niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 72


"W seksie szukamy pociechy, gdy cierpimy na niedostatek miłości."


Miło było rano obudzić się na spokojnie nie widząc twarzy Bartmana. Chłopaki już powoli szykowali się do wyjazdu. Ja także spakowałam się i wychodząc z pomieszczenia minęłam się z Zibim w drzwiach. Zjedliśmy śniadanie i od razu udaliśmy się do hotelu. Wszystko było już w porządku więc zostawiliśmy rzeczy i or razu na halę. Tam szybka przedmeczowa analiza, a potem na boisko. Mecz z Kanadą wygrali 3:0. Dzięki temu więcej czasu na odpoczynek było, albo na szwendanie się po mieście. Ja wybrałam jednak co innego. Przy kolacji poprosiłam Bartka by przyszedł do mnie koło 23:00. Szykowałam mu małą niespodziankę. Założyłam na siebie bieliznę którą ostatnio kupiłam. Umalowałam się i poprawiłam fryzurę. Na wierzch nałożyłam jedwabny czarny szlafrok. Usiadłam na łóżku czekając na Kurka. W końcu ktoś zapukał do drzwi. Uchyliłam je sprawdzając któż to. Był to na szczęście ten na którego czekałam. Wpuściłam chłopaka do środka zamykając drzwi na klucz, aby czasem nikt nie wpadł tu bez pytania. Uśmiechnęłam się do niego zbliżając w jego kierunku. Pocałowałam go od razu co on odebrał chyba jako dobry sygnał, bo rozwiązał mi rzecz, a po chwili ściągał ze mnie bieliznę. Strasznie niecierpliwy był. Równie szybko pozbyliśmy się jego ubrań.

  -Nie powinieneś Bartek-szepczę do niego i pcham na łóżko.
  -I teraz to mówisz kiedy już prawie wchodzę w ciebie?-pyta chwytając mnie za biodra i nakierowując na swoje przyrodzenie.
  -W takim razie bym nie miała wyrzutów pozwól, że to ja dzisiaj będę dominującą stroną.
  -Jak chcesz.

Ta noc była długaaaaa i pełna seksu. Naprawdę było mi z nim dobrze. Nie tylko w aspekcie fizycznym, ale także psychicznym. Przebywanie z nim sprawiało mi przyjemność, dobrze się czułam i nie myślałam tyle o przykrych sprawach.

Gdy obudziłam się chłopaka już nie było. To raczej w zwyczaju dziewczyn jest znikanie po upojnych nocach, a nie odwrotnie. Mam nadzieję, że inni siatkarze nie słyszeli tego co działo się u mnie w pokoju. Przebrana zeszłam na śniadanie. Przyjmujący przywitał mnie soczystym buziakiem. Chłopaki poruszali tylko brwiami i domyślali się pewnie co się tutaj święci. Ale to na razie nic poważnego. Tym razem szybką odprawę udało się nam zrobić w hotelu i potem na salę. Mecz z Finlandią graliśmy o 13:30. Tym razem jedną partię podarowaliśmy rywalowi. Dobrze, że siatkarze nie bawili się długo i dzięki temu wcześniej byliśmy w hotelu. Tam od razu poszedł pomysł wyjścia gdzieś oczywiście tak by Andrea nie widział, bo nie tyle co zabroni, ale nie chcą się mu narażać. O 21:00 spotkaliśmy się przed hotelem. Tym razem postawiłam na taki zestaw. Bartek nie mógł ode mnie oderwać wzroku. Mam nadzieję, że nie uważa nas za parę, bo jak teraz się będę chciała zabawić to może być zazdrosny, a ja tego nie chcę.....nie lubię tego zwłaszcza, że nie jestem z nim oficjalnie.
Szukamy jakiegoś dobrego klubu gdzie można potańczyć. Chłopaki znów wypchnęli mnie w stronę karaoke które w tej chwili leciało. Na szczęście śpiewałam z 4 różnymi osobami. Zawsze raźniej. Trafiła się nam piosenka We are young. Ja przejęłam główną część wokalu. Najlepsze było to, że dziewczyny powiedziały, że żadna nie wyciągnie tego kawałka. Mi też raczej tego nie uda się zrobić, ale nie zdążyłam zaprotestować. I poszło. Bardzo ładnie wszystko współgrało. Nawet ten kawałek gdzie miałam nieźle długo i wysoko zaśpiewać wyszedł perfekcyjnie. Ukłoniliśmy się, a ja podeszłam do chłopaków.

  -Kurczę dziewczyno nie wiedzieliśmy, że tak śpiewasz!-przekrzykuje muzykę Krzysiek zamykając kamerę.
  -Nie mów, że to nagrywałeś.-zrezygnowana mówię.
  -No jasne, że tak! To było zajebiste!
  -Bez przesady po prostu zaśpiewałam i tyle.

Zabawa rozkręcała się coraz bardziej. Siatkarze jednak pili z umiarem. Drink, ewentualnie dwa w porywach do trzech. Siedząc przy barze obserwowaliśmy tańczącą parę która dawała jakiś pokaz. Pamiętam jak coś podobnego mieliśmy w Kędzierzynie....to po tym zaczęły się te kłótnie z Patrykiem, to wtedy pocałowałam Kamila po raz pierwszy.

  -Ma któryś ochotę pójść tam na parkiet i zaprezentować coś w stylu tamtej pary?-rzuciłam pytanie z nudów, bo dobrze wiedziałam, że żaden z nich takim świetnym tancerzem nie jest.
  -Ja chcę-odezwał się chłopak, a gdy podniosłam wzrok i spojrzałam na Bartmana wybuchając śmiechem.
  -Ty i taniec?...proszę cię!
  -No co? Boisz się?
  -Ja? Niby czego?-zapytałam.
  -Że nie dorównasz mi?-on mnie jawnie podpuszczał.
  -Nie.....chcesz się założyć?-zapytałam.
  -Oczywiście, że chcę.

Podaliśmy sobie rękę, uścisnęliśmy, a Kurek przeciął to. Wstałam i oboje wyszliśmy na parkiet. Z głośników poleciał kolejny utwór. Gdy Bartman zaczął wykonywać niektóre kroki, albo obroty byłam w małym szoku. Skąd on takie coś potrafi? Jeszcze te ruchy....on musiał chyba brać jakieś lekcje tańca, bo nie wierzę, że tak sam z siebie się nauczył. Co ja starałam się sprawić mu trudność to on robił coś znowu. Po występie dostaliśmy ogromne oklaski. Oznaczało to tylko tyle, że przegrałam. Gdy siadaliśmy do stolika spytałam Bartmana.

  -Brałeś jakieś lekcje tańca?
  -A czemu pytasz?
  -Bo nie wierzę, że tak sam z siebie nauczyłeś się tego. Tu jest parę kroków z tanga....wiem, bo Kamil nieco mi pokazał.
  -Kiedyś z moją poprzednią chodziłem.
  -Aha....w takim razie co ja muszę zrobić? Rozebrać się przed wami? Wsiąść na jakąś karuzelę?
  -Spokojnie przyjdzie czas na karę.

No to było najgorsze. Wkurzona odeszłam od nich podchodząc do baru. Jakiś koleś postawił mi drinka i zaczął gadać. Fajny do czasu, aż nie zaciągnął mnie na parkiet. Na początku tańczyliśmy. W głowie już nieco mi szumiało, ale byłam jeszcze kontaktująca. Wtedy chłopak złapał mnie za nadgarstek i ciągnął w stronę toalet. Próbowałam się wyrywać, ale chwycił mnie w pasie i pchał przed siebie.

  -Puszczaj mnie!-krzyczałam i waliłam go pięścią po ramieniu, ale on sobie z tego nic nie robił. Zaczęłam się bać. Wtedy też ktoś popchnął go. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Kosoka. Ulżyło mi.
  -Puść panią!-powiedział do niego, a on próbował wraz ze mną go wyminąć. Grzesiu jednak nie dał za wygraną i chwycił go za ramię.- Nie wyraziłem się jasno?! Puszczaj ją śmieciu!

Zrobił to, ale przez to siatkarz dostał pięścią chłopaka prosto w twarz. Siatkarza na chwilę zamroczyło, ale to pewnie ze zdziwienia, bo zaraz rzucił się również na niego. Szarpali się i bili, a ja nie mogłam nic zrobić. Rozdzieliła ich ochrona wyprowadzając obu na zewnątrz. Nasza grupka również wyszła i wszyscy jakoś straciliśmy chęć do zabawy. Zaszłam do sklepu kupując coś co można by było przyłożyć środkowemu, aby nie miał spuchniętego policzka jutro. Zdecydowałam się na puszkę coli prosto z lodówki. Wszyscy czekali przede sklepem na mnie. Wyszłam i przyłożyłam mu ją.

  -Grzesiek dziękuję-powiedziałam.
  -Nie ma za co Marta. Nie mógłbym pozwolić aby coś ci się stało.

Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy z powrotem do hotelu. Przyznam, że nieco wystraszyłam się tego co dzisiaj się stało. Co by było gdyby Grześka nie było tam?....dobra nie będę o tym już myśleć. Położyłam się i chwyciłam za laptopa by dokończyć statystyki. Zanim jednak to zalogowałam się na fb. Po chwili pojawia się nowa wiadomość od Malwiny. Trochę zdziwiłam się, że tak późno pisze, ale potem przypomniało mi się, że u nich jest już rano.

  -Hej Martuś.
  -No hejka Malwa. Co tam u was?-piszę.
  -Wszystko w porządku poza jednym wyjątkiem.
  -Co jest nie tak?-przestraszyłam się nieco.
  -Spokojnie....po prostu ostatnio Hanka do mnie napisała, że zgadała się z paroma dziewczynami siatkarzy i.....
  -No co i?
  -I po prostu padniesz jak powiem ci co one wymyśliły.
  -No to kurczę mów!
  -One chcą zrobić przedstawienie taneczne dla chłopaków i żebyś ty im pomogła.
  -Co?!-krzyknęłam głośno na cały pokój odpisując jej jednocześnie to samo-One chcą dla nich zatańczyć?!
  -Tak..z tego co wiem, to właśnie ja, ty, Ignaczakowa, Winiarska, Hanka i z tego co wiem to Monia chciałaby, ale wiesz no....ona....
  -Wstydzi się?
  -No....Ja myślę, że to fantastyczny pomysł. I powiem ci, że Justyna już zaczęła myśleć coś nad choreografią. Jakąś łatwą, nie za długą, a jednocześnie seksowną. Myślę, że chłopaki padną.
  -One to są szalone.
  -Wiem, ale czemu by nie spróbować. Dziewczyny zaproponowały po tym jak naskoczyły wtedy na ciebie, a po ostatnim twoim występie w telewizji i tych całych wspomnieniach jak chłopaki patrzyli to na ciebie, a potem na waszą czwórkę jak tańczyłyście to dogadały się i skonsultowały ze mną... Prosiły abym i ciebie w to zaangażowała, bo chciały by ktoś im przewodził.
  -Nie!-odpisuje.
  -Jak to nie?!
  -Ja nie będę główną. One na to wpadły...i one będę gwiazdami. Ja mogę tańczyć, ale chcę by wszyscy skupili się raczej na nich. Ja w razie czego pomogę.
  -Jak sobie chcesz. Więc zgadzasz się?
  -Jasne, że tak.....a jak ty je zbierzesz?
  -O to się nie martw. Mamy już swoje sposoby. Przyjadą do Kędzierzyna i poćwiczymy parę razy. Tobie jak zwykle filmiki, a potem przyjedziesz i spróbujecie.
  -Dobrze.....powiedz, że dziękuję za to, że pomyślały o mnie....i spokojnie zadzwonię do Moniki i pogadam z nią o tym.
  -Tak myślałam.
  -Dobra Malwinka ja kończę, bo jest już późno, a mecz jak na złość mamy o 10:50.
  -Kurczę zapomniałam, że u was ta zmiana czasowa......dobranoc.
  -Dobranoc-odpisałam i kończyłam statystyki.

Rano obudził mnie Winiar wpadając do pokoju. Prysznic zimny na pobudzenie i można zejść na śniadanie. Twarz Grzesia nie wyglądał źle. Lekko fioletowe pod okiem, ale tak to jest dobrze.


Na hali byliśmy parę minut po 9:00. Szybko wpadałam do ich szatni otwierając drzwi prawie z kopa. Niestety ktoś dostał tym ciosem. Przestraszona zaglądam za drzwi i widzę Bartmana siedzącego na podłodze i krew pod nogami.Rękę trzyma pod nosem.

  -Kurwa Bartman nikt nie nauczył cię żeby nie stać pod drzwiami? -zapytałam.
  -Ja pierdolę! A skąd mogłem wiedzieć, że jakaś baba wpadnie tu z takim hukiem?!
  -Weź wstań i usiądź na krzesło! Zaraz coś poradzimy na te krwawienie.

Poszłam po chusteczki. Krew leciała niemal ciurkiem mu z nosa.

  -Kurwa jak ja przez ciebie zagram?!
  -A skąd ja to kurwa mam wiedzieć?!

Chłopaki pod nosami śmiali się z tych naszych kurw.

  -Już wiem!-krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia. Znalazłam się na sali i podeszłam do Oskara biorąc od niego moją torebkę. Z kieszeni wyciągnęłam pewne rzeczy i wróciłam do chłopaków. Podeszłam do atakującego rozpakowując to co miałam w ręku.

  -Co to?-zapytał patrząc na to co robię.
  -Jak to co? Tampony.-odpowiadam, a w szatni idzie salwa śmiechu.
  -Po huj ci te tampony?!
  -Dobrze wchłaniają krew...skoro ja ich używam gdy mam okres to i dla ciebie na takie coś będą dobre.
  -I co ja ma z nimi zrobić?
  -Kurwa w dupę sobie wsadzić!...Masz je w nos włożyć!
  -No chyba sobie kpisz!
  -Nie! Mówię śmiertelnie poważnie.
  -Nie ma mowy!
  -Ja nie pytam czy jest czy nie! Masz to zrobić i już!
  -Spierdalaj!- i chciał wstać, ale popchnęłam go na krzesło.
  -Odwróć głowę!
  -Nie!
  -Chłopaki weźcie go potrzymajcie bym mogła mu to włożyć!-krzyknęłam, a przy nim zjawił się Igła który trzymał prawą stronę, po lewej Kurek, a głowę Ruciak. Włożyłam mu te tampony w dziurki i odsunęłam się patrząc na niego. Wyglądał komicznie kiedy z nosa wystawały mu dwie takie rureczki ze sznurkami.

  -Ale Zibi to tampony O.B. Ze skręconymi rowkami, a nie prostymi.-zaśmiałam się. Krzysiu już biegał z kamerą nagrywając atakującego który zakrywał się wszystkim co się dało.
  -No Zbysiu pokaż się-mówił-Kiedyś będziesz miło wspominał tampony w nosie.
  -Ignaczak, bo zaraz i tobie będą potrzebne!

Kłócili się przez jakiś czas. Gdy do szatni wpadł trener złapał się za głowę widząc Zbyszka z czymś w nosie.

  -Zibi co ty masz w nosie?-zapytał.
  -Tampony!-krzyknął libero.

Mina Andrei bezcenna. Ostatnia odprawa przed meczem i idziemy na najcięższy bój z Brazylią. Przed samym wyjściem wyciągnęłam Zbyszkowi te rzeczy z nosa.

  -Widzisz od razu lepiej-stwierdziłam wrzucając je do kosza i wychodząc.

Niestety tym razem nie udało się i polegliśmy 3:1. Wielka szkoda, ale i tak mamy pierwsze miejsce w grupie. Jak fajnie było sobie odpocząć po meczu. Była godzina 13:00 a my już w hotelu. Na poczcie odczytałam wiadomość od Malwiny w którym zawierały się już kroki do układu. Boże kiedy one to wszystko zrobiły? Wzięłam się od razu za przećwiczenie chociaż trochę, bo nie mam pojęcia kiedy one chcą to zaprezentować. Odpoczywałam pracując nad statystykami. Po kolacji znów umówiliśmy się na wyjście na dyskotekę. Tym razem wybraliśmy inną.... Było super. Tańczyłam z chłopakami. Jednak po dłuższej chwili sami ruszyli na podryw. Ja usiadłam przy barze zamawiając i popijając kolejnego drinka. Leciała teraz tak idealna piosenka do tańca, a wokół mnie nie było żadnego z siatkarzy. Gdzie oni się ulotnili? Rozejrzałam się i widzę jak Kurek bajeruje jakąś blondynkę, Piotrek na parkiecie obraca jakąś brunetkę...a ja...sama jak palec. Nagle zobaczyłam, że pewien idiota właśnie odchodził od natarczywej dziewczyny która wręcz wieszała się mu na szyi.

  -Niech stracę.-szepnęłam do siebie i wstałam. 

Po drodze mijając Bartmana chwyciłam go za nadgarstek i wyciągnęłam na środek. Niepewnie spojrzał się na mnie, a ja po prostu zaczęłam poruszać przed nim biodrami w zmysłowy sposób. Nie wiedział co zrobić, ale po chwili zobaczyłam na jego twarzy ten zadziorny uśmieszek i błysk w oku. Obróciłam się i wciąż nie przestawałam wykonywać swych ruchów, gdy poczułam jego ręce na mych biodrach. Przysunął się do mnie tak, że poczułam jego oddech na karku. Ocierałam swoim pośladkami o jego przyrodzenie. Chłopak coraz lepiej się wczuwał, bo dołączył do mnie, a potem nawet przejął inicjatywę. To co wyrabialiśmy na parkiecie można było spokojnie zaliczyć do gry wstępnej. Ruchy nasze stawały się coraz bardziej stanowcze i mocniejsze. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że Bartman tak świetnie operuje pracą bioder. Nie chciałam jednak by to on tu rządził. Narzuciłam mu tępo i ruchy. Widziałam jak bardzo mu się podoba to. Błądził rękoma, po moich biodrach, aż po uda. Odwróciłam się do niego przodem i zarzuciłam ręce na szyję. Wciąż pozostawaliśmy w bliskim kontakcie cielesnym. Tak naprawdę to tylko dolne partie naszego ciała poruszały się w zmysłowy sposób. Bartman patrzył mi wciąż w oczy. Przygryzłam lekko wargę. Wiedziałam jak ten gest wpływa na facetów. Zbliżył swoją twarz na niebezpieczną odległość i spojrzał na moje usta. Jednak opuściłam głowę przyglądając się jego męskości którą zaczęłam lekko odczuwać na swoim udzie. Jemu nie przeszkadzało to. Jak piosenka się skończyła chciałam odejść,ale powstrzymał mnie.

  -Teraz moja kolej-powiedział mi na ucho. Podszedł do didżeja i gadał z nim. Uśmiechnięty wrócił do mnie i chwytając za dłoń przyciągnął do siebie. Nie czekaliśmy długo na kolejny utwór. W tańcu ręce trzymał chyba na każdej możliwej części mojego ciała...a mi? Mi to się po prostu podobało. Chwyciła mnie pod kolanem i zarzucił sobie nogę na biodro, a potem odchylił następnie przyciągając  bardzo mocno. Nie chcąc zostać mu dłużna także krążyłam dłońmi po jego torsie co jakiś czas zjeżdżając i zaczepiając o jego pasek od spodni.

  -Good girl. I know you want it. I know you want it, i know you want it- szeptał mi do ucha w rytm melodii i słów wykonawcy.

Dobrze wiedziałam co oznaczają te słowa.... Dobrze wiedziałam czemu wybrał tą piosenkę. Co dziwne uświadomiłam sobie, że on ma rację. Normalnie pozwoliła bym mu jedynie na to, żeby pieprzył mnie we własnych myślach, ale mój organizm chce czegoś więcej. Czuję, jak błaga mnie abym wyłączyła myśli, moralność i wszystko inne. Żebym poddała się podnieceniu i żeby tylko ono mną kierowało. Pragnęłam by wziął mnie teraz tutaj...no dobra może nie tutaj, ale np. w łazience. Przysunęłam się do niego jeszcze bardziej i założyłam nogę na jego biodro czym wysoko podwinęła mi się spódnica. Nie powiem w tych sprawach Bartman od razu wie o co mi chodzi. Drażni dłonią moje uda zjeżdżając pod spódnicę. Oblizuje zmysłowo wargi i odpycham go od siebie. Nie ma ze mną tak lekko Zbyszek. Tańczę przed nim, a on nie może się powstrzymać by znów nie wziąć mnie w posiadanie. Przy refrenie znów szepcze mi słowa piosenki. Jego oddech drażni mój kark. Czuję na całym ciele ciarki. Boże powstrzymaj mnie, bo zaraz zrobię coś głupiego, ale tak straszną ochotę mam na niego. Gdy muzyka zaczyna cichnąć teraz ja zmysłowo szepczę mu do ucha.

  -Chcę i ty też.

Widzę jak uśmiecha się wiedząc, że dopiął swego, ale to tylko dlatego, że dzisiaj mam ochotę na ostry seks. Podążam w kierunku łazienki czekając jak ten napaleniec w końcu ruszy za mną. Popycham drzwi do damskiej i rozglądam się czy przypadkiem nie ma w niej nikogo. Na szczęście jest pusta. Odwracam się gdy tylko słyszę trzask drzwi. Widzę stojącego Bartmana który lustruje mnie pożądającym wzrokiem.

  -I co teraz będziesz tak stał i patrzył się na mnie zamiast wziąć się do roboty?-pytam przerywając ciszę.
  -Nie rozumiem czemu chcesz pieprzyć się ze mną?-odpowiada mi pytaniem na pytanie.
  -Bo mam dzisiaj taką zachciankę.
  -Chyba mnie nienawidzisz co nie?-dopytuje czym zaczyna mnie irytować. Za dużo pytań zadaje naraz.
  -Wciąż tak jest...jednak skoro nie chcesz to zdaje se innego. Myślisz, że mało facetów ma w tej chwili na mnie ochotę...najgorsze, że u ciebie już trochę zaczęłam-i zjeżdżam wzrokiem na lekkie wybrzuszenie w jego spodniach.-Ale co mi tam jeden taniec i szybki numerek w łazience z innym.-ruszam się i przechodzę koło niego, ale on łapie mnie za nadgarstek. Spoglądam mu w oczy.

  -Wiesz, że to nie będzie delikatny numerek.-stwierdza.
  -Nie chcę nawet takiego...wiem do czego jesteś zdolny.
  -Temu wybrałaś mnie, bo wiem co lubisz?-pyta
  -Wiem jak ty lubisz-uśmiecham się i przygryzam wargi w seksownym grymasie. -Poza tym..-Próba przemówienia skończyła się tak, że nim z lekko rozwartych ust wydałam jakiś dźwięk, już czułam jego szorstki język wijący się wewnątrz. Przesuwał dłońmi po moich biodrach, pupie i piersiach a wargi wpijały się we mnie. Później zdecydowanym ruchem odwrócił mnie o sto osiemdziesiąt stopni i chwilę lizał po karku.
  -Zapamiętasz to do końca życia....a potem będziesz błagać o więcej-szepnął do ucha i pociągnął w stronę jednej z kabin. Wepchnął zamykając na zasuwkę drzwi. Był jak dzikie zwierzę. Znów przyssał się do moich ust. Schodząc pocałunkami na szyję powiedziałam:

  -Proszę bez żadnych czułości! Posuwaj mnie bez litości, ostro, brutalnie.-syczałam mu do ucha,a on zaśmiał się i zabrał się do wykonywania moich poleceń. Spódnicę szarpnął do góry. Jego oczom ukazały się moja czarne koronkowe stringi. Bez żadnego zahamowania zerwał je ze mnie. I to mi się podobało. Polizał swoje palce i dwa z nich wbił we mnie.

  -Aaaa!!-krzyknęłam i zdarłam z niego koszulkę. Nie ma tak dobrze panie Bartman. -Chyba powiedziałam jak chcę!-odezwałam się. Uwielbiałam rządzić w łóżku. Nie zawsze to robiłam, ale z nim gdy byłam to kocham mu rozkazywać. Wiem, że to on chce być panem więc jest dodatkowo jakaś nutka rywalizacji.
  -Zamknij się! Ja tu rządzę!-odpowiedział przyśpieszając ruchy palcami. Tym sposobem doprowadził mnie do orgazmu. -I teraz zaczyna się zabawa!-uśmiechnął się szyderczo. Zauważyłam jak odpina spodnie i wyjmuje swojego członka. Sięgnął po coś do kieszeni i wyciągnął niewielkie kwadratowe opakowanie. Powstrzymałam go przed tym co chciał zrobić.

  -Nie musisz. Biorę tabletki.

Prezerwatywa od razu ląduje na ziemi, a on mocno dociska mnie do ścianki kabiny i wszedł  najpierw delikatnie, rytmicznie. Potem jego ruchy stały się coraz bardziej brutalniejsze. Nogą przycisnęłam go do siebie jeszcze mocniej. Przy każdym jego mocniejszym ruchu drapałam go po plecach. Teraz nie było już cichego pojękiwania. Mój stopień podniecenia wzrastał z każdą chwilą aż przyszedł moment szczytowania potwierdzony przeze mnie głośnym i mocnym jękiem. Bartmanowi zajęło to chwilę dłużej. Poczułam ciepłą ciecz wypełniającą moje wnętrze, a następnie spływającą po udzie.

  -Tylko na tyle cię stać?!-pytam jednocześnie popychając go na kibel. Siada na nim. Nie chcąc przerywać tych wspaniałych przygód biorę się za postawienie jego członka do działania. Odpycha mnie jednak.
  -Nie tym razem!-odpowiada przyciągając mnie mocno do siebie. -Siadaj!-rozkazuje. W tej chwili ja miałam ochotę powiedzieć, że ja tu rządzę, ale nie potrafiłam się oprzeć tej jego stanowczości. Rozsuwając nogi stanęłam okrakiem na nim. Nakierował swój przyrząd, a ja opuszczając ciężar ciała zaczęłam nabijać się na jego męskość. Szło mi to opornie, ale chłopak docisnął moje ramiona przez co szybko zatopił się znów we mnie.

  -Teraz moja kolej!-syknęłam i poruszałam energicznie biodrami do przodu i do tyłu. Czułam jak jego mały rośnie we mnie. Zmieniłam nieco teraz koncepcję. Unosiłam się i opadałam a Bartman pomagał mi przytrzymując za pośladki. Na sobie czułam jego wzrok. Oddech stał się coraz szybszy i głośniejszy. Tym razem ja okazałam się wytrzymalsza.  Po dłuższej chwili dobijania wlał we mnie swoją spermę, powodując że i ja całkowicie odjechałam w pełnym orgazmie. Trwaliśmy w tej pozycji przez dłuższy czas. Słychać było nasze  szybkie oddechy i głośne bicie serce. Spojrzałam na chłopaka. Po czole spływały mu krople potu które wędrowały, aż po jego umięśnionej klacie.

  -Myślisz, że to koniec?!-pyta podnosząc mnie ze swoich kolan.
  -Mam nadzieję, że jeszcze nie.
  -Koniec z wielkim rozmachem. Zerżnę cię suko!

Kazał mi stanąć obok kibla i złapać się rur biegnących nad moją głową. Posłusznie wykonałam jego polecenie. Podniósł moje nogi i oplótł sobie nimi biodra. Z całej siły wbił się we mnie, a ja aż krzyknęłam z bólu. Byłam jak zabawka w jego dłoniach, zabawka która bezwiednie godziła się na wszystko. Teraz mógł robić ze mną co tylko chciał, gdyż umysł którym jeszcze przed chwilą posługiwałam się normalnie był całkowicie wyłączony. Jedyne co mogłam, to odczuwać przyjemność, której poddałam się bez oporów. Poczułam jak jego penis rozbrzmiewa we mnie, jak wsuwa się coraz głębiej i głębiej. Cudowne uczucie, które mogło by trwać wiecznie. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tym jak penetruje moje wnętrze, jak wchodzi i wychodzi i tak w kółko, bez przerwy. Jęczałam głośno, wisząc w powietrzu. W pewnym momencie wszedł we mnie bardzo mocno i głęboko. Aż przygryzłam z rozkoszy wargi i otworzyłam oczy. Pracował tak mocno szybko i mocno, że z moich ust wydobywał się głośny jęk. Zaczęłam poruszać dodatkowo biodrami w taki sposób, jakbym chciała, by robił to jeszcze mocniej. Zaczęliśmy  naprawdę ostro się kochać ,a mi ciągle było mało.

  -Mocniej, mocniej proszę!-krzyczałam.

Objęłam jego biodra nogami. Przycisnęłam go mocno do swojego rozwartego krocza. Rżnął mnie mocno, szybko, brutalnie. Tak jak tego chciałam. Wytrysnął....znowu poczułam tę gorącą falę zalewającą moje krocze.  Wypełnił po brzegi wrzącym sokiem rozkoszy. Czując ten wrzątek we wnętrzu, też eksplodowałam.  Wydałam z siebie ostatni przeciągły jęk. Trwałam w tej ekstazie... w bezruchu... Czułam jak moje sutki wyprężone są do granic możliwości. Wciąż nie przestawał jednak dotykać moich ud. Każdy jego dotyk  moje nerwy odbierały teraz ze zwielokrotnioną siłą. Co on miał w sobie takiego, że po prostu mdlałam pod tym facetem? Wiedział dobrze jak mnie rozpalić. Wiedział jak rżnąć, abym osiągnęła totalny odlot, abym prosiła.... błagała o jeszcze.

Delikatnie postawił mnie z powrotem na ziemię.Bez żadnych słów zaczęliśmy się ubierać. Nie mogłam odnaleźć jednak swoich majtek.

  -Bartman kurwa gdzie moje gacie?!-pytam, a on wychodzi z kabiny.
  -Nie wiem....szukaj-a po chwili słyszę odgłos lecącej wody.

Wkurzona wychodzę i popycham go.

  -Gdzie on są?!-chwytam za jego koszulkę, lecz on zamiast odepchnąć mnie zjeżdża swoją dłonią na moje udo, by po chwili znaleźć się pod spódnicą. Przełykam głośno ślinę czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Usta nasze przywarły do siebie w wyjątkowo namiętnym pocałunku. Pocałunek trwał na tyle długo, że znów czułam pieszczoty chłopaka. Jednak nie pozwolił sobie na za dużo, a jak się później okazało miało to być obmycie z tych naszych soków rozkoszy. Na odchodne pocałowałam go i wyszłam zadowolona z łazienki. Dopadłam szybko chłopaków.

  -To jak wracamy już?-zapytałam na co obaj przytaknęli.
  -A gdzie jest Bartman?-rozglądał się Nowakowski, gdy po chwili dostrzegł go wychodzącego i poprawiającego koszulkę. Stanął obok, a chłopaki od razu zaczęli poruszać brwiami.
  -Co Zbyszek? Zaliczyłeś jakąś, że taki szczęśliwy jesteś?-dopytuje Bartek.
  -Tak-uśmiecha się ukradkiem spoglądając na moją rekcję.
  -Dobra była przynajmniej?-dopytują.
  -Kurewsko dobra. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam ją ponownie, bo mam ochotę na powtórzenie tego.-odpowiada, a ja odwracam się. Patrzymy na siebie.
  -Kurewsko dobra była powiadasz?!-pytam
  -Oooo tak.
  -Dobra idziemy już-przerywa nam Piotrek. Gdy wychodzimy zauważam w tylnej kieszeni chłopaka część mojej bielizny. Zbliżam się do niego na tyle, że szepczę mu.
  -Asia chyba nie byłaby zadowolona z tego, że masz przy sobie bieliznę innej no nie?-mina jego zrzedła i popatrzył na mnie.
  -Za to ja w każdej chwili bez ściągania bielizny mogę cię wziąć nawet tutaj-odpowiada.
  -Wiesz,że to się więcej nie powtórzy. To był tylko jednorazowy wyskok...takie moje widzi mi się.
  -Zmienisz zdanie szybko-odpowiada i dołącza do rozmowy chłopaków. 

W hotelu od razu udaję się szybko do pokoju. Zamykam drzwi na klucz by w razie żądnemu nie zechciało się przyjść w nocy. Właściwie tylko ten jeden przyszedł mi na myśl. Ściągam z siebie ubranie i wskakuje pod prysznic. Myję się bardzo delikatnie. Wciąż boli mnie wszystko po tym co się stało. Opieram czołem o ścianę i zamykam oczy przypominając sobie całe zajście.

  -Boże ześlij mi takiego Bartmana, tylko nie tak wkurzającego, zarozumiałego, dumnego i w ogóle.

Po tym szybko kończę prysznic wycieram się ręcznikiem i kładę do łóżka. Szybko usypiam gdyż jestem zmęczona jak nigdy. A wiadomo czyja to sprawka.

                                                _____________________________

Rozdział jest jaki jest. Wam zostawiam do oceny. Miało być inaczej, ale wyszło tak jak wyszło. Mam nadzieję, że nie zraziłyście się opisami seksu ( nieudolnymi), ale jakimiś. 

No niestety przedwczoraj się nie udało. :( Wczoraj było blisko, ale też nic z tego. Sprawdziło się kto nie wygrywa 2:0 przegrywa 2:3.....Kiedy jednak doszło do tie-breaka i ta piękna seria zagrywek Bartka i było 15:15, potem 16:16 mówię do mojej mamy "Mamo zobaczysz oni biorą przykład z kolegów z Uniwersjady i tie-breaka wygrają do 22" No niestety nie udało się.....ale  "Dumni po zwycięstwie,wierni po porażce" Teraz czekają nas ME...jeszcze pokażemy wszystkim na co stać naszych :)
Złoto Kądzioły i Szałankiewicza, awans do półfinałów chłopaków w Kazaniu. Cóż to był za mecz z Koreą! Emocje!
Całuję :*

6 komentarzy:

  1. bosz .. no przecież Twój blog jest genialny ! czytam caaly czas i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdzialy .te części z seksem też zajebiste hahah wciagnelam się normalnie xd
    boski jest ten blog na prawdę ! wielbie Cię za to że go piszesz , ba zajebiscie piszesz :* calusy i do następnego :*
    Nela

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boszzz! Cuuudo!. <3 Takiego rozdziału to jeszcze nie było :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jest fajnie, ale byłoby jeszcze fajniej, gdyby to nie był Bartman.

    OdpowiedzUsuń
  4. No powiem Ci, ze rozdzial mnie zaskoczyl, a jeszcze bardzo zachowanie Marty i Bartmana..zachowanie tych dwojga jest niezwykle...brakuje mi slow, aby to opisac...
    Maja niesamowity charakter, ktorego chyba nie jestem w stanie ogarnac :p Ale z drugiej strony mozna ich w jakims tam stopniu zrozumiec, ze sa "odcieci od swiata" no i, ze sa nie wyzyci i ciagnie ich do siebie.
    Jestem bardzo ciekawa jak w dalszych rozdzialach to wszystko sie rozwinie..
    Jest naprawde ciekawie i wedlug mnie opisy seksu sa dobre. Podobaja mi sie, wiec mozesz skusic sie o ich wieksza ilosc, jesli bedzie taka potrzeba :) Jestem w 100% na tak. Ogolnie strasznie ciesze sie, ze masz tyle pomyslow na pisanie kolejnych rozdzialow i dziekuje Ci za to :)
    No tak jak juz pisalam, czekam na nastepny rozdzial no i jak rozwina sie "stosunki" Marty i Zbycha.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, cześc :) Zapraszam na nowy rozdział : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ :) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. No no no pasują do siebie tylko jeszcze tego nie wiedzą :)

    OdpowiedzUsuń