"Koncert miał dziwnie nieskładne brzmienie:
wpierw grały zmysły, potem sumienie"
Pod koniec stycznia musiałam już
zadecydować o tym jakie z zajęć wybieram. Wciąż jednak nie
potrafiłam.... Właściwie to raczej polegało na tym albo grupowe
albo Kamil,bo sądzę,że dla niego zostałabym na tych drugich...Na
szczęście w stosunku do mnie zachowywał się już normalnie.
Ostatniego dnia stycznia przed zajęciami Kamil złapał mnie.
-I wybrałaś już?-zapytał
-Nie.
-A wiesz,że dziś musisz już to
zrobić.
-Tak...mam nadzieję,że po tych
zajęciach będę potrafiła się zdecydować.
-Znasz moje zdanie w tej
sprawie.-Powiedział uśmiechając się.
-Tak,ale pozwól,że to ja
zdecyduje o tym...
-Oczywiście
I zostawił mnie na sali. Dziś zajęcia prowadził Martyna z Wojtkiem...Nie ma to jak hip-hop - chwilowe oderwanie od rzeczywistości. Zajęcia strasznie szybko minęły. W przebieralni nie włączyłam się do rozmowy z resztą osób. Malwina nie miała problemu z wyborem. Od razu wiedziała,że pójdzie na latynoskie.
-Marta sorki,ale muszę lecieć. Izka ma jakiś "kryzys" i muszę jej pomóc.
-Dobra...do zobaczenia.
-Pa.
Pocałowała mnie w policzek i
wybiegła. Dziewczyn z każdą chwilą ubywało. A ja nadal tam
siedziałam. Gdy zostałam sama przez przypadek ktoś wszedł.
-Przepraszam-powiedział męski głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam go odwróconego.
-Nic się nie stało.-i szybko
wciągnęłam koszulkę. -Już możesz-odpowiedziałam po momencie
Odwrócił się i spojrzał na
mnie. Szybko znalazł się obok.
-Hej co jest?
-...wybrałam już-powiedziałam
patrząc na niego..
-Tak?...to mów.
-Nie będziesz raczej zadowolony.
-Marta nie rób
tego!-powiedział szczegółowo podkreślając każde słowo
-Przepraszam,...to moja ostateczna
decyzja.
Spojrzał na mnie i wstał. Chodził
przez chwilę w tą i z powrotem. Widziałam,że bardzo wkurzyła go
wiadomość. W jednej sekundzie ukucnął przede mną i chwycił moje
dłonie.
-Nie mogę pozwolić byś zmarnowała
swój talent!
-Uważasz,że wybierając tamten
kierunek zmarnuje się?!-wstałam i patrzyłam na niego.-myślałam,że wierzysz we mnie!-wykrzyczałam
Złapał mnie za ramiona.
-Bo wierze..jak nikt w ciebie wierze,ale nie chcę byś rezygnowała z moich zajęć...Tańczyć w grupie może każdy,a w latynoamerykańskich nie. Do tych drugich trzeba mieć "smykałkę" i ty ją masz...Marta proszę cię!-wypowiedział to błagalnie
-Kamil zdecydowałam już
Odwróciłam się by ukryć przed nim moje łzy. Wzięłam torbę i kierowałam się już w stronę wyjścia,ale on złapał mnie za rękę. Czułam jak kciukiem jeździł po wierzchu mojej dłoni. Czemu on mi to tak utrudnia?
-Marta....
-Nie!
Przez chwilę nic nie mówił.
Odwrócił mnie i spojrzał w oczy. Chciał coś bardzo
powiedzieć,ale nie potrafił tego z siebie wydusić.
-Niech to szlag!-puścił moją rękę
i stanął do mnie tyłem.
Ja wciąż czekałam na to co powie.
Uderzył ręką w szafkę. Odskoczyłam trochę do tyłu ze względu
na to ,że nigdy nie widziałam go w tym stanie. Słyszałam jak
wziął głęboki oddech i znów spojrzał na mnie.
-Nie pozwolę na to!.....Zrobię
wszystko co w mojej mocy by cię tu zatrzymać!...I wiem nawet już
jak.
-Co ty chcesz zrobić?-zapytałam z
lekkim niepokojem.
-Dowiesz się tego jutro,jeśli
oczywiście uda mi się.
-Powiedz mi!
-Nie!....Proszę cię tylko o czas.
Jutro na zajęciach powiem ci wszystko.
-Zrób to teraz!
-Nie!Nie chcę nikomu zrobić nadziei.
Powiedział to i wyszedł. Ja nadal nie
mogłam otrząsnąć się po tej rozmowie. Co on kombinuje? Poza tym
czemu tak bardzo zależy mu na tym bym u niego została? Nie myśląc
za długo wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z budynku. W drodze
powrotnej kupiłam świeże pieczywo na śniadanie. Po powrocie do
domu od razu wzięłam gorący prysznic. Patryk przez ten czas
naszykował nam kanapki.
-Mam pomysł-oznajmił biorąc gryz kanapki.
-Jaki?
-Wyjdźmy gdzieś teraz. Mam
dzisiaj wolne i chciałbym ten cały dzień spędzić z tobą.
-W porządku-odpowiedziałam nie bardzo
zachwycona, gdyż moją głowę zaprzątało co innego.
-Coś się stało?-spytał
-Wszystko w porządku.
-Chyba raczej nie-i położył swoją
dłoń na mojej.
Spojrzałam na niego. Wymusiłam by na
twarzy zagościł uśmiech.
-Więc co planujesz?-zapytałam
-Ubierz się ciepło-i wstał od stołu.
Podszedł pocałował mnie w policzek i udał się do sypialni.
Dokończyłam więc jeść i również
dołączyłam do niego. Zastanawiałam się co mam założyć.
-Kochanie powiesz mi gdzie idziemy, bo
nie wiem co mam włożyć...-spytałam się go.
-Mówię, że coś ciepłego.
-No prosssszzzzęę-i podeszłam do
niego zaplatając mu dłonie na szyi. On mocno objął mnie w pasie.
-Nic z tego słońce-skradł mi buziaka
i odszedł.
Więc wyciągnęłam z
szafy ciuchy i szybko założyłam je.Gdy byłam gotowa wyszliśmy. Wciąż
zastanawiałam się gdzie zmierzamy. Ruszyliśmy w kierunku centrum.
Nagle wśród tłumu wypatrzyłam takiego jednego
wielkoluda.....Uśmiechnęłam się i zauważyłam jak macha już w
naszym kierunku. W miarę zbliżania się do niego, dostrzegłam też
Hankę, Wiśnię i Malwę. Od razu podeszliśmy do nich. Cieszyłam
się, że znów je widzę.
-Więc to oni są tą
niespodzianką?-skierowałam pytanie do Patryka.
-Nie do końca my-odpowiedział
Możdżon.......-tylko to-stanął bokiem i wskazał ręką miejsce.
Uśmiechnęłam się.
-To wy umiecie jeździć na
łyżwach?-zapytałam
-A dlaczego mamy nie umieć?-odparł
wiśnia.
-Nie wiem właśnie.
-Pokażę ci kto tu nie umie jeździć-
i pokazał mi język. Szybko odwdzięczyłam się mu tym samym.
-...dobra chodźmy wypożyczyć sprzęt
i na tafle-przerwała nasze przekomarzanie Hanka.
-Zgadzam się z nią-dodała Malwa i
wszyscy ruszyliśmy w kierunku budki z wypożyczalnią łyżew.
Na szczęście nie miałyśmy z
dziewczynami problemu z numerami. Nie mogę jednak powiedzieć tego
samego o chłopakach......Wszystkie trzy śmiałyśmy się, gdy nasi
mężczyźni co chwila wymieniali łyżwy, gdyż nie mogli dostać
takich z odpowiednim numerem. Gdy wszystkie zdążyłyśmy już
porządnie zmarznąć, oni dopiero oznajmili nam, że znaleźli coś.
-Nareszcie!-powiedziałam wstając.
-Dobra, dobra-odpowiedział Patryk i
podszedł do mnie łapiąc za dłoń.
Weszliśmy na lód. Kiedyś
pamiętam jeździłam często na łyżwach. Teraz muszę tylko
przypomnieć sobie jak się to robi....Okazało się jednak, że z
całej naszej paczki najlepiej sobie radziła męska część
towarzystwa. Patryk po zrobieniu pełnego okrążenia podjechał do
mnie i łapiąc za rękę pociągnął.
-Ty zwariowałeś?!-krzyknęłam.
-Nie....no może właściwie to tak
licząc wariacje przez ciebie.
Zaśmiałam się.
-Pomogę ci-zaoferował.
Pokazywał jak poruszać nogami.
-....kochanie, ale ugnij jeszcze trochę
te kolanka.
Zrobiłam co mi kazał.
-Nie, nie tak.-powiedział i podjechał
ustawiając się za mną.
-Skarbie, a czemu znajdujesz się za
mną?...Kolanka przecież mam z przodu-powiedziałam obracając do
niego twarz.
-Właściwie to nic...Chcę po prostu
cię przytulić.....i pocałować.
Jak powiedział tak też zrobił. Z
każdą chwilą szło mi coraz lepiej. Jednak oczywiście nie obyłoby
się bez kilku gleb.... Wiśnia nie mógł darować mi tego co
powiedziałam i przy pierwszej nadarzającej się okazji podciął
mnie tak, że wyrżnęłam na tyłek.
-Niech cię złapie tylko!-krzyknęłam
w jego kierunku.
W wystawionym jęzorem jechał tyłem,
gdy nagle sam na kogoś wpadł. Podniósł się i chciał
powiedzieć mu coś, ale gdy się obrócił zabrakło mu języka
w gębie. Przed nim stał nieźle napakowany koleś.
-Przepraszam pana!-powiedział wiśnia
-Następnym razem uważaj jak
jeździsz!-odparł mu mięśniak i odjechał.
Wszyscy mieli z niego niezłą pompę.
Patryk próbował pomóc mi wstać, ale nie dał rady i w
końcu sam wylądował na lodzie obok mnie. Siedzieliśmy i śmialiśmy
się. Łukasz tylko rzucił w naszym kierunku
-Bardzo śmieszne!
Gdy czas jazdy się skończył
poszliśmy na gorącą czekoladę do kawiarni obok. Troszkę
zasiedzieliśmy się tam i do domu zaszliśmy o 21:00. Jak tylko
weszłam do środka od razu jak długa runęłam na kanapę. Nie
ściągnęłam nawet butów. Nie miałam na nic ochoty. Byłam
po prostu zmęczona. Usłyszałam tylko śmiech Patryka. Uniosłam
lekko głowę i spojrzałam na niego.
-I czego się śmiejesz?-zapytałam
-Wyglądasz jakby ktoś nieźle cię
wymęczył.
-Tak się właśnie czuję.
-Nie wiem co by było gdybyś była u
nas na treningu....Normalnie nie wyszłabyś z sali sama o własnych
siłach.
-Nie przesadzaj!
-Mówię serio.
Nie odpowiedziałam nic, tylko
położyłam się. Poczułam nagle jego dłoń wpierw na mojej łydce.
Myślałam, że chce zdjąć moją nogę z kanapy, ale on zamiast
tego posuwał dłoń dalej...w górę, coraz wyżej i wyżej.
Zatrzymała się ona na pośladku.....Potem wślizgnęła się pod
koszulkę.
-Proszę nie dziś
Patryk.-odpowiedziałam zmarnowana.
-A wstaniesz i normalnie pójdziesz
się położyć?-zapytał
W myślach powiedziałam "Nie nie
pójdę, bo jest mi tak dobrze"...Na głos wypowiedziałam
jednak coś zupełnie przeciwnego.
-Tak-i podniosłam się.
Pomógł mi zdjąć kurtkę i
buty. Ja od razu poszłam do sypialni. W ubraniu położyłam się na
łóżko. W końcu miałam tylko położyć się normalnie.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Odwiesiłem jej kurtkę na wieszak.
Jeszcze wcześniej nie widziałem by była aż tak zmęczona.
Ruszyłem do sypialni...To co zobaczyłem sprawiło, że stanął w
drzwiach. Skrzyżowałem ręce na piersiach i tak chwilę stałem.
Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ah ta baba.
I podszedłem do niej. Po kolei
ściągałem jej ubrania tak, że została w samej bieliźnie.
Nakryłem ją pod samą szyję i pocałowałem w czółko. Sam
rozebrałem się i wskoczyłem do łóżka mocno przytulając
się do niej...I nie minęła chwila, a również odpłynąłem.
***
Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika.
Tak bardzo nie chciało mi się wstawać. Gdy odkryłam się powiało
lekko chłodem tak, że dostałam aż gęsiej skórki.
Spojrzałam pod kołdrę i zorientowałam się, że leżę w samej
bieliźnie. Oj ten mój skarb! Odwróciłam się i
popatrzyłam na niego jak słodko spał. Na widok bezbronnego
chłopaka kącik ust automatycznie uniósł się do góry...
Jednak trzeba było wstać. I tak też uczyniłam. Ciepły prysznic
szybko postawił mnie na nogi. Spakowałam swoje rzeczy do torby i
wyszłam na zajęcia. Po drodze myślałam o co może chodzić
Kamilowi....Czemu tak bardzo zabiega bym została na jego zajęciach?
Tak o tym intensywnie myślałam, że nie zauważyłam kiedy zaszłam
pod budynek. Weszłam do szatni i przebrałam się. Szybko dołączyłam
do osób znajdujących się na sali. Po 10 minutach przyszedł
Kamil. Miała na twarzy uśmiech od ucha do ucha.....Wnioskując
chyba mu się udało to co chciał zrobić. Na zajęciach też
tryskał energią. To chyba dobrze wróży. Jak nigdy zajęcia
ciągnęły się niemiłosiernie długo. W końcu jednak skończyły
się. Czekałam jak ludzie opuszczą salę, by podejść do niego.
Lecz nim zdążyłam to zrobić, on stał już przede mną. W
milczeniu przez chwile wymienialiśmy się spojrzeniami.
-Powiesz mi w końcu czy
nie?!-zapytałam dosyć dobitnie.
-Moim głównym celem było
zatrzymanie cię tu.....mi się udało. Reszta zależy tylko i
wyłącznie od ciebie.
-O co ci chodzi?!
Byłam na niego już nieźle wkurzona.
Czemu on ze mną tak pogrywa.
-....a co jeśli powiem ci, że
dostałaś możliwość chodzenia na jedne i drugie zajęcia?
Otworzyłam szeroko oczy patrząc na
niego. Czy ja się nie przesłyszałam?
-Co?
-Dobrze słyszałaś.
-Jak to zrobiłeś?-spytałam
-Co?
-Dobrze słyszałaś.
-Jak to zrobiłeś?-spytałam
-Nieważne....Ważne jest teraz to czy
skorzystasz z tego....Wiesz z czym to się będzie wiązać?
-Z czym?
-Z codziennym przebywaniem
tutaj...dzień w dzień będziesz tańczyć...Wiem, że nie mogę od
ciebie wymagać tego byś wybrała opcję którą ci
zaoferowałem...Masz swoje życie...pracę....chłopaka...Zrobiłem jednak coś w tym kierunku i
czekam na twoją odpowiedź.
W głowie przetwarzałam wszystko to co
mi powiedział.....On, on załatwił mi możliwość uczęszczania
na dwa rodzaje zajęć. Lecz będę musiała tu bywać codziennie. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko, bo będę mieć
mecze....Ale teraz...gdy nie musiałabym wybierać między
stylami....to sprawia.... że nie ważne jest jak dużo będę musiała
poświęcić zrobię to....Zrobię to!-powtórzyłam w myślach.
Mocno objęłam Kamila. Odwdzięczył mi się tym samym.
-Kamil dziękuję!- i pocałowałam go
w policzek. -jeszcze nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił.
-Czyli zgadzasz się?-spytał
-Tak!-krzyknęłam.
-....w takim razie jutro zaczynasz
zajęcia.-dodał po chwili
Oboje zaczęliśmy cieszyć się jak
dzieci. Gdy ochłonęliśmy trochę ruszyłam w kierunku szatni.
Wychodząc spotkałam mojego instruktora. Otworzył drzwi
przepuszczając mnie w nich pierwszą. Cóż za dżentelmen.
-Śpieszysz się?-zapytał.
Spojrzałam na zegarek.
-Mam jeszcze jakieś 30 minut.
-Więc w takim razie zapraszam cię na
kawę....wolałbym na coś mocniejszego, ale pewnie do pracy potem
idziesz.
-No.
-To jak?...Kawa czy czekolada?
Uśmiechnęłam się i uległam mówiąc:
-Kawa.
Ruszyliśmy w kierunku najbliższej
kawiarni. Nie czekaliśmy długo na nasze zamówienie.
Pogadaliśmy sobie chwilę. Muszę przyznać, że nigdy nie spotkałam
się z chłopakiem który aż tak by o mnie zabiegał.
Podpytałam się go jak to wszystko załatwił. Opowiedział mi
wszystko z najmniejszymi szczegółami.
-Powiedz jak ja mam ci się odwdzięczyć, za to co dla mnie zrobiłeś?
Na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech.
-Wystarczy to, że będziesz tańczyć,
a ja będę szczęśliwy patrząc jak jesteś coraz lepsza i bez
problemu będę mógł powiedzieć, że to dzięki mnie.
-Wszystko będzie dzięki tobie.....i
dla ciebie-dodałam.
Ups!Chyba nie powinnam tego tak
kończyć. Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na zegarek i
szybko poderwałam się wiedząc, że za 15 minut mam stawić się na
sali. On również wstał i zaproponował, że mnie odprowadzi.
Nie miałam zbytnio innego wyboru jak się zgodzić. Odprowadził
mnie pod sam blok. Cmoknęłam go w policzek i przytuliłam.
-Dziękuję ci.-szepnęłam na
ucho
-Wiem, że się powtarzam, ale wiedz, że nie pozwoliłbym ci odejść-odpowiedział i jeszcze mocniej mnie ścisnął.
-Wiem, że się powtarzam, ale wiedz, że nie pozwoliłbym ci odejść-odpowiedział i jeszcze mocniej mnie ścisnął.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
Odsunęłam się od niego po chwili,jeszcze raz podziękowałam i
weszłam na klatkę. Nikt nie mógł sobie wyobrazić jaka
jestem teraz szczęśliwa. Pędem wbiegłam na górę.
Nacisnęłam na klamkę lecz okazało się, że drzwi są zamknięte.
Czyli mój słodziak wyszedł już na trening. Przeszukałam
całą torbę w celu znalezienia kluczy. Jak w końcu wyciągnęłam
je szybko, otworzyłam mieszkanie i wbiegłam do środka. Torbę
rzuciłam na podłogę i pobiegłam do łazienki. Prysznic, ubieranie
i pędem na salę. Gdy znalazłam się w środku zespół już
trenował. Trener zakomunikował mi, że jutro o 17:00 wyjeżdżamy
do Rzeszowa. Dobrze, że tak późno, bo rano mam zajęcia.
Wszystko minęło tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy
trening się skończył. Jak z Patrykiem wróciliśmy do domu,
od razu wzięłam się za zrobienie nam kolacji. Gdy usiedliśmy do stołu naszym głównym tematem była siatkówka. Nawet i w domu nie można od niej
odpocząć. Wieczorem zasiedliśmy przed telewizorem z zamiarem
obejrzenia jakiegoś filmu, lecz nim porządnie zdążył się zacząć
Patryk już spał. Ja po chwili także odpłynęłam. Na szczęście
rano obudziłam się przed tym jak budzik zdążył zadzwonić. Po
cichutku wyszykowałam się i wyszłam. Byłam strasznie
podekscytowana tym wszystkim. Ciekawa jestem, czy poradzę
sobie....Na razie nikt nie wiedział o moich podwójnych
zajęciach, nawet Malwa....a Patryk w ogóle nawet o tym nie
wiedział. Gdy weszłam przebrana na salę zobaczyłam na niej dość
sporo nowych twarzy. Lecz nie zdążyłam zbytnio nic przemyśleć,
bo w tym momencie do środka weszły dobrze znane mi osoby...Wojtek wyjaśnił wszystko i zaczęliśmy ćwiczyć nowy układ. Obok mnie nagle pojawiła się Martyna mówiąc:
-Cieszymy się, że dołączyłaś do
nas- i posłała mi uśmiech.
-Ja również-odpowiedziałam.
***
Później
Nim się obejrzałam siedziałam już w
autokarze do Rzeszowa. Oczywiście nie obeszło by się gdybym całej
drogi nie przepracowała. O 23 zajechaliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy
się w hotelu niedaleko hali w której jutro gramy. Od razu po
odebraniu kluczy z recepcji udaliśmy się na nasze piętro. Padłam
na łóżko. Jednak nie było mi dane cieszyć się chwilą
spokoju. Do środka wpadł Patryk. Odwróciłam się do
niego.
-A ty czemu nie idziesz jeszcze spać?
-Właśnie przyszedłem.
-Nie masz mnie jeszcze dosyć?-zapytałam
gdy on zbliżał się do mnie by po chwili wylądować obok.
-Nie...A ty mnie?
Chwilę pokiwałam głową nie móc
się zdecydować czy zrobić ruch głową na tak czy na nie.
-No...może czasem.-powiedziałam
uśmiechnięta.
Wtedy on zaczął mnie łaskotać.
-Przestań proszę!-krzyczałam wiercąc
się pod nim.
-Nie.
-Przestań!...Żartowałam przecież.
Z pewnym podejrzeniem spojrzał na
mnie. Oplotłam swoje ręce na jego szyi.
-Dobrze wiesz, że ciebie nigdy dość-
i przyciągnęłam go do siebie.
Całowalibyśmy się tak, gdyby do
pokoju ktoś nie wszedł. Patryk szybko ze mnie zlazł.
-Przepraszam, naprawdę przepraszam nie
chciałem wam przeszkadzać-powiedział śmiejąc się wiśnia.
-Taaa....u ciebie to norma, że zawsze
przychodzisz w nieodpowiednim momencie.-skomentowałam
-Nie moja wina, że tak was kocham.
Oboje z Patrykiem popatrzyliśmy na
niego i wybuchliśmy śmiechem.
-Co chcesz?-zapytał mój
chłopak.
-Przyszedłem cię zabrać...Jutro
ważny mecz, musimy być wypoczęci, a tak wyjdzie, że ani ty, ani
my nie prześpimy tej nocy.
-O czym ty mówisz?-spytał
czarny.
-No jak o czym?....O tych wszystkich
ohhhh, aaaa, mocniej, mocniej i innych tego typu odgłosach....
Nie dokończył, bo zarobił ode mnie
poduszką.
-Idź ty zboczeńcu!-krzyknęłam.
-W porządku, ale z Patrykiem....bez
niego nie idę.-oznajmił nam
-...to zabieraj go i idź!
Obaj spojrzeli na mnie.
-No co?...bierz i zmykaj.
-Najpierw zanim pójdę zrobię
to!-powiedział Patryk
Znalazł się znów blisko mnie.
W mgnieniu oka jego usta dotykały moich. Całowaliśmy się tak
namiętnie i długo....Usłyszeliśmy głos wiśni, ale nie
zareagowaliśmy
-Czy musicie mi prezentować taki
pocałunek? Po ślimaku to całujcie się jak jesteście sami....Nie wystarczy zwykły buziak i koniec?
Po chwili Patryk oderwał się i wraz z
wiśnią wyszli z mojego pokoju. Przebrałam się i poszłam spać.
Mecz zaczynał się o 14:30. Od 12:00 chłopaki byli na siłowni. Ja
bez pośpiechu ubrałam się i również ruszyłam w tamtą
stronę. W drzwiach zderzyłam się z kimś. Wszystko co miałam w
rękach spadło na podłogę.
-Przepraszam-powiedziałam.
Podniosłam wzrok i dopiero teraz
zauważyłam Piotrka.
-W takim razie nie przepraszam.....i
uważaj jak chodzisz-powiedziałam
-Ja?...ty lepiej patrz.
I zaśmiał się. Ja także zrobiłam
to samo. Podszedł i przytulił mnie.
-Oj Marta, Marta
-Oj Piotrek, Piotrek.
Puścił mnie i pomógł
posprzątać rzeczy.
-Więc jak tam?-zapytał
-W porządku. A u ciebie?
-Też oczywiście.....Gdzie tak
pędzisz?
-Na trening do chłopaków, bo
zaczęli właśnie jeśli dobrze się orientuję.
-Tak...My właśnie skończyliśmy i
oni teraz weszli na salę.
-To dobrze.
Ktoś nagle krzyknął moje imię.
Zobaczyłam biegnącego w tą stronę igłę. Od razu podniósł
mnie i zaczął się kręcić.
-Ależ ja cię dawno nie
widziałem-powiedział odstawiając mnie z powrotem na ziemię.
-Ja ciebie też Krzysiu.
Wtedy też zwrócił się do
Nowakowskiego.
-Ja tu wyszedłem cię szukać, bo
myślałem,że coś ci się stało, a ty tu sobie z Martą gadasz i
nawet mnie nie zawołałeś!-powiedział Igła robiąc obrażoną minę.
Mierzyli się przez chwilę wzrokiem,
by po chwili zacząć się śmiać. Dołączyłam do nich i staliśmy
tak po prostu śmiejąc się nie wiadomo z czego. Wszystko przerwał
nam Kowal wołając chłopaków na siłownię.
-No to do zobaczenia na meczu
Marta!-krzyknął Piotrek.
-Do zobaczenia.
I dołączyłam do chłopaków
którzy grali już na sali. Nie trwało to długo. Wróciliśmy
do hotelu, chwila odpoczynku i znów z powrotem na halę. O
14:30 zaczął się mecz. Niestety nie udało się nam wygrać meczu.
Przegraliśmy z nimi 3:1 (25:27,25:21,25:19,25:14). Po grze chłopaki
rozdali autografy. Zwinęliśmy się szybko i w drogę do
Kędzierzyna.
***
Czas płynął bardzo szybko. Przyzwyczaiłam się już do tych codziennych zajęć...Teraz mogę
trochę wyobrazić sobie co czują chłopaki gdy codziennie mają
treningi. W Plus Lidze również szło nam dobrze. 18 lutego po
wygranym meczu z Delectą Bydgoszcz podszedł do mnie Kamil.
-A co ty tutaj robisz?-spytałam zdziwiona.
-Przyszedłem na mecz...A co można
robić innego w takich miejscach.?
Uśmiechnęłam się tylko nie
odpowiadając mu nic.
-Zapraszam cię dzisiaj do clubu.
-Kamil.....-nie wiedziałam co mu
odpowiedzieć.
-Spokojnie....Wszyscy z naszej grupy
idą, a raczej wszsycy ci co chodzą na zajęcia.....Co tydzień
udządzane są tam takie małe pokazy tańców. Każdy może
wziąć udział.
-Nie rozumiem.
-A co w tym trudnego..Idziesz i jak
chcesz pokazać co umiesz wychodzisz i tańczysz....To jest świetny
moment by sprawdzić się przed publicznością...Chodź!-przekonywał
mnie patrząc tymi swoimi zielonymi oczętami.
-Nie bardzo mogę.
-Marta.....to jest świetna
okazja.....Napewno nie pożałujesz.
Z jednej strony bardzo chciałam, ale z
drugiej Patryk....odwróciłam się patrząc na niego.
-Marta jak zostawisz go samego na jeden
wieczór to nic się nie stanie.....No nie rezygnuj...Malwa też
będzie.
-Skąd wiesz?
-Gadałem z nią już i się
zgodziła......Jeśli ja ciebie nie przkonam, to na pewno ona to
zrobi...Więc jak?-spytał.
Tak na mnie strasznie naciskał...Na
odczepnego odpowiedziałam więc.
-Dobra.
-Świetnie widzimy się wieczorem.
-A gdzie i o której?
Podał mi karteczkę na której
było wszystko zapisane.
-To do zobaczenia-powiedział, odwrócił
się i poszedł.
Przeczytałam wszsytko informację na
niej zawrte i wrzuciłam ją do kieszeni. Teraz muszę się
zastanowić jak wyrwać się z mieszkania. Chyba nie zostaje mi nic
innego jak pójść do Malwiny. Od razu wybrałam do niej numer
i o wszystkim powiedziałam. Strasznie się cieszyła z tego powodu.
Po powrocie do domu wzięłam się za szukanie odpowiedniego stroju
na wyjście. Jak skompletowałam go to schowałam wszsytko do
plecaka. Wróciłam do kuchni i patrzyła jak mój
chłopak stoi przy kuchence i coś gotuje. Po cichutku usiadłam do
stołu i patrzyłam jak porusza się przy kuchence tańcząc w rytm
piosenki która akurat leciała w radiu. Miałam z tego niezły
ubaw. Zauważył mnie dopiero wtedy gdy chciał zrobić obrót.
-Długo już tu siedzisz?
-Dość, by widzieć, jak tańczysz.
-Prawda, że gdybym nie został
siatkarzem, to byłym tancerzem?-zapytał śmiejąc się.
-Pewnie, że tak. Masz do tego talent.
-Wiem.
Gdy skończył rozłożył nam
przyrządzoną przez siebie potrawę. Przyznaję, że była pyszna.
Poinformowałam go przy okazji, że idę dzisiaj do Malwiny i nie
wiem kiedy wrócę. Zasmucił się nieco tą wiadomością.
Koło 19:00 wyszłam i skierowałam się do niej. Zadzwoniłam
dzwonkiem do drzwi, a po chwili zobaczyłam ją, w beżowej krótkiej
sukience.
-Wow-powiedziałam.
-Dzięki wchodź.
Szybko znalazłam się w mieszkaniu. Odłożyłam
rzeczy na podłogę i ściągnęłam kurtkę. Złapała mnie za rękę i od razu zaciągnęła do łazienki. Popchnęła mnie tak, że usiadłam na stołku i zaczęła mnie malować. Gdy to skończyła czarowała coś przy włosach.Zrobiła mi kłosa. W tym czasie opowiedziałam
jej wszystko to co zrobił dla mnie Kamil
-Kurczę Marta!!! Przecież widać to,
że podobasz się mu.
-A komu ja się nie podobam?-spytałam,
a po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
-No nie znam takiego
-No właśnie....Ale przecież i tak
powiedziałam mu, że nic między nami nie będzie....
-No i ?
-No i nie musiał dla mnie tego robić.
-Nie, ale chciał..
-Dobra skończymy ten temat.Szykujmy
się, bo zaraz wychodzimy-powiedziałam wychodząc z łazienki.
Przebrałam się w to co wzięłam.
-Przepraszam cię ale gdzie ty masz
nogi?-zapytała Malwa wchodząc do pokoju.
Popatrzyłam na nią jak na głupią.
-Nie rozumiem
-Nie rozumiesz?!....Gdzie masz
sukienkę?!
-Aaa....o to ci chodzi.Dziś
postanowiłam założyć spodnie, poza tym na dworze jest zimno.
-To co?!
-To nic!-i podeszłam do niej.
Pocałowałam w policzek i wyminęłam znów wchodząc do
łazienki.
Zrobiłyśmy ostatnie poprawki i
wyszłyśmy. O 20:47 byłyśmy na miejscu. Bez problemu odnalazłyśmy
osoby z którymi spotykamy się na zajęciach. Wśród
nich stał Kamil. Wyglądał tak inaczej....Przyjrzałam się mu
uważnie. Jeansy, szara koszulka i na to czarny sweterek...Nie
widziałam go jeszcze w takim wydaniu. Zazwyczaj miał na sobie
krótkie spodenki i koszulkę bez rękawków ukazującą
jego bicepsy. Podszedł i przywitał się z nami całując w
policzek. Zdjęłyśmy odzienie wierzchnie i usiadłyśmy obok
reszty. Po chwili do stolika podeszła młoda dziewczyna stawiając
na stoliku szklanki z napojem. Malwina od razu złapała za jedną z nich.
-Nie pijesz?-zapytał Kamil
-Nie, jutro zajęcia i praca.
-Przestań!...Jeden drink nic nie
zaszkodzi.
-Marta, zabaw się....Ostatnim razem
piłaś chociaż nie mogłaś-przypomniała Malwa.
Spojrzałam na nią. Przypomniała mi
się wtedy cała akcja, gdy po raz pierwszy wyszłyśmy gdzieś
razem z siatkarzami...Skończyło się to ściąganiem mnie przez
Patryka z baru.
-Weź nie przypomniaj mi tamtego.
-A co zrobiła?-dopytywał się Kamil
-Nie mów Malwina, to było
głupie.
-Aj Marta każdemu kiedyś coś takiego
się zdarzyło.-odpowiedział mi chłopak. I zaczął też coś
opowiadać. Gdy skończył w zamian wyjawiłam mu swoją historię.
Śmiał się z tego.
-Czyli byłaś pijana?-zapytał nie
mogąc opanować śmiechu.
-Nie byłam!-poprawiłam go.
-W takim razie pij, bo chciałbym byś
coś podobnego zaprezentowała.
Zamurowała mnie jego wypowiedź.
Przybrałam poważny wyraz twarzy. On zauważył, że trochę
przesadził.
-...no...może nie dokońca to, ale byś
wyszła i zatańczyła....Patrz wszyscy pomału wychodzą
już.
I spojrzałam w kierunku parkietu.
Nawet nie wiem kiedy moja przyjaciółka zostawiła mnie samą.
Właśnie teraz szalała z jakimś brunetem pośrodku, a reszta
obserwowała to.
-Twoja przyjaciółka już
poszła...Teraz twoja kolej-wyszeptał mi do ucha.
Odwróciłam głowę w jego
stronę. Jego twarz znajdowała się blisko mojej. Spojrzałam na
jego usta...... Ja jestem jakaś nienormalna!...Nie zdziw się, że kiedyś
coś się stanie, gdy sama prowokujesz go i dajesz nadzieję...Ale
gdy tak na niego patrzyłam...W tej chwili gdybym stała na pewno
nogi same ugięły by mi się pod wpływem jego wzroku...Jednak na
szczęście jedno z nas zachowało trzeźwy umysł....(i na
nieszczęście nie byłam to ja). Spuścił wzrok pokazując bym
zrobiła to samo. Ujrzałam wtedy wyciągniętą w moją stronę jego
dłoń.
-Więc jak?-spytał.
Uśmiechnęłam się i położyłam swą
rękę na jego. Wstaliśmy i wyszliśmy na parkiet. Szybko
wmieszaliśmy się w tłum tańczących osób robiąc to samo.
Trochę się zmachałam więc wróciłam do stolika napić się
tego drinka. Wypiłam naraz całego, tak byłam spragniona. Jednak
było mi mało więc podeszłam do baru zamawiając jeszcze raz to
samo. Również bez problemu opróżniłam całą
zawartość szklanki i wróciłam na parkiet. Kamil tańczył z
jakąś laską, a ja wygłupiałam się w tańcu z Malwą. Gdy z
głośników poleciała kolejna piosenka, podeszłam do Kamila
wciągając go w sam środek tańczącego tłumu. Ludzie bez problemu
zrozumieli to co chciałam zrobić i rozsunęli się na boki. Ja
zaczęłam tańczyć wkoło niego...Wpierw chyba nie wiedział co ma
robić, ale po chwili dołączył do mnie. Wykonywałam kroki i
figury których na razie się nauczyłam....Zdziwił mnie
jedynie fakt, że Kamil tańcząc wiedział jak ma wyglądać dana
figura, albo co teraz zrobie...I nie chodzi mi tylko o tańce których
on uczył, ale również o ten drugi rodzaj zajęć.....Lecz
przestałam o tym myśleć. Wsłuchałam się w muzykę.....Udało
się nam dobrnąć do końca piosenki. Usłyszeliśmy wielkie brawa.
Nie rozmumiem zbytnio za co, gdyż nic wielkiego nie zrobiliśmy. Dj
wtedy zwolnił trochę tempo i puścił coś wolnego. Nie czekałam
długo na to by zatańczyć z nim gdyż w jednej sekundzie znalazłam
się już blisko niego. Obejmował mnie w talii, a ja swoje ręce zarzuciłam mu na ramiona....Nadal jednak po poprzednim tańcu czułam na sobie to jak
przejeżdża dłońmi po moich udach, jak przyciąga mnie do siebie
mocno, ręką obejmuje w talii, ....a na szyji czuję jego oddech. Aż
dostałam gęsiej skórki na samo wspomnienie....Jeszcze teraz
jego ręce zsunęły się z talii, w kierunku pośladków.
Jednak nie położył dłoni na nich. Nie mogłam dłużej tego już
wytrzymać. Marzyłam o tym by poczuć smak jego ust, tylko przez
moment, tylko przez jedną sekundę. I tak też zrobiłam.
Przyciągnęłam jego głowę do swojej. Swoimi ustami odnalazłam
jego i zaczęliśmy się całować. Dłonią jeździłam mu po karku,
a on swoją wplątał we włosy i przyciągnął do siebie jeszcze
bardziej. Oderwałam się od niego czując, że przekroczyłam
granice...i to bardzo.
-Przepraszam....-wypowiedziałam po tym
jak złapałam już oddech.
-Nie przepraszaj, nie masz za co...
Opuściłam go wracając do
stolika.....I tak bawiliśmy się prawie do 4:00. Lecz zanim
wróciliśmy do domu z paroma osobami szwendaliśmy się jeszcze po
mieście. Zdecydowałam, że przenocuję u Malwiny, a rano wrócę
do domu. Na szczęście wiśni nie było, więc spokojnie
przebrałyśmy się i położyłyśmy na jej łóżku.
-Śpisz?-spytałam, przerywając ciszę.
-Nie....A co?
-Chcę ci coś powiedzieć.
Odwróciłam się do niej twarzą.
Ona zrobiła to samo. Mimo że nie widziałam jej w tych ciemnościach
wiedziałam, że patrzy na mnie.
-Co się stało Marta?-zapytała.
-Zrobiłam coś strasznego-i zakryłam
twarz dłońmi.
Objęła mnie ramieniem. Nie mówiła
nic. W końcu wzięłam się w garść i powiedziałam:
-Pocałowałam Kamila.
-Co zrobiłaś?!-zapytała podniesionym
głosem
-Pocałowałam go!......Malwa, wiesz co
jest w tym najgorsze?
-To jest jeszcze coś gorszego niż to?
-Tak.
-Co?
-To, że wcale nie żałuję że to
zrobiłam.
Gdybym teraz zapaliła światło
zobaczyłam wyraz twarzy Malwy. Zazwyczaj w takich momentach miała
rozdziawioną buzię i szeroko otwarte oczy.
-...ale...jak...to...ty....-wydukała.
-Czuję się z tym okropnie, że
zrobiłam to Patrykowi,.... ale nie wiem czemu nie boję się
niczego.. Na szczęście on nie dowie się o tym co zaszło, a ja
zapomnę o pocałunku i nie będę miała wyrzutów sumienia.
-Jesteś pewna, że tak będzie?....Nie
będzie ci ciężko z tym, że ukrywasz coś przed Patrykiem,... że
zdradziłaś go?...W końcu on jest uczciwy w stosunku do ciebie a ty
co?
-Malwa....nie dobijaj mnie jeszcze
bardziej proszę...Nigdy nie wybaczyłabym sobie gdybym miała go
zranić.
-Czy ty go jeszcze kochasz?-zapytała.
-Tak! Kocham go bardzo.
-Nie będę cię oceniać Marta, bo
mnie samej zdarzyło się coś takiego w związku z wiśnią. I z
doświadczenia powiem ci, że sumienie będzie cię tak męczyć, że
nie wytrzymasz i mu to powiesz.
-Powiedziałaś mu?-spytałam
-Tak...Było ciężko, ale prawdziwa
miłość przetrwa w końcu wszystko.
-No fakt.
-Wiem, że bardzo się kochacie z Patrykiem. Co do
tego nie mam wątpliwości, ale uwierz mi, że sama nie poradzisz
sobie z tym.
-W razie czego mam ciebie.Prawda?
-Tak...masz mnie-odpowiedziała z takim
ciepłem w głosie.
Mocno ją przytuliłam i poszłyśmy
spać. Właściwie czegoś takiego nie można nazwać spaniem, a
drzemkną, bo o 8.30 wstałam już. Wzięłam szybko prysznic,
zjadłam coś i naszykowałam przyjaciółce śniadanie.
Zostawiłam karteczkę i wyszłam. Przed drzwiami naszego mieszkania
zjawiłam się o 9.15. Po cichu otworzyłam zamek i weszłam do
środka. Odwóciłam się i aż krzyknęłam.
-Boże Patryk przestraszyłeś mnie!- i
odłożyłam torbę.
Podeszłam pocałowałam go i zaczęłam
się rozbierać. On nadal stał.
-Co tam?...Jak ci wieczór
minął?-zapytałam wieszając kurtkę.
-Świetnie!
I wtedy rzucił w moją stronę....
_____________________________
Przepraszam was, że nie wrzucałam nic długo, ale nie miałam kiedy...szkoła rozumiecie... Dodaję więc dziś. Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział.
Jak myślicie co mógł rzucić w jej stronę?...Kolejny postaram dodać się w następnym tygodniu, zapewne w weekend....Więc do weekendu :)
Rozdział tak jak zawsze świetny. Wydaje mi się, że może rzucił w jej stronę gazetę w której są zdjęcia z imprezy. Poza tym jestem ciekawa jak na te zajęcia taneczne zareaguje Patryk, no bo Marta będzie musiała mu w końcu powiedzieć.
OdpowiedzUsuńDo następnego :D
Jestem w szoku! Marta pocałowała Kamila... Ciekawa jestem co na to Patryk... Nie kończ w takich momentach :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na nowy: zolto-czarni.blog.pl
Chciałabym zobaczyć ich jeżdżących na łyżwach :D. Odkąd pojawił się Kamil, wiedziałam, że między nimi coś będzie! Nie mam pojęcia, co mógł rzucić Patryk, ale w głowie, aż roi mi się od pomysłów :D. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńObiecałąś mi nie kończyć w takich momentach...
OdpowiedzUsuńpierwsza moja myśl to była gazeta ze zdjeciami, założe się ze Marta będzie kłąmać, ze to nie ona tylko ta koleżanka Bartmana;P
Pozdrawiam.;))
rozdział świetny, długi, ciekawy po prostu zarąbisty ; )
OdpowiedzUsuńtylko czemu w takim momencie : /
czekam i pozdrawiam ^^
Wiedziałam, że tak będzie. Tylko czemu zawsze przerywasz w takim momencie? :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że Patryk rzuci zdjęciami Marty i Kamila całujących się..
OdpowiedzUsuńOooł.
Czekam na kolejny ;3
zgadzam się z angez (sorki jak źle odmieniłam ;p), też myślę, że zdjęcia. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńalbo gazetę ze zdjeciami z imprezy albo znalazł tą karteczkę od Kamila :D
OdpowiedzUsuńrozdział oczywiście świetny, jak wszystkie, które do tej pory napisałaś! Za te końcówki, to ja cię kiedyś zamorduje!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział: http://stara--milosc--nie--rdzewieje.blogspot.com/
Stawiam tak jak dziewczyny powyżej albo jakieś zdjęcia z imprezy, albo może ta kartka, którą dał jej Kamil.. Zobaczymy już za tydzień ;)) Ogólnie rozdział fajny. :) Do następnego! :D
OdpowiedzUsuńmam konkurentkę w kończeniu rozdziałów w takich momentach :D stawiam na zdjęcia, ale mam nadzieję, że nie będzie dramatycznego finału :(
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :)
ROMANSOWI Z KAMILEM MÓWIMY STANOWCZE 3X NIE
OdpowiedzUsuńWitam i zapraszam na nowy rozdział na mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl ;p opowiadanie z Miśkiem Kubiakem i zbuntowaną Mileną w roli głównej :P moje drugie opowiadanie odchodze-kochanie.blogspot.com jest pisane w innej konwencji ;p również zapraszam serdecznie. Mila07
OdpowiedzUsuń