niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 105


"Przyjaźń podwaja radość, a o połowę zmniejsza przykrości."


Nagle w tłumie dostrzegam osobę na którą czekałam. Podchodzi do mnie, a ja ściskam ją.

  -Dzięki za pomoc Ola.-mówię.
  -Nie ma sprawy. Widzę, że też masz problem z doborem prezentu. Ostatnio Piotrek dla któregoś z nich też coś kupił, ale nie chciał wydać dla którego.-uśmiechnęłam się do niej i powoli ruszyłyśmy.-Więc kogo masz?....chyba, że też chcesz zatrzymać to w tajemnicy.
  -Nie muszę. Masz.-i daję jej karteczkę. Otwiera ją i zaśmiała się.
  -Wylosowałaś mojego Piotrusia....oj! Zaraz coś zaradzimy na to.
  -Dzięki ci, bo nie wiem dokładnie co on lubi, a nie chcę kupować mu pary skarpetek czy czegoś w tym stylu.
  -Wiem! Może jakąś grę. Ostatnio chciał ją sobie kupić, ale nie miał czasu na to.
  -Wspaniale.-odpowiadam i idziemy w poszukiwaniu tej rzeczy.

Po długim chodzeniu w końcu trafiliśmy na nią. Wzięłam ją i udałam się do kasy. Oczywiście nie obyło się bez tego, by nie wstąpić do odzieżowego.

  -Co myślisz o tej?-zapytała Ola pokazując mi jasno pomarańczową sukienkę.-Chciałabym założyć ją na tą wigilię.
  -Śliczna, ale wiesz co...-zaczynam i rozglądam się w poszukiwaniu rzeczy którą widziałam wcześniej. Gdy znalazłam ją pokazałam to dziewczynie.-W tym na pewno będziesz wyglądać świetnie.-mówię podając jej kremową sukienkę. Uśmiechnęła się i od razu ruszyła do przebieralni. Ja wciąż szukałam czegoś dla siebie.

  -I jak?- usłyszałam nagle i odwróciłam się.
  -Wow! Świetnie wyglądasz.
  -Bo masz świetny gust. Biorę ją.-odpowiada i znika za zasłoną.

Ja w końcu też znalazłam coś dla siebie. Z torbami pełnymi zakupów zaszłyśmy na kawę. Oczywiście nie obyło się bez standardowego pytania.

  -Jak się trzymasz?
  -Jakoś daję radę.-odpowiadam. Codziennie zastanawiam się jak mogę na nowo zbliżyć się do niego, jak znów zdobyć jego zaufanie. Na razie obrałam kierunek, że dam mu czas, a potem będę próbować aż do skutku.-dopowiedziałam w myślach.

Obeszłyśmy potem jeszcze parę sklepów i udałyśmy się do swoich mieszkań. Po przyjściu rzeczy od razu rzuciłam na kanapę, a sama sięgnęłam po butelkę Jacka Danielsa, która od pewnego czasu stoi w mojej szafce. Nalewam sobie nieco do szklanki i siadam w fotelu włączając telewizor i znów płacząc.


Po kilku dniach znów nadeszły treningi. Po jednym z nich porwał mnie Krzysiek.

  -Co tam?-pytam.
  -Musisz mi pomóc.
  -W czym?
  -Kupić prezenty dla dzieciaków i Iwony.-mówi szybko.
  -Serio? Nie możesz wziąć kogo innego?-zapytałam.-Ja chyba nie jestem dobrym doradcą. Nie wiem, co mogą  lubić takie dzieciaki.
  -Ale przynajmniej coś dla Iwony może pomożesz.-dodaje.

Westchnęłam i zgodziłam się. Nagle do auta Igły wpakowali się środkowi.

  -A wy co?
  -Jedziemy z pomocą.-odparł Grzesiek.

Zaśmiałam się i po 10 minutach stanęliśmy pod galerią. Wysiedliśmy i wpierw gdzie zaszliśmy były sklep z zabawkami. Te dwa wielkoludy chwyciły jakieś plastikowe miecze i zaczęli udawać, że walczą. Miałam niezły ubaw z nich kiedy to robili. I tak najlepsze było to kiedy przymierzali zabawne maski. Ignaczak z naszą małą pomocą wybrał coś dla dzieciaków.

  -To Marta może zajdźmy do jubilera. Może jakiś pierścionek, albo wisiorek jej kupię.-mówi libero i idziemy przed siebie. Nagle naprzeciwko nas zauważamy Zbyszka z Aśką. Dziewczyna przygląda się jakiemuś ubranku i podsuwa go pod nos atakującemu. Ten unosi kącik ust do góry i przekłada do drugiej ręki torby które niósł. Miałam ochotę teraz odwrócić się i uciec, bo nie mogłam znieść tego widoku.

  -Siema.-mówi Zbyszek podając każdemu z nich rękę.
  -No siemaneczko Zibi.-odpowiada Igła.-Co wy tutaj robicie?-zapytał.
  -Małe zakupy dla naszego dziecka.-wtrąciła dziewczyna niemal wieszając się na ramieniu siatkarza. Ja cały czas obserwowałam go. Spojrzał na mnie z taką obojętnością. Myślałam po prostu, że zaraz rozpłaczę się.
  -Dobra idziemy dalej!-powiedział Igła widząc i czując tą niezręczną atmosferę.
  -Do zobaczenia.-mówi Zibi, a chłopaki odpowiadają mu i wymijamy ich.
  -W porządku?-pyta Kosok.
  -Tak.....chyba tak.-odpowiadam i wchodzimy do sklepu.

Oglądamy wszystko co znajduje się w gablotce.

  -Marta myślisz, że ten pierścionek z naszyjnikiem spodobałby się Oli?-zapytał mnie Piotrek, a ja stanęłam obok i patrzyłam.
  -Jest piękny. Sądzę, że na pewno jej się spodoba.-odpowiadam.
  -Czy mogłaby pani pokazać mi ten pierścionek?-zapytał Cichy ekspedientki. Ta wyciągnęłam szufladę i wyjęłam odpowiedni, podając go środkowemu. Oboje przyglądaliśmy się mu.
  -Jest świetny.-mówię.
  -Tak....daj rękę!-powiedział nagle spoglądając na mnie.
  -Po co?-zapytałam.
  -No daj! Chcę zobaczyć jak to wygląda na dłoni.

Wyciągnęłam więc w jego stronę dłoń, a on wsunął mi go delikatnie. Później trzymał moją rękę i wraz z Kosą podziwiali go.

  -Na rączce też się prezentuje idealnie.-mówi Kosok i uśmiecha się do mnie.-Poza tym na ładnej dłoni i brzydki pierścionek będzie piękny.
  -Kosa!-powiedziałam, gdyż wyczułam, że podrywa mnie na te teksty.
  -No co? Krzyczysz, że prawdę mówię?
  -Nie, ale wierz o co mi chodzi.
  -Okej. Piter pierścionek jest ładny, ale ręka brzydka więc nie wkładaj go na nią. Na Oli na pewno będzie lepiej wyglądał. -mówi, a my z Pitem śmiejemy się.

Po chwili chłopak ściągnął go i oddał kobiecie prosząc o naszyjnik. Środkowy spojrzał na mnie, a ja niego.

  -To też mam przymierzyć?-pytam.
  -Tak.-kiwa głową, a ja odwracam się do niego tyłem. Chłopak przekłada mi go i kładzie na mojej szyi zapinając z tyłu. Ułożyłam go by dobrze leżał, a potem podeszłam do lusterka, a chłopaki za mną.

  -I jak?-pytam zwracając się do nich.
  -Wow! Jest piękny.-odzywa się Piter. -Pasuje ci on wiesz?-zapytał.
  -Dziękuje.-odpowiadam i chcę go zdjąć, ale Piotrek ubiegł mnie i odpiął zapięcie.

Oddał naszyjnik i poprosił o spakowanie tego całego kompletu. Ja w tym czasie podeszłam do Igły.

  -I wybrałeś coś?
  -Tak. Myślę o tym zegarku i pierścionku z kolczykami.
  -Tymi z czarnym kamieniem?
  -Nie. Te z niebieskimi.-odpowiada, a ja spoglądam na nie. Były rzeczywiście piękne. Pierścionek idealnie pasował do tego kompletu. Libero zawołał panią, a ona wyjęła wszystko.

   -Tobie też mam posłużyć za manekina?-spytałam, a chłopaki wraz z tą kobietą zaśmiali się.
  -Jak możesz. Przymierz zegarek i powiedz czy wygodny jest.
  -Ale musisz mi go zapiąć, bo samej jest mi ciężko.

Próbował bawić się z tym cieniutkim zapięciem, ale nie wychodziło mu to.

  -No Igła nie żartuj sobie!-mówię. -To nawet Pit z zapięciem od łańcuszka sobie poradził.
  -No sorry!! Wyszedłem już z wprawy.
  -Może ja pomogę?-zapytała kobieta.
  -Chyba tak będzie najlepiej.-mówię i przesuwam w jej kierunku dłoń z zegarkiem. Zapina mi go.
  -I jak Marta? Będzie dobry dla Iwony?-zapytał.
  -Tak. Jeśli lubi zegarki to na pewno tak.-odpowiadam i znów proszę panią by odpięła mi go.

Po podliczeniu i zapłaceniu zapytałam chłopaków:

  -Czy już wszystko macie?
  -No tak.-odpowiadają chórkiem.
  -Dobra. To skoro już cała wasza trójka jest ze mną to pomoże mi coś wybrać dla ojca i brata na prezent.

Uwinęliśmy się w miarę sprawnie i po zjedzeniu deseru lodowego pojechaliśmy na drugi trening na Podpromie. Na sali kiedy robiłam statystyki dosiadł się do mnie Ignaczak.

  -Marta mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
  -Jaką?-zapytałam odrywając wzrok od monitora.
  -Mógłbym zostawić u ciebie te wszystkie prezenty? Nie chciałbym aby dzieciaki znalazły je.
  -Spoko. Nie ma sprawy.
  -Dziękuję.-odpowiada i leci do chłopaków.

Po treningu Krzysiu odwozi mnie do domu zostawiając w nim wszystko co dzisiaj kupił. Wieczorkiem potem wpadł Piter również chowając rzecz dla Oli. Nie chciał by to znalazła. Powiedział, że ostatnio natrafiła na bieliznę którą dla niej kupił.

  -Chyba będę musiała od was jakieś wynagrodzenie wziąć za pilnowanie tego wszystkiego.
  -To jakby coś to mów co i jak? W czym ci zapłacić? W dolarach, euro czy złotych?
  -W butelce wina i.... ewentualnie Jack Daniels do kolekcji. To mi wystarczy.
  -Masz to jak w banku kochana. Lecę już, bo Olcia pewnie zaraz wróci z pracy.

Pożegnałam się z nim i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, a ta świeciła pustkami.

  -No to świetnie!-syknęłam zamykając głośno drzwiczki. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 19:15. Założyłam kurtkę, szalik i buty ruszając na miasto. Mogłam iść na osiedlowy sklep, ale miałam ochotę na pikantne czipsy, więc zdecydowałam się na biedronkę w centrum miasta. Wzięłam wózek i idąc spokojnie wrzucałam do niego jakieś jogurty, serki, masło, mleko, jakieś warzywa, parę owoców, szynkę pakowaną i oczywiście to po co tu przyszłam. Włożyłam dwa opakowania, a do tego czerwone wino. Stałam już w kolejce gdy usłyszałam za sobą znajomy głos. Nie odwróciłam się jednak tylko spokojnie pakowałam wszystko do reklamówek. Wtedy też spojrzałam na chłopaka. Stał tam z tą blondynką. Wciąż patrzyłam na niego kiedy kasjerka powiedziała:

  -96.50.-oznajmiła, a ja sama zdziwiłam się, że tyle za to zapłaciłam. Spojrzałam w portfel i wyciągnęłam z niego pieniądze. Jak się okazało mam ze sobą tylko 80 zł. Świetnie. Trzeba było mi zajść wpierw do bankomatu. Zajrzałam w przegródkę i kart nie wzięłam. Przypominało mi się, że zostały na stole w kuchni, bo zostawiłam je u Igły w aucie i zapominałam zabrać, a jak przyjechał położył mi je na stole. Patrzyłam na pieniądze. Wyciągnęłam z reklamówki wino i jedną paczkę czipsów.

  -Mogłaby pani to odliczyć? Nie wzięłam ze sobą tyle i zbraknie mi.
  -Oczywiście.-odpowiada i chwyta za przedmioty, a ja kładę przed nią 80 złoty.
  -Niech pani poczeka.-odezwał się męski głos obok.- Ile brakuje?-zadaje pytanie i kątem oka widzę jak wyciąga portfel.
  -Nie trzeba.-odpowiadam spoglądając na niego i napotykam minę Aśki.
  -Ile?-zapytał kasjerki.
  -16.50.-odpowiada, a on kładzie jej równą kwotę. Spogląda to na mnie, to na Zibiego.-Więc co mam zrobić?-pyta mnie.
  -Niech pani odda tej pani tą butelkę i chrupki.-mówi atakujący. Kobieta odstawia to i podaje mi paragon. Wiem, że nie ma co robić sceny w sklepie. Pakuję te rzeczy do reklamówek i chwytam za wszystko odwracając się i mówiąc.

  -Dziękuję.
  -Nie ma za co.-odpowiedział i wziął się za pakowanie swoich rzeczy.

Z ciężkimi zakupami wróciłam do siebie. Rozpakowałam wszystko, a potem biorąc wino, kieliszek i miskę z czipsami zasiadłam na kanapie robiąc statystyki. Kiedy byłam zmęczona odstawiłam laptopa na bok i przykryłam się kocem, a potem odpłynęłam w głębokim śnie.


Rano zbudziło mnie pukanie do drzwi. Odrzuciłam na bok koc i zwlekłam się z kanapy. Przekręciłam w drzwiach zamek i otworzyłam je. Zdziwiłam się z osoby która tam stała.

  -Ola? No hej.-powiedziałam, a ona weszła do mieszkania nie odpowiadając nic.-Okeeej-szepnęłam cicho i zamknęłam drzwi. Stanęłam naprzeciwko niej, a ona podała mi kartkę. Spojrzałam na nią i zaśmiałam się.
  -Czyżby nasz siatkarz zamierzał zmienić swój stan cywilny?-przeczytałam głośno i spojrzałam na zdjęcie. -Wczoraj Piotr Nowakowski widziany był w Millenium Hall w towarzystwie pięknej brunetki i dwóch kolegów drużyny. Ci którzy byli spostrzegawczy dojrzeli, że siatkarz wkładał dziewczynie pierścionek na dłoń. Czyżby zaręczynowy?- i mój śmiech był jeszcze głośniejszy. Nie miałam zamiaru czytać dłużej tych bzdur. Spojrzałam na dziewczynę która stała z poważną miną.

  -Ola nie mów, że ty w to uwierzyłaś?-zapytałam.
  -No właśnie nie wiem co myśleć. Na początku jak znalazłam to, to nie poznałam cię, ale potem doszłam i chciałam to wyjaśnić.
  -Spokojnie możesz być pewna, że nie oświadczał mi się jak to tutaj napisał.
  -To co tam robiliście?-dopytuje.
  -Nie mogę powiedzieć. Obiecałam Piotrkowi.
  -Chce mi się oświadczyć?

Spojrzałam na nią i westchnęłam.

  -Ale obiecujesz, że nie piśniesz nic Piotrkowi dobra?
  -Jasne.
  -Właściwie to zaczęło się tak, że pomagać miałam Ignaczakowi, ale pod halą wsiedli jeszcze Grzesiu i Piter. I tak od razu poprosił mnie o pomoc przy wyborze czegoś dla ciebie. A potem zostałam manekinem i sprawdzali na mnie wszystko jak to na was będzie wyglądać.
  -Na was?
  -Na tobie i Iwonie.
  -I co wybraliście?-zapytała.
  -Ola.....
  -Marta proszę powiedz mi...obiecuję, że jak to dostanę to nie wygadam się, że wiedziałam.
  -Pierścionek i wisiorek....taki komplet.
  -Aha....W takim razie skoro ty pomagałaś wybierać to założę się, że na pewno mi się spodoba.
  -Piotrek wybierał, a ja tylko pomagałam.
  -Przepraszam za te wejście dzisiaj. Mam zły dzień po prostu i nic mi się nie chce.
  -Spokojnie. Pewnie też bym się zdenerwowała widząc takie coś.....Może w takim razie napijesz się czegoś?
  -Kawy.
  -Już się robi.

Weszłyśmy do kuchni, a ja zrobiłam napój i przyszykowałam jakieś małe śniadanko. Potem wyruszymy spacerkiem na Podpromie, bo za godzinkę ostatni trening przed jutrzejszym meczem z ZAKSĄ. Dziewczyna odprowadziła mnie pod same drzwi i poszła dalej. Wchodząc do budynku minęłam się z Kowalem i poszłam zdjąć z siebie kurtkę i zmienić buty. Kiedy odwiesiłam to miałam zamiar udać się na halę usłyszałam pewną rozmowę. Schowałam się więc i przysłuchiwałam.


                                        _______________________________________

Kinia dobrze odgadłaś, że chodziła o Piotrka i Olę :) Macie trochę nudny i o niczym rozdział, ale trzeba i czasem takie wpleść do historii. Jakieś domysły macie czyją rozmowę usłyszała dziewczyna, a nawet o czym rozmawiano?
Pozdrawiam :*

13 komentarzy:

  1. Ale mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem. Myślę sobie, a zajrzę, co mi tam, a tu nowy :]
    Może to Zbyszek z kimś rozmawia? Nie mam jakoś pomysłów...
    Rozdział fajny. Miło, że Marta zgodziła się być manekinem i że Ola jej uwierzyła :)
    Czekam na kolejny ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam ;) Fajny rozdział i wcale nie jest nudny:) Ach ci paparazzi są zawsze tam gdzie nie powinni. Dobrze, że Ola uwierzyła Marcie:D Może to Asia rozmawiała z kimś przez telefon? Może Marta usłyszy, że to nie Zbyszka dziecko? Pewnie nie trafie ale tak coś mi się wydaje:) Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  3. ja już nie zgaduje co usłyszy, bo nie jestem w tym dobra! :P
    ale dlaczego raz się patrzy na Nią z taką obojętnością, a później pomaga, mimo tego, że nie musi? I tylko nie mów mi, że Zibi wrócił do Aśki tylko dlatego, że jest w ciąży?! Bo tak niestety zaczyna to wyglądać :(
    śmiesznie musiało być w tych sklepach, szkoda, tylko, że mała afera się z tego zrobiła, ale dobrze, że wszystkoo już wyjaśnione :P
    czekam na jutro ;)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś tak czułam, że będzie jakiś zgrzyt jak Marta zgodziła się zostać Manekinem;) Ale dobrze, że Ola jej uwierzyła:)
    Buź;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Marta miała byś manekinem bo jeden z nich miał kupić prezent dla niej i sprawdzali czy jej sie spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi sie Twój blog. : )
    I to ile masz weny tworczej,dziewczyno,skąd bierzesz te pomysły:D
    Fajnie,że mimo iż zerwali ze sobą,ciągle ich do siebie ciągnie,nie zrobili sceny przy kasie w sklepie(:D)
    i powoli proboją tak naprawde naprawic co miedzy nimi sie spieprzyło. Ale ja jestem optymistką i wierze ze sie pogadza:D
    Pa:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd on wgl wiedział o tej zdradzie?:D

      Usuń
    2. Zbyszek o zdradzie Marty?

      Usuń
    3. Tak,jak sie o tym dowiedzial,bo wlasnie niewiem:P

      Usuń
    4. Ahh juz wiem,zobaczyl pewnie ze Marta nie była ubrana,i juz wiedzial o co chodzi:)

      Usuń
  7. blisko byłam! No ten artykuł, że niby Piotrek zaręczał się Marcie to mnie totalnie rozwalił! No po prostu nie mogłam! Hahahahahahaha! Świąteczna aura, może sprawi, że Zbyszek postanowi wybaczyć Marcie?
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział, zresztą tak jak zawsze. Trochę smutku, trochę śmiechu :D
    Tak to jest jak zbliżają się święta i trzeba kupować prezenty, każdy szuka pomocy.
    Całuje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe jak wypadnie ta wigilia,i do kogo Mara dostanie rezent,może od Zibiego:)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń