"Strach to suma tego, co jest i co może się zdarzyć."
Obudziłam się kiedy za oknem widniało już. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 5:00. Przekręciłam się widząc śpiącego atakującego. Nie mogłam znieść, że zrobiłam to Bartkowi. Wstałam więc i zarzucając bluzę siatkarza na siebie wyszłam na balkon aby ochłonąć. Oparłam się o balustradę i podziwiałam widok Warszawy. Było widać parę samochodów pędzących do pracy. W myślach ciągle szumiała wypowiedź Zbyszka który powiedział, że jak ja pisnę słówko on też to zrobi. Miałam ochotę porządnie go obić. Nagle ktoś chwycił mnie mocno za biodra i z impetentem wszedł we mnie, a ja krzyknęłam.
-Ciii..nie krzycz kochanie.-szepnął i odgarnął z ucha moje włosy.
-Nie mów do mnie kochanie!-syknęłam, a on zaczął poruszać biodrami. Nasze ciche jęki przeradzała się w coraz głośniejsze.-Co jak sąsiedzi nas usłyszą? Albo ktoś zobaczy?
-Nie bój się o to-szepnął i odwrócił w swoją stronę. Oparł mnie o barierkę unosząc moją nogę do góry. Mimo iż byłam obolała nie miałam zamiaru mu przerywać tych wyczynów. Wczepiłam palce w jego włosy i przyciągnęłam do siebie bliżej odnajdując dostęp do jego ust. Całowałam go jak wygłodniała lwica. Przygryzałam jego górną wargę do bólu, do krwi, a za chwilę muskałam czubkiem języka kącik jego ust. Syczał pod wpływem tego co robiłam. Aż przyszedł moment maksymalnego podniecenia i pouczyłam, jak sztywnieje. Chciałam krzyknąć, ale chłopak zamknął mi usta pocałunkiem minimalizując w ten sposób wydawane przez nas dźwięki. Tkwił we mnie jeszcze chwilę, po czym wysunął się i zaprowadził do środka. Podał mi ręcznik i wyszedł z pomieszczenia. Usiadłam na łóżko starając się poukładać myśli. W końcu zniknęłam pod prysznicem wcześniej upewniając się jeszcze czy zamknęłam dobrze drzwi. Moje ciało było już wykończone, a on nie zważając na to traktował mnie jak zabawkę. Delikatnie obmyłam się i założyłam na siebie bieliznę, a potem koszulkę i spodenki Zbyszka które miały służyć mi jako piżama. Z mokrymi włosami poszłam do kuchni. Chłopak w tym momencie stał przy kuchence i smażył coś. Usiadłam na krześle podciągając nogi pod brodę. Kiedy odwrócił się postawił przede mną talerz z naleśnikami i kawę.
-Która jest godzina?-zapytałam.
-6:50.
-Kiedy wyjeżdżamy?
-Koło 15:00 myślę.
-Nie możemy wcześniej?
-A co boisz się mnie?-pyta nachylając się nade mną.
-Nie, ale wszystko mnie już boli i nie dałabym rady więcej.
-To może coś na to zaradzę co?-pyta kładąc dłoń na moim udzie i przesuwając ją w górę.
-Nie Zibi!-stanowczo odpowiadam odsuwając jego rękę.-ja naprawdę jestem zmęczona. Chce mi się spać.
-No tak....oboje najlepiej jakbyśmy przekimali jeszcze. W końcu pracowaliśmy trochę, a snu trzy godziny tylko.
-Właśnie.
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy jeszcze przespać się przed wyjazdem. Chłopak obudził mnie po 14:00. Nie powiem, że byłam wyspana, ale zawsze coś. Założyłam z powrotem na siebie sukienkę.
-Możesz jechać w moich rzeczach.
-Nie mogę.-odpowiadam zakładając na nogi buty. Kiedy schylam się Bartman podchodzi od tyłu i obejmuje w pasie.-powiedziałam, że koniec!
-Wiem-mówi całując mnie po karku kiedy wstałam.
-Dlaczego to robisz?-pytam odwracając się.
-Co robię?
-Czemu akurat mnie wybrałeś sobie za cel? Dlaczego nie jakąś przypadkową dziewczynę tylko mnie?
-Bo jesteś dobra w łóżku, stanowcza, nie lubisz jak ja gdy monotonnie wciąż powtarza się tą samą pozę. Lubisz wyzwania. Ja też to lubię....poza tym pamiętasz co szepnąłem ci na ucho wtedy po tym seksie w kiblu?
-Co?
-Gdy powiedziałaś mi, że to było twoje widzimisię, odpowiedziałem, że jeszcze będziesz tego chciała i proszę jak się spełniło....poza tym powiedz, że było ci źle?
Milczałam patrząc na niego.
-No powiedz, że było ci bardzo źle.
-Nie było mi źle okej?! Było zajebiście! Lepiej?!
-Tak lepiej.-odpowiada chwytając za kluczyki. Przepuszcza mnie w drzwiach i schodzimy do auta. Tam rozkładam sobie siedzenie i układam się wygodnie. Miałam zamiar przespać całą drogę by nie musieć z nim gadać i myśleć o pewnych rzeczach. I tak jak powiedziałam tak też zrobiłam.
Obudziłam się paręnaście minut przed dojazdem do celu.Pod ośrodkiem myślałam sobie, że jeszcze tak długo to ja się z nikim nie kochałam. Poza tym przebiłam nawet Aśkę w dawaniu przyjemności Zibiemu. Kiedy byliśmy na miejscu udałam się do pokoju, aby założyć na siebie już normalne rzeczy. Leżałam na łóżku gdy do pokoju wpadł Kuraś rzucając się obok mnie. Pocałował, a ja przytuliłam się do niego.
-Jak było?-zapytał.
-Boże człowieku nigdy więcej! Wynudziłam się jak nigdy.
-Współczuję.
-Żałuję, że ciebie tam nie było. Zapewne nie nudziłabym się tam, aż tak.
-No na pewno nie.
(..)
Jutro był dla mnie ważny dzień. Testy zdałam dobrze i teraz najważniejsza była jazda. Jak ją zdam to prawko jest już moje. Od rana strasznie się denerwowałam.
-Marta powiesz mi gdzie zdajesz?-zadaje mi przy śniadaniu pytanie Igła.
-Na pewno nie. Jeszcze coś wam odwali i wiochę zrobić mi tam...Nie! Zdam to zadzwonię do was jasne?
-...okej-odpowiada libero niezbyt szczęśliwy.
Ubieram się i idę na przystanek autobusowy, aby dowiózł mnie do Łodzi.
Zdawać zaczynam o 12:00. Siedzę już w samochodzie. Pierwsza jazda po placu. Idzie mi dobrze. Do czasu, aż nie zobaczyłam siatkarzy. Po prostu z tego szoku najechałam na linie. Byłam mega wkurzona. Dalej jednak próbowałam. Wszystko było w porządku kiedy egzaminator powiedział:
-Dziękuję nie zdała pani.
-Ale dlaczego?-wyłączyłam silnik i zapytałam.
-Poruszyła pani lekko słupek.
Nie prawda. Nic nie ruszyłam. On chyba specjalnie to robi. Spojrzałam na chłopaków którzy stali z boku.
-Nie wskóra nic pani! Wiem, że to siatkarze, ale ja nie dam się przekupić.
Wkurzona wyszłam z auta i ruszyłam w ich kierunku.
-I jak?-krzyczy Igła.
-Dzięki wam nie zdałam!-odpowiadam chwytając bluzę i idąc przed siebie. Słyszę krzyki za mną. W końcu któryś chwyta mnie za ramię i obraca.
-Jak to przez nas?-pyta Kubiak.
-Nie trzeba było przyjeżdżać!-fuknęłam i ruszyłam dalej. Nie słyszałam już jednak żadnego wołania. Ruszałam w takim razie na przystanek. Po drugiej stronie zauważyłam nagle siatkarzy w aucie.
-Marta wsiadaj! Nie wygłupiaj się!-krzyczał Bartek.
-Nigdzie z wami nie jadę!-odpowiadam przez co ludzie się na mnie patrzą.
-No kurczę, bo zaraz przyjdę tam po ciebie!-odzywa się Ignaczak.
-Nie jadę!
-Pojedziesz!
-Nie! Chcecie zobaczyć, że nie pojadę?!-pytam.
-No dawaj!-odparł przez tylne okno Zibi.
-Ludzie!!! W tamtym samochodzie znajdują się siatkarze!-krzyczałam wskazując na ich auto. Dziewczyny jakieś popatrzyły wpierw czy nie kłamię, a po chwili leciały już w kierunku samochodu. No i zostali okrążenie. Z dala widziałam zbliżający się autobus. Pomachałam im i wsiadłam do środka. Kiedy ruszyliśmy zobaczyłam, czy chłopaki uciekli czy zostali tam. Wysiedli jednak i rozdali autografy.
-Mówiłam, że ze mną się nie zadziera-szepnęłam i pojechałam.
W Spale byłam przed nimi.
-A gdzie chłopaki?-pyta Rucek kiedy wchodzę do budynku.
-Pewnie jeszcze autografy rozdają-odpowiadam, a zaraz słyszę jak wchodzą do budynku.
-No ja ją zabiję!-mówił Zibi, a ja odwróciłam się i popatrzyłam na nich wszystkich.
-Musiałaś to zrobić?-zapytał Ignaczak.
-Tak musiałam inaczej nie dalibyście mi spokoju!
-Powiedz lepiej o co poszło-pyta Kubi.
-O gówno!-odparłam i ruszyłam na górę do pokoju.
Leżałam na łóżku zła na chłopaków. Że też musieli wtedy przyjechać. Do pomieszczenia wtedy też ktoś wszedł.
-Idźcie! Nie chcę z wami rozmawiać!-mówię nakrywając się poduszką.
-Mi nie powiesz?-słyszę spokojny głos, a potem podnoszę się.
-Paweł to nie tak...
-Powiedz co takiego te ciołki zrobiły?-pyta siadając obok mnie. Miałam do tego siatkarza tak wielki szacunek, że nie umiałam na niego nawrzeszczeć i wyrzucić go. Opowiedziałam mu wszystko po kolei.
-Spokojnie Marta. Pogadam sobie z tymi dupkami. Nie martw się. Zdasz za drugim razem.
-Tylko długo znów będę musiała czekać.
-To może teraz na coś przyda im się to, że są siatkarzami-odpowiada Paweł.
-Nie! Ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego!
-Daj sobie pomóc.
Nie odpowiedziałam nic, a on wstał i wyszedł. Już nie mogłam się doczekać soboty kiedy przyjadą dziewczyny i Kamil. Siatkarze przeprosili mnie za wszystko kupujący wielką czekoladę i bukiet kwiatów. Poinformowali mnie, że w piątek mam jazdę poprawkową i obiecali, że nie pojawią się na niej. Wyczekiwałam już tego dnia. Kiedy nadszedł każdy z nich pożegnał mnie pod ośrodkiem dając mocnego kopa na szczęście. Tyle ile przyjęłam tych ciosów było dla mnie za wiele. Tyłek mnie bolał kiedy siedziałam w autobusie. Zajechałam w odpowiednim czasie na miejsce. Miałam tym razem innego egzaminatora. Szybko sprawnie poszło mi na placu, a potem w miasto. Po powrocie mężczyzna pogratulował mi mówiąc, że zdałam. Byłam mega szczęśliwa. W dobrym humorze wróciłam do Spały. Jak tylko weszłam na salę zbiegli się wokół siatkarze. Stałam ze smutną miną, a po chwili wyciągnęłam papierek tego, że zdałam.
-No to gratuluję!-krzyknął Igła ściskając mnie.
-Dzięki.
Gdzieś w tłumie natknęłam się na Bartka którego namiętnie pocałowałam.
-Jestem z ciebie dumny króliczku.
-Oj dziękuję kochanie-odpowiadam.
Siatkarze wrócili do trenowania, a ja do pracy. Nie mogłam się już doczekać kiedy pochwalę się dziewczynom. Były znów wcześniej rano. Chłopaki przyszli na salę obserwować nas.
-Dlaczego jak chodziłem do szkoły dziewczyny nie nosiły takich mundurków?-zaczął rozmyślać Zibi z Kurkiem.
-Zatańczcie to nam dzisiaj-odzywa się Kosok.
-Chyba śnisz-odpowiadam-wiesz co by reszta dziewczyn siatkarzy tu przeżywała?!
-Oj tam!
-Możemy teraz dla was to zaprezentować-mówię puszczając oczko.
-To dawajcie!
I tańczyłyśmy przed nimi. Połówki siatkarzy zjeżdżały się w różnych odstępach czasowych. Jednym autem do ośrodka przyjechały Malwa, Hanka, Ruciakowa, Zagumna i Kamil. Oh mój rodzynek. Miałam zamiar rzucić się mu na szyję i pocałować, ale pohamowałam się przypominając sobie o Bartku. Czas będzie porozmawiać na poważnie z Kamilem. Wieczorem jak zawsze zrobiliśmy mały pokaz. Wpierw z Kamilem, potem z dziewczynami. To już stało się naszym rytuałem. Poza tym ja też lubiłam tańczyć przed wszystkimi. Chłopaki wpadli na pomysł by urządzić wieczór karaoke. Oczywiście jak wypili więcej to z większą chęcią wychodzili śpiewać coś. Tak więc ja z Winiarem zaśpiewaliśmy-Przeżyj to sam -Lombardu, Iwona z Malwiną- Agnieszka-Łez,Grzesiu śpiewał Wszyscy święci-budki suflera, Krzysiu, Piter i Kurek-We are the champions , a Zbyszek-Na ostro-Mega Dance. Kiedy tak ją śpiewał patrzył na mnie jak tańczyłam z Kurkiem. Dobrze wiem do czego zmierzał..... No po prostu miałam ochotę mu zaraz czymś przydzwonić. Przez przypadek spojrzałam na Aśkę która co raz to wzrokiem ścinała mnie, to Bartmana. Jak chłopak skończył ona podeszła i przejęła mikrofon. Szepnęła coś do naszego didżeja za którego robił Ignaczak.
-Okej to teraz ja coś zaśpiewam, ale w duecie z kimś.-mówi, a ja podchodzę do stolika i chcę usiąść kiedy mówi moje imię. Z wrażenia wyplułam napój z buzi. Odwróciłam się patrząc na Michalską.
-Co?!
-Zaśpiewasz ze mną coś! Chyba, że nie dasz rady.
-Oj proszę cię. Chcesz się ośmieszyć przy wszystkich?-zapytałam.
-Nie. Ale co? Nie dasz rady?
Prychnęłam odstawiając szklankę na stół tak, że o mało nie potłukła się.
-Zadarłaś z niewłaściwą osobą.-powiedziałam podchodząc do niej i biorąc drugi mikrofon. Na wielkim ekranie pojawił się tytuł utworu.-Kpisz sobie?! On nie jest mój! Bierz go! Ja nawet nie chcę go!-mówię, ale ona zaczęła śpiewać rzucając mi w ten sposób wyzwanie.
Na zmianę śpiewałyśmy. Chwyciłam za mikrofon wyjmując go ze statywu i podchodząc do Bartmana. Zaśpiewałam swój wers przejeżdżając mu dłonią po klacie, a potem siadając na kolana. Aśka stała wnerwiona na środku. Z uśmiechem wróciłam do niej. Kiedy ona śpiewała powodowało to u mnie jakieś napady złości. Miałam ochotę wytargać ją i uderzyć jej twarzą o ziemię. Sama jej osoba mnie wkurzała. Stanęła przede mną bardzo blisko. Zrobiłam to samo i chodząc w kółko śpiewałyśmy swoje teksty. Pod koniec wymawiając kwestie the boy is mine popchnęłam ją jakbym chciała pokazać, że Bartman naprawdę należy do mnie. Odpowiedziała mi jednak tym samym i po chwili byłyśmy rozdzielane przez Krzyśka który był najbliżej.
-Co chciałaś tym pokazać?!-krzyczę przez ramię Krzyśka stojącego między nami.
-Że masz się od niego odczepić!
-Mówiłam, że go nie chcę! Mam kogo innego, a takiego palanta nawet nie chcę.-mówię dziwiąc się sobie, że dałam się w to wciągnąć.
-I mam w to uwierzyć?!
-Sama chciałaś żebym z tobą to zaśpiewała. Ale jeśli naprawdę chcesz zobaczyć, że mi nie zależy zaśpiewam wam coś.-mówię i proszę Igłę by włączył podkład.
Robi to o co proszę, a ja ustawiam się.
-Asiu Zbyszku to piosenka kierowana do was-odpowiadam i zaczynam śpiewać.
Reakcje większości były jednakowe czyli wielkie uśmiechy na ustach słysząc tekst piosenki. Tylko dwójka nie była zadowolona.
-Gdy na was patrzę ogarnia mnie wstręt, gdy was patrzę czuję się źle, gdy na was patrzę noc zmienia się w dzień koszmarny dręczy mnie sen.-z całych sił śpiewałam, a reszta klaskała,a potem śpiewała razem ze mną. Jak skończyłam powiedziałam do nich-To właśnie czuje.
I wracam do swoich. Impreza trwała jeszcze długo. Aśka nie raz próbowała mi dopiec to popychając mnie, to wylewając na mnie sok, przez co jak zawsze rzuciłam się na nią. Po uspokojeniu wróciłam do zabawy. Nie miałam zamiaru rezygnować przez tą szmatę.
Kiedy skończyliśmy nasze harce od razu poszliśmy spać. Rano okazało się, że wieczorem znów szykuje się impreza tym razem na dworze pod altanką. Połowa dziewczyn pojechała już po prowiant. Z resztą żeńskiego towarzystwa wpadłyśmy na pomysł zrobienia małego występu dla chłopaków. Nie wymagało to żadnego dużego wkładu, a jedynie nauki paru zwrotek piosenki i ewentualnie kilku kroków. Kiedyś Justyna pokazała mi świetny mix piosenek. Odszukałam go w internecie wraz z krótkim pokazem. To może u nas też tak wyglądać.
-I uda nam się to?-pyta Monia.
-A co w tym trudnego? Przecież to jest parę ruchów. Tylko- i wskazałam na niektóre dziewczyny-macie ograniczone ruchy, bo stoicie przy mikrofonach. Obejrzyjcie sobie ten teledysk, znajdźcie tekst piosenki tyle. Ja biorę na siebie większość śpiewu i tańca. Ubierzcie tylko coś czarnego, najlepiej obcisłego, buty na obcasach obowiązkowe i tyle.
-Jasne szefowo-odzywa się Monia przytulając mnie.
Minął nam tak cały dzień. Na mojej głowie było załatwienie nagłośnienia. Nie było z tym jednak problemu, bo ośrodek posiadał takie coś.
Wieczorem założyłam swoje najlepsze ciuchy. Podkreśliłam mocno oczy i wyjątkowo podkręciłam włosy. Tak wyszłam mijając po drodze siatkarzy. Gdy poszłam na miejsce dziewczyny niektóre już były.
-Może być?-pyta Malwina.
-No jasne! Wiesz przecież o tym dobrze.
-No tak. Przećwiczyłyśmy sobie z dziewczynami to i spokojnie nie pomylimy się.
-Ale tu nie chodzi czy się pomyślcie czy też nie. Tu chodzi o dobrą zabawę.
Po 21:00 impreza już się dobrze rozkręciła. Podeszłam do sceny wyłączając muzykę.
-Dobra chłopaki mamy coś dla was. -mówię, a potem znikam. Kamil włącza muzykę, a my zaczynamy swój pokaz. Chłopakom bardzo się podobało szczególnie jak tańczyłyśmy wokół statywów na mikrofony. Kiedy skończyłyśmy siatkarze natychmiast pochwycili swoje dziewczyny i zaczęli z nimi tańczyć do kolejnego utworu. Igła potem znów zarządził karaoke. Zgłosiłam się i wypadła mi piosenka Rihanny-run the world. Dałam czadu wyciągając dziewczyny na środek. W końcu to rządzi światem? Dziewczyny! Znów bawiliśmy się świetnie, ale następnego dnia wszyscy już się zbierali. Z dziewczynami byłam umówiona na piątek i sobotę, bo wtedy mamy występy w Kędzierzynie. Kamil zabierze mnie rano w piątek i jedziemy na kolejny konkurs. Ale nie czas jeszcze myśleć o tym jak dopiero poniedziałek nadszedł.
(...)
Całe dnie spędzałam na analizie i tańcach. Ostatnia faza Ligii Światowej już niedługo. We wtorek lecimy do Sofii. Pewnego dnia dostałam jakąś kopertę. Otworzyłam ją i przeczytałam zawarty w niej bilecik.
Idź do lasku. Tam czeka na ciebie więcej wskazówek.
Ruszyłam więc w tamtym kierunku. Rzeczywiście na drzewach widniały strzałki. Szłam tak, kiedy nagle poczułam mocne uderzenie w głowę i upadłam.
(…)
Kiedy obudziłam się rozejrzałam gdzie jestem. Wokół wszędzie były drzewa. Chwyciłam się za głowę która mocno bolała. To nie było te same miejsce gdzie doszłam....ktoś...ktoś musiał mnie tu przenieść...ewentualnie przyciągnąć. Otrząsnęłam się kiedy zerwał się okropny wiatr. Było coraz chłodniej i najprawdopodobniej zapowiadało się na deszcze i burzę. Kiedy pomyślałam o tym drugim szybko pobiegłam przed siebie. Czułam jednak jakbym kręciła się w kółko. Zaczęłam się bać. Usiadłam chowając twarz w dłoniach. Po 10 minutach spadł na mnie zimny deszcz.
-Zajebiście!-krzyknęłam kiedy próbowałam zorientować się jak tu trafiłam. Najgorsze było to, że nie wzięłam żadnej bluzy. No tak, ale kto spodziewał się, że tak pogoda się popsuje i wyląduje sama w lesie. Podniosłam się jednak i szłam przed siebie. Ściemniło się nieco i usłyszałam grzmot. Zaczęłam trząść się. Bardzo się tego bałam. Biegłam myśląc, że uda mi się wybiec stąd, ale nic z tego. Kiedy niebo przeszył piorun potknęłam się o coś upadając na ziemie. Nie miałam siły wstać ze strachu. Podkuliłam nogi i zaczęłam płakać leżąc na mchu.
______________________________
Trochę grozy, strachu trzeba dać. Obstawiacie jakąś konkretną osobę bądź też osoby? :)
Całuję :*
Ja strzelam na Aśkę albo Zbyszka no bo kto miałby w tym interes;) Ale pewnie się mylne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam))
Omg chyba padne ! w takim momencie ! prooosze dodaj jutro rozdział koło południa ;>
OdpowiedzUsuńto na pewno Aśka, no bo kto inny. Ze Zbyszkiem może się nie lubią, ale on nie jest taki, nie zrobił by jej krzywdy. Chociaż po Tobie to się wszystkiego można spodziewać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Marta zdała te prawo jazdy, chłopakom na pewno się oberwało od Pawła.
Do następnego :*
Aśka, a znajdzie ją Zbyszek :D
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że Marta zaśpiewa piosenkę o której ja ci mówiłam...
OdpowiedzUsuńale mam nadzieje, że jeszcze ją wykorzystasz.:P
Na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze to Asia. Jednak Ty bardzo czesto lubisz nas zaskakiwac, wiec teraz juz sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, ze Marta zdala ten egzamin na prawko. Jestem jeszcze ciekawa, jak zareaguje Kamil, ze Marta zwiazala sie z Kurkiem.
Do nastepnego :):*
A ja obstawiam Kamila xD bo jest zazdrosny o Kurka
OdpowiedzUsuńAśka,Kamil albo Zibi ?A znajdzie ją Kurek? Zobaczymy w następnym rozdziale :*
OdpowiedzUsuń