"Życie jest zmianą. Jeśli przestaniesz się zmieniać, przestaniesz żyć."
Włączam odpowiednią piosenkę i zaczynamy tańczyć. Wtedy też zauważam poruszanie drzwiami. Czyżby nie domknęłyśmy ich do końca? Potem widzę kawałki palców…. A to łajzy! Zaraz ja im dam. Gdy robimy przejście odchodzę od nich każąc im dalej tańczyć. Robią to, ale spoglądają też w moim kierunku. Chwytam za klamkę i mocno pcham drzwi. Słyszę wiązankę przekleństw wydobywającą się z ust mężczyzn. Wyjrzałam i widzę siatkarzy leżących na podłodze.
-Ładnie to tak podglądać?! Ładnie?!-krzyczę
na nich.
-My tylko....-zaczyna Bartek.
-Tak chcieliście popatrzeć na dupy i tyle!
-Nie to nie tak!- odpowiada któryś z nich.
-Jak nie jak tak!
Wtem obok mnie
pojawiają się koleżanki.
-Co jest?- pyta Ada
-No widzisz! Podglądali nas!
-Nie trzeba lepiej było powiedzieć, że
chcecie popatrzeć? -kieruje do nich pytanie Justyna, a mnie zatyka.
-Nie mów, że serio to mówisz! -wkurzona zwracam
się do niej.
-Lepsze to niż mają nas podglądać...więc
chcecie?
-Jasne, że tak-odzywa się Grzesiek.
Posłusznie
wchodzą na salkę i siadają na podłogę pod ścianą.
-Dalej to samo?- pytam
-Tak to samo.
Podchodzi do
mnie Justyna i szepcze na ucho.
-Pokaż im co potrafisz.-i poklepując
odchodzi.
Piosenka znów
zaczyna się, a my tańczymy. Widziałam jak im oczy się świeciły gdy wraz z dziewczynami
potrząsałyśmy pupami bądź biustem. Gdyby mogli przelecieliby nas tam. Jak
skończyłyśmy usłyszałyśmy brawa.
-Darujcie sobie dobra? -powiedziałam odwracając
się tyłem do nich.
-Marta przećwiczymy to co mamy na tym
występie pokazać. Zobaczymy przed chłopakami jak to wyjdzie.-dodała Justa.
-Żartujesz sobie?! Specjalnie na złość mi
robisz?!
-Nie. Ale co nam zaszkodzi? Chcecie?- zwróciła
się z pytaniem do chłopaków.
-Jasne, że tak.
-W takim razie dajcie nam chwilę.
Podeszłyśmy do
ściany przy której stała nasza torba i wyjęłyśmy z niej rzeczy. Ściągnęłam z
siebie spodenki i koszulę, gdyż strój miałam już na sobie. Zapięłam tylko pasek
i założyłam inne buty. Dziewczyny zrobiły to samo z tym że dodatkowo miały do nałożenia
jeszcze bluzki. To w tym tańcu ja miałam najbardziej skąpe rzeczy. Ten układ
było nieco inny z tego powodu, że nie miałyśmy swoich szpilek, a naprawdę
wygodne trampki sięgające do łydek. Malwina to umie nam załatwić stroje. To
nic, że miałyśmy to, ale taniec wcale nie był pozbawiony elementów erotycznych.
Wręcz przeciwnie. Niektóre z figur było mocno zachęcające do seksu. W trakcie
żałowałam, że nie ma tu Kamila bym mogła z nim pofiglować. Chociaż gdybym
chciała to i któregoś z nich mogłabym wyciągnąć. Może Bartek?....albo Grzesiek?
Z tym jeszcze nie spałam, a mogłoby być ciekawie.
-Boże Marta, o czym ty w ogóle myślisz? Ty
całkowicie oszalałaś?!-skarciłam się w myślach. Ale nie tylko chłopaki czasem
mają ochotę na seks....Będzie, że naprawdę jestem puszczalska i przeleciałam
połowę kadry....ale….no dobra to który dzisiaj Grześ czy Bartek?....nie chcę
Bartkowi robić jakiejś nadziei, a ze środkowym to może być mały wybryk tylko
jeśli nie ma dziewczyny. Więc dzisiaj on będzie moim celem. Po skończeniu
treningu dałam dziewczynom kluczyk do pokoju mówiąc, żeby się rozgościły, a ja
muszę jeszcze coś załatwić.
-Grzesiek mógłbyś mi pomóc z tymi rzeczami? -zapytałam
gdy jako ostatni wychodził.
-Pewnie-uśmiechnął się i podszedł biorąc
sprzęt.
-Poczekaj.-podsunęłam się do niego. -Podobało
ci się? -szepnęłam mu do ucha, ocierając swoją nogą o jego.
-Bardzo. -odpowiedział.
-Widziałam jak na mnie patrzyłeś.....powiedz
mi co wtedy myślałeś.
-Nic… że bardzo jesteś piękna.....i
seksowna.-odpowiedział szeptem. Mimo to słyszałam niemal jak wali mu serce.
-I? -dopytywałam przejeżdżając palcem po jego
torsie kierując go w stronę paska od spodni.
-I to, że bym cię z chęcią
przeleciał-powiedział na jednym wdechu.
-To zrób to-i podgryzłam mu ucho. Sam położył
dłonie na moich pośladkach.-Zrób to, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć.
Jasne? -zapytałam.
-Tak....ale nie tutaj. Chodź -i pociągnął
mnie ku wyjściu z hali. Widziałam jaki jest napalony, Jego męskość rwała się
aby w końcu wyjść.
Poszliśmy na
zaplecze ze sprzętem. Niestety nie mogliśmy odnaleźć włącznika światła przez co
musieliśmy zdać się na siebie. Grzesiek przekręcił kluczyk w drzwiach i
podszedł do mnie zachłannie wpijając się w moje usta. Zabrałam się od razu za
rozpinanie jego spodni które w przeciągu sekundy spadły na podłogę.
-Marta ja nie mam przy sobie gumek. Mogę
jedynie zrobić ci dobrze.
-Biorę tabletki więc nie martw się.
Udało mi się ściągnąć
ten pasek wraz z gatkami i po minucie czułam jak Grzesiek wchodzi we mnie. Z
każdym pchnięciem zagłębiał członka coraz bardziej. Przyśpieszył swoje ruchy.
Można było usłyszeć dźwięk obijanych o siebie ud. Schowałam twarz w zagłębieniu
jego szyi. Starałam się stłumić ten jęk rozkoszy, ale z każdą chwilą było coraz
trudniej. Chłopak nie patyczkował się i palcami zaczął drażnić też łechtaczkę co
doprowadziło mnie na skraj wytrzymałości. Czułam się spełniona gdy dopadł mnie
orgazm. Grzesiu dalej pracował przez co szczytował później niż ja. Oboje nadal
tkwiliśmy w tej pozycji starając się uspokoić nasze oddechy. Odsunął się
ciągnąc mnie za sobą. Przyznam, że nie było to za dobre miejsce na tego typu
wybryki. Coś ciągle uwierało mnie w pośladki. Po omacku znalazłam swoje
spodenki zakładając je z powrotem. Pocałowałam na koniec Grześka i przekręciłam
klucz czekając aż środkowy zapnie się do końca. Gdy zrobił to wyjrzałam patrząc
czy nikogo nie ma. Na szczęście droga była wolna. Wróciliśmy po moje rzeczy i
ruszyliśmy do naszych pokoi. Oddał mi torbę pod samymi drzwiami.
-To zostanie między nami dobra? -zapytałam.
-Oczywiście......dziękuję.
-Ja też.-cmoknęłam go w usta i weszłam do
pokoju.
Dziewczyny
siedziały przebrane i czekały na mnie.
-Gdzie ty się podziewałaś? -zapytała Ada.
-Musiałam z Grześkiem pogadać.
-Taaa...pogadać? Tak to teraz się nazywa?
-Idźcie debilki! -rzuciłam i weszłam do
łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i w pidżamie wróciłam do nich.
Siedziałyśmy na
łóżku gadając o różnych sprawach.
-Dziewczyny pomóżcie mi. -mówię.
-W czym?
-Podsuńcie mi jakiś pomysł bym mogła zemścić
się na siatkarzach.
-Oj Marta, Marta.-kręciła głową Ada.
-No co? Oni mogli mnie poprosić o to abym
była ich prywatną sprzątaczką w skąpym stroju, a ja nie mogę im czegoś
wymyślić?
-Możesz, ale też chcesz żeby byli twoim sprzątaczkami?
-Oj tam nie muszą. Wystarczy, że podsuniecie
mi coś takiego czego oni nie wykonają na pewno, a zemstą ja się już zajmę.
Siedziałyśmy do późna,
a one podsuwały mi pomysły. W końcu wymyśliłyśmy. No z jednej strony będzie to
dla nich motywacja żeby na starcie nie skreślić swoich szans na wygraną. Ja
jutro sobie pogadam z Bartmanem. Po dwie leżałyśmy na łóżkach. To nic, że
miałam gości, ale chłopaki czuli się jak u siebie wparowując do środka rano.
-Marta dlaczego nie powiedziałaś, że masz
takich gości. Zamiast cisnąć się u ciebie odstąpiłbym jednej z was
łóżko-poruszył brwiami Bartek.
-Bartek....ja cię uprzedzam, że wszystkie
trzy mają chłopaków, więc daruj sobie.
-Ale jedna z nich nie.-odpowiedział patrząc
na mnie.-Śniadanie już jest więc chodźcie.
Ogarnęłyśmy się
wszystkie. Część z chłopaków miała trening na siłowni, a druga część na sali z
trenerem. Środkowi ćwiczyli z rozgrywającym poszczególne zagrania…. Że dopiero
mieli w pomieszczeniu stawić się o 11:00 z dziewczynami postanowiłyśmy
wykorzystać czas na kolejne próby. W strojach ćwiczyłyśmy układ na pokaz w
Warszawie. Wtedy też do pomieszczenia weszli siatkarze. Gwizdali kiedy tylko
wykonywałyśmy zmysłowe ruchy. Jednak do końca chciałyśmy zatańczyć. Po
zatańczeniu całego układu podeszłam do odtwarzacz i wyłączyłam go.
-No panie nie przerywajcie sobie-odezwał się
Zibi.
Zaśmiałam się
tylko wystawiając w jego kierunku język. Chłopaki przystąpili do wykonywania ćwiczeń,
a my gadałyśmy.
-To jak zaczynamy? -spytałam.
-Tak.
Specjalnie
stanęłyśmy w takim miejscu, aby słyszał nas Bartman.
-No co ty Adzia...przecież oni nie dadzą rady
tego wykonać! A gdzie tam-machnęłam ręką.
-Ja widziałam to na własne oczy i naprawdę
bardzo ciekawie to wyglądało.-dodała Sarka.
-Ale heloł....byli piłkarze, a nie siatkarze. Oni lubią ściągać z
siebie rzeczy....żałuję tylko, że nie mogłam na żywo tego zobaczyć-dodaję.
-Ci to mają ciałka.
-No na pewno -dodaje Justa.
Kątem oka
patrzyłam na reakcje Zbyszka. Czekałam tylko aż podejdzie do nas. Nie myliłam
się i po chwili pod pretekstem wzięcia wody znalazł się obok nas.
-Usłyszałem przez przypadek waszą
rozmowę.-zaczął.
-Ty i przypadek?! Śmieszne .-powiedziałam.
-Oj dobra......o czym mówicie? Czego my
siatkarze nie damy rady zrobić? -pyta i widzę, że jest bardzo ciekawy. Czyli
połknął haczyk.
-Aj Zbyszek to nic takiego takie babskie
pogaduszki-odpowiada mu Sara.
-Powiedzcie. Może i my będziemy w stanie to
spełnić, a raczej na pewno. Skoro Marta w nas nie wierzy...- i spojrzał na
mnie.
-Zakład, że nie uda wam się to? -zapytałam
wyciągając w jego kierunku dłoń.
-Tak-uścisnął rękę, a ja czułam szczęście, że
udało się.-Więc co to takiego?
-Powiedz
mu Marta.-mówi Ada.
-No po prostu po ostatnim wygranym meczu
macie ściągnąć z siebie koszulki, poruszać się i w oznace radości przy piosence "hey baby" zacząć nimi kręcić w górze, a potem zrobić na końcu kanapkę.
-I myślisz, że nam się to nie uda? -zapytał
-Tak właśnie myślę......dodam też jedno ale.
-Jakie?
-Nie może was być mniej niż 9.
-9?-zaskoczony pyta.
-Tak...nie mniej i od razu zaznaczam, że nie
równo.
Widziałam jego
minkę gdy myślał.
-A co jeśli przegramy mecz?
-To przegracie zakład. Musicie się dodatkowo
spiąć.-odparłam.
-Wiesz, że jak się uda to szykuj się na
porządną karę.
-Wy także.
Odszedł, a my z
całym sprzętem przeniosłyśmy się do innego pomieszczenia. Po wielu godzinach
ćwiczeń poszliśmy na stołówkę, na której czekał już na nas obiad.
-Kosa, a kto cię tak w szyję ugryzł co? -zapytał
Bartman śmiejąc z środkowego.
-Nikt-odpowiedział powracając do jedzenia.
-No nie wiem czy nikt.
Siatkarze
żartowali sobie z biednego chłopaka, a ja dopiero po chwili skojarzyłam od
czego to. Boże ja go wczoraj ugryzłam w szyję. Wstałam i podeszłam do chłopaka.
-Pokaż to Grzesiek. Oni się śmieją, a może to
być tylko odbite od czegoś. Może coś miałeś pod głową gdy usnąłeś.
Odchylił głowę i
patrzyłam na jego wielką malinkę. Nieco fioletową, nieco purpurową.
-No może rzeczywiście cię ktoś ugryzł -powiedziałam
uśmiechając się.
-No może i ktoś ugryzł-i skierował wzrok na
mnie.
Wrócił do
spożywania dalej posiłku. O 16:00 miały przyjechać rodziny siatkarzy, ale mnie
już nie będzie o tej godzinie, bo jadę na tournee z dziewczynami po miastach,
przy okazji zahaczając o Łódź i moją pierwszą jazdę „elką”.
Szybko minęły te
dwa dni. Zarobiłyśmy dobrze, a ja miałam jazdę już za sobą. Zdecydowanie było o
wiele lepiej niż z chłopakami. Po przyjeździe mieliśmy cztery dni do pierwszego
meczu w Katowicach. Wszystko pięknie się układało. Zbyszek poinformował mnie,
że zebrał już ekipę. Wykluczyli tylko Gumę, Możdżonka i Kosoka który nie miał
ochoty świecić przed nimi malinką. Mi to tam było wsio rybka który wypadnie i
tak wszystkich bez wyjątku czeka kara. Ja każdemu musiałam sprzątać i oni także
wszyscy coś dla mnie zrobią. Przeglądałam już w Internecie rzeczy im potrzebne.
W końcu trzeba wcześniej zamówić. Poza tym hurtowo zawsze taniej. Szybko
uporałam się z tym. Po obiedzie wpadł Bartek. Dzisiaj to z nim rozwiązywałam
testy.
-Dobra, więc jako pierwszy przejedzie ten
zielony pojazd, bo....-nie dokończyłam ponieważ chłopak wyrwał mi
książkę.-Dlaczego to zrobiłeś? -zapytałam.
-Chodź.-wstał
chwytając mnie za nadgarstek.
-Gdzie?
-Przejść się. Musisz oczyścić umysł, bo ta
nauka i ciągła analiza meczy nie wyjdzie ci na dobre.
Spojrzałam tylko
na niego i nałożyłam na stopy balerinki. Całkowicie wyszliśmy z terenu ośrodka.
Prowadził mnie gdzieś w głąb lasu.
-Bartek? -zapytałam chwytając go mocno za
rękę.-A co jak się zgubimy?
-Nie bój się. Na pewno nie zgubimy-ścisnął mi
dłoń i szliśmy ścieżką.
Zatrzymał się
dopiero przy jakimś powalonym drzewie. Pociągnął mnie w jego stronę i po prostu
usiedliśmy. Milczeliśmy przez co dało się usłyszeć szum wiatru i śpiew ptaków.
Było naprawdę fajnie. Oparłam głowę o ramię Bartka i zamknęłam oczy głęboko
wdychając powietrze.
-Dziękuję-szepnęłam i uniosłam twarz przybliżając
usta do jego policzka. Chłopak wtedy odwrócił się i nasze wargi spotkały się.
Cofnęłam się jednocześnie patrząc w jego niebieskie oczy.
-Marta....pozwól mi-powiedział zbliżając się
znów do mnie. Siatkarz był cierpliwy i spokojny. Zawsze pokazywał mi że mogę na
niego liczyć...a ja....ja potrzebowałam właśnie znów kogoś takiego. Kogoś kto
na nowo pomoże mi odzyskać dawny stosunek do miłości...do związków, do facetów.
Chciałam osoby która wskaże mi uczucia, a nie tylko seks.
-Dobrze-odpowiedziałam mu, a on delikatnie
znów dotknął moich ust. Każdy jego pocałunek był przepełniony czułością i taką
delikatnością. Nie zamierzał wtargnąć swym językiem w głąb moich ust, nie miał
zamiaru z namiętnością mnie całować. Po prostu złożył na mych ustach buziaka i
odsunął się. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Pragnęłam aby ta chwila
trwała dłużej. Niestety i to kiedyś musiało się skończyć. Wstaliśmy i
wróciliśmy na drogę powrotną. Milczeliśmy. Chcąc zrobić krok do przodu złapałam
go za dłoń. Uniósł kącik ust do góry. Tak właśnie doszliśmy z powrotem do
ośrodka. Przebraliśmy się i razem poszliśmy na salę w której chłopaki
rozgrzewali się już. Ciężko ćwiczyli, a ja jak zwykle miałam łatwiejszą rolę.
Tym razem byłam sędzią w tym pojedynku. Jednak nie patrzyłam na tą sytuację co
zdarzyła się niedawno i sprawiedliwie sędziowałam. Oczywiście nie obyło się bez
ich wygłupów, bo przecież to nie byliby oni. Tego samego dnia wieczorem
wyszliśmy sobie zjeść na mieście. Zbyszek z Ignaczakiem wzięli nas do baru
sushi, bo mieli ochotę na rybkę. Zajęliśmy dwa stoliki. Fani nie dali im zjeść
w spokoju, bo co chwila chcieli autograf i zdjęcie. Jak tylko dokończyliśmy
pochodziliśmy jeszcze po tej niewielkiej miejscowości. Do ośrodka wróciliśmy
późno. Od razu rozeszliśmy się do pokoi. Wzięłam prysznic i wskoczyłam do
łóżka. Szybko usnęłam. Niestety nie pospałam długo, bo mój brzuch miał mi coś
do powiedzenia. Zerwałam się z łóżka i wylądowałam nad sedesem. Zwróciłam
dzisiejszy posiłek. Jednak wcale nie zrobiło mi się lepiej po tym. Wstawiłam
wodę na herbatę. Gdy się zagotowała zalałam nią torebkę i wypiłam. Zanim
położyłam się do łóżka zamknęłam jeszcze okno, bo mimo iż było bardzo ciepło mi
było potwornie zimno. Położyłam się i opatuliłam kołdrą.....Dwa razy w nocy
latałam do łazienki. Jeszcze teraz zatrucia mi brakowało. Z kosmetyczki
wyciągnęłam pudełko tabletek. Wzięłam przedostatni apap i poszłam spać.
Obudziłam się przez dreszcze które mnie naszły. Wstałam po termometr i znów się
położyłam. Dosyć długo czekałam na to by zapipczał.
-Tylko nie teraz-powiedziałam cicho.
Po słyszeniu
pikania wyciągnęłam go.
-39.0-przeczytałam
Odłożyłam go i
sięgnęłam po ostatnią tabletkę.
***
-Kurde zapomniałem koszulki!....Kuba czekaj
na mnie jestem z tobą w parze.-krzyknąłem.
-Okej Bartman tylko pospiesz się.
Chciałem iść gdy
nagle Oskar złapał mnie za ramię.
-Możesz zajść do Marty i powiedzieć by
przyszła już.
-Wielka księżniczka z niej! -powiedziałem...-uważa
że nie musi punktualnie stawiać się na treningi?!
-Bartman nie prosiłem cię o komentarz tylko o
pomoc.
-Komentarz masz gratis.-odwróciłem się i
poszedłem.
Szybko wziąłem
koszulkę z pokoju i podszedłem pod jej drzwi. Zapukałem.
-Marta na trening! -powiedziałem. Jednak
dziewczyna nic nie odpowiadała. Powinna chociaż krzyknąć „spadaj palancie” albo
coś w tym stylu, a odpowiedziała mi cisza. Zapukałem ponownie. Nic. Nacisnąłem
więc na klamkę. Zamknięte.
-Otwieraj te drzwi!
________________________________
Wiem, wiem sama jestem zaskoczona tym obrotem spraw. Miało być nieco inaczej,ale tak samo się pisało. Wam zostawiam go do oceny.
Jak myślicie Marta mu otworzy? Czy może chłopak zrezygnuje i wróci z powrotem? A może ktoś kolejny przyjdzie?
Całuję :*
________________________________
Wiem, wiem sama jestem zaskoczona tym obrotem spraw. Miało być nieco inaczej,ale tak samo się pisało. Wam zostawiam go do oceny.
Jak myślicie Marta mu otworzy? Czy może chłopak zrezygnuje i wróci z powrotem? A może ktoś kolejny przyjdzie?
Całuję :*
chciałaby,m zobaczyć zakład w rzeczywistości :D hahah :D
OdpowiedzUsuńbiedna Marta :(
chłopaki nigdy nie dają za wygraną! Ktoś jeszcze przyjdzie, a Marta w końcu ulegnie i otworzy :)
do następnego :*
Świetny rozdział i Marta z Bartusiem :D nie zmieniaj tego,razem bedą szczęsliwi :)
OdpowiedzUsuńMarta manipuluje chłopakami jak chce i tylko chce i bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że dziewczyna mu nie otworzy, bo nie ma nawet na to siły. Biedna Marta, mam nadzieję, że uda jej się szybko dojść do siebie ;)
Mam nadzieje,że Marta nie będzie w ciązy z Grzesiem.Lubie czytać ,kiedy Marta jest z Bartkiem :D Proszę Cię o wiecej takich wydarzeń z nimi :D np taki spcerek we dwoje :* Bardzo mi się też podobało jak byli na basenie :D
OdpowiedzUsuńOtworzy :d
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marcie nic się nie stało i że nie jest w ciąży z Grześkiem :O I fajnie się czyta, kiedy próbują z Bartkiem być razem, słodkie to!
OdpowiedzUsuńTa piosenka... ach! Przypomina mi zeszłoroczne wakacje w Bułgarii. Przez dwa tygodnie leciała w kółko w moim hotelu i wiąże z nią baaardzo dużo miłych wspomnień. Słuchałam jej dzisiaj wieczorem, bo wzięło mnie akurat na wspomnienia. Wchodzę, czytam rozdział, a tu niespodzianka! :)
O widzisz :) Miałabyć inna,ale zdecydowałam się na tą jednak....to może jakaś telepatia :p
Usuńhahaha może :D Zastanawiałam się kilka razy skąd wytrzasnęłaś te dziewczyny, których linki tutaj wklejasz :P Za każdym razem zapominałam o to zapytać...
UsuńKiedyś szukałam jakichś filmików tanecznych też do opowiadania i jakoś tak przez przypadek trafiłam na nie... właśnie po obejrzeniu ich zrodził się ten pomysł,że bohaterka z innymi dziewczynami założy swoją grupkę.;) I tak naoglądałam się ich trochę i wybierałam te najciekawsze ;)
UsuńDokładnie.Słodkie to Marta + Bartek :D Proszę Cię aby było wiecej z nimi :* buziaczki i życzę duuuużoo weny twórczej :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;* Weny nigdy nie za dużo. Każda ilość się przyda :)
UsuńAlez Marta kreci tymi siatkarzami..no ale zobaczymy co wyniknie z tego w przyszlosci.
OdpowiedzUsuńBiedny Grzesiu z malinka musial chodzic :D
Mysle, ze Marta nie otworzy, bo na przyklad zemdlala albo cos takiego, ale znajac moje szczescie w "strzelaniu" co bedzie dalej to i tak tak nie bedzie :)
Do nastepnego :))