środa, 10 lipca 2013

Rozdział 69


"Szczęście składa się z pożąda­nia i nadziei je­go zaspokojenia."


Obudziłam się gdy siatkarze zaczęli hałasować. Każdy z nich robił co chciał.

  -Dzień dobry-powiedział Kubi który siedział i czytał książkę. 
  -Dobry, dobry-mówię i nakrywam się kołdrą po same uszy. 
  -Zbieraj się. Za 40 minut jedziemy na trening.
  -Co?!-krzyczę i zrywam się z łóżka. Wbiegam szybko do łazienki. Chcę wziąć prysznic, ale nie widzę nigdzie mojego ręcznika. Dostrzegam go leżącego pod grzejnikiem. Schylam się i podnoszę go. Jest cały mokry i brudny. Wkurzona otwieram drzwi i wychodzę z nim do chłopaków.

  -Kto..używał ...mojego ręcznika?!-krzyczę, a cała trójka spogląda na mnie.
  -Ja nie brałem.
  -Ja tez nie.
  -Ja mam swój-dodaje Pit.
  -To co kurwa?! Sam się zmoczył?!
  -Mówisz o tym zielonym?-pyta spokojnie Bartman pakując rzeczy do torby.
  -Tak kurwa o tym zielonym!
  -Aaaa to ja go brałem. Z kabiny prysznicowej się trochę wylało. Położyłem go pod prysznicem i stanąłem na niego wycierając nogi. -spokojnie mówi.
  -Kurwa jak ci przypierdolę zaraz!-wrzeszczę, a drzwi do pokoju otwierają się. Siatkarze patrzą na mnie. Stoję z ręcznikiem w ręku, potargana, w samej koszulce i majtkach. Prycham i z powrotem wróciłam do pomieszczenia.

  -Tak chcesz się bawić Bartman? Nie ma sprawy.

Wyciągnęłam z szafki ręcznik hotelowy. Umyłam się patrząc na rzeczy chłopaków w łazience. 

  -Czekaj to szło...pierwsza półka Bartka, druga Pita, trzecia Bartmana, a ostatnia Miśka.

Wzięłam z półki atakującego żel pod prysznic i ¾ wylałam do brodzika. Odświeżona w samym ręczniku wyszłam po coś do ubrania. W pokoju został już tylko Bartek. Gdy zobaczył mnie, poruszył brwiami i podszedł. Położył dłonie na mojej talii i tym razem mocno wpił się w moje usta.  Nasze ciała napierały na siebie coraz bardziej. Ja sama nie wiedziałam czego w tej chwili chciałam. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Odskoczyliśmy z Bartkiem od siebie spoglądając na tego kto zajrzał. Na szczęście to tylko Wiśnia. A może i nie szczęście?

  -Śniadanie już czeka-mówi i znika. 

Zabieram ubranie do łazienki, przebieram się i wraz z chłopakiem idziemy na dół. Potem szybkie zabranie rzeczy i migiem do autokaru na trening. Usidłam z przodu gdyż chciałam dalej pracować. Nagle ktoś dosiadł się do mnie. Odwracam głowę i widzę Łukasza.

  -Co ty Marta robisz?-pyta
  -O co ci chodzi?
  -O to co było w pokoju z Bartkiem....Kurczę nie poznaję cię...wpierw dla ciebie ważny był tylko jedna facet, a teraz....
  -No co teraz?-zapytałam zamykając laptopa-no co?! Puszczam się z każdym?!
  -..nie to chciałem powiedzieć....ty bawisz się nimi....i Kurasiem, Kamilem, nawet i Grzesiem.
  -Grzesiem?!
  -No a co nie?...myślisz, że nie wiem, że to ty go ugryzłaś...został  z tobą, a na następne dzień miał już tą plamkę. Rozumiem, że chcesz zapełnić lukę po Patryku, ale takim sposobem to nic nie da.
  -Po pierwsze z Kosą to był jeden raz...taka chwila.....nie myślałam wtedy racjonalnie. Po drugie Kamil. Nie bawię się z nim. Mam układ z nim i obojgu nam to odpowiada i dla twojej wiadomości on go zaproponował, a nie ja....a co do Bartka.... Ja naprawdę go lubię i jeśli on mi pozwoli na nowo wrócić do uczuć to spróbuję. 
  -Nie kochasz Patryka?-zapytał
  -Jasne, że go kocham, ale nic już nie mogę zrobić. On nie kocha mnie. Nie chce mnie widzieć,nie ufa. Ja chcę by był szczęśliwy. Niech znajdzie sobie dziewczynę, a ja spróbuje znaleźć kogoś kogo pokocham. 
  -Ale teraz, że sypiasz z połową kadry nie jest do ciebie podobne.
  -To wy mnie zmieniliście....to przez was to wszystko się zaczęło....to ten cholerny zakład w Japonii był początkiem mojej zmiany. Nie byłam taka, że sypiałam z każdym... Nigdy nie chciałam puszczać się, ale teraz to już nie ma dla mnie znaczenia. Nie ruszę żadnego z siatkarzy mającego dziewczynę bądź żonę, ale reszta jest mi obojętna. Oni wtedy założyli się i chcieli zaspokoić swoje potrzeby seksualne....tak teraz ja to robię z wyjątkiem tego, że się nie zakładam, a mówię wprost o tym....poza tym żaden się nie opiera więc co za różnica. Oboje czerpiemy z tego korzyści-mówię mu i odwracam twarz w stronę okna. 

Czuję jak łzy zbierają mi się w oczach. W końcu powiedziałam to. Powiedziałam wszystko co od dawna leżało mi na sercu. I jako obiekt ten wybrałam Wiśnię. Nie wiem czy to dobry pomysł. Poczułam też nagle jak kładzie mi dłoń na ramieniu, a potem przyciąga do siebie. Obejmuje go mocno. Gładzi moje plecy dłonią, a ja staram się opanować chęć płaczu. 

  -Nie mi cię osądzać. Jesteś dorosła i zrobisz co chcesz. Mimo to chcę ci pomóc byś czasem nie zagubiła się w tym wszystkim. Żebyś nie posunęła się za daleko....nie mógłbym patrzeć na to jak wykańczasz się psychicznie uważając siebie za zdzirę która sypia z siatkarzami.....Nigdy nie zostawię cię z tym samej....Jednak jeśli naprawdę chcesz spróbować z Bartkiem. Jeśli myślisz, że on pomoże ci wyjść z tej sytuacji to dobrze. Nie mam zamiaru stawać i ci w tym przeszkadzać. Liczę, że uda wam się, bo chcę twojego szczęścia.-szeptał mi do ucha. Uniosłam głowę i popatrzyłam mu w oczy.
  -Dziękuję Łukasz. Nawet nie masz pojęcia jak cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak ty. 

Uśmiechnął się i tak siedzieliśmy aż do momentu gdy zajechaliśmy na salę. Dzisiaj na treningu z Oskarem mieliśmy większy udział. My i trener poświęciliśmy dużo taktyce i zagraniom naszych siatkarzy. Omawialiśmy gdzie najczęściej uderzają Kanadyjczycy, z których stref mają największy wskaźnik udanych akcji. Trening skończyliśmy grubo po 17:00. Chłopaki byli zmęczeni. Powrót do hotelu, obiado-kolacja i odpoczynek. Siedziałam u Ignaczaka i graliśmy w makao. Usłyszeliśmy nagle głośną wiązankę wulgaryzmów. Spojrzeliśmy na siebie i wybiegliśmy z pomieszczenia. Wpadliśmy do mojego pokoju i zobaczyliśmy Zbyszka stojącego w bokserkach z płynem do kąpieli w dłoni. Za nami zaraz wbiegł również trener.

  -Kto kurwa zużył mój żel?!-rozglądał się po chłopakach.
  -Bartman myślisz, że ktoś ruszałby twój jak ma swój?!-zapytał Bartek odrywając wzrok od laptopa.
  -Mówisz o takim w granatowym opakowaniu?-spytałam, a on odwrócił się w moją stronę.
  -Tak dokładnie o tym!
  -Aaaa to mi się wylał. Jak wychodziłam spod prysznica zauważyłam rozlane już. Mogłam wcześniej go podnieść, ale wpierw wolałam się ubrać żeby jeszcze nie przeziębić się-mówiłam spokojnie i z uśmiechem.- Ale potem wzięłam takie żółte bokserki i wytarłam nimi podłogę. Mam nadzieję, że nie były twoje-powiedziałam z udawanym przejęciem. Dobrze wiedziałam, że należą do niego. Wściekły poszedł do pomieszczenia i wyszedł z niego trzymając w palcach swoją bieliznę. 

  -To były moje ulubione bokserki!-syknął.
  -Upsss-i zakryłam usta dłonią.
  -Trenerze!-odezwał się-Proszę niech trener ją stąd zabierze, bo ja z nią nie wytrzymam!-krzyczał tak, że na pewno na kilku piętrach było go słychać.
  -Nie!-skwitował Andrea, odwrócił się i poszedł.
  -No ja z tą pokraką nie wytrzymam!-patrzył na mnie i podszedł do swojej walizki. Wyciągał z niej czyste ubrania i włożył na siebie.
  -Zibi gdzie ty?-zapytał Igła.
  -No jak to gdzie? Do sklepu.-odpowiedział i wyminął nas.

Wkurzony Zbyszek=punkt dla mnie i od raz poprawa humoru. Chłopaki już wzięli prysznic więc teraz ja poszłam się umyć. Jak zwykle miałam gdzieś czy dla Bartmana starczy ciepłej wody czy też nie. Ubrana w szorty i koszulkę na ramiączka wyszłam z pomieszczenia.

  -Dłużej nie mogłaś?!-wrzasnął Zibi podnosząc się.
  -No mogłam, ale....chciałam już wyjść do chłopaków.-i puściłam oczko do Bartka. 

Atakujący wziął rzeczy i ruszył w kierunku łazienki. Rozczesuje mokre włosy i tylko czekam na to aż stamtąd wyleci. Nie myliłam się ani przez moment. 

  -Kurrrrrwaaaaaaaaa!!!!-krzyczy z łazienki i drzwi otwierają się. Bartman wychodzi znów w ręczniku. Dokładnie tak samo było za pierwszym razem.-Znowu!!! Znowu musiałaś?!-zwraca się do mnie. Ja po prostu śmieję się mu w twarz.

Do naszego pokoju wpadają siatkarze, i leci jedno pytanie.

  -Co tym razem?-i śmieją się.
  -Dlaczego ja tutaj nie dostałem miejsca?-pyta głośno Igła. -Przecież tu byłby materiał na dobrą komedią...Bartek, Pit wy tu chyba to się nie nudzicie co nie?
  -Przestań-odpowiedział mu Kuraś obserwując nas nadal.

Bartman założył bokserki i położył się do łóżka. Tak przez jakiś czas była cisza w pokoju. Każdy robił to co chciał. Chłopaki wyszli i zostawili mnie i Zibiego samych. Wtedy też wpadłam na genialny pomysł. Wstałam z łóżka i wyszłam. Zajrzałam do pokoju Gumy i Winiara.

  -Hej wam. Przepraszam, że tak późno, ale chciałam zapytać czy macie może wiadro w łazience?
  -Mamy.
  -A ciepło wodę?
  -Jeszcze chyba powinna być, jeśli Możdżon całej nie spuścił-odparł Winiar.
  -Mogę pożyczyć jednego i drugiego?-zapytałam, a cala trójka popatrzyła na mnie.
  -Jasne bierz-odpowiedział Paweł.

Wpadłam do ich łazienki wzięłam wiaderko, nalałam wody i wyszłam. Do pokoju wróciłam z kubłem wody. Podchodzę do łóżka Bartmana i całość wylewam na niego.

  -Tobie Kurwa odbiło?!
  -Powiedziałeś, że spuściłam całą ciepłą wodę, więc masz. Już jesteś czysty. Przynieść ci ręcznik?-zapytałam.
  -Przez ciebie mam łóżko mokre!
  -Ups!
  -Śpię dziś w twoim!-mówi i podnosi się.
  -Nie ma mowy!-i szybko kieruję się w jego stronę, lecz chłopak jest szybszy. Cały mokry kładzie się.
  -Wynocha!-wrzeszczę.

Staję przy łóżku, a po chwili spycham go z niego. Chłopak z wielkim hukiem ląduje na podłodze, a ja zajmuje jego poprzednie miejsce. Wtedy też czuje mocny uścisk na nadgarstku i szarpnięcie. Ląduje obok niego na podłodze.

  -Ty chamie!-mówię i szybko siadam na niego. Ręce przytrzymuje wzdłuż ciała. Mam taką ochotę plunąć mu w twarz.
  -No pluj! Wiem, że masz na to ochotę!

Wtedy też robię co zaskoczyło go kompletnie. Zaczynam poruszać lekko biodrami przez co pocieram jego męskość. Czuje pod sobą jak zaczyna twardnieć. Ze złością patrzę mu w oczy. Do pokoju wtedy też wchodzą siatkarze. Ze Zbyszkiem od razu patrzymy na nich. Są nieco zmieszani tym co widzą. Puszczam ręce Bartman i wymierzam mu siarczystego policzka. Wstaje i siadam na łóżko. Chłopak lekko zażenowany tym jak coś nabrzmiało w jego bokserkach podnosi się. Siatkarze śmieją się z niego, a on wchodzi wprost do mojego łóżka.

  -Wypad mi stąd!
  -Idź spać na mokre. Ja nie mam zamiaru!-mówi i nakrywa się kocem
  -Winiar proszę zabierz go, bo powieszę go niedługo!
  -Sorki Martuś. Nic nie mogę zrobić.

Wychodzą, a do pokoju wraca reszta. Wstaje i idę do łazienki. Siadam na podłodze oparta o kabinę prysznicową. Już nie mam do niego cierpliwości. Tak bardzo go nienawidzę. Nawet nie wiem ile siedzę tam, gdy nagle ktoś puka.

  -Długo jeszcze?-pyta Bartek
  -Już wychodzę.-wstaję i otwieram drzwi. Chłopak wpada szybko, a ja chcę wyjść lecz uniemożliwia mi to.

  -Śpij dziś ze mną-mówi, a ja patrzę na niego.-No co? Bartman zajął twoje łóżko, a ty nie masz gdzie.
  -Dzięki Bartek-podchodzę i całuję go w policzek.

Wychodzę i od razu kładę się do jego łóżka. Pit gra na komórce, Misiek czyta coś, a Bartman leży. Niedługo potem dołącza do mnie Kurek. Kładzie się i obejmuje w pasie. Wąskie są te łóżka przez co musimy leżeć blisko siebie. Nie przeszkadza mi to jednak w ogóle.

  -No to dobranoc-mówi Misiek i gasi lampkę. 
  -Dobranoc-odpowiadamy wszyscy.

Leżę tak przez jakiś czas i patrzę na Bartka, a on na mnie. Tak słodko wygląda jak się uśmiecha. Przykładam dłoń do jego policzka, a potem całuje w usta. Nie pozostaje mi dłużny i  namiętnie odpowiada. Dłonią zaczyna błądzić po moich plecach, a w końcu i ląduje na pośladku. Podoba mi się to coraz bardziej. Nie chcąc być gorsza, drugą z dłoni kieruje pod kołdrę. Przejeżdżam nią po jego nagim torsie i zatrzymuje na podbrzuszu. Czekam teraz na jego posunięcie. Może to jest ten czas na nowy początek....na danie mu szansy.Bartek ten ruch uważa jako pozwolenie na coś więcej,  bo przesuwa rękę po moim udzie, zarzucając moją nogę sobie na biodro. Jego długie palce szybko znajdują wejście pod moje niebieskie figi. Nie protestuję, a wręcz przeciwnie staram się dać mu lepsze dojście.

  -Czy możecie przestać?!-słyszymy głos Bartmana, a siatkarz szybko zabiera dłoń. 
  -Idź spać debilu!-odpowiadam i powracam do całowania Bartka.

Docisnął po chwili materiał do najbardziej intymnego miejsca mojego ciała. Cichutko jęknęłam i jeszcze mocniej skręciłam ciało pod wpływem tego dotknięcia. Lubiłam raczej pewne ruchy, ale takie doprowadzały mnie do szaleństwa. 

  -Bartek-szepnęłam,a chłopak zmienił ułożenie dłoni i zaczął wodzić nimi po wewnętrznej stronie ud. Pragnęłam aby przestał już się ze mną tak droczyć i zaczął pieszczotę. Niespodziewanie wtedy poczułam znów szarpnięcie i zostałam wyrwana z tej wspaniałej sytuacji. Widziałam nie kogo innego jak Bartmana. Zarzucił mnie na ramię i powiedział:

  -Ani mi się waż iść za nami!-krzyknął do Bartka. Chłopak zdezorientowany nie wiedział co zrobić. 
Wyszliśmy na korytarz.
  -Puszczaj mnie pacanie!! Słyszysz puszczaj!
  -Zaraz to zrobię!

Skręcił w prawo i podszedł do okna na korytarzu. Otworzył je i chciał mnie przez nie wyrzucić.

  -Proszę już cię puszczam!-mówi i chce mnie zrzucić.
  -Nie!-krzyczę i mocno oplatam go nogami i rękoma.
  -Chciałaś to masz!
  -Dlaczego chcesz mnie zrzucić?!
  -Za to, że upokorzyłaś mnie tak przy chłopakach, a po drugie nie mieliście ochoty przestać tych idiotycznych gierek z Bartkiem!
  -Co chciałbyś być na jego miejscu co nie?!-pytam
  -Nie.
  -Okej w takim razie puść mnie! Zrzuć z siódmego piętra!

Patrzy na mnie i powoli opuszcza na podłogę. 

  -Nie byłbyś do tego zdolny!-prycham i wymijam go. Zostawiam go tam, a sama kieruję się w stronę pokoju. Wtedy chłopak też popycha mnie, tak, że uderzam w ścianę. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zakrył mi dłonią usta. Całym swoim ciałem naparł na mnie.

  -Nie chciałabym być na miejscu Bartka... To ty byś chciała abym to ja tam był. 

Wtedy też czuję jego rękę na moim udzie. Bez niczego odchyla kawałek majtek na bok i mocno i energicznie wsuwa palce w moje wnętrze. Pod wpływem tego ruchu stanęłam aż na palcach. Byłam zszokowana jego posunięciem. Mój oddech przyśpiesza przez ten dotyk, a on z wielką satysfakcją patrzy mi w oczy.

  -Widzę, że Kuraś część roboty zrobił. Teraz moja kolej.-szepcze mi na ucho. 

Wprawia swe palce w ruch..dosyć mocny i brutalny. Pomimo tego, że powinnam go odepchnąć, skopać, skrzyczeć zrobiłam wszystko w odwrotną stronę. Poddałam się temu i  zaczęłam poruszać biodrami. On wtedy jednak mocno znów przytwierdził do ściany. Nie chciał bym pomagała sobie. Nie patrzył nawet na mnie. Głowę swą trzymał obok mojej patrząc w ścianę. A ja...ja coraz głośniej jęczałam z rozkoszy. Dobrze, że zakrywał mi dłonią usta. Przyśpieszał, a moje jęki stawały się coraz głośniejsze. Tak bardzo pragnęłam by nie przestawał teraz. Objęłam go ręką i wbijałam mu paznokcie w plecy. Nie mogłam się opanować. Zamknęłam oczy i dałam ponieść się zmysłom. Nie chcąc krzyczeć ugryzłam Bartmana w dłoń. W końcu dopadł mnie orgazm. Był silny, a w dodatku on nie przestawał pracować gdy ja szczytowałam. Nogi ugięły się same, lecz mocne ramię chłopaka objęło mnie i wciąż trzymało przy ścianie. Gdy z wielkim trudem łapałam oddech chłopak zdjął dłoń z ust i szepnął:

  -Myślę, że się podobało...Poza tym nie zaczynaj więcej ze mną takich gierek jak to co miało miejsce na podłodze. Jestem zdolny zrobić więcej i ty o tym wiesz... Jak chcesz to powtórzyć wiesz gdzie mnie szukać.-spojrzał na mnie i odszedł. 

Patrzyłam jak wchodzi wprost do pokoju. Osunęłam się na podłogę. Z jednej strony wielka wściekłość, a z drugiej niesamowite uczucie. On to umie zaspokoić kobietę. Czy kiedyś znajdę chłopaka który będzie takim kochankiem jak Bartman? Nie charakter, nie wygląd, tylko by taki był w łóżku. Ochłonęłam i podniosłam się. Ruszyłam od razu w kierunku pokoju. Po cichu otworzyłam drzwi. Widziałam Zbyszka który na mnie patrzył z tym cwaniackim uśmieszkiem. Lecz podeszłam do łóżka Bartka i położyłam się obok. 

  -Jesteś...Nic ci nie zrobił?-zapytał, a ja odwróciłam się twarzą do niego. Co miałam powiedzieć? Chłopaku zrobił mi tak dobrze, że pragnę więcej? Że mimo to jaki jest w tym elemencie nie ma sobie równych?
  -Nic...gadaliśmy tylko.-odpowiadam
  -Okej. Więc chodźmy spać.

Odwracam się tyłem do niego, a on obejmuje mnie mocno. Widzę wzrok Zbyszka. Z triumfalnym uśmiechem patrzy na mnie, a potem odwraca się. Zamykam oczy, a po chwili przypominam sobie to co przed chwilą się zdarzyło. Było fantastycznie. Po chwili jednak usypiam. 

*** 

  -Andrea ty poważnie mówisz, że oni tylko się kłócą i kłócą?-pyta Gardini który wrócił do pokoju.
  -No tak. Ja już nie mam siły do tej trójki. Proszę gdy wpadnę kiedyś na takie coś odwiedź mnie natychmiast od tego pomysłu. 
  -Jasne, ale to co przed chwilą widziałem na korytarzu nie wyglądało jakby się nienawidzili.
  -Co ty gadasz?-pytam
  -Chodź zobacz.

Wstaję i wychylam głowę zza drzwi. To co widzę zaskakuje mnie kompletnie. Bartman mocno przypiera dziewczynę do ściany, na dodatek zakrywa jej usta. Widzę jak Marta porusza biodrami. Oboje wracamy do pokoju.

  -Czy oni.... no wiesz?-pytam
  -Nie raczej....on chyba...jej....-odpowiada Gardini.
  -Coś zdaje mi się, że starzejemy się. Nadążyć za nimi to jest wielka sztuka.
  -No...nie pojmuje ich, a szczególnie tej dwójki.

                                                 _______________________________

Kolejny rozdział, kolejna wojna...i taka sytuacja. No nic. Co tu dużo pisać...zostawiam wam rozdział do oceny. Komentujcie, bo to naprawdę motywuje. 
Pozdrawiam :)



10 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział po którym przeczytaniu na usta ciśnie mi się jedno wielkie O ku*wa. Lecz to raczej tyczy się ostatnich akapitach, więc teraz wróćmy do początku.
    Do przewidzenia było, że jak Marta i Zbyszek zamieszkają w jednym pokoju, to małym wojenką końca nie będzie i nawet to bywa zabawne. Myślę, że za taką komedię Igła na pewno zgarnąłby Oskara.
    Szczera rozmowa z Wiśnią myślę, że dobrze na nią podziałała. Po pierwsze wie jak miej więcej wygląda jej sytuacja z boku. Po drugie wyżaliła się komuś. Dzięki czemu ulżyła też sobie. Łukasz to wspaniały przyjaciel i Marta zawsze może liczyć na jego wsparcie.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ale ja wole żeby była z Bartkiem a nie tym obleśnym Bartmanem, plisss... NIech to bedzie Bartek!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno jesteś świetna....
    Jak to czytałam to myślałam że padnę ze śmiechu :)
    Z rozdziału na rozdział akcja się rozkręca tak że chcesz jeszcze więcej...
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Poprawiłaś mi humor i dziękuje ci za to :*

    OdpowiedzUsuń
  4. swieetny rozdzial ^^ nie moge sie doczekac kolenego *.* tak wiec kiedy bedzie? *.^ pozdrawiam Natalciax33

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurwa! Nie wierzę...

    Nie wiem w ogóle co mam napisać hahahahah zaskoczyłaś mnie totalnie sytuacją z Bartmanem.

    Wymiękam :D
    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow ! Brak mi słów :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No takiego rozwoju to sie nie spodziewalam...ze Zbyszek z Marta..i jeszcze trenerzy ich przylapali..no faktuczznie trudno za nimi nadazyc. No ale w sumie to Marta sama go prowokowala w pewien sposob..no ale przeciez Zbyszek ma dziewczyne no to juz kompletnie nie rozumiem jego zachowania. Cos czuje, ze zaskoczysz mnie jeszcze nie raz ;)
    Do nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super! Ale serio, podoba mi się. Nie spodziewałabym się tego po nich. A Andrea z Gardini to mnie pod końcem rozwalili. 'Starzejemy się'. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. z tego wszystkiego to najbardziej szkoda mi Kurasia, serio. co do pana Bartmana - niech się chłop czym prędzej ogarnie. Marcie zresztą też by się zimny prysznic przydał. rozmowa z Wiśnią to chyba za mało. coś czuję, że ta cała "gra" bez ofiar się nie skończy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział!!! Szczerze to wolę żeby była z Bartmanem, tak jakoś wydaje mi się że pasują do siebie... Ale kto wie

    OdpowiedzUsuń