poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 99

"Ludzkie łzy to z jed­nej stro­ny wy­raz og­ro­mu cier­pienia, lecz z dru­giej także ul­ga. Ra­zem z łza­mi wypływa cier­pienie, by zro­bić miej­sce na nową, ko­lejną falę bólu. Inaczej ból przes­tałby się w nim mieścić."


Otwieram więc kopertę i i wyciągam ze środka kartkę. Rozkładam ją i gdy widzę co na niej się znajduje upadam na kolana i zasłaniam dłonią usta, a po policzkach od razu zaczynają lecieć łzy.
Przeczytałam tekst pod tym i odrzuciłam na bok to zdjęcie. Zaczęłam ryczeć siedząc wciąż na tej podłodze. Wstałam szybko, wzięłam kluczyki i kurtkę, nałożyłam buty i wybiegłam do samochodu. Szybko wsiadłam do niego i wyjechałam stamtąd. Nie mogłam wciąż uwierzyć w to co było tam.....nie! Ocierałam łzy, które nie pozwalały mi kierować. Wzięłam się w garść i wcisnęłam pedał gazu. Po 3 i pół godzinie zajechałam pod blok. Wysiadłam z auta i wbiegłam na klatkę kierując się na odpowiednie piętro i stając przed drzwiami. Zapukałam, a po chwili drzwi otworzyły się i zobaczyłam Monikę. Gdy tylko spojrzałam na nią wybuchłam głośnym płaczem. Objęła mnie mocno wprowadzając do środka. 

  -Hej co jest kochana?-zapytała kiedy siedziałyśmy na kanapie, ale ja wtedy jeszcze bardziej płakałam.-Cii-mówi i głaszcze mnie po plecach. Niedługo potem do mieszkania przyszedł Misiek. Widziałam na twarzy jego zdezorientowanie. Niepewnie usiadł na podłodze patrząc na mnie gdy leżałam głową na kolanach Moni. Sięgnął po chusteczki i podał mi je.

  -Marta co się stało? Czy Zbyszek coś ci zrobił?-dopytuje Michał, a ja wtedy w jeszcze większy płacz. Postanowiła jednak powiedzieć im o wszystkim. Podniosłam się i wysmarkałam nosa.
  -Okej..powiem wam,bo w końcu i tak by to się wydało.Więc chodzi o to,że....-zamilkłam by obrać odpowiednio to wszystko w słowa.-no po prostu będziecie ciocią i wujkiem, a Zibi ojcem.-mówię,a oni z niedowierzaniem patrzą na mnie.
  -Ty głupia! Powinnaś się cieszyć, a nie płakać.-odpowiada mi Monika i ściska mnie mocno.
  -Wierz mi,że tak by było gdyby nie jeden mały szczególik.-odpowiadam próbując powstrzymać wybuchu płaczu.
  -Jaki?-pyta spoglądając na mnie.
  -Że to nie ja będę mamą.-i nie wytrzymuję tym razem.
  -Kurczę Marta ja już nic nie rozumiem.-dodaje Kubi patrząc na nas. -w takim razie kto jest z nim w ciąży?-dopytuje, a dziewczyna kopie go w nogę.-ej! Coś zrobiłem?!-krzyczy.
  -Nie,ale czasem mógłbyś zamilknąć.-odpowiada jego dziewczyna.
  -Asia.-mówię przerywając im sprzeczkę.-Aśka nosi jego dziecko....jego córkę.-mówię.
  -Powiedz,że żartujesz!-podnosi głos Michał.
  -A czy wyglądam żebym żartowała?-pytam go.
  -Ale jak to?-zadaje pytanie mi dziewczyna, a ja opowiadam jej to jak przyszła do mnie i wręczyła zdjęcie USG. Siedzieli nie wiedząc co powiedzieć.
  -Mam do was prośbę.-zaczynam.
  -Co tylko chcesz.-odpowiada chłopak.
  -Mogłabym zatrzymać się u was na parę dni? Nie muszę na razie pojawiać się w klubie, bo mam zwolnienie. 
  -Pewnie,że tak.-odpowiada dziewczyna i obejmuje mnie ramieniem.
  -Nie mówcie tylko Zbyszkowi,że tu jestem dobrze.
  -Jasne.-dodaje dziewczyna.-Ale teraz połóż się i spróbuj zasnąć.
  -Będzie ciężko.
  -Chcesz coś na sen?-pyta.
  -Daj.-mówię, a ona znika i po chwili przynosi mi wodę i tabletkę nasenną. Łykam i  popijam ją. Kładę się na kanapie, a dziewczyna nakrywa mnie kocem.

***

Wysiadłem już z windy. Przed samymi drzwiami rozerwała mi się reklamówka. Przekląłem pod nosem i zebrałem jabłka. Teraz moje kochanie musi zdrowo się odżywiać by szybko wyzdrowieć. Wyciągnąłem z kieszeni klucz i włożyłem do zamka. Okazało,że drzwi są otwarte. Z tego co pamiętam zamykałem Martę. Wszedłem więc do środka.

  -Kochanie już wróciłem!-krzyknąłem, ale odpowiedziała mi głucha cisza.-Dziwne.
Odstawiłam zakupy i rozejrzałem się po mieszkaniu które było puste.
  -Dlaczego nie zamknęła drzwi jak wyszła? Ale gdzie wyszła?-pytałem sam siebie i wyjąłem z kieszeni telefon. Usłyszałem jak zaczął dzwonić w naszej sypialni. Zacząłem się martwić. Na podłodze obok kanapy zobaczyłem jakąś karteczkę. Pewnie wiadomość mi zostawiła. Podniosłem ją i usiadłem na sofę. Kiedy otworzyłem ją myślałem, że to żart. 


"To nasza córeczka"-przeczytałem na głos i nie wiedziałem co robić. 


  -Przecież ona brała tabletki....jak to możliwe.-złapałem się za głowę i próbowałem to przetrawić. Przecież nie planowaliśmy tego dziecka. Kiedy jednak spojrzałem na te zdjęcie na twarzy pojawił się uśmiech.
  -Nasze maleństwo.-szepnąłem. Trudno. Skoro tak wyszło, a nie inaczej to widocznie tak miało być. Trzeba będzie już skończyć z żartami i imprezami i czas będzie zająć się maluszkiem. Naszą córeczką. Wciąż zastanawiałem się jednak gdzie jest mamusia. Może poszła do sklepu po coś? W końcu to po drugiej stronie ulicy. Poczekam więc na nią,ale zadzwonię do Michała. Muszę mu to powiedzieć.
Wybrałem numer Kubiaka i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach usłyszałem jego głos.

  -Hej Bartman.
  -Hej Misiek...muszę ci coś powiedzieć.-oznajmiam mu.
  -Co?
  -Będę tatą!-podekscytowany mówię-będziemy z Martą rodzicami. Na początku nie wiedziałem co myśleć,ale potem ucieszyłem się z tego...no i oczywiście ty będziesz chrzestnym..i w ogóle nie mogę się już doczekać. Nie rozumiem tylko dlaczego Marta wcześniej mi o tym nie powiedziała.-mówię jak nakręcony-Sorki,że tak gadam,ale tak strasznie się cieszę mimo,że się boję.
  -Rozumiem Bartman,ale ja też muszę ci coś powiedzieć.
  -Monia też jest w ciąży?-pytam.
  -Nie...to nie jest do końca tak myślisz.-zaczyna.
  -Co nie jest tak jak myślę?-dopytuje.
  -Chodzi o to,że …...Marta nie jest w ciąży.-mówi.
  -Czyli,że nie będę tatą?-nieco zawiedziony pytam go. W takim razie co to za zdjęcie? Może jakiejś koleżanki jej.
  -Będziesz.... tylko,że nie będziesz miał dziecka z nią.-mówi, a mi normalnie aż słabo się robi. Co on wygaduje?!
  -Co ty kurwa gadasz!
  -Wiem,że ciężko w to uwierzyć. Będziesz miał dziecko,ale nie z nią, a z....-mówi i nagle urywa.
  -Z kim?!
  -Z Aśką.
  -Co ty pierdolisz?! Poza tym skąd ty to wiesz?!
  -Aśka przyszła dzisiaj do was i dała Marcie tą kopertę. Kazała ci przekazać ją,ale jej pod żadnym pozorem nie otwierać. Powiedziała to specjalnie,aby Marta to zobaczyła,bo wiadomo gdybyś ty to zobaczył to wtedy mógłbyś ukryć, a blondi tego nie chciała. Kiedy Marta to zobaczyła załamała się.
  -Gdzie ona teraz jest?-pytam.
  -Nie wiem.-odpowiada mi.
  -Kłamiesz! Jest u was prawda?-pytam,a z jego strony nie słyszę żadnej odpowiedzi.-Jest! Zaraz u was będę!-rzucam i wstaje z kanapy.
  -Nie Zbyszek! Ona nie chce cię widzieć. Lepiej będzie jak nie zrobisz tego.
  -Ale Michał.
  -Nie! Wyjaśnij to wszystko z Aśką. Nie musisz się martwić o Martę. Zajmiemy się z Moniką nią. Ja nie wiem Zibi kiedy ty zdążyłeś ją zapłodnić.
  -Michał przysięgam,że kiedy związałem się z Martą to z żadną inną nie spałem. Wiesz przecież jak Marta jest dla mnie ważna.
  -Wiem...kurwa Zibi zrób coś,bo w takiej rozsypce ja jej nie widziałem.
  -Okej kończę.-mówię.
  -Jasne. Daj znać co się dowiedziałeś dobra?-pyta mnie.
  -Pewnie.-odpowiadam i zakończyłem połączenie. 

Odrzuciłem telefon i ukryłem twarz w dłoniach, a potem zacząłem płakać. Nie mogę uwierzyć,że to dzieje się naprawdę. Takie rzeczy dzieją się w telenowelach, a nie w prawdziwym życiu. Nie mogę stracić mojej miłości. Nie mogę! Otarłem oczy i wybrałem numer do Michalskiej. Umówiłem się z nią za 15 minut w Millenium Hall. Chwyciłem za list,kluczyki i wybiegłem z mieszkania. Kiedy dotarłem na miejsce jej jeszcze nie było. Może lepiej trzeba było mi wybrać park....ale wokół tyle ludzi co pozwoli mi pohamować swoją złość. Nagle przy moim stoliku stanęła ona. Spojrzałem na jej lekko zaokrąglony brzuch. Uśmiechnęła się i usiadła naprzeciwko.

  -Dostałeś moją wiadomość?-zapytała, a ja rzuciłem na stół kartkę.
  -Kłamiesz! Chcesz mnie wrobić w tatusia! Nie możliwe żebym to ja był.
  -Nie wierzysz mi?
  -Nie! Zależy ci tylko na tym by zepsuć to co jest między mną i Martą.
  -Nie. Chcę żebyś wiedział,że noszę twoje dziecko. Patrz!-mówi wskazując mi na cyfry na USG.-Mała ma już 4 miesiące. Po rozstaniu z tobą nikogo nie miałam. A wiesz kiedy to się stało?....Podczas naszej ostatniej nocy w Sofii. Pamiętasz,że powiedziałam ci,że nie biorę już tabletek?-pyta.
  -Tak.
  -Zabezpieczyliśmy się wtedy tylko gumką. Ale kiedy potem Michał wyrzucał mnie z pokoju....kiedy sprzątałam zauważyłam,że jest ona pęknięta. Myślałam,że nastąpiło to kiedy ją zdjąłeś....ale potem nudności, brak okresu. Poszłam do lekarza i potwierdził,że jestem w ciąży. 

Patrzyłem na nią i nie wierzyłem. 

  -Czego ode mnie chcesz?....powiem ci od razu,że nie wrócę do ciebie.-mówię jej stanowczo.
  -Chcę tylko by mała miała tatę....byś mi pomógł czasem,bo pomieszkuje w Rzeszowie teraz.
  -Aśka ja nie mogę....
  -Ale przecież nie proszę cię o nic wielkiego... tylko byś czasem przywiózł mi coś jak nie będę dała rady wstać z łóżka, pomógł mi z zakupami dla małej. O to cię proszę.
  -Nie wiem Aśka. Daj mi czas.-odpowiadam i wstaję wychodząc z centrum. Dzwonię do Michała mówiąc czego się dowiedziałem. Powiedział,że jestem w czarnej dupie. Tak właśnie się czułem. Zaszedłem do sklepu i kupiłem wódkę. Część wypiłem sam w domu, a drugą zabrałem ze sobą do taksówki. Podałem adres pod który ma mnie zawieść. Zapukałem do drzwi siatkarza. Po chwili otworzył mi on.

  -Zibi jak ty wyglądasz.-powiedział i wpuścił mnie do środka.
  -Dzieci śpią?-zapytałem.
  -Tak. 
  -Napijesz się ze mną co?-pyta idąc do kuchni i siadając przy stole.
  -Kolego jutro trening.
  -Huj z tym! Z tatusiem się nie napijesz?-zapytałem przechylając butelkę.
  -Co?!-krzyknął.-Kurdę stary gratuluję wam. Pewnie Marta to szczęśliwa jest co?
  -Pewnie i by była, gdyby była w ciąży.-odpowiadam mu i znów pije.
  -Jak to?
  -No tak....streszczę ci nieco tą piękną historię rodem z brazylijskiej telenoweli. On jest z inną, zostawia ją pot żeby być z ukochaną. Są szczęśliwi dopóki nie pojawia się w ich życiu znów ta pierwsza która jak się okazuje nosi jego dziecko. Ta druga się dowiaduje o tym i znika.-i na tym kończę tą historię.
  -Wiesz chyba się jednak z tobą napije. Tego nie da się  przetrawić na trzeźwo.-odpowiada libero i stawia przede mną szklanki. 

Kiedy mój alkohol się skończył Igła wyciągnął z lodówki 0,7 które zaczęliśmy pić.

  -Czyli mam rozumieć....że Aśka jest w ciąży?-pyta Ignaczak bełkocząc.
  -Otóż dokładnie to.-odpowiadam mu z ledwością.-Kurwa nie mam pojęcia co robić. Nie chcę tego dziecka...ale przecież nie mogę się ulotnić i udawać. Jestem dupkiem,ale nie zostawię kobiety w ciąży która nosi moje dziecko.
  -Chcesz do niej wrócić?-pyta Igła polewając.
  -No co ty! W życiu! Nie kocham jej. Tylko do jednej to czuję. 
  -Więc co zrobisz?
  -Nie wiem. Wpierw muszę pogadać i odzyskać Martę. Ona dla mnie jest najważniejsza!
  -Zrób coś w takim razie.
  -Na pewno. W tym tylko problem,że ona nie chce mnie widzieć.-odpowiadam mu.
  -U was jest? Może ja z nią pogadam?-dopytuje.
  -Krzysiu nie pierdol,a pij. Marta jest u Miśka i pewnie nie prędko wróci.
  -Na mecz z Delectą na pewno. Będziesz miał dużo czasu,bo do Bydgoszczy jedzie się z jakieś 6-7 godzin.
  -Mam nadzieję.-mówię i rozpijamy do końca wódkę, a potem libero prowadzi mnie na kanapę. Padam jak długi i zasypiam.


***


Gdy obudziłam się na dworze już powoli świtało. Rozejrzałam się w poszukiwaniu zegarka jakiegoś. Wisiał na ścianie i wskazywał 5:38. Przekręciłam się na drugi bok i cały czas myślałam. Nie chciało mi się wierzyć,że to dzieje się naprawdę. Przecież teraz miało być idealnie. Ja, on i nikt więcej....a tym bardziej ona z dzieckiem. Otarłam łzę z policzka i wstałam idąc do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i nasypałam jej do trzech kubków. Może zaraz i państwo Kubiak się obudzą. Jednak kiedy czajnik zaczął gwizdać wyłączyłam gaz i zalałam przygotowaną kawę. Im na razie tego nie robiłam,bo możliwe że wystygło by. Usiadłam do stołu trzymając w dłoniach kubek. Szczerze to nawet nie chciałam o niczym myśleć. Ocknęłam się kiedy do kuchni ktoś wszedł. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Michała.

  -Kawy?-zapytałam unosząc się.
  -Z chęcią.-mówi siadając przy stoliku.
Podgrzałam wodę i zalałam mu kawę,stawiając kubek przed nim.

  -Dziękuję.-odpowiada, a ja siadam na swoje miejsce.-Trzymasz się?-zapytał.
  -Nie.
  -Dzwonił wczoraj do mnie.-mówi, a ja spojrzałam na niego od razu.-Znalazł to zdjęcie i zadzwonił by się pochwalić mi. Nie masz pojęcia jak się ucieszył,że będziecie rodzicami. Powiedziałem mu wszystko. Nie mogłem pozwolić aby myślał,że to wasze. Nie wierzył mi. 
  -Powiedziałeś gdzie jestem?
  -Nie. Sam to zgadł. Chciał przyjechać od razu,ale zabroniłem mu tego.-mówi. Powiedział mi też o późniejszej rozmowie Bartmana z Aśką. Teraz wiedziałam kiedy zaszła. Pozytywem tej sytuacji było tylko to,że nie zdradził mnie.
  
  -Marta?
  -Hmm?
  -Co teraz z wami będzie?
  -Nie wiem....nie mam pojęcia.-odpowiadam.
  -Chcesz z nim zerwać?
  -Michał proszę cię. Nie zadawaj mi pytań. Nie wiem co zrobię.-mówię wstając i idąc do łazienki.

Spędziłam u nich parę dni. Ciągle myślałam co mam zrobić. Z jednej myśl,że powinnam z nim zerwać,ale serce nie chciało na to pozwolić. Niestety nadszedł czas wyjazdu. Jutro jedziemy do Bydgoszczy,bo za 4 dni mecz. 

Niestety nie wzięłam swoich kluczy przez co musiałam spotkać się ze Zbyszkiem. Pojechałam wprost na halę gdyż mieli akurat trening. Udałam się na salę. Widziałam jak ćwiczyli różne opcje gry. Podeszłam do Mieszka.

  -A ty co tutaj robisz? Powinnaś chyba leżeć w łóżku, bo nie najlepiej wyglądasz.
  -Nowa choroba.-odpowiadam i unoszę wzrok na siatkarzy. Kiedy tylko Zbyszek zauważył mnie szybko podbiegł. Wyciągnęłam przed siebie dłoń,aby nie zbliżał się do mnie.
  -Kochanie proszę-szepnął.
  -Daj mi kluczyki od domu.
  -Marta.
  -Proszę cię byś dał mi kluczyki.-spokojnie odpowiadam. Kiedy patrzę na niego mam ochotę się rozpłakać. Czemu kiedy cierpisz i płaczesz zawsze chcesz się przytulić do osoby przez którą to robisz?
  -Porozmawiaj ze mną błagam.-i chwyta mnie za ramię. Odpycham go jednak.
  -Nie dotykaj mnie....i daj mi te pierdolone kluczyki!-uniosłam głos. Spojrzał na mnie i wyszedł z hali. Po kilku minutach pojawił się z nimi przede mną. Wyciągnęłam dłoń po nie,ale cofnął rękę.

  -Co chcesz zrobić?-zapytał.
  -Chcę zrobić miejsce dla twojego dziecka.-wypowiedziałam ze ściśniętym gardłem.
  -Marta....nie chcę go rozumiesz?! Nie chcę. Tylko ty jesteś dla mnie ważna.
  -Nie mogę zabrać dziecku ojca.-odpowiadam ocierając łzę.
  -Martuś....skarbie....proszę. Nie odchodź. Nie zostawiaj mnie.....to nie miało być tak. Mieliśmy rozpocząć nowe, lepsze życie.
  -Dobrze powiedziałeś. Mieliśmy.
  -To koniec?-zapytał.
  -Muszę to przemyśleć. . Daj mi czas.
  -Nie poddam się. Słyszysz?! Nie poddam i będę walczył, by cię odzyskać nie ważne ile miałoby to potrwać. Będę walczył, bo cię kocham.-mówi, a ja ze spływającymi łzami odchodzę. 

Wsiadam szybko do auta i jadę do mieszkania. Wpadam do środka pakując do torby parę rzeczy. Klucze zostawiam u dozorcy, a sama jadę przed siebie. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Kiedy nastał wieczór udałam się pod znany mi blok. Spojrzałam w okno na trzecim piętrze. Paliło się w nim światło. Zamknęłam auto i ruszyłam na górę. Stanęłam przed drzwiami i niepewnie zapukałam. W drzwiach po chwili pojawił się Jochen.

  -Hej.-mówię.
  -Hej Marta. Wejdź!-odpowiada.

Weszłam do środka, a on spojrzał na mnie i na torbę.

  -Mogłabym zatrzymać się u ciebie na noc?-zapytałam.
  -Pewnie,ale czy coś się stało?
  -Pokłóciłam się ze Zbyszkiem. Mamy pewien problem i muszę na spokojnie go przetrawić.
  -Dobrze. W takim razie soku,wody?
  -Może być sok.

Usiadłam na kanapie w salonie, a siatkarz przyniósł mi napój. Spokojnie wypiłam go rozmawiając z siatkarzem o jakichś głupotach. Wiem,że nie chciał pewnie naciskać na mnie. Wskazał mi łazienkę, a ja szybko umyłam się i położyłam na sofie. Jednak mimo to miałam problem z zaśnięciem. Przez dłuższy czas przekręcałam się z jednego boku na drugi. Co ja mam zrobić w tej sytuacji?

Usnęłam,ale spałam bardzo krótko. Obudził mnie atakujący mówiąc,że śniadanie już gotowe. Odświeżyłam się i wróciłam do kuchni. O 15 mieliśmy zbiórkę pod halą. Wraz z Schopsem spacerkiem ruszyliśmy na miejsce. Byliśmy jednymi z pierwszych. Kiedy w końcu nadjechał autokar wsiedliśmy i czekaliśmy już tylko na Kowala. Jak zjawił się to odjechaliśmy. Wraz z Mieszkiem przez całą drogę pracowałam później pokazując niektóre, szczególnie ważne momenty dla trenera który wszystko skrupulatnie sobie notował. Na miejscu byliśmy po 21:00. Od razu skierowaliśmy się do recepcji. 

  -To nie wiem jak mam zrobić.-mówi Andrzej.-Marta będziesz ze Zbyszkiem, a Ignaczak pójdzie do Mieszka?-zadaje mi pytanie trener.
  -Nie trzeba. Dla mnie nie ma problemu by być z Mieszkiem. 
  -Na pewno?-dopytuje.
-  Spokojnie. Miałam do czynienia z gorszymi przypadkami.-mówię spoglądając na siatkarzy.
  -O tak! Pit o tym coś wie prawda?-pyta Ignaczak.
  -Proszę nic już nie mów.-odzywa się środkowy i rozchodzimy się do pokoi. 

Mecz mieliśmy za dwa dni. Przez ten czas chłopaki ćwiczyli, my z Mieszkiem analizowaliśmy Delectę, a na końcu Andrzej przekazywał to wszystko zespołowi. Nastał dzień meczu. Dużo wcześniej stawiliśmy się na hali. W szatni odbyła się ostatnia rozmowa i chłopaki wybiegli na rozgrzewkę. Spotkanie nie należało do udanych. Przegraliśmy je 3:1. Nieco zdołowani wróciliśmy do hotelu. Wyjazd przewidziany był na godzinę 10:00 rano. Ja z moim lokatorem przez większość nocy patrzyliśmy co poszło nie tak.

  -Mieszko mam pytanie.-mówię.
  -Jakie?
  -Czy muszę być koniecznie na treningach chłopaków?
  -To zależy. A co chcesz wolne?
  -Wiem,że ostatnio mnie nie było i sam musiałeś robić statystyki....ale gdybym tak wszystko robiła i ci wysyłała? 
  -Wiesz mi to nie przeszkadza. Tylko nie wiem co na to Kowal. Gadałaś już z nim?
  -Nie. Wpierw ciebie chciałam o to zapytać.
  -Jedź i poukładaj wszystko.
  -Co?-dopytuje.
  -Przecież wszyscy widzą,że coś się stało między tobą i Zibim. Od razu to zauważyliśmy. Dobrze,że przynajmniej robicie tak,że da się z wami pracować.
  -To są sprawy nasze prywatne i nie możemy sprawiać by w zespole przez to było źle. Zostawiamy to w domu, a w pracy staramy się pracować ze sobą.
  -Jak coś to moją zgodę masz.
  -Dzięki.

W trakcie drogi powrotnej zapytałam trenera o mój wyjazd. Nie chciałam na długo, ale tak na tydzień. Wolał bym została, ale zgodził się. Jak tylko dotarliśmy do Rzeszowa ruszyłam do mieszkania. 

  -Co ty robisz?-zapytał Zbyszek kiedy widział jak pakowałam rzeczy do walizki.
  -Wyjeżdżam.-odpowiadam zamykając rzecz i chwytając ją.
  -Proszę porozmawiaj ze mną o tej sytuacji.-mówi łapiąc mnie za przedramię.
  -Nie!....ja sama muszę wpierw to przemyśleć, ułożyć wszystko w głowie. 
  -Zróbmy to razem....ja nie mogę patrzeć to jak mijamy się. Tęsknię za tobą strasznie.-odpowiada i przytula mnie. Przez chwilę stoją tak jakby sama chcąc nacieszyć się jego uściskiem. 
  -Nie możemy.-mówię odsuwając się od niego.-Ja nie mogę.-i znikam za drzwiami naszego mieszkania. Kiedy wsiadam do auta wybucham głośnym płaczem opierając głowę o kierownicę. Przecież to nie tak miało być. Spoglądam w lusterko i ocieram mokre oczy i policzki. Przekręcam kluczyk w stacyjce i odjeżdżam spod bloku. 


                                             ___________________________

Wiedziałam, że to będzie do przewidzenia. Jesteście już tak obeznane z moim tokiem myślenia, że już niczym was chyba nie zaskoczę. A może kiedyś jeszcze mi się uda ;) No nic. Rozdział jest jaki jest. Nie mogło być przecież zawsze kolorowo i dobrze między nimi. A to czy będzie jeszcze kiedyś tak, to sama tego nie wiem. :)
Pozdrawiam :*

11 komentarzy:

  1. Oni musza byc ze soba napewno wytlumacza sobie wyszystko i bedzie git:)
    Super rozdzial,jak zawsze
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieca intuicja prawie nigdy nie zawodzi tak jak i w tym przypadku;) Ja sama nie mam pojęcia co bym w takiej sytuacji zrobiła;/ Naprawde ciężka decyzja;) No ale oni muszą być ze sobą bo tylko razem są szczęśliwi;D
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie! Na
    Ewno się rozstaną ;< prosze nie rob tego! Marta i Zbyszek musza byc ze soba!

    OdpowiedzUsuń
  4. Powracam z Krakowa! Przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam czasu. Wybacz.
    A tak pięknie było, w sumie to by było ciekawie jakby Marta była w ciąży, ale nie, oczywiście Aśka! No i czemu zniszczyłaś taki piękny związek? Uhh! A może Marta za znie teraz z Jochenem kręcić? Nieee, przecież nie rozwali jego związku. Boję się twoich pomysłów!
    Buziaki, malina :*
    P.S. Jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie, w końcu udało mi się dodać rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbyszek nie spocznie dopóki nie porozmawia i nie wyjaśni sobie wszystkiego z Martą.
    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  6. I wraca chęć czekania codziennie na rozdział nowy. Nie mówię, że nie czekałam, ale nie lubię jak jest cały czas taka sielanka. No ale to też musi być w opowiadaniu :) .
    Super rozdział, jak zawsze. przepraszam,że nie zawsze komentuję. /M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prosze cie niech oni sie spotkaja i pogadaja o tym i wyjasnia sobie ze tylko razem sa szczesliwi i musza byc dalej razem.I Marta zaakceptuje to ,że Aśka urodzi coreczke Zibiego, on bedzie placic jej alimenty,a z czasem Marta zajdzie w ciąze i bedą razem szczesliwi do konca zycia!

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze nas czymś zaskoczysz, to pewne ;)

    czemu to musi być tak skomplikowane? :( no normalnie aż łzy w oczach mam ..

    mimo wszystko czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że Marta podjęła zbyt pochopną decyzję...nie powiedziała, że z nim zrywa, bo łączy ich zbyt duże uczucie. Nie potrafi go przezwyciężyć.
    Jednak skąd Zbyszek może mieć pewność, że Aśka nie kłamie? Wydaje mi się, że zrobienie testu DNA byłby najlepszym rozwiązaniem... Poza tym Marta wiedziała, gdy wiązała się ze Zbyszkiem, że rozstał się niedawno z Aśką...no ale kto by przypuszczał, że będą mieli dziecko...
    Mam nadzieję, że wszystko się rozwiąże i Marta i Zbyszek będą razem! :)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak uważam ,że za szybko wszystko robi. Nie przemyslane decyzje sa najgorsze jezeli sie nie przemysli ich skutków.
      Mam nadzieje, ze wroci wszystko do normalnosci ,tak jak bylokiedys:)

      Usuń
  10. Marta cały czas kocha Zbyszka i czuję, że nie będzie chciała go tak szybko zostawić. Sam Bartman będzie walczył o ukochaną, jak prawdziwy facet :)
    Trochę mnie tu nie było, wiem, wiem... kolejny raz przepraszam! Dzisiaj u mnie za oknem pada, ja mam na 14 do pracy, leżę z telefonem z ręce i nadrabiam wszystkie zaległości :D
    Co do ciaży Asi, hmm... jeśli prawdą jest wszystko to, co mówi to Zbyszek rzeczywiście jest w czarnej dupie, a Aśka będzie go wykorzystywała na każdym kroku :/
    A jeśli chodzi jeszcze o Johena to mam co do niego mieszane uczucia... obawiam się, że może będzie chciał pocieszyć Martę?
    Z setką pytań, domysłów i zaległości, pozdrawiam gorąco! :*

    OdpowiedzUsuń