poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 8


"Najcięższe dla człowieka są cierpienia, których źródłem jest niemożność porozumienia się z bliźnim."



Niespodziewanie ktoś podszedł i stanął przede mną. Podniosłam głowę. No nie tylko nie on- pomyślałam.

  -Czego chcesz?!-zapytałam Zbyszka.
  -Przeprosić.....Nie mam nic do tego, że będziesz naszym statystykiem, ale to trochę dziwne, że będzie z nami jakaś dziewczyna.
  -Wiesz...przyzwyczaiłam się do tego, że chłopakom się nie podoba, że pracuję z nimi, ale z czasem przyzwyczajają się do mnie......A zrozumiałeś, że to błąd bo...?
  -Bo powiedzieli mi co zrobiłaś.
  -Czyli co?!
  -No, że wyciągnęłaś zespół z bagna, a poza tym pomagasz Kędzierzynianom i skoro Marcin i Guma mówią, że jesteś dobra, a Gumę ciężko jest zachwycić.... a skoro chwali ciebie to musisz być dobra.
  -Aha.
  -Mam też pytanie.
  -Jakie?
  -Dlaczego nazwałaś mnie bufonem?....Wiem, że nie zrobiłem dobrego pierwszego wrażenia, ale czemu?
  -Wiesz wcześniej byłeś moim ulubionym siatkarzem,aż do pewnego meczu z Brazylią.
  -Nie rozumiem.
  -Wiem, że byłeś zmęczony, po tak długim meczu, ale ja tak pchałam się by zdobyć twój autograf, tak bardzo mi na nim zależało,....a ty po prostu odszedłeś, gdy już miałeś mi go właśnie podpisać....Więc krzyknęłam że jesteś bufonem.
  -Więc to ty krzyknęłaś?!
  -Ja. We własnej osobie.
  -Pamiętam to dobrze......Zrobiło mi się przykro gdy tak krzyknęłaś.
  -Przepraszam, ale bardzo mi na tym zależało.

On wstał i odszedł.....Cieszę się, że mogłam mu to powiedzieć. Przyszedł Oskar i dalej pracowaliśmy. Za jakieś 10 minut ktoś znowu przyszedł.

  -Proszę- i ktoś wyciągnął rękę.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam znów Zibiego. W ręku trzymał ozdobną torebkę do pakowania preznetów. Ciekawe skąd on wziął taką na lotnisku?Wzięłam ją od niego, a on podał mi rękę.

  -Witamy w zespole.

Uścisnęłam mu rękę. A on wziął i poszedł. Otworzyłam tą torebkę. Na wierzchu leżała karteczka. Wyciągnęłam i przeczytałam.

Przepraszam. Nie chciałem. Mam nadzieję, że nie nazwiesz mnie już więcej bufonem. ;) W zamian, że nie podpisałem się tobie wtedy daje ci koszulkę w której grałem ostatnio z moim podpisem z przodu i na odwrocie z resztą reprezentacji. Teraz możesz się chwalić, że nie musiałaś zdobywać autografu Zbyszka Bartmana tylko to on osobiście ci go przyniósł i to jeszcze na swojej koszulce.”


Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam koszulkę. Z przodu widniał wielki podpis Zbyszka, gdzie napisał „Dla Marty Zbigniew „Zibi” Bartman. -9-” Odwróciłam koszulkę i na odwrocie znajdowały się podpisy wszystkich zawodników z reprezentacji. Jednak myliłam się co do niego. Uśmiechnęłam się sama do siebie i schowałam koszulkę. Dalej pracowałam z Oskarem. Po godzinie powoli zaczęliśmy się już zbierać. Bałam się strasznie lecieć. Weszliśmy już do korytarza który prowadził nas w stronę samolotu. Trwało to dosyć długo. Stałam razem z Patrykiem i Wiśnią.

  -Cieszymy się, że lecisz z nami-powiedział Patryk
  -Ja także....Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo.
  -Ty weź, bo tu ze szczęścia nam zaraz padniesz-zażartował Wiśnia.
  -Spokojnie.-odpowiedziałam.

Powoli zaczęliśmy się zbliżać. Za nami stali Zibi, Kubiak, Kurek, Piter i Zati. Postanowiłam go przeprosić, za tą jego "małą pałę". Odwróciłam się do niego i powiedziałam:

  -Zibi sory, za to, co powiedziałam.
  -Czyli co?
  -No,.... że twoja pała jest mała.
  -Okej.....Ale jak chcesz zobaczyć ją to nie bój się prosić.
  -Że co?!-zrobiłam wielkie oczy, bo nie zrozumiałam chyba tego żartu.
  -No, powinnaś na własne oczy zobaczyć, że nie jest jednak taka mała.

Ale dupek. Odwróciłam się tyłem i zastanowiłam co mu odpowiedzieć. Słyszałam jak się śmiali i Zibi przybił komuś piątkę.

  -Ale ją załatwiłeś stary.-powiedział Kubiak.

Ok. Jak chcesz się tak bawić to nie ma sprawy. Podsunęliśmy się kawałek do przodu i wtedy wzięłam i odwróciłam się.

  -Wiesz Zbyszek …..myślę, że nie ma potrzeby bym musiała go oglądać, bo...skoro jestem mała i z tej wysokości nic nie widzę, to nic nie zmieni wyjęcie jego.

On stał i nie wiedział co powiedzieć. Chłopaki śmiali się i nie mogli uwierzyć, że tak jadę po Zbyszku. Druga część grupy która stała dalej i to słyszała krzyczała:

  -Dajesz Marta.

Zbyszek chwilę stał wpatrywał się we mnie i spytał:

  -Jesteś sama czy z zespołem Downa?
  -..Namaluj sobie na stopach penisa.....Będziesz chodzącym chujem.-pocisnęłam mu, a on chwilę milczał.
  -Lecz się na nogi, bo na głowę to już za późno.-odpowiedział mi po minucie.
   
Słyszałam z każdej strony śmiechy chłopaków. Założę się, że nie wyrabiali ze śmiechu. Nie zorientowałam się jak Zbyszek poczęstował mnie kolejnym swoim tekstem.

  -Z przodu plecy, z tyłu plecy Pan Bóg stworzył cię dla hecy.
  -......Takimi odzywkami to mój dziadek konie płoszył.-odpowiedziałam mu.
  -Proszę cię nie rycz tak i tak mleka nie dajesz...
  -Idź do obory będziesz miał z kim rozmawiać.
  -Ty się chyba z osłem na mózgi zamieniłaś.-powiedział.
  -Nie naruszaj mojej przestrzeni powietrznej swoim wczorajszym oddechem.
  -Mówiłaś coś czy ci tylko warga drga?-spytał
  -Psychopatyczny dupek z wygórowanymi ambicjami i przerostem ego ponad swój wzrost .
  -Urwałaś się z choinki wielkanocnej?
  -Powiedz to jeszcze raz, bo poprzednio się krzywo poplułeś.

I tym ostatnim zdaniem zgasiłam go, po naszej dość długiej wymianie głupich zdań. Jednak ani ja ani on nie mieliśmy zamiaru ustąpić. Już mieliśmy wchodzić, gdy odwróciłam się i powiedziałam ciszej:

  -W mordę też potrafię dać.

I popchnęłam go lekko. Wkurzył się bardzo. Wtedy Patryk i Wiśnia wcisnęli się za mną, bym nie stała bezpośrednio przed Zbyszkiem. Z jednej strony udało mi się wygrać, ale z drugiej nie czułam żadnej satysfakcji. Ciekawe jak teraz będziemy wytrzymywać ze sobą codziennie. Jak pomyślę sobie, że musiałabym za każdym razem tak się z nim kłócić, to mam ochotę wrócić do ZAKSY. Ale nie spodziewałam się tego po Zbyszku. Niby przeprosił mnie a później po mnie pocisnął. Widać chciał się odegrać. Nie doceniałam go. Zrobiło mi się przykro. Szybko weszliśmy na pokład samolotu. Sztab szkoleniowy nie miał takich przywilejów jak siatkarze gdyż lecieliśmy w klasie ekonomicznej, a siatkarze w biznes klasie. Obok mnie siedział Oskar. W trakcie lotu powiedział do mnie:

  -Słyszałem.
  -Co?
  -Twoją rozmowę ze Zbyszkiem.
  -Tego nie można raczej nazwać rozmową.
  -Dobra. Cisnęłaś po nim jak nikt inny, ale przyznam, że nie podobało mi się to.
  -Mi za szczególnie też nie, ale to on zaczął. Ja tylko mu odpowiadałam.
  -Wiem.....ale właśnie przez takie coś psuje się atmosfera w zespole.
  -Ale to on zaczął naprawdę.....Wiesz czuję się jakbyś był moim tatą.
  -To dobrze czy źle?
  -Źle, bo karzesz mnie za coś co nie ja zaczęłam.
  -Okej przepraszam. Ale proszę, byście jakoś się zachowywali....Dobra?
  -Dobrze.

I odwróciłam się. Patrzyłam przez okno. Pierwszy raz lecę samolotem i jak na razie jest dobrze. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudził mnie Oskar mówiąc, że zaraz będziemy wysiadać w Moskwie. No i super czeka nas przesiadka. Wysiedliśmy na lotnisku w Moskwie. Więc z naszej 17 h podróży samolotem 4 odeszły nam z lotu z Warszawy tutaj. Kolejny mamy za 5 h. Wychodzi na to, że na miejsce zalecimy dopiero 18.12.2011 około 18-19. Zrobiliśmy sobie mały spacerek po mieście. Zjedliśmy coś z chłopakami i z powrotem wróciliśmy. Usiadłam na krzesełku obok Patryka. Byłam strasznie zmęczona, a jeszcze nie miałam nawet jak się oprzeć, by zdrzemnąć się. Głowa opadała mi. Poddawałam się przez chwilę po to by ocknąć się za moment i podnieść głowę. Obok mnie usłyszałam nagle cichy śmiech. Odwróciłam głowę w lewo.

  -Czego się śmiejesz?-spytałam Patryka.
  -Z ciebie.
  -Aż tak śmieszna jestem?
  -Nie....Ale tak bardzo widzę, że chce ci się spać.....I wiesz, że w reprezentacji nie można mieć takich chwil.
  -Nie rozumiem.
  -Założę się, że Igła nagrał wszystko i potem wykorzysta to do Igłą Szyte.
  -Nie ma mowy.-odpowiedziałam mu.
  -Więc musisz uważać.
  -Okej.....W takim razie pójdę po kawę, by postawiła mnie jakoś na nogi.
  -Przestań wystarczy, że oprzesz się o mnie i możesz iść spać.
  -Nie wiem czy powinnam.
  -Dlaczego nie?....Przecież to nic złego.-powiedział.

Popatrzyłam na niego.

  -W porządku.

Chciałam się oprzeć, ale zanim to, on zdjął bluzę.

  -Nie za zimno ci będzie?-spytałam.
  -Nie.

Oparłam się o jego ramię, a on nakrył mnie swoją bluzą.

  -Dziękuję.
  -Proszę.

Podkuliłam nogi by po części i one znalazły się pod bluzą i usnęłam. Nie wiem jak długo spałam, gdyż obudził mnie Wiśnia mówiąc, że będziemy zaraz lecieć. Wstałam, oddałam Patrykowi bluzę i pocałowałam go w policzek.

  -Jeszcze raz bardzo dziękuję, za bluzę i za wypożyczenie swojego ramienia.-powiedziałam uśmiechając się.
  -Zawsze do usług.

Trochę to trwało zanim wsiedliśmy do samolotu i polecieliśmy. Gdy już lecieliśmy, to pracowałam trochę z Oskarem, trochę spałam. Nie myliłam się. Na miejscu (Nagoi) byliśmy o 18:30. Musiałam przestawić zegarek, bo między naszymi strefami czasowymi była różnica 7 godzin. W Polsce zatem była 12:30 dopiero. Szliśmy teraz by odebrać swoje bagaże. Zbyszek nie odezwał się do mnie ani razu. Po wyczekiwaniu godziny na bagaże udaliśmy się do autokaru który stał już przygotowany. Weszliśmy do środka. Usiadłam z przodu, gdyż chłopaki w każdym autokarze zajmowali ciągle te same miejsca. Po przeciwnej stronie siedział Paweł Zagumny. Słyszałam jak chłopaki oglądają moją kłótnię z Zibim. Nawet wcześniej nie zauważyłam, że nagrywali to. To pewnie Igła jak zwykle. Śmiali się i powtarzali te najlepsze teksty. Według nich wygrałam bezkonkurencyjnie. Mi jednak nie było do śmiechu. Poczułam jak chce mi się płakać. Nie udało mi się uchronić łzy która już spływała po policzku. Mam nadzieję, że nikt tego nie widział. Szybko przetarłam dłonią mokry policzek. Ale wtedy popłynęła druga. Może jednak nie powinnam tu przyjeżdżać, jestem widać, za słaba psychicznie na takie akcje. Nagle zwrócił się do mnie Paweł:

  -Marta wszystko w porządku?

Uśmiechnęłam się, i udając, że poprawiam włosy wytarłam łzę i odwróciłam się do niego.

  -Pewnie, że tak.
  -Na pewno?
  -Tak.

I odwróciłam się w stronę okna. Patrzyłam jak mijamy po kolei te wszystkie budynki, drogi i ludzi. Nagle usłyszałam jak Paweł krzyknął:

  -Czy możecie już to w końcu wyłączyć?!
  -Spokojniej Paweł już wyłączamy.-powiedział Igła

Chciałam normalnie podziękować Pawłowi. W końcu mogłam odetchnąć i powstrzymać chęć płaczu. Niedługo potem zajechaliśmy pod nasz hotel. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Rozdzielono nam pokoje, a raczej im, bo ja wiedziałam, że będę mieć sama. Potem turami jechaliśmy na górę, bo mieliśmy pokoje na 20 piętrze. W pierwszej pojechałam ja, Kurek, Wiśnia, Patryk i Zibi. Kurczę, czy on naprawdę, nie mógł jechać później. Postawiłam walizkę i usiadłam na niej, a głowę oparłam o ściankę i spuściłam głowę. W windzie panowała cisza. Nagle odezwał się Zibi:

  -A nasza panienka od ciętej riposty nie chce nic mi powiedzieć?

Spojrzałam na planszę. Jeszcze tylko 7 pięter.

  -Heloł mała mówię do ciebie.

Lecz ja nie reagowałam na to.

  -Co boisz się ze mną znów stanąć do bitwy na docinki?!...Skończyły ci się dobre odzywki?

Czułam jak łzy spływają mi już po policzkach.

  -Zostaw ją.... dobra?!-powiedział Patryk.
  -A co za adwokata jej robisz?!
  -Nie. Ale widzisz, że nie ma ochoty już w to grać.
  -To niech sama mi to powie.

Podniosłam głowę i podeszłam do niego. Patrzyłam mu w oczy.

  -No to mówię ci, że nie mam już ochoty bawić się w tą durną grę i jesteś idiotą.

Zaczęłam płakać i walić pięścią po ramieniu.

  -Powiedz mi co ja ci zrobiłam, że tak mnie nie lubisz i tak się do mnie odzywasz?!... Może i za pierwszym razem było fajnie i śmiesznie, ale potem już przestało. Hmm?!

Wtedy winda zatrzymała się i drzwi się rozsunęły się. Wybiegłam i pobiegłam na schody. Zaczęłam zbiegać po schodach na niższe piętra. Zatrzymałam się na 10. Wbiegłam na nie. Było ciemno. Znalazłam taką małą wnękę, usiadłam tam i płakałam.
 
***

  -Wiesz Zbyszek może przesadziłeś tym razem-powiedział Kurek.
  -Nie może tylko na pewno!-odpowiedziałem wkurzony.......Co ona ci zrobiła, że tak po niej jeździsz?!
  -Wyśmiała mnie przed wami!
  -I tylko tyle?!-zapytałem
  -To aż tyle! Upokorzyła mnie!
  -Ale ty także jej to zrobiłeś-dopowiedział Kuraś.
  -Wiem....Ale....
  -Nie ma żadnego ale.....wiesz dziwię się, że po tym co przeszła w ZAKSIE jeszcze nie zrezygnowała ze statystyk dla męskich klubów-powiedział Wiśnia -Jesteśmy podli, ….tylko dlatego, że ona jest dziewczyną nie dajemy jej szans. Ale gdyby to był chłopak to było by w porządku. Tak?! Mam rację?!.....Wiem, że wcześniej też źle ją oceniłem na początku, ale musiała być dobra skoro prezes zechciał by to właśnie dziewczyna pomagała grupie mężczyzn, a nie jakiś facet. Widocznie miała to coś jak pasję, pomysły, zaangażowanie i chęci, mimo że nie przyjęliśmy jej w klubie tak jak innych statystyków i do tej pory mam wyrzuty sumienia, przez to, że oceniłem ją po tym tylko, że jest kobietą.
  -Właśnie teraz powinniśmy wspierać ją bardziej. Jest tu sama. Jedna! Nie ma tutaj nawet żadnej koleżanki. Są sami mężczyźni, a mimo że wiedziała co ją czeka jest tutaj. A przynajmniej  była- powiedziałem.
  -Powinniśmy jej poszukać-powiedział Bartek.
  -No, ale co zrobimy z jej walizką?-spytał Zibi.
  -Schowacie ją na razie, a ja z Wiśnią pójdziemy jej poszukać.-odpowiedziałem.
  -Dobra, a co mamy powiedzieć trenerom i chłopakom, gdy zapytają?-spytał Bartek.
  -Nie wiem. Wymyślcie coś-odpowiedział Wiśnia.
  -Okej.
  -Najlepiej schowajcie się i nie pokazujcie, że nas nie ma-dodałem.
  -Dobra-i Bartek wziął rzeczy Marty do swojego pokoju.

Wraz z Wiśnią szybko odstawiliśmy swoje walizki do pokoju.

  -Wiśnia ona może być na każdym piętrze, więc zbiegamy co dwa, piętra. Ja sprawdzam 19, a ty 18 a później 16.
  -Okej.....A jak poinformujemy, że znaleźliśmy ją?
  -Krzycz. Będę piętro pod tobą, albo nad. Najlepiej wyjdź do schodów, bo wiesz Japończyki mogą tu spać.
  -Dobra Patryk.

I pobiegliśmy jej szukać.

____________________

Kolejny rozdział jest. Zapewne nie spodoba się niektórym to jak przedstawiłam Zbyszka. Od razu mówię, że to nie jest tak, że go nie lubię, a wręcz odwrotnie jest on moim ulubionym siatkarzem. Komentujcie.
 

2 komentarze:

  1. Na początku myślałam ze Zibi się pogodzą i bedzie cacy...ale niee...jak zwykle jego duma nie pozowliła na to...ale w sumie teksty fajne wymyśłasz.:D Trzeba je kiedyś wykorzystać.:PP Mój ulubiony z tych to: "Namaluj sobie na stopach penisa.....Będziesz chodzącym chujem."

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak tak, wiadome, wszyscy przedstawiają Zbyszka jako zwykłego chama bez serca,ale mam nadzieję, że tutaj będzie inaczej ;)

    OdpowiedzUsuń