wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 63


"Życie jest zmianą. Jeśli przes­ta­niesz się zmieniać, przes­ta­niesz żyć."


Włączam odpowiednią piosenkę i zaczynamy tańczyć. Wtedy też zauważam poruszanie drzwiami. Czyżby nie domknęłyśmy ich do końca? Potem widzę kawałki palców…. A to łajzy! Zaraz ja im dam. Gdy robimy przejście odchodzę od nich każąc im dalej tańczyć. Robią to, ale spoglądają też w moim kierunku. Chwytam za klamkę i mocno pcham drzwi. Słyszę wiązankę przekleństw wydobywającą się z ust mężczyzn. Wyjrzałam i widzę siatkarzy leżących na podłodze.

  -Ładnie to tak podglądać?! Ładnie?!-krzyczę na nich.
  -My tylko....-zaczyna Bartek.
  -Tak chcieliście popatrzeć na dupy i tyle!
  -Nie to nie tak!- odpowiada któryś z nich.
  -Jak nie jak tak!

Wtem obok mnie pojawiają się koleżanki.

  -Co jest?- pyta Ada
  -No widzisz! Podglądali nas!
  -Nie trzeba lepiej było powiedzieć, że chcecie popatrzeć? -kieruje do nich pytanie Justyna, a mnie zatyka.
  -Nie mów, że serio to mówisz! -wkurzona zwracam się do niej.
  -Lepsze to niż mają nas podglądać...więc chcecie?
  -Jasne, że tak-odzywa się Grzesiek.

Posłusznie wchodzą na salkę i siadają na podłogę pod ścianą.

  -Dalej to samo?- pytam
  -Tak to samo.

Podchodzi do mnie Justyna i szepcze na ucho.

  -Pokaż im co potrafisz.-i poklepując odchodzi.

Piosenka znów zaczyna się, a my tańczymy. Widziałam jak im oczy się świeciły gdy wraz z dziewczynami potrząsałyśmy pupami bądź biustem. Gdyby mogli przelecieliby nas tam. Jak skończyłyśmy usłyszałyśmy brawa.

  -Darujcie sobie dobra? -powiedziałam odwracając się tyłem do nich.
  -Marta przećwiczymy to co mamy na tym występie pokazać. Zobaczymy przed chłopakami jak to wyjdzie.-dodała Justa.
  -Żartujesz sobie?! Specjalnie na złość mi robisz?!
  -Nie. Ale co nam zaszkodzi? Chcecie?- zwróciła się z pytaniem do chłopaków.
  -Jasne, że tak.
  -W takim razie dajcie nam chwilę.

Podeszłyśmy do ściany przy której stała nasza torba i wyjęłyśmy z niej rzeczy. Ściągnęłam z siebie spodenki i koszulę, gdyż strój miałam już na sobie. Zapięłam tylko pasek i założyłam inne buty. Dziewczyny zrobiły to samo z tym że dodatkowo miały do nałożenia jeszcze bluzki. To w tym tańcu ja miałam najbardziej skąpe rzeczy. Ten układ było nieco inny z tego powodu, że nie miałyśmy swoich szpilek, a naprawdę wygodne trampki sięgające do łydek. Malwina to umie nam załatwić stroje. To nic, że miałyśmy to, ale taniec wcale nie był pozbawiony elementów erotycznych. Wręcz przeciwnie. Niektóre z figur było mocno zachęcające do seksu. W trakcie żałowałam, że nie ma tu Kamila bym mogła z nim pofiglować. Chociaż gdybym chciała to i któregoś z nich mogłabym wyciągnąć. Może Bartek?....albo Grzesiek? Z tym jeszcze nie spałam, a mogłoby być ciekawie.

  -Boże Marta, o czym ty w ogóle myślisz? Ty całkowicie oszalałaś?!-skarciłam się w myślach. Ale nie tylko chłopaki czasem mają ochotę na seks....Będzie, że naprawdę jestem puszczalska i przeleciałam połowę kadry....ale….no dobra to który dzisiaj Grześ czy Bartek?....nie chcę Bartkowi robić jakiejś nadziei, a ze środkowym to może być mały wybryk tylko jeśli nie ma dziewczyny. Więc dzisiaj on będzie moim celem. Po skończeniu treningu dałam dziewczynom kluczyk do pokoju mówiąc, żeby się rozgościły, a ja muszę jeszcze coś załatwić.

  -Grzesiek mógłbyś mi pomóc z tymi rzeczami? -zapytałam gdy jako ostatni wychodził.
  -Pewnie-uśmiechnął się i podszedł biorąc sprzęt.
  -Poczekaj.-podsunęłam się do niego. -Podobało ci się? -szepnęłam mu do ucha, ocierając swoją nogą o jego.
  -Bardzo. -odpowiedział.
  -Widziałam jak na mnie patrzyłeś.....powiedz mi co wtedy myślałeś.
  -Nic… że bardzo jesteś piękna.....i seksowna.-odpowiedział szeptem. Mimo to słyszałam niemal jak wali mu serce.
  -I? -dopytywałam przejeżdżając palcem po jego torsie kierując go w stronę paska od spodni.
  -I to, że bym cię z chęcią przeleciał-powiedział na jednym wdechu.
  -To zrób to-i podgryzłam mu ucho. Sam położył dłonie na moich pośladkach.-Zrób to, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Jasne? -zapytałam.
  -Tak....ale nie tutaj. Chodź -i pociągnął mnie ku wyjściu z hali. Widziałam jaki jest napalony, Jego męskość rwała się aby w końcu wyjść.

Poszliśmy na zaplecze ze sprzętem. Niestety nie mogliśmy odnaleźć włącznika światła przez co musieliśmy zdać się na siebie. Grzesiek przekręcił kluczyk w drzwiach i podszedł do mnie zachłannie wpijając się w moje usta. Zabrałam się od razu za rozpinanie jego spodni które w przeciągu sekundy spadły na podłogę.
 
  -Marta ja nie mam przy sobie gumek. Mogę jedynie zrobić ci dobrze.
  -Biorę tabletki więc nie martw się.

Udało mi się ściągnąć ten pasek wraz z gatkami i po minucie czułam jak Grzesiek wchodzi we mnie. Z każdym pchnięciem zagłębiał członka coraz bardziej. Przyśpieszył swoje ruchy. Można było usłyszeć dźwięk obijanych o siebie ud. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi. Starałam się stłumić ten jęk rozkoszy, ale z każdą chwilą było coraz trudniej. Chłopak nie patyczkował się i palcami zaczął drażnić też łechtaczkę co doprowadziło mnie na skraj wytrzymałości. Czułam się spełniona gdy dopadł mnie orgazm. Grzesiu dalej pracował przez co szczytował później niż ja. Oboje nadal tkwiliśmy w tej pozycji starając się uspokoić nasze oddechy. Odsunął się ciągnąc mnie za sobą. Przyznam, że nie było to za dobre miejsce na tego typu wybryki. Coś ciągle uwierało mnie w pośladki. Po omacku znalazłam swoje spodenki zakładając je z powrotem. Pocałowałam na koniec Grześka i przekręciłam klucz czekając aż środkowy zapnie się do końca. Gdy zrobił to wyjrzałam patrząc czy nikogo nie ma. Na szczęście droga była wolna. Wróciliśmy po moje rzeczy i ruszyliśmy do naszych pokoi. Oddał mi torbę pod samymi drzwiami.

  -To zostanie między nami dobra? -zapytałam.
  -Oczywiście......dziękuję.
  -Ja też.-cmoknęłam go w usta i weszłam do pokoju.

Dziewczyny siedziały przebrane i czekały na mnie.

  -Gdzie ty się podziewałaś? -zapytała Ada.
  -Musiałam z Grześkiem pogadać.
  -Taaa...pogadać? Tak to teraz się nazywa?
  -Idźcie debilki! -rzuciłam i weszłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i w pidżamie wróciłam do nich.

Siedziałyśmy na łóżku gadając o różnych sprawach.

  -Dziewczyny pomóżcie mi. -mówię.
  -W czym?
  -Podsuńcie mi jakiś pomysł bym mogła zemścić się na siatkarzach.
  -Oj Marta, Marta.-kręciła głową Ada.
  -No co? Oni mogli mnie poprosić o to abym była ich prywatną sprzątaczką w skąpym stroju, a ja nie mogę im czegoś wymyślić?
  -Możesz, ale też chcesz żeby byli twoim sprzątaczkami?
  -Oj tam nie muszą. Wystarczy, że podsuniecie mi coś takiego czego oni nie wykonają na pewno, a zemstą ja się już zajmę.

Siedziałyśmy do późna, a one podsuwały mi pomysły. W końcu wymyśliłyśmy. No z jednej strony będzie to dla nich motywacja żeby na starcie nie skreślić swoich szans na wygraną. Ja jutro sobie pogadam z Bartmanem. Po dwie leżałyśmy na łóżkach. To nic, że miałam gości, ale chłopaki czuli się jak u siebie wparowując do środka rano.

  -Marta dlaczego nie powiedziałaś, że masz takich gości. Zamiast cisnąć się u ciebie odstąpiłbym jednej z was łóżko-poruszył brwiami Bartek.
  -Bartek....ja cię uprzedzam, że wszystkie trzy mają chłopaków, więc daruj sobie.
  -Ale jedna z nich nie.-odpowiedział patrząc na mnie.-Śniadanie już jest więc chodźcie.

Ogarnęłyśmy się wszystkie. Część z chłopaków miała trening na siłowni, a druga część na sali z trenerem. Środkowi ćwiczyli z rozgrywającym poszczególne zagrania…. Że dopiero mieli w pomieszczeniu stawić się o 11:00 z dziewczynami postanowiłyśmy wykorzystać czas na kolejne próby. W strojach ćwiczyłyśmy układ na pokaz w Warszawie. Wtedy też do pomieszczenia weszli siatkarze. Gwizdali kiedy tylko wykonywałyśmy zmysłowe ruchy. Jednak do końca chciałyśmy zatańczyć. Po zatańczeniu całego układu podeszłam do odtwarzacz i wyłączyłam go.

  -No panie nie przerywajcie sobie-odezwał się Zibi.

Zaśmiałam się tylko wystawiając w jego kierunku język. Chłopaki przystąpili do wykonywania ćwiczeń, a my gadałyśmy.

  -To jak zaczynamy? -spytałam.
  -Tak.

Specjalnie stanęłyśmy w takim miejscu, aby słyszał nas Bartman.

  -No co ty Adzia...przecież oni nie dadzą rady tego wykonać! A gdzie tam-machnęłam ręką.
  -Ja widziałam to na własne oczy i naprawdę bardzo ciekawie to wyglądało.-dodała Sarka.
  -Ale heloł....byli  piłkarze, a nie siatkarze. Oni lubią ściągać z siebie rzeczy....żałuję tylko, że nie mogłam na żywo tego zobaczyć-dodaję.
  -Ci to mają ciałka.
  -No na pewno -dodaje Justa.

Kątem oka patrzyłam na reakcje Zbyszka. Czekałam tylko aż podejdzie do nas. Nie myliłam się i po chwili pod pretekstem wzięcia wody znalazł się obok nas.

  -Usłyszałem przez przypadek waszą rozmowę.-zaczął.
  -Ty i przypadek?! Śmieszne .-powiedziałam.
  -Oj dobra......o czym mówicie? Czego my siatkarze nie damy rady zrobić? -pyta i widzę, że jest bardzo ciekawy. Czyli połknął haczyk.
  -Aj Zbyszek to nic takiego takie babskie pogaduszki-odpowiada mu Sara.
  -Powiedzcie. Może i my będziemy w stanie to spełnić, a raczej na pewno. Skoro Marta w nas nie wierzy...- i spojrzał na mnie.
  -Zakład, że nie uda wam się to? -zapytałam wyciągając w jego kierunku dłoń.
  -Tak-uścisnął rękę, a ja czułam szczęście, że udało się.-Więc co to takiego?
  -Powiedz mu Marta.-mówi Ada.
  -No po prostu po ostatnim wygranym meczu macie ściągnąć z siebie koszulki, poruszać się  i w oznace radości przy piosence "hey baby" zacząć nimi kręcić w górze, a potem zrobić na końcu kanapkę.
  -I myślisz, że nam się to nie uda? -zapytał
  -Tak właśnie myślę......dodam też jedno ale.
  -Jakie?
  -Nie może was być mniej niż 9.
  -9?-zaskoczony pyta.
  -Tak...nie mniej i od razu zaznaczam, że nie równo.

Widziałam jego minkę gdy myślał.

  -A co jeśli przegramy mecz?
  -To przegracie zakład. Musicie się dodatkowo spiąć.-odparłam.
  -Wiesz, że jak się uda to szykuj się na porządną karę.
  -Wy także.

Odszedł, a my z całym sprzętem przeniosłyśmy się do innego pomieszczenia. Po wielu godzinach ćwiczeń poszliśmy na stołówkę, na której czekał już na nas obiad.

  -Kosa, a kto cię tak w szyję ugryzł co? -zapytał Bartman śmiejąc z środkowego.
  -Nikt-odpowiedział powracając do jedzenia.
  -No nie wiem czy nikt.

Siatkarze żartowali sobie z biednego chłopaka, a ja dopiero po chwili skojarzyłam od czego to. Boże ja go wczoraj ugryzłam w szyję. Wstałam i podeszłam do chłopaka.

  -Pokaż to Grzesiek. Oni się śmieją, a może to być tylko odbite od czegoś. Może coś miałeś pod głową gdy usnąłeś.

Odchylił głowę i patrzyłam na jego wielką malinkę. Nieco fioletową, nieco purpurową.

  -No może rzeczywiście cię ktoś ugryzł -powiedziałam uśmiechając się.
  -No może i ktoś ugryzł-i skierował wzrok na mnie.

Wrócił do spożywania dalej posiłku. O 16:00 miały przyjechać rodziny siatkarzy, ale mnie już nie będzie o tej godzinie, bo jadę na tournee z dziewczynami po miastach, przy okazji zahaczając o Łódź i moją pierwszą jazdę „elką”.

Szybko minęły te dwa dni. Zarobiłyśmy dobrze, a ja miałam jazdę już za sobą. Zdecydowanie było o wiele lepiej niż z chłopakami. Po przyjeździe mieliśmy cztery dni do pierwszego meczu w Katowicach. Wszystko pięknie się układało. Zbyszek poinformował mnie, że zebrał już ekipę. Wykluczyli tylko Gumę, Możdżonka i Kosoka który nie miał ochoty świecić przed nimi malinką. Mi to tam było wsio rybka który wypadnie i tak wszystkich bez wyjątku czeka kara. Ja każdemu musiałam sprzątać i oni także wszyscy coś dla mnie zrobią. Przeglądałam już w Internecie rzeczy im potrzebne. W końcu trzeba wcześniej zamówić. Poza tym hurtowo zawsze taniej. Szybko uporałam się z tym. Po obiedzie wpadł Bartek. Dzisiaj to z nim rozwiązywałam testy.

  -Dobra, więc jako pierwszy przejedzie ten zielony pojazd, bo....-nie dokończyłam ponieważ chłopak wyrwał mi książkę.-Dlaczego to zrobiłeś? -zapytałam.
  -Chodź.-wstał chwytając mnie za nadgarstek.
  -Gdzie?
  -Przejść się. Musisz oczyścić umysł, bo ta nauka i ciągła analiza meczy nie wyjdzie ci na dobre.

Spojrzałam tylko na niego i nałożyłam na stopy balerinki. Całkowicie wyszliśmy z terenu ośrodka. Prowadził mnie gdzieś w głąb lasu.

  -Bartek? -zapytałam chwytając go mocno za rękę.-A co jak się zgubimy?
  -Nie bój się. Na pewno nie zgubimy-ścisnął mi dłoń i szliśmy ścieżką.

Zatrzymał się dopiero przy jakimś powalonym drzewie. Pociągnął mnie w jego stronę i po prostu usiedliśmy. Milczeliśmy przez co dało się usłyszeć szum wiatru i śpiew ptaków. Było naprawdę fajnie. Oparłam głowę o ramię Bartka i zamknęłam oczy głęboko wdychając powietrze.

  -Dziękuję-szepnęłam i uniosłam twarz przybliżając usta do jego policzka. Chłopak wtedy odwrócił się i nasze wargi spotkały się. Cofnęłam się jednocześnie patrząc w jego niebieskie oczy.
  -Marta....pozwól mi-powiedział zbliżając się znów do mnie. Siatkarz był cierpliwy i spokojny. Zawsze pokazywał mi że mogę na niego liczyć...a ja....ja potrzebowałam właśnie znów kogoś takiego. Kogoś kto na nowo pomoże mi odzyskać dawny stosunek do miłości...do związków, do facetów. Chciałam osoby która wskaże mi uczucia, a nie tylko seks.
  -Dobrze-odpowiedziałam mu, a on delikatnie znów dotknął moich ust. Każdy jego pocałunek był przepełniony czułością i taką delikatnością. Nie zamierzał wtargnąć swym językiem w głąb moich ust, nie miał zamiaru z namiętnością mnie całować. Po prostu złożył na mych ustach buziaka i odsunął się. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Pragnęłam aby ta chwila trwała dłużej. Niestety i to kiedyś musiało się skończyć. Wstaliśmy i wróciliśmy na drogę powrotną. Milczeliśmy. Chcąc zrobić krok do przodu złapałam go za dłoń. Uniósł kącik ust do góry. Tak właśnie doszliśmy z powrotem do ośrodka. Przebraliśmy się i razem poszliśmy na salę w której chłopaki rozgrzewali się już. Ciężko ćwiczyli, a ja jak zwykle miałam łatwiejszą rolę. Tym razem byłam sędzią w tym pojedynku. Jednak nie patrzyłam na tą sytuację co zdarzyła się niedawno i sprawiedliwie sędziowałam. Oczywiście nie obyło się bez ich wygłupów, bo przecież to nie byliby oni. Tego samego dnia wieczorem wyszliśmy sobie zjeść na mieście. Zbyszek z Ignaczakiem wzięli nas do baru sushi, bo mieli ochotę na rybkę. Zajęliśmy dwa stoliki. Fani nie dali im zjeść w spokoju, bo co chwila chcieli autograf i zdjęcie. Jak tylko dokończyliśmy pochodziliśmy jeszcze po tej niewielkiej miejscowości. Do ośrodka wróciliśmy późno. Od razu rozeszliśmy się do pokoi. Wzięłam prysznic i wskoczyłam do łóżka. Szybko usnęłam. Niestety nie pospałam długo, bo mój brzuch miał mi coś do powiedzenia. Zerwałam się z łóżka i wylądowałam nad sedesem. Zwróciłam dzisiejszy posiłek. Jednak wcale nie zrobiło mi się lepiej po tym. Wstawiłam wodę na herbatę. Gdy się zagotowała zalałam nią torebkę i wypiłam. Zanim położyłam się do łóżka zamknęłam jeszcze okno, bo mimo iż było bardzo ciepło mi było potwornie zimno. Położyłam się i opatuliłam kołdrą.....Dwa razy w nocy latałam do łazienki. Jeszcze teraz zatrucia mi brakowało. Z kosmetyczki wyciągnęłam pudełko tabletek. Wzięłam przedostatni apap i poszłam spać. Obudziłam się przez dreszcze które mnie naszły. Wstałam po termometr i znów się położyłam. Dosyć długo czekałam na to by zapipczał.

  -Tylko nie teraz-powiedziałam cicho.

Po słyszeniu pikania wyciągnęłam go.
  -39.0-przeczytałam

Odłożyłam go i sięgnęłam po ostatnią tabletkę.

***

  -Kurde zapomniałem koszulki!....Kuba czekaj na mnie jestem z tobą w parze.-krzyknąłem.
  -Okej Bartman tylko pospiesz się.

Chciałem iść gdy nagle Oskar złapał mnie za ramię.

  -Możesz zajść do Marty i powiedzieć by przyszła już.
  -Wielka księżniczka z niej! -powiedziałem...-uważa że nie musi punktualnie stawiać się na treningi?!
  -Bartman nie prosiłem cię o komentarz tylko o pomoc.
  -Komentarz masz gratis.-odwróciłem się i poszedłem.

Szybko wziąłem koszulkę z pokoju i podszedłem pod jej drzwi. Zapukałem.

  -Marta na trening! -powiedziałem. Jednak dziewczyna nic nie odpowiadała. Powinna chociaż krzyknąć „spadaj palancie” albo coś w tym stylu, a odpowiedziała mi cisza. Zapukałem ponownie. Nic. Nacisnąłem więc na klamkę. Zamknięte.


  -Otwieraj te drzwi!

                                               ________________________________

Wiem, wiem sama jestem zaskoczona tym obrotem spraw. Miało być nieco inaczej,ale tak samo się pisało. Wam zostawiam go do oceny. 
Jak myślicie Marta mu otworzy? Czy może chłopak zrezygnuje i wróci z powrotem? A może ktoś kolejny przyjdzie?

Całuję :*

12 komentarzy:

  1. chciałaby,m zobaczyć zakład w rzeczywistości :D hahah :D
    biedna Marta :(
    chłopaki nigdy nie dają za wygraną! Ktoś jeszcze przyjdzie, a Marta w końcu ulegnie i otworzy :)
    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i Marta z Bartusiem :D nie zmieniaj tego,razem bedą szczęsliwi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marta manipuluje chłopakami jak chce i tylko chce i bardzo dobrze ;)
    Coś czuje, że dziewczyna mu nie otworzy, bo nie ma nawet na to siły. Biedna Marta, mam nadzieję, że uda jej się szybko dojść do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje,że Marta nie będzie w ciązy z Grzesiem.Lubie czytać ,kiedy Marta jest z Bartkiem :D Proszę Cię o wiecej takich wydarzeń z nimi :D np taki spcerek we dwoje :* Bardzo mi się też podobało jak byli na basenie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Marcie nic się nie stało i że nie jest w ciąży z Grześkiem :O I fajnie się czyta, kiedy próbują z Bartkiem być razem, słodkie to!

    Ta piosenka... ach! Przypomina mi zeszłoroczne wakacje w Bułgarii. Przez dwa tygodnie leciała w kółko w moim hotelu i wiąże z nią baaardzo dużo miłych wspomnień. Słuchałam jej dzisiaj wieczorem, bo wzięło mnie akurat na wspomnienia. Wchodzę, czytam rozdział, a tu niespodzianka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz :) Miałabyć inna,ale zdecydowałam się na tą jednak....to może jakaś telepatia :p

      Usuń
    2. hahaha może :D Zastanawiałam się kilka razy skąd wytrzasnęłaś te dziewczyny, których linki tutaj wklejasz :P Za każdym razem zapominałam o to zapytać...

      Usuń
    3. Kiedyś szukałam jakichś filmików tanecznych też do opowiadania i jakoś tak przez przypadek trafiłam na nie... właśnie po obejrzeniu ich zrodził się ten pomysł,że bohaterka z innymi dziewczynami założy swoją grupkę.;) I tak naoglądałam się ich trochę i wybierałam te najciekawsze ;)

      Usuń
  6. Dokładnie.Słodkie to Marta + Bartek :D Proszę Cię aby było wiecej z nimi :* buziaczki i życzę duuuużoo weny twórczej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* Weny nigdy nie za dużo. Każda ilość się przyda :)

      Usuń
  7. Alez Marta kreci tymi siatkarzami..no ale zobaczymy co wyniknie z tego w przyszlosci.
    Biedny Grzesiu z malinka musial chodzic :D
    Mysle, ze Marta nie otworzy, bo na przyklad zemdlala albo cos takiego, ale znajac moje szczescie w "strzelaniu" co bedzie dalej to i tak tak nie bedzie :)
    Do nastepnego :))

    OdpowiedzUsuń