, że spodoba się i do następnego :)

Oczywiście życzę wam wszystkim Wesołych Świąt! Zdrowia, szczęścia, miłości, spełnienia marzeń...smacznego karpia, mnóstwa prezentów, a także przy okazji Szczęśliwego Nowego Roku i niesamowicie szampańskiego Sylwestra, oraz to by rok 2013 był jeszcze lepszy niż poprzedni :)
                                Życzę ja wszystkim moim czytelniczkom :)

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 33



"Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy, niż kłamstwa"



I wtedy rzucił w moją stronę plik kartek. Rozsypały się one po podłodze.

   -Co ty robisz?!-krzyknęłam.

Prychnął tylko, a ja schyliłam się aby pozbierać wszystko. Wtedy też zauważyłam, że nie są to zwykłe kartki... To były zdjęcia....zdjęcia moje i Kamila z wczorajszej imprezy. Po kolei obejrzałam wszystkie. Niestety nie obyło się bez tego najgorszego. Ktoś uchwycił to jak się z nim całuję.

   -Skąd to masz?-zapytałam z drżącym głosem.
   -Niech nie obchodzi cię to......Jak mogłaś mi to zrobić!
   -Patryk to nie tak!
   -A jak?!....Wychodzisz mówiąc, że idziesz do Malwiny, a tu okazuje się, że jesteś na jakiejś imprezie.... i na dodatek liżesz się z jakimś kolesiem!
   -Śledzisz mnie?!-zapytałam gdyż nie mogłam uwierzyć w to co powiedział
   -Nie!...nie chciałem po prostu uwierzyć komuś, gdy powiedział mi, że widział moją dziewczynę z innym...No i przyniósł mi dowód....Nie mam teraz wątpliwości!...Zdradzasz mnie...i na dodatek kłamiesz jeszcze....
   -Pozwól, że ci wszystko powiem.
   -Nie chcę cię słuchać!...Ciekawe z iloma przypadkowymi kolesiami się przelizałaś?!
   -To nie jest przypadkowy koleś!-wrzasnęłam.
   -Oooo....widzę, że znajomy od dłuższego czasu?-powiedział z ironią
   -Patryk.....to jest mój..
   -Kochanek....to chciałaś powiedzieć?!-przerwał mi i dokończył myśl po swojemu.
   -Nie!- spojrzałam w boku.
   -Spójrz mi w oczy i powiedz co to za typ!

Odwróciłam się i znów spojrzałam na niego.

   -To jest mój instruktor tańca-powiedziałam spokojnie.
   -....taaa jasne-odpowiedział kpiąco
   -Naprawdę....
   -Tak, chyba twój seks instruktor!-wykrzyczał, a ja uderzyłam go w twarz.

Łzy spływały mi po policzkach. Jak on mógł tak powiedzieć?! Przez chwilę wymienialiśmy się spojrzeniami. On pierwszy odpuścił. Wziął kurtkę i wyszedł z mieszkania. Rozpłakałam się i usiadłam na kanapie.

   -To nie tak miało być-wypowiedziałam na głos......-to nie tak miało być-powtórzyłam.

Powinnam zaraz zbierać się na tańce, ale po tej całej akcji nie chcę tam się na razie pokazywać. Trochę otrząsnęłam się i przebrałam w klubowy strój. Spakowałam rzeczy do torby i ruszyłam na salę. Mam nadzieję, że zastanę tam Patryka, bo muszę mu wszystko wyjaśnić. Lecz po zajściu na miejsce trener poinformował mnie, że dziś próbujemy nowego ustawienia, bo nie ma dwóch podstawowych zawodników. Gdy chłopaki rozgrzewali się uważnie przyjrzałam się im, by sprawdzić kogo brak....Dobra...Możdżon, Rucek, Gacek, Rouzier, Gladyr.......wyliczałam po kolei. No i wszystko jasne. Tak jak podejrzewałam. Na sali nie było Czarnego i Wiśni. Pewnie powiedział mu... Nie lubię jak osoby trzecie wtrącają się w nasze sprawy, ale może tak będzie lepiej... Przynajmniej mam pewność, że po tym Patryk nie zrobi nic głupiego, bo wiśnia nie pozwoli mu na to... Przyznaję, że byłam lekko rozkojarzona na treningu. Gdy powoli już dobiegał końca na salę ktoś wpadł. Siedziałam na drugim końcu boiska więc nie widziałam kto to. Osoba ta rozglądała się....W końcu wzrok swój skierowała na mnie i podążała już właśnie w moim kierunku. Z czasem poznałam w sylwetce tej postaci Malwinę. Podeszła do mnie i niespodziewanie przytuliła. Do oczu cisnęły mi się już łzy, ale postanowiłam powstrzymać się, aż do zakończenia treningu....Nie trudno było zgadnąć, że już o wszystkim wiedziała. Usiadłyśmy, a ona przez ten cały czas nie odezwała się ani słowem. Chłopaki pomału zaczęli opuszczać boisko, aż w końcu zostałyśmy na sali same. Odwróciłam się przodem do niej.

   -Marta kochana....wiem co się stało...-zaczęła

Nie potrafiłam dłużej już dusić w sobie tego wszystkiego i po prostu wybuchnęłam płaczem. Ona zareagowała od razu i mocno objęła mnie. Nie miałam pojęcia co mam jej powiedzieć.

   -Malwa?.....Czy Patryk jest teraz z wiśnią?-zapytałam, ocierając policzek z łez
   -Tak, pilnuje go, bo chłopak pije.
   -To wszystko moja wina!-i objęłam ją.
   -Kochana, spokojnie nic mu się złego nie stanie. Wiśnia zajmie się nim.
   -Wiem....ale on powinien być tutaj teraz...obaj powinni
   -Łukaszem się nie przejmuj, a Patrykowi jeden dzień z dala od tego wszystkiego dobrze zrobi.
   -....wiesz co się stało?-spytałam i spojrzałam jej w oczy
   -Tak....wiśnia mi powiedział. Gdy tylko się dowiedziałam od razu tu przybiegłam.

Zapadła cisza. Ona o nic nie pytała, a ja nic nie mówiłam. Denerwowało mnie to. Zapewne Malwina chce zapytać o wiele rzeczy, ale się boi.

   -...A jak na zajęciach było?-zapytałam
   -Kamil pytał się o ciebie....ale nie powiedziałam mu nic, bo sama jeszcze nie wiedziałam.

Pomogła mi się ogarnąć i wyszłyśmy z hali. Skierowałyśmy się wprost do mieszkania Patryka. Odstawiłam torbę i poszłam do sypialni. Spod łóżka wyciągnęłam walizkę i wrzucałam do niej swoje ubrania.

   -Co ty robisz?!-usłyszałam pytanie. Od razu spojrzałam w tamtą stronę. Oparta o framugę drzwi stała Malwina.
   -To co widać-odpowiedziałam i wróciłam do wrzucania rzeczy do walizki. 

Podbiegła do mnie, wyrwała mi rzecz z ręki i odrzuciła ją na bok. Rzucałam się do niej trochę,gdyż zagrodziła mi drogę do szafy. Ona po chwili po prostu jak zwykle objęła mnie mocno. Uspokoiłam się wtedy.

   -Muszę się stąd wyprowadzić, to jego mieszkanie-powiedziałam płacząc
   -Daj mu czas...I wtedy pogadajcie...Ok?
   -Ale on zapewne będzie chciał wrócić do siebie.
   -To przeprowadź się na kilka dni do mnie....
   -Ale przecież właśnie tam on teraz jest...Poza tym nie chcę by był sam.
   -To Łukasza też na kilka dni wyeksmituje tutaj.....Marta musicie się pogodzić! Nie mogę sobie wyobrazić, że nie bylibyście razem! Jesteście dla siebie stworzeni!-powiedziała wszystko bardzo ekspresyjnie.

Ochłonęłam i spakowałam parę swoich rzeczy, by móc zamieszkać parę dni z przyjaciółką. Ona ustaliła wszystko z Wiśnią. Gdy byłam gotowa wyszłyśmy i poszłyśmy do niej. Otworzyła drzwi i puściła mnie przodem. Nie musiała pokazywać mi gdzie co się znajduje, gdyż dobrze znałam rozkład mieszkania. Jak ja brałam prysznic ona zrobiła kolację. Szczerze to nie miałam na nic ochoty. Chciałam tylko po prostu pójść i położyć się, myśląc, że to tylko zły sen i zaraz się z niego obudzę. Położyłam się spać, ale nie mogłam zmrużyć oka. Koło 4:00 usnęłam na moment po to, by o 8:30 znów się obudzić. Tym razem wstałam i zaczęłam się szykować na zajęcia. Mam tylko nadzieję, że nie będzie Kamila, pomimo tego, że wczoraj był jego dzień zajęć. Wyszykowałam się i poszłam. Przyznaję, że taniec wpłynął na mnie bardzo pozytywnie. Chociaż przez moment mogłam dać się ponieść muzyce i skupić na układzie. Nie było czasu na myślenie o Patryku.

***

I tak mijały dni. Ciężko mi było cholernie. Wiśnia na każdym treningu gdy chciałam pogadać z Patrykiem mówił, że to jeszcze nie czas. Jednak nie mogę tak długo czekać. W poniedziałek znów nie pojawiłam się na zajęciach z Kamilem. Kolejnego dnia wchodząc do salki pierwsze co to zobaczyłam właśnie jego. No tak ...nie przyszedł Mahomet do góry, to góra przyszła do Mahometa. Zauważył mnie i szybko przeprosił instruktorów. Znalazł się przede mną w jednej sekundzie.

   -Czemu nie przychodzisz na zajęcia ?-spytał od razu.
   -Po prostu nie mogę.
   -Nie mogę czy nie chcę?-ja w tym momencie podniosłam na niego wzrok
   -Chcę, ale....
   -Ale nie chcesz po tym co stało się ostatnio...Czy mam rację?-i złapał mnie za przedramię.
   -Przestań.....-rzuciłam i chciałam iść ale nadal mnie trzymał.
   -Będziesz mnie unikać?-zapytał

Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Chciałam to robić bo myślałam, że tak będzie łatwiej...jednak wiem że to i tak nic nie zmieni.

   -Wiem, że nie chcesz przychodzić na zajęcia po ostatnim....-odezwał się.
   -Kamil....ja.....
   -Marta, ale musisz zacząć przychodzić!...To jest rozkaz!
   -Że co?!-i prychnęłam. Jak on śmie mi mówić co mam robić!
   -Rozkaz!...Musisz ćwiczyć, ponieważ... kogo ja mam zabrać na turniej taneczny?-wypowiedział to spokojnie uśmiechając się,

Z niedowierzania otworzyłam szeroko oczy.

   -Ale jak?Dlaczego?Po co?-posypał się z moich ust potok głupich pytań.
   -Jedziesz ze mną na turniej..
   -Ale czemu z tobą?
   -Bo tak jest....Osoby początkujące tańczą z bardziej zaawansowanymi....Więc wybór padł na ciebie.

Mimo tego wszystkiego, to była jakaś pierwsza dobra wiadomość w ciągu kilku tych ostatnich dni.

   -Dziękuję-i przytuliłam go.
   -Proszę....Więc mam nadzieję, że jutro pojawisz się na zajęciach.
   -Tak jest!-powiedziałam, a po chwili zasalutowałam.

On zrobił to samo, uśmiechnął się i wyszedł. Po zajęciach szczęśliwa postanowiłam zajść do jakiegoś sklepu i coś sobie kupić. Gdy znalazłam się już w niedużym centrum handlowym i przechadzałam się w poszukiwaniu ubrań niespodziewanie moją uwagę przykuła gazeta znajdująca się za szybą w kolporterze. Podeszłam jeszcze bliżej by sprawdzić czy nie mam jakiś omamów. Stałam przez chwilę wpatrując się w nią......Jednak nie mam zwidów. Na okładce..... byłam ja z Kamilem, gdy się obściskujemy. Weszłam więc do środka i od razu podeszłam do stoiska biorąc do ręki gazetę. Był to główny temat całego pisma plotkarskiego. W oczy rzucał się wielki napis „Dziewczyna słynnego siatkarza przyłapana z innym”. Przekartkowałam magazyn w poszukiwaniu artykułu. Natrafiłam w końcu na niego. Okazało się, że znajduje się tam więcej zdjęć z krótkim opisem. Od razu dało się zauważyć, że fotografie te wykonywał ktoś jeszcze ponieważ nie sądzę, że Patryk byłby taki i wysłał wszystko do gazety....ewentualnie ten jego „kolega”. Podeszłam z nią do kasy. Ekspedientka spojrzała na mnie, gdy poinformowała mnie ile mam zapłacić. Wtedy zrobiła zdziwioną minę. Widziałam, że kątem oka spojrzała na gazetę, by upewnić się, zapewne czy to ta sama osoba o której piszą w gazecie stoi teraz przed nią. Podałam jej monetę i wyszłam. Nie chciałam czuć znów tego wzroku. Teraz wszyscy będą o tym wiedzieć.....Ale czemu akurat ja?!...Czemu?! Zastanawiałam się..Przecież inni siatkarze są o wiele bardzie popularni. Bardziej rozchwytywani... Weźmy takiego Kurka, albo Bartmana....Dlaczego na nich nie mogą się skupić tylko na Patryku i na mnie!...Rozpłakałam się znów i pędem pobiegłam do domu. Wparowałam do środka. Wszystkimi rzeczami cisnęłam o podłogę. Zobaczyłam też wtedy jak z kuchni z nożem w ręku wybiegła Malwina.

   -Marta nie rób tego więcej!

Ja jednak w tym momencie usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach nadal płacząc. Poczułam po chwili ramię obejmujące mnie. Mocno wtuliłam się w przyjaciółkę.

   -Widziałaś?! Widziałaś to?!-i wskazałam na gazetę.
   -Tak... przykro mi.
   -Ale skąd.....skąd oni mieli zdjęcia?!
   -Z tego co mi wiadomo strona klubu wstawiła zdjęcia z imprezy i pech chciał, że prasa odkryła wszystko....
   -Internet?.....Tam o tym też jest?-spytałam wciąż nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.
   -Niestety tak...
   -Ale dlaczego?!...Co ja zrobiłam, że tak interesują się moim życiem prywatnym?!-krzyknęłam błagalnie by Malwina wytłumaczyła mi wszystko.
   -Wiesz, sądzę, że nie byłabyś sensacją gdyby nie ta gala....i ta podróba ciebie co była z Bartmanem.... W internecie wciąż porównywane jesteście...Ostatnio on gdzieś pojawił się z nią i znów wróciła cała sprawa.
   -To wszystko przez niego!...Nie daruję mu tego!

Wstałam i poszłam od razu do pokoju. Włączyłam laptopa i odszukałam w mojej kosmetyczce kartę ze zdjęciami. Do pokoju wpadła od razu Malwa.

   -Co ty chcesz zrobić Marta?-zapytała się mnie. Wyczuć się dało w jej głosie lekki niepokój.
   -Zobaczysz niedługo.
   -Ale co?
   -Raczej gdzie.-odparłam
   -Gdzie?-spytała dość niepewnie.
   -Wszędzie!

Otworzyłam zdjęcie ukazujące nagiego Zibiego. Ucięłam je troszkę. Na początku niech wszyscy pocieszą się nagą klatą i podbrzuszem Bartmana.

   -Obiecałam, że się na tobie zemszczę Zbyszek-powiedziałam to sama do siebie.

Zaczęłam wtedy szukać email popularnych stronek plotkarskich. Znalazłam kilka adresów. Wszystkie wzięłam i zapisałam na poczcie. Postanowiłam jeszcze chwilkę z tym poczekać, odstawiłam laptopa na ziemię i poszłam spać. Rano obudziła mnie Malwina mówiąc, że jak nie wstanę zaraz to spóźnimy się na zajęcia. Teraz po tej akcji nie chciałam iść tam jeszcze bardziej. A co jeśli gdzieś wyskoczą zaraz z aparatami?...Przyjaciółka nie pozwoliła mi jednak na przemyślenia i ściągnęła mnie z łóżka. Niechętnie przebrałam się i ruszyłyśmy dobrze znaną nam trasą. Gdy mieliśmy zaczynać już zajęcia, trener oznajmił, że mój partner w tańcu złamał nogę i zrezygnował i w związku z tym będę musiała tańczyć z nim. Wtedy do sali ktoś wszedł. Spojrzeliśmy na dziewczynę. Młoda, niewysoka, szczupła, ruda kobieta. Podeszła do Kamila i przywitała się z nim. Jak się później okazało będzie pomagać w prowadzeniu zajęć. Gdy włączono muzykę i mieliśmy zacząć tańczyć zwróciłam się do niego.

   -Mogłabym dziś zatańczyć z kimś innym?
   -A czemu?....Ja ci nie odpowiadam?
   -Tylko dzisiaj proszę....
   -...jak tak bardzo chcesz...-powiedział smutny i jednocześnie zawiedziony.

Zawołał wtedy jedną z uczestniczek i powiedział jej o zamianie na kilka lekcji. Jednak na ucho szepnął mi:

   -Ale i tak musisz zostać. Zaczynamy ćwiczyć do turnieju.

Spojrzałam na niego i chciałam wycofać się, ale on porwał dziewczynę. Mi nie zostało więc nic innego jak podejść do jej partnera. O 12:00 skończyły się zajęcia. Wepchnęłam się w tłum myśląc, że uda mi się wyjść niezauważona, ale nic z tego. Poczułam szarpnięcie za rękę. To był Kamil.

   -Aż tak bardzo chcesz mnie unikać?-zapytał.
   -W tej sytuacji myślę, że tak.
   -Właśnie, że nie....musisz zmierzyć się z tym..Poza tym czego tak się martwisz? Było, minęło, więcej się nie powtórzy.
   -Boję się, że może-odpowiedziałam.
   -Tak, tylko jeśli ty to zrobisz.....Ciągle jednak zastanawia mnie jedna rzecz-powiedział
   -Jaka?
   -Dlaczego mnie pocałowałaś?...Zawsze mówiłaś, że masz chłopaka, że go kochasz gdy to ja chciałem cię pocałować...A teraz ty....

Wiedziałam, że kiedyś na pewno spyta się mnie o to.

   -Nie wiem Kamil.....Było mi w tym tańcu z tobą tak dobrze, że chciałam jeszcze tej rzeczy...I niestety zrobiłam to mimo iż nie powinnam.

Popatrzył i nie wiedział co powiedzieć.

   -Zaczynajmy, bo musimy dobrze się przygotować.

I zaczęliśmy ćwiczyć. Szło nam świetnie. Darowałam sobie dzisiejszy trening na hali. Uprzedziłam trenera, że nie będzie mnie, ale jutro się pojawię. W końcu w tą niedzielę gramy z Jastrzębskim u nich. Dobrze, że to nie daleko przez co nie czeka nas bardzo długa podróż. Minął kolejny dzień i kolejny. Zmęczona po nocnych rozsyłaniach zdjęć do gazet przyszłam na zajęcia z Malwiną. Koleżanka naszego trenera oznajmiła, że zmieniamy się parami. Widziałam jak Kamil porywał do tańca moją przyjaciółkę. Mi trafił się chłopak niższy ode mnie. Nie ma nic gorszego od niższego partnera.

***
Z punktu widzenia Kamila

   -Malwina mam do ciebie pytanie.-spytałem obracając i przyciągając do siebie.
   -No?
   -Co jest Marcie?...Ostatnio jest taka.....bez życia...

Stanęła i patrzyła na mnie.

   -Ty nie wiesz?!-i otworzyła oczy ze zdumienia.

Szybko znów ją przyciągnąłem.

   -Nie...O co chodzi?
   -Nie wiem czy powinnam o tym mówić. To jej sprawa.-odparła
   -Powiedz mi proszę.-powiedziałem
   -Właściwie...... uważam, że powinieneś wiedzieć....w końcu dotyczy to też ciebie.

Teraz ja patrzyłem na nią. Ja? Co może mnie dotyczyć?

   -Mnie?-zapytałem, wskazując na siebie palcem
   -Tak...Poza tym człowieku, czy ty nie masz neta w domu, albo gazet nie czytasz?!
   -Jestem zajęty trochę.
   -Powinieneś się zainteresować troszkę-odpowiedziała niezadowolona.

I w skrócie opowiedziała mi o wszystkim....O zdjęciach, gazecie, internecie, o tym że Marta pokłóciła się o to z Patrykiem. Muszę coś z tym zrobić!...Nie mogę tego tak zostawić!

   -Gdzie on mieszka?-spytałem ją.
   -Nie mam mowy żebym ci to powiedziała!-odparła stanowczo.
   -Proszę podaj mi jego adres-mówiłem nadal spokojnie, ale w środku byłem wściekły.
   -Nie Kamil!
   -Ja chcę tylko z nim porozmawiać.
   -Marta by mnie zabiła gdyby dowiedziała się, że podałam ci jego adres.
   -Nie dowie się.....Proszę zrób to, jeśli zależy ci tak samo jak mi na tym, by znów była szczęśliwa.
   -Oczywiście, że zależy mi na tym.
   -Więc podasz mi?-zapytałem ostatni raz.

Odwróciła się i popatrzyła na Martę. Ja także na nią spojrzałem. Wyglądała jak kupa nieszczęścia. Malwina spojrzała na mnie.

   -Dobra... ale niech tylko Marta się dowie, że masz go ode mnie, albo wyjdzie, że go pobiłeś to wtedy ja cię pobiję!...Obiecuję ci, że to zrobię!
   -Nie będziesz musiała. To będzie spokojna rozmowa.
   -Mam nadzieję.

Gdy skończyliśmy zajęcia ona napisała mi kartce jego adres. Wrzuciłem go do plecaka i czekałam aż wszyscy wyjdą by móc znów zatańczyć z Martą.....Chcę by się pogodzili, bo przez to ona nie tańczy tak jak powinna....Nie mówię, że jest źle, ale może być lepiej....Ale nie mogę znieść tego, że jest smutna i to przeze mnie.....Brak mi jej uśmiechu....

   -Spotykamy się w niedzielę?-spytałem
   -W tą?
   -Tak.
   -Nie mogę. O 17:30 mamy mecz w Jastrzębiu-Zdroju
   -Ale rano?...Poćwiczymy chwilę....

Widziałem jak się wahała, ale jednak zgodziła się na wszystko. Koło 15:00 powiedziałem, ze na dziś koniec, bo widziałem jak zmęczona już była. Podziwiam ją, że tyle wytrzymuje. Wracając do domu myślałem, o tym by pogadać z tym jej chłopakiem....żeby teraz do niego zajść.....Jednak po chwili zrezygnowałem i postanowiłem zrobić to jutro, bo jako że sobota jutro to mam rano wolne, więc złoże mu wizytę.

*** 
(Marta)

Siedziałam do późna rozpracowując przeciwnika. Rano przebudziłam się i nie mogłam już zasnąć. Malwa jeszcze spała. Wstałam i ubrałam się. W zamian za to, że mogę tu mieszkać przez jakiś czas, postanowiłam zrobić jej śniadanie. Obudziłam ją, a po chwili dołączyła już do mnie do stołu. Szybko zjadłyśmy wszystko i ruszyłyśmy na dół. Przez połowę drogi szłyśmy razem. Potem ja poszłam na zajęcia, a ona na uczelnię.


***
(Kamil)

Stałem pod drzwiami i upewniałem się czy trafiłem pod dobry numer. Spojrzałem jeszcze raz na kartkę i na drzwi. Tak to na pewno tu. Podniosłem rękę i zapukałem do drzwi. Nie czekałem długo. Osoba szybko otworzyła je mi. Od razu poznałem  siatkarza.

***
(Patryk)

Ktoś zapukał więc otworzyłem drzwi. Gdy zobaczyłem kto to w środku zaczęło się we mnie gotować....To był on!...Ten koleś ze zdjęć....ten z którym całowała się moją Martą!


                             ____________________________________________________

No i kolejny już jest. Świetnie wszystkie wytypowałyście, że to będą zdjęcia...To teraz kolejne pytanie... Jak potoczy się ich rozmowa?....Czy w ogóle do niej dojdzie? Co zrobi Patryk, a co Kamil?
Zostawiam wam więc kolejny rozdział do oceny :)

Dzisiaj Resovia-Jastrzębski 0:3...Stawiałam na inny wynik, a mianowicie, że dojdzie do tie-breaka chociaż...
Jednak i tak największe zaskoczenie wywarł u mnie mecz Skra-ZAKSA. W trzecim secie ZAKSA przegrywała 18:24, jednak udało się jej wygrać tego seta 28:26. To widać, że nawet w beznadziejnym momencie nie można tracić nadziei :)....Oni nie stracili i mimo, że wszyscy raczej uważali, że przegrają seta oni odwrócili całkowicie losy. I zasługa tego wszystkiego Jurija Gladyra- osoby która w 100% zasłużyła na MVP.

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 32



                   "Kon­cert miał dziw­nie nieskład­ne brzmienie:
                         wpierw grały zmysły, po­tem sumienie"


Pod koniec stycznia musiałam już zadecydować o tym jakie z zajęć wybieram. Wciąż jednak nie potrafiłam.... Właściwie to raczej polegało na tym albo grupowe albo Kamil,bo sądzę,że dla niego zostałabym na tych drugich...Na szczęście w stosunku do mnie zachowywał się już normalnie. Ostatniego dnia stycznia przed zajęciami Kamil złapał mnie.

   -I wybrałaś już?-zapytał
   -Nie.
   -A wiesz,że dziś musisz już to zrobić.
   -Tak...mam nadzieję,że po tych zajęciach będę potrafiła się zdecydować.
   -Znasz moje zdanie w tej sprawie.-Powiedział uśmiechając się.
   -Tak,ale pozwól,że to ja zdecyduje o tym...
   -Oczywiście

I zostawił mnie na sali. Dziś zajęcia prowadził Martyna z Wojtkiem...Nie ma to jak hip-hop - chwilowe oderwanie od rzeczywistości. Zajęcia strasznie szybko minęły. W przebieralni nie włączyłam się do rozmowy z resztą osób. Malwina nie miała problemu z wyborem. Od razu wiedziała,że pójdzie na latynoskie.

   -Marta sorki,ale muszę lecieć. Izka ma jakiś "kryzys" i muszę jej pomóc.
   -Dobra...do zobaczenia.
   -Pa.

Pocałowała mnie w policzek i wybiegła. Dziewczyn z każdą chwilą ubywało. A ja nadal tam siedziałam. Gdy zostałam sama przez przypadek ktoś wszedł.

   -Przepraszam-powiedział męski głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam go odwróconego.
   -Nic się nie stało.-i szybko wciągnęłam koszulkę. -Już możesz-odpowiedziałam po momencie

Odwrócił się i spojrzał na mnie. Szybko znalazł się obok.

   -Hej co jest?
   -...wybrałam już-powiedziałam patrząc na niego..
   -Tak?...to mów.
   -Nie będziesz raczej zadowolony.
   -Marta nie rób tego!-powiedział szczegółowo podkreślając każde słowo
   -Przepraszam,...to moja ostateczna decyzja.

Spojrzał na mnie i wstał. Chodził przez chwilę w tą i z powrotem. Widziałam,że bardzo wkurzyła go wiadomość. W jednej sekundzie ukucnął przede mną i chwycił moje dłonie.

   -Nie mogę pozwolić byś zmarnowała swój talent!
   -Uważasz,że wybierając tamten kierunek zmarnuje się?!-wstałam i patrzyłam na niego.-myślałam,że wierzysz we mnie!-wykrzyczałam

Złapał mnie za ramiona.

   -Bo wierze..jak nikt w ciebie wierze,ale nie chcę byś rezygnowała z moich zajęć...Tańczyć w grupie może każdy,a w latynoamerykańskich nie. Do tych drugich trzeba mieć "smykałkę" i ty ją masz...Marta proszę cię!-wypowiedział to błagalnie
   -Kamil zdecydowałam już

Odwróciłam się by ukryć przed nim moje łzy. Wzięłam torbę i kierowałam się już w stronę wyjścia,ale on złapał mnie za rękę. Czułam jak kciukiem jeździł po wierzchu mojej dłoni. Czemu on mi to tak utrudnia?

   -Marta....
   -Nie!

Przez chwilę nic nie mówił. Odwrócił mnie i spojrzał w oczy. Chciał coś bardzo powiedzieć,ale nie potrafił tego z siebie wydusić.

   -Niech to szlag!-puścił moją rękę i stanął do mnie tyłem.

Ja wciąż czekałam na to co powie. Uderzył ręką w szafkę. Odskoczyłam trochę do tyłu ze względu na to ,że nigdy nie widziałam go w tym stanie. Słyszałam jak wziął głęboki oddech i znów spojrzał na mnie.

   -Nie pozwolę na to!.....Zrobię wszystko co w mojej mocy by cię tu zatrzymać!...I wiem nawet już jak.
   -Co ty chcesz zrobić?-zapytałam z lekkim niepokojem.
   -Dowiesz się tego jutro,jeśli oczywiście uda mi się.
   -Powiedz mi!
   -Nie!....Proszę cię tylko o czas. Jutro na zajęciach powiem ci wszystko.
   -Zrób to teraz!
   -Nie!Nie chcę nikomu zrobić nadziei.

Powiedział to i wyszedł. Ja nadal nie mogłam otrząsnąć się po tej rozmowie. Co on kombinuje? Poza tym czemu tak bardzo zależy mu na tym bym u niego została? Nie myśląc za długo wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z budynku. W drodze powrotnej kupiłam świeże pieczywo na śniadanie. Po powrocie do domu od razu wzięłam gorący prysznic. Patryk przez ten czas naszykował nam kanapki.

   -Mam pomysł-oznajmił biorąc gryz kanapki.
   -Jaki?
   -Wyjdźmy gdzieś teraz. Mam dzisiaj wolne i chciałbym ten cały dzień spędzić z tobą.
   -W porządku-odpowiedziałam nie bardzo zachwycona, gdyż moją głowę zaprzątało co innego.
   -Coś się stało?-spytał
   -Wszystko w porządku.
   -Chyba raczej nie-i położył swoją dłoń na mojej.

Spojrzałam na niego. Wymusiłam by na twarzy zagościł uśmiech.

   -Więc co planujesz?-zapytałam
   -Ubierz się ciepło-i wstał od stołu. Podszedł pocałował mnie w policzek i udał się do sypialni.

Dokończyłam więc jeść i również dołączyłam do niego. Zastanawiałam się co mam założyć.

   -Kochanie powiesz mi gdzie idziemy, bo nie wiem co mam włożyć...-spytałam się go.
   -Mówię, że coś ciepłego.
   -No prosssszzzzęę-i podeszłam do niego zaplatając mu dłonie na szyi. On mocno objął mnie w pasie.
   -Nic z tego słońce-skradł mi buziaka i odszedł.

Więc wyciągnęłam z szafy ciuchy i szybko założyłam je.Gdy byłam gotowa wyszliśmy. Wciąż zastanawiałam się gdzie zmierzamy. Ruszyliśmy w kierunku centrum. Nagle wśród tłumu wypatrzyłam takiego jednego wielkoluda.....Uśmiechnęłam się i zauważyłam jak macha już w naszym kierunku. W miarę zbliżania się do niego, dostrzegłam też Hankę, Wiśnię i Malwę. Od razu podeszliśmy do nich. Cieszyłam się, że znów je widzę.

   -Więc to oni są tą niespodzianką?-skierowałam pytanie do Patryka.
   -Nie do końca my-odpowiedział Możdżon.......-tylko to-stanął bokiem i wskazał ręką miejsce.

Uśmiechnęłam się.

   -To wy umiecie jeździć na łyżwach?-zapytałam
   -A dlaczego mamy nie umieć?-odparł wiśnia.
   -Nie wiem właśnie.
   -Pokażę ci kto tu nie umie jeździć- i pokazał mi język. Szybko odwdzięczyłam się mu tym samym.
   -...dobra chodźmy wypożyczyć sprzęt i na tafle-przerwała nasze przekomarzanie Hanka.
   -Zgadzam się z nią-dodała Malwa i wszyscy ruszyliśmy w kierunku budki z wypożyczalnią łyżew.

Na szczęście nie miałyśmy z dziewczynami problemu z numerami. Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o chłopakach......Wszystkie trzy śmiałyśmy się, gdy nasi mężczyźni co chwila wymieniali łyżwy, gdyż nie mogli dostać takich z odpowiednim numerem. Gdy wszystkie zdążyłyśmy już porządnie zmarznąć, oni dopiero oznajmili nam, że znaleźli coś.

   -Nareszcie!-powiedziałam wstając.
   -Dobra, dobra-odpowiedział Patryk i podszedł do mnie łapiąc za dłoń.

Weszliśmy na lód. Kiedyś pamiętam jeździłam często na łyżwach. Teraz muszę tylko przypomnieć sobie jak się to robi....Okazało się jednak, że z całej naszej paczki najlepiej sobie radziła męska część towarzystwa. Patryk po zrobieniu pełnego okrążenia podjechał do mnie i łapiąc za rękę pociągnął.

   -Ty zwariowałeś?!-krzyknęłam.
   -Nie....no może właściwie to tak licząc wariacje przez ciebie.

Zaśmiałam się.

   -Pomogę ci-zaoferował.

Pokazywał jak poruszać nogami.

   -....kochanie, ale ugnij jeszcze trochę te kolanka.

Zrobiłam co mi kazał.

   -Nie, nie tak.-powiedział i podjechał ustawiając się za mną.
   -Skarbie, a czemu znajdujesz się za mną?...Kolanka przecież mam z przodu-powiedziałam obracając do niego twarz.
   -Właściwie to nic...Chcę po prostu cię przytulić.....i pocałować.

Jak powiedział tak też zrobił. Z każdą chwilą szło mi coraz lepiej. Jednak oczywiście nie obyłoby się bez kilku gleb.... Wiśnia nie mógł darować mi tego co powiedziałam i przy pierwszej nadarzającej się okazji podciął mnie tak, że wyrżnęłam na tyłek.

   -Niech cię złapie tylko!-krzyknęłam w jego kierunku.

W wystawionym jęzorem jechał tyłem, gdy nagle sam na kogoś wpadł. Podniósł się i chciał powiedzieć mu coś, ale gdy się obrócił zabrakło mu języka w gębie. Przed nim stał nieźle napakowany koleś.

   -Przepraszam pana!-powiedział wiśnia
   -Następnym razem uważaj jak jeździsz!-odparł mu mięśniak i odjechał.

Wszyscy mieli z niego niezłą pompę. Patryk próbował pomóc mi wstać, ale nie dał rady i w końcu sam wylądował na lodzie obok mnie. Siedzieliśmy i śmialiśmy się. Łukasz tylko rzucił w naszym kierunku

   -Bardzo śmieszne!

Gdy czas jazdy się skończył poszliśmy na gorącą czekoladę do kawiarni obok. Troszkę zasiedzieliśmy się tam i do domu zaszliśmy o 21:00. Jak tylko weszłam do środka od razu jak długa runęłam na kanapę. Nie ściągnęłam nawet butów. Nie miałam na nic ochoty. Byłam po prostu zmęczona. Usłyszałam tylko śmiech Patryka. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego.

   -I czego się śmiejesz?-zapytałam
   -Wyglądasz jakby ktoś nieźle cię wymęczył.
   -Tak się właśnie czuję.
   -Nie wiem co by było gdybyś była u nas na treningu....Normalnie nie wyszłabyś z sali sama o własnych siłach.
   -Nie przesadzaj!
   -Mówię serio.

Nie odpowiedziałam nic, tylko położyłam się. Poczułam nagle jego dłoń wpierw na mojej łydce. Myślałam, że chce zdjąć moją nogę z kanapy, ale on zamiast tego posuwał dłoń dalej...w górę, coraz wyżej i wyżej. Zatrzymała się ona na pośladku.....Potem wślizgnęła się pod koszulkę.

   -Proszę nie dziś Patryk.-odpowiedziałam zmarnowana.
   -A wstaniesz i normalnie pójdziesz się położyć?-zapytał

W myślach powiedziałam "Nie nie pójdę, bo jest mi tak dobrze"...Na głos wypowiedziałam jednak coś zupełnie przeciwnego.

   -Tak-i podniosłam się.

Pomógł mi zdjąć kurtkę i buty. Ja od razu poszłam do sypialni. W ubraniu położyłam się na łóżko. W końcu miałam tylko położyć się normalnie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Odwiesiłem jej kurtkę na wieszak. Jeszcze wcześniej nie widziałem by była aż tak zmęczona. Ruszyłem do sypialni...To co zobaczyłem sprawiło, że stanął w drzwiach. Skrzyżowałem ręce na piersiach i tak chwilę stałem. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się pod nosem.

   -Ah ta baba.

I podszedłem do niej. Po kolei ściągałem jej ubrania tak, że została w samej bieliźnie. Nakryłem ją pod samą szyję i pocałowałem w czółko. Sam rozebrałem się i wskoczyłem do łóżka mocno przytulając się do niej...I nie minęła chwila, a również odpłynąłem.

***

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać. Gdy odkryłam się powiało lekko chłodem tak, że dostałam aż gęsiej skórki. Spojrzałam pod kołdrę i zorientowałam się, że leżę w samej bieliźnie. Oj ten mój skarb! Odwróciłam się i popatrzyłam na niego jak słodko spał. Na widok bezbronnego chłopaka kącik ust automatycznie uniósł się do góry... Jednak trzeba było wstać. I tak też uczyniłam. Ciepły prysznic szybko postawił mnie na nogi. Spakowałam swoje rzeczy do torby i wyszłam na zajęcia. Po drodze myślałam o co może chodzić Kamilowi....Czemu tak bardzo zabiega bym została na jego zajęciach? Tak o tym intensywnie myślałam, że nie zauważyłam kiedy zaszłam pod budynek. Weszłam do szatni i przebrałam się. Szybko dołączyłam do osób znajdujących się na sali. Po 10 minutach przyszedł Kamil. Miała na twarzy uśmiech od ucha do ucha.....Wnioskując chyba mu się udało to co chciał zrobić. Na zajęciach też tryskał energią. To chyba dobrze wróży. Jak nigdy zajęcia ciągnęły się niemiłosiernie długo. W końcu jednak skończyły się. Czekałam jak ludzie opuszczą salę, by podejść do niego. Lecz nim zdążyłam to zrobić, on stał już przede mną. W milczeniu przez chwile wymienialiśmy się spojrzeniami.

   -Powiesz mi w końcu czy nie?!-zapytałam dosyć dobitnie.
   -Moim głównym celem było zatrzymanie cię tu.....mi się udało. Reszta zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
   -O co ci chodzi?!

Byłam na niego już nieźle wkurzona. Czemu on ze mną tak pogrywa.

   -....a co jeśli powiem ci, że dostałaś możliwość chodzenia na jedne i drugie zajęcia?

Otworzyłam szeroko oczy patrząc na niego. Czy ja się nie przesłyszałam?

   -Co?
   -Dobrze słyszałaś.
   -Jak to zrobiłeś?-spytałam
   -Nieważne....Ważne jest teraz to czy skorzystasz z tego....Wiesz z czym to się będzie wiązać?
   -Z czym?
   -Z codziennym przebywaniem tutaj...dzień w dzień będziesz tańczyć...Wiem, że nie mogę od ciebie wymagać tego byś wybrała opcję którą ci zaoferowałem...Masz swoje życie...pracę....chłopaka...Zrobiłem jednak coś w tym kierunku i czekam na twoją odpowiedź.

W głowie przetwarzałam wszystko to co mi powiedział.....On, on załatwił mi możliwość uczęszczania na dwa rodzaje zajęć. Lecz będę musiała tu bywać codziennie. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko, bo będę mieć mecze....Ale teraz...gdy nie musiałabym wybierać między stylami....to sprawia.... że nie ważne jest jak dużo będę musiała poświęcić zrobię to....Zrobię to!-powtórzyłam w myślach. Mocno objęłam Kamila. Odwdzięczył mi się tym samym.

   -Kamil dziękuję!- i pocałowałam go w policzek. -jeszcze nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił.
   -Czyli zgadzasz się?-spytał
   -Tak!-krzyknęłam.
   -....w takim razie jutro zaczynasz zajęcia.-dodał po chwili

Oboje zaczęliśmy cieszyć się jak dzieci. Gdy ochłonęliśmy trochę ruszyłam w kierunku szatni. Wychodząc spotkałam mojego instruktora. Otworzył drzwi przepuszczając mnie w nich pierwszą. Cóż za dżentelmen.

   -Śpieszysz się?-zapytał.
 
Spojrzałam na zegarek.

   -Mam jeszcze jakieś 30 minut.
   -Więc w takim razie zapraszam cię na kawę....wolałbym na coś mocniejszego, ale pewnie do pracy potem idziesz.
   -No.
   -To jak?...Kawa czy czekolada?

Uśmiechnęłam się i uległam mówiąc:

   -Kawa.

Ruszyliśmy w kierunku najbliższej kawiarni. Nie czekaliśmy długo na nasze zamówienie. Pogadaliśmy sobie chwilę. Muszę przyznać, że nigdy nie spotkałam się z chłopakiem który aż tak by o mnie zabiegał. Podpytałam się go jak to wszystko załatwił. Opowiedział mi wszystko z najmniejszymi szczegółami.

   -Powiedz jak ja mam ci się odwdzięczyć, za to co dla mnie zrobiłeś?

Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

   -Wystarczy to, że będziesz tańczyć, a ja będę szczęśliwy patrząc jak jesteś coraz lepsza i bez problemu będę mógł powiedzieć, że to dzięki mnie.
   -Wszystko będzie dzięki tobie.....i dla ciebie-dodałam.

Ups!Chyba nie powinnam tego tak kończyć. Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na zegarek i szybko poderwałam się wiedząc, że za 15 minut mam stawić się na sali. On również wstał i zaproponował, że mnie odprowadzi. Nie miałam zbytnio innego wyboru jak się zgodzić. Odprowadził mnie pod sam blok. Cmoknęłam go w policzek i przytuliłam.

   -Dziękuję ci.-szepnęłam na ucho
   -Wiem, że się powtarzam, ale wiedz, że nie pozwoliłbym ci odejść-odpowiedział i jeszcze mocniej mnie ścisnął. 

Nie wiedziałam co powiedzieć. Odsunęłam się od niego po chwili,jeszcze raz podziękowałam i weszłam na klatkę. Nikt nie mógł sobie wyobrazić jaka jestem teraz szczęśliwa. Pędem wbiegłam na górę. Nacisnęłam na klamkę lecz okazało się, że drzwi są zamknięte. Czyli mój słodziak wyszedł już na trening. Przeszukałam całą torbę w celu znalezienia kluczy. Jak w końcu wyciągnęłam je szybko, otworzyłam mieszkanie i wbiegłam do środka. Torbę rzuciłam na podłogę i pobiegłam do łazienki. Prysznic, ubieranie i pędem na salę. Gdy znalazłam się w środku zespół już trenował. Trener zakomunikował mi, że jutro o 17:00 wyjeżdżamy do Rzeszowa. Dobrze, że tak późno, bo rano mam zajęcia. Wszystko minęło tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy trening się skończył. Jak z Patrykiem wróciliśmy do domu, od razu wzięłam się za zrobienie nam kolacji. Gdy usiedliśmy do stołu naszym głównym tematem była siatkówka. Nawet i w domu nie można od niej odpocząć. Wieczorem zasiedliśmy przed telewizorem z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu, lecz nim porządnie zdążył się zacząć Patryk już spał. Ja po chwili także odpłynęłam. Na szczęście rano obudziłam się przed tym jak budzik zdążył zadzwonić. Po cichutku wyszykowałam się i wyszłam. Byłam strasznie podekscytowana tym wszystkim. Ciekawa jestem, czy poradzę sobie....Na razie nikt nie wiedział o moich podwójnych zajęciach, nawet Malwa....a Patryk w ogóle nawet o tym nie wiedział. Gdy weszłam przebrana na salę zobaczyłam na niej dość sporo nowych twarzy. Lecz nie zdążyłam zbytnio nic przemyśleć, bo w tym momencie do środka weszły dobrze znane mi osoby...Wojtek wyjaśnił wszystko i zaczęliśmy ćwiczyć nowy układ. Obok mnie nagle pojawiła się Martyna mówiąc:

   -Cieszymy się, że dołączyłaś do nas- i posłała mi uśmiech.
   -Ja również-odpowiedziałam.

***
Później

Nim się obejrzałam siedziałam już w autokarze do Rzeszowa. Oczywiście nie obeszło by się gdybym całej drogi nie przepracowała. O 23 zajechaliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się w hotelu niedaleko hali w której jutro gramy. Od razu po odebraniu kluczy z recepcji udaliśmy się na nasze piętro. Padłam na łóżko. Jednak nie było mi dane cieszyć się chwilą spokoju. Do środka wpadł Patryk. Odwróciłam się do niego.

   -A ty czemu nie idziesz jeszcze spać?
   -Właśnie przyszedłem.
   -Nie masz mnie jeszcze dosyć?-zapytałam gdy on zbliżał się do mnie by po chwili wylądować obok.
   -Nie...A ty mnie?

Chwilę pokiwałam głową nie móc się zdecydować czy zrobić ruch głową na tak czy na nie.

   -No...może czasem.-powiedziałam uśmiechnięta.

Wtedy on zaczął mnie łaskotać.

   -Przestań proszę!-krzyczałam wiercąc się pod nim.
   -Nie.
   -Przestań!...Żartowałam przecież.

Z pewnym podejrzeniem spojrzał na mnie. Oplotłam swoje ręce na jego szyi.

   -Dobrze wiesz, że ciebie nigdy dość- i przyciągnęłam go do siebie.

Całowalibyśmy się tak, gdyby do pokoju ktoś nie wszedł. Patryk szybko ze mnie zlazł.

   -Przepraszam, naprawdę przepraszam nie chciałem wam przeszkadzać-powiedział śmiejąc się wiśnia.
   -Taaa....u ciebie to norma, że zawsze przychodzisz w nieodpowiednim momencie.-skomentowałam
   -Nie moja wina, że tak was kocham.

Oboje z Patrykiem popatrzyliśmy na niego i wybuchliśmy śmiechem.

   -Co chcesz?-zapytał mój chłopak.
   -Przyszedłem cię zabrać...Jutro ważny mecz, musimy być wypoczęci, a tak wyjdzie, że ani ty, ani my nie prześpimy tej nocy.
   -O czym ty mówisz?-spytał czarny.
   -No jak o czym?....O tych wszystkich ohhhh, aaaa, mocniej, mocniej i innych tego typu odgłosach....

Nie dokończył, bo zarobił ode mnie poduszką.

   -Idź ty zboczeńcu!-krzyknęłam.
   -W porządku, ale z Patrykiem....bez niego nie idę.-oznajmił nam
   -...to zabieraj go i idź!

Obaj spojrzeli na mnie.

   -No co?...bierz i zmykaj.
   -Najpierw zanim pójdę zrobię to!-powiedział Patryk

Znalazł się znów blisko mnie. W mgnieniu oka jego usta dotykały moich. Całowaliśmy się tak namiętnie i długo....Usłyszeliśmy głos wiśni, ale nie zareagowaliśmy

  -Czy musicie mi prezentować taki pocałunek? Po ślimaku to całujcie się jak jesteście sami....Nie wystarczy zwykły buziak i koniec?

Po chwili Patryk oderwał się i wraz z wiśnią wyszli z mojego pokoju. Przebrałam się i poszłam spać. Mecz zaczynał się o 14:30. Od 12:00 chłopaki byli na siłowni. Ja bez pośpiechu ubrałam się i również ruszyłam w tamtą stronę. W drzwiach zderzyłam się z kimś. Wszystko co miałam w rękach spadło na podłogę.

   -Przepraszam-powiedziałam.

Podniosłam wzrok i dopiero teraz zauważyłam Piotrka.

   -W takim razie nie przepraszam.....i uważaj jak chodzisz-powiedziałam
   -Ja?...ty lepiej patrz.

I zaśmiał się. Ja także zrobiłam to samo. Podszedł i przytulił mnie.

   -Oj Marta, Marta
   -Oj Piotrek, Piotrek.

Puścił mnie i pomógł posprzątać rzeczy.

   -Więc jak tam?-zapytał
   -W porządku. A u ciebie?
   -Też oczywiście.....Gdzie tak pędzisz?
   -Na trening do chłopaków, bo zaczęli właśnie jeśli dobrze się orientuję.
   -Tak...My właśnie skończyliśmy i oni teraz weszli na salę.
   -To dobrze.

Ktoś nagle krzyknął moje imię. Zobaczyłam biegnącego w tą stronę igłę. Od razu podniósł mnie i zaczął się kręcić.

   -Ależ ja cię dawno nie widziałem-powiedział odstawiając mnie z powrotem na ziemię.
   -Ja ciebie też Krzysiu.

Wtedy też zwrócił się do Nowakowskiego.

   -Ja tu wyszedłem cię szukać, bo myślałem,że coś ci się stało, a ty tu sobie z Martą gadasz i nawet mnie nie zawołałeś!-powiedział Igła robiąc obrażoną minę.

Mierzyli się przez chwilę wzrokiem, by po chwili zacząć się śmiać. Dołączyłam do nich i staliśmy tak po prostu śmiejąc się nie wiadomo z czego. Wszystko przerwał nam Kowal wołając chłopaków na siłownię.

   -No to do zobaczenia na meczu Marta!-krzyknął Piotrek.
   -Do zobaczenia.

I dołączyłam do chłopaków którzy grali już na sali. Nie trwało to długo. Wróciliśmy do hotelu, chwila odpoczynku i znów z powrotem na halę. O 14:30 zaczął się mecz. Niestety nie udało się nam wygrać meczu. Przegraliśmy z nimi 3:1 (25:27,25:21,25:19,25:14). Po grze chłopaki rozdali autografy. Zwinęliśmy się szybko i w drogę do Kędzierzyna.


***
Czas płynął bardzo szybko. Przyzwyczaiłam się już do tych codziennych zajęć...Teraz mogę trochę wyobrazić sobie co czują chłopaki gdy codziennie mają treningi. W Plus Lidze również szło nam dobrze. 18 lutego po wygranym meczu z Delectą Bydgoszcz podszedł do mnie Kamil.

   -A co ty tutaj robisz?-spytałam zdziwiona.
   -Przyszedłem na mecz...A co można robić innego w takich miejscach.?

Uśmiechnęłam się tylko nie odpowiadając mu nic.

   -Zapraszam cię dzisiaj do clubu.
  -Kamil.....-nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
   -Spokojnie....Wszyscy z naszej grupy idą, a raczej wszsycy ci co chodzą na zajęcia.....Co tydzień udządzane są tam takie małe pokazy tańców. Każdy może wziąć udział.
   -Nie rozumiem.
   -A co w tym trudnego..Idziesz i jak chcesz pokazać co umiesz wychodzisz i tańczysz....To jest świetny moment by sprawdzić się przed publicznością...Chodź!-przekonywał mnie patrząc tymi swoimi zielonymi oczętami.
   -Nie bardzo mogę.
   -Marta.....to jest świetna okazja.....Napewno nie pożałujesz.

Z jednej strony bardzo chciałam, ale z drugiej Patryk....odwróciłam się patrząc na niego.

   -Marta jak zostawisz go samego na jeden wieczór to nic się nie stanie.....No nie rezygnuj...Malwa też będzie.
   -Skąd wiesz?
   -Gadałem z nią już i się zgodziła......Jeśli ja ciebie nie przkonam, to na pewno ona to zrobi...Więc jak?-spytał.

Tak na mnie strasznie naciskał...Na odczepnego odpowiedziałam więc.

   -Dobra.
   -Świetnie widzimy się wieczorem.
   -A gdzie i o której?

Podał mi karteczkę na której było wszystko zapisane.

   -To do zobaczenia-powiedział, odwrócił się i poszedł.

Przeczytałam wszsytko informację na niej zawrte i wrzuciłam ją do kieszeni. Teraz muszę się zastanowić jak wyrwać się z mieszkania. Chyba nie zostaje mi nic innego jak pójść do Malwiny. Od razu wybrałam do niej numer i o wszystkim powiedziałam. Strasznie się cieszyła z tego powodu. Po powrocie do domu wzięłam się za szukanie odpowiedniego stroju na wyjście. Jak skompletowałam go to schowałam wszsytko do plecaka. Wróciłam do kuchni i patrzyła jak mój chłopak stoi przy kuchence i coś gotuje. Po cichutku usiadłam do stołu i patrzyłam jak porusza się przy kuchence tańcząc w rytm piosenki która akurat leciała w radiu. Miałam z tego niezły ubaw. Zauważył mnie dopiero wtedy gdy chciał zrobić obrót.

   -Długo już tu siedzisz?
   -Dość, by widzieć, jak tańczysz.
   -Prawda, że gdybym nie został siatkarzem, to byłym tancerzem?-zapytał śmiejąc się.
   -Pewnie, że tak. Masz do tego talent.
   -Wiem.

Gdy skończył rozłożył nam przyrządzoną przez siebie potrawę. Przyznaję, że była pyszna. Poinformowałam go przy okazji, że idę dzisiaj do Malwiny i nie wiem kiedy wrócę. Zasmucił się nieco tą wiadomością. Koło 19:00 wyszłam i skierowałam się do niej. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a po chwili zobaczyłam ją, w beżowej krótkiej sukience.

   -Wow-powiedziałam.
   -Dzięki wchodź.

Szybko znalazłam się w mieszkaniu. Odłożyłam rzeczy na podłogę i ściągnęłam kurtkę. Złapała mnie za rękę i od razu zaciągnęła do łazienki. Popchnęła mnie tak, że usiadłam na stołku i zaczęła mnie malować. Gdy to skończyła czarowała coś przy włosach.Zrobiła mi kłosa. W tym czasie opowiedziałam jej wszystko to co zrobił dla mnie Kamil

   -Kurczę Marta!!! Przecież widać to, że podobasz się mu.
   -A komu ja się nie podobam?-spytałam, a po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
   -No nie znam takiego
   -No właśnie....Ale przecież i tak powiedziałam mu, że nic między nami nie będzie....
   -No i ?
   -No i nie musiał dla mnie tego robić.
   -Nie, ale chciał..
   -Dobra skończymy ten temat.Szykujmy się, bo zaraz wychodzimy-powiedziałam wychodząc z łazienki.
Przebrałam się w to co wzięłam.
   -Przepraszam cię ale gdzie ty masz nogi?-zapytała Malwa wchodząc do pokoju.
Popatrzyłam na nią jak na głupią.

   -Nie rozumiem
   -Nie rozumiesz?!....Gdzie masz sukienkę?!
   -Aaa....o to ci chodzi.Dziś postanowiłam założyć spodnie, poza tym na dworze jest zimno.
  -To co?!
  -To nic!-i podeszłam do niej. Pocałowałam w policzek i wyminęłam znów wchodząc do łazienki.

Zrobiłyśmy ostatnie poprawki i wyszłyśmy. O 20:47 byłyśmy na miejscu. Bez problemu odnalazłyśmy osoby z którymi spotykamy się na zajęciach. Wśród nich stał Kamil. Wyglądał tak inaczej....Przyjrzałam się mu uważnie. Jeansy, szara koszulka i na to czarny sweterek...Nie widziałam go jeszcze w takim wydaniu. Zazwyczaj miał na sobie krótkie spodenki i koszulkę bez rękawków ukazującą jego bicepsy. Podszedł i przywitał się z nami całując w policzek. Zdjęłyśmy odzienie wierzchnie i usiadłyśmy obok reszty. Po chwili do stolika podeszła młoda dziewczyna stawiając na stoliku szklanki z napojem. Malwina od razu złapała za jedną z nich.

   -Nie pijesz?-zapytał Kamil
   -Nie, jutro zajęcia i praca.
   -Przestań!...Jeden drink nic nie zaszkodzi.
   -Marta, zabaw się....Ostatnim razem piłaś chociaż nie mogłaś-przypomniała Malwa.

Spojrzałam na nią. Przypomniała mi się wtedy cała akcja, gdy po raz pierwszy wyszłyśmy gdzieś razem z siatkarzami...Skończyło się to ściąganiem mnie przez Patryka z baru.

   -Weź nie przypomniaj mi tamtego.
   -A co zrobiła?-dopytywał się Kamil
   -Nie mów Malwina, to było głupie.
   -Aj Marta każdemu kiedyś coś takiego się zdarzyło.-odpowiedział mi chłopak. I zaczął też coś opowiadać. Gdy skończył w zamian wyjawiłam mu swoją historię. Śmiał się z tego.

   -Czyli byłaś pijana?-zapytał nie mogąc opanować śmiechu.
   -Nie byłam!-poprawiłam go.
   -W takim razie pij, bo chciałbym byś coś podobnego zaprezentowała.

Zamurowała mnie jego wypowiedź. Przybrałam poważny wyraz twarzy. On zauważył, że trochę przesadził.

   -...no...może nie dokońca to, ale byś wyszła i zatańczyła....Patrz wszyscy pomału wychodzą już.

I spojrzałam w kierunku parkietu. Nawet nie wiem kiedy moja przyjaciółka zostawiła mnie samą. Właśnie teraz szalała z jakimś brunetem pośrodku, a reszta obserwowała to.

   -Twoja przyjaciółka już poszła...Teraz twoja kolej-wyszeptał mi do ucha.

Odwróciłam głowę w jego stronę. Jego twarz znajdowała się blisko mojej. Spojrzałam na jego usta...... Ja jestem jakaś nienormalna!...Nie zdziw się, że kiedyś coś się stanie, gdy sama prowokujesz go i dajesz nadzieję...Ale gdy tak na niego patrzyłam...W tej chwili gdybym stała na pewno nogi same ugięły by mi się pod wpływem jego wzroku...Jednak na szczęście jedno z nas zachowało trzeźwy umysł....(i na nieszczęście nie byłam to ja). Spuścił wzrok pokazując bym zrobiła to samo. Ujrzałam wtedy wyciągniętą w moją stronę jego dłoń.

   -Więc jak?-spytał.

Uśmiechnęłam się i położyłam swą rękę na jego. Wstaliśmy i wyszliśmy na parkiet. Szybko wmieszaliśmy się w tłum tańczących osób robiąc to samo. Trochę się zmachałam więc wróciłam do stolika napić się tego drinka. Wypiłam naraz całego, tak byłam spragniona. Jednak było mi mało więc podeszłam do baru zamawiając jeszcze raz to samo. Również bez problemu opróżniłam całą zawartość szklanki i wróciłam na parkiet. Kamil tańczył z jakąś laską, a ja wygłupiałam się w tańcu z Malwą. Gdy z głośników poleciała kolejna piosenka, podeszłam do Kamila wciągając go w sam środek tańczącego tłumu. Ludzie bez problemu zrozumieli to co chciałam zrobić i rozsunęli się na boki. Ja zaczęłam tańczyć wkoło niego...Wpierw chyba nie wiedział co ma robić, ale po chwili dołączył do mnie. Wykonywałam kroki i figury których na razie się nauczyłam....Zdziwił mnie jedynie fakt, że Kamil tańcząc wiedział jak ma wyglądać dana figura, albo co teraz zrobie...I nie chodzi mi tylko o tańce których on uczył, ale również o ten drugi rodzaj zajęć.....Lecz przestałam o tym myśleć. Wsłuchałam się w muzykę.....Udało się nam dobrnąć do końca piosenki. Usłyszeliśmy wielkie brawa. Nie rozmumiem zbytnio za co, gdyż nic wielkiego nie zrobiliśmy. Dj wtedy zwolnił trochę tempo i puścił coś wolnego. Nie czekałam długo na to by zatańczyć z nim gdyż w jednej sekundzie znalazłam się już blisko niego. Obejmował mnie w talii, a ja swoje ręce zarzuciłam mu na ramiona....Nadal jednak po poprzednim tańcu czułam na sobie to jak przejeżdża dłońmi po moich udach, jak przyciąga mnie do siebie mocno, ręką obejmuje w talii, ....a na szyji czuję jego oddech. Aż dostałam gęsiej skórki na samo wspomnienie....Jeszcze teraz jego ręce zsunęły się z talii, w kierunku pośladków. Jednak nie położył dłoni na nich. Nie mogłam dłużej tego już wytrzymać. Marzyłam o tym by poczuć smak jego ust, tylko przez moment, tylko przez jedną sekundę. I tak też zrobiłam. Przyciągnęłam jego głowę do swojej. Swoimi ustami odnalazłam jego i zaczęliśmy się całować. Dłonią jeździłam mu po karku, a on swoją wplątał we włosy i przyciągnął do siebie jeszcze bardziej. Oderwałam się od niego czując, że przekroczyłam granice...i to bardzo.

   -Przepraszam....-wypowiedziałam po tym jak złapałam już oddech.
   -Nie przepraszaj, nie masz za co...

Opuściłam go wracając do stolika.....I tak bawiliśmy się prawie do 4:00. Lecz zanim wróciliśmy do domu z paroma osobami szwendaliśmy się jeszcze po mieście. Zdecydowałam, że przenocuję u Malwiny, a rano wrócę do domu. Na szczęście wiśni nie było, więc spokojnie przebrałyśmy się i położyłyśmy na jej łóżku.

   -Śpisz?-spytałam, przerywając ciszę.
   -Nie....A co?
   -Chcę ci coś powiedzieć.

Odwróciłam się do niej twarzą. Ona zrobiła to samo. Mimo że nie widziałam jej w tych ciemnościach wiedziałam, że patrzy na mnie.

   -Co się stało Marta?-zapytała.
   -Zrobiłam coś strasznego-i zakryłam twarz dłońmi.

Objęła mnie ramieniem. Nie mówiła nic. W końcu wzięłam się w garść i powiedziałam:

   -Pocałowałam Kamila.
   -Co zrobiłaś?!-zapytała podniesionym głosem
   -Pocałowałam go!......Malwa, wiesz co jest w tym najgorsze?
   -To jest jeszcze coś gorszego niż to?
   -Tak.
   -Co?
   -To, że wcale nie żałuję że to zrobiłam.

Gdybym teraz zapaliła światło zobaczyłam wyraz twarzy Malwy. Zazwyczaj w takich momentach miała rozdziawioną buzię i szeroko otwarte oczy.

   -...ale...jak...to...ty....-wydukała.
   -Czuję się z tym okropnie, że zrobiłam to Patrykowi,.... ale nie wiem czemu nie boję się niczego.. Na szczęście on nie dowie się o tym co zaszło, a ja zapomnę o pocałunku i nie będę miała wyrzutów sumienia.
   -Jesteś pewna, że tak będzie?....Nie będzie ci ciężko z tym, że ukrywasz coś przed Patrykiem,... że zdradziłaś go?...W końcu on jest uczciwy w stosunku do ciebie a ty co?
   -Malwa....nie dobijaj mnie jeszcze bardziej proszę...Nigdy nie wybaczyłabym sobie gdybym miała go zranić.
   -Czy ty go jeszcze kochasz?-zapytała.
   -Tak!  Kocham go bardzo.
   -Nie będę cię oceniać Marta, bo mnie samej zdarzyło się coś takiego w związku z wiśnią. I z doświadczenia powiem ci, że sumienie będzie cię tak męczyć, że nie wytrzymasz i mu to powiesz.
   -Powiedziałaś mu?-spytałam
   -Tak...Było ciężko, ale prawdziwa miłość przetrwa w końcu wszystko.
   -No fakt.
   -Wiem, że bardzo się kochacie z Patrykiem. Co do tego nie mam wątpliwości, ale uwierz mi, że sama nie poradzisz sobie z tym.
  -W razie czego mam ciebie.Prawda?
  -Tak...masz mnie-odpowiedziała z takim ciepłem w głosie.

Mocno ją przytuliłam i poszłyśmy spać. Właściwie czegoś takiego nie można nazwać spaniem, a drzemkną, bo o 8.30 wstałam już. Wzięłam szybko prysznic, zjadłam coś i naszykowałam przyjaciółce śniadanie. Zostawiłam karteczkę i wyszłam. Przed drzwiami naszego mieszkania zjawiłam się o 9.15. Po cichu otworzyłam zamek i weszłam do środka. Odwóciłam się i aż krzyknęłam.

   -Boże Patryk przestraszyłeś mnie!- i odłożyłam torbę.

Podeszłam pocałowałam go i zaczęłam się rozbierać. On nadal stał.

   -Co tam?...Jak ci wieczór minął?-zapytałam wieszając kurtkę.
   -Świetnie!

I wtedy rzucił w moją stronę....


                                           _____________________________

Przepraszam was, że nie wrzucałam nic długo, ale nie miałam kiedy...szkoła rozumiecie... Dodaję więc dziś. Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział. 
Jak myślicie co mógł rzucić w jej stronę?...Kolejny postaram dodać się w następnym tygodniu, zapewne w weekend....Więc do weekendu :)