czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 70


„Zemsta to suka, a tak się składa, że ja również.”


Gdy budzę się czuję przygniatającą mnie rękę chłopaka. Przekręcam się na drugi bok i przyglądam się Bartkowi który jeszcze śpi. Przejeżdżam palcem po jego wargach, a potem kieruję nim w dół. Rysuję na jego torsie jakieś dziwne szlaczki. Chyba czuje to, bo na usta wkrada mu się uśmiech. Przysuwam się do niego ocierając swoją nogą o jego udo. Nadal jednak nie reaguje udając, że śpi. Gdy tylko przestaje i chcę wstać łapie mnie za łokieć i pociąga w swoją stronę. Odnajduje moje wargi i namiętnie całuje. Na korytarzu słychać już śmiechy reszty siatkarzy. Odwracam się i patrzę na śpiącego Pita. Reszty nie ma już.

  -To co może dokończymy to co wczoraj się nie udało?-zapytał
  -Nie wiem. Zaraz trening...-odpowiadam dobrze wiedząc, że wcale tak naprawdę ani mnie, ani jego to nie obchodzi.

Uśmiechamy się, a on całuje mnie zachłannie. Wplatam mu dłoń we włosy i mocno do siebie przyciągam.

  -Fuuu!!-słyszymy i odrywamy się od siebie. Patrzymy na Bartmana wycierającego twarz ręcznikiem.
  -Spadaj pajacu!-odpowiadam i odnajduje na złość atakującemu usta Bartka. Całuje go namiętnie. Do pokoju wtedy też wpadają inni. Gdy widzą nas leżących razem w łóżku i całujących się zaczynają gwizdać i poruszać charakterystycznie brwiami.

  -Idźcie!-powiedziałam machając ręką by wyszli.

Nie bardzo chcieli. Dopiero gdy wstałam i miałam zamiar rzucić w nich czymś zniknęli. Podeszłam do walizki wyciągając z niej bieliznę i coś do ubrania. Kieruję się prosto do łazienki, ale wpierw sprawdzam czy jest ciepła woda. Okej jest....Szybki prysznic, chwytam za ręcznik wycieram się nim  i zakładam bieliznę. Z kosmetyczki wyciągam maszynkę do golenia i piankę. Mam już zamiar nałożyć substancję na nogę i wykonać tą czynność kiedy nagle zauważam, że w maszynce jest pełno czarnych, grubych włosków. Nie moich. Wrzeszczę, a potem nie zważając, na mój strój wychodzę z łazienki.

  -Powiedz Bartman cioto, że to nie ty ruszałeś moją maszynkę!!
  -Tą różową?-zapytał.
  -Nie kurwa fioletową! Jasne, że różową!
  -To ja. Nie chciało mi się wyjść po swoją, poza tym ostatnio jakieś podrażnienia mam po niej.....albo po piance do golenia i postanowiłem użyć twojej.-spokojnie mówi, a ja wpadam w szał i rzucam w niego nią.
  -Masz mi ją kurwa odkupić!
  -Chyba śnisz!-odpowiada rzucając ją w moją stronę.
  -Ej!!-powiedział ktoś. Odwróciłam się i zobaczyłam znów chłopaków. Spoglądali na mnie.
  -No i czego się gapicie?!-rzuciłam i weszłam do łazienki. Ubrałam się i zła poszłam na śniadanie. Jedząc myślałam sobie jeszcze tylko dzisiaj i jutro i koniec. To jednak nie pomagało. Wróciłam po swoje rzeczy. W pokoju zastałam kłócących się Zibiego i Kubiaka. Popychali się.

  -Michał, weź nie warto!- mówię chwytając go za ramie i odciągając od Zbyszka. Oboje wyszliśmy i skierowaliśmy się do autokaru. Siedziałam z tyłu z Igłą i Marcinem. Libero poprawił mi zdecydowanie humor. Oczywiście w czasie tego naszedł mnie pomysł na zemstę. I to bolesny pomysł. Przez cały trening byłam grzeczna, a przynajmniej starłam się zachowywać normalnie. Po powrocie wyciągnęłam Bartka na miasto. Wpierw troszkę zwiedziliśmy tą dzielnicę w której się znaleźliśmy, a potem zaciągnęłam do sklepu. Wzięłam wózek i poszłam w działu z artykułami kosmetycznymi. Poszukiwałam jednej rzeczy. Siatkarz ciągle spoglądał na mnie.

  -Czego ty szukasz?-zapytał lecz nie zdążyłam odpowiedzieć, bo chwyciłam za pudełko.
  -Tego-pokazałam mu je.
  -Plastry do depilacji? Marta jak chcesz to ja kupię ci tą maszynkę....nie chcę byś męczyła się z tym widziałem kiedyś jak moja kuzynka tego używała. Cały dom postawiła rano na nogi.
  -Spokojnie dam radę. Używałam już tego....a poza tym nie ty powinieneś mi kupować, a Bartman.

Pokręcił tylko głową i ruszyliśmy dalej. Zrobiliśmy małe zakupy. Wrzuciliśmy parę czekolad, owoców, dorzucił jeszcze chłopak paręnaście piw i zapłaciliśmy za to. Cały wieczór w hotelu przesiedzieliśmy w naszym pokoju grając w karty. Wszyscy zmyli się z po 24:00. Dzisiaj już mogłam spać w swoim łóżku. Czekałam na to, aż wszyscy usnął. Wstałam z łóżka przed trzecią. Z walizki wyjęłam opakowanie mojego dzisiejszego zakupu. Zatarłam ręce i wyciągnęłam jeden jak najciszej. Kierując się w stronę łóżka Bartmana  uderzyłam się stopą w czyjąś walizkę. Zaczęłam kręcić się z bólu.

  -Co jest?-zapytał ktoś nagle. Na szczęście był to tylko Kurek.
  -Nic idź spać.-odpowiedziałam. Wtedy też zapalił światło by mnie widzieć.-Zgaś to!-syknęłam, a on zrobił to.
  -Po co ci ten plaster?
  -Jakbyś nie wiedział. Wziął moją maszynkę to teraz będzie miał za swoje.-odpowiadam.
  -Chcesz mu zafundować depilację?
  -Tak.
  -Jesteś tego pewna?-pyta po cichu Bartek.
  -No pewnie, że tak. Popamięta mnie do końca życia.
  -Tylko pobudzi wszystkich.
  -Trudno.-mrugnęłam i podeszłam do łóżka Zbyszka.

Przykryty był prawie całkowicie poza lewą nogą która wystawała spod kołdry, a raczej udo, bo łydka była schowana. To nic. W takim razie będzie udo. Sprawdziłam tylko czy śpi. Nie wyglądało jakby udawał. Powoli, ale bardzo ostrożnie odkleiłam plaster i przykleiłam mu na udo. Delikatnie gładziłam, a on uśmiechał się.

  -To nie potrwa długo Zbysiu-uśmiechnęłam się. Odwróciłam się i pokazałam Bartkowi kciuk uniesiony do góry. Zatarłam ręce i przyłożyłam je z powrotem do nogi.

  -Trzy...dwa..jeden-i oderwałam plaster z jego uda.
  -Aaaaaaaaaaaaaaaaa Kurrrwaaaaaa ja pierdoleeeee.!!!!!!!!!-podskoczył i zobaczył mnie. Chłopaki szybko zapalili światło. Spostrzegli mnie z dowodem zbrodni w ręku. Do pokoju też wtedy wpadła reszta bandy.

  -Boże co tu się dzieje!-krzyknął Igła.- Kastrują kogoś czy co?- dopiero po chwili spojrzał na to co miałam w ręku, a potem na Zbycha który masował nogę. Rzuciłam oko na ten plaster i przyznam, że nieźle chwyta.
  -Nie mów Marta, że ty...no że- nie dał rady przez śmiech dokończyć Ignaczak.

Bartman spojrzał na mnie.

  -Teraz ja cię zabiję!-wstał, a ja zaczęłam krzyczeć i uciekać przepychając się przez chłopaków.
  -Daj na wstrzymanie Zibi-powiedział Żygadło.
  -Nie daruje ci tego! Wróć tu tylko!-po korytarzu roznosiły się tylko krzyki. Trener po chwili dołączył do nas.

  -Co tu się dzieje?! Wiecie która godzina?!
  -Tak-odpowiedziałam-3.15.
  -Więc mam nadzieję, że to sensowne wytłumaczenie.

Do pokoju wpada wtedy Guma.

  -Trenerze błagam rozdziel tą trójkę. Jestem gotowy przyjść tutaj by tylko przestali.-oho chyba rozzłościliśmy Pawła. Czyli naprawdę musi być tak źle.
  -Nie mam mowy. Będą się męczyć. Kiedyś zatęsknią za tym wszystkim i będą miło to wspominać.

I w tej chwili ja, Kubi i Bartman roześmialiśmy się.

  -Nie ma takiej opcji-odpowiedział Kubiak gdy skończył się śmiać.
  -Dobra, dobra...rozchodzimy się.... a wy....macie być cicho! Bo inaczej czeka was kara-pogroził.
  -Chyba gorszej niż ta być nie może-krzyknęłam gdy wychodził.

Pokój się opróżnił i zostaliśmy w piątkę. Bartman powiedział.

  -Nie daruję ci tego i zrobię ci coś-mówi.
  -To zrób to teraz.
  -To że nie będziesz wiedziała i zastanawiała się kiedy coś zrobię jest o wiele ciekawsze. Patrzeć jak wyniszczasz się psychicznie-i podszedł do mnie blisko.
  -Zrób to. Uderz, opluj...... zgwałć....cokolwiek-odpowiedziałam.

Przysunął się bardzo blisko. Poczułam jego oddech na policzku, potem na szyi. Przymknęłam oczy i wyobrażałam sobie ten najgorszy scenariusz. Co mnie podkusiło żeby tak powiedzieć? Co jeśli on to zrobi?

  -Zgwałcić cię powiadasz?-szepcze do ucha., a ja poczułam gorąco przechodzące przez moje ciało.
  -Jeśli zostawisz mnie w spokoju to tak.-odpowiadam i głośno przełykam ślinę.
  -Chcesz tego? Chcesz żebym wziął cię znienacka, kiedy ty tego nie chcesz...przywiążę cię do łóżka i zgwałcę. Tak to sobie wyobrażasz? Że dotykam cię tam..że bez zahamowań... . wpycham palce, a ty wijesz się we wszystkie strony? Że brutalnie posuwam?

Jak słyszę to co mówi, to umysłem widzę już to, a po części i czuję. Delikatnie unoszę powieki i szepczę mu na ucho.

  -Spróbuj..-kusicielko odpowiadam.
  -Chyba śnisz. Takie coś nie byłoby dla ciebie karą a przyjemnością. Więc dalej śnij sobie o tym jak cię gwałcę.-odpowiada i wraca do swojego łóżka. Mam nadzieję, że tylko chłopaki nie słyszeli naszej szeptaniny. Kładę się jednak do łóżka Kurka, a Pit gasi światło.

  -Boję się-mówię.
  -Czego?
  -Tego co on chce mi zrobić.
  -Spokojnie. Zadbam by nic ci się nie stało.

Przytulił mnie mocno, a ja szybko usnęłam. Rano gdy się obudziłam chłopaki jeszcze spali. Wstałam myśląc, że przeżyłam noc. Poszłam do łazienki. Myjąc ręce po skorzystaniu z toalety spojrzałam w lusterko. Moje włosy strasznie się skołtuniły. Sięgnęłam po szczotkę i próbowałam je rozczesać. Lecz szarpałam i nic. Wtedy też dostrzegłam w nich białą gumę i najgorsze.... że nie jedną. Przyjrzałam się włosom które zostały potraktowane czymś jeszcze. Miałam jakieś białe plamy.

  -Kurwaaaa!!! Bartman zabiję cię!!!!

Wybiegłam z łazienki, a on siedziała na łóżku śmiejąc się. Nie obyło się bez niepożądanych chłopaków którzy słysząc tylko mój krzyk, albo jego przybiegają czekając na ciekawe widowisko. Zaczęłam okładać go poduszkami.

  -To twoja zemsta?! Widzisz co zrobiłeś z moimi włosami?!
  -Tak! Dobrze ci tak. Wyglądasz jakby ptak nasrał ci na głowę.-wszyscy też wybuchnęli śmiechem.
  -Jeszcze tego pożałujesz!

Biorę ubrania i idę do łazienki. Zakładam krótką sukienkę, a włosy związuje tak aby nie było widać tego co zrobił Bartman. Wracam do pokoju i wyciągam z walizki szpilki. Odnajduję torebkę i wychodzę. Nie powiedziałam nikomu gdzie podążam, ale ja wiem. Rozejrzałam się po mieście w poszukiwaniu jakiegoś fryzjera. W połowie trzeba było się zapisać, a najbliższy termin był za 2 tygodnie. Ja potrzebowałam na teraz. Byłam strasznie zmartwiona i zmęczona. Znalazłam dużą galerię. Może nowe ciuchy poprawią mi humor. W środku dostrzegłam też mały salonik. Spróbuję tam może się uda. Weszłam i przywitałam się z kobietami. Nie rozumiały po angielsku, ale po chwili zawołały kogoś. Zza drzwi przyszła młoda, ruda dziewczyna. Zwróciła się do mnie po angielsku. Uff...czyli ktoś tutaj zna ten język. Zapytałam czy mają może teraz wolne miejsce, bo pilnie potrzebuję fryzjerki.

  -Przykro mi, ale zaraz mamy kolejną klientkę.-odpowiedziała
  -Błagam to jest sprawa życia lub śmierci.

Popatrzyła na mnie, a ja rozplątałam włosy i pokazałam jej co się z nimi dzieje.

  -O mój Boże, kto pani to zrobił?! Musiał to być jakiś bydlak.
  -Zgadzam się. Więc naprawdę bardzo proszę.

Popatrzyła na mnie, a potem na zegarek.

  -Ale wie pani, że tylko ścięcie panią ratuje i ewentualnie farbowanie, bo nie mam pojęcia czy to białe zejdzie.
  -Ale całe włosy?-pytam
  -Nie. Mogę zrobić kilka pasemek.....Np. Bordowe? Szykuje dla kolejnej klientki i parę maźnięć nic nie zaszkodzi.
  -Naprawdę mogłaby to pani zrobić?-pytam
  -Tak. Widzę, że zależy pani na włosach.
  -Bardzo.
  -W takim razie szybko uporamy się z tym, bo  niedługo mam kolejną klientkę.
  -Ratuje mi pani życie-uśmiecham się i podążam za kobietą.

Siadam na fotel, a ona szybko i dokładnie myje mi włosy. Po chwili przenosimy się na główne stanowisko fryzjerskie, a kobieta rozczesuje mi włosy.

  -Mam dla pani dobrą wiadomość. Te białe plamy zmyły się, więc nie muszę farbować.
  -To dobrze.

Układała coś, podnosiła, rozczesywała.

  -Chce pani na krótko czy nie?-pyta
  -Nie. Najlepiej by zostały tej długości.
  -Mam propozycję  Tu gdzie jest guma ja po prostu wezmę więcej włosów i zrobię lekką grzywkę na bok, a do tego przytnę końcówki i po stopniuje lekko włosy. Może być?
  -Tak. Niech pani tnie.

Widziałam jak zajmuje się wszystkim. Moje włosy co chwila lądowały na podłodze. To się Bartman zdziwi gdy dojdzie do tego, że jednak nie taka straszna jego zemsta. Chłopak ma gorzej. Włosy na udzie szybko nie odrosną.

  -Ma pani piękne i grube włosy-mówi.
  -Dziękuję bardzo.

Po jakichś 15 minutach kobieta skończyła. Podkręciła mi je lokówką i spryskała by się trzymały. Dotknęłam ich, a potem grzywki. Było fantastycznie. Podobało mi się bardzo.

  -I jak?
  -Pięknie. Dziękuję bardzo. Ile płacę?
  -10 euro.

Wyciągnęłam z portfela 20 i dałam jej.

  -To napiwek za to, że pani się zgodziła.
  -Nie ma sprawy.

I wyszłam. Teraz czułam się jak bogini. Wtedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam... Kurek. Dziś robię sobie dzień wolny. Cały dzień chodziłam po sklepach. Kupiłam dużo rzeczy. Zasiadłam w kawiarence i zamówiłam ciasto i cappuccino  Wyciągnęłam telefon czekając na zamówienie. 48 nieodebranych połączeń.

  -Nowy rekord.....więc mistrzem w dzwonieniu był Wiśnia, Kubi i Igła....Oho nawet i Guma dzwonił, i trener i Oskarek...Jej nawet wszyscy się martwią. Andrea trzeba było pomyśleć zanim ulokowałeś mnie i Bartmana w jednym pokoju.-odłożyłam komórkę bo w tej chwili pojawiło się przede mną moje zamówienie. Zjadłam i zapłaciłam.

  -Dobra zaraz obiad więc czas wrócić do hotelu. Zanim to....-rozejrzałam się i znalazłam toaletę. Weszłam do jednej z kabin i ściągnęłam z siebie sukienkę, a nałożyłam moją piękną nową zdobycz. Biała, sięgająca do połowy ud, mocno obcisła to coś co lubię najbardziej. Do tego szpilki na platformie w kolorze nude. Wyszłam i poprawiłam włosy.

  -Teraz mogę wracać.

Z tym cały tobołkiem udałam się do naszego hotelu. Wsiadłam do windy i nacisnęłam guzik. Pomalowałam jeszcze szybko usta błyszczykiem zanim winda zatrzymała się na moim piętrze. Nim dojechałam już słyszałam tych pacanów na korytarzu. Drzwi uchyliły się a ja jakby nigdy nic wyszłam i kierowałam się w stronę pokoju. Po drodze mijałam chłopaków którzy z oczami na wierzchu przyglądali się mi. Przechodząc koło Kosy uniosłam mu brodę  bo aż otworzył usta. Mrugnęłam i ruszyłam dalej. Z ledwością nacisnęłam na klamkę i weszłam do pomieszczenia. Wszystkie torby rzuciłam na łóżko.

  -Jestem-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Kurka, który wstał i podszedł do mnie.
  -Wow... Pięknie wyglądasz.
  -Dziękuję.
  -Włosy...sukienka...- i uśmiechnął się szyderczo. Pociągnęłam za koszulę i wpiłam się w usta. Ręka jego szybko zjechała z pleców na pośladek.
  -Nie tylko sukienkę kupiłam-mrugnęłam i ściągnęłam buty.

Wyłożyłam z torby zakupy i zeszłam na obiad. Lekko dostało mi się od trenera, trochę chłopaki na mnie krzyczeli, ale w tej chwili nie obchodziło mnie to.

Z każdą chwilą w pokoju spędzoną ze Zbyszkiem było coraz gorzej. W pomieszczeniu latały poduszki, gazety, jakieś kosmetyki, puszki, puste butelki. Oczywiście wrzaski, krzyki, kłótnie przepychanki. Istna wojna. Nie daruję mu za to co zrobił mi z włosami.

  -Możecie przestać?-mówi wchodząc do naszego pokoju Możdżonek, lecz niestety i on w tej chwili dostaje butelką w głowę. Zauważyłam, że Bartman celuje we mnie woreczkiem z wodą, ale Marcin przechwytuje go i wychodzi.

Przebrana chcę iść jeszcze do łazienki, ale Zibi mnie ubiega. Przepychamy się przy futrynie drzwi. W końcu chłopak nie wytrzymuje, przerzuca mnie sobie przez ramię i wynosi z pokoju zostawiając przed drzwiami które zamyka na klucz.

  -Bartman kutasie otwieraj mi w tej chwili!-krzyczę mimo iż dawno jest po północy. Na korytarzu nagle pojawiają się inni siatkarze.-No kurwa otwieraj!!!
  -Marta błagam was-mówi Winiarski.
  -Powiedz to temu hujowi!
  -Ale wy od godziny 21:00 się kłócicie. Ile można?-zapytał
  -Tyle ile się da!-odpowiadam i znów walę w drzwi.

W końcu otwiera mi, a ja rzucam się na niego z pięściami wyzywając. Jak zwykle coś poleciało w ścianę, ktoś dostał czymś, walenie przez sąsiadów byśmy się uciszyli. To jednak nic nie dawało. Z sił opadliśmy koło 2:00.

                                                    ______________________________

Jest i kolejny. Sama nie mogę uwierzyć, że to już 70 rozdział. Jak tak będę dalej szła to ja się boję, że to będzie najdłuższe opowiadanie w historii siatkarskich opowiadań ;p 

Macie też kolejną wojnę i to jeszcze jest nie koniec :D 
Do zobaczenia :*

9 komentarzy:

  1. Fajty, fajty, fajty! Że im się to nie nudzi... :P

    Że reszta z nimi wytrzymuje :D

    Śliczna sukienka *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapomniałam dopisać, że zajebisty cytat na początku rozdziału :D

      Usuń
  2. Ty mnie chyba nigdy nie skonczysz zaskawkiwac..kazdy twoj kplejny pomysl jest niesamowity. Alez Zbyszek i Marta maja charakatery..z takimi osobami to sie jeszcze chyba nie spotkalam. Nie moge sie doczekac Twojego kolejnego pomyslu.
    Niech to opowiadanie stanie sie takim najdluzszym z tych siatkarskich! Ja sie na to zgadzam :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I niech będzie nawet najdłuższe, bo jest wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to możesz pisać i pisać. Każdego dnia wieczorem wyczekuje na nowy rozdział i nie wiem w jakim humorze bym nie była to zawsze udaje Ci się go poprawić. Nie pamiętam rozdziału w którym bym się nie śmiała. Dziewczyno nie wiem skąd Ty bierzesz te wszystkie pomysły.
    Wojna trwa, żadne nie zamierza odpuszczać, a nikt też nie umie ich uspokoić. Jak już Możdżonek i Guma nie dają rady to chyba nikt nie da. Jedno jest jednak pewne, że to zemsty Marty są lepsze ;)
    Ciekawa jestem o co pokłócili się Zbyszek z Michałem, lecz duet Marta - Kubiak może być bardzo interesujący :D Zjednoczenie sił przeciw wspólnemu wrogowi. Zbyszek nie miałby łatwo, choć nawet już teraz nie ma.
    Mam nadzieję, że między Martą i Bartkiem uczucie się ustatkuję i wszystko pójdzie w dobrą stronę :) Choć Kurek wydaje mi się trochę dla niej za spokojny, ale to może nawet i dobrze.

    Nie wiem czy wiesz, ale ruszyłam z nowym opowiadaniem, więc w wolnym czasie zapraszam do siebie http://nie-poddam-sie.blogspot.com/

    Do jutra ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. a pisz i pisz i pisz :D ja się nie obrażę za najdłuższe opowiadanie ! :D
    wojna z Bartmanem coraz gorsza, błagam Cię, niech oni wybudują między sobą mur nie do przeskoczenia, taki, przez którego nie będą się znać i w ogóle .. a Bartman to chuj, że ją tak wykorzystał na holu .. eh .. mam nadzieję, że da szansę Bartkowi :)
    jak się Guma i Możdżon wkurwiają to już musi być na prawdę ostro :D ale dziwi mnie czemu nie opisałaś co w tych wypadkach zrobił Kubiak, ale to Twoje opowiadanie, które kocham <3 :D
    sukienka śliczna :3
    mam tylko nadzieję, że w któregoś pięknego dnia, czytając Twoje opowiadanie nie dowiem się, że w jedej z tych ich walk jedno z nich zginęło :D

    kiedy u mnie nowy, tego nie wiem, ale już zapaszam na nowy blog :D co prawda są tam dopiero bohaterowie, ale w najbliższym czasie postaram się wrzucić prolog :D
    [love-isnt-enough.blog.pl]

    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na drugi rozdział: http://spojrzeniem-wyznawaj-mi-milosc.blogspot.com/2013/07/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie także możesz pisać i pisać. Takie opowiadanie to mogę czytać, ponieważ w każdym rozdziale coś ciekawego się dzieję. ;D
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału i kolejnej wojny. Gdyby mi ktokolwiek zrobił takie świństwo jak Bartman Marcie z tymi włosami to zajebałabym go żywcem. I to nie żartuje! ;p
    Jak już Możdżon i Guma się wkurzają to naprawdę ostro musi tam być. Chciałabym widzieć to na własne oczy. ;)
    Czekam z niecierpliwiona na następny i pozdrawiam! ;3
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy oni kiedyś skończą? ha ha

    OdpowiedzUsuń