sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 78


"Śmiech - to szcze­re króles­two człowieka."


Otwieram lekko oczy i widzę w pokoju jakąś postać. Szybko zapalam lampkę i widzę Ignaczaka a zaraz za nim Możdżonka.

  -Co wy tutaj robicie?!-pytam głośno.
  -Ciiiiii-mówi Ignaczak.
  -Dlaczego ty trzymasz moje buty?-zadaje pytanie Marcinowi.

Niepewnie spoglądają na siebie.

  -Powiecie mi czy mam zacząć krzyczeć?-zapytałam
  -Nie, nie tylko nie krzycz. Już ci mówimy.- i opowiedzieli mi wszystko ze szczegółami. 
  -Wy poszaleliście?
  -Nie. Musimy coś zrobić, bo zanudzimy się tu niedługo.-odpowiada mi Krzysiu.-Ale spokojnie twoje odstawiamy i idziemy dalej.-i wyciąga z worka moje adidasy i stawia je koło szafki.
  -Mogłabym z wami się pobawić?-pytam a oni niepewnie spoglądają na mnie.
  -Serio chcesz?-dopytuje się Możdżonek.
  -Pewnie, że tak. Może być fajnie.
  -Okej-odpowiada Igła.

Szybko przebieram się i wychodzę z chłopakami.

  -Wiecie co by wam radziła?
  -No co?
  -Żebyście butów nie wrzucali w worek tylko w coś innego, albo przynajmniej nie wchodzili z nim do pokoju. Szeleści strasznie i można się od razu obudzić.
  -W porządku. 

Zachodzimy do kolejnych pokoi i wynosimy z nich wszystkie pary butów. Z Ignaczakiem wyciągamy pary spod łóżek, szafek, zabieramy z łazienek i balkonów. Możdżonek wraz z całym tym tobołkiem czeka na korytarzu. W końcu musieliśmy wrzucać pary do drugiego wora. Jak tylko zebraliśmy wszystkie zeszliśmy na sam dół i udaliśmy się na halę w której trenują. Wysypaliśmy nasze zdobycze na podłogę.

  -Ale wy macie tych butów!-dodaję śmiejąc się.
  -Dobra, bierzemy się do roboty.-zaciera ręce Krzysiek i siada na podłodze. Ja także to robię. Zaczynamy wiązać ze sobą wszystkie sznurówki tworząc tym samym długi łańcuch. 
  -A co chcecie zrobić z drugą częścią butów?-pytam
  -Weźmiemy i pochowamy je po całym ośrodku. Niech chłopaki sobie trochę pobiegają. -odpowiada Możdżon.
  -A Andrea was za to zabije...nas właściwie.-mówię.
  -A kto będzie wiedział, że to my?-pyta- My także zostaniemy bez butów z różnicą tą, że oba schowamy i tyle. 

Zaczynam się śmiać. No tak dopracowane perfekcyjnie. 
Po godzinie skończyliśmy.

  -Nareszcie! Teraz zakładamy?-pytam
  -No jasne.

Wstajemy i idziemy pod pierwszy kosz. 

  -Wsiadaj mi na barana-mówi Możdżonek.
  -Co?!-ze strachem pytam go.
  -Nie wygłupiaj się-mówi i kuca przede mną.

Powoli zarzucam mu nogi na ramiona, a on unosi się. Ignaczak asekuruje w razie gdybym miała spadać. Udaje nam się jednak utrzymać równowagę. Krzysiek podaje jeden sznur naszego łańcucha. Przywiązuje go do obręczy od koszykówki. To samo robimy z drugim, tylko, że po drugiej stronie sali.

  -Pięknie to wygląda. Jeszcze tylko serpentyn brakuje-dodaję.
  -Nie mamy tego. Ale przyczepmy to jeszcze-i podaje mi dużą białą kartkę.
  -We love you? Poważnie? Lepszego hasła nie mieliście?-pytam
  -Oj przestań gadać tylko zawieś pośrodku.

Możdżon nosi mnie tak w tą i z powrotem. 

  -Masz jeszcze to i powrzucaj do jakich paru butów.

W mojej dłoni pojawiają się karteczki. Zanim jednak wrzucam je rozkładam każdą i czytam. Nie mogę dłużej i za każdym razem wybucham śmiechem.

  -Ignaczak, kto to wymyślał?-pytam.
  -No my z Możdżonkiem....może być?
  -Jesteście stuknięci-dodaję i rozrzucam rzeczy do jakichś butów.

Gdy kończę nareszcie schodzę z ramion Marcina, a swą wypowiedź zaczyna Igła.

  -W takim razie resztę musimy zanieść do kuchni, na basen, salon, sala treningowa i do twojej szuflady z bielizną.
  -Serio?! Dlaczego akurat do mnie?!-pytam
  -Żeby było ciekawie. Nie zapominajmy jeszcze o walizce gumy i pokoju Andrei. Tam dopiero będzie.-mówi Możdżon
  -A kogo buty mi się trafią?-pytam
  -Nie wiem, ale wiemy, że Bartman będzie musiał je odzyskać.-dodaje środkowy.
  -Dlaczego akurat on?! 
  -Żeby było ciekawie. Inny jakby przyszedł to nie byłoby zabawy, a z nim się kłócicie, więc będzie musiał się postarać by to wszystko odzyskać. 
  -Dzięki wam wielkie.-dodaję 
  -Przestań. Czytałaś karteczkę. „Tylko najsilniejszy w kadrze jest w stanie odzyskać tą zdobycz. Lecz by dostać się tam będzie musiał przejść niezłą lekcję pokory. Pewna zakazana szuflada czeka. Idź a będzie ci dane, zależy gdzie i co ;p PS. Chroń swe orzeszki”
  -I to chodzi o Bartmana i o mnie?! Spoko. Czyli mam rozumieć, że mam mu nie dać?
  -Proste, że nie. Będzie musiał się o to postarać.-odpowiada Ignaczak.
  -W takim razie roznieśmy resztę butów tam gdzie trzeba i idziemy spać.-mówię i dzielimy się gdzie i kto ma zanieść. Zostaje poinstruowana gdzie mam położyć dane pary. 
  -Jak skończysz czekaj na korytarzu.-powtarza Igła i rozdzielamy się. 

Dostałam zadanie najgorsze gdyż musiałam zajść do trenera i wynieść je na jego balkon. Było ciężko, ale się udało. Wcześniej zostawiłam buty w kuchni, a na koniec zostanie mi tylko wrzucenie wszystkiego do swojej szuflady. Gdy wróciłam Marcin już czekał. Na ścianę przyklejał kartkę. 

  -To czego szukasz jest nie daleko. Wskazówka. Duże,  lubiane przez was wszystkich.-czytam po cichu.
  -No co musimy ich jakoś pokierować.-dodaje
  -A w czym oni wyjdą by tego szukać?-pytam
  -Na bosaka. Japonki wszystkie schowaliśmy za sprzętem w sali rehabilitacyjnej. Mówię ci, będzie z tego ubaw po pachy.
  -Wiem. Już nie mogę się doczekać ranka.
  -Ja też....ooo i igła idzie.

Gadamy jeszcze chwile i rozchodzimy się do pokoi. Zasypiam nie mogąc doczekać się ranka. Budzi mnie głośny krzyk  i trzaskanie drzwiami.

  -Gdzie są kurwa moje buty!
  -Ty też nie masz?! No jakiś głupek zabrał wszystkie, nawet japonki.

Zadowolona wstaje i wychodzę na korytarz.

  -Chłopaki co jest? Musicie tak krzyczeć?-pytam
  -Tak! Ktoś zabrał nasze buty!-skarży się Kurek.

Boję się, że zaraz wybuchnę śmiechem. 

  -Jeszcze jakiś pierdolony baner na ścianę przykleili! Niech ja dowiem się tylko kto to!-krzyczy Bartman i na głos czytają wskazówkę.
  -Ale kurde co jest duże i lubiane?-pyta Kubiak.
  -Ja lubię arbuza-mówi Pit, a wszyscy patrzą na niego.
  -Pit ty jak coś powiesz....-dodaje Kosok i kręci głową.

Patrzę na ich burzę mózgów. Słabiutko im to idzie.

  -Dobra chłopaki, trzeba zastanowić się gdzie to może być....Zabrali wam buty tak?-pytam, a oni kiwają głowami.-Ale, że wszystkie?
  -Nie tylko połowę!-kpiąco mówi Zbyszek.
  -Jak połowę, to drugą macie!-odpowiadam.
  -Bardzo śmieszne! Jasne, że zabrali wszystkie.-po chwili dodaje.
  -Okej w takim razie musicie pomyśleć, o jakimś dużym i lubianym miejscu, bo nie sądzę, żeby pochowali wszystko pod łóżkiem.
  -No tak....ale duże i lubiane?-zastanawia się Kurek drapiąc po głowie-Może stołówka? Pasuje do opisu.
  -No! Wszyscy lubimy do niej chodzić!-dodaje Konarski.
  -Ja np. nie przepadam, za panią Krysią która ma zmiany we wtorek i czwartek. Dziwnie się do mnie uśmiecha-odpowiada Zatorski.
  -Uuuu czyżby nasza kuchareczka zarywała do naszego siatkarzyny?-zaczynają nabijać się z Pawła chłopaki. Nie mogę ich słuchać więc wracam do pokoju. Biorę szybki prysznic i ubieram się. Dla niepoznaki zakładam szpilki by nie było, że ja mam coś z tym wspólnego. Na korytarzu wciąż słyszę siatkarzy. Jak gdyby nigdy nic wychodzę. 

  -To pewnie ona zrobiła!-słyszę za sobą i odwracam się by zobaczyć kto to krzyknął. Chyba w ogóle nie zaskoczyło mnie to. 
  -Bo co Bartman?!
  -Masz jako jedyna buty!-odpowiada.
  -Do twojej wiadomości założyłam szpilki, bo i japonki i adidasy zniknęły. A widocznie ten rodzaj butów złodziejom się nie przydał-mówię i mam już zamiar iść jednak krzyczę-Bartman jak chcesz to pożyczę ci moje szpilki! Nie ma sprawy! Tylko powiedz!-macham im i schodzę na stołówkę.

Niedługo potem pojawiają się na niej siatkarze na boska. Wszyscy patrzą na nich dziwnie. Andrea też jest nieco zaskoczony, ale widzę że bawi go to. Spokojnie jemy, a oni wciąż próbują rozgryźć tą zagadkę. Po zjedzeniu posiłku i odpoczynku ruszyliśmy wszyscy na salę. Już nie mogę doczekać się ich reakcji. Igła lata z kamerą komentując ich trening na bosaka.

  -Zobaczymy czy Bartuś bez swych butów również ma taki świetny wyskok-i ujmuje potem kolejną twarz.
  -Pan Kubiak to raczej problemu mieć nie będzie. Może nie będzie to piasek, ale na bosaka się grało no nie?-pyta, a on odpycha kamerę. Trafił w czuły punkt. Podbiegłam do Miśka który szedł teraz z przodu. 

  -Jak tam?-pytam
  -A jak ma być? Jakiś osioł ukradł nam buty, kamienie wbijają mi się w stopy, Andrea będzie miał niezły ubaw, a my dostaniemy ochrzan. Zobaczymy co będzie kazał nam zrobić, bo założę się, że to któryś z chłopaków, a jeszcze Igła wspomina mi o zdrajcy-wymusza uśmiech i pyta-A u ciebie jak?
  -Dobrze...jest dobrze, bo w przeciwieństwie do was nie muszę iść boso.
  -Masz szczęście-i zaczyna się śmiać.

Dochodzimy do budynku, a on otwiera mi drzwi. Igła  jednak wbija się przede mnie. 

  -Ty Ignaczak! Panie przodem!-krzyczy Kubiak.
  -Kawę muszę kupić-odkrzykuje i znika.

Wchodzimy, a po chwili reszta również. Z daleka widzimy Igłę stojącego przy sali z kubkiem w dłoni. Właśnie on jako pierwszy wchodzi. Gdy i my również znajdujemy się na sali widzimy to co stworzyliśmy poprzedniej nocy. Zaczynam się śmiać i widzę miny chłopaków. Kubiak z Kurkiem nie wytrzymują i również na ich twarze wkrada się uśmiech.

  -Jakie to słodkie-mówi Kosok-Który z nas w taki piękny sposób wyznaje miłość?-pyta rozglądając się po chłopakach.

Do sali wchodzi sztab i przygląda się temu. Nie kryją rozbawienia. Andrea próbuje być poważny i nakrzyczeć na chłopaków, ale nie wychodzi mu. Spogląda na wiszące obuwie i na stopy chłopaków. Zgina się w pół,  a ja widzę, że ociera łzę z policzka.

  -Dobra chłopaki koniec żartów! Rozwiązywać mi już to.

Możdżonek i Nowakowski z pomocą innych chłopaków zdjęli to i położyli na podłodze. Teraz zaczynała się najlepsza część czyli rozplątanie tych supełków. To było zabawne gdy patrzyłam jak męczą się z tym. 

  -Ma ktoś prawą czerwoną Nike, z czarnymi sznurówkami?-rozlega się głośne pytanie Rucka.
  -A zielonego Adiasa z fioletowymi?-dołącza się Wiśnia.

Rozglądają się po butach.

  -Kurwa panowie! Tu są same lewe! Gdzie są nasze drugie pary?!-krzyczy Zibi

Widzę ich wkurzenie i jednocześnie rozbawienie na twarzach. Spoglądam na Ignaczaka który już nie wyrabia.

  -Ty chłopaki coś jest w moim bucie-rzuca Jarosz. Wszyscy zbiegają się dookoła a on czyta na głos.

„Tylko śliczny chłopczyk, który na stołówce uwielbia zmiany wtorkowo-czwartkowe jest w stanie odebrać rzeczy”-patrzą po sobie, a po chwili na Zatora.

  -O nie nie!! JA tam nie pójdę! Dziś jest wtorek. Pani Krysia znów wciśnie mi bezę i numer telefonu do którejś z kolei siostrzenicy. Panowie błagam was! Ja nie chcę.-pada na kolana biedny chłopak.
  -Idziesz po to! Ja chcę swoje buty!-krzyczy Bartman.
  -Zatorski. Miło było z tobą współpracować-podchodzi do niego Ignaczak i ściska dłoń.
  -Mam kolejne!-krzyczy Możdżonek, a oni biegną w jego stronę. 

„Nie straszna mu igła ani nitka, ani wysokość. Tam głównodowodzący trzyma twe rzeczy. Wywietrzone świeże jak nigdy”-przeczytał Ignaczak wyrywając kapitanowi karteczkę.

  -Głównodowodzący?-pytam stojąc obok.
  -Andrea chyba-odpowiada Kubiak.-Tylko igła, nitka, wysokość?-głośno zadaje pytanie, a wszyscy patrzą na Krzysia.
  -O nie! To nie o mnie chodzi!-wrzeszczy. Widzę, że chyba nawet nie wie, że Możdżonek wkręcił go.
  -Jak nie o ciebie, jak tu wyraźnie pisze igła-odzywa się Ziomek.
  -Chcecie zostać bez libero?-pyta rozglądając się po chłopakach.
  -Właśnie-dodaje Zatorski. Teraz wie, że może mieć wsparcie w koledze.
  -Spokojnie poradzimy sobie- i klepie po ramieniu chłopaków Pit.
  -Tak! Może powiesz mi, że to ty jeszcze zagrasz?-żartuje Igła
  -A co sądzisz, że nie dam rady?-pyta Nowakowski opierając dłonie na biodrach i wymachując paluszkiem. 
  -Pozwól, że nie skomentuję tej rzeczy. Chcę się już z wami pożegnać w takim razie-zaczyna Krzyś-Przekażcie mojej żonie rzeczy, powiedzcie, że je kocham, pozdrów Marta kibiców ode mnie.
  -Oczywiście przekażę. Pamiętaj, że przywłaszczam sobie twoją kamerę-odpowiadam.
  -Tak. Wiem, że uwiecznisz nasze dalsze przeżycia.
  -Tak Krzysiu-pociągam nosem i przytulam go, a on szepcze mi na ucho-Gdy tylko wyjdzie na jaw kto to zrobił zabije Marcina.-odsuwa się i rozgląda po wszystkich. 
  -Koledzy jest i następna-odzywa się Kosok machając biały papierkiem.

Jak na zawołanie gromadzą się wszyscy wkoło. Lecz nie czyta na głos, a przekazuje ją Bartmanowi.

  -To do ciebie kolego-odzywa się, a reszta domaga się aby przeczytać na głos. Gdy chłopak czyta to gniecie ją w ręku.
  -To jest świetny żart!- czyli już wiem co dostał. Zobaczymy jak to teraz rozegra. 
  -Ja też bym chciał jakieś zadanie-mówi Piter.
  -Mówisz i masz-rzuca mu karteczkę Bartek klepiąc po ramieniu-powodzenia-dodaje, a Nowakowski przełyka głośno ślinę. Podchodzę i zaglądam w kartkę.

„Tylko cichszy od niego i przebieglejszy niż puma jest w stanie bezdźwięcznie otworzyć suwak tejże walizki”

  -Piotruś kocham cię. Przyjdę na pewno na twój pogrzeb jak coś. Wytatuuje sobie twoje nazwisko na pośladku-dodaję śmiejąc się.
  -To nie jest śmieszne. Przecież jeszcze jestem młody. Co ja takiego zrobiłem? Za jakie grzechy?-krzyczy wznosząc dłonie w górę.
  -Posłuchajcie tego!-mówi Wiśnia- „ Woda mu nie straszna gorzej z powietrzem”
  -Gorzej z powietrzem?-dopytuje Jarosz.
  -To pewnie Winiarski-dodaje Możdżonek.
  -Nie Marcin! Ja stawiam na Bartka. Zobacz on boi się latać.-odzywa się Jarski.
  -Bartek chyba pójdę z tobą-mówię i puszczam oczko.
  -No mam nadzieję-uśmiecha się.-To w takim razie możemy już iść czy ktoś coś jeszcze ma?-pyta, a chłopaki przeczesują obuwie. 

Znaleźli jeszcze dwie. Jedna z nich należała do Kubiaka który miał stawić się na siłowni. Z ostatnią był mały problem. Nie mieliśmy pojęcia o kogo może chodzić. Przez 5 minut głowiliśmy się. I serio ja też nie miałam pojęcia. Możdżonek podsunął pomysł i wychodziło, że salon muszą obszukać Jarosz z Grześkiem. No i poszli szukać. Moim zdaniem najgorzej miał Igła, który z balkonu Oskara musiał dosięgnąć nasze buty. Używał w tym celu kijka, a buty wyrzucał na dół gdzie czekał na to wszystko Żygadło i Wiśnia. Pozwoliłam sobie uwiecznić to kamerą Ignaczaka. Następnie zaszłam do kuchni zobaczyć jak radzi sobie Pawełek. Właśnie jadł kawałek sernika, a potem pani Krysia wręczyła jakieś zdjęcia. Biedaczyna. Założę się, że Piotr również miał ciekawie gdy próbował przekonać gumę aby pozwolił mu otworzyć walizkę. Jednak ja też miałam zadanie i to nie byle jakie. Jakby nigdy nic weszłam do pokoju i ściągnęłam buty. Związałam włosy i chodziłam po pokoju. Nagle rozległo się pukanie. Podeszłam więc i uchyliłam je. Stał tam nie kto inny jak Bartman. 

  -Czego?!-pytam
  -Mógłbym o coś poprosić?-pyta
  -Zależy o co?-wzruszam ramionami jednak nie wpuszczam do środka.
  -Chciałbym zajrzeć do twojej szuflady z bielizną.-mówi, a ja wybucham mu śmiechem w twarz.
  -Chyba śnisz baranie! Co już nie wystarczają ci gazetki i ręka?! Potrzebujesz i kobiecej bielizny?!
  -Nawet gdybym potrzebował to na pewno nie przyszedłbym po twoją! Wolałbym już pani Krysi-odpowiada
  -Spadaj!-chcę zatrzasnąć drzwi, ale nic z tego, gdyż napotykam na przeszkodę. Wstawił nogę, a po chwili w moją stronę wyciąga rękę i rozkłada dłoń. Na środku znajduje się karteczka.
  -Zobacz!-mówi.

Biorę od niego to i czytam. 

  -Gdybym nie musiał nie przychodziłbym do ciebie! Daj mi buty i znikam.-w mojej głowie wtedy rodzi się kolejny plan.
  -Chyba śnisz, że oddam ci to za darmo. Coś za coś-mówię i otwieram drzwi.
  -Dobrze.
  -Ale wiesz jak nie wykonasz to jaka czeka cię kara...bieganie z tabliczką na meczu.-dodaję z uśmieszkiem 
  -Tak wiem, więc co?
  -Jutro przez cały dzień będziesz moim kelnerem.
  -Kelnerem?-pyta
  -No tak, wiesz podaj mi pić, coś do jedzenia.
  -Eee tam! Myślałem, że coś gorszego-dodaje i machnął ręką.
  -Nie dałeś mi dokończyć.....Przyodziejesz odpowiedni strój który ci  dam i będziesz chodził w nim cały dzień. Wyjątek jest trening a tak wszędzie tak masz przyjść.
  -Na stołówkę też?-pyta lekko przerażony
  -Tak....Więc jak zgadzasz się i zabierasz buty czy nie?-stoję i czekam na jego odpowiedź.
  -Dobra tylko za gorąco mi będzie w stroju kelnera. Długie spodnie latem?
  -Spokojnie coś na to zaradzę.-mrugam okiem i wpuszczam do pokoju. Sama siadam na łóżku.-Druga i trzecia od dołu.-dodaję pomagając mu odnaleźć prawidłowe.

Wyciąga jakieś buty przy okazji przeglądając bieliznę.

  -Ej!-wyrywam mu z dłoni moje czarne stringi.
  -Ładne-dodaje i bierze pakunek. Zakładam szpilki i wraz z nim wychodzę z pomieszczenia. Przychodzimy na salę jako ostatni. Wszyscy rzucają się na swoje prawe buty.

  -Dobra, a teraz przyznawać się kto to zrobił?!-krzyczy Bartman.

Lecz panuje nadal cisza. Chcąc by było śmieszniej mówię:

  -Ja!- chłopaki patrzą na mnie i zaczynają się śmiać. 
  -Dobry żart Marta-dodaje Bartek.
  -Naprawdę nie musisz kłamać-dopowiada Pit podtrzymując się mojego ramienia.
  -A dlaczego niby nie?! Bo co?! Bo jestem dziewczyną i nie dam rady?!-wściekła patrzę na każdego po kolei. 
  -No jasne, że tak. Toż ty taka krucha istotka jesteś-odpowiada Kosok i zakłada drugiego buta.
  -Ja tam myślę, że to mogła być ona-odzywa się Bartman-W końcu tylko jej zostały jakieś buty..
  -..tak, a ciebie specjalnie do siebie sprowadziła-przerywa mu Kubiak i obaj mierzą się wzrokiem.

Andrea rozdziela zbiegowisko i zagania do treningu. Siadam koło Oskara i nie mogę uwierzyć. Przyznałam się, a oni mi nie wierzą.  W takim razie teraz będę mogła robić co chcę, bo i tak to nie będę ja.

Po obiedzie gdy chłopaki odpoczywali do samochodu wsiadł ze mną Wianiarski, Guma i Żygadało. Nie było źle. Nie wiem czemu jak z nimi tylko jeździłam miałam takie dziwne zachowanie, że szarpało nami. Jednak ta trójka była cierpliwa niż ta poprzednia. Potem zrobiłam sobie małe próby tańca na siłowni. Wychodząc usłyszałam kłócące się osoby. Wyjrzałam zza rogu budynku i zobaczyłam Bartmana i Aśkę. 

  -Jak mogłeś to zrobić?! Dlaczego z nią spałeś?!-krzyczy na nie niego.
  -Kwiatuszku przepraszam cię. Po raz kolejny mówię ci, że to dla mnie nic nie znaczyło...ona nic dla mnie nie znaczy. Tylko ty się liczysz.
  -Tak?! To dlaczego posuwasz ją?!
  -To była taka chwila słabości.....ty jesteś najważniejsza. Jest mi z tobą dobrze i nie mogę cię stracić. Wybacz mi to co zrobiłem! To już się więcej nie powtórzy.
  -Zbyszek...ja nie wiem co robić! Spałeś z tą zdzirą! Ja tak nie mogę!
  -Mówiłem ci już, że żałuję tego cholernie. Asia naprawdę jesteś ważna dla mnie. Daj mi szansę. Poprawię się. Obiecuję ci.

Widziałam jak stała i milczała. No ciekawe czy da mu szanse czy też nie. Nagle obejmuje go mocno i czule całuje.

  -To nie będzie łatwe, ale kocham cię Zibi i nie chcę cię stracić. -powiedziała, a mi od razu nasunęła się myśl, że chce jego kasy...no i jego jako popularnego sportowca. Bo kto normalny po tym jak dowiaduje się, że chłopak sypiał z inną wybacza mu ot tak. To jest też pytanie czy ona naprawdę go kocha?...ale zaraz! To przecież nie mój biznes.
  -Dziękuję-odpowiada i odpowiada pocałunkiem.

Bleeeee normalnie rzygać się chce. Odwróciłam się i ruszyłam do pokoju.
Wieczorem kiedy robiłam analizę wpadał do mnie Ignaczak. 

  -Marta jeszcze dwa dni tutaj, a potem wolne.... Jednak nie dla nas. Z chłopakami zabieramy cię w pewne miejsce które chcemy ci pokazać. Czyli bądź gotowa gdzieś na 4:00, bo o tej wyjedziemy.
  -Ale gdzie jedziemy?-zapytałam.
  -Załóż tylko na siebie dżinsy i trampki, bo w sukience i szpilkach będzie ci niewygodnie.
  -Ale Igła no!-krzyknęłam za nim.

Kurdę lubię niespodzianki, ale chcę wiedzieć gdzie mnie zabierają.

                                                    _____________________________

Taka oto macie przykład mojej chorej wyobraźni. Nie wiem co napadło mnie z tymi butami. Wyjaśni się niedługo gdzie zabierają ją chłopaki. Dzisiaj kończę normalnie, nie urywam, a to rozdział nienormalny ;p
Pozdrawiam :)

7 komentarzy:

  1. No rozdzial jest po prostu genialny! Uwielbiam Twoje pomysly! Ja nie wiem skad, jak...jakim cudem Ty to wszystko wymyslilas..jestem pod wielkim wrazeniem! ;)
    Rozdzial jest dla mnie zdecydowanie na tak. Jestem zdziwiona, ze Mozdzon dal sie wciagnac do takiej akcji..no bo Igla to wiadomo :D
    Oby wiecej takich rozdzialow, bo usmialam sie niesamowicie :)
    Pozdrawiam Cie serdecznie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł z butami był genialny :D
    Kurde, lubię czytać Twoje rozdziały, bo nie są takie krótkie jak na niektórych blogach :P
    Ciekawa jestem gdzie chłopaki zabiorą Martę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałaś nominację do Liebster Award ;) U mnie dowiesz się czegoś więcej
    http://terazwidzetylkonarozowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D Możdżonek jaki szalony, nie spodziewałabym się togo po nim. Chociaż sądzę, że i tak większy pomysł był w tym Igły, który i tak pięknie został wkręcony ;)
    Nie dość, że Marta miała niezły ubaw to jeszcze wykorzysta Bartmana - żyć nie umierać.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahhaha :D
    Tak jak na "Lodowisko i boisko" ryczałam tak tutaj non stop się brechałam :D
    zobaczyć taką akcję na zywo, o taak! :D kara dla Bartmana? Może być ciekawie :P Aśkakocha Zbyszka, mhmm, zalatuje mi to pieniędzmi, ale nic :D
    biedny Pawełek musiał sie nawpierdzielać jakiś dobrych ciast, żeby buty odzyskać, aa i jeszcze wysłuchać historyjek o siostrzenicach. hahah :D
    ja juz chcę dowiedzieć się jaka to niespodzianka :D
    a u mnie szybciej i dłuzsze rozdziały, bo plany mi się trochę pozmieniały :P
    [love-and-hope-are-neverending-story.blog.pl]
    [love-isnt-enough.blog.pl]
    :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ha ha ha ha ha ha aha aha ha, zajebisty rozdział. Czekam na następny i zapraszam wszystkich tu:http://anielskaa.blogspot.com/ - opowiadanie nie jest moje, ale jest śiwetne. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha! Kobieto, czego Ty jeszcze nie wymyślisz. Z tymi butami to niezły pomysł. Kurde, leże i nie wstaję. Szczerze to nie spodziewałabym się tego po Możdżonie. On z pozoru spokojny, w miarę NORMALNY (w dobrym tego słowa znaczeniu) w porównaniu do innych siatkarzy. :)
    A ta Aśka niby, że kocha Zbyszka? Jak już to chyba jego pieniądze i to, że przy nim zdobędzie popularność i stanie się bardziej rozpoznawalna...
    Ciekawe gdzie jaką chłopaki mają dla Marty niespodziankę... ;p
    Czekam na następny i pozdrawiam! :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń