niedziela, 28 października 2012

Rozdział 17


"Naj­bar­dziej za­wodzisz się na tych, na których myślisz że nie za­wie­dziesz się nigdy."



Usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Patrzyłam i czekałam na pojawienie się Oskara. Zaskoczyło mnie to, gdy zobaczyłam Patryka.

  -Co ty tutaj robisz?!.....Wyjdź stąd w tej chwili!-powiedziałam do niego
  -Nie! Dopóki mi nie powiesz czemu ty to robisz?!
  -Co robię?!

Odstawiłam laptopa i wstałam. Powolnym krokiem zbliżyłam się do niego.

  -Wytłumacz mi co ja robię?!.....Pracuję, cały czas pracuję żebyście wy idioci mogli wygrywać!
  -Nie o to mi chodzi.
  -To o co?!
  -O twoje zachowanie w stosunku do innych i do mnie!....Nie rozumiem co ja ci zrobiłem?!...Co reszta ci zrobiła, że jesteś dla nas taka niedobra!
  -Ja nie dobra?!- krzyknęłam. Zaśmiałam się nawet. W oczach miałam już łzy...Zaraz wygarnę mu, normalnie powiem mu to.
  -Nie kurwa, ja i reszta!-Powiedział Patryk.
  -Ty...chamie jeszcze masz czelność pytać się mnie co mi jest?! Przecież dobrze to wiesz!

Łzy spływały mi już po policzkach.

  -Gdybym wiedział to nie przychodziłbym tutaj.

Jeszcze takiego głąba udaje. Wypaliłam nagle:

  -Co chłopaki cię przysłali?!....I co kazali ci zrobić?!....Hm.... O co tym razem się założyliście?Że przelecisz mnie, pocałujesz mnie, czy jeszcze coś innego?!

Patryk stał i nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam.

  -Co?!.. Zatkało?! ..Myśleliście, że nigdy się nie dowiem?-szybko wymówiłam to.
  -Boże...Marta...ja...
  -Wiesz ..najlepsze co możesz teraz zrobić to po prostu wyjść i zostawić mnie samą.....Jednak skoro kiedyś byłeś moim przyjacielem i za takiego cię uważałam to powiedz mi szczerze jedną rzecz.
  -Co?
  -...Jaki był tym razem zakład?-spytałam
  -A skąd wiesz, że był jakiś zakład?
  -Patryk....Oni też tak zaczynali....
  -Nie przyszedłem niczego zaczynać..
  -Proszę powiedz mi co to był za zakład?-płacząc poprosiłam go.

Patrzyłam na niego...Spuścił wzrok.Czyli dobrze zgadłam....Nie była potrzebna mi już żadna ustna wypowiedź.

  -Wiedziałam.....Wyjdź!-i wskazałam mu palcem na drzwi
  -Nie, dopóki ci nie wytłumaczę wszystkiego.
  -Nadal nie powiedziałeś co to był za zakład.-nie słuchałam co do mnie mówił. Chciałam jedynie wiedzieć o co tym razem się założyli.
  -Nie mogę.
  -W takim razie znikaj stąd i z mojego życia także.
  -Marta......

Podbiegł do mnie i złapał za ramiona.

  -.....miałem cię pocałować na ich oczach. Ustalili skoro się przyjaźnimy to nie dostanę od ciebie w mordę za to, że cię pocałuję!-wykrzyczał mi

Wtem płacząc osunęłam się na podłogę. On szybko usiadł i starał się mnie przytulić, lecz wyrywałam się mu.... Czułam, że on tak szybko nie zrezygnuje. Mimo że płakałam również przez niego to jednak miałam ochotę by mnie przytulił. Z czasem moja agresja zmalała i płakałam już w jego ramionach. Całował mnie w głowę.

  -Marta.....Proszę.-słyszałam w jego wypowiedzi tyle bólu i troski.-Gdybym wiedział, że wiesz nigdy bym się tu nie pojawił ..nawet gdybym miał wyjść na tchórza i przegrać......Nic nigdy nie będzie się dla mnie liczyło bardziej niż twoje szczęście

Buchnęłam jeszcze wtedy jeszcze większym płaczem.

  -Skoro tak ci zależy dlaczego się założyłeś?
  -Nie wiem....Głupi jestem....Ale musiałem im coś udowodnić.
  -Wiesz strasznie mnie boli, nie to, że teraz się o mnie założyłeś......Ale to, że w poprzednim zakładzie obstawiałeś, że się z którymś puszczę...Nie wiem może nawet stawiałeś, że jednemu i drugiemu dam.-i znów rozpłakałam się.
  -Co?!....Ja nie zakładałem się.....Gdy tylko wiedziałem, że to ty nie chciałem brać w tym udziału gdyż za dużo dla mnie znaczysz.
  -Jak to?...Nie rozumiem teraz.

Spojrzałam wtedy na niego. Otarł mi dłonią oczy.

  -Nigdy nie brałem w tamtym zakładzie udziału....No dobra może na początku, ale po chwili okazało się, że to ty.
  -Że to ja?
  -Zibi wziął cię za jakąś przyjezdną, co szliśmy na dyskę i chłopaki wtedy,że uda im się poderwać tą laskę i przelecieć, no i tak wyszło....Naprawdę żaden z nas nie spodziewał się, że to ty. Poznałbym gdybyś nie miała tych pasemek. Od tyłu wyglądałaś jak nie ty...chłopaki wzięli się założyli. Ale gdy zobaczyłem, że to ty.....Wycofałem się, a żaden z nich nie chciał się poddać więc starali się ciągnąć to do końca.
  -Kto brał jeszcze w tym udział?-zapytałam.
  -Może lepiej kto nie brał.....Ja, Winiar, Guma i Możdżon.....Oni uważali, to za głupią zabawę i nie chcieli w niej brać udziału.
  -A Wiśnia?-spytałam go myśląc, że przez przypadek go pominął.
  -Przykro mi...

I znów się rozpłakałam. Po nim bym tego się nie spodziewała.

  -Jak on mógł?!.......Powiedz mi...Na kogo stawiał?
  -Naprawdę chcesz to wiedzieć?-zapytał Patryk.
  -Tak.
  -...obstawiał Bartka.-powiedział ściszonym głosem Czarny.
  -Dupek....jednak ty też jesteś-powiedziałam i odepchnęłam go.
  -Ale czemu?-spytał zdezorientowany
  -Skoro liczy się dla ciebie moje szczęście, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej bym nie popełniła tego błędu! ..Nie ostrzegłeś mnie zanim do tego doszło!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
  -Nie mogłem tego zrobić! Rozumiesz?! ...To są moi koledzy z zespołu. Wyobrażasz sobie co by było gdybym ich zdradził!....I tak starali się odsunąć mnie w miarę możliwości od tego zakładu gdyż dobrze wiedzą jakie stosunki są między nami. Bali się, że ci powiem, ale obiecałem, że tego nie zrobię....Jakbym mógł coś zrobić, przysięgam, że bym to zrobił....Jednak byłem bez silny....Przepraszam.

Popatrzyłam na niego i znów rozpłakałam się. Patryk mocno chwycił mnie i przytulił do siebie.

  -Gdybym mógł zrobiłbym bym wszystko, by do tego nigdy nie doszło.-powiedział cicho.

Z Patrykiem nadal siedzieliśmy na podłodze. Trzymał mnie w ramionach i ani razu nie zelżał uścisku......W jego objęciach czułam się jakoś bezpieczniej. Uspokoiłam się już.

  -Przepraszam Marta.-powiedział.
  -Za co?..
  -Za wszystko.
  -Sprecyzuj to trochę bardziej-odpowiedziałam
  -Za to, że dałem się wrobić w ten zakład,za poprzedni, za to że nie powstrzymałem ich ....... Jutro,albo nawet jeszcze dziś powiem chłopakom, że poddaję się, że nie dam rady wykonać tego....Nie zniosę więcej tego,że mogłabyś cierpieć.

Widziałam,że męczy go sumienie i mówi to szczerze. On chyba jako jedyny ma wyrzuty sumienia i żałuje tego co zrobił.

  -Poczekaj.-odpowiedziałam mu po chwili zastanowienia.
  -Co?
  -...Ile postawiliście?-spytałam chociaż ciężko było mi o to pytać.
  -....40 zł-powiedział po dłuższym zastanowieniu.  
  -Wszyscy biorą w tym udział?-zapytałam, ale myślałam,że ten plan co nagle narodził się w mojej głowie nie przejdzie.
  -Guma, Możdżon i Winiar nie.
  -Jak obstawiają Zibi i Bartek?
  -Że mi się uda, ..a co to ma do rzeczy.?!....A raczej co ty kombinujesz?-zapytał podejrzliwie
  -..Pewnie, że ci się uda.....Lepiej jeszcze... pokonasz ich własną bronią.-nie mogłam sama w to uwierzyć,że robię to.
  -Nie ma mowy!....Nie będziesz brała już w tym udziału. Teraz i nigdy więcej.-powiedział bardzo ostro.

Wstał i chciał iść.

  -Poczekaj......Pozwól mi się chociaż w połowie na nich zemścić.
  -Marta....ja nie mogę.-odpowiedział mi

Stał tyłem do mnie. Złapałam go za rękę.

  -Proszę cię. Zrób to dla mnie.
  -Nie...nie chcę by ktoś cierpiał.
  -Nie będę....Wiem wszystko i na pewno mnie nie zranisz.
  -Co ty chcesz zrobić?-spytał odwracając się.
  -Przekonasz ich, że nie tylko mnie pocałujesz, ale uda ci się jeszcze mnie przelecieć.-wypowiedziałam to co kombinowałam.
  -Nie ma mowy! Marta ty oszalałaś?!-naskoczył na mnie Patryk.
  -Nie....skoro i tak mam reputację puszczalskiej to jeden w tą czy w tą nie robi na mnie wrażenia.
  -Nie uważam, że jesteś puszczalska.-pocieszył mnie
  -Ty jeden tylko.....Nawet ja nie mogę uwierzyć, że jestem taka głupia i tak łatwo dałam się wrobić.
  -Przestań...Dla mnie zawsze zostaniesz najmądrzejszą i najpiękniejszą dziewczyną.
  -Dzięki.....Więc jak? Pomożesz mi?-spytałam go robiąc do niego ładne oczka.
  -Nie!
  -Błagam Patryk.....Skoro tak mnie zranili musisz mi pomóc...zgódź się.

Teraz już patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.

  -...dobra.-odpowiedział niechętnie
  -Dzięki....Przepraszam ale muszę wracać do pracy.
  -Jasne.

Odwrócił się i chciał wyjść gdy nagle złapał mnie jeszcze za nadgarstek. Spytał:

  -Wybaczysz mi kiedyś to co zrobiłem?

Popatrzyłam na niego:

  -Patryk...
  -Wiem, wiem. Na pewno długo to potrwa, ale wiedz...że niczego w życiu tak nie żałowałem jak tego co się stało.

Spojrzał na mnie swym wzrokiem pełnym bólu.

   -Patryk dziękuję ci....wiem,że bardzo tego żałujesz..chyba jako jedyny....więc wybaczam ci. Może nie będzie na razie tak jak było kiedyś, ale mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy.

Uśmiechnął się lekko. Widziałam jakbym zdjęła w tej chwili  niego jakiś ciężar. Podeszłam do niego i mocno go objęłam. On zrobił to samo.

  -Dziękuję za szczerość i za pomoc.-powiedziałam mu
  -W końcu jestem ci coś winny....Nawet nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy, że dałaś mi szansę. Dziękuję.
  -Każdy zasługuje na drugą szansę, gdy potrafi się przyznać do błędu i tego żałuje.

Puściłam go. Pocałowałam w policzek i wyszedł. Z jednej strony ulga ,że Patryk nie brał udziału w tamtym,.. że przynajmniej trochę obchodziło go, że mam jakieś uczucia i dzięki Bogu wycofał się z tego. Nie mogę go następnym razem tak szybko skreślać. Widzę, że jest inny niż reszta chłopaków. Poza tym naprawdę tego żałuje nie tak jak pozostali którzy uważa,że nic się nie stało. Z drugiej  strony jeszcze większa nienawiść na resztę, kolejny zakład, wmieszanie w to Patryka....Nadal jednak nie mogę uwierzyć, że Łukasz wykręcił mi takie świństwo. Pracowałam do 3 i położyłam się spać.

Dziś (28.11.2011) czekał mecz z St. Zjednoczonymi. Chłopaki uważnie obejrzeli pracę którą ja i Oskar wykonujemy. Mecz oczywiście był o 15:00. Tym razem na trybunach zasiadło trochę więcej widzów....Jednak to byli to niestety sami Japończycy. Reprezentacji naszej poszło gładko. Wygrali 3:0 (25:15,25:20,25:18). To był łatwy zawodnik według mnie. Mecz trwał ponad godzinę. Po meczu wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do hotelu.

***

Nie wiem czy powinienem to robić....Marta prosi mnie o zbyt wiele. Ale jednak to oni ją skrzywdzili, a skoro ona sama tego chce to dobra. Wstałem i poszedłem do Zbyszka. Usiadłem obok niego.

  -Co tam bohaterze?-spytał Zibi.
  -Mam pewną propozycję.-powiedziałem
  -Jaką?-zapytał zainteresowany Zbyszek.
  -Chcę trochę udoskonalić zakład.
  -Jak?
  -Podnoszę stawkę do 80 zł i mówię, że nie tylko ją pocałuję, ale jeszcze przelecę.-powiedziałem stanowczo.
  -O ja.....Porywasz się z motyką na słońce, nie wierzę,że ci się uda to. Jest taka cięta na nas wszystkich, że twoje szanse są minimalne....Nawet ostatnio spoliczkowała mnie za chęć pocałowania.
  -Znam ją....sami w końcu powiedzieliście, że udać mi się ją pocałować,więc to też wyjdzie.-wytłumaczyłem
  -Dobra...okej. Miło będzie patrzeć jak cię policzkuje, i przegrywasz.-powiedział zibi
  -Zobaczymy...mam nadzieję,że się pomylicie.- postarałem się mówić przekonująco.

Zbyszek poinformował chłopaków o zmianach....Oni także zmienili swoje typy. Po tym jak się zachowywała wszyscy uważali, że nie dam rady tego zrobić....Jedynie Wiśnia postawił, że mi się uda. Dziwne. Ale ok. I wróciłem na swoje miejsce.

                                                                              ***

Szybko dotarliśmy na miejsce. Minęło trochę czasu aby obmyślić plan. No to teraz muszę, pod pretekstem pójść do niego i zrobić to. Wzięłam pendrive z danymi i udałam, że chcę mu to zanieść. Na korytarzu kręcili się chłopaki. Nadal byłam na nich zła. Zapukałam do drzwi Patryka i Wiśni. Usłyszałam, jak ktoś krzyknął wejść. Szybko otworzyłam drzwi, nie zamykając ich. Podeszłam do Patryka który leżał na łóżku.

  -Masz!-rzuciłam mu pendrive.
  -Co to?
  -Oskar kazał ci przynieść....Twoja gra.

Wiśnia oglądał coś na laptopie. Widział, ale chyba nie słyszał mnie.

  -Coś jeszcze?-spytał.
  -To wszystko.

Upuściłam na podłogę bransoletkę. Zauważył to. Zrobiłam na niego wielkie oczy, że czas rozpocząć naszą grę. Odwróciłam się i wyszłam. Mam nadzieję, że zorientował się. Nagle ktoś krzyknął moje imię. Odwróciłam się i powiedziałam:

  -Czego chcesz?!
  -Chyba spadła ci przez przypadek.-powiedział Patryk

Wyrwałam mu ją z ręki. Już chciałam się odwrócić gdy on nagle przycisnął mnie do ściany.

____________________


Kolejny rozdział. I jak podoba się?..Większość z was stawiała, że to Bartek, albo Zibi. Zaskoczeni przyjściem Patryka i tym, że Wiśnia też obstawiała razem z chłopakami? Myślałyście, że nie zrobi jej tego....No jednak zrobił. Dziękuję za wszystkie komentarze. Cieszę się, że komentujecie. Pozdrawiam wszystkich czytelników :)

11 komentarzy:

  1. Dodaj jesze jednem dziś prosze! opuściłaś nas na jeden dzień... musisz dodac rozdział! to jest genialne!!!! Dodaj, dodaj prosze...! Obstawiałam Zibiego.... a po Wiśni się tego spodziewałam ale no cóź.... Prosze dodaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest super.;)
    I proszę dodaj dziś kolejny bo jest świetny.;)
    Nie spodziewałam się tego po Wiśni no ale cóż.;)
    Ale dodaj kolejny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. normalnie uzależniłam się od tego opowiadania *_*
    i dołączam się do próśb dodaj kolejny dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dołączam się do prośby dodaj kolejny dzis / chyba tez sie uzaleznilam :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. ja również dołączam się, abyś dodała kolejny rozdział dziś!
    uwielbiam to opowiadane i nienawidzę jak kończy się w takich momentach... :P Dawaj! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. to ja również się dołączę do próśb koleżanek wyżej :)
    no ja to wiedziałam, że przyjdzie Patryk, ale żeby prawie cała kadra? :o szok na kółkach.

    OdpowiedzUsuń
  7. mega jesteś! nadrobiłam całego bloga w kilka godzin i teraz z niecierpliwością czekam na kolejną część! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak wszystkie to i ja DODAJ JAK NAJSZYBCIEJ!
    Ten rozdział jeden z lepszych ty wiesz dlaczego.:)
    to, że się uzależniłam to już dawno wiedziałam,
    NIECH WSZYSTKIM GATKI Z WRAŻENIA SPADNĄ!!
    u mnie nowy rozdział, zapraszam:
    http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń