piątek, 19 października 2012

Rozdział 11


"Uroda kobiety jest formą władzy"



Po 10 minutach do moich drzwi rozległo się pukanie.Powiedziałam wejść i wtedy zobaczyłam Igłę. Byłam tym bardzo zdziwiona.

  -Hej Marta.
  -Hej.....Co cię do mnie sprowadza?-spytałam od razu.
  -Mam prośbę.
  -Jaką?
  -.....poszłabyś ze mną na zakupy?......chcę kupić coś żonie, a nie znam się na tym.
  -...okej...-odpowiedziałam twierdząco na jego propozycję. Lubię pomagać, a jeszcze gdy chodzi o zakupy to już w ogóle.
  -Więc, co byś powiedziała na teraz?-zapytał
  -Dobra.
  -Więc za 15 minut na dole?
  -W porządku.

I wyszedł, a ja wstałam i wyciągnęłam rzeczy z walizki. Założyłam dżinsy i koszulę, a na nogi nałożyłam balerinki. Wzięłam pieniądze i poszliśmy. Okazało się, że idzie z nami też Rucek i Zati. Weszliśmy do sklepu z ciuchami. Dowiedziałam się od Igły o jego żonie i starałam się coś dla niej wybrać. Zati i Rucek patrzyli t-shirty, a ja pomagałam Igle. Nagle on wyciągnął jakąś długą sukienkę.

  -Co o tym sądzisz?
  -Myślę, że twoja żona nie będzie miała kiedy i gdzie jej założyć.-odpowiadam.
  -Ale pytam czy tobie się podoba?

Trochę nie bardzo zrozumiałam czemu pyta się mnie o to. Odpowiedziałam mu grzecznie.

  -Ładna.....Dobra igła, powiedz mi o co w tym chodzi, bo zdaje mi się, że nie chcesz kupić nic żonie.-wypaliłam, bo uświadomiłam sobie, że gdyby jej coś kupywał nie pytał się by mnie czy mi się to podoba.
  -Marta....
  -Powiesz mi, albo wracam!-zagroziłam mu.
  -Okej..... Jeden z naszych zawodników, chce zaprosić cię na kolację, którą organizuje jutro po meczu i chciał byś miała na tą okazję jakąś elegancką sukienkę.
  -A który?
  -Obiecałem, że będę milczeć.
  -Czy to ma być randka?!
  -Z tego co wiem, to można to tak nazwać.
  -To któryś z nich, albo raczej czy to chodzi o Zatiego?-i wskazałam na chłopaków.
  -Przyszli do towarzystwa tylko.
  -Więc ten chłopak musi być nieśmiały skoro osobiście mnie nie zaprasza..

Zastanawiałam się który to jest. Na szczęście moje typy zmniejszyły się w końcu do minimum. Miałam wielką nadzieję, że zobaczę właśnie jego. Na samą myśl uśmiechnęłam się sama do siebie.

  -Dużo kombinujesz, ale i tak ci nie powiem.....Więc wybierzesz się z nim na tą kolację?...Bardzo mu na tym zależy byś poszła.
  -.....dobra. Czemu nie? Zobaczę tego tchórza który nie chciał mnie zaprosić osobiście.
  -Więc wybierz jakąś sukienkę sobie.
  -A pan tajemniczy ma wymagania co do stroju?
  -Woli byś przyszła w długiej, chociaż lepiej ci na pewno w krótkiej...... jednak chce on cię zobaczyć w innej wersji.
  -Okej.

Wybrałam kilka sukienek i poszłam je przymierzyć. Im żadna się nie podobała jak i mi. Poszliśmy więc do kolejnego sklepu, jednak także nic nie znalazłam. Zaszliśmy więc do następnego sklepu w centrum handlowym. Chłopaki wcześniej zamówili sobie sushi i jedli w trakcie gdy ja przymierzałam sukienki. Wychodziłam i pokazywałam im się w każdej. Nałożyłam na siebie jedną koloru bladozielonego. Od razu wiedziałam, że to ta której szukam. Podobała mi się bardzo. Wyszłam i pokazałam się chłopakom. Rucek wziął i się zakrztusił przez to Zati musiał poklepać go po plecach.

  -Wow Marta!-powiedział Zati.
  -Wyglądasz jak anioł.-dopowiedział Rucek
  -Nie przesadzajmy.....Myślisz, że jemu się spodoba?-rzuciłam pytanie w stronę Igły.
  -Na pewno.-odpowiedział igła.
  -Komu?-spytał Rucek
  -Później ci powiem-odpowiedział Krzysiek.
  -Więc możemy już iść do kasy?-zapytał Zati

Igła wziął ode mnie sukienkę i zapłacił za nią. Wróciliśmy do hotelu. Ja od razu z powrotem poszłam do pokoju. Wieczorem zeszłam na kolację i wróciłam do siebie. Powiedziałam w końcu chłopakom, że pokażę się im w mojej czerwonej nowej zdobyczy. Nałożyłam ją i poprawiłam trochę włosy i makijaż. Wyglądałam w niej naprawdę seksownie. Była taka strasznie opięta. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Narzuciłam na siebie szlafrok i niedbale zawiązałam pasek. Otworzyłam i zobaczyłam Zibiego:

  -Czego chcesz?!
  -Przyszedłem się dowiedzieć jednej rzeczy, bo oglądałem już materiał i mam kilka pytań.
  -To idź do głównego statystyka.-rzuciłam mu oschle
  -On odesłał mnie tu, bo ty wykonywałaś tą część.

Nie mogłam go odesłać, ponieważ chodziło o sprawę gry, a nie jakieś prywatne rzeczy. Wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi. Gdy odwróciłam się on już był przy mnie. Podsuwał się w moją stronę tak, że w końcu nie miałam gdzie uciec i stałam przy drzwiach.

  -To ta sukienka?-zapytał zerkając w dół.
  -A co?!
  -Mogę ją zobaczyć?
  -Niedługo zobaczysz jak wszyscy.
  -Proszę -i podszedł jeszcze bliżej.

Jak nie lubiłam gdy to robił. Jego oczy i ten uśmiech. Patrzyłam na niego i czułam jak bierze i rozwiązuje szlafrok. Po chwili zjechał on w dół i spadł na podłogę. Jego ręce powędrowały z moich ramion, po rękach i znalazły się na talii, a potem na biodrach. Wtedy też przyciągnął mnie do siebie, a raczej szarpną bym przybliżyła się do niego.

  -Patryk miał rację mówiąc, że w czerwieni wyglądasz tak seksownie.-i spojrzał na mnie. Jego wzrok był tak intensywny, że nie sposób było nie patrzeć w te oczy.
  -To zasługa sukienki.
  -Oraz modelki.-szybko dodał.

Przybliżył usta do mojej szyi i zaczął ją całować. Pocałunkami obdarowywał także moje ramię. Ręce jego wędrowały coraz niżej, aż znalazły się na moich udach. Czułam jak zmienił ich kierunek i zbliżały się teraz w stronę moich pośladków. Wtem złapałam go za włosy i przybliżyłam usta tak blisko, że byśmy prawie się pocałowali, ale w ostatnim momencie wzięłam i odciągnęłam go za włosy ode mnie. Był zdziwiony tym posunięciem.

  -Wynoś się stąd!-powiedziałam stanowczo
  -Marta, ja...
  -Wyjdź!-powtórzyłam

I wyszedł. Dupek....myśli, że polecę na niego, bo jest siatkarzem i ma mięśnie. Grubo się myli co do tego. Wzięłam sprawdziłam czy droga wolna. Było czysto. Pukałam po kolei do każdych drzwi. Ten kto wyjrzał, ten widział mnie, a kto nie to trudno. Chłopaki komentowali mój strój. Przeszłam dwa razy jeszcze i wróciłam do pokoju. Po 5 minutach zobaczyłam, czy nie ma nikogo i poszłam do Oskara. Weszłam i pokazałam mu moją czerwoną sukienkę.

  -Jest zajebista.
  -Dzięki.
  -Szkoda, że nie założyłaś jej na trening.
  -Przestań. Wtedy chłopcy nie byliby w stanie nawet widzieć gdzie leci piłka.
  -Pewnie tak.....I Andrea wywaliłby cię na pewno.
  -Nom....A o której jutro gramy?
  -O 15:00.
  -To o której mamy być już przygotowani?
  -O 14:30 wyjeżdżamy, więc o 14:20 na dole się spotykamy.
  -Dobra.

Gdy wyszłam z pokoju od Oskara i skierowałam się do siebie, w oddali zobaczyłam Patryka. Uśmiechnęłam się do niego, a on przejechał wzrokiem mnie od stóp do głów. Zrobiłam jakąś śmieszną pozę, uśmiechnęłam się i wróciłam do pokoju. Ściągnęłam sukienkę i założyłam pidżamę. 

Obudziłam się o 10:00. To dziś, dzień meczu (20.11.2011). Już nie moge się doczekać. Spokojnie wstałam, umyłam się i ubrałam. Zeszłam na dół do baru, by coś zjeść. Po chwili dołączył do mnie Oskar.

  -Hej Marta.
  -Hej Oskar.
  -A gdzie reszta?-spytałam.
  -Trening siłowy teraz mają.
  -Aha.

Zjedliśmy coś i wróciliśmy na nasze piętro. Postanowiliśmy z Oskarem popracować razem. Usiedliśmy więc na korytarzu na podłodze i pracowaliśmy. Była taka piękna cisza. Korytarzyk był dosyć wąski. Gdyby któryś z chłopaków usiadł na pewno nogami dotykałby do przeciwnej ściany. Ja z jarząbkiem nie mieliśmy z tym problemu, bo oboje nie byliśmy tacy wysocy jak oni. Ta współpraca z nim była, wielką przyjemnością, a jednocześnie dużym doświadczeniem. Po chwili winda się otworzyła i wypadli z niej chłopaki. Dosłownie cała drużyna tam siedziała. Chyba chcieli sprawdzić jej pakowność. Wysypali się z tej windy, jak sardynki z puszki. Było słychać głosy chłopaków jak krzyczeli:

  -Więcej z wami nie jadę!

Z Oskarem wstaliśmy z podłogi. Staliśmy pod ścianą. Chłopaki przeciskali się strasznie. Czuć, że byli po treningu. Przycisnęłam się do ściany jak najbardziej, by zrobić miejsce chłopakom. Lecz im i tak było ciasno. Aktualnie bokiem i jednocześnie przodem do mnie przeciskał się Zbyszek. Znów starał się zbliżyć do mnie. Kurczę co ten chłopak ode mnie chce? Powiedziałam wtedy do niego:

  -Proszę jak chcesz następnym razem być tak blisko mnie, to wpierw umyj się.-rzuciałam poważnie.

I udało mi się przecisnąć w stronę swojego pokoju. Wzięłam ekspresowy prysznic. Szybko wysuszyłam włosy i ubrałam się w strój....Nie przepadałam za nim jakoś szczególnie. Czerwone, szeroki spodenki do kolan i biały t-shirt z kołnierzykiem. Widać, że były to raczej męskie rzeczy, a ja dostałam najmniejszy numer jaki się dało Na jednej i drugiej rzeczy widniało oczywiście logo sponsora. Związałam włosy w kucyk. Lekki makijaż i jestem gotowa. Wciągnęłam buty i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Ta koszulka jednak bardzo ładnie na mnie wygląda-stwierdziłam... A szczególnie znaczek na mojej lewej piersi. To flaga Polski i napis Polska. To jest marzenie każdego by założyć taką koszulkę. Spakowałam potrzebne mi rzeczy i sprawdziłam godzinę. Była 13:46. Dobra idę. Może trzeba pomóc komuś coś wziąć, ale pewnie i tak mi nikt nie pozwoli nic nieść, bo uważają, że dziewczyna nie powinna nic nosić. Wyszłam więc z pokoju z moją torbą. Postawiłam ją pod ścianą. Chłopaki wynosili swoje rzeczy. Wszyscy mieli otwarte drzwi. Niektórzy chodzili w samych ręcznikach gdyż jeszcze nie zdążyli się ubrać. Zapukałam do pierwszych drzwi na prawo od moich. Zobaczyłam tam Zatiego i Rucka

  -Wziąć coś od was chłopaki?
  -Nie nie ma co.-odpowiedział Zati

I poszłam dalej. Pokój Igły i Ziomka. To samo, ale nic mi nie dali. Kolejny Patryk i Wiśnia. Patryk stał w samych bokserkach. Może trochę speszył się na mój widok.

  -Pomóc wam w czymś? Może coś trzeba wziąć?
  -A nudzisz się?-spytał Wiśnia
  -Trochę.
  -To weź moją torbę-i wskazał mi ją.
  -Wiśnia przecież to dziewczyna.-powiedział Patryk.
  -Zapytała się czy pomóc więc powiedziałem, że może.
  -Uważacie, że nie poradzę sobie z torbami?-spytałam trochę wkurzona, że mnie tak traktują.
  -Nie..... wiemy że dasz radę- odpowiedział Czarny.
  -Wiśnia dzięki....Chociaż ty mnie normalnie traktujesz, a nie jak reszta, że mówią mi o tym, że sami sobie poradzą, albo już zniesione torby są....Uważają, że skoro jestem dziewczyną to nie powinnam za was nosić rzeczy.
  -A nie ma za co Marta.....Myślę, że Patryka torbę, też możesz wziąć wstydzi się to powiedzieć, ale pewnie będzie zadowolony gdy nie będzie musiał jej znosić. 
  -Nie... Jeszcze nie spakowałem się do końca.-dodał Patryk.
  -Okej.

Poszłam dalej. Pokój Gumy i Winiara, ale wiedziałam, że i tak mi nic nie dadzą. Po drugiej stronie pokój Możdżona i Jarosza, ale znów to samo, dalej Piotrek i Kurek. Ostatni pokój Zibiego i Kubiaka. Nie mam ochoty ich pytać, a szczególnie rozmawiać z Zibim, ale jak pytam wszystkich to ich też zapytam. Zastukałam w drzwi i weszłam. Obaj stali w łazience przed lusterkiem, w samych ręcznikach. Przyznam, że bardzo przystojni są. Zibi odwrócił się wtedy do mnie przodem.

  -Tak?..Coś ci trzeba?....Może mężczyzny?

Uśmiechnęłam się.

  -Sorki, ale jeśli jednak będę potrzebowała to nie ma szans bym zgłosiła się do ciebie.

On też się uśmiechnął.

  -Przyszłam spytać czy może wziąć coś od was, jakieś torby, czy coś, bo znoszę na dół.
  -Ja nie-powiedział Kubiak.
  -Możesz wziąć moją torbę...Stoi pod ścianą-wskazał Zibi.
  -Ależ z ciebie dżentelmen Zibi.- powiedział Kubiak
  -Sama się zaoferowała.-odpowiedział i wzruszył ramionami.

Podeszłam i wzięłam jego torbę. Wyszłam i wzięłam resztę tobołków. Co oni tam mają, że są takie ciężkie? Po drodze pomogłam Oskarowi i Olkowi ze sprzętem medycznym jeszcze. Wnieśliśmy to wszystko do windy i zjechaliśmy.

  -Marta nosisz torby chłopaków?-spytał Olo.
  -Zaproponowałam czy znieść im może torby. Inni nie chcieli, ale w drużynie mamy takich dwóch dżentelmenów.
  -Hmm...Kto to może być?-udawał, że myśli, ale pewnie on jako jedyny napewno się domyślał (Oskar).
  -Ja obstawiam Kurka i Igłę.-zaproponował Olek.
  -Nie to nie oni........To W 100% Zibi i może Wiśnia?-powiedział Oskar.
  -Zgadłeś-pochwaliłam odpowiedź Oskara.
  -Skąd wiedziałeś?-Zapytał Olek.
  -Marta ze Zbyszkiem lubi wdawać się w kłótnie, więc on na pewno jej dał, a z Wiśnią znają się z klubu więc to jakoś oczywiste się zdawało.

Gdy dotarliśmy na dół zanieśliśmy rzeczy do autokaru który stał pod hotelem.

  -Coś jeszcze jest na górze?-spytałam.
  -Jeszcze parę rzeczy jest.
  -To jedziemy drugą rundkę.

Pojechaliśmy po rzeczy znów na górę i na dół. Za drugim razem wzięliśmy już wszystko. Ze sztabem czekaliśmy przed autokarem tylko na chłopaków. W końcu pojawili się. Zapakowali resztę bagaży i wsiedliśmy do środka. Ruszyliśmy. O 14:30 byliśmy już na hali. Zanieśliśmy wszystko do naszej szatni. Chłopaki robili ostatnie poprawki w strojach jeszcze. Do meczu zostało 20 minut. Weszliśmy na sale gdzie rozgrzewała się już Kuba. Nasi także to robili. I w końcu nadeszła 15:00. Mecz zaczął się. Razem z Oskarem pracowaliśmy. Nasi bardzo szybko rozprawili się z Kubą. Wygrali 3:0 (25:21,25:23,25:16). Rozpierała mnie straszna radość, że udało się coś nam zrobić.

  -Byłaś świetna Marta-powiedział Oskar po meczu.
  -Oboje byliśmy.
  -Powiem ci, że na razie świetnie mi się z tobą pracuje.....Później podeśle ci mecz Serbii z Argentyną. Na jutro musimy to zrobić.
  -Dobrze.

Zebraliśmy sprzęt i zanieśliśmy go do autokaru. W hotelu z powrotem byliśmy o 17:00. Muszę od Igły się dowiedzieć, o której mam spotkać się z tym siatkarzem. Mam nadzieję, ze uda mi się wyrwać na godzinkę, ale niestety potem będę musiała pracować całą noc, by nadrobić wszystko. Trudno. Oskar od raz przesłał mi dane i powiedział co mam zrobić. Tym razem miałam tylko jeden set rozpracować. Huuu. To dobrze, że tak mało. Od razu wzięłam się za to. Koło 19:00 ktoś zapukał.

  -Wejść-powiedziałam.

Po chwili ujrzałam igłę.

  -Hej Marta......Mój pan powiedział, iż chce byś była gotowa na 20:00.
  -Dobra, a gdzie?
  -Ja po ciebie przyjdę i zaprowadzę cię.
  -Dobra.

I poszedł. Zaczęłam się już szykować. Hmmm. W co ja mam się uczesać?Postanowiłam zrobić sobie koka. Jednak po paru próbach nie wyszedł mi tak jak to sobie wyobrażałam. Upięłam więc włosy nisko, parę kosmyków zostawiłam luźno i spryskałam lakierem by w miarę się trzymało. Umalowałam się i założyłam sukienkę. Teraz jakieś dodatki. Z kosmetyczki wyciągnęłam pudełeczko z biżuterią. Założyłam łańcuszek i bransoletkę. Jeszcze tylko buty i jestem gotowa. Dobrze, że sukienka była aż do ziemi, przez co nie było widać jakie mam buty. Białe szpilki. No i jest ładnie. O 19:50 wyszłam z pokoju na korytarz. Było pusto. To mam jeszcze czekać na Igłę? On powinien to robić, a nie ja. Poprawiałam jeszcze sukienkę, gdy nagle usłyszałam:

  -Ja pierdolę....

Automatycznie odwróciłam głowę w tamtą stronę. To Igła.

  -Hej.- powiedziałam.
  -Ziomek chodź tutaj na chwilę.......no chodź-powtórzył jeszcze raz swoją prośbę.

Po chwili zauważyłam też Ziomka.

  -O żesz kurwa!
  -Dzięki...Jeszcze nikt mnie tak nigdy nie nazwał.
  -Nie Marta sory, to nie o tobie....tylko po prostu wyglądasz tak pięknie....Jak modelka, księżniczka.....Jak anioł normalnie.
  -Dziękuję.-odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech.

Zauważyłam po chwili, że kolejne drzwi się otworzyły. Z pokoju wypadł wiśnia.

  -Słyszałem jak przeklinacie...Co jest?

I wtedy jego wzrok powędrował na mnie.

  -O...mój.....boże!
  -Bogiem nie jestem-powiedziałam.
  -Więc boginią.......Gdzieś idziesz?-zapytał Wiśnia
  -Tak.
  -Gdzie?-dopytywał się ciągle.
  -Chciałabym wiedzieć sama.
  -Pójść z tobą?-zaproponował.
  -Nie trzeba-wtrącił Igła.

Po chwili z pokoju z kupą prania wyszedł Bartek. Upuścił je na podłogę.

  -O ja pierdolę!...Marta wyglądasz pięknie.
  -Dzięki Bartek....Jesteś pierwszy który mi to mówi, bo inni to na razie tylko kurwa i kurwa.......Idziemy w końcu Igła?
  -Pewnie.

Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Poszliśmy na prawo od windy jakimś długim korytarzem. Potem na lewo. Na samym końcu były otwarte drzwi. Weszliśmy do środka. Pośrodku stał stolik z jedzeniem. Oczywiście świece to podstawa, by zbudować romantyczny nastrój.

  -Zostawiam cię tutaj.
  -No nie wiem....-odpowiedziałam mu trochę przerażona tym faktem, że nie wiem z kim się mam tu spotkać.
  -Spokojnie będzie dobrze.

I poszedł. Stałam i czekałam aż ten ktoś w końcu się pojawi. Trochę zaczęłam się bać. Po chwili naprzeciwko mnie zaczęła z cienia wyłaniać się postać. Po konturach nie mogłam wywnioskować kto to jest. Po chwili zobaczyłam i od razu rozpoznałam tą osobę. To był.........


____________________


Kolejny rozdział już jest. Dziś specjalna dedykacja dla Marty Łukasik. Moja stała czytelniczka blogu ma dzisiaj urodzinki...Więc Martuś wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, szczęścia, pieniędzy, miłości, spełnienia marzeń (związanych tych z siatkówką jaki i pozostałych)...I w ogóle, w ogóle 100 Lat!! ;*

6 komentarzy:

  1. Kochana dziękuje za życzenia.:)
    oczywiście rozdział mi sie baaardzo podoba...czekam na ciąg dalszy...jestem ciekawa jak uda sie ta randka.:)
    Uwielbiam tego bloga po prostu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. hmh. Zbyszek to taki trochę skur**el :D ale liczę na jego poprawę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. no wiesz, żeby przerwać w takim momencie :P
    dzisiaj było ciekawiej niż ostatnio, no i oczywiście czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Japierdziele.... Genialne!
    Genialne! Będzie dziś rozdział ? Bo nie mogę się doczekać....!

    OdpowiedzUsuń