sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 32



                   "Kon­cert miał dziw­nie nieskład­ne brzmienie:
                         wpierw grały zmysły, po­tem sumienie"


Pod koniec stycznia musiałam już zadecydować o tym jakie z zajęć wybieram. Wciąż jednak nie potrafiłam.... Właściwie to raczej polegało na tym albo grupowe albo Kamil,bo sądzę,że dla niego zostałabym na tych drugich...Na szczęście w stosunku do mnie zachowywał się już normalnie. Ostatniego dnia stycznia przed zajęciami Kamil złapał mnie.

   -I wybrałaś już?-zapytał
   -Nie.
   -A wiesz,że dziś musisz już to zrobić.
   -Tak...mam nadzieję,że po tych zajęciach będę potrafiła się zdecydować.
   -Znasz moje zdanie w tej sprawie.-Powiedział uśmiechając się.
   -Tak,ale pozwól,że to ja zdecyduje o tym...
   -Oczywiście

I zostawił mnie na sali. Dziś zajęcia prowadził Martyna z Wojtkiem...Nie ma to jak hip-hop - chwilowe oderwanie od rzeczywistości. Zajęcia strasznie szybko minęły. W przebieralni nie włączyłam się do rozmowy z resztą osób. Malwina nie miała problemu z wyborem. Od razu wiedziała,że pójdzie na latynoskie.

   -Marta sorki,ale muszę lecieć. Izka ma jakiś "kryzys" i muszę jej pomóc.
   -Dobra...do zobaczenia.
   -Pa.

Pocałowała mnie w policzek i wybiegła. Dziewczyn z każdą chwilą ubywało. A ja nadal tam siedziałam. Gdy zostałam sama przez przypadek ktoś wszedł.

   -Przepraszam-powiedział męski głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam go odwróconego.
   -Nic się nie stało.-i szybko wciągnęłam koszulkę. -Już możesz-odpowiedziałam po momencie

Odwrócił się i spojrzał na mnie. Szybko znalazł się obok.

   -Hej co jest?
   -...wybrałam już-powiedziałam patrząc na niego..
   -Tak?...to mów.
   -Nie będziesz raczej zadowolony.
   -Marta nie rób tego!-powiedział szczegółowo podkreślając każde słowo
   -Przepraszam,...to moja ostateczna decyzja.

Spojrzał na mnie i wstał. Chodził przez chwilę w tą i z powrotem. Widziałam,że bardzo wkurzyła go wiadomość. W jednej sekundzie ukucnął przede mną i chwycił moje dłonie.

   -Nie mogę pozwolić byś zmarnowała swój talent!
   -Uważasz,że wybierając tamten kierunek zmarnuje się?!-wstałam i patrzyłam na niego.-myślałam,że wierzysz we mnie!-wykrzyczałam

Złapał mnie za ramiona.

   -Bo wierze..jak nikt w ciebie wierze,ale nie chcę byś rezygnowała z moich zajęć...Tańczyć w grupie może każdy,a w latynoamerykańskich nie. Do tych drugich trzeba mieć "smykałkę" i ty ją masz...Marta proszę cię!-wypowiedział to błagalnie
   -Kamil zdecydowałam już

Odwróciłam się by ukryć przed nim moje łzy. Wzięłam torbę i kierowałam się już w stronę wyjścia,ale on złapał mnie za rękę. Czułam jak kciukiem jeździł po wierzchu mojej dłoni. Czemu on mi to tak utrudnia?

   -Marta....
   -Nie!

Przez chwilę nic nie mówił. Odwrócił mnie i spojrzał w oczy. Chciał coś bardzo powiedzieć,ale nie potrafił tego z siebie wydusić.

   -Niech to szlag!-puścił moją rękę i stanął do mnie tyłem.

Ja wciąż czekałam na to co powie. Uderzył ręką w szafkę. Odskoczyłam trochę do tyłu ze względu na to ,że nigdy nie widziałam go w tym stanie. Słyszałam jak wziął głęboki oddech i znów spojrzał na mnie.

   -Nie pozwolę na to!.....Zrobię wszystko co w mojej mocy by cię tu zatrzymać!...I wiem nawet już jak.
   -Co ty chcesz zrobić?-zapytałam z lekkim niepokojem.
   -Dowiesz się tego jutro,jeśli oczywiście uda mi się.
   -Powiedz mi!
   -Nie!....Proszę cię tylko o czas. Jutro na zajęciach powiem ci wszystko.
   -Zrób to teraz!
   -Nie!Nie chcę nikomu zrobić nadziei.

Powiedział to i wyszedł. Ja nadal nie mogłam otrząsnąć się po tej rozmowie. Co on kombinuje? Poza tym czemu tak bardzo zależy mu na tym bym u niego została? Nie myśląc za długo wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z budynku. W drodze powrotnej kupiłam świeże pieczywo na śniadanie. Po powrocie do domu od razu wzięłam gorący prysznic. Patryk przez ten czas naszykował nam kanapki.

   -Mam pomysł-oznajmił biorąc gryz kanapki.
   -Jaki?
   -Wyjdźmy gdzieś teraz. Mam dzisiaj wolne i chciałbym ten cały dzień spędzić z tobą.
   -W porządku-odpowiedziałam nie bardzo zachwycona, gdyż moją głowę zaprzątało co innego.
   -Coś się stało?-spytał
   -Wszystko w porządku.
   -Chyba raczej nie-i położył swoją dłoń na mojej.

Spojrzałam na niego. Wymusiłam by na twarzy zagościł uśmiech.

   -Więc co planujesz?-zapytałam
   -Ubierz się ciepło-i wstał od stołu. Podszedł pocałował mnie w policzek i udał się do sypialni.

Dokończyłam więc jeść i również dołączyłam do niego. Zastanawiałam się co mam założyć.

   -Kochanie powiesz mi gdzie idziemy, bo nie wiem co mam włożyć...-spytałam się go.
   -Mówię, że coś ciepłego.
   -No prosssszzzzęę-i podeszłam do niego zaplatając mu dłonie na szyi. On mocno objął mnie w pasie.
   -Nic z tego słońce-skradł mi buziaka i odszedł.

Więc wyciągnęłam z szafy ciuchy i szybko założyłam je.Gdy byłam gotowa wyszliśmy. Wciąż zastanawiałam się gdzie zmierzamy. Ruszyliśmy w kierunku centrum. Nagle wśród tłumu wypatrzyłam takiego jednego wielkoluda.....Uśmiechnęłam się i zauważyłam jak macha już w naszym kierunku. W miarę zbliżania się do niego, dostrzegłam też Hankę, Wiśnię i Malwę. Od razu podeszliśmy do nich. Cieszyłam się, że znów je widzę.

   -Więc to oni są tą niespodzianką?-skierowałam pytanie do Patryka.
   -Nie do końca my-odpowiedział Możdżon.......-tylko to-stanął bokiem i wskazał ręką miejsce.

Uśmiechnęłam się.

   -To wy umiecie jeździć na łyżwach?-zapytałam
   -A dlaczego mamy nie umieć?-odparł wiśnia.
   -Nie wiem właśnie.
   -Pokażę ci kto tu nie umie jeździć- i pokazał mi język. Szybko odwdzięczyłam się mu tym samym.
   -...dobra chodźmy wypożyczyć sprzęt i na tafle-przerwała nasze przekomarzanie Hanka.
   -Zgadzam się z nią-dodała Malwa i wszyscy ruszyliśmy w kierunku budki z wypożyczalnią łyżew.

Na szczęście nie miałyśmy z dziewczynami problemu z numerami. Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o chłopakach......Wszystkie trzy śmiałyśmy się, gdy nasi mężczyźni co chwila wymieniali łyżwy, gdyż nie mogli dostać takich z odpowiednim numerem. Gdy wszystkie zdążyłyśmy już porządnie zmarznąć, oni dopiero oznajmili nam, że znaleźli coś.

   -Nareszcie!-powiedziałam wstając.
   -Dobra, dobra-odpowiedział Patryk i podszedł do mnie łapiąc za dłoń.

Weszliśmy na lód. Kiedyś pamiętam jeździłam często na łyżwach. Teraz muszę tylko przypomnieć sobie jak się to robi....Okazało się jednak, że z całej naszej paczki najlepiej sobie radziła męska część towarzystwa. Patryk po zrobieniu pełnego okrążenia podjechał do mnie i łapiąc za rękę pociągnął.

   -Ty zwariowałeś?!-krzyknęłam.
   -Nie....no może właściwie to tak licząc wariacje przez ciebie.

Zaśmiałam się.

   -Pomogę ci-zaoferował.

Pokazywał jak poruszać nogami.

   -....kochanie, ale ugnij jeszcze trochę te kolanka.

Zrobiłam co mi kazał.

   -Nie, nie tak.-powiedział i podjechał ustawiając się za mną.
   -Skarbie, a czemu znajdujesz się za mną?...Kolanka przecież mam z przodu-powiedziałam obracając do niego twarz.
   -Właściwie to nic...Chcę po prostu cię przytulić.....i pocałować.

Jak powiedział tak też zrobił. Z każdą chwilą szło mi coraz lepiej. Jednak oczywiście nie obyłoby się bez kilku gleb.... Wiśnia nie mógł darować mi tego co powiedziałam i przy pierwszej nadarzającej się okazji podciął mnie tak, że wyrżnęłam na tyłek.

   -Niech cię złapie tylko!-krzyknęłam w jego kierunku.

W wystawionym jęzorem jechał tyłem, gdy nagle sam na kogoś wpadł. Podniósł się i chciał powiedzieć mu coś, ale gdy się obrócił zabrakło mu języka w gębie. Przed nim stał nieźle napakowany koleś.

   -Przepraszam pana!-powiedział wiśnia
   -Następnym razem uważaj jak jeździsz!-odparł mu mięśniak i odjechał.

Wszyscy mieli z niego niezłą pompę. Patryk próbował pomóc mi wstać, ale nie dał rady i w końcu sam wylądował na lodzie obok mnie. Siedzieliśmy i śmialiśmy się. Łukasz tylko rzucił w naszym kierunku

   -Bardzo śmieszne!

Gdy czas jazdy się skończył poszliśmy na gorącą czekoladę do kawiarni obok. Troszkę zasiedzieliśmy się tam i do domu zaszliśmy o 21:00. Jak tylko weszłam do środka od razu jak długa runęłam na kanapę. Nie ściągnęłam nawet butów. Nie miałam na nic ochoty. Byłam po prostu zmęczona. Usłyszałam tylko śmiech Patryka. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego.

   -I czego się śmiejesz?-zapytałam
   -Wyglądasz jakby ktoś nieźle cię wymęczył.
   -Tak się właśnie czuję.
   -Nie wiem co by było gdybyś była u nas na treningu....Normalnie nie wyszłabyś z sali sama o własnych siłach.
   -Nie przesadzaj!
   -Mówię serio.

Nie odpowiedziałam nic, tylko położyłam się. Poczułam nagle jego dłoń wpierw na mojej łydce. Myślałam, że chce zdjąć moją nogę z kanapy, ale on zamiast tego posuwał dłoń dalej...w górę, coraz wyżej i wyżej. Zatrzymała się ona na pośladku.....Potem wślizgnęła się pod koszulkę.

   -Proszę nie dziś Patryk.-odpowiedziałam zmarnowana.
   -A wstaniesz i normalnie pójdziesz się położyć?-zapytał

W myślach powiedziałam "Nie nie pójdę, bo jest mi tak dobrze"...Na głos wypowiedziałam jednak coś zupełnie przeciwnego.

   -Tak-i podniosłam się.

Pomógł mi zdjąć kurtkę i buty. Ja od razu poszłam do sypialni. W ubraniu położyłam się na łóżko. W końcu miałam tylko położyć się normalnie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Odwiesiłem jej kurtkę na wieszak. Jeszcze wcześniej nie widziałem by była aż tak zmęczona. Ruszyłem do sypialni...To co zobaczyłem sprawiło, że stanął w drzwiach. Skrzyżowałem ręce na piersiach i tak chwilę stałem. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się pod nosem.

   -Ah ta baba.

I podszedłem do niej. Po kolei ściągałem jej ubrania tak, że została w samej bieliźnie. Nakryłem ją pod samą szyję i pocałowałem w czółko. Sam rozebrałem się i wskoczyłem do łóżka mocno przytulając się do niej...I nie minęła chwila, a również odpłynąłem.

***

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać. Gdy odkryłam się powiało lekko chłodem tak, że dostałam aż gęsiej skórki. Spojrzałam pod kołdrę i zorientowałam się, że leżę w samej bieliźnie. Oj ten mój skarb! Odwróciłam się i popatrzyłam na niego jak słodko spał. Na widok bezbronnego chłopaka kącik ust automatycznie uniósł się do góry... Jednak trzeba było wstać. I tak też uczyniłam. Ciepły prysznic szybko postawił mnie na nogi. Spakowałam swoje rzeczy do torby i wyszłam na zajęcia. Po drodze myślałam o co może chodzić Kamilowi....Czemu tak bardzo zabiega bym została na jego zajęciach? Tak o tym intensywnie myślałam, że nie zauważyłam kiedy zaszłam pod budynek. Weszłam do szatni i przebrałam się. Szybko dołączyłam do osób znajdujących się na sali. Po 10 minutach przyszedł Kamil. Miała na twarzy uśmiech od ucha do ucha.....Wnioskując chyba mu się udało to co chciał zrobić. Na zajęciach też tryskał energią. To chyba dobrze wróży. Jak nigdy zajęcia ciągnęły się niemiłosiernie długo. W końcu jednak skończyły się. Czekałam jak ludzie opuszczą salę, by podejść do niego. Lecz nim zdążyłam to zrobić, on stał już przede mną. W milczeniu przez chwile wymienialiśmy się spojrzeniami.

   -Powiesz mi w końcu czy nie?!-zapytałam dosyć dobitnie.
   -Moim głównym celem było zatrzymanie cię tu.....mi się udało. Reszta zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
   -O co ci chodzi?!

Byłam na niego już nieźle wkurzona. Czemu on ze mną tak pogrywa.

   -....a co jeśli powiem ci, że dostałaś możliwość chodzenia na jedne i drugie zajęcia?

Otworzyłam szeroko oczy patrząc na niego. Czy ja się nie przesłyszałam?

   -Co?
   -Dobrze słyszałaś.
   -Jak to zrobiłeś?-spytałam
   -Nieważne....Ważne jest teraz to czy skorzystasz z tego....Wiesz z czym to się będzie wiązać?
   -Z czym?
   -Z codziennym przebywaniem tutaj...dzień w dzień będziesz tańczyć...Wiem, że nie mogę od ciebie wymagać tego byś wybrała opcję którą ci zaoferowałem...Masz swoje życie...pracę....chłopaka...Zrobiłem jednak coś w tym kierunku i czekam na twoją odpowiedź.

W głowie przetwarzałam wszystko to co mi powiedział.....On, on załatwił mi możliwość uczęszczania na dwa rodzaje zajęć. Lecz będę musiała tu bywać codziennie. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko, bo będę mieć mecze....Ale teraz...gdy nie musiałabym wybierać między stylami....to sprawia.... że nie ważne jest jak dużo będę musiała poświęcić zrobię to....Zrobię to!-powtórzyłam w myślach. Mocno objęłam Kamila. Odwdzięczył mi się tym samym.

   -Kamil dziękuję!- i pocałowałam go w policzek. -jeszcze nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił.
   -Czyli zgadzasz się?-spytał
   -Tak!-krzyknęłam.
   -....w takim razie jutro zaczynasz zajęcia.-dodał po chwili

Oboje zaczęliśmy cieszyć się jak dzieci. Gdy ochłonęliśmy trochę ruszyłam w kierunku szatni. Wychodząc spotkałam mojego instruktora. Otworzył drzwi przepuszczając mnie w nich pierwszą. Cóż za dżentelmen.

   -Śpieszysz się?-zapytał.
 
Spojrzałam na zegarek.

   -Mam jeszcze jakieś 30 minut.
   -Więc w takim razie zapraszam cię na kawę....wolałbym na coś mocniejszego, ale pewnie do pracy potem idziesz.
   -No.
   -To jak?...Kawa czy czekolada?

Uśmiechnęłam się i uległam mówiąc:

   -Kawa.

Ruszyliśmy w kierunku najbliższej kawiarni. Nie czekaliśmy długo na nasze zamówienie. Pogadaliśmy sobie chwilę. Muszę przyznać, że nigdy nie spotkałam się z chłopakiem który aż tak by o mnie zabiegał. Podpytałam się go jak to wszystko załatwił. Opowiedział mi wszystko z najmniejszymi szczegółami.

   -Powiedz jak ja mam ci się odwdzięczyć, za to co dla mnie zrobiłeś?

Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

   -Wystarczy to, że będziesz tańczyć, a ja będę szczęśliwy patrząc jak jesteś coraz lepsza i bez problemu będę mógł powiedzieć, że to dzięki mnie.
   -Wszystko będzie dzięki tobie.....i dla ciebie-dodałam.

Ups!Chyba nie powinnam tego tak kończyć. Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na zegarek i szybko poderwałam się wiedząc, że za 15 minut mam stawić się na sali. On również wstał i zaproponował, że mnie odprowadzi. Nie miałam zbytnio innego wyboru jak się zgodzić. Odprowadził mnie pod sam blok. Cmoknęłam go w policzek i przytuliłam.

   -Dziękuję ci.-szepnęłam na ucho
   -Wiem, że się powtarzam, ale wiedz, że nie pozwoliłbym ci odejść-odpowiedział i jeszcze mocniej mnie ścisnął. 

Nie wiedziałam co powiedzieć. Odsunęłam się od niego po chwili,jeszcze raz podziękowałam i weszłam na klatkę. Nikt nie mógł sobie wyobrazić jaka jestem teraz szczęśliwa. Pędem wbiegłam na górę. Nacisnęłam na klamkę lecz okazało się, że drzwi są zamknięte. Czyli mój słodziak wyszedł już na trening. Przeszukałam całą torbę w celu znalezienia kluczy. Jak w końcu wyciągnęłam je szybko, otworzyłam mieszkanie i wbiegłam do środka. Torbę rzuciłam na podłogę i pobiegłam do łazienki. Prysznic, ubieranie i pędem na salę. Gdy znalazłam się w środku zespół już trenował. Trener zakomunikował mi, że jutro o 17:00 wyjeżdżamy do Rzeszowa. Dobrze, że tak późno, bo rano mam zajęcia. Wszystko minęło tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy trening się skończył. Jak z Patrykiem wróciliśmy do domu, od razu wzięłam się za zrobienie nam kolacji. Gdy usiedliśmy do stołu naszym głównym tematem była siatkówka. Nawet i w domu nie można od niej odpocząć. Wieczorem zasiedliśmy przed telewizorem z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu, lecz nim porządnie zdążył się zacząć Patryk już spał. Ja po chwili także odpłynęłam. Na szczęście rano obudziłam się przed tym jak budzik zdążył zadzwonić. Po cichutku wyszykowałam się i wyszłam. Byłam strasznie podekscytowana tym wszystkim. Ciekawa jestem, czy poradzę sobie....Na razie nikt nie wiedział o moich podwójnych zajęciach, nawet Malwa....a Patryk w ogóle nawet o tym nie wiedział. Gdy weszłam przebrana na salę zobaczyłam na niej dość sporo nowych twarzy. Lecz nie zdążyłam zbytnio nic przemyśleć, bo w tym momencie do środka weszły dobrze znane mi osoby...Wojtek wyjaśnił wszystko i zaczęliśmy ćwiczyć nowy układ. Obok mnie nagle pojawiła się Martyna mówiąc:

   -Cieszymy się, że dołączyłaś do nas- i posłała mi uśmiech.
   -Ja również-odpowiedziałam.

***
Później

Nim się obejrzałam siedziałam już w autokarze do Rzeszowa. Oczywiście nie obeszło by się gdybym całej drogi nie przepracowała. O 23 zajechaliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się w hotelu niedaleko hali w której jutro gramy. Od razu po odebraniu kluczy z recepcji udaliśmy się na nasze piętro. Padłam na łóżko. Jednak nie było mi dane cieszyć się chwilą spokoju. Do środka wpadł Patryk. Odwróciłam się do niego.

   -A ty czemu nie idziesz jeszcze spać?
   -Właśnie przyszedłem.
   -Nie masz mnie jeszcze dosyć?-zapytałam gdy on zbliżał się do mnie by po chwili wylądować obok.
   -Nie...A ty mnie?

Chwilę pokiwałam głową nie móc się zdecydować czy zrobić ruch głową na tak czy na nie.

   -No...może czasem.-powiedziałam uśmiechnięta.

Wtedy on zaczął mnie łaskotać.

   -Przestań proszę!-krzyczałam wiercąc się pod nim.
   -Nie.
   -Przestań!...Żartowałam przecież.

Z pewnym podejrzeniem spojrzał na mnie. Oplotłam swoje ręce na jego szyi.

   -Dobrze wiesz, że ciebie nigdy dość- i przyciągnęłam go do siebie.

Całowalibyśmy się tak, gdyby do pokoju ktoś nie wszedł. Patryk szybko ze mnie zlazł.

   -Przepraszam, naprawdę przepraszam nie chciałem wam przeszkadzać-powiedział śmiejąc się wiśnia.
   -Taaa....u ciebie to norma, że zawsze przychodzisz w nieodpowiednim momencie.-skomentowałam
   -Nie moja wina, że tak was kocham.

Oboje z Patrykiem popatrzyliśmy na niego i wybuchliśmy śmiechem.

   -Co chcesz?-zapytał mój chłopak.
   -Przyszedłem cię zabrać...Jutro ważny mecz, musimy być wypoczęci, a tak wyjdzie, że ani ty, ani my nie prześpimy tej nocy.
   -O czym ty mówisz?-spytał czarny.
   -No jak o czym?....O tych wszystkich ohhhh, aaaa, mocniej, mocniej i innych tego typu odgłosach....

Nie dokończył, bo zarobił ode mnie poduszką.

   -Idź ty zboczeńcu!-krzyknęłam.
   -W porządku, ale z Patrykiem....bez niego nie idę.-oznajmił nam
   -...to zabieraj go i idź!

Obaj spojrzeli na mnie.

   -No co?...bierz i zmykaj.
   -Najpierw zanim pójdę zrobię to!-powiedział Patryk

Znalazł się znów blisko mnie. W mgnieniu oka jego usta dotykały moich. Całowaliśmy się tak namiętnie i długo....Usłyszeliśmy głos wiśni, ale nie zareagowaliśmy

  -Czy musicie mi prezentować taki pocałunek? Po ślimaku to całujcie się jak jesteście sami....Nie wystarczy zwykły buziak i koniec?

Po chwili Patryk oderwał się i wraz z wiśnią wyszli z mojego pokoju. Przebrałam się i poszłam spać. Mecz zaczynał się o 14:30. Od 12:00 chłopaki byli na siłowni. Ja bez pośpiechu ubrałam się i również ruszyłam w tamtą stronę. W drzwiach zderzyłam się z kimś. Wszystko co miałam w rękach spadło na podłogę.

   -Przepraszam-powiedziałam.

Podniosłam wzrok i dopiero teraz zauważyłam Piotrka.

   -W takim razie nie przepraszam.....i uważaj jak chodzisz-powiedziałam
   -Ja?...ty lepiej patrz.

I zaśmiał się. Ja także zrobiłam to samo. Podszedł i przytulił mnie.

   -Oj Marta, Marta
   -Oj Piotrek, Piotrek.

Puścił mnie i pomógł posprzątać rzeczy.

   -Więc jak tam?-zapytał
   -W porządku. A u ciebie?
   -Też oczywiście.....Gdzie tak pędzisz?
   -Na trening do chłopaków, bo zaczęli właśnie jeśli dobrze się orientuję.
   -Tak...My właśnie skończyliśmy i oni teraz weszli na salę.
   -To dobrze.

Ktoś nagle krzyknął moje imię. Zobaczyłam biegnącego w tą stronę igłę. Od razu podniósł mnie i zaczął się kręcić.

   -Ależ ja cię dawno nie widziałem-powiedział odstawiając mnie z powrotem na ziemię.
   -Ja ciebie też Krzysiu.

Wtedy też zwrócił się do Nowakowskiego.

   -Ja tu wyszedłem cię szukać, bo myślałem,że coś ci się stało, a ty tu sobie z Martą gadasz i nawet mnie nie zawołałeś!-powiedział Igła robiąc obrażoną minę.

Mierzyli się przez chwilę wzrokiem, by po chwili zacząć się śmiać. Dołączyłam do nich i staliśmy tak po prostu śmiejąc się nie wiadomo z czego. Wszystko przerwał nam Kowal wołając chłopaków na siłownię.

   -No to do zobaczenia na meczu Marta!-krzyknął Piotrek.
   -Do zobaczenia.

I dołączyłam do chłopaków którzy grali już na sali. Nie trwało to długo. Wróciliśmy do hotelu, chwila odpoczynku i znów z powrotem na halę. O 14:30 zaczął się mecz. Niestety nie udało się nam wygrać meczu. Przegraliśmy z nimi 3:1 (25:27,25:21,25:19,25:14). Po grze chłopaki rozdali autografy. Zwinęliśmy się szybko i w drogę do Kędzierzyna.


***
Czas płynął bardzo szybko. Przyzwyczaiłam się już do tych codziennych zajęć...Teraz mogę trochę wyobrazić sobie co czują chłopaki gdy codziennie mają treningi. W Plus Lidze również szło nam dobrze. 18 lutego po wygranym meczu z Delectą Bydgoszcz podszedł do mnie Kamil.

   -A co ty tutaj robisz?-spytałam zdziwiona.
   -Przyszedłem na mecz...A co można robić innego w takich miejscach.?

Uśmiechnęłam się tylko nie odpowiadając mu nic.

   -Zapraszam cię dzisiaj do clubu.
  -Kamil.....-nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
   -Spokojnie....Wszyscy z naszej grupy idą, a raczej wszsycy ci co chodzą na zajęcia.....Co tydzień udządzane są tam takie małe pokazy tańców. Każdy może wziąć udział.
   -Nie rozumiem.
   -A co w tym trudnego..Idziesz i jak chcesz pokazać co umiesz wychodzisz i tańczysz....To jest świetny moment by sprawdzić się przed publicznością...Chodź!-przekonywał mnie patrząc tymi swoimi zielonymi oczętami.
   -Nie bardzo mogę.
   -Marta.....to jest świetna okazja.....Napewno nie pożałujesz.

Z jednej strony bardzo chciałam, ale z drugiej Patryk....odwróciłam się patrząc na niego.

   -Marta jak zostawisz go samego na jeden wieczór to nic się nie stanie.....No nie rezygnuj...Malwa też będzie.
   -Skąd wiesz?
   -Gadałem z nią już i się zgodziła......Jeśli ja ciebie nie przkonam, to na pewno ona to zrobi...Więc jak?-spytał.

Tak na mnie strasznie naciskał...Na odczepnego odpowiedziałam więc.

   -Dobra.
   -Świetnie widzimy się wieczorem.
   -A gdzie i o której?

Podał mi karteczkę na której było wszystko zapisane.

   -To do zobaczenia-powiedział, odwrócił się i poszedł.

Przeczytałam wszsytko informację na niej zawrte i wrzuciłam ją do kieszeni. Teraz muszę się zastanowić jak wyrwać się z mieszkania. Chyba nie zostaje mi nic innego jak pójść do Malwiny. Od razu wybrałam do niej numer i o wszystkim powiedziałam. Strasznie się cieszyła z tego powodu. Po powrocie do domu wzięłam się za szukanie odpowiedniego stroju na wyjście. Jak skompletowałam go to schowałam wszsytko do plecaka. Wróciłam do kuchni i patrzyła jak mój chłopak stoi przy kuchence i coś gotuje. Po cichutku usiadłam do stołu i patrzyłam jak porusza się przy kuchence tańcząc w rytm piosenki która akurat leciała w radiu. Miałam z tego niezły ubaw. Zauważył mnie dopiero wtedy gdy chciał zrobić obrót.

   -Długo już tu siedzisz?
   -Dość, by widzieć, jak tańczysz.
   -Prawda, że gdybym nie został siatkarzem, to byłym tancerzem?-zapytał śmiejąc się.
   -Pewnie, że tak. Masz do tego talent.
   -Wiem.

Gdy skończył rozłożył nam przyrządzoną przez siebie potrawę. Przyznaję, że była pyszna. Poinformowałam go przy okazji, że idę dzisiaj do Malwiny i nie wiem kiedy wrócę. Zasmucił się nieco tą wiadomością. Koło 19:00 wyszłam i skierowałam się do niej. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a po chwili zobaczyłam ją, w beżowej krótkiej sukience.

   -Wow-powiedziałam.
   -Dzięki wchodź.

Szybko znalazłam się w mieszkaniu. Odłożyłam rzeczy na podłogę i ściągnęłam kurtkę. Złapała mnie za rękę i od razu zaciągnęła do łazienki. Popchnęła mnie tak, że usiadłam na stołku i zaczęła mnie malować. Gdy to skończyła czarowała coś przy włosach.Zrobiła mi kłosa. W tym czasie opowiedziałam jej wszystko to co zrobił dla mnie Kamil

   -Kurczę Marta!!! Przecież widać to, że podobasz się mu.
   -A komu ja się nie podobam?-spytałam, a po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
   -No nie znam takiego
   -No właśnie....Ale przecież i tak powiedziałam mu, że nic między nami nie będzie....
   -No i ?
   -No i nie musiał dla mnie tego robić.
   -Nie, ale chciał..
   -Dobra skończymy ten temat.Szykujmy się, bo zaraz wychodzimy-powiedziałam wychodząc z łazienki.
Przebrałam się w to co wzięłam.
   -Przepraszam cię ale gdzie ty masz nogi?-zapytała Malwa wchodząc do pokoju.
Popatrzyłam na nią jak na głupią.

   -Nie rozumiem
   -Nie rozumiesz?!....Gdzie masz sukienkę?!
   -Aaa....o to ci chodzi.Dziś postanowiłam założyć spodnie, poza tym na dworze jest zimno.
  -To co?!
  -To nic!-i podeszłam do niej. Pocałowałam w policzek i wyminęłam znów wchodząc do łazienki.

Zrobiłyśmy ostatnie poprawki i wyszłyśmy. O 20:47 byłyśmy na miejscu. Bez problemu odnalazłyśmy osoby z którymi spotykamy się na zajęciach. Wśród nich stał Kamil. Wyglądał tak inaczej....Przyjrzałam się mu uważnie. Jeansy, szara koszulka i na to czarny sweterek...Nie widziałam go jeszcze w takim wydaniu. Zazwyczaj miał na sobie krótkie spodenki i koszulkę bez rękawków ukazującą jego bicepsy. Podszedł i przywitał się z nami całując w policzek. Zdjęłyśmy odzienie wierzchnie i usiadłyśmy obok reszty. Po chwili do stolika podeszła młoda dziewczyna stawiając na stoliku szklanki z napojem. Malwina od razu złapała za jedną z nich.

   -Nie pijesz?-zapytał Kamil
   -Nie, jutro zajęcia i praca.
   -Przestań!...Jeden drink nic nie zaszkodzi.
   -Marta, zabaw się....Ostatnim razem piłaś chociaż nie mogłaś-przypomniała Malwa.

Spojrzałam na nią. Przypomniała mi się wtedy cała akcja, gdy po raz pierwszy wyszłyśmy gdzieś razem z siatkarzami...Skończyło się to ściąganiem mnie przez Patryka z baru.

   -Weź nie przypomniaj mi tamtego.
   -A co zrobiła?-dopytywał się Kamil
   -Nie mów Malwina, to było głupie.
   -Aj Marta każdemu kiedyś coś takiego się zdarzyło.-odpowiedział mi chłopak. I zaczął też coś opowiadać. Gdy skończył w zamian wyjawiłam mu swoją historię. Śmiał się z tego.

   -Czyli byłaś pijana?-zapytał nie mogąc opanować śmiechu.
   -Nie byłam!-poprawiłam go.
   -W takim razie pij, bo chciałbym byś coś podobnego zaprezentowała.

Zamurowała mnie jego wypowiedź. Przybrałam poważny wyraz twarzy. On zauważył, że trochę przesadził.

   -...no...może nie dokońca to, ale byś wyszła i zatańczyła....Patrz wszyscy pomału wychodzą już.

I spojrzałam w kierunku parkietu. Nawet nie wiem kiedy moja przyjaciółka zostawiła mnie samą. Właśnie teraz szalała z jakimś brunetem pośrodku, a reszta obserwowała to.

   -Twoja przyjaciółka już poszła...Teraz twoja kolej-wyszeptał mi do ucha.

Odwróciłam głowę w jego stronę. Jego twarz znajdowała się blisko mojej. Spojrzałam na jego usta...... Ja jestem jakaś nienormalna!...Nie zdziw się, że kiedyś coś się stanie, gdy sama prowokujesz go i dajesz nadzieję...Ale gdy tak na niego patrzyłam...W tej chwili gdybym stała na pewno nogi same ugięły by mi się pod wpływem jego wzroku...Jednak na szczęście jedno z nas zachowało trzeźwy umysł....(i na nieszczęście nie byłam to ja). Spuścił wzrok pokazując bym zrobiła to samo. Ujrzałam wtedy wyciągniętą w moją stronę jego dłoń.

   -Więc jak?-spytał.

Uśmiechnęłam się i położyłam swą rękę na jego. Wstaliśmy i wyszliśmy na parkiet. Szybko wmieszaliśmy się w tłum tańczących osób robiąc to samo. Trochę się zmachałam więc wróciłam do stolika napić się tego drinka. Wypiłam naraz całego, tak byłam spragniona. Jednak było mi mało więc podeszłam do baru zamawiając jeszcze raz to samo. Również bez problemu opróżniłam całą zawartość szklanki i wróciłam na parkiet. Kamil tańczył z jakąś laską, a ja wygłupiałam się w tańcu z Malwą. Gdy z głośników poleciała kolejna piosenka, podeszłam do Kamila wciągając go w sam środek tańczącego tłumu. Ludzie bez problemu zrozumieli to co chciałam zrobić i rozsunęli się na boki. Ja zaczęłam tańczyć wkoło niego...Wpierw chyba nie wiedział co ma robić, ale po chwili dołączył do mnie. Wykonywałam kroki i figury których na razie się nauczyłam....Zdziwił mnie jedynie fakt, że Kamil tańcząc wiedział jak ma wyglądać dana figura, albo co teraz zrobie...I nie chodzi mi tylko o tańce których on uczył, ale również o ten drugi rodzaj zajęć.....Lecz przestałam o tym myśleć. Wsłuchałam się w muzykę.....Udało się nam dobrnąć do końca piosenki. Usłyszeliśmy wielkie brawa. Nie rozmumiem zbytnio za co, gdyż nic wielkiego nie zrobiliśmy. Dj wtedy zwolnił trochę tempo i puścił coś wolnego. Nie czekałam długo na to by zatańczyć z nim gdyż w jednej sekundzie znalazłam się już blisko niego. Obejmował mnie w talii, a ja swoje ręce zarzuciłam mu na ramiona....Nadal jednak po poprzednim tańcu czułam na sobie to jak przejeżdża dłońmi po moich udach, jak przyciąga mnie do siebie mocno, ręką obejmuje w talii, ....a na szyji czuję jego oddech. Aż dostałam gęsiej skórki na samo wspomnienie....Jeszcze teraz jego ręce zsunęły się z talii, w kierunku pośladków. Jednak nie położył dłoni na nich. Nie mogłam dłużej tego już wytrzymać. Marzyłam o tym by poczuć smak jego ust, tylko przez moment, tylko przez jedną sekundę. I tak też zrobiłam. Przyciągnęłam jego głowę do swojej. Swoimi ustami odnalazłam jego i zaczęliśmy się całować. Dłonią jeździłam mu po karku, a on swoją wplątał we włosy i przyciągnął do siebie jeszcze bardziej. Oderwałam się od niego czując, że przekroczyłam granice...i to bardzo.

   -Przepraszam....-wypowiedziałam po tym jak złapałam już oddech.
   -Nie przepraszaj, nie masz za co...

Opuściłam go wracając do stolika.....I tak bawiliśmy się prawie do 4:00. Lecz zanim wróciliśmy do domu z paroma osobami szwendaliśmy się jeszcze po mieście. Zdecydowałam, że przenocuję u Malwiny, a rano wrócę do domu. Na szczęście wiśni nie było, więc spokojnie przebrałyśmy się i położyłyśmy na jej łóżku.

   -Śpisz?-spytałam, przerywając ciszę.
   -Nie....A co?
   -Chcę ci coś powiedzieć.

Odwróciłam się do niej twarzą. Ona zrobiła to samo. Mimo że nie widziałam jej w tych ciemnościach wiedziałam, że patrzy na mnie.

   -Co się stało Marta?-zapytała.
   -Zrobiłam coś strasznego-i zakryłam twarz dłońmi.

Objęła mnie ramieniem. Nie mówiła nic. W końcu wzięłam się w garść i powiedziałam:

   -Pocałowałam Kamila.
   -Co zrobiłaś?!-zapytała podniesionym głosem
   -Pocałowałam go!......Malwa, wiesz co jest w tym najgorsze?
   -To jest jeszcze coś gorszego niż to?
   -Tak.
   -Co?
   -To, że wcale nie żałuję że to zrobiłam.

Gdybym teraz zapaliła światło zobaczyłam wyraz twarzy Malwy. Zazwyczaj w takich momentach miała rozdziawioną buzię i szeroko otwarte oczy.

   -...ale...jak...to...ty....-wydukała.
   -Czuję się z tym okropnie, że zrobiłam to Patrykowi,.... ale nie wiem czemu nie boję się niczego.. Na szczęście on nie dowie się o tym co zaszło, a ja zapomnę o pocałunku i nie będę miała wyrzutów sumienia.
   -Jesteś pewna, że tak będzie?....Nie będzie ci ciężko z tym, że ukrywasz coś przed Patrykiem,... że zdradziłaś go?...W końcu on jest uczciwy w stosunku do ciebie a ty co?
   -Malwa....nie dobijaj mnie jeszcze bardziej proszę...Nigdy nie wybaczyłabym sobie gdybym miała go zranić.
   -Czy ty go jeszcze kochasz?-zapytała.
   -Tak!  Kocham go bardzo.
   -Nie będę cię oceniać Marta, bo mnie samej zdarzyło się coś takiego w związku z wiśnią. I z doświadczenia powiem ci, że sumienie będzie cię tak męczyć, że nie wytrzymasz i mu to powiesz.
   -Powiedziałaś mu?-spytałam
   -Tak...Było ciężko, ale prawdziwa miłość przetrwa w końcu wszystko.
   -No fakt.
   -Wiem, że bardzo się kochacie z Patrykiem. Co do tego nie mam wątpliwości, ale uwierz mi, że sama nie poradzisz sobie z tym.
  -W razie czego mam ciebie.Prawda?
  -Tak...masz mnie-odpowiedziała z takim ciepłem w głosie.

Mocno ją przytuliłam i poszłyśmy spać. Właściwie czegoś takiego nie można nazwać spaniem, a drzemkną, bo o 8.30 wstałam już. Wzięłam szybko prysznic, zjadłam coś i naszykowałam przyjaciółce śniadanie. Zostawiłam karteczkę i wyszłam. Przed drzwiami naszego mieszkania zjawiłam się o 9.15. Po cichu otworzyłam zamek i weszłam do środka. Odwóciłam się i aż krzyknęłam.

   -Boże Patryk przestraszyłeś mnie!- i odłożyłam torbę.

Podeszłam pocałowałam go i zaczęłam się rozbierać. On nadal stał.

   -Co tam?...Jak ci wieczór minął?-zapytałam wieszając kurtkę.
   -Świetnie!

I wtedy rzucił w moją stronę....


                                           _____________________________

Przepraszam was, że nie wrzucałam nic długo, ale nie miałam kiedy...szkoła rozumiecie... Dodaję więc dziś. Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział. 
Jak myślicie co mógł rzucić w jej stronę?...Kolejny postaram dodać się w następnym tygodniu, zapewne w weekend....Więc do weekendu :)

14 komentarzy:

  1. Rozdział tak jak zawsze świetny. Wydaje mi się, że może rzucił w jej stronę gazetę w której są zdjęcia z imprezy. Poza tym jestem ciekawa jak na te zajęcia taneczne zareaguje Patryk, no bo Marta będzie musiała mu w końcu powiedzieć.
    Do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Magda (zolto-czarni.blog.pl)15 grudnia 2012 22:18

    Jestem w szoku! Marta pocałowała Kamila... Ciekawa jestem co na to Patryk... Nie kończ w takich momentach :(

    pozdrawiam i zapraszam na nowy: zolto-czarni.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym zobaczyć ich jeżdżących na łyżwach :D. Odkąd pojawił się Kamil, wiedziałam, że między nimi coś będzie! Nie mam pojęcia, co mógł rzucić Patryk, ale w głowie, aż roi mi się od pomysłów :D. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obiecałąś mi nie kończyć w takich momentach...
    pierwsza moja myśl to była gazeta ze zdjeciami, założe się ze Marta będzie kłąmać, ze to nie ona tylko ta koleżanka Bartmana;P
    Pozdrawiam.;))

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział świetny, długi, ciekawy po prostu zarąbisty ; )
    tylko czemu w takim momencie : /
    czekam i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że tak będzie. Tylko czemu zawsze przerywasz w takim momencie? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że Patryk rzuci zdjęciami Marty i Kamila całujących się..
    Oooł.

    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. zgadzam się z angez (sorki jak źle odmieniłam ;p), też myślę, że zdjęcia. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. albo gazetę ze zdjeciami z imprezy albo znalazł tą karteczkę od Kamila :D

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział oczywiście świetny, jak wszystkie, które do tej pory napisałaś! Za te końcówki, to ja cię kiedyś zamorduje!!!

    zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://stara--milosc--nie--rdzewieje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Stawiam tak jak dziewczyny powyżej albo jakieś zdjęcia z imprezy, albo może ta kartka, którą dał jej Kamil.. Zobaczymy już za tydzień ;)) Ogólnie rozdział fajny. :) Do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. mam konkurentkę w kończeniu rozdziałów w takich momentach :D stawiam na zdjęcia, ale mam nadzieję, że nie będzie dramatycznego finału :(

    zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ROMANSOWI Z KAMILEM MÓWIMY STANOWCZE 3X NIE

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam i zapraszam na nowy rozdział na mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl ;p opowiadanie z Miśkiem Kubiakem i zbuntowaną Mileną w roli głównej :P moje drugie opowiadanie odchodze-kochanie.blogspot.com jest pisane w innej konwencji ;p również zapraszam serdecznie. Mila07

    OdpowiedzUsuń