czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 35




"Nie da się przeżywać sukcesów w samotności"




Serce moje zaczęło walić jak oszalałe. Nie miałam pojęcia do czego Zibi jest zdolny. Rozejrzałam się po hali która była jeszcze pusta...no nie do końca. Znajdowały się na niej dwie osoby. Ja i on. Nie mówił nic. Może to dobry moment by szybko stąd wyjść. Minęłam go lecz chłopak złapał mnie mocno za łokieć.

  -Au! Puść mnie!-krzyknęłam
  -Jak mogłaś to zrobić?!-wysyczał
  -W porównaniu do tego co przez ciebie ja cierpię to jest drobnostka....Ciesz się, że nie wysłałam całych, a skróciłam je!

Patrzyłam mu w oczy i bałam się. Pierwszy raz się go bałam. Nie miałam pojęcia co będzie chciał zrobić.

  -Aż tak bardzo lubisz chwalić się, że widziałaś mnie nago, a na dodatek masz zdjęcia?! Tak?!
  -Nie.. A nawet jeśli to co?! Wiem, że dzięki temu nic mi nie możesz zrobić palancie!
  -Jesteś tego pewna?!-zapytał z taką stanowczością.
  -Tak!- krzyknęłam bez zastanowienia. Niech sobie nie myśli, że mnie wystraszy czy coś z tych rzeczy.

Zbyszek wziął głęboki wdech i złapał mnie w pasie jednocześnie podnosząc do góry i zakrywając dłonią usta. Kopałam go po nogach lecz on nic sobie z tego nie robił i niósł mnie gdzieś. Niespodziewanie ktoś wszedł na halę. Usłyszeliśmy oboje trzask drzwi. Bartman odwrócił się i zobaczyliśmy Patryka. Zamknęłam na chwilę oczy. Poczułam ulgę z tego, że go tu widzę.

  -Puść ją!-usłyszałam jego głos.
  -Mam do załatwienia z nią sprawę jedną!-odpowiedział głośno Zibi nad moim uchem.
  -Nie widzę, żeby ona chciała z tą rozmawiać!

Otworzyłam oczy i patrzyłam na Patryka zbliżającego się do nas. Z tej bezsilności i nie mocy w uścisku Zbyszka po policzkach spłynęły mi łzy.

  -Nie wyraziłem się jasno?!-zapytał czarny stojąc już naprzeciwko nas.

Zbyszek postawił mnie na ziemi jednak wciąż nie puszczał. Wciąż na siebie patrzyli. Patryk w końcu nie wytrzymał i uderzył Bartmana w twarz. Chłopak aż odrzuciło lekko do tyłu. W tym momencie podbiegłam do mojego chłopaka i mocno wtuliłam się w niego nadal płacząc. Objął mnie swymi ramionami przyciskając do siebie jeszcze bardziej.

  -Już jest dobrze-wyszeptał.

Bałam się teraz jeszcze o to, że Zibi może zrobić coś Patrykowi. Odwróciłam się lecz jego już nie było. Teraz spokojnie mogłam płakać. Chłopak ujął w dłonie moją twarz i popatrzył w oczy.

  -Nikt nie ma prawa cię skrzywdzić,gdy ja tu jestem!
  -Dziękuję-odpowiadam.
  -Nie ma za co.-lekko muska moje usta i odchodzi.

Po 30 minutach mecz się zaczyna. Bartman wraz z Czarnowskim wymieniają wrogie spojrzenia. To nie jest dobrze. Co będzie gdy przyjdzie im razem grać w kadrze? Mecz zakończył się szczęśliwie dla nas. Wygraliśmy 3:0 (23:25,22:25, 20:25). Patryk został MVP spotkania. Sądzę, że grał tak przez Bartman. Widziałam, że nieraz specjalnie celował w niego. Jednak nad tym zastanowię się potem. Szybko z powrotem znaleźliśmy się w autokarze..

(…)

Weszliśmy do jego mieszkania. Chłopak od razu udał się pod prysznic a ja usiadłam w kuchni i schowałam twarz w dłoniach. Dlaczego tak wszystko się komplikuje? Patryk traktuje mnie z dystansem. Może powinnam znów się wyprowadzić? Może tak będzie dla nas lepiej. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Otarłam je szybko gdy usłyszałam jak do kuchni wchodzi on.

  -Możesz iść do łazienki jak chcesz.-mówi i nalewa do szklanki soku. Patrzę na niego chwilę i mówię.
  -Powinnam się chyba wyprowadzić-i odwracam głowę by nie patrzeć na jego reakcję.

Po chwili czuje dłonie chłopaka na swoich.

  -Spójrz na mnie.-mówi lecz ja jednak nie reaguje i dalej wpatruje się w szafki.
  -Kochanie proszę popatrz na mnie.-mówi to tak łagodnie, że odwracam się do niego.-Dlaczego chcesz to zrobić?
  -Dlatego, że czuję się tutaj jak intruz. Ty mnie unikasz...nie odezwałeś się od zajścia na hali.... wiem, że nie będzie jak kiedyś, ale chcę spróbować po części to przywrócić, ale nie wiem czy ty tego chcesz.
  -.....chcę, ale jak mam się zachowywać gdy dowiaduję się takich rzeczy. Wiem, że źle zareagowałem w autobusie, ale był to dla mnie szok.....jednak później gdy zobaczyłem Ciebie i Zbyszka....i to jak on cię trzymał....wiedziałem, że ty tego nie chcesz.....nie potrafiłem odejść bez żadnej reakcji, bo bałem się...bałem się, że mógłbym cię stracić i nigdy więcej nie ujrzeć...dotknąć, pocałować...powiedzieć jak bardzo cię kocham.

Spuściłam głowę, a on wtedy złapał mnie za podbródek i uniósł go.

  -Przepraszam kochanie....zrozum, że jest mi ciężko...
  -Wiem o tym.-odpowiadam kładąc mu dłoń na policzku i wpatrując się w jego cudowne oczy.
  -Nie chcę byś się stąd wyprowadziła. Postaram się panować nad sobą i zapomnieć.

Mocno obejmuję go za szyję i przytulam. Całuje mnie namiętnie, a po chwili lądujemy w sypialni. Tak brakowała mi jego....jego dotyku i czułości. Po wszystkim chłopak zasypia. Ja przekręcam się z jednego boku na drugi, ale sen nie przychodzi. Odwróciłam się tak by móc patrzyć na mężczyznę.  Delikatnie palcem przejechałam po jego ustach.
 
  -Ja naprawdę nie chciałam tego. Żałuję cholernie, że cię zraniłam. Kocham cię Patryk i zawsze będę. -przysunęłam się i delikatnie musnęłam jego usta, a potem przytuliłam do niego.

Dni mijały bardzo szybko. Chłopaki grali mecze, a ja chodziłam na zajęcia. Coraz bardziej mi się to podobało. Nadszedł wreszcie wielki dzień dla mnie. Koło 12:00 przyjechał po mnie Kamil i ruszyliśmy do miasta w którym miał odbyć się konkurs.

  -I jak denerwujesz się?-pyta Kamil gdy wjeżdżamy do Katowic
  -Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
  -Spokojnie...będzie dobrze.- i uśmiecha się.

W 10 minut zajeżdżamy na miejsce. Zostajemy skierowani przez mężczyznę w stronę szatni. Zakładam na siebie strój, a potem maluje i czesze. Równo o 18:00 zaczyna się turniej.

(..)

  -Udało nam się!-powtarzam kolejny raz w drodze do domu.
  -No pewnie, że tak. Mówiłem, że tak będzie. Byliśmy najlepsi.
  -Dziękuję, że zabrałeś mnie tam.-uśmiecham się do niego.
  -Nie ma za co. Chciałem to zrobić.

Chłopak odwiózł mnie pod sam blok. Szybko udałam się na górę do mieszkania. Wbiegłam do niego szczęśliwa. Udałam się od razu do kuchni gdzie siedział Patryk.

  -I jak?-zapytał
  -Udało się! Wygraliśmy!-i rzuciłam się mu na szyję namiętnie całując.

Przez cały wieczór opowiadałam mu o tym wydarzeniu. Z radością opowiadałam mu całej atmosferze tam. Sam również zadawał mnóstwo pytań. Czułam teraz, że interesuje się tym co robię. Dopiliśmy wino w naszych kieliszkach i poszliśmy spać.

Następnego dnia jak tylko pojawiłam się na sali osoby z grupy zaczęli gratulować, a wieczorem w klubie „Ice” zorganizowali imprezę na cześć wygranej. W końcu to była też jakaś nagroda dla szkoły w której tańczę za tak świetne osiągnięcie. Byłam strasznie szczęśliwa. Po pracy powiedziałam Patrykowi o całym pomyśle. Nie spodobało mu się to zbytnio.

  -To chodź ze mną!-krzyczę będąc w łazience i malując się.
  -Nie potrzebny jestem tam.
  -Mi jesteś.-odpowiadam
  -Wolę zostać w domu....najlepiej z tobą-mówi i wchodzi do łazienki. Opuszczam dłoń z tuszem.
  -No chyba sobie żartujesz!-zdziwiona patrzę na niego.
  -Nie. Zostańmy w domu. Coraz mniej czasu mamy dla siebie czasem. Chcę nacieszyć się moją dziewczyną.
  -Okej Patryk. Przyznaję, że czasem za też mam takie wrażenie, że coraz mnie spędzamy ze sobą chwil, ale dzisiaj i tak pójdę tam. Oni organizują to wszystko by uczcić moje i Kamila zwycięstwo!...Wiesz co?.... Albo nic-machnęłam ręką i wyszłam z pomieszczenia. Chwytam kurtkę, zakładam buty i wychodzę. Od razu kieruję się w stronę klubu. Jestem wściekła na Patryka. Jak on może mnie prosić o coś takiego?! Czemu nie chce ze mną cieszyć się z tego? Wiem, że może za bardzo robię z tego wielkie halo, ale naprawdę czuję się dumna, że udało mi się coś osiągnąć.

 W środku czekają już osoby z zajęć. Kamil zamawia wszystkim drinki i zaczyna się zabawa. Czuję się świetnie jak nigdy. Podchodzi do mnie nagle Justyna. Mają z dziewczynami pewien pomysł i wdrążają go w życie. Zgadzam się na to co wykombinowały. Będzie przy tym niezła zabawa, a i tak potem nikt nie będzie tego pamiętać, to tylko wygłupy, a wiadomo alkohol robi swoje. Po chwili z głośników płynie dobrze wszystkim znana piosenka Hot N' Cold -Katty Perry. A my z zaczynamy show. Przyznam, że było fantastycznie. Lubię sprawiać ludziom radość z tego jak mogą mnie oglądać. Ja przy okazji też z tego mam ogromną frajdę. Gdy kończymy słyszymy głośne oklaski i prośbę o więcej. Z dziewczynami tylko się uśmiechamy i kłaniamy. Siadamy przy stoliku i popijamy drinki.

  -No to dziewczynki zdrówko za jakże wspaniały występ!-głośno krzyczy Justyna.- I za naszą wspaniałą tancereczkę Martę!
  -Zdrowie!-stukamy się szklankami i pijemy.

Po chwili do naszego stolika podchodzi mężczyzna. Na oko ma może jakieś 37 lat. Koszula w kratę, dżinsy....No może być. Wita się z nami i przysiada. Patrzymy zdziwione na siebie a potem na niego.


                                        ______________________________

Witam z powrotem :) Strasznie tęskniłam za tym opowiadaniem i oczywiście za wami. Mam nadzieję, że nie zanudził was ten rozdział. Przyznam, że jak wcześniej go pisałam to szło mi masakrycznie ciężko. Nie miałam pojęcia jak ułożyć akcję, więc jest taki jaki jest. Potem szło już zdecydowanie łatwiej i tak się rozpędziłam, że mam napisano parenaście rozdziałów do przodu....Wiem, że trochę mało tu siatkarzy, dużo tańca, ale sądzę, że nie odstrasza to was. Już niedługo zmieni się to. W takim razie jeszcze raz hej wszystkim i do zobaczenia jutro.

Zapraszam was również na nowy rozdział na Ty i ja-lodowisko i boisko.


4 komentarze:

  1. Witamy z powrotem ;) Nie tylko ty się stęskniłaś za tym opowiadaniem, ja też :D Marta ma świetne życie, super chłopaka oraz wielką pasje, która daje jej wiele radości :D
    Zaintrygowała mnie końcówka, czyli ten facet co się przysiadł. Ciekawe co chce od dziewczyn ?
    Do jutra :*

    OdpowiedzUsuń
  2. witamy z powrotem ! :)
    nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na dzisiejszy dzień :D bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie :P
    mam nadzieję, że Marta nie zrobi nic głupiego z tym chłopakiem z klubu, bo szkoda będzie niszczyć to, co zaczynało się powoli układać ;)
    a w międzyczasie, jakbyś chciała i miała czas (co jest chyba jedyną zaletą matur - dłuższe wakacje :D )
    [http://love-and-hope-are-neverending-story.blog.pl/]
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam ostatni dodany rozdział i przypomniałam sobie co nieco. Powiem Ci, że ponownie się zestresowałam co zrobi Bartman i jak widać nie myliłam się... Dobrze, że w porę zjawił się Patryk, bo nie wiadomo jakby to wszystko się skończyło.

    Szkoda, że nie poszedł z nią na imprezę i kim był ten facet w klubie? Znowu będę myślała o tym opowiadaniu! :P

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń