poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 80


"Bezinteresowna pomoc jest niczym kometa, rzadka i niezwykła"



Podchodzę i otwieram drzwi, a w nich widzę atakującego.

  -Czego Bartman?! Daj spać!
-Ubieraj się i idziemy.-mówi, a ja wybucham śmiechem, lecz po chwili zakrywam usta dłonią przypominając sobie, że jest środek nocy.
  -Coś piłeś? Brałeś?-pytam
  -Nic!..zakładaj coś na siebie i wychodzimy.
  -Kurwa Bartman przestań sobie jaja robić! To mnie wcale nie śmieszy. Ja chcę spać.
  -Obiecuję ci, że nie pożałujesz...-mówi, a ja mimo iż na korytarzu jest ciemno widzę w jego oczach ogniki. Tylko co on kombinuje?
  -Daj mi 10 minut.-odpowiadam i znikam za drzwiami. Sama chęć sprawdzenia jego pomysłu spowodowała, że zgodziłam się na to. Wciągam dżinsy i swój ulubiony t-shirt. Włosy związuje w kitkę, a na nogi zakładam trampki. Chwytam w locie jeszcze sweter i wychodzę do niego.

  -To zdradź mi ten twój świetny pomysł.
  -Chodź!-i łapie mnie za dłoń. Nie wyrywam jej gdyż nie mam zamiaru nigdzie potknąć się w tych ciemnościach. Wychodzimy z ośrodka i podążamy w kierunku parkingu. Gdy tam dochodzimy Zbyszek zatrzymuje się. Patrzę nie wiedząc co ma teraz zamiar zrobić.

  -Łap!-krzyczy, a ja odruchowo wyciągam ręce i ląduje w nich pęk kluczy. 
  -Po co mi to?-pytam
  -Jedziemy. W końcu chcesz się nauczyć jeździć.-uśmiecha się i otwiera sobie drzwi od zielonego forda. Patrzę na niego gdy siedzi sobie w samochodzie przywołując mnie ręką. Zszokowana omijam auto i wsiadam na miejsce kierowcy. 

  -Zbyszek, ale to auto Andrei.-mówię i wkładam kluczyk do stacyjki, ale nadal nie odpalając. 
  -No to co.-wzrusza chłopak ramionami i włącza radio.
  -Pozwolił ci?-pytam.
  -Gdyby mi pozwolił, to myślisz, że jechalibyśmy nim w nocy?-zapytał spoglądając na mnie.
  -W takim razie ja nigdzie nie pojadę!

Siatkarz wywraca oczami i kładzie swoją dłoń na mojej.

  -Co ci szkodzi? Wiem, że bardzo tego chcesz. Taka lekka nutka niebezpieczeństwa.....Przejedziemy się parę razy i odstawimy autko nie naruszone nawet.
  -Jesteś tego pewny?-pytam
  -Oczywiście, bo wierzę w ciebie.-uśmiechnęłam się, ale wtedy coś w głowie mi zaświtało.
  -A co chcesz w zamian ode mnie?-pytam.
  -Czemu od razu coś chcę?
  -Bezinteresownie mi pomagasz....to trochę dziwnie.
  -Nie wiem czemu. Myślę, że spokojnie zdasz te prawko, bo umiesz jeździć. Ja to wiem...chłopaki też to wiedzą.
  -To czemu mnie wtedy zabraliście do Olsztyna?
  -Pomysł Igły....chcieliśmy ci tylko pokazać, ale nie sprawić byś przez nas chciała zrezygnować z tego na co tak ciężko pracujesz i na co my pracujemy pomagając ci. Mam nadzieję, że to wszystko nie pójdzie w las i potem kiedyś za 30 lat pochwalisz się swoim dzieciom, że siatkarze pomagali ci w zdaniu prawka.....jesteś silna i dasz radę, bo wierzę w ciebie, bo jak nikt inny wciąż starasz się...

To było naprawdę miłe. On jedyny sam mi proponuje, żeby poćwiczyć jazdę....na dodatek mówi takie rzeczy. Chłopaki pomagają mi tylko z teorią wykłócając się przy tym niemiłosiernie, a gdy przychodzi do praktyki to żaden z nich nie chce ze mną jechać. Doskonale pamiętam jak po moim pierwszy razie Igła i reszta spółki wyskoczyła z auta i całował ziemię, że dojechaliśmy bezpiecznie. 
Ulegam w końcu. Uśmiecham się i wyrywam mu dłoń po to aby odpalić samochód. Gdy udaje mi się powoli instruowana przez Zibiego wyjeżdżam na drogę.

  -To gdzie teraz?-pytam
  -Prosto. Wyjedziemy kawałek za miasto, zrobimy parę rundek i wrócimy.
  -Dobrze.

I pojechaliśmy. Wiadomo chłopak ciągle mi pomagał. Naprawdę doceniam to. Przez drogę Zbyszek opowiada mi jak on uczył się jeździć. Było fajnie do czasu.....do czasu, aż nie spojrzałam w lusterko.

  -Bartman czy mi się zdaje czy ktoś za nami jedzie?-pytam, a chłopak od razu patrzy 
we wsteczne lusterko.
  -Tak, ale to pewnie jakiś kierowca. Strach troszkę po ciemku wyprzedzać. W każdej chwili na takich wiejskich drogach może ci coś wyskoczyć.

Odetchnęłam z ulgą ,ale nie na długo. Zobaczyłam teraz w lusterku czerwono-niebieskie światło i charakterystyczny dźwięk oznaczający policję.

  -O żesz kurwa!-krzyknął Bartman.
  -Wyjąłeś mi to z ust....i co teraz?-pytam, a ręce i nogi trzęsą się mi jak galareta.
  -Musimy zjechać...ale teraz już jest po nas.-dodaje.

Patrzę na niego i robię to co mi każe. Policja staje za nami.

  -Szukaj dokumentów-mówi.
  -To nie wziąłeś ich?!
  -Powinny być w boczku z twojej strony.

Przeszukałam go dokładnie. 

  -Nie ma nic!-krzyczę.
  -To jesteśmy w czarnej dupie!-odpowiada, a po chwili słyszymy ciche pukanie w szybę. Patrzę na Bartmana, a on szepcze tylko „zostaw to mnie”. Uchylam okno i wsuwa się do środka głowa policjanta.

  -Starszy aspirant Tadeusz Nowak.-przedstawia się i pokazuje nam swoją legitymację -Dokumenciki poproszę.-mówi.
  -Dobry wieczór panie władzo. Atakujący reprezentacji Polski Zbigniew Bartman-również tak jak policjant przedstawia się chłopak, a ja o mało nie wybucham śmiechem. Facet patrzy na mnie, a ja od razu przybieram poważny wyraz. -Jaka jest przyczyna naszego zatrzymania?-dopytuje Zibi.
  -Kręcicie się tutaj i zostałem wezwany do sprawdzenia.
  -Przepraszamy. Uczyłem...-i patrzy na mnie....-moją dziewczynę jeździć. Niedługo ma zdawać prawko-mówi, a ja robię oczy i przyglądam się mu. Odpowiada mi uśmiechem.
  -Czyli, że pani prowadzi auto nie posiadając prawa jazdy?-podirytowany lekko pyta policjant.
  -Ale my naprawdę już będziemy zjeżdżać do Spały.
  -Czy jakieś dokumenty potwierdzające iż auto jest pańskie są?-pyta ponownie, a Zibi  udaje, że szuka ich w schowku.
  -...no niestety nie wziąłem.
  -Czy dowód mamy?-zapytał policjant.
  -Panie władzo, czy nie dałoby się tego jakoś załagodzić?
  -Przepraszam, ale nie. Proszę opuścić pojazd!

Oboje wychodzimy z auta i stajemy przy nim.

  -A może bilety na Ligę Światową, sprawią, że zapomni pan o całym zajściu?-pyta siatkarz.
  -Tak nie będziemy się bawić! Jedziemy na komendę! Dodatkowo kara dla pana za próbę przekupienia funkcjonariusza-600 zł, kradzież auta-100 zł, brak dokumentów-300 zł.....a dla pani- i spogląda na mnie, a po chwili pisze coś- 400 zł za prowadzenie auta bez żadnych uprawnień, 300 brak dokumentów..-wręcza nam kwitki i zaprasza do radiowozu.

  -A co z autem?-zapytałam
  -Zostanie odholowane.-odpowiada, a my wsiadamy do auta policjanta. Ruszamy szybko, a ja od razu nachylam się w kierunku Zbyszka i szepczę mu na ucho:

  -Andrea nas za to zabije....zanim oczywiście wyrzuci z kadry.
  -Przestań! Nie zrobi tego.
  -I wiesz co nie miałeś racji.
  -W czym?- i spogląda na mnie.
  -W tym, że nie będę tego żałować....ja już żałuję.-mówię i odsuwam się od niego.

Gdy dojeżdżamy na komisariat zostajemy wsadzeni do dwóch cel. Plusem było to, że przedzielone były kratami dzięki czemu mieliśmy ze sobą kontakt. To było niezłe widzieć jak osoby siedzące z nami w celi przypatrywały się siatkarzowi. Przecież nie codziennie na policji ląduje sportowiec.

  -Zrób coś!-syczę.
  -Już, już-odpowiada i podchodzi do kraty prosząc o rozmowę z tym policjantem. Na nic jednak zdają się jego prośby. Siada i opiera się głową o kraty.

  -Kurczę Marta nie wiem co mam robić.
  -No ja tym bardziej! Zachciało ci się brać auto trenera....Jak teraz wyjdziemy stąd?-pytam
  -Może pozwolą zadzwonić nam do kogoś?-zadaje mi pytanie, a ja wzruszam ramionami.
  -Sory Zibi, ale telefonu ze sobą nie wzięłam. Numerów nie znam, bo każdego mam wpisanego odpowiednio i tylko wybieram.
  -Tak?...to do Ignaczaka jaki numer jest?
  -#16, ty #09, Piter #01...mówię ci każdego ci powiem, ale numeru nie znam.
  -Cholera! Ja też żadnego nie znam....chociaż..-i milknie.
  -Bartman czyj numer znasz?!
  -A jak myślisz?-i patrzy na mnie.
  -Kubiego.
  -Właśnie.
  -To idź i zadzwoń do niego.
  -Nie ma mowy!
  -Kurde Bartman! Przestań dąsać się na niego i idź zadzwonić jak ci pozwolą! Ktoś musi nas stąd wyciągnąć!
  -Nie Marta!-i odwraca się.

Okej! Czas zastosować bardzo drastyczne środki. Kładę mu dłoń na ramieniu, a potem na policzku.

  -Zbyszek proszę cię....ja nie chcę tu być....chcę wrócić do ośrodka już.-mówię najmilej jak potrafię. Przygląda się mi chwilę,a potem wstaje. Dostaje pozwolenie na jeden telefon. Nie słyszę o czym z nim rozmawia, ale zapewne nie jest to łatwa rozmowa tych dwóch uparciuchów. Kiedy wraca od razu zadaje mu pytania.

  -Powiedział, że coś wykombinuje.-odpowiada atakujący.
  -Dzięki, że jednak zadzwoniłeś.
  -Musiałem.-odpowiada opierając się plecami o ścianę. 

Po godzinie na komisariacie zjawia się Kubiak i Anastasi. Nie! No on to jest okropny. Miał to sam załatwić, a on jeszcze trenera nam tu sprowadził. Rozmawiali z komendantem głównym. Udało się załagodzić konflikt z jakimś oskarżeniem o kradzież auta, bo Andrea zeznał, że pozwolił na wzięcie go. Jednak uniknięcia zapłacenia kary nie udało się sprawić, ale dzięki temu będziemy czyści. Szczególnie zły wpływ miałoby to na Bartmana gdyby dowiedziała się o tym prasa. Kiedy spoglądam na zegarek wskazuje on 6:10. W ciszy wsiadamy do auta Miśka. Panuje taka niezręczna atmosfera. W połowie drogi trener każe się zatrzymać i wysiąść mi i Bartmanowi. Otwiera okno i mówi nam.

  -Macie dojść do ośrodka na godzinę 8:00. Jeśli nie zrobicie tego czeka was gorsza kara niż tą na którą zasługujecie-i wraz z Michałem odjeżdżają. 

Świetnie! Trener zostawił nas w szczerym polu i pojechał. Nie wiele myśląc ruszyliśmy, bo tylko to nam pozostało. 

  -Marta zapłacę twój mandat.-odzywa się atakujący.
  -Przestań! Ja sama na to zgodziłam się więc zapłacę go.
  -Ale czuję się winny.
  -Daj spokój! Gdyby nie ta kara Andrei, to powiem, że nawet zabawnie wyszło. Pierwszy raz wylądowałam na komendzie policji. Zawsze marzyłam aby przejechać się radiowozem.

I oboje zaczęliśmy śmiać.

  -Ale dziękuję ci.-dodaję.
  -Za co?-pyta
  -Za to, że sam zaproponowałeś mi jazdę. Zazwyczaj uciekaliście gdy miałam jechać z którymś z was.
  -Nie jest tak źle. Teraz jechałaś bardzo dobrze...i gdyby nie fakt, że policja..
  -No tak. 

Mimo iż jest lato, o tej godzinie było chłodno. Najgorsze, że sweterek został w aucie trenera. W jednej chwili na moich ramionach ląduje bluza Zbyszka. 

  -Dziękuję.
  -Proszę.
  -Daleko jeszcze?-pytam
  -Gdzieś z 6 km.
  -My nie zdążymy!
  -Zdążymy......to chodź podbiegniemy trochę. 

Złapał mnie za dłoń i biegliśmy przez dłuższy czas. I potem na zmianę spacer, truchcik, czasem szybszy bieg. Cali czerwoni wbiegliśmy na teren ośrodka bo była za dwie ósma. Przybiegliśmy na salę na czas. Chłopaki obserwowali nas nie wiedząc co się dzieje. 

  -Zapraszam do treningu.-powiedział Andrea, a ja usiadłam na ławce.
  -Marta ty też. 
  -Ale trenerze...-zaczynam się tłumaczyć.
  -Zatorski daj jej drugą parę swoich spodenek i koszulkę. 

Patrzę na to jak Paweł podaje mi swoje rzeczy. Chowam się w kącie i przebieram. To nic, że dostałam najmniejszy z możliwych rozmiarów, ale i tak wszystko na mnie wisiało. Zawiązałam sznureczki przy spodenkach jak najmocniej by mi nie spadły. Po bokach koszulki widać było mój różowy stanik. Świetnie po prostu super. Czułam się właściwie jakbym bez bluzki była. A właściwie może i lepiej zdjąć ją całkowicie, bo i tak odkrywa więcej niż zasłania?

Nikogo dzisiaj nie oszczędzano. Wykonywałam wszystkie ćwiczenia jak chłopaki. Oczywiście i skakać do bloku musiałam i atakować i inne elementy siatkarskie. Widać, że Andrea jest bardzo wkurzony. Chłopaki dziwili się co dzisiaj go ugryzło, ale już nie chciałam odzywać się, że to moja i Bartmana wina. Kiedy skończyliśmy my z Zibim musieliśmy posprzątać na sali wszystko. Ze mnie lało się jak nigdy. Tak mokra i wycieńczona nie byłam nigdy. Kiedy skończyliśmy padłam na podłogę. Siatkarz podszedł do mnie i zrobił to samo.

  -Ja już nie dam rady-mówię.
  -Marta ja się boję, że to jest dopiero początek.-oznajmia spokojnie. 
  -Nie strasz mnie proszę!
  -Wierz mi mam nadzieję, że się mylę.

Po 10 minutach wstaliśmy i poszliśmy do pokoi. Wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Nie byłam wcale głodna. Chciałam jedynie spać. Tak też zrobiłam, ale nie trwało to długo, bo do pokoju wpadł Anastasi. 

  -Zapraszam na kolejny trening koleżanko!-powiedział, a ja posłusznie wstałam i przebrałam się szybko. 

Ruszyliśmy od razu na salę. Znów grałam z chłopakami. Anastasi wyszedł gdzieś, a trening prowadził Gardini. On nie wiedział chyba o tych wybrykach, bo dał nam małe luzy nie pozwalając jednak całkowi zaprzestać gry.

  -Chłopaki wiecie co? Obrażam się-mówię do nich.
  -O co?-pyta Winiar.
  -Bo jak gracie.....albo trenujecie sami, to po dobrze wykonanej akcji schodzicie się w kółeczko i klepiecie po tyłkach.
  -No i?-dopytuje Piter.
  -Jak ja jestem to już tak nie robicie.-odpowiadam opierając dłonie na biodrach.
  -Bo ty jesteś dziewczyną-tłumaczy Ignaczak.
  -I co z  tego?! Zawsze marzyłam, by stanąć kiedyś z wami w tym kółeczku, po dobrze wykonanej akcji i klepnąć.

Chłopaki zaśmiali się tylko spoglądając na siebie i na mnie.

  -Okej jak chcesz to ja się mogę zgodzić-podnosi dłoń Bartek i przechodzi na moją stronę boiska. 
  -Ja też-odzywa się Piter stając obok przyjmującego.
  -Więc ci co chcą zostają na tej połowie, a ci co nie na tamtą-informuje Kurek. 

No trochę więcej się zebrało na mojej stronie niż 6. Jakoś uzgodniliśmy co i jak. I po każdej udanej akcji zbiegaliśmy się i klepaliśmy. Ależ ja miałam z tego frajdę. Jedni dostawiali ode mnie mocniej inni lżej. Było zabawnie dopóki na salę nie wrócił Anastasi który znów dał nam wycisk. Nie było nam znów do śmiechu.

Po jakimś czasie ja już najzwyczajniej w świecie nie dawałam rady. Po treningu trener zostawił  mnie i atakującego.

  -Nie rozumiem jak mogliście to zrobić?! Dlaczego?! Słucham!
  -To moja wina-odzywam się.-poprosiłam Zbyszka żeby pojeździł ze mną. Niedługo zdaje prawko i chciałam się pouczyć.
  -To ja ukradłem kluczyki do auta trenera.-odzywa się, a ja patrzę na niego. Miałam zamiar wziąć całą winę na siebie.
  -Zawiodłem się na was! Mógłbym ukarać was wykluczeniem z kolejnego wyjazdu, ale za bardzo potrzebuję waszej dwójki.... Od dzisiaj będzie sprzątać, po każdym treningu, a ty Marta na przerwach w trakcie meczy będziesz pomagała siatkarzom, zaklejała im palce, pomagała rozciągać, podawała napoje, ręczniki.
  -Ale przecież ja siedzę daleko.
  -Słuchawka moja się popsuła i na najbliższych meczach ty będziesz siedziała obok mnie i przekazywała wiadomości od Oskara nadal pracując.
  -Rozumiem.
  -I musicie zapłacić za przyprowadzenie mojego auta.-dodaje
  -Oczywiście-odzywa się Zbyszek-za godzinę samochód powinien być z powrotem na placu....Jeszcze raz przepraszamy i obiecujemy, że to się więcej nie powtórzy.
  -Mam nadzieję-odpowiada i wychodzi. 

Ja siadam na podłodze, aby złapać oddech. Nie mam siły nawet dojść do pokoju.

  -Chodź Marta.
  -Idź! Ja zaraz dojdę....muszę chwilę odpocząć.
  -Ciężkie treningi mamy no nie?
  -A uważasz, że ja mam łatwo tańcząc?-pytam go.
  -Nie.....w życiu nikt nie ma łatwo.
  -No właśnie.

Nagle chłopak kuca przede mną tyłem.

  -Wskakuj!-i pokazuje na swoje plecy.
  -No co ty Zibi....
  -No wsiadaj! 

Zastanowiłam się chwilę, a potem objęłam go dłońmi za szyję i oplotłam talię swoimi nogami. I tak poszliśmy do budynku. Dziwiłam się, że on ma jeszcze siłę mnie nosić. Postawił mnie pod moimi drzwiami. Podziękowałam i weszłam od razu pod prysznic. Usiadłam do łóżka i zabrałam się za robienie statystyk. Wtedy też ktoś zapukał do moich drzwi. Zobaczyłam Bartka trzymającego w rękach tacę z kolacją. Zdjęłam z kolan laptopa i czekałam aż podejdzie. Postawił mi jedzenie na nogi i usiadł obok.

  -Przyniosłem kolację, bo cały dzień nie zjadłaś żadnego posiłku.
  -Przepraszam. Po prostu byłam tak zmęczona, że jedyne o czym marzyłam to spanie.
  -Co zrobiłaś takiego, że Andrea kazał ci trenować?
  -Długa historia.
  -Mam czas.

I opowiedziałam mu wszystko. Od przyjścia Bartmana w nocy, kradzieży auta, jeździe, policji, komisariacie, aż po powrót piechotą.

  -O mój boże!- i zaczął się śmiać.-Naprawdę ukradliście jego auto?!
  -No tak...przecież widziałeś jaki był cięty dzisiaj na wszystkich. Na komisariacie zjawił się z Michałem, bo tylko Bartman znał jego numer. Nie był chętny do zadzwonienia do niego, ale był zmuszony by to zrobić, bo nasza dwójka idiotów zostawiła komórki w ośrodku.

Kiedy zjadłam Bartek chciał odnieść tacę, ale poprosiłam go aby został. Zrobiłam mu miejsce obok siebie i poszliśmy spać.

                                      ______________________________

Mia tym razem się nie pomyliłaś i odgadłaś, że to Bartman. :) 
Parę z was obstawiało nawet Patryka. Ale nie to nie on. 

To już 80 rozdział. Po prostu sama nie wierzę, że tak daleko już zaszłyście ze mną. A tak piszę i piszę te opowiadanie i końca nie widać. :)

Ten rozdział z dedykacją dla blokskok atak która wczorajszy komentarz pisała z drogi do Zakopanego :**  Dzisiaj to bohaterowie wybrali się w małą podróż :) Mam nadzieję tylko, że nie miałaś takiej przygody jak oni ;p

Jak podoba się taka mała przygoda? Mówiłam, że moje pomysły zaskakują mnie samą. Ten narodził się w ostatnim momencie i wiedziałam, że muszę go wykorzystać. 
Pozdrawiam i komentujcie :)

5 komentarzy:

  1. Oho, na reszcie coś zgadłam - tyle wygrać ;)
    Nie sadziłam jednak, że Bartman przyjdzie z taką propozycją.
    Sądzę jednak, że nocna przygoda może mieć wiele dobrego, a chodzi mi o to, że może dzięki temu Zbyszek i Michał się pogodzą.
    Andrea wkurzony nieźle dał im w kość. Mimo to na treningu nie zabrakło pozytywnego akcentu :)
    Bartek jaki troskliwy przyniósł Marcie kolacje :D
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu ale nabroili xD
    Czyżby nadszedł czas na pogodzenie sie trójki ? ;)

    Ja czekam na kolejne starcia na lini : Marta - Zbyszek ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde. To se nagrabili u trenera. Ja się dziwie właśnie, że oni nie wylecieli z kadry, ale jak widać Andrea ma dobre serce i nie zrobił tego. Ale mimo wszystko kara była, i to nie zła. Współczuję Marcie i Zbyszkowi. Takie katorgi przechodzić to naprawdę wyczyn. Że jeszcze Zibiemu się Martę chciało nosić na barana. Oni w ogóle tak jakoś w tym rozdziale mają ku sobie. Nie rozumiem ich. Czasem się tak żrą, że mogliby się pozabijać, a teraz jacy mili są dla siebie... To je Marta i Zibi, tego nie ogarniesz. ;p
    Buziaki! :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje kochana :*
    Rozdzial, jak zwykle swietny! Tylko jak Zbyszek wpadl na taki pomysl..w sumie nie ma sie co dziwic trenerowi, ze byl taki wkurzony. Teraz juz sama nie wiem, czy to byl dobry czy zly pomysl Bartmana. :) Dobrze, ze trener nie wyrzucil ich z kadry. Jestem rowniez ciekawa komu mogl przeszkadzac jezdzacy samochod...
    Pozdrawiam :D:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za taką zaległość, głupio mi :( Ale długi weekend poza domem robi swoje ;)

    Nadrobiłam wszystko i powiem Ci, że nie sądziłam, że masz aż takie pomysły hahaha
    Kradzież Auta Andrei to już wystarczające szaleństwo, a co tu mówić o jeździe, komisariacie i karze :D
    Dobrze, że Zbyszek się przełamał i zadzwonił do Miśka. Może Marcie uda się ich pogodzić? :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń