"Anielska cierpliwość wymaga diabelskiej siły."
Budzę się przez szum lejącej się wody. Podnoszę się i spoglądam na zegarek. 15:40.
-Hej Marta-odzywa się Hania.
-Cześć-odpowiadam i łapię się za głowę.
-Masz-rzuca w moim kierunku butelkę.
-Dzięki.
Wypijam połowę.
Powoli zaczynamy się szykować na odjazd. Po Marcinie do łazienki idzie Hania, a
ja czekam na swoją kolej. Kamil też już dawno się obudził. Doprowadzam się do
porządku i zakładam sukienkę. Rzeczy zostały w samochodzie Marcina, a nie chce
mi się po nie iść. Dziewczyna zaplata mi warkocza, a ja przez ten czas przeglądam zdjęcia które zrobiła. Koło 16:30 wychodzimy z pokoju. Na dole
spotykamy Kurka i Igłę.
-Jak tam?-pytam
-Żyjemy jakoś, ale jak pomyślę, że jeszcze
dziś musimy wrócić do Spały, a treningi zaczynamy jutro to nie mam ochoty na to-odpowiada mi
Igła.
-No co ty nie powiesz..-mówię- Kuba ma
dobrze. Wolnego trochę więcej dostał i leniuchować będzie teraz w spa
jakimś-kontynuuję, a za chwilę obok pojawia się nasz świeżo upieczony mąż.
-Marta dzięki za występy i za to, że nie
zrobiliście rozróby z Zibim-mówi i przytula mnie.
-Dla ciebie wszystko. Nie chciałam popsuć ci
wesela.-uśmiecham się.
Chwilę gadamy z
nim, a potem zbieramy się do wyjazdu. Droga do Spały zajmuje nam koło 4 godzin.
Auto nasze prowadzi Hania. Jako jedna z nas wypiła najmniej. Odstawiają nas
pod ośrodek, a same jadą się z powrotem do Kędzierzyna.
-Witaj Spało!-krzyczę, a chłopaki śmieją się
ze mnie.
Udajemy się od
razu do swoich pokoi. Teraz można nareszcie wziąć długą kąpiel, bo nikt ci nie
będzie przeszkadzał. Można byłoby powiedzieć, że w końcu odpoczniemy, ale ja
musiałam pracować. Jeszcze bardziej skupiłam się na analizie meczy. Wyłapywałam nawet najmniejsze szczególiki. W międzyczasie jeździłam do Łodzi
ucząc się na prawko. Teraz doszło mi dwa razy więcej roboty. Wieczorem często
piliśmy u chłopaków w pokojach. Graliśmy w karty, prawda czy wyzwanie lub
oglądaliśmy jakieś filmy. Pech chciał, że któregoś razu po porządnej imprezce w
pokoju sama zaproponowałam grę w prawdę bądź wyzwanie. Gdy bawiliśmy się
Bartman wylosował mnie. Nie miałam pojęcia czego mam się teraz spodziewać.
Mierzyliśmy się wzrokiem.
-Prawda czy wyzwanie?-zapytał. Dobra
dziewczyno myśl. Jeśli wybierzesz prawdę zapyta o coś niewygodnego, ale jeśli
wybierzesz wyzwanie...
-......wyzwanie-odpowiadam.
-Świetnie....pójdziesz i wlejesz do basenu
płyn do kąpieli.-mówi szybko jakby dobrze wiedząc co wybiorę.
-Ty chyba zwariowałeś!-krzyknęłam-Wiesz
dobrze, że grozi to od razu wyrzuceniem.
-Wiem, ale wierze, że sobie poradzisz.
-Nie zgadzam się na to!-zakładam ręce na
klatce piersiowej i kręcę głową. Dobrze wiedział, że nie będę ryzykować
wylecenia stąd....a po prostu stęsknił się za zakładami ze mną.-Zrobiłeś to
specjalnie! Znów chciałeś się ze mną założyć. Trzeba było od razu to zrobić.
-Tak jest o wiele ciekawiej.
-Więc jaka kara mnie czeka?-zapytałam.
Rozejrzał się po
chłopakach i uśmiechnął się.
-Przez dwa dni będziesz naszą sprzątaczką.
-No chyba śnisz! Mam sprzątać ten wasz syf?!
-Tak...a jak nie chcesz to wiesz co cię
czeka.
Miałam wielką
ochotę go teraz udusić.
-Kiedy mam zacząć?!-zapytałam wściekła.
-Jutro. Rano wpadnę do ciebie i dokładnie ci
wszystko powiem.
-Palant!
Nie miałam
zamiaru dalej z nimi grać więc wyszłam z pokoju.
-Dupek, ciota! Niech tylko nadarzy się okazja
to i ja ci coś wymyślę....a raczej wam.
Padłam na łóżko.
Obudziłam się po 8:00. Spoglądałam w sufit gdy do pokoju ktoś wszedł. Leniwie
obróciłam się i zobaczyłam Zbyszka.
-Przepraszam, a pani chyba powinna już zacząć
swoją karę.-odpowiedział uśmiechając się.
-Weź wyjdź! Nie mogę na ciebie patrzeć.
-Mam coś dla ciebie.-oznajmił i wręczył mi
torebkę.-Będzie pasować.
Zabrałam ją od
niego i rzuciłam na podłogę. Chłopak zmył się. Ciekawiło mnie jednak co mi
przyniósł. Wstałam po to i z torebki wyciągnęłam seksowny strój pokojówki. Do
tego miotełka. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam krzyczeć. Pewnie cały
ośrodek mnie słyszał. Do pokoju wpadli siatkarze. Odwróciłam się tylko
wymijając ich i wchodząc do łazienki. Nie dam się tak łatwo Bartmanowi.
Wciągnęłam na siebie to co mi przyniósł.
-Ta sukienka ledwo tyłek mi zakrywa! A do
tego jeszcze te stringi. -mówię przeglądając się w lusterku.
Podciągnęłam
białe podkolanówki i włożyłam czarne pantofelki. Przejechałam po ustach czerwoną
szminką i spryskałam się perfumami. Wzięłam miotełkę i wyszłam z pokoju.
-Marta?-usłyszałam głos Oskara-Co ty masz na
sobie?
-Nie pytaj proszę...jednym słowem ci powiem.
Bartman.
I ruszyłam do
pierwszego pokoju. Czyli Wiśni i Konara. Zapukałam i weszłam.
-Czy zamawialiście sprzątaczkę?-zapytałam
patrząc na ich zdziwione miny.
-Nie-odparł Wiśnia.-Znowu ze Zbychem się założyłaś i przegrałaś?
-No. Niech go szlak trafi!..więc trzeba coś?
-Możesz złożyć moje ubrania-odpowiedział
Łukasz wskazując na nie.
-Dzięki.
Poskładałam je.
Przy okazji ustawiłam buty i poszłam do następnego pokoju. Tym razem Zbyszka i
Ruciaka. Otworzyłam wchodząc jak do siebie. Bartman rozłożył się wygodnie na łóżku
i wodził za mną wzrokiem. Wiem, że pochylając się ukazywałam mu pośladki, ale
nie obchodziło mnie to. I tak je widział już nie raz. Jak wychodziłam krzyknął:
-Wiesz, że masz w tym chodzić cały dzisiejszy
i jutrzejszy dzień?
-Chyba cię nawiedziło!
-Nie. Inaczej nie zaliczysz kary.
Pokazałam mu
środkowy palec i poszłam obsłużyć resztę pokoi. Głupio się czułam, ale starałam
się przy sprzątaniu nie nachylać się
często, a raczej kucać. Gdy skończyłam padłam na łóżku. Potem szybki prysznic,
przebranie się i na siłownię. Ostatnio Giovanni pozwala mi zamiast biegać
tańczyć. Chłopaki ćwiczą, a ja przed lusterkiem ze słuchawkami na uszach
wykonuje układ który przysłały mi dziewczyny. Niedługo same mają się pojawić i
przećwiczymy kilka razem. Nieraz chłopaki przypatrywali się moim wyczynom
zamiast skupić się na sobie. Jak opuszczaliśmy już pomieszczenie zatrzymał mnie
Zibi.
-Chyba miałaś nosić to cały dzień!
-Chyba nie przyjdę w tym na siłownię!
-Ciesz się, że mam dobre serce i przynajmniej
tu pozwoliłem ci mieć normalny strój.
-Zaraz się przebiorę w to cholerstwo!-syczę i
odchodzę od niego.
W pokoju
rzeczywiście przebieram się z powrotem. No to dzisiaj będę głodować. Dobrze, że
w szafce mam jeszcze herbatniki. Nie mogę tak pokazać się dzieciakom które
także tu jedzą. Jeszcze zaraz jakieś skargi na mnie wpłyną.
I tak przez calutkie dwa dni im usługiwałam. Oczywiście to Bartman nie mógł się
powstrzymać, abym tego nie sprzątnęła, tam czegoś nie złożyła. Można
powiedzieć, że większość tego czasu spędziłam w jego pokoju. Gdy nadszedł
koniec mojej kary nareszcie mogłam ściągnąć z siebie tą rzecz i wskoczyć w coś
normalnego. Całość wpakowałam głęboko do walizki. Przysiadłam na łóżku i
zaczęłam uczyć się teorii. Długo jednak to nie trwało, bo zasnęłam. Gdy
otworzyłam oczy zobaczyłam w moim pokoju siatkarzy. Przetarłam oczy myśląc, że
jeszcze śpię i to jakiś sen. Jednak tak nie było. Usiadłam i patrzyłam na nich.
-Co wy tu robicie tak rano?-zapytałam
-Mieliśmy cię obudzić, ale zobaczyliśmy
to.-powiedział Igła i pokazał książeczkę testów na prawo jazdy. -Czemu nie
powiedziałaś, że się zdajesz?
-A co to ma do rzeczy?-odpowiedziałam
pytaniem na pytanie.
-No jak to co?! My cie zaraz nauczymy no nie
chłopaki?-zwrócił się do reszty libero.
-Pewnie, że pomożemy. Z nami zdasz
śpiewająco.-odpowiedział Winiar.
-Dzięki tobie na pewno-powiedziałam
przyjmującemu i wstałam z łóżka.
Patrzyłam na
nich jak gadali o tym jednocześnie wykłócając się.
-Ten pojazd pojedzie pierwszy!
-Ty zwariowałeś?! Najpierw ten zielony potem czerwony!
-Kiedy ty zdawałeś prawko?! Chyba wieki temu.
Teraz już tak nie ma! Pewnie nie zdałbyś nawet.
Zostawiłam ich
kłócących się i poszłam na śniadanie. To będzie najgorsza nauka jaka mogłaby
być. Przy nich niczego się nie nauczę gdy tak będą się kłócić. Pewnie nawet nie
zauważyli, że nie ma mnie w pokoju.
Po śniadaniu
Andrea wyjątkowo dał siatkarzom wolne i ustalił, że trening zrobi dopiero
wieczorkiem. Musieli dużo odpoczywać. Ja siedziałam analizując mecz, za drugim
razem ucząc się znów. Nagle do mojego pokoju wpadł Winiarski. W dłoniach trzymał colę i krakersy.
-A ty co?-zapytałam.
-No jak to co? Przyszedłem pomóc.-przysiadł
się do mnie i dał kartkę.-To nasz i twój grafik-odpowiedział gdy przyglądałam
się mu.
-Mój i wasz?
-No tak. Masz godziny kto kiedy będzie
przychodził. Widzisz ja jestem od 11:00-12:00, potem przyjdzie o 13:00-14:00
Guma...a po obiedzie masz jazdę z Ignaczakiem, Zbyszkiem, Kurkiem i Kubiakiem.
-Że co mam?!-spytałam
-No musisz zacząć jeździć.
-O nie! Nie ma mowy, że będę z wami jeździć!
-Nie masz innego wyboru-zaśmiał się i
wzięliśmy się do roboty.
Nie było
najgorzej. Dociągnęliśmy robotę do końca. Godzina odpoczynku i kolejny. Z
Pawłem zdecydowanie bardzo dobrze mi się pracowało. Wszystko tłumaczył
spokojnie i powoli. Czasem nawet sypnął jakimś żartem dla rozluźnienia
atmosfery. Mimo to byłam skupiona i lepiej do mnie wszystko docierało.
Pracowaliśmy nieco dłużej niż zakładaliśmy. Od razu po tym zeszliśmy na obiad.
-No to co zaraz jedziemy-powiedział Kubiak
krojąc kotleta.
-Ja ci mówię to nie jest dobry pomysł.
-Dobry, dobry. Będzie dobrze. Pokieruję cię.
-Mam nadzieję, ze dobrze. A czyj to
samochód?-spytałam.
-Mój.
-A nie lepiej wziąć czyj inny? Szkoda byłoby gdybym coś uszkodziła.....o np. takiego
Bartmana autko weźmy, ani szkoda, ani ładne. Będę mogła szaleć.
Wszyscy zaśmiali się. Zbyszek słyszący to również się zaśmiał.
-Moje zdecydowanie mniejsze jest....poza tym
nie wykręcisz się z tego.
-No dobra, dobra.
Gdy skończyłam jeść poszłam się przebrać. Bałam się jazdy z nimi. Przed ośrodkiem stali wszyscy siatkarze wraz z Oskarem i Olkiem.
-Eee! Co to za zbiegowisko?-zapytałam
-Przyszliśmy zobaczyć jak sobie
poradzisz.-odpowiedział wiśnia.
-Z nimi ciężko-wskazałam na chłopaków którzy
siedzieli w samochodzie.
-Nie gadaj tyle tylko wsiadaj!-krzyknął
Kubiak otwierając okno.
-No już idę!-i ruszyłam.
-Będziemy się za was modlić.-dodał Jarosz i
wszyscy zaśmiali się.
Wsiadłam za
kierownicę i nie wiedziałam co mam robić. Zapięłam się pasami i siedziałam czekając na dalsze instrukcje. Kubiak tłumaczył mi co trzeba po kolei
wykonywać.
-Ostrożnie tylko dodawaj gazu-dodał siedzący
z tyłu Kurek.
-No co ty nie powiesz?!...a może któryś was
wyjechałby z placu, bo ja się boję, że poobijam auto. Na razie na prostej drodze chcę spróbować.
-Okej.... jak tak wolisz-odparł Michał i zamieniliśmy się miejscami. Bez problemów wyjechał z placu i wyjechaliśmy
gdzieś za tą małą mieścinkę na polne drogi. Kubiak znów przesiadł się na
miejsce pasażera.
-No to jedźmy!-powiedział Bartman.
Szło mi to
bardzo ciężko. Samochód gasł, odpalałam go. Szarpało nami strasznie... to za
mocno gaz wcisnęłam...to potem hamulec za szybko i wszyscy lecieliśmy do
przodu.
-Boże żebyśmy tylko dojechali cali-słyszałam
Krzyśka.
-Dzięki.-odpowiedziałam.
Widziałam w
lusterkach ich miny. Jakby mogli to wysiedli by tu w szczerym polu i na
piechotę wrócili do ośrodka, a nie ze mną. Po dojechaniu do głównej drogi stery
przejął Kubiak. Siatkarze czekali już pod ośrodkiem. Ignaczak z całą tylną
brygadą wypadli z wnętrza samochodu i rzucili się na ziemię całując ją.
-Dojechaliśmy cali!-krzyczał Bartman
rozkładając szeroko ręce jakby dziękując Bogu.
-Aż tak strasznie było?-zapytał Wiśnia.
-Człowieku ja nie wiem czy zdołam wsiąść z nią
znów do jednego pojazdu-dodał Ignaczak.
-Dzięki... naprawdę wielkie dzięki. Wy to
umiecie człowieka zdołować-trzasnęłam mocno drzwiami i przepychając się przez
nich weszłam do budynku. Od razu udałam się do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz
żeby czasem żaden nie wszedł tutaj i wyszłam na balkon. Z tym co od nich
usłyszałam zastanawiałam się czy czasem nie zrezygnować z jazdy. Nie pomogli mi
wcale tak mówiąc. Nie było chyba aż tak źle.
-Hej królewno!-usłyszałam. Podniosłam głowę i
spojrzałam na dół. Stał tak Barek i Ignaczak.
-Przepraszam, że to powiedziałem. Nie
chciałem. Trochę sobie żartowaliśmy tak.-krzyczał libero.
-Nie będziecie już więcej musieli ze mną
jeździć!
-Dlaczego?-zapytał Bartek.
-Bo kończę z tym. Nie robię prawa jazdy! Nie
mam zamiaru być sprawcą wypadków.
-Przestań! Dopiero zaczynasz! -mówił
Krzysiek.
-Spadajcie!
Wstałam i
schowałam się w pokoju. Wtedy też ktoś znów zapukał.
-Zostawcie mnie chcę być sama!-odpowiedziałam nakrywając się kocem.
-To my specjalnie przyjechałyśmy, a ty nas
wyganiasz?-słyszę i od razu pobiegam do drzwi. Otwieram je i widzę moje
przyjaciółki. Wszystkie obejmujemy się mocno.
-Ale się za wami stęskniłam.
-No my za tobą też....wiemy, że miałyśmy być
później, ale nie było pociągu.
-Nic się nie stało. Dobrze, że już jesteście,
bo mam dosyć tych mamutów.
-A co się stało?-dopytuje Ada.
-Wejdźcie i wam wszystko opowiem.
Usiadłyśmy we
czwórkę na łóżku i powiedziałam im o wszystkim.
-I ty niby chcesz zrezygnować?-pyta Justa-Nie
wierzę w to. Ty jak coś zaczynasz to kończysz to.
-Ale oni mi wcale z tym nie pomagają mówiąc
tak.-odpowiadam kładąc głowę na nogach Sarki.
-Przecież ty im pokażesz, że umiesz to.
-Nie wiem.
-Ale my wiemy-mówią chórkiem.
Po kilku
chwilach opowieści przebieramy się i idziemy na salkę by poćwiczyć. Gdy
tańczymy od razu poprawia mi się humor. Wiem wtedy, że mogę wszystko.
-To co Marta teraz twój ulubiony na poprawę
końca dnia?-pyta dziewczyna.
-Tak.-uradowana odpowiadam.
Włączam
odpowiednią piosenkę i zaczynamy tańczyć. Wtedy też....
__________________________
:) Co tu dużo
napisać. Rozdział jest jaki jest. Nie wiem czy krótki czy nie. A wy jakie
wolicie jak są? Długie czy krótkie?
WYGRALIŚMY!!! Oby tak dalej :) To był świetny mecz. Winiar MVP! Bez wątpienia należało się mu. Piotrek w końcu zagrał tak jak na niego przystało (nie wiedziałam, że Piotrek oświadczył się Oli :)) Czerwiec-miesiąc ślubów i oświadczyn (jeśli teraz to zrobił, a jeśli wcześniej to dopiero teraz się wszyscy dowiedzieli :p)
I Bartman! Też pokazał na co go stać. Zagrywka...dwa asy serwisowe, gwoźdź w boisko :D Oby częściej oglądać takie uzupełnianie się naszych atakujących :)
I Marcin Możdżonek....jego atak z drugiej linii :D...normalnie rasowy atakujący ;p
WYGRALIŚMY!!! Oby tak dalej :) To był świetny mecz. Winiar MVP! Bez wątpienia należało się mu. Piotrek w końcu zagrał tak jak na niego przystało (nie wiedziałam, że Piotrek oświadczył się Oli :)) Czerwiec-miesiąc ślubów i oświadczyn (jeśli teraz to zrobił, a jeśli wcześniej to dopiero teraz się wszyscy dowiedzieli :p)
I Bartman! Też pokazał na co go stać. Zagrywka...dwa asy serwisowe, gwoźdź w boisko :D Oby częściej oglądać takie uzupełnianie się naszych atakujących :)
I Marcin Możdżonek....jego atak z drugiej linii :D...normalnie rasowy atakujący ;p
No tak, sprzątanie byłoby za nudne, więc trzeba było do tego dodać coś jeszcze. Teraz czekam na zemstę Marty.
OdpowiedzUsuńSuper, że siatkarze chcą pomóc dziewczynie w zdaniu prawa jazdy. Mimo iż idzie jej to opornie to na pewno się nauczy i jeszcze pokaże Zbyszkowi i Krzyśkowi jak się jeździ.
Do następnego :)
Oj chlopcy jak wy mozecie sie tak nasmiewac z Marty? :DAle i tak ona pewnie nie zrezugnuje. Znowu te zaklady Marty i Zbycha..ciekawe jak Marta sie zemsci.
OdpowiedzUsuńOsobiscie zdecydowanie wolę dlugie rozdzialy, wiec fajnieby bylo gdyby bylo ich jak najwiecej :)
Super, ze wygrali! Swietna zmiana Zbyszka, swietna gra Łukasza, Kurka, Piotra...ogolnie calego zespolu. Mam nadzieje, ze bedziemy juz grac tylko takie mecze :)
Do nastepnego, pozdrawiam :D
Świetny rozdział :D Czekam na kolejny i zdecydowanie wolę dłuższe ;) Ja w przyszłości pewnie też tak będę jeździć ;P
OdpowiedzUsuńDłuższe rozdziały są fajne :) Niestety w moim przypadku zazwyczaj nadrabiam je dopiero na następny dzień, ale musisz mi to wybaczyć :D
OdpowiedzUsuńMecz był zajebisty!
niewyżyty ten Bartman, oj niewyżyty... Ciekawa jestem co wydarzy się w następnym rozdziale! :*
mecz był zajebisty! :D szczególnie jak ogląda się go z trybun, a nie w telewizorze :D
OdpowiedzUsuńmówię Ci, meega <3
tych emocji nie da się opisać! :D
rozdział świetny <3 czekam na następny :*
Oj wiem coś na ten temat :)
UsuńTaki mecz na oglądany na żywo to coś fantastycznego :D
Jeszcze w zemście przejedzie Zbyszka autem :D
OdpowiedzUsuńPS;Ja tam lubie długie rozdziały :*
Rozdział jak zwykle super! ;D
OdpowiedzUsuńWidzę, że Bartman nie śpi. Znowu coś wymyślił dla Marty. I jeszcze ten strój pokojówki... Nie no, ja chyba zabiłabym go.
No faktycznie, takim gadaniem to siatkarze nie pomogą Marcie zdać tego prawa jazdy, ale musi spiąć tyłek i pokazać, że potrafi. :)
Pozdrawiam ciepło. :*
Patricia