wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 100


"Is­tnieją w życiu spra­wy, które - bez względu na to z której stro­ny byśmy na nie pat­rzy­li - są zaw­sze tak sa­mo ważne dla wszys­tkich. Miłość jest jedną z nich."


Podróż do Kędzierzyna minęła mi dość szybko. Zaparkowałam pod blokiem przyjaciół i wyciągnęłam walizkę. Szybkim krokiem ruszyłam na górę.  Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili drzwi otworzyły się i ujrzałam moją blondynkę. Spojrzała na mnie, a potem na walizkę. Kiedy wzrok jej znów zawędrował na wysokość moich oczu, wybuchnęłam głośnym płaczem. Przytuliła mnie pomagając wprowadzić walizkę. Tak w przejściu stałyśmy przytulone. Jak uspokoiłam się, odsunęłam się nieco od niej, a ona otarła mi policzki i posłała uśmiech.

  -Chodź opowiesz mi wszystko.-mówi i idziemy do kuchni.

Tam przy dobrym winie usiadłyśmy, a ja opowiedziałam to wszystko co się zdarzyło.

  -Marta nie żartuj! To nie może być przecież prawda!-powiada dziewczyna i przesiada się obok mnie obejmując ramieniem.
  -Ja też bym chciała żeby to był jakiś żart, że naprawdę nie jest tak....ale to niestety prawda.-odpowiadam rzewnie płacząc.
  -Skąd ta pewność?
  -Zbyszek spotkał się z nią i powiedziała kiedy to zaszło. On przyznał, że to może być prawda, a zabezpieczenie było dziurawe.-szlocham w jej ramię.
  -Rozmawiałaś z nim o tym już?
  -Nie....boję się...boję się, bo nie wiem co mam zrobić. Kocham go. Strasznie i nie wyobrażam sobie bez niego życia, ale to, że on będzie miał dziecko....chociaż to nawet nie chodzi zbytnio o nie. Do tego jeszcze mogłabym się przyzwyczaić, ale nie zniosę tego, że w jego życiu znów będzie ona....że będę się nim dzielić z nią....tego właśnie się boję..Że zabierze mi jego.
  -Hej ciiii-mówi głaszcząc mnie po plecach.-Pogadaj z nim o tym co leży ci na sercu. Uciekanie nic ci nie da. Musisz w końcu to zrobić.
  -Wolę później.-odpowiadam.
  -To nie jest dobry pomysł, ale zrobisz jak chcesz.
  -Przez nią będziemy się znów kłócić. Będę zazdrosna o to, że spędzać będzie z nią czas.  W głowie narodzą się scenariusze jak zdradza mnie. To mnie będzie przerastać.
  -Kochana tylko proszę cię nie spieprz tego.
  -Czego?-pytam unosząc wzrok.
  -Nie zaciągaj innego do łóżka. To nie będzie sposób na zapomnienie, a jedyne co zostanie to wyrzuty sumienia.....wiesz co było z Patrykiem prawda?
  -Wiem. Nie chcę nawet z innym być, a tym bardziej sypiać. Zbyszek jest spełnieniem moich marzeń i kiedy jest przy mnie nawet nie myślę o jakimś innym. Z nim się nigdy nie nudzę. Jak żaden potrafi mi zafundować w łóżku prawdziwy roller coster. On jest niezastąpiony. Ma podobny styl bycia jak ja dzięki czemu tak dobrze się dogadujemy. Nie mogę go stracić rozumiesz? Nie mogę, bo go strasznie kocham.
  -Rozumiem.....chodź!-mówi nagle i ciągnie mnie do góry.
  -Gdzie idziemy?
  -W twoje ulubione miejsce.-oznajmia i szybko znikamy z mieszkania.

Kiedy stanęliśmy pod studiem na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

  -Tęsknimy za tobą bardzo.-powiedziała i obejmuje mnie ramieniem.
  -Ja za wami też.

Wchodzimy do środka i idziemy na dobrze znaną mi salę. Stałam i patrzyłam jak dziewczyny trenują. Czekałam kiedy w końcu mnie zauważą. Jak tylko to zrobiły rzuciły się mi na szyję mocno przytulając. Siedziałyśmy i gadałyśmy przez jakąś godzinkę, a potem wyciągnęły mnie znów do tańca. Kiedy mogłam na nowo poruszać się w rytm muzyki to teraz spostrzegłam jak bardzo mi tego brakuje....że nie potrafię obejść się bez tego, bo to jest to co kocham. Muszę znów to robić, bo odczuwam jakąś pustkę.

  -Zgadzam się- mówię.
  -Ale na co?-pyta Ada.
  -Będę z wami tańczyć. Dzisiaj zobaczyłam jakie to jest dla mnie ważne. Wiadomo, że nie będę przyjeżdżać co weekend, ale postaram się tak robić by mieć czas i dla was i dla siatkówki w Rzeszowie.
  -I dla Zbyszka.-dodaje Justyna, a ja przymykam oczy i biorę głęboki wdech.
  -Tak....i dla Zbyszka.-odpowiadam, a w myślach dodaje i dla Asi i dla małej.
  -Coś się stało?-pyta.
  -Pokłóciliśmy się troszkę, ale wyjaśnimy sobie wszystko.
  -Mam nadzieję, że to nie o nas poszło.
  -Nie.-mówię i wyciągam je dalej do tańca.

Najgorszy był jednak powrót do domu. Przyznam, że bałam się reakcji Łukasza....tego co zrobi, bo nie podobało się mu to, że jestem z Bartmanem, a teraz będzie miał kolejny argument. Siedziałyśmy i jadłyśmy kolację kiedy do mieszkania zawitał on. Jak tylko mnie zobaczył podszedł i mocno przytulił.

  -Ale ja cie dawno nie widziałem.
  -Ja ciebie też.-odpowiadam.

Dosiada się do nas spoglądając na mnie. Uśmiecham się, ale wiem że marnie mi to idzie.

  -A teraz mów co się stało.-powiedział w końcu Wiśnia.
  -Czy od razu musiało się coś stać?-pytam go.
  -Gdybym cie nie znał to może i bym pomyślał, że przyjechałaś nas odwiedzić, bo się stęskniłaś, ale ja cię znam Marta dobrze.-mówi, a ja spuszczam głowę.
  -Pokłóciłam się ze Zbyszkiem.-odpowiadam szeptem.
  -No nie wiem czy to kochana można nazwać kłótnią.-wtrąca Malwina.
  -Powiecie mi o co chodzi?-dopytuje chłopak.
  -Aśka jest w ciąży ze Zbyszkiem.-odparła dziewczyna chłopaka. Wiedziała dobrze, że mi ciężko jest o tym mówić.
  -Że co?!-krzyknął unosząc się, a ja spojrzałam na niego. Patrzyłam mu w oczy i kiedy spłynęły mi łzy siatkarz podszedł do mnie i przytulił.-Przykro mi....naprawdę mi przykro. Wiem, że byliście szczęśliwi....tylko nie rozumiem jak to jest możliwe.

Usiedliśmy i na nowo opowiedziałam tą historię. Za każdym razem bolało tak samo. Nie chcieli mnie już męczyć więc mówili co dzieje się u nich. Wiśnia powiedział, że brakuje mnie zespołowi. I ci co mają możliwość pracować ze mną na kadrze to szczęściarze. Mi kurczę też brakowało tych chłopaków.



I tak mijały mi dni w Kędzierzynie. Raz Łukasz zabrał mnie na swój trening. Naprawdę cieszyłam się, że mogę znów ich zobaczyć. Pogadałam sobie z Oskarem. Wieczorami robiłam analizy wysyłając wszystko Mieszkowi. Dnie spędzałam na salach z dziewczynami. Któregoś dnia nawet dostałyśmy propozycję aby zatańczyć na urodzinach jakiegoś kolesia. Przyjaciele poprosili nas czy byś zatańczyły do piosenki Britney Spears-Womanizer. Justyna zgodziła się i za trzy dni wystąpiłyśmy przed facetami. Przyznam, że było ich multum w tym klubie, a potem chcieli abyśmy zostały z nimi. Wolałyśmy jednak nie. Odebrałyśmy więc kasę i rozeszłyśmy się do domów. Rano obudził mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił jakiś numer. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.

    -Tak?-zapytałam nieco zaspana jeszcze.
    -Czy rozmawiam z panią Wasilewską?-zapytał mężczyzna.
    -Tak.
    -Dzień dobry. Z tej strony Rafał Okoń redaktor pisma „Fashion”. Zacznę, że widziałem ostatnio panią na okładce jednej z gazet. Skonsultowałem się więc z fotografem który robił pani zdjęcia i powiedział, że jest pani idealną kandydatką do naszej wizji... Dzwonię więc w sprawie tego, że chciałbym aby pani wystąpiła w sesji.
  -Ojej. Miło mi to słyszeć.
  -Wszystko odbyłoby się jutro we Wrocławiu o 10:00. No i pytanie moje brzmi czy zechciałaby pani wziąć w tym udział?
  -Z wielką chęcią.-odpowiedziałam.
  -W takim razie prześlę zaraz pani adres pod którym ma pani się stawić.
  -Dobrze.
  -Z mojej strony to wszystko. Dziękuję i do zobaczenia.
  -Do zobaczenia.-mówię i rozłączam się. Sama byłam zdziwiona tą propozycją. Jednak ten fotograf miał rację. Tym razem cały dzień spędziłam na robieniu statystyk, bo za 6 dni gramy z Effectorem w Rzeszowie. Niestety muszę na ten mecz wrócić. Jednak na razie nie myślałam o tym, bo teraz co innego mam na głowie.


Rano wyszykowałam się i pojechałam do Wrocławia pod wskazany adres. Jak się okazało już czekali na mnie. Zostałam wprowadzona do studia przez kobietę z recepcji. W środku zobaczyłam fotografa który robił zdjęcia dwóm mężczyzną. Gdy zobaczył mnie od razu podszedł i przedstawił się.

  -Widziałem jak pani wychodziła na zdjęciach. Jest pani piękna.
  -Dziękuję.
  -Dostaniecie odzież którą będziecie musieli zaprezentować.
  -Dostaniemy?-zapytałam spoglądając na niego. Nikt nie mówił, że będzie nas więcej.
  -Tak. Paweł, Damian podejdźcie tutaj.-powiedział, a mężczyźni których wcześniej fotografował stanęli naprzeciwko mnie. No nie powiem mega przystojni byli.
  -Damian, Paweł to jest pani Marta.-przedstawił nas sobie.
  -Marta po prostu.-powiedziałam i uścisnęłam dłonie chłopakom. Damian miał naprawdę cudowne oczy. Normalnie jak Winiar.

Usiedliśmy przy stoliku, a on wytłumaczył nam swoją koncepcję. Zgodziłam się, bo właściwie nie było w tym nic złego. Zostałam porwana na krzesełko, na którym kobiety zajmowały się moim makijażem i włosami.

  -Masz szczęście dziewczyno.-mówi jedna malując moje usta.
  -Dlaczego?
  -Pracować z tymi chłopakami.....no po prostu pozazdrościć tylko.

Uśmiechnęłam się jedynie do niej i gdy przebrałam się poszłam do nich.

  -Możemy zacząć?-pyta fotograf.
  -Jasne.-odpowiadam.

I ustawiał nas pstrykając zdjęcia. Chyba z 10 razy zmieniałam stroje. Ale tak właściwie ani trochę mi to nie przeszkadzało. Podobało mi się to bardzo. Z każdym pomysłem faceta na sobie miałam coraz krótsze i ciaśniejsze rzeczy. Nie umknęło mojej uwadze to jak chłopaki na mnie patrzeli. Z czasem moim kolejnym przebraniem była sama bielizna. Założyłam ją na siebie mimo iż do końca nie byłam przekonana. Dziewczyny poprawiły mi makijaż i w szlafroku wyszłam na plan.

  -Możemy?-zapytał.
  -Tak.-i jakaś kobieta wzięła ode mnie szlafrok. Stanęłam obok chłopaków i robiłam to co kazał mi fotograf. Dopiero koło 21:00 skończyliśmy wszystko. Nigdy nie spodziewałam się, że tyle to potrwa, ale przecież mieliśmy przerwy, na zjedzenie czegoś, wypicie kawy. Chłopaki pochwalili, że jak na początkującą to zachowuję się bardzo profesjonalnie. Wymieniliśmy się numerami telefonów, a ja wsiadłam do auta i ruszyłam do Kędzierzyna. Kiedy przybyłam dwójka jeszcze nie spała. Nie powiedziałam im gdzie byłam. Zrobię im niespodziankę jak zobaczą magazyn. W Kędzierzynie zostałam jeszcze 3 dni. W końcu za dwa mam mecz swojego klubu. Pakowałam walizkę, a Malwina stała obok. Przytuliła mnie mocno na pożegnanie.

  -Marta porozmawiaj z nim chociaż. Wyjaśnijcie sobie wszystko. Takie twoje uciekanie nic nie zmieni. Jeśli nie chcesz go stracić to to zrób, bo będzie gorzej potem.
  -Jasne kochana.-odpowiadam i całuję ją w policzek, a potem wsiadam do auta i odjeżdżam.

Kiedy jestem w Rzeszowie kieruję się pod nasze mieszkanie. W końcu to nasze wspólne, a ja nie mam gdzie indziej się podziać....chociaż dlaczego to ja powinnam się wyprowadzić? A może on? Wjeżdżam windą na ostatnie piętro. Przed drzwiami zaczynam szukać w torebce kluczy od mieszkania.

  -Może ja to zrobię co?-usłyszałam pytanie i uniosłam wzrok. Zbyszek sprawnie otworzył drzwi i wpuścił do środka. Zdjęłam kurtkę i buty, udając się potem z walizką do pokoju. Brudne rzeczy zaniosłam do łazienki, a resztę schowałam. Chwyciłam za torebkę i znów się ubrałam.

  -Gdzie idziesz?-zapytał.
  -Będę niedługo.-rzuciłam i wyszłam z mieszkania. Skoczyłam coś zjeść, a potem postanowiłam odwiedzić Ignaczaków. Kiedy przyszłam Krzysiu powiedział mi, że wie o wszystkim tak samo jak Iwona.

  -Nie wiem co robić.-mówię i patrzę na małżeństwo.
  -Zbyszek naprawdę cierpi teraz.....odkąd tylko się dowiedział o tym ….o tym, że to Asia jest w ciąży i cię stracił nie może się pozbierać.
  -A co ja nie niby?! Kurczę ja nie wiem,bo tak naprawdę nie jest to zdrada, bo nie byliśmy razem więc nie mogę uważać, że to zrobił.....ale z drugiej nie potrafię tak tego zaakceptować...tym, że będę się musiała nim dzielić.
  -Ale on nie ma zamiaru z nią być. Przecież chłopak kocha tylko ciebie.-mówi libero.
  -Myślisz, że tego nie wiem?

Po jakiejś godzinie spacerkiem wracałam do domu. Mogłam wziąć auto, bo już ciemno jest. Jak weszłam do domu w przedpokoju zjawił się Zibi.

  -Zrobiłem kolację. Odgrzać ci?-pyta, a ja siadam i zdejmuję buty.
  -Nie trzeba. Nie jestem głodna.-odpowiadam mu i wymijam go kierując się do łazienki. Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Jak wyszłam z pomieszczenia zauważyłam chłopaka leżącego już w łóżku. Po cichu podeszłam i położyłam się obok tyłem do niego. Wciąż jednak nie potrafiłam usnąć. Marzyłam, aby chłopak przytulił mnie teraz mocno. Obróciłam głowę spoglądając na plecy chłopaka. Poderwałam się z łóżka nie chcąc rozpłakać się przy nim. Weszłam do łazienki i usiadłam na podłodze obejmując kolana ramionami i płacząc. To było jednak dla mnie za dużo. Nagle też poczułam jak ktoś łapie mnie pod nogami, a drugą ręką obejmuje w talii i podnosi do góry. Spojrzałam w oczy Zbyszkowi. Od razu zauważyłam ten smutek i lekko zaszklone oczy. Wtuliłam się mocno w jego tors i na nowo zebrało mi się na płacz. Po chwili zostałam położona do łóżka. Nie puścił mnie nawet na chwilę, a jeszcze bardziej wzmocnił uścisk.

    -Zbyszek ja po prostu nie potrafię....nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że nie będziesz tylko mój.
    -Będę na zawsze.
    -Nie! Będziesz miał córeczkę, a Aśka cały czas będzie w twoim życiu.
    -Nie obchodzi mnie to! W moim sercu jesteś tylko ty i ty jesteś najważniejsza....jak będzie trzeba to zrezygnuje....Aśce będę płacił. Jesteś moim życiem...moim powietrzem więc nie mogę stracić. Rozumiesz?! Ty się liczysz.
    -Nie mogę zabrać dziecku ojca.
    -A ja nie zrezygnuje z kobiety która jest dla mnie wszystkim. Nigdy! Słyszysz?! Nigdy!-mówi, a  ja czuję jak jeszcze mocniej mnie obejmuje. -Nie zostawiaj mnie proszę.-szepcze i słyszę jak głos mu się załamuje.-Nie zostawiaj mnie samego. Nie przeżyje bez ciebie.-mówi, a ja unoszę twarz spoglądając na jego zapłakane oczy.-Jesteś moim życiem słońce.  Nie mogę cię stracić.-sama płakałam i ocierałam jego łzy, a potem przycisnęłam swoje usta do jego.
    -Ja też nie umiem bez ciebie żyć. Nie chcę tego...nie chcę cię stracić. Za bardzo cię kocham Zbyszek.-szepczę.
    -Proszę ułóżmy to jakoś. Porozmawiajmy na spokojnie i ustalmy wszystko. Nie chcę patrzeć jak przechodzisz obok mnie obojętnie.
    -Dobrze....ale to rano zrobimy okej?-pytam, a on kiwa głową.
    -Kocham cię.
    -Ja też cię kocham Zbyszek.-odpowiadam i po pocałunku zasypiam wtulona w jego ramiona.

Kiedy obudziłam się rano, chłopak jeszcze spał. Ubrałam się i skoczyłam po świeże bułki na śniadanie. Jak wróciłam siatkarz siedział i oglądał telewizję. Gdy usłyszał, że wróciłam podszedł i pocałował mnie, a potem zabrał reklamówki niosąc je do kuchni. Uniosłam kąciki ust w górę i ruszyłam do niego. Przyrządziliśmy śniadanie i usiedliśmy do stołu. W ciszy jak nigdy zjedliśmy je.

    -Możemy teraz porozmawiać?-zapytał, a ja kiwnęłam głową.-Kiedy.... zobaczyłem te zdjęcie....to jak leżało na stoliku i sądziłem, że to jakaś wiadomość od ciebie nie spodziewałem się, że doznam takiego szoku. Przyznam, że wpierw zastanawiałem się jak to było możliwe, przecież mówiłaś, że bierzesz tabletki.....ale kiedy spojrzałem na ten podpis nasz mała córeczka pisało to poczułem takie ciepło na sercu. Pomyślałem, że to będzie coś pięknego, że będzie ona miała najwspanialszych rodziców na świecie. Tak bardzo pragnąłem abyś wróciła...bym mógł cię przytulić i wraz z tobą cieszyć się. Ale ciebie nie było i nie było. Postanowiłem zadzwonić do Miśka....musiałem pochwalić się mu tą wiadomością. Nie rozumiałem tylko czemu nie cieszył się. Wytłumaczył mi, że to nie tak jak myślę. Wtedy już nic nie czaiłem. Powiedział mi, że to nie jest twoje dziecko. Przyznam, że trochę posmutniałem. Pogodziłem się, że będziemy rodzicami, ale kiedy mi powiedział, że ja będę tatą to pogubiłem się już całkowicie.-zatrzymał się, wziął głęboki wdech i starł mi łzy z policzka.-Misiek powiedział, że to Aśka jest ze mną w ciąży. Po prostu nogi same się pode mną ugięły. To był jakiś żart. Od razu chciałem się dowiedzieć skąd to wie. Po rozmowie z nim spotkałem się z nią. Powiedziała, że to moje dziecko i że zaszła w Sofii. Nie docierało to do mnie więc kupiłem alkohol i upiłem się wraz z Igłą do którego poszedłem. Może to nie był najlepszy pomysł, ale jedyny by zapomnieć. By chociaż chwilę myśleć, że to sen jest. Jednak najgorsze było to, że ty nie chciałaś ze mną rozmawiać, że widziałem jak cierpisz. Moje serce pękało patrząc na to. Nie chcę się rozstawać z tobą.
  -Dlaczego ona przyszła i ci o tym powiedziała?-zapytałam.
  -Ponieważ powiedziała, że chce aby dziecko miało ojca.-prychnęłam i chciałam wstać, ale zatrzymał mnie.-Wiem, że to idiotyczne, ale wierz mi ja nie chcę tego dziecka....ale skoro już jest to nie mogę udawać, że to nie moja sprawa.
  -No tak....przecież ta mała istotka nie miała wpływu na to kto ją stworzył.
  -Marta proszę cię.....pomóż mi z tym.
  -Z czym?-zapytałam.
  -Z tą całą sytuacją. Bądź ze mną. Dziecko przecież nie przeszkodzi nam w naszej miłości.
  -Ono może i nie, ale ona tak.
  -Nigdy z nią nie będę!
  -O co jeszcze cię poprosiła?-zapytałam gdyż wiedziałam, że nie chciała tylko ojca dla dziecka.
  -O to bym jej pomógł....bym czasem ją odwiedził, pomógł coś kupić.
  -Widzisz!...już chce zabrać mi część ciebie.
  -Nie zrobi tego, bo jestem tylko twój.....daj nam szanse. Daj mi szanse to naprawić. Chcę ci pokazać, że jesteś najważniejsza, a ona nic nie znaczy. Liczy się tylko te dziecko, a nie ona...proszę skarbie.-mówi i siada obok przytulając mnie i całując w czoło.
  -A co jeśli...-nie dokańczam, bo przerywa mi pocałunkiem.
  -Jeśli naprawdę chce mnie to pozwól mi na to wszystko. Rozzłości to ją gdyż będzie wiedziała, że mi ufasz i nie jesteś zazdrosna....a to że zgodziłaś się na to pokaże, że jesteś silniejsza niż ona.
  -Ale ja nie wiem czy dam radę.
  -Dasz, bo się kochamy i jesteśmy na dobre i złe.-mówi, a ja pierwszy raz od dłuższego czasu czuję ulgę. Obejmuje go mocno za szyję.
  -Dobrze.....spróbuję jakoś to zaakceptować....ale nie będzie łatwo.
  -Pomogę ci z tym wszystkim.-dodaje i uśmiechnięty zakłada mi kosmyk włosów za ucho.-jesteś najwspanialsza.

Niestety nasze czułości musiały zostać przerwane, gdyż czekał nas trening.

                                                  ____________________________

Kurczę nie mogę uwierzyć, że to już setny rozdział. Wow! Zaczynając je nie sądziłam, że napisze tego aż tyle i że wy będziecie chciały to czytać. Dziękuję wam wszystkim! :*

Pogodzili się jednak :) Jak długo i czy w ogóle nie wiem tego..no ja to wiem,ale wy nie. ;)
Pozdrawiam :*

5 komentarzy:

  1. Dobrze, że Marta porozmawiała z Zibim i się pogodzili;) Tylko niech Aśka nic nie kombinuje bo coś jej zrobię;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Martę i Zbyszka czeka teraz ciężki okres. Na szczęście pogodzili się, a ponieważ łączy ich miłość to mam nadzieję, że przetrwają to co kombinuje Aśka, bo ona na pewno coś kombinuje.
    Powiem Ci, że jesteś niesamowita. Napisałaś już sto rozdziałów, a historia nawet nie chyli się ku końcowi. Nie spotkałam się jeszcze z blogiem na którym było by ich aż tyle. Ja z wielką chęcią mogę przeczytać kolejne sto, a nawet i więcej.
    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jubileusik!
    :D
    No i kamien z serca mi spadl ze sie pogdzili:d
    Jestes niesamowita,kocham twojego bloga!:3
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na setny rozdział, to wyszedł Ci super ;) Mam nadzieję, że Aśka nie będzie próbowała wykorzystać Zbyszka... Liczę na to, że Marta i Zibi będą się wspierać i jakoś to wszystko przetrwają.
    Mam nadzieję, że po tylu rozdziałach nie masz jeszcze ochoty kończyć, bo piszesz świetnie :) Czekam na następny i zapraszam do mnie: http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka doniosła chwila, setny rozdział, jubileusz normalnie, trzeba jakąś imprezę zrobić!
    A co do rozdziału, ja wiedziałam, że oni się pogodzą, bo się kochają. Pewnie i tak się okaże, że Aśka po prostu kłamała i nie ma żadnego dziecka, tak mówi jasnowidzka malina xD a ciekawe jaka teraz będzie reakcja z Zbyszka na zdjęcia Marty w magazynie. No cóż, Marta w samej bieliźnie, a obok niej dwaj przystojniacy, więc...zobaczymy
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń