piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 66



"Zwycięstwo jest rzeczą ważną, lecz najważniejszy jest udział w walce."




Wtedy Michał trąca mnie ręką. 

  -Co?!- pytam wkurzony, że wszyscy coś ode mnie chcą . Przekręcam głowę, by spojrzeć na Michała gdy nagle zauważam Zbyszka który patrzył na nas. Chyba słyszał wszystko., a może sam fakt, że kłóciliśmy dało mu do myślenia. Stał z piłką i trzymał  w ręku piłkę. Właśnie miał zagrywać. Odrzucił jednak rzecz na bok i podszedł do nas.


  -Kto jest w szpitalu?-spytał spokojnie.
  -Zbyszek, zaraz dostaniesz żółtą kartkę za opóźnianie gry-odpowiadam
  -Nie obchodzi mnie to! Kto jest w szpitalu?!-krzyczy

*** 

Lekarz pozwolił mi wejść do sali na której leżała dziewczyna. Szybko wbiegłem i usiadłem obok łapiąc za rękę.

  -Ale mnie wystraszyłaś Marta.-mówię.
  -Przepraszam-szepcze.
  -Nie rób tego więcej.....poza tym lekarz powiedział, że bóle nie pojawią się już więcej. Zrobili ci badania i okazało się, że ciągle miałaś w żołądku jakiś kawałek który nie dał rady być strawiony i stąd te bóle.....teraz już będzie dobrze zobaczysz-i pogłaskałem ją po policzku.
  -To dobrze.....a jak mecz?-zapytała

Zaśmiałem się. Ona tu zwija się z bólu ja wariuję, a dziewczyna pyta o mecz.

  -Nie wiem...zaraz zobaczymy.

Wstaję i włączam telewizor. Przełączam na odpowiedni kanał. Natrafiam w tej chwili na dziwną sytuację. Spoglądam na ekran a potem na Martę. Słyszymy wypowiedź  Swędrowskiego.

  -Nie mamy pojęcia co się dzieje. Zbyszek Bartman miał właśnie wykonać zagrywkę gdy podszedł do swoich statystyków...niestety nie mamy pojęcia co tam się dzieje.....nie wróży to nic dobrego. Widzimy tam również Łukasza Wiśniewskiego. Bartman w tej chwili kopie w bandy reklamowe i najprawdopodobniej ma o coś pretensje do pana Kaczmarczyka. Trzeba to jakoś przerwać, bo nie chcemy by doszło do rękoczynów.....i poleciała żółta kartka dla naszej drużyny, za zachowanie Zbyszka. W tej sytuacji powiem Panie sędzio dziękujemy. Uratował pan jednego członka ze sztabu.......W tej chwili Andrea prosi o czas...... Marcin Możdżonek zbliża się  do Bartmana.......


***  

  -Kto jest w szpitalu?!-krzyczy Zbyszek.....-czy to Marta?! O Martę chodzi?!
  -Tak! Wylądowała w szpitalu!-odpowiadam.

Podchodzi w tej chwili do nas Marcin.

  -Jak to w szpitalu Oskar?
  -Normalnie! Miała bóle i Grzesiek zabrał ją do szpitala.-odpowiadam.

Patrzę jak Zibi opiera się rękoma o bandy i spuszcza głowę w dół. Bierze głębokie wdechy, a po chwili podnosi wzrok.

  -Muszę dowiedzieć się więcej.....-mówi.
  -Zibi.....poczekaj. Wiesz, że nie możesz rozmawiać, ani wyjść.-mówi Marcin......-skreślisz nasze szanse na przejście dalej. Proszę cię pomyśl racjonalnie. Skończymy i zadzwonisz.

Zbyszek w skupieniu wysłuchał kapitana i nie sprzeczał się z nim. Przerwa się skończyła i chłopaki wrócili do gry. Każdą piłkę którą dostał Zbyszek przestrzelił, a zagrywki lądowały na aucie....po prostu zawalał wszystkie elementy. Widzę jak Andrea ściąga go i na boisko wchodzi Jarosz. Tą stratę można jeszcze odrobić.


*** 

  -Grzesiek....o co chodzi?-pytam
  -Sądzę, że dowiedzieli się o wszystkim.-odpowiada chłopak.
  -Czyli?-drążę nadal.
  -Że leżysz w szpitalu.
  -Ty pomyślałeś....widziałeś jak na Bartmana to zadziałało. Nie mogłeś poczekać jak skończą?!-spytałam
  -A ty nie mogłaś troszkę w czasie odłożyć swojego bólu?!-zapytał ironicznie.
  -Ha ha.-i odwracam się
  -Przepraszam Marta...ja nie to chciałem powiedzieć....poza tym zadzwoniłem tylko do Oskara by dał mi doktora, więc to nie ja poinformowałem wszystkich tam.

Odwracam się z powrotem do niego.

  -Przepraszam-mówię....-Wiem, że gdybyś nie musiał nie martwił reszty.
  -Oczywiście, że nie. Ale od tego zależało twoje życie.
  -No bez przesady....nie umierałam jeszcze-i uśmiecham się.
  -To dobrze-odpowiada i mocno ściska moją dłoń.
  -Grzesiek dziękuję bardzo za wszystko.
  -Nie ma za co-odpowiada mi i posyła mi uśmiech.

Obserwujemy nadal grę chłopaków. Udało im doprowadzić do remisu. Po drugiej przerwie technicznej grali świetnie. Po chwili jednak trener Kanady prosi o czas. Kamera wtedy robi zbliżenie na Zibiego który leży w kwadracie dla rezerwowych.

  -Wykręć mi numer do Oskara-mówię nie odrywając wzroku od ekranu.
  -Marta.....
  -Proszę.

Chłopak robi to i podaje mi telefon. Słyszę wnerwiającą melodyjkę zamiast zwykłego sygnału. Mógłby zmienić już ją. Po chwili odbiera.

  -Grzesiek co się stało?-pyta przerażony.
  -Z tej strony Marta-mówię.
  -Naprawdę?
  -A czy sądzisz, że Grzesiek potrafiłby tak świetnie mnie udawać?-zapytałam
  -Raczej nie.
  -No właśnie.
  -Jak się czujesz?-zapytał
  -Lepiej już....mogę cię o coś poprosić?-spytałam
  -Oczywiście.
  -Dasz mi na chwilę Zbyszka?

W telefonie nastąpiła głucha cisza, a po chwili pytanie:

  -Widziałaś?
  -Tak widziałam i temu chcę z nim porozmawiać.
  -Będzie ciężko, ale zobaczę co da się zrobić.....daj mi chwilę.


***  

Zadzwoniła! Czyli żyła i było wszystko w porządku. Jakiś ciężar spadł mi z serca. Tylko jak teraz mam sprowadzić Zbycha tutaj? Delikatnie wstaje i wychylam się. Cały czas odwrócony jest do mnie tyłem. Widzę w tej chwili, że spogląda na mnie Rucek. Pokazuję na Zbyszka i na to by przyszedł tutaj do mnie na chwilę. Ruciak kuca obok kolegi i przekazuje mu to. Jednak on nic z tego sobie nie robi. Teraz nakazuje mu żeby go tu przysłał. Rozmawiają przez chwilę. Po chwili widzę Zbyszka podążającego do mnie.

  -Siadaj tu i się schowaj!-pociągając go za rękę i siada na podłodze opierając się o bandy reklamowe.
  -Co ty ode mnie chcesz?!-pyta
  -Ja nic- i podaje mu telefon.

Niepewnie bierze go i  przykłada do ucha.


***  

Po chwili w słuchawce słyszę jego głos.

  -Halo?
  -Cześć Zbyszek-mówię.
  -Marta....Marta.....-powtarza moje imię nie wiedząc chyba co powiedzieć.
  -Spokojnie. Nic mi nie jest już dzięki Grześkowi.-odpowiadam
  -Nie powinienem zostawiać cię w tym stanie-mówi.
  -Nie miałeś innego wyboru....proszę nie martw się już o mnie. Jestem pod opieką specjalisty.
  -Gdy się dowiedziałem, że...
  -Nic mi nie będzie rozumiesz?! Masz mecz do wygrania, a ty zamiast tego kopiesz w bandy i przez to tracicie punkt.....Bartman! Weź się w garść!-mówię stanowczo.
  -Wiesz jak się wystraszyłem gdy usłyszałem, że ktoś jest w szpitalu?!...Jeszcze jak krzyczał to wiśnia, to byłem przekonany że chodzi o ciebie!....bałem się-mówi, a ja nie wierzę po prostu. Bartman boi się czegoś.
  -Bartman jak zaraz nie weźmiesz się za ten mecz i stracicie choćby seta to popamiętasz mnie!.... nie chcę nic już mówić o tym jeśli w ogóle przegracie! Nie chcę rozstawać się z wami tak szybko!
  -Tak jest!-odpowiada, a ja po jego głosie słyszę, że uśmiecha się.
  -A teraz muszę kończyć, bo lekarz przyszedł...i proszę przekaż wiśni, że nic mi nie jest, bo widzę, że w tej chwili jest na boisko.
  -Nie masz pojęcie jak mi ulżyło gdy usłyszałem twój głos.-mówi.
  -Kurczę nie rozczulaj się tak nad tym- i usłyszałam jego śmiech.
  -Zadzwonię potem
  -Dobrze-odpowiadam.

Rozłączam się i oddaje Grześkowi telefon.


***  

Oddałem Oskarowi jego komórkę. Poczułem ulgę, gdy usłyszałem, że nic jej nie jest. Czułem w sobie chęć gry. Wróciłem do kwadratu i stałem z resztą. Gdy tylko z boiska wrócił Łukasz powiedziałem mu o wszystkim. Również ucieszył się z tego. Jak wygraliśmy seta i przenosiliśmy rzeczy powiedziałem trenerowi, że mogę wrócić już na boisko. Niepewnie spojrzał na mnie. Opowiedziałem, że Marta ma się już dobrze. Gdy Jaroszowie nie szło Andrea wstawił mnie.


***  

Widziałam jak wchodzi na boisko. Od wejścia grał świetnie. Punktowe ataki, bloki, 2 asy serwisowe pod rząd. Cieszę się, że pozytywnie wpłynęłam na jego grę, po tym jak wpierw ją zepsułam. Trzeci set poszedł gładko. Wygrana 3:0 bardzo nas cieszyła, zważając, że piękny prezent zrobili nam na dzień dziecka. Grzesiek również cieszył się bardzo.

  -Może powinieneś wrócić do Spały...widzę, że jesteś zmęczony.
  -Myślisz, że cię zostawię tutaj samą?-zapytał
  -...miałam nadzieję, że nie....nie znoszę szpitali.
  -Prześpię się na kanapie.

Pogadaliśmy chwilę i oboje usnęliśmy. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Grześka siedzącego na kanapie. Od razu wstał i usiadł obok mnie.

  -Jak się czujesz?
  -Dobrze..A ty?
  -Ja też. Chyba już zdrowiejemy.
  -Tak-i uśmiechnęłam się.

Kolejny mecz tym razem z Finlandią obejrzeliśmy w szpitalu. Wygrali go gładko 3:0  .Doktor powiedział, że jutro nie ma mowy bym wyszła. Najwcześniej za trzy dni. Super. Czyli mecz z Brazylią również obejrzę na ekranie szpitalnego telewizora. Z jednej strony było mi obojętne czy wygrają czy przegrają, bo czeka ich kara, ale dla drużyny zależało na wygranej jak i mi. Mecz był bardzo wyrównany. Pierwszego seta Polacy, drugiego Brazylijczycy, trzeciego my, czwartego oni. No i czeka nas tie-break.....Krzyczałam za każdym razem gdy zdobyliśmy punkt. Pielęgniarki zaglądały do pomieszczenia patrząc co się dzieje. Grzesiek śmiał się tylko ze mnie. I udało się! Wygraliśmy 15:10, a cały mecz 3:2. Teraz przypatrywałam się chłopakom. Bartman zaczął od ściągnięcia koszulki. Do niego dołączył Igła, potem Kubiak....a to zdrajca mały. Kamera najechała na Pita i Winiara który również pozbyli się górnej części odzieży.

  -Jeszcze mogę wygrać.-szepnęłam.
  -Uda im się.-mówi Grzesiek.
  -Kosa!
  -No co? Ja tam nie chcę mieć żadnej kary.
  -Ty jesteś zwolniony z tego za to, że siedzisz tu ze mną, a poza tym byłeś chory.
  -Aaaa to zmienia postać rzeczy. Nie dadzą rady!-krzyknął i wpatrywaliśmy się w monitor.

Zaraz dołącza Kurek, Jarosz i Żygadło.

  -Rucek nie rób tego tylko.

Widzę jak wymieniają się spojrzeniami,a Rucy, Guma i Możdżon kręcą głowami na nie.

  -Tak!!!! Wygrałam!-krzyknęłam.-Zemsta będzie słodka i piękna!
  -Co wykombinowałaś?-zapytał.
  -Zobaczysz niedługo. Nie mogę ci powiedzieć, bo wtedy nie będzie fajnie.


 ***


  -Ja pierdolę Rucy zjebałeś-krzyczę gdy wchodzimy do szatni.
  -Sory, ale ci ludzie....za dużo... ja się wstydziłem.-tłumaczy się.
  -No dobra trudno....jednak wiesz, że i tak czeka cię kara. Nikogo nie ominie.

Przebraliśmy się i w średnich humorach wsiedliśmy do autokaru. Zastanawiam się co ona takiego wymyśliła.

  -Chłopaki posłuchajcie!-mówi Oskar stojąc przed nami.-Wiem, że przegraliście zakład. Nie mam pojęcia na czym, on polegał......chociaż po tym co zobaczyłem mogę się domyślić...ale mniejsza o to. Mam dla was coś od Marty.- i widzę jak wyciąga dwie płytki.-Kazała dać wam tylko jedną. Na jednej napisane jest ”dla mnie” na drugiej „dla wszystkich”....więc którą chcecie?
  -Którą bierzemy?-odezwałem się. -ja jestem za tą pierwszą czyli dla niej....ta dla wszystkich może pokazywać coś gorszego niż te dzisiejsze.
  -Zibi ma rację. Ja tam też jestem za pierwszą-odezwał się libero.
  -Może być?-zapytałem, a wszyscy pokiwali głowami.
  -Więc macie. -podał mi ją Oskar.-Wrzućcie w laptopa.

I odszedł. Kurek otworzył swój sprzęt i odpalił płytkę. Pojawiła się ona na ekranie.

  -No hej chłopaki. Bardzo cieszę się, że przegraliście zakład i możecie spełnić moje dziwne marzenie. To było pewne, że któryś z was stchórzy. Żałuję tylko, że nie mogłam zobaczyć tego na żywo. No cóż coś teraz o waszej karze. Nie będę wam kazać sprzątać mi pokoju, ani nic z tych rzeczy. Chcę abyście wykonali dla mnie małe show. Stroje dla was czekają pod łóżkiem każdego z was w ośrodku. Jednak zanim to musicie pobawić się w łamigłówkę i dojść do tytuł piosenki....Jest też jeszcze jedna niespodzianka na drugiej płytce którą którą ma dla was Oskar.... Nie pytajcie go, bo on nie zna tytułu. Odgadniecie on zadzwoni i ja powiem czy to ta i czy może przekazać wam drugą rzecz. No to zaczynamy odliczanie. Występ macie wykonać zaraz po przyjeździe do Spały po tych dwóch dniach wolnych. Kocham was......Aaaaa bo bym zapomniała. Małe podpowiedzi.

Chodzi o zespół dwuosobowy...nazwa jego składa się z pięciu liter i jest skrótem od pełnej nazwy, hit, w jednym z teledysków znajduje się pewna chrześcijańska postać, w każdym z klipów jest postać która ma na głowie charakterystyczne brązowe pipppp..... Co tu jeszcze wam powiedzieć. Te video nagrywane jest na plaży, a potem wszyscy przenoszą się do jakiegoś klubu .... Jest to jedna z moich ulubionych piosenek.... i na jednym z występów tańczyłam do niej. Możliwe, że nie widzieliście, ale w Spale trenowałam :)

Zabierajcie się za szukanie i do zobaczenia.

Filmik skończył się. Myślałem,że ją zamorduję.

                                                    ___________________________

Rozdział jest :) Możecie zgadywać co to za piosenka może wam się uda, chociaż myślę, że nie ciężko zgadnąć ;p

WYGRALIŚMY, WYGRALIŚMY!! No co tu dużo mówić :)  Mecz który przyprawił każdego kibica o niejeden zawał. 

15 komentarzy:

  1. Dopiero terax się skapnęłam, że zmieniłaś nazwę profilu xD
    Miałam rację, że Oskar zobaczy Zibiego! Ale im Marta karę wymyśliła! Chciała bym to zobaczyć! Czekam na kolejny!
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz kolejny pokazałaś co to znaczy drużyna. Wszyscy się martwią, szkoda tylko, że Zibiemu nie udało się opanować emocji - ale to wybuchowy facet. Lecz nie dziwie mu się, mimo iż są dla siebie wredni i nie przepadają za sobą (co wydaję mi się już sprawą przedawnioną, po prostu lubią robić sobie na złość) to jednak martwią się o siebie i to jest cudowne.
    Z Martą na szczęście wszystko dobrze i to również cieszy.
    Rucek stchórzył - biedny wystraszył się tłumu.
    A show siatkarzy w strojach przygotowanych przez Martę będzie zapewne genialny. Coś czuję, że komentarz będę pisać z podłogi XD
    Przepraszam za mój mało składny komentarza, ale cały czas są we mnie jeszcze emocje z dzisiejszego meczu. Spodek odleciał i poniósł naszych do zwycięstwa ;)
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo.... jak ja lubie kiedy Zibi sie tak martwi o Marte:)
    Szkoda,że taki krótki rozdział,ja tam uwielbiam te dłuższe :)
    Moja wyobraznia zaczyna działac co do występu siatkarzy w strojach:D
    Oby następny rozdział był dłuuugi :)
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Brakuje mi tańca Marty i Bartka razem z nia ;/ oby szybko wyszła ze szpitala : )
    Ciao ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, jeden z najlepszych :D Jejku, ale się Zbyszek martwił ;) Huhuhu ciekawe co to za stroje ;) Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam chyba pojęcia o jaką piosenkę może chodzić...

    Powtarzam się, wiem, ale Zbyszek coś za bardzo martwi się o Martę. Przecież tak na prawdę oni nie są nawet przyjaciółmi, a tu taka troska w głosie i nie tylko... ;)

    WYGRALIŚMY! Dobrze, że koło boiska były nosze bo jeszcze kilka takich akcji i byłyby potrzebne dla mnie! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że jednak nie były potrzebne i wróciłaś :D

      Usuń
  7. Uf, dobrze, ze ten rozdzial pozytywniejszy od poprzedniego. Marta i Zbyszek to maja juz chyba taka nature, ze zadne z nich nie odpusci. Chociaz zachowanie i troska Zibiego zaskoczyla mnie niesamowicie! Jeszcze tak sie biedak przejal na meczu..a potem jak odpalil..:) ale mnie ma go przechwalac, bo zobaczymy co bedzie w nastepnym rozdziale.. Ciekawe co to za kara... :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyży LMFAO ? . xdd
    Czekam na następny xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz racje :)
      I'm sexy and I know it? :D
      czekam na kolejny :*

      Usuń
  10. Kurde, już myślałam, że ukatrupisz naszą Martę. Dobrze, że to tylko to, a nie coś poważniejszego. :)
    Wiedziałam, że ktoś nie ściągnie tej koszulki. W reprezentacji są osoby odważne i odważniejsze. Czuję, że ciekawa będzie ich kara. Chciałabym zobaczyć ją tak na żywo. ^_^
    Dokładnie. WYGRALIŚMY, KURWA! (przepraszam za słownictwo, ale nie mogłam się powstrzymać ;)) Jezu, co ja wyprawiałam przed tym telewizorem... Nawet rano mama do mnie przyszła do pokoju mnie obudzić i mówi "Słyszałam, że wygrali wczoraj", a ja na to "Ta, pewnie mnie słyszeliście..." No i zgadłam. Słyszeli mnie jak się darłam. ;p Argentyna będzie nasza!!
    Pozdrawiam ciepło. :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem coś o tych pozach przed TV. Moja mama kiedyś powiedziała, że mnie nagra i pokaże co ja wyprawiam.:) Ja mam takie szczęście, że u mnie o tej godzinie nikt nie spał i mogłam do woli krzyczeć :)

      Usuń