poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 18


"Ko­bieta w swo­jej zemście jest bar­dziej wyrafinowana. "



 Wyrwałam mu ją z ręki. Już chciałam się odwrócić gdy on nagle przycisnął mnie do ściany.

   -Zostaw mnie!-krzyknęłam do niego.

Widziałam chłopaków którzy patrzyli na tą scenkę.
   
   -Nie!...Wiem, że chcesz tego równie jak ja. Pragnę cię Marta....Nie mów, że ty nie.-powiedział do mnie Patryk. Byłam dumna, że wczuł się tak w to wszystko.
   -Nie!-i odepchnęłam go.

Lecz on szybkim ruchem przywarł swoimi miękkim wargami do moich. Wyrywałam się mu na początku, lecz potem poddałam się im.

   -Chodźmy do mnie-zaproponował Patryk.
   -Nie!.....do mnie.-dodałam po chwili. Całując się szliśmy w kierunku mojego pokoju. Weszliśmy do środka nadal się całując.
   -Okej Marta..basta już. -przerwał wszystko swoją wypowiedzią
   -Jeszcze nie koniec.-odpowiedziałam mu i przyciągnęłam znów do siebie, aby nasze usta jeszcze raz się połączyły.
   -Przestań.....Poudawajmy odgłosy jakieś i niech pomyślą, że cie przeleciałem.
   -Nie chcesz tego ze mną zrobić?-zapytałam.
   -...nie...nie w ten sposób.
   -To w jaki?
   -Normalny.
   -To zróbmy to normalnie.
   -Marta nie....

Lecz nie dałam mu nic powiedzieć, bo pocałowałam go. Przyznaję gdy się całowaliśmy czułam coś dziwnego. Gdy całowałam się z tamtymi takie coś nie miało miejsca.....a teraz?...Teraz jest inaczej. Sama chciałabym wiedzieć, co powodowało, ten dziwny stan.... Psychicznie Patryk bronił się bardzo by tego nie robić, ale fizycznie bardzo tego chciał. Gra wstępna trwała bardzo krótko. Od razu przeszliśmy do rzeczy.....Było mi z nim tak wspaniale. Nigdy, przenigdy się jeszcze tak nie czułam. Byłam w siódmym niebie. Seks z chłopakami był taki powierzchowny, a w tym czuć było uczucie taką głębię.... Gdy skończyliśmy oboje padliśmy na łóżko. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, gdy tak na niego patrzyłam. Ten uśmiech zawsze poprawiał mi humor....Po prostu był najpiękniejszy pod słońcem. Przejechałam mu dłonią po policzku. On podsunął się i pocałował mnie. Po chwili jego język wparował i zaczął razem z moim wirować w dzikim tańcu. Czułam, że chyba to się trochę wymknęło spod kontroli. Dlaczego tak myślałam? Musiałam teraz wybić to sobie z głowy.


   -Wiesz teraz powinieneś powiedzieć, że musisz się zbierać, bo jutro masz mecz....Tak zazwyczaj tamci robili.
   -Więc muszę spadać, bo mam jutro mecz.-powiedział, lecz nadal jednak leżał.
   -Czemu nie idziesz?
   -Bo nie chcę.-odpowiedział uśmiechając się do mnie,a ja poczułam ciepło rozpływające się po moim ciele.

Po jakimś czasie udało mi się go wygonić by poszedł spać, bo mecz mamy jutro o 11:00 a nie 15:00 jak zawsze. Szczęśliwy wyszedł z mojego pokoju.


***


I zrobiliśmy to. Udało mi się. Myślałem, że nie dam rady.....Cieszę się, że mogłem ją uszczęśliwić na dwa sposoby dając jej przyjemność i spłukać jednocześnie chłopaków. Zaszedłem do Zibiego. Gdy wszedłem siedzieli tam wszyscy.

   -No to mistrzu gratulują-powiedział Zibi.
   -Nie sądziliśmy, że dasz radę. Słyszeliśmy jak krzyczała z rozkoszy-dodał Kubiak.
   -W porządku.-odpowiedziałem im bez żadnego entuzjazmu.
   -Tu jest twoja, a raczej wasza wygrana-przekazał mi pieniądze Igła.
   -Dzięki....Chłopaki takie interesy aż przyjemnie jest robić.-mówię, by nie dać po sobie poznać, że to wszystko było ukartowane. 
   -No....niezła jest w łóżku co nie?-spytał Zibi.
   -Kurewsko dobra.-odpowiedziałem, ale miałem wielką ochotę w tej chwili mu przyłożyć za to co jej zrobili.
   -Wiem-dodał Bartek.
   -Więc kto następny?-zapytał Zibi.
   -Do czego?-spytałem z przerażoną miną.
   -Do kolejnego zakładu, by przelecieć Martę.
   -Chłopaki zostawcie ją już.....To przecież młoda dziewczyna jeszcze jest-powiedział Igła.
   -A ile ma lat?-dopytywał się Zbyszek.
   -Jest młodsza od naszego najmłodszego zawodnika w drużynie-wtrąciłem.
   -A kto jest najmłodszy?-zapytał Ziomek.
   -Wiśnia chyba....Co nie Patryś?-spytał Piter.
   -Nom...Dokładnie młodsza od niego o 10 miesięcy.
   -O kurczę...Czyli ona ma 22 lata.-dodał chcąc pochwalić się swoją matmą Bartek.
   -Tak,.....Chociaż niedługo już 23, bo 4 grudnia ma urodziny- wymsknęło mi się przez przypadek.
   -No to będzie gruba dżampreza-zaśmiał się Bartman.
   -Nie wiem......Dobra ja lecę podzielić się wygraną z Wiśnią, i idę spać. Wam też bym to radził.....Jutro ważny mecz.
   -Jak każdy-powiedział Ziomek.

I wyszedłem kierując się w stronę mojego pokoju. Wiśnia leżał i oglądał telewizję. Podzieliłem  pieniądze i podałem mu jego połowę.

   -Masz-podając Łukaszowi mówię.
   -Co to?-spytał.
   -Wygrana za zakład.
   -Udało ci się-powiedział Wiśnia mimo, że nie było to pytanie, a raczej stwierdzenie.
   -No tak.
   -...właściwie to wiedziałem, że ci się uda....Prawda?
   -Ja sam nie wiedziałem.-odpowiedział mu szybko i udawałem, że szukam czegoś na szafce.
   -Wiedziałeś o tym dobrze Patryś.
   -O czym ty mówisz?-spytałem się go.
   -Dobrze wiedziałem, że wygrasz, ponieważ wiem, ….że pomiędzy wami coś jest.
   -Powietrze chyba,-mówię
   -Pewnie też...Ale myślisz, że nie wiem, że coś kombinowaliście z nią?
   -Co?!-krzyknąłem spoglądając znów na niego.
   -No....niby ta bransoletka, pendrive......przestań ściemniać i powiedz o co chodzi naprawdę.
   -To jest prawda.-starałem się mówić przekonująco
   -Nie!......Powiedz, albo powiem chłopakom, że wszystko ukartowaliście z Martą.
   -Bzdury gadasz!
   -Nie Patryk.....To nie możliwe, że nienawidzi wszystkich, a z tobą się przespała.

Wiedziałem, że nie mogę ryzykować wydania jej. Ja bym to wszystko przeżył, ale nie chciałem narażać Marty. Poza tym Wiśnia to mój przyjaciel i umiał odczytać mnie jak nikt inny.Nie uda mi się ukryć przed nim niczego.

   -Okej....Powiem ci-powiedziałem i wziąłem głęboki wdech zastanawiając się jednocześnie od czego zacząć. -Jak ty byś się zachowywał gdybyś dowiedział się, że wszyscy ...którym ufasz jak nie wiem co, kochasz jak rodzeństwo, przebywasz z nimi, wykonujesz dla nich pracę, nie śpisz po nocach byle pomóc im wygrać, a potem okazuję się, że wpierw jeden z tobą się przespał, potem drugi i w końcu prawda wychodzi na jaw, że założyli się, kto cię przeleci?! Jak ty byś się czuł?!-końcówkę wykrzyczałem mu bo byłem mega wkurzony.

Wiśnia patrzył na mnie przez chwilę analizując to co mu powiedziałem.

   -Ona wie?-spytał bardzo zdziwiony Łukasz.
   -Niestety tak.
   -Powiedziałeś jej, by pomogła ci wygrać zakład!-wygarnął mi prosto w twarz
   -Nic nie musiałem jej mówić!....Po prostu chłopaki są tacy ostrożni, że usłyszała to przypadkiem.-wytłumaczyłem mu.

Byłem zły,że pierwsza myśl jaka mu przyszła, to to, że ja jej powiedziałem po to by wygrać

    -Przysięgasz, że jej nie powiedziałeś?-spytał Wiśnia.
    -Tak, jak kocham siatkówkę i samochody.....Nigdy, przenigdy bym chłopaków nie zdradził.....Kurczę stary żebyś ty widział jak ona cierpi.....To jest właśnie powód dlaczego taka zachowywała się w stosunku do nas, oraz czemu Oskar wziął na siebie statystyki do tłumaczenia nam.
   -Ciekawe czy powiedziała mu to to co jej zrobiliśmy?-Zapytał wiśnia
   -Wątpię. Jest bardzo zamknięta w sobie, przez to wszystko. Nie ufa nikomu... Poza tym gdyby on wiedział dał by nam już dawno reprymendę.-powiedziałem.
   -Masz rację. Teraz wszystko jasne czemu nas tak traktowała.
   -...żebyś ty widział jak ona wczoraj płakała.....Boże żałuję, że nie powstrzymałem ich od tych zakładów......Cierpiała wtedy bardziej niż gdy Zibi na nią naskoczył...... Jednak najbardziej zawiodła się na tobie.
   -Domyślam się....Nie wiedziałem, że ona się dowie......Tak mi głupio,....że ja,.. że ja mogłem wystąpić przeciwko niej. Nigdy sobie tego nie wybaczę.-walił się ręką w czoło Wiśnia.
   -Nie wiem co ona teraz zrobi......Proszę cię tylko byś nie mówił chłopakom o tym, że ona o wszystkim wie.
   -Jasne, że nie  powiem......Boże by mi tylko wybaczyła....
   -Próbuj. Zawsze jest cień nadziei. 
   -Może.....Dobra idźmy spać. Jutro rano mecz.


***

Pracowałam do bardzo późna, gdyż ciągle rozpraszała mnie myśl o nocy z Patrykiem...Była ona idealna....taka jaka być powinna. Położyłam się spać o 4:00. Pobudkę rano zrobił mi Oskar waląc w moje drzwi.
   -Marta wstawaj już 9:30 O 10:15 na dole się spotykamy!-krzyczał.


Zerwałam się szybko z łóżka. Umyłam się i ubrałam. Nie miałam nawet czasu by coś zjeść. Dobrze, że w nocy wysłałam Oskarowi materiały, by mógł pokazać je chłopakom, bo z moim wstawaniem teraz jest trochę trudno. Udało mi się na dole być na czas. Na hali byliśmy o 10:40. Mecz zaczynał się o 11:00.Według moich statystyk i przeczuć pokonanie Egiptu przyjdzie chłopakom bardzo łatwo. I moja kobieca intuicja jak zwykle nie zawiodła. Wygrali 3:0 (25:21,26:24,25:18). Zebraliśmy się i wróciliśmy do hotelu. To teraz czekało nas nic innego jak pakowanie i kolejna podróż tym razem do Tokio. To nasz ostatni cel. Na szczęście będziemy mieć 2 dni wolnego od meczy. Jednak chłopaki będą trenować, a ja pracować. Spakowaliśmy się i wyjechaliśmy. Na miejscu byliśmy o godzinie 18:00. Byłam tak strasznie zmęczona, że od razu poszłam spać. Obudziłam się na drugi dzień (30.11.2011r). Spojrzałam na zegarek. Dopiero 9:00. Leżałam sobie po prostu....hmmm....nagle wpadłam na genialny pomysł zemsty na Zibim i Bartku....Chociaż powinnam coś takiego wymyślić, by na wszystkich się zemścić, bo w końcu inni też brali w tym udział. Jednak moim głównym celem będą właśnie oni.....Wiem! Zerwałam się nagle z łóżka. Wskoczyłam w dżinsy i pobiegłam do sklepu. Kupiłam sobie coś do jedzenia, jakieś owoce i bitą śmietanę.....Pożałujecie, że mnie wykorzystaliście. Mówiłam w myślach. Musiałam tylko teraz przekonać ich by do mnie przyszli. Jak wróciłam
zastanawiałam co założyć gdyż nie mam ograniczeń co do stroju na treningi. Zdecydowałam się w końcu na białą, koronkową mini sukienkę z odkrytymi plecami. Ciekawe czy spodoba się im? Wyprostowałam włosy i byłam gotowa na ruszenie na trening. Zaczynał się on o 12:00. Salę mieliśmy bardzo blisko, więc zajście tam zajmie mi jakieś 20 minut. Ciekawe też czy chłopaki będą jechać, czy się przejdą w ramach treningu. Nie zależnie od tego postanowiłam się przejść. Wzięłam torbę i spacerkiem z mapą poszłam na halę. Jak doszłam chłopaki w tej chwili wysiadali z autokaru. Dobra mam was! Krokiem modelki weszłam do środka. Za mną powłóczyła się ta banda goryli. Od razu udaliśmy się na salę główną. Na trening mieliśmy 1h 30 min. Nie usiadłam za banderami tylko przed nimi na krzesełku tak, że jedna połowa drużyny która stała po drugiej stronie siatki mogła bez problemu oglądać mnie i moje nogi. Poza tym o to przecież mi chodziło. Mimo, że na pewno dekoncentrowałam ich to jednak podobała mi się ta prowokacja. Oskar siedział za mną przy stoliku, więc wstałam i nachyliłam się opierając o stół i wypinając tyłek.

   -I jak Oskar?-zapytałam
   -Statystyki znakomite......Wiesz, ale powiem ci, że w tej chwili chłopaki, nie mogą oderwać od ciebie wzroku.-mówi.
   -O czym ty mówisz?-dobrze wiedząc o co chodzi spytałam.
   -Chodzi o to, że zapewne gapią się teraz na twój tyłek.

Odwróciłam głowę i rzeczywiście tak było. Po chwili usłyszałam głos Zibiego:

   -Dobra chłopaki teraz zamiana stron.
   -Czemu?-spytał Bartek który był w przeciwnej drużynie.
   -Bo temu.
   -Nie ma mowy.......Ten widok jest niesamowity.
   -No i co?!-powiedział wkurzony Bartman

Zaczęli się tam kłócić.

   -Wiesz, że to twoja wina?-zapytał Oskar.
   -Wiem, ale chyba nie jesteś na mnie zły papciu?
   -Nie....Mają nauczkę....ale zaraz pewnie trener coś ci powie, bo chłopaki nie trenują tylko patrzą się na ciebie.
   -Oj tam.....idę po kawę do automatu. Przynieść ci?
   -Możesz.

I wyszłam. Właśnie o to mi chodziło. By chłopaki złapali haczyk. Teraz będzie trzeba tylko powiedzieć im. Wróciłam z kawę i usiadłam obok Oskara.

   -Myślisz, że teraz trochę powinnam porozpraszać drugą połowę, po tym jak chłopaki zmienili się stronami?
   -To niesprawiedliwe, że tylko połowa mogła popatrzeć.
   -Dobra, więc lecę.

Wróciłam na swoje miejsce. Pracowałam, a gdy coś chciałam pokazać Oskarowi odwracałam się do niego i jak zwykle wypinałam się i opierałam o stół. Myślę, że chłopaki tam szaleli z możliwości patrzenia na taki widok. Po treningu zbieraliśmy się do hotelu. Oni wsiadali do autokaru, a ja postanowiłam iść pieszo. Dałam Oskarowi mojego laptopa i poszłam. Niespodziewanie usłyszałam za sobą kogoś wołającego mnie. Odwróciła się i zobaczyłam Patryka.

   -A co ty tutaj robisz?-spytałam.
   -Przyszedłem ci potowarzyszyć.
   -Zmęczony jesteś pewnie...powinieneś pojechać i wypocząć.
   -Przestań....Teraz mamy wolne więc i tak byśmy gdzieś pewnie zaraz z chłopakami wybyli.
   -Aha....A jak przeżyliście trening?-spytałam
   -W jakim sensie?

Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się.

   -Dobrze wiesz w jakim-odpowiedziałam mu.
   -....tak. Nie masz nawet pojęcia jak było nam ciężko-powiedział mi
   -Przepraszam ciebie, bo im się należało.
   -No co ty. Nie masz za co przepraszać....gdy takie przyjemne mają być zemsty to ja też chcę,byś na mnie się mściła.
   -Wierz mi, że nie chcesz.-i zaśmialiśmy się oboje gdy to powiedziałam.

I wraz z Czarnowskim rozejrzeliśmy się po Tokio. Zaszliśmy coś zjeść, a potem zwiedzić najciekawsze miejsca. Świetnie się razem bawiliśmy. O 17:00 wróciliśmy do hotelu. Pożegnałam się z nim i weszłam do pokoju. Odczekałam chwilę i zobaczyłam czy nie ma nikogo na korytarzu.Na szczęście było puściutko. Więc czas zacząć działać. Zapukałam do pokoju Zibiego. Otworzył mi on we własnej osobie.

   -Sam jesteś?-zapytałam.
   -Tak.

Wepchnęłam go do środka jednocześnie dociskając do ściany. Moje ciało dotykało jego. Ręką przejechałam wzdłuż jego torsu, zjeżdżając aż do jego krocza. Aż musiał zaczerpnąć więcej powietrza. Wtem szepnęłam mu na ucho:

   -Chcesz więcej?.....To przyjdź do mnie o 20:00...Tylko tym razem ja rządzę-powiedziałam zmysłowo.
   -Będę.-odpowiedział bez zastanowienia
   -Przyjdź w samym szlafroku.-dodałam.

I wyszłam. Dobrze wiedziałam, że mi się nie oprze.

____________________

Wszystkim wam bardzo, i to bardzo dziękuję za komentarze. Nie sądziłam, że aż tak będzie lubić moje opowiadanie. No i przepraszam że nie spełniłam waszej prośby i nie dodałam kolejnego wczoraj, ale tak wyszło.....Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie równie dużo pozytywnych komentarzy jak pod poprzednim. Dziękuję wam wszystkim!!! :)

12 komentarzy:

  1. UuuUuuu.:D Co raz bardziej mi się podoba to opowiadanie... Patryk jest taki słodki.:D
    choć szkoda, ze tak krótko opisałaś ich spacer.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam to opowiadanie <3
    ciekawe, co ona kombinuje z Bartmanem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę co do Bartmanem że to będzie jakaś zemsta.:)
    Świetny rozdział.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja już się niecierpliwię... znów przerwałaś w takich momencie... czekam na jutrzejszy dzień, aby przeczytać dalsze losy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaa właśnie, pisałaś wcześniej jakieś opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartman to jednak kawał chama jest ;) ale i tak zdania o nim nie zmieniam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. laska jesteś najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh cały czas wątki o sexie :D ale podoba mi się twój blog!! nigdy lepszego nie czytałam. Jestem twoja stałą czytelniczka :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne! Ale musisz spelnic to co napisalysmy wczoraj wiec jutro prosimy o 2 rodzialy ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy możemy spodziewać się następnego? ;)

    OdpowiedzUsuń