sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 85

"Człowiek się nie zmienia, człowiek czasem - po prostu - daje się tylko poznać z innej strony."

*** 

  -Mówię ci Rucy takie jaja kiedy ta fanka podbiegła do mnie.
  -No na pewno-i oboje śmiejemy się. 

Otwieramy drzwi do głównej sali, a tam pusto. Spoglądam na zegarek. 22:00.

  -Ty o której umówiliśmy się z chłopakami?-pytam Michała myśląc, że coś godziny mi się pomyliły.
  -Na 22.
  -To gdzie oni w takim razie są?

Patrzymy na siebie, a potem rozglądamy. Wzruszamy ramionami i idziemy szukać tych pajaców. Pokoje jednak są puste, na stołówce też ich nie ma.

  -Przepraszam Zosiu widziałaś chłopaków?-pytam recepcjonistkę.
  -Za tobą-mówi, a ja wraz z przyjmującym odwracamy się. Widzimy chłopaków stojących za drzwiami wejściowymi. Zdziwiliśmy się obaj, bo pada deszcz, jest zimno a w dodatku burza. Zapinam do końca bluzę i ruszamy z Ruckiem do nich.

  -A wy co chłopaki tak stoicie? Mieliśmy pograć.-odzywam się, ale żaden nie odpowiada. Panuje grobowa cisza.-ej co jest?-pytam.
  -Marta wyszła i zniknęła-szepcze Pit stojący obok.
  -Jak to wyszła i zniknęła?!-wrzasnąłem patrząc na nich.
  -Podobno do lasu poszła i sądzą, że się tam zgubiła.-dodaje Kubiak.
  -I wy tutaj tak stoicie bezczynnie?!-krzyczę wściekły.
  -Kazali nam nie ruszać się. Po lesie chodzą osoby z ośrodka. 
  -Nie mogę!!! Dajcie mi latarkę!-mówię i zakładam na głowę kaptur.
  -Zibi co ty chcesz zrobić?-zadaje mi pytanie libero.
  -Jak to co?! Idę jej szukać!
  -Ale powiedzieli...
  -Gówno mnie obchodzi co powiedzieli! Nie potrafię tutaj stać tak bezczynnie kiedy wiem, że pada, jest sam w lesie, a na dodatek burza jest. Dobrze przecież wiemy jak bardzo się tego boi!

Rozglądam się czy w końcu da mi ktoś tą latarkę czy nie. 

  -Masz!-i odwracam się do tego który krzyknął to, a po chwili w rękach trzymam już latarkę.-Znajdź ją.-mówi Kubiak.
  -Zrobię tak.
  -Idę z tobą!-dodaje Bartek.
  -Lepiej rozdzielmy się! Szybciej ją znajdziemy!

I ruszyliśmy do lasu. Bałem się, że nie znajdziemy jej. Nie mogłem pojąć dlaczego poszła i tak długo nie wracała.

  -Marta!!-krzyczałem-proszę odpowiedz.-dodawałem ciszej. 

Byłem cały przemoczony. Zaszedłem już głęboko w las poruszając się dróżką. Mam nadzieję tylko, że się sam nie zgubię. W razie czego przeczekam do rana i wrócę. Wołałem ją, ale zero odzewu. Traciłem już nadzieję, że ja ją znajdę. Wierzę, że tamci ją odnaleźli. Wtedy też idąc jeszcze potknąłem się i upadłem. 

  -Kurwa!-syknąłem i sięgnąłem po latarkę która wypadła mi z dłoni. Zaświeciłem w to miejsce by sprawdzić o co się zaczepiłem. To były nogi. Przejechałem światłem wzdłuż nich, aż dojechałem do twarzy. -Boże Marta!-powiedziałem i od razu uniosłem ją. Leżała na trawie, cała mokra, zimna i blada. Wargi całe sine. Pierwsze co to sprawdziłem czy żyje. Na szczęście wciąż oddychała. Ściągnąłem z siebie mokrą bluzę i narzuciłem na nią przytulając mocno do piersi. -Nie rób mi tego więcej-szepczę i staram się ją choć trochę ogrzać własnym ciałem. -Nie zostawiaj nas! Słyszysz?! Nie możesz tego zrobić! Nie możesz!-i z mojego oka spływają łzy. Ocieram je wierzchem dłoni i biorę ją na ręce. Ruszam do ośrodka. Nie przeszkadza mi to, że pada na nas deszcz i grzmi. Widzę jak otwiera usta.

  -Marta słyszysz mnie?!-pytam od razu.
  -Proszę....proszę nie zostawiaj mnie tutaj-szepcze.
  -Nigdy cię nie zostawię-odpowiadam i mocno przytulam do siebie. 

Niedługo potem widzę światła. Wychodzę z lasu i od razu kieruję się w stronę wejścia. Kiedy tylko chłopaki zobaczyli mnie podbiegli. Chcieli ją ode mnie przejąć, ale powiedziałem, że doniosę ją do lekarza. 

  -Powiadomcie Kurka i innych, że znalazłem ją-mówię kładąc na kozetce w pokoju doktora.

Zbadał ją szybko. Wciąż była blada jak ściana. 

  -Nic jej nie będzie. Teraz trzeba byłoby ją rozebrać, pod kocyk i ciepłe płyny podawać, bo wychłodziła bardzo organizm.
  -Rozumiem-odpowiadam i znów unoszę ją zanosząc wprost do jej pokoju. Grzesiek pomaga mi z nią. Kładzie na łóżku ręcznik, a ja ostrożnie układam ją. Ściągam z niej odzież. Nie wiem czy powinienem pozbawiać ją bielizny. Nieco dziwnie w tej sytuacji jest mi ją rozbierać. Postanawiam tego nie robić. Przykrywamy ją kołdrą i kocem. Po chwili do pokoju wpada zziajany Bartosz który natychmiast siada obok. 

  -Powinieneś iść się przebrać-mówię do niego. Odwraca się i patrzy na mnie.
  -Ty również.
  -Wiem..ale najpierw musiałem ją odnieść tutaj. Teraz możesz zająć się nią.
  -Dobra chłopaki wypad!-krzyknął Ignaczak wchodząc do pokoju z gorącym kubkiem, a za nim Kubi z termosem. -Idźcie się obaj przebrać, a my popilnujemy aby nie zechciała znów zrobić sobie wypadu do lasu. 

Obaj z Kurasiem popatrzyliśmy na nich. Spojrzałem na nią po raz ostatni i wyszedłem z pokoju.  Kiedy brałem prysznic zastanawiałem się czy sama tam poszła i po prostu się zgubiła czy ktoś tam ją zaciągnął. Przebrałem się i poszedłem sprawdzić co z nią. Chłopaki siedzieli i pilnowali jej. Chciałem być przy niej, ale zawołała mnie Asia. Przyznam, że nie miałem głowy aby z nią teraz rozmawiać, ale nie mogłem odmówić jej. Skierowaliśmy się do kawiarenki. Zamówiła nam coś do picia i zaczęła mówić. Starałem się jej słuchać, ale wciąż myślałem czy Marta już się obudziła.

  -Słuchasz mnie?-zapytała, a ja przetarłem dłonią twarz.
  -Oczywiście kochanie, że tak. Ale moglibyśmy dokończyć to jutro? Jestem zmęczony i pragnę iść się już położyć.
  -Dobrze-odpowiada. 

Żegnam się z nią pod jej pokojem i ruszam na swoje piętro. Zanim to zaglądam do Marty. W tej chwili siedzi u niej Kurek i Kubiak. 

  -I jak z nią?-pytam.
  -Doktor mówi, że już jest lepiej.-mówi Kubiak.
  -Ale obudziła się?
  -Jeszcze nie. 
  -Mogę posiedzieć tutaj z wami?-zapytałem, bo wiadomo...nie za szczególnie jestem tutaj mile widziany.
  -Pewnie-odpowiada Kuraś.

Siedziałem na kanapie. Z nudów zacząłem opróżniać skrzynkę wiadomości w komórce. Wciąż jednak nic się nie zmieniało prócz tego, że z chłopakami przybieraliśmy co jakiś czas inne pozy i miejsca. Spacerowaliśmy, siedzieliśmy i leżeliśmy. Do pokoju zachodzili też inni mimo iż było bardzo późno. W tym momencie jakoś żadnemu nie sen w głowie.

  -Nie obudziła się nadal?-pyta Wiśnia siadając obok mnie.
  -Nie.

Po jakimś czasie przyszedł też Igła i Kosa. Pragnąłem by obudziła się już. Bym ja mógł iść położyć się spokojnie wiedząc, że z nią jest w porządku. Kuraś z Kubim przysnęli na drugim łóżku. Ja cały czas wpatrywałem się w nią. Zegarek stojący na łóżku wskazywał godzinę 5:30. Ładnie. Cała nocka zarwana. Wstałem aby rozprostować nogi. 

  -Obudź się-szepnąłem, a ona jakby mnie usłyszała. Delikatnie zaczęła otwierać oczy. Nic jej nie będzie. Znów będę mógł patrzyć w jej brązowe oczy i kłócić się z nią. Naprawdę za tym bym tęsknił. 
  -Gdzie ja jestem?-zapytała, a po chwili z łóżka obok zerwali się chłopaki słysząc ja.
  -U siebie w pokoju.-odpowiadam.

Widzę jak próbuje sobie przypomnieć co się stało. Gdy chyba to zrobiła spojrzała na mnie z taką złością w oczach. Sam nie mogłem zrozumieć o co jej chodzi. 

  -Marta kto ci to zrobił?-spytał Kubiak.

Spojrzałem na jej dłonie, a potem oczy.

  -Jego spytajcie-i wskazała na mnie. Po prostu musiałem aż usiąść. Sam nie wierzyłem w to co usłyszałem. Wtedy podszedł do mnie Kurek łapiąc za koszulę.
  -Mogłem się spodziewać, że to ty. W końcu chciałeś iść jej szukać i znalazłeś, bo dobrze wiedziałeś gdzie jest!
  -Nic nie wiedziałem! O co ci Marta chodzi?!-zwróciłem się do dziewczyny.
  -Świetna zemsta. Dobrze wiem, że wykombinowałeś to z Aśką.-mówi, a ja zbliżam się do niej.
  -Słucham?!
  -Dostałam karteczkę, że ktoś ma dla mnie niespodziankę. Doprowadziło mnie to do lasu. Szłam za tymi znakami na drzewach. Potem mocne uderzenie w głowę. Słyszałam damski głos i widziałam ją. Widziałam twoją Asię.-mówi, a ja z niedowierzaniem kręcę głową. Jak ona mogła jej zrobić takie coś? -Ja rozumiem może się mścić, ale to jest raczej cios po niżej pasa. Są jakieś granice-mówi, a z jej oczu płyną łzy-zaciągnęliście mnie do tego lasu zostawiając samą. Nie wiedziałam gdzie jestem. A potem jeszcze deszcz i burza. -płacze, a Kuraś podchodzi i przytula ją do siebie.
  -Marta, ale ja....-nie dokończyłem, bo Kubiak wypchnął mnie na zewnątrz.
  -Nienawidzicie się rozumiem to! Ale żeby zrobić coś takiego?! Nie wierzę Bartman! 
  -Kurwa Kubiak przysięgam, że nie miałem z tym nic wspólnego!
  -Taaaa!! I niby przypadkiem ją znalazłeś?!
  -Tak! Dobrze wiesz, że nie zrobiłbym jej czegoś takiego! Kto jak kto, ale ty mnie znasz i wiesz to dobrze!

Patrzyliśmy na siebie.

  -Poza tym gdybym zrobił to i widział, że deszcz zaczyna padać i grzmi pobiegłbym do tego pieprzonego lasu i bym ją przyprowadził, a nie czekał tak długo.Wiem gdzie należy przerwać zabawę. Nie posunąłbym się nigdy do czegoś takiego. Może i robiłem dużo rzeczy których się bała, ale przysięgam ci, że nie zrobiłbym jej czegoś takiego. Wierzysz mi?-pytam
  -.....najgorsze, bo wierzę! Ale twoja dziewczyna....
  -Idę to wyjaśnić!-i wyminąłem go udając się do niej.


*** 

Siedziałam przytulona do Bartka. Ściągnęłam z siebie mokrą bieliznę, a chłopak podał mi gorącą herbatę którą zrobił. 

  -Aleś nas wystraszyła-mówi.
  -A sądzisz, że ja się nie bałam? Bardzo....bałam się, że mogę już więcej was nie zobaczyć, że nie zobaczę ciebie.

Podsunęłam się, a on objął mnie ramieniem. Po chwili do pokoju wrócił Kubi.

  -To on prawda?-zapytałam
  -Marta ja wiem, że on cię nie lubi, ale nie zrobił tego.
  -Stoisz po jego stronie?!- z rozczarowaniem pytam go. Jednak pomimo tego co przeżywał on i jego dziewczyna przez Zbyszka Misiek stoi po jego stronie.
  -Nie! Zawsze po twojej, ale tym razem wierzę mu. Znam go dobrze i nie zrobiłby ci czegoś takiego. Powiedział mi, że gdyby to zrobił to po zmianie pogody od razu wróciłby po ciebie, a nie zostawiał. On też się martwił i spędził z nami całą noc.


Patrzyłam na niego i teraz sama nie wiedziałam co myśleć. Michał zawsze był po mojej stronie, ale skoro teraz wierzy Zbyszkowi to znaczy, że on nie kłamie. Poza tym widziałam jaki atakujący był zdziwiony kiedy powiedziałam, że to on i jego dziewczyna zrobili. Może i nie miał z tym nic wspólnego? Z drugiej strony wiem jaki Zibi potrafi być. Nienawidzimy się to jedno, ale nie zrobiłby mi tego. 


Kiedy udało mi się ich wygonić wstałam aby ubrać się w coś. Założyłam na siebie spodnie i bluzę. Czułam się trochę słabo, ale chciałam zejść na dół do chłopaków. Wtedy też do pokoju wparował Bartek ze śniadaniem.

  -A ty czemu nie w łóżku? Już mi tam!

Zrobiłam, a ten postawił mi na kolanach gorącą zupę mleczną. Nie należała do najlepszych, ale musiałam zjeść wszystko. Zabrał naczynia, pocałował mnie i wyszedł. Zastanawiałam się wciąż nad tym co powiedział Michał. Wtedy drzwi mojego pokoju otworzyły się znów. Odwróciłam się patrząc kto tym razem przyszedł. Zobaczyłam Bartmana. Obserwowałam każdy jego ruch. Przysiadł na brzegu łóżka w moich nogach.

  -Dla ciebie-powiedział i dał mi batona. Spojrzałam i to był dokładnie ten sam co podarował mi kiedy byłam smutna.
  -Dzięki-odpowiadam odkładając go na szafkę. 

Usiadłam po turecku i patrzyłam na chłopaka. Uniósł twarz i patrzyłam w jego zmęczone oczy.

  -Przepraszam Marta.....przepraszam cię za Aśkę. 
  -To naprawdę nie byłeś ty?
  -Przysięgam na wszystko, że nie. Nie miałem pojęcia nic o tym....poza tym nigdy nie pozwoliłbym jej na takie coś. 
  -Dlaczego to zrobiła?
  -Chciała się zemścić, za te robaki w szamponie. Tyle mi powiedziała tylko. 
  -Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Myślałem, że jej po prostu pomagałeś.
  -Nigdy!-mówi i chwyta moją dłoń.-to ja powinien prosić byś wybaczyła mi.
  -Nie ma czego. Dziękuje za to, że mnie tam nie zostawiłeś.
  -Obiecałem przecież, że nie zostawię cię zmarzluchu.-i oboje zaczynamy się śmiać.
  -Powinieneś się iść położyć. Wyglądasz strasznie.-dogryzam mu.
  -Nie straszniej niż ty wczoraj.
  -No i dobra.-i zaczynam go bić. Łapie mnie i rzuca na łóżko łaskocząc.-Dobra Bartman poddaję się. Wygrałeś.
  -Wiem. 

Puszcza mnie i kieruje się do drzwi. Zanim to odwraca się ostatni raz do mnie.

  -Brakowało by mi ciebie. Z kim ja bym się kłócić i przedrzeźniał co? 
  -No właśnie nie wiem.
  -Ja też.-uśmiecha się i wychodzi.

Czuję się już o wiele lepiej. Następnego dnia nawet poszłam na trening chłopaków. Jednak im się to nie podobało i chcieli odesłać mnie znów do pokoju. Nie dałam się jednak. Kiedy sprzątałam w swoim lokum nagle ktoś wszedł. Odwróciłam się widząc atakującego.

  -Ubieraj się.
  -Po co?-zapytałam.
  -Nie pytaj tylko chodź!
  -Taaaa,a potem znów wylądujemy na komisariacie-uśmiecham się.
  -Obiecuję ci, że nie.
  -Na pewno?
  -Tak.

Zakładam trampki i zarzucam na ramiona bluzę. Nie mam pojęcia gdzie kierujemy się. Wychodzimy po chwili z ośrodka i podążamy w stronę lasu.

  -Ja tam nie pójdę!-mówię i zaczynam się cofać.
  -Chodź! Będziesz ze mną więc nic ci nie będzie.
  -Boję się.
  -Marta proszę-mówi spokojnie podchodząc i łapiąc mnie za rękę.-Przy mnie nie musisz się bać. Pamiętasz jak skoczyliśmy razem i się bałaś? Muszę ci coś teraz pokazać-powiedział i ruszyliśmy.

Im dalej w las tym ja mocniej ściskałam go za dłoń. 

  -Zaraz palce mi połamiesz-odpowiada śmiejąc się.
  -Przepraszam.-szepczę i chcę go puścić, ale on nie pozwala mi na to.

Weszliśmy naprawdę daleko. 

  -Zbyszek zgubimy się zaraz...
  -Spokojnie nie zrobimy tego. 

Nagle zatrzymujemy się na jakiejś polanie. 

  -Pamiętasz jak tu doszliśmy?-pyta.
  -No ścieżką jakąś.
  -Tak.....chodź teraz pokażę ci coś-i pociągnął mnie w drugim kierunku. -Patrz widzisz ten znaczek na drzewie?
  -Tak.
  -Z chłopakami go zrobiliśmy. Jest on na kilku drzewach które prowadzą nas do ośrodka. Oznaczyliśmy je kiedyś jak sami zgubiliśmy się. Dzięki tym wycinkom w korze wiemy w którym kierunku mamy podążać. Zazwyczaj od tej polany prowadzą drogi.
  -A jak trafić tutaj?
  -Masz zawsze jakieś charakterystyczne znaki na swojej drodze. Stąd skąd przyszliśmy jest wielkie powalone drzewo, z tamtej, wielkie mrowisko, z tamtej zrośnięte dwa drzewa z dziurą między nimi......Wiadomo czasem szybciej sama trafisz do ośrodka nim zaczniesz szukać tych znaków, ale wolę cię uprzedzić. Oczywiście, ani ja, ani reszta nie pozwoli na to byś znów znalazła się tutaj.
  -Dziękuje.
  -Nie masz za co. Wciąż jest mi głupio za to co zrobiła moja dziewczyna.
  -Zapomnij już o tym. Ty jesteś czysty, ale jej nie daruję.
  -Marta.....
  -Zibi nie ma ale! Dobrze wiesz jaka jestem i nie odpuszczam nigdy. Ja to skończę, a nie ona.
  -Jesteś uparta.
  -Taka moja wada.
  -Niestety-odpowiada i ruszamy w drogę powrotną. Naprawdę jestem wdzięczna siatkarzowi za to co zrobił. 

W piątek rano przyjechał Kamil zabierając mnie na zawody. Zajęliśmy drugie miejsce co było wielkim osiągnięciem dla nas. Potem z powrotem do Kędzierzyna. Tam wieczorem występ z dziewczynami. Postanowiłam załatwić jeszcze jedną sprawę od razu. Stawiłam się pod drzwiami Kamila. Otworzył mi w samych bokserkach.

  -Obudziłam cię?-zapytałam.
  -Nie. Umyłem się właśnie i miałem położyć.
  -To może jutro przyjdę?
  -Jak jesteś już to chodź. Coś do picia?
  -Soku poproszę-odpowiadam i ściągam buty podążając za nim do kuchni. Siadam przy stole, a przede mną pojawia się szklanka z napojem.
  -Więc słucham cię Marta.
  -Bo.....no...po prostu nie wiem....nie wiem od czego zacząć.
  -Powiedz mi od razu o co chodzi. Znamy się przecież.
  -Tak, ale nie chcę nikogo zranić.
  -O co chodzi?
  -Kamil....bo już nie możemy się spotykać....no też nasz układ....seks bez zobowiązań....ja już nie mogę.....bo....bo jestem z kimś.
  -I tego tak się bałaś powiedzieć?-zapytał.
  -Tak.
  -Niepotrzebnie. Dobrze przecież wiemy na czym miała polegać nasza relacja. Znalazłaś kogoś to wspaniale.
  -Ale bałam się, że ty..
  -Że co ja? Że nie poradzę sobie z  tym ,że koniec między nami? Przecież to nic strasznego. Wciąż chcesz tańczyć prawda?
  -No jasne, że tak! Nie rezygnuje z tego!
  -Więc nie ma sprawy. Od dzisiaj będziemy przyjaciółmi i nie będzie się musiał twój chłopak, ani ty martwić o nasz relacje.
  -Dziękuję ci za to.
  -Oj Martuś kochana! 

Wstał i mocno mnie przytulił. Szepnęłam mu jeszcze raz dziękuję. Zostałam u niego na noc. Oglądaliśmy jakieś komedie, a na końcu usnęliśmy na kanapie. Rano przygotowałam mu pyszne śniadanie. Zjedliśmy, pożegnałam się z nim i pobiegłam do dziewczyn. Moje życie przechodzi prawdziwe zmiany. 


(…)

Chłopaki przez ten tydzień bardzo ciężko pracowali. Ja też byłam bardzo skupiona na naszych rywalach. Starałam się też jak najbardziej im pomagać. Wieczorami kiedy miałam więcej czasu spędzałam go z Bartkiem. Było mi z nim wspaniale. W weekend przed wyjazdem odbyło się ostatnie spotkanie z rodzinami. 

  -To co robimy dzisiaj te ognisko?-pyta mnie Sara
  -No pewnie, że tak. Jutro przecież wyjeżdżacie, a potem jeszcze ja więc nie wiem kiedy znów się spotkamy.- uśmiecham się i wstaje z łóżka.
  -Przydałaby się nam jakaś muzyka....no ewentualnie gitara jak zazwyczaj było-dodaje Justyna- Gdybym wiedziała, że tak będzie wzięłabym swoją.
  -Przestań Justa. Zaraz przelecę się po ośrodku i może ktoś ma.-odpowiadam i zmieniam koszulkę.
  -To idziemy z tobą-mówi Ada.
  -W porządku. Więc chodźmy.

Głupio mi było trochę chodzić po pokojach i pytać zupełnie obce mi osoby o gitarę. Przeszliśmy wszystkich prawie, ale nic z tego. 

  -Wiecie co idźcie do pokoju 43 w drugim budynku, tam chłopaki powinni mieć-odpowiada dziewczyna do której zapukałyśmy.
  -Dzięki bardzo.

I odchodzimy. Od razu udajemy się pod wskazany przez nią adres. Zapukałam i czekałam. Po chwili drzwi uchyliły się i zobaczyłam chłopaka. Stał w samych bokserkach wycierając w ręcznik mokre włosy. Przyznaję, że w środku zrobiło mi się gorąca. Przeniosłam wzrok na jego klatę. Na brzuchu miał pięknie zarysowany kaloryfer, umięśnione ręce...W ogóle wyglądał jak jakiś Bóg. 

  -W czymś pomóc?-zapytał.

Otrząsnęłam się i popatrzyłam mu w oczy. Intensywnie niebieski, a do tego blond włosy. 

  -Bo chciałyśmy zapytać czy nie masz może pożyczyć gitary?
  -A no mam- odpowiada.
  -A użyczyłbyś nam na dziś wieczór ją?-pytam uśmiechając się.
  -.....dobra....a co grasz?
  -Nie....robimy takie małe ognisko pożegnalne i wiesz fajnie byłoby pośpiewać.-mówię
  -To poczekajcie zaraz przyniosę-i znika za drzwiami.

Patrzę na dziewczyny, a one wysyłają do mnie jakieś dziwne gesty. Zdziwiona patrzę na nie. O co im chodzi?

  -Proszę-słyszę i odwracam się. Widzę chłopaka z wyciągniętym instrumentem w moją stronę. 
  -Dzięki-biorąc to od niego. 
  -Mam nadzieję, że zaopiekujesz się nią dobrze-mówi i uśmiecha się.
  -Oczywiście.-odpowiadam i odchodzimy


(…)

  -Dobra to teraz zmiana nieco klimatu-mówi Justa i szepcze na ucho coś Sarze, a ta podaje mi i Adzie. 
  -W porządku-odpowiadam.

Dziewczyna powoli porusza strunami gitary. Wszystkie dobrze znamy tekst tej piosenki. Pierwsza zaczyna śpiewać Ada. Świetnie jej to wychodzi. Później jedną frazę wchodzi Sara, a na mnie czeka refren. Przyznam, że jakoś ani przez moment nie miałam obaw, że nie wyjdzie. Śpiewam całym sercem i patrzę na wprost siebie. Mój wzrok zatrzymuje się na Zbyszku. Gdyby ktoś nie znał nas mógłby powiedzieć, że dla niego śpiewam, jednak wcale tak nie było. Chłopak odpowiada mi intensywnym spojrzeniem i uśmiechem. Przenoszę też wzrok na Bartka...... I śpiewamy z dziewczynami tak spoglądając to na siebie, zaraz na rożne osoby, a pod koniec na niebo na którym widoczne były gwiazdy. Po skończeniu rozlegają się brawa mimo iż nie wiemy za co. 

  -Pięknie-mówi Iwona.
  -Dziękujemy.....
  -A może pójdziesz do jakiegoś Mam talent, albo Must be the music, ewentualnie załapiesz się Winiarem do x-fajtersów.-mówi jej mąż

I wszyscy śmiejemy się.

  -Proszę cię Igła!.....gdzie Winiar, a gdzie ja. Nie mam co się równać do takiego mistrza-i spoglądam na lekko speszonego Michała.
  -Możecie nie rozmawiać tak jakby mnie tutaj nie było?-pyta nas. A wtedy zgromadzeni tutaj wybuchają śmiechem. Powstrzymując się troszkę odpowiadam mu:

  -Dobrze Michałku- ale za chwilę znów zwijam się ze śmiechu.
  -No zaśpiewaj raz, a do końca będą ci to wypominać-mówi udając obrażonego. 

W trakcie tego czasu śpiewaliśmy dużo piosenek, jedząc i śmiejąc się. Aśka tylko co jakiś czas rzucała chamskie teksty w moim kierunku. Byłam tak wkurzona, że postanowiłam coś jej pokazać.

  -Ignaczak mogę na chwilę twojego boomboxa?
  -Pewnie kochana-odpowiada, a ja przysuwam sprzęt wkładając do niego kartę pamięci Justy, aby coś włączyć. Kiedy już ustawiłam to co chciałam skierowałam słowa w stronę blond wywłoki.
  -Asiu ta piosenka ze specjalną dedykacją dla ciebie, bo jest o tobie.

I uśmiechnęłam się włączając muzykę. Przy refrenie wraz z dziewczynami śpiewałyśmy wkręcając również reszcie towarzystwa tą nutkę. Klaskali, albo kręcili jakoś rękami wydając z siebie jakieś dźwięki. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała i uciekła, a za nią podbiegł Bartman. Ojej jakie to smutne-pomyślałam. 

  -Wszyscy byliście świetni-powiedziałam i tym razem śpiewaliśmy w rytm starych przebojów które rytm na gitarze wybijała nam Justyna.


Następnego dnia dziewczyny wyjechały, a my poszliśmy się pakować, bo jutro rano wylot do Sofii. Będziemy 4 dni przed początkiem rozgrywek dzięki czemu mamy czas na zapoznanie się z halą. 


(…)

O 17:00 znajdujemy się już w Bułgarii. Pogoda była nadzwyczajnie ładna. Wsiedliśmy do autokaru czekającego na nas i pojechaliśmy do hotelu. Niestety nie postarali się zbytnio, bo zostałam ulokowana w pokoju razem z Oskarem. Może i to nie był problem. Dzięki temu cały czas będziemy mogli pracować, ale jeśli chodzi o jakieś wychodzenie na imprezy to tutaj może pojawić mały problemik. Trener jeszcze przed tym zebrał nas i przekazał plan pracy tutaj. Dzisiaj chłopaki mogli odpocząć, a  wszystko zaczynają już jutro. 

Rano po śniadaniu mieliśmy chwilę przerwy i o 11:00 na salę. Była ona duża, nowoczesna i nawet ładna. Trening trwał 3 godziny. Nie mogliśmy zostać dłużej, bo po nas wchodziła kolejna drużyna. Kiedy chłopaki już wyszli ja chwilę zostałam, bo musiałam poukładać wszystkie te statystyki i inne pierdółki. Szczęśliwa, że ogarnęłam to w miarę szybko i sprawnie, zarzuciłam plecak na ramię i ruszyłam w kierunku szatni kiedy ktoś nagle wpadał na mnie, a wszystkie papiery które trzymałam rozleciały się.

  -No ja pierdole! Uważaj jak chodzisz!-powiedziałam i schyliłam się, aby to zebrać. Nie patrzyłam nawet na osobnika który pomagał mi. Byłam na pewno na niego wściekła. 

                                     ____________________________________

Jak zawsze mieliście rację, że to Aśka, ale tego można było się domyśleć. Zibi uratował-też odgadłyście. Ja naprawdę chyba przestaje was zaskakiwać co nie? 
Dobra z Kamilem wszystko wyjaśnione. Brak układu z tancerzem=jeden kłopot z głowy. Mimo jednak to kolejna postać pojawi się w życiu Marty i trochę zakręci jej światem. Kto to? Dowiecie się jutro chyba, że macie jakieś typy.
Martuś nie zapomniałam o piosence ;)
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania. To naprawdę motywuje do dalszego pisania. :)

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział:* wrociłam w czwartek i w ciągu 2 dni nadrobilam od 68 rozdzialu do 85 :D
    Skąd bierzesz te cytaty? Są świetne! tak jak twój blog.
    Mam nadzieje że nie skończysz tego bloga teraz:D Powyzej 200 rozdziałów ma być :D
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Well, well, well...
    Nie było mi chwilę ale już nadrobiłam.
    Zacznę od rozdziału "dozwolone od lat 18:P" Nie ogarniam tych ludzi... Mają swoje połówki a wolą się razem pieprzyć... Nie ma innej możliwości niż to, że ta cała sytuacja wypłynie na światło dzienne i będzie mega zadyma.
    "Egzamin" Matra mistrzowsko pobyła się chłopaków. Też bym tak zrobiła:D
    "Niespodzianka w lesie" Jak ktoś ją pierdolną w łeb od razu wiedziałam, że to Michalska!
    Dzisiejszy rozdział... Hmmm intryguje mnie nowy kolega:D A i jaki Zbyś kochany, znalazł ją i w ogóle;) No ale tą wywłokę za to co zrobiła to mógł rzucić... No tak, ale jak by to zrobił to nie miałby kogo ruchać noc w noc, nawet jak nie jest tak fajnie jak z Martą.
    Buź:**
    PS. W ogóle, to za mało mi tu Bartka. W końcu to jego dziewczyna, więc powinien pojawiać się dość często;) Pomyśl nad tym;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Na sam początek chciałam przeprosić za brak mojej obecności. Jakoś ostatnio tyle mam na głowie, że to jest jakaś totalna masakra. Nawet jutrzejszej niedzieli nie mam wolnej. :/
    Co do rozdziału to super! Dobrze, że Marta się odnalazła i wszystko z nią w porządku i to jest tu najważniejsze. :)
    Coś widzę, że Bartmana ciągnie do naszej Martusi. Czyżby coś się miało na rzeczy? Chociaż w pewnych chwilach wątpię w to. :D
    Pozdrawiam ciepło! :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście znowu mnie tu trochę nie było... :/
    Powiem tak: Aśkę zabiłabym chyba przy pierwszej, lepszej okazji. Ta laska ma taki tupet i taki charakter, że no na prawdę... -_-
    Dobrze, że Zbyszek ma ludzkie odruchy i uratował Martę. A dzięki temu wyszło, że Misiek ciągle ma zaufanie do Bartmana :)
    Dobrze też, że Bartek jest przy niej cały czas i sprawa z Kamilem rozwiązana, uffff.
    Zastanawiam się tylko czy facet z gitarą namiesza troszkę w i tak zwariowanym życiu Marty i kim jest facet z końcówki tego rozdziału.
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby to był ten chłopak z gitarą? A może Bartek?
    Zgadzam sie ,że jest za malo Bartka,są wkońcu parą wiec powinno Jego tu byc jak najwiecej :P no moze nie najwiecej ale zeby czesciej sie pojawiał: )
    Z Zibiego niezle ziółko rośnie :P
    Wgl cudowny rozdzial ,pełny emocji przede wszystkim :D
    Bartek+Marta=WIECEJ<WIECEJ<WIECEJ :D
    Buziaczki<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Już jestem ciekawa jaka zemsta czeka na Aśkę ze strony Marty.. :)
    Zbyszek- bohater. No niestety musi ratować tyłek swojej luby.
    Fajnie, że Kamil nie jest zły, czy coś w tym rodzaju na Martę, że jest z Bartkiem. Mam nadzieję, że nowy bohater nie zawróci Marcie w głowie.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń