niedziela, 21 października 2012

Rozdział 12


"(...) a gdy już naprawisz błędy, przeprosisz za czyny, uzyskasz przebaczenie zostaje jeszcze jedno.... uspokoić sumienie...."

Po chwili zobaczyłam i od razu rozpoznałam tą osobę. To był.....to był Zbyszek.

  -Powiedz, że to jakiś żart....Że o tym nie wiedziałeś, że to był pomysł chłopaków i że teraz możemy się rozejść!-powiedziałam wściekła
  -...nie to był mój pomysł.-odpowiedział spokojnie
  -Nie chcę tutaj być z Tobą!....Nie mamy o czym rozmawiać!-krzyknęłam mu w twarz.
  -Wręcz przeciwnie. Mamy sobie dużo do wyjaśnienia.
  -Nie!

Odwróciłam się i chciałam wyjść, lecz on był szybszy i zatarasował mi wejście.

  -Marta proszę.
  -Boże dlaczego dałam się w to wciągnąć?!
  -Przepraszam, że nie wiedziałaś, ale gdybyś wiedziała, że to ja to nie przyszłabyś prawda?-zapytał chociaż dobrze znał odpowiedź.
  -Prawda.-powiedziałam mu stanowczo
  -Ja chcę z tobą tylko pogadać.
  -A ja nie!
  -Zrób to dla chłopaków, którzy się poświęcili i poszli z tobą na zakupy....No chyba nie zrobisz im tego....Oni tak bardzo nie chcieli iść na nie.....A Igła? Wiesz jak on się w to zaangażował?.....Proszę...Daj mi chociaż 20 minut.
  -.......15 i ani chwili dłużej!-powiedziałam, bo rzeczywiście szkoda mi było chłopaków którzy poszli ze mną.
  -Dobrze.....Usiądziemy?

Podeszłam wściekła do stolika. On odsunął mi krzesło i usiadłam. Zasiadł naprzeciwko mnie.

  -Wina?-zapytał.
  -Twój czas leci.
  -Białe czy czerwone?
  -Wiesz, że nie wolno ci pić...Jutro masz mecz.
  -Martwisz się o mnie?
  -Masz rację....Nalej czerwone.

Nalał mi czerwonego i sobie również. Podniosłam kieliszek i napiłam się....To nie żadne wino tylko sok porzeczkowy. Mogłam się tego domyśleć. Nie zaprzepaściłby przecież kariery.

  -Więc mów, bo czasu masz coraz mniej.-i ozięble spojrzałam na niego
  -Okej.....Więc Marta chcę naprawdę szczerze, ale to szczerze cię przeprosić. Nasze stosunki od pierwszego spotkania popsułem uważając, że nie poradzisz sobie.... Nie powinienem tak postąpić.
  -To wszystko?-spytałam
  -Nie....Przepraszam też za tą kłótnię w kolejce do samolotu. Wiem, że chciałaś mnie przeprosić.... Ja jednak czułem się urażony tym co powiedziałaś o moim penisie i chciałem się odegrać, jednak nie doceniałem cię. I przyznaję....byłaś lepsza i wygrałaś.....A potem w windzie starałem się ci odgryźć za to, że mnie tak wtedy upokorzyłaś, ale ty nie chciałaś, a ja jeszcze bardziej się nakręcałem.......Ale wtedy jak podeszłaś do mnie i płakałaś......

Patrzyłam na niego....Widziałam, że chyba tym razem to jest szczere. Ale przecież, za pierwszym razem też tak uważałam, a co potem z tego wyszło?... Czułam jak oczy zrobiły mi się szklane.

  -Tylko nie płacz proszę....Wyglądasz tak pięknie dzisiaj...Nie chcę byś uroniła łzę i to po raz kolejny z mojego powodu.....-i położył swoją dłoń na mojej. Ja jednak szybko cofnęłam rękę. On kontynuował.  -Dopiero gdy zobaczyłem cię zapłakaną...twoje smutne oczy.... pożałowałem tego strasznie. Miałem ochotę pobiec cię szukać, ale Wiśnia i Patryk nie chcieli bym to robił...Chyba byłem wtedy ostatnią osobą którą chciałabyś widzieć.....Ale wiedz, że z każdym dniem żałuję tego co zrobiłem.
  -Nie wiem jak mam to potraktować....Nie mam pojęcia czy to jest szczere nawet.-odpowiedziałam mu tym razem łagodnie.
  -Jest...
  -Na lotnisku z tą karteczką po tym jak na mnie naskoczyłeś też myślałam, że jest szczere, a jednak potem pojechałeś po mnie....Ja po prostu chciałam cię tylko przeprosić.
 -Wiem....Zachowałem się jak dupek....Ale z jednej strony fascynowałaś mnie.
  -Ja?
  -Tak. Gdy powiedziałem, że to jakiś żart, że jedzie z nami dziewczyna ty byłaś opanowana i nic nie odpowiedziałaś. Myślałem, że szybko zrezygnujesz po tym co ja ci tam zgotowałem, ale ty... poczekałaś na odpowiedni moment i zaczęłaś swoją grę, ustalając zasady. Zamurowało mnie to, że tak ze mną rozmawiałaś....Sądziłem, że będziesz cichutką myszką, bo jesteś jedyną dziewczyną w zespole, a tu proszę bardzo... potrafiłaś się odgryźć mi....siatkarzowi, gdzie inne dziewczyny marzyłyby, by poznać mnie i pogadać, a ty... po prostu pocisnęłaś po mnie.-i uśmiechnął się.
  -I powiem ci, że miło było skopać ci tyłek.-odpowiedziałam.
  -A mi miło było przegrać z taką osobą jak ty, teraz to widzę... Jesteś lepsza.

Wtedy to mnie zamurował. Czy on w tej chwili powiedział mi komplement? Wow. Sama w to nie bardzo wierzyłam.

  -..dzięki.....Ale powiedz czego ty ode mnie naprawdę chcesz?
  -Właściwie, to niczego. ...Chcę po prostu móc normalnie z tobą pogadać, pożartować, byśmy mogli przebywać w jednym pomieszczeniu bez jakichkolwiek spięć, wychodzić razem z chłopakami, a tak to oni starają się odseparować nas od siebie, bo wiedzą jak to się zawsze kończy.......Chcę żartować sobie z tobą, przekomarzać się, ale tak byś nie płakała później, tylko w trakcie oboje byśmy się śmiali, tak jak np. z tym dzisiejszym mężczyzną....Chociaż trochę dotknął mnie ten żart to przemilczałem odpowiedzenie ci czegoś.
  -Naprawdę nie chciałam cię urazić....Ale nadal nie mogę cię rozszyfrować....Wpierw kłócisz się ze mną, potem chcesz mnie pocałować, potem znów kłótnia i przychodzisz do mnie i chcesz mnie znów pocałować...Dotykasz mnie...Nie rozumiem cię Zbyszek.-powiedziałam to szczerze. Ciągle nurtowało mnie to, jaki on ma cel w tym wszystkim.
  -Myślałem, że jak to zrobię będziesz bardziej skłonna by ze mną pogadać, ale potem zrezygnowałem i objąłem inną taktykę.
  -Tak...Zaciągnięcie mnie do sklepu, razem z chłopakami, a potem na kolację- i uśmiechnęłam się, na same wspomnienie, jak ciągałam chłopaków po sklepach, a oni tylko narzekali i pytali czy długo jeszcze.
  -Właśnie tak.....Naprawdę zależy mi byśmy się przyjaźnili i nie było między nami spięć, bo wiem jak ważna jest atmosfera w zespole.......Chcę być twoim przyjacielem jak Patryk albo Wiśnia..... Chcę byś mi zaufała.-powiedział to tak dellikatnie, starając się tak dobrać słowa bym czegoś źle nie zrozumiała
  -Minie trochę czasu zanim to nadejdzie, ale nie wykluczam, że może i zostaniemy przyjaciółmi.... - odpowiedziałam mu.
  -Wiem, że nie przyjdzie to od razu, ale teraz moglibyśmy zacząć.
  -Dobrze.

Wstał z krzesła. Podszedł do mnie i podał mi rękę.

  -Zbyszek.

Wstałam i również podałam mu rękę.

  -Marta.
  -Miło mi.
  -Mi również.......
  -Zatańczymy?-spytał Zibi
  -Bez muzyki?

Odszedł kawałek i usłyszałam nagle jak zaczęła lecieć muzyka. Była to wolna piosenka. Przysunął się do mnie blisko.

  -Skoro mamy się przyjaźnić możesz tego więcej nie robić?-spytałam
  -Czego?-i popatrzył na mnie.
  -Nie stawaj tak blisko mnie jakbyś chciał mnie pocałować....Jak mamy zacząć się kumplować, to nie rób tego.
  -...dobrze.-i oboje się uśmiechnęliśmy.
  -W takim razie możemy spróbować zostać przyjaciółmi. Podkreślam możemy.
  -Dobrze. Cieszę się, że udało mi się w jakimś stopniu naprawić, to co zepsułem, mimo, że zawsze będziesz miała do mnie jakieś uprzedzenia.
  -Może z czasem się to zmieni i pokażesz mi jak tego żałujesz.
  -Na pewno,.... powiem ci, też, że pięknie wyglądasz w tej sukience...Jak anioł....za to w tej czerwonej...jak wcielona diablica.- i spojrzał na mnie z uśmieszkiem na ustach.
  -A w którym wydaniu bardziej mnie wolisz?-spytałam kusząco chociaż nie powinnam sama go prowokować.
  -Jako przyjaciel chyba nie powinienem odpowiadać.
  -Ale chcę wiedzieć.
  -Zdecydowanie w krótkim.-odpowiedział bez zastanowienia
  -To czemu chciałeś bym miała na sobie długą sukienkę?-zapytałam
  -Właśnie dlatego, że chciałem cię zobaczyć z innej strony.
  -I co?
  -Równie piękna jak ta druga.

Uśmiechnęłam się i spuściłam wzrok. Gdyby nie to, że w pomieszczeniu panował mrok z lekkimi płomykami świec Zbyszek dostrzegłby, że się zarumieniłam. Przecież mieliśmy zostać przyjaciółmi....a te jego słowa... on ogólnie tak dziwnie na mnie działa. Gdy piosenka się skończyła usiedliśmy do stolika i zaczęliśmy spożywać posiłek który był naszykowany. Gadaliśmy i śmialiśmy się przy okazji. Nie znałam go od tej strony. Był taki miły, delikatny, romantyczny, szczery. Podoba mi się ten Zbyszek.

  -Jutro po meczu mamy zamiar iść zwiedzić trochę miasto. Idziesz z nami?
  -Jak nie będzie wam przeszkadzać, że pójdę to nie.
  -Pewnie, że nie. Idziemy ja, Igła, Ziomek, Czarny, Dziku i Możdżon.
  -Okej...Wiesz naprawdę nie chcę psuć tej świetnej atmosfery, ale muszę już iść.... Mam mecz do zanalizowania, a ty pewnie do obejrzenia.-powiedziałam nie chętnie
  -....no....raczej.
  -Więc chodźmy.

Poszliśmy i wsiedliśmy do windy.

  -Żałujesz, że spotkałaś się ze mną?-zapytał
  -Na początku tak... ale teraz cieszę się, że jednak mogliśmy pogadać.-odpowiedziałam mu.
  -To super.-rzucił szybko

Wysiedliśmy na piętrze. Poszłam do swojego pokoju, a on do swojego. Jak dobrze, że wszystko jest w porządku. Zdjęłam sukienkę i położyłam ją na fotel. Narzuciłam na siebie jakąś koszulkę i wskoczyłam do łóżka. Kończyłam to co co zaczęłam robić. Wysłałam to Oskarowi, a po chwili on przysłał kolejne materiały. Jednak długo nie robiłam, bo byłam już strasznie zmęczona i poszłam spać. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Kto to o tak wczesnej porze puka. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest 13:00. O żesz. Poderwałam się szybko z łóżka i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam Wiśnie.

  -Dzień dobry śpiąca królewno........Niedługo mecz, więc czas zacząć się już zbierać.
  -Dzięki.

I poszedł. Nie mogłam uwierzyć, że obudziłam się tak późno. Może dlatego, że od kilku nocy nie śpię za dobrze. Zbierałam się najszybciej jak mogłam. Biegałam w tą i z powrotem by się ubrać i zapakować swoje wszystkie rzeczy. Przez przypadek spakowałam mój mundur do torby....O nie. Nie chce mi się go teraz wyciągać. Przebiorę się tam na miejscu. Założyłam dżinsy i bluzkę. Szybko wyszłam z pokoju. Chłopaki już turami zjeżdżali na dół. Stanęłam obok. Nagle Kurek do mnie:

  -Ciężka noc?
  -Raczej kilka ostatnich....ale jest dobrze...
  -Spoko.....najważniejsze to myśleć pozytywnie.

Uśmiechnęłam się do niego i wsiedliśmy do windy. Od razu udaliśmy się do autokaru. Gdy weszłam do autokaru rozległo się nagle wołanie:

  -Pani statystyk....pani statystyk!-machał ktoś ręką. Gdy zlokalizowałam tą osobę od razu zobaczyłam Zibiego.
  -Tak panie zawodniku?-odkrzyknęłam.
  -Mogę panią prosić, o przyjście tutaj na chwilę?
  -A po cóż to?
  -O mecz chodzi.

Poszłam więc do niego. Siedział na przedostatnim siedzeniu.

  -Tak?-stanęłam przed nim.
  -Proszę, o zajęcia miejsca tutaj.-i wskazał mi miejsce obok siebie przy oknie.
  -Co chcesz mów.
  -Siadaj!-I pociągnął mnie za rękę.

Poleciałam trochę na jego nogi.

  -Okej, okej. Sama sobie poradzę.

I usiadłam na miejscu obok niego. Ruszyliśmy. Spod siedzenia nagle wyjął papierową torebkę. Wyciągnął z niej kubek. Wieczko na nim było zamknięte. Poczułam, że to kawa.

  -Więc o co chodzi z meczem?-spytałam.

Wtem on podał mi kubek.

  -Proszę....  gorąca, ciepła i nie pita.

Uśmiechnęłam się i pokiwałam głowę. Oj ten Zbyszek. Wzięłam od niego kubek. Napiłam się.

  -Dziękuję....Właśnie tego było mi trzeba. …...Więc co chciałeś?
  -Dać ci kawę.
  -Ale powiedziałeś, że chodzi o mecz.-powiedziałam.
  -No bo chodzi....Nie chcę byś tam zasnęła na meczu, więc chcę cię pobudzić kawą.

Zaśmiałam się.

  -Ooo ta kawa na pewno postawi mnie na nogi.-odpowiedziałam
  -Nie musi od razu stawiać cię na nogi. Wystarczy, byś mogła pracować, a to przeważnie robisz na siedząco.-odpowiedział mi poważnie.
  -Nom....Masz rację.....Więc dziękuję, że postawiłeś mój mózg na nogi.-również z całą powagą mu odpowiedziałam, a po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
  -Zawsze do usług.
  -Wiesz......A może zadbałeś też o coś do jedzenia?-spytałam dla żartów.
  -Pewnie.

Sięgnął znów pod siedzenie.

  -Żartowałam.-powiedziałam mu.
  -To fajnie...Ale i tak mam coś do jedzenia.

Wyciągnął kanapkę i dał mi ją.

  -Miałem zjeść ją właściwie po meczu...to była moja ostatnia kanapka, którą sam dzisiaj zrobiłem -i zrobił minę jakby miał się rozpłakać.
  -Przestań....Nie jestem taka żeby zjadać ci twoje własnoręcznie przygotowane kanapki.
  -Spadaj....I tak wiem, że weźmiesz te kanapki, więc łap.

I złapałam jedną.

  -Dzięki.
  -Czegoś jeszcze sobie życzysz?-zapytał
  -Może.....Hm?- udawałam , że myślę.
  -Jakieś specjalne życzenie?
  -Truskawki...Tak mam ochotę na truskawki.-wypaliłam nagle.
  -Sorki. Nie przygotowałem się aż tak.-odpowiedział
  -To nie dobrze, ale..wybaczam ci, jednak to ostatni raz.-i pogroziłam mu palcem
  -Oczywiście. Następnym razem cały sklep zabiorę ze sobą.
  -I tak ma być.-powiedziałam mu.

Rozpakowałam kanapkę i zaczęłam ją jeść. Gdy zjadłam powiedziałam:

  -Dobra idę do przodu.
  -Czemu?....Nie dobrze ci się tu siedzi?
  -Dobrze, ale sztab siedzi z przodu.
  -No i?-zapytał robiąc wielkie oczy
  -No i nie wiem.
  -No właśnie. Poza tym jesteś dziewczyną i masz pierwszeństwo-powiedział mi.
  -Ha ha.
  -Zaraz i tak będziemy wysiadać.
  -A nie jest ci ciasno?-Spytałam.

On wtedy wziął ścisnął nogi.

  -Przestań....No może troszkę. Tak się rozpychasz, że muszę strasznie ściśnięty siedzieć.

Walnęłam go pięścią w ramię.

  -Weź mnie nie bij....-i zaczął masować sobie rękę w miejscu w którym go walnęłam .. -Uważaj, bo poskarżę się trenerowi, że mnie bijesz. Ja tą ręką będę dziś atakować.-zagroził mi i pokazał mi ją eksponując swoje mięśnie.
  -No co ty nie powiesz.-odpowiedziałam mu
  -No naprawdę.

Po chwili zajechaliśmy pod salę. Poszliśmy do szatni. Chłopaki zaczęli się przebierać. Weszłam tam do nich, chociaż z Oskarem powinnam już rozkładać wszystko i przygotować. Zajęli się przygotowaniami fizycznymi jak i psychicznymi do meczu. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam z torby strój. Szybko ściągnęłam spodnie i nałożyłam spodenki, a dżinsy niedbale wrzuciłam znów do torby. Następnie zdjęłam bluzkę i zauważyłam że Bartman z Kubiakiem patrzą na mnie. Ja również spojrzałam na nich. Zasłoniłam się.

  -Nie macie co robić?!.....Idźcie się przygotować a nie stoicie tu i gapicie się na mnie.-odpowiedziałam im.
  -Marta, ale to twoja wina.-odparł Zbyszek.
  -Moja?!...a co ja takiego zrobiłam?-spytałam się go.
  -No wiesz....krępujemy się trochę-i nagle w pomieszczeniu wybuchła salwa śmiechu.

Ja również nie mogłam się powstrzymać.

  -Zbyszku, przepraszam....krępujesz się, dlatego, że pierwszy raz widzisz dziewczynę w samym staniku...tak?- zapytałam go z żartem w głosie.
  -Marta....no weź.-odpowiedział mi udając speszonego.

Odwróciłam się do chłopaków tyłem i nałożyłam koszulkę, sprzątnęłam swoje rzeczy i poszłam do Oskara. Mecz zaczął się o 15:00. Gra z Serbią nie szła nam dobrze, gdyż pierwszego seta przegraliśmy. Jednak chłopaki w końcu wzięli się w garść i wygrali cały mecz 3:1 (25:21,18:25,19:25,28:30). Po meczu wróciliśmy do hotelu. Chłopaki umyli się i przyszli po mnie. Wyszliśmy do miasta. Świetnie przy tym bawiliśmy. Zwiedzaliśmy miasto i jego atrakcje. Koło 21:00 wróciliśmy do hotelu. Chłopaki szybko padli, a mnie czeka znów nocka. Poszłam więc od razu do Oskara. Siedziałam z nim u niego rozpracowując Argentynę z którą jutro gramy. To jest ostatni mecz w tym mieście. Potem jedziemy do Osaki, gdzie czekają nas kolejne mecze. Pracowaliśmy do 3:20. Wyszłam od niego i od razu poszłam spać. Nie miałam ochoty nawet założyć piżamy. Obudził mnie budzik który zaczął dzwonić, o 10:00. Nie chciało mi się jednak wstawać od razu. Poleżałam sobie do 11:30. Wzięłam prysznic. Wyszłam i poszłam do Kaczmarczyka. Był w swoim pokoju.

  -Chłopaki są?
  -Na treningu.
  -Aha.......Chcesz coś z miasta, bo idę po kawę?
  -Kawę.....Albo wiesz przejdę się z tobą.
  -Dobra.....Ja tylko przebiorę się i możemy iść.
  -W porządku.

Poszłam się ubrać. Na dworze jest ciepło. Skoro nie ma chłopaków, to mogę założyć coś krótkiego. Wybrałam spódnicę z koszulką i koturny. Uczesałam się, umalowałam i wyszłam.Oskar już czekał

  -Oho....na jakiś podryw wybywasz?-spytał
  -Nie.... Korzystam dopóki chłopaków nie ma.
  -Nie wiedzą co tracą. -odpowiedział uśmiechając się
  -Pewnie.

I wyszliśmy z hotelu. Za chwilę spotkaliśmy grupkę naszych chłopaków. Wśród nich Winiara, Gumę, Możdżonka i Rucka. Popatrzyli powiedzieli cześć i poszłam z Oskarem dalej. Myślę, że mają mi trochę za złe, że tak się ubieram. Po chwili kolejna grupka. Igła, Ziomek, Zati i Piotrek. Jak mijaliśmy się Piotrek powiedział:

  -Patrzcie jaka ślicznotka.

Uśmiechnęłam się i dalej szliśmy. Już zbliżaliśmy się do kawiarni. No i nagle ujrzeliśmy najliczniejszą grupę naszych zawodników. Patryk, Wiśnia, Zibi, Jarosz, Dziku i Kurek. No to teraz się zacznie. Z daleka już słyszałam ich gwizdy. Przewodził im nie kto inny jak Zbyszek. Palant jeden. Teraz już nawet nie mogę się ubrać ładnie, bo zaraz jakieś gwizdy będą. Gdy przechodzili obok nas powiedzieli:

  -Hej laska.
  -Hej wam.

I minęliśmy się. Słychać było jeszcze chłopaków i odruchowo odwróciłam się. Połowa z nich patrzyła na mnie, wpadając na innych ludzi. Dupki...Tylko jedno im w głowie. Zamówiliśmy z Oskarem kawę i wróciliśmy do hotelu. Pech chciał, że Olek i drugi masażysta masowali naszych na korytarzu. No to szlag. Będę musiała przepychać się przez tych młotów i najgorsze, że mam krótką spódnicę i wysokie koturny. Przez co spokojnie będą mogli od spodu patrzeć na moje majtki. Gdy stanęliśmy z Oskarem zastanawiałam się co mam zrobić. Zdjęłam więc buty i wzięłam je w ręce. Zaczęłam się przeciska między chłopkami. Gdy przechodziłam akurat przez nogi Zibiego złapał mnie za łydkę.

  -Czemu buty zdjęłaś?-spytał zadzierając głowę w górę.
  -A myślisz, że nie wiem o co wam chodzi-spojrzałam na niego.
  -Oj Martuś...

Wyrwałam nogę i poszłam do pokoju. Krzyknął za mną.

  -Dzisiejszy mecz za spódniczkę.

Odwróciłam się i nie wiedziałam co zrobić. O co temu Zibiemu chodzi? Przebrałam się w mundur i zabrałam rzeczy. Wyszłam z pokoju i usiadłam z chłopakami na korytarzu i gadałam. Gdy jestem w takim stroju czuję się lepiej wśród nich, bo przynajmniej mogę z nimi pogadać, a nie to co założę krótką spódniczkę i oni jak pieski już biegają. Siedziałam między Patrykiem, a Zibim. Patryk schylił się do mnie i zaczął mi mówić na ucho:

  -Masz dzisiaj wolny wieczór?-zapytał

Kiwnęłam głową. Była to prawda, bo jutro jedziemy do Osaki.

  -Chcesz iść z nami wieczorem do takiego jednego klubu rozrywki?...Dziś go wyczailiśmy.
  -Idziecie tańczyć?
  -Nie koniecznie....Jest tam parkiet do tańca...ale też różnego rodzaju gry...Zapewne też potańczymy, więc ubierz się szałowo.
  -Wiesz, że nie musisz mi tego mówić.
  -Wiem. Na dole o 20:00.
  -Dobra.....A kto idzie?
  -Paru chłopaków...Ale sam do końca nie wiem kto.
  -Dobra.


I właśnie teraz naszła kolej Patryka. Ja wstałam więc i poszłam do pokoju. Przejrzałam rzeczy. Wybrałam moją najlepszą sukienkę, którą tu wzięłam. Nagle nie wiem skąd przyszedł mi do głowy pewnie szatański plan. Skoro chłopaki lubią mnie w krótkim.... To ciekawe jak zareagują gdy zobaczą dziewczynę i nie poznają od tyłu, że to ja? Z walizki wyciągnęłam kosmetyczkę. Wyjęłam z niej szamponetkę. Kiedyś kupiłam ją i wrzuciłam, i tak ciągle jest przy mnie. Jednak szkoda mi żeby farbować całe włosy. W takim razie zrobię sobie tylko pasemka. To jest idealny pomysł. Zbliżała się już godzina wyjazdu. Zapakowaliśmy rzeczy i pojechaliśmy. Wyobrażałam sobie ich miny, gdy spotykamy się na dole, a raczej oni czekają niby na mnie, a ja sobie tam stoję do nich tyłem, a potem nagle odwracam się i zmierzam w ich kierunku, a im po prostu oczy z orbit wychodzą na mój widok, że to ja jestem. Świetny pomysł! Przyjechaliśmy i jak zwykle rozgrzewka i mecz. Tu w Japonii nie było dużo kibiców. Reszta chłopaków która akurat stała w kwadracie starała się im dopingować. Jednak po długich wyczekiwaniach chłopakom udało się wygrać mecz 3:1(18:25,25:20,25:23,25:22). Idzie im świetnie jak do tej pory. Okazało się, że jutro o 19:00 wyjeżdżamy do Osaki. Z tego co wiem podróż będzie trwać jakieś 3 godziny. Za to dziś się zabawimy trochę. Gdy tylko przyjechaliśmy do hotelu od razu zabrałam się za eksperymentowanie z włosami. Po godzinie przejrzałam się w lustrze. Blond pasemka bardzo fajnie wyglądają. Ciekawe co na to chłopaki. Ja podziwiam jednak tych chłopaków, że oni mają mecz,trening i jeszcze siły iść zabawić się... oczywiście, bez żadnego alkoholu. Przez ten czas założę się, że śpią. Ale to dla mnie lepiej. Skoro mamy umówić się na dole o 20:00, to oni pewnie będą z 10 minut wcześniej, więc ja muszę być 15 min wcześniej. Wyprostowałam włosy i spryskałam lakierem by dobrze się trzymały. Makijaż wieczorowy oczywiście musi być. Oj chłopcy, chłopcy ale będzie zabawa. Była już godzina 19:15. Zaczęłam się już ubierać. Nałożyłam na siebie sukienkę, a potem naciągnęłam pończochy na nogi i gotowe. Kurczę jak cieszę się, że zabrałam ze sobą jednak tą sukienkę. No to teraz zacznie się dobieranie butów do niej. Nie miałam odpowiednich kolorystycznie. Zostawały mi jedynie czarne, moje ulubione, które na szczęście wzięłam. Co mnie podkusiło żeby je wziąć?..Czyżbym przeczuwała, że tak będzie? Choć właściwie każda dziewczyna musi być przygotowana na takie coś, więc minimum jedną parę szpilek, najlepiej czarnych trzeba ze sobą wozić. Przejrzałam się w lustrze i miałam nadzieję, że żaden z chłopaków nie przyłapie mnie jak będę wcześniej wychodzić, bo inaczej mój plan się nie uda, a szkoda by było zmarnować taką okazję. Założyłam jeszcze parę bransoletek, spryskałam się perfumami i wyszłam. Sprawdzałam czy nikt mnie nie widzi. Na szczęście korytarz był czysty. Po cichu zeszłam piętro niżej by stamtąd zjechać. Wcisnęłam guzik, a po chwili winda pojawiła się. Zjechałam na dół. Żadnego z nich jeszcze nie było. Na razie wszystko jest okej. Zeszłam i stanęłam niedaleko wielkiego filara, przodem do wyjścia, a tyłem do nich gdy będą wychodzić z windy. Ciągle patrzyłam na zegarek. Ciekawe kiedy się pojawią. Po chwili usłyszałam głośny śmiech. Są! Chyba dopiero co wyszli z windy. Lecz ja jak gdyby nigdy nic stałam.

____________________


Przepraszam, że nie dodałam wczoraj.....Mam nadzieję, że podoba wam się nowy rozdział. Spodziewaliście się takiego zwrotu akcji?? Domyślaliście się, że będzie to Zbyszek? Piszcie w komentarzach :)

9 komentarzy:

  1. bardzo fajny rozdział :)
    ale szczerze to nie spodziewałam się, że Marta i Zbyszek pogodzą się ze sobą tak szybko, i w tak "prosty" sposób :P no i oczywiście czekam, jaki zwrot akcji potoczy się podczas imprezy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. CZekam na gorący flirt pomiędzy Partkiem a Martą.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twój blog !! jest świetny czekam na następny rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy będzie następny??

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi coś mówiło, że to będzie Zibi! :D

    Czekam na mały flirt bohaterki i Patryka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. super ;) jednak czekam na flirt zibiego i marty ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łaaaaał! Mam nadzieję że jutro będzie nowy rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje że jutro będzie następny rozdział już niemogę się doczekać ;D
    A pozatym Świętny blog ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja myślałam,że to będzie Patryk... ;D ale totalnie mnie zaskoczyłaś :) oczywiście pozytywnie ;) mhm. czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń