sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 97

"Bo lu­bię się na Ciebie ob­rażać, wte­dy tak słod­ko mnie przy­tulasz i cze­kasz aż mi przejdzie."



Rano obudziłam się i wstałam do łazienki. Po drodze minęłam pana Leona.

  -Dzień dobry.
  -Dzień dobry Marta. Zapraszam na kawę.-mówi, a ja kiwam głową. W łazience przebieram się w swoje rzeczy i poprawiam makijaż. Zachodzę zobaczyć czy Zibi jeszcze śpi i odkładam na krzesło jego rzeczy. Po cichu schodzę na dół do kuchni. W niej zastaje pana Bartmana.

  -Ile słodzisz?-pyta.
  -Dwie.

Po chwili przede mną pojawia się filiżanka kawy. Pijemy i rozmawiamy. Niedługo potem do kuchni wita Zibi, a na końcu mama siatkarza. Przyrządziła nam szybkie śniadanie, a po tym zebraliśmy się z Bartmanem i ruszyliśmy w podróż powrotną.

  -Co powiesz żeby zajechać do Miśka i Moni?-pytam i spoglądam na niego.
  -Jak chcesz to nie ma sprawy.-odpowiada.

O 15:00 zajechaliśmy pod blok Kubiaka. Wysiedliśmy i udaliśmy się na górę. Bartman prowadził, bo ja nie wiedziałam gdzie mieszkają. W końcu stanęliśmy pod drzwiami, a chłopak zadzwonił dzwonkiem. Po kilku minutach zobaczyliśmy Michała. Był zdziwiony, ale po chwili przywitał się z nami i zaprosił do środka.

  -Monia będzie za 20 minut. Chodźcie do pokoju. Poza tym co tu robicie?-pyta wracając z kuchni.
  -Wpadliśmy z wizytą.-mówię.
  -Tak po prostu?-dopytuje.
  -Nie. Byliśmy u moich rodziców.-dodaje Zibi rozsiadając się na kanapie.
  -Poznałaś przyszłych teściów? I jak? Pan Bartman zaakceptował cię? Przyniosłaś mu sernik?-zadaje milion pytań Kubiak. Widocznie dobrze wiedział jak funkcjonuje ta rodzina....no właściwie on też był jej jakąś częścią.
  -Tak poznałam.-odparłam.
  -Kubi nie masz pojęcia, że mój ojciec  od razu ją polubił.-dodaje mój chłopak, a przyjaciel wytrzeszcza oczy.
  -Serio?! Ale, ze od razu?! Ma dziewczyna szczęście. Poprzednie dłużej musiały wkupywać się.-odpowiada przyjmujący.
  -No.-przytakuje mu Zibi.

Po chwili drzwi do mieszkania otwierają się i słyszymy głos dziewczyny. Kiedy wchodzi do salonu i nas widzi, wstaję i podchodzę do niej, mocno ściskając.

  -Fiu, fiu Marta. Co ty tak się wystroiłaś do nas? Wystarczyło zwykły top i dżinsy.
  -Wizyta u teściów.-dodaje Kubi, a ta patrzy wpierw na niego, a potem na mnie.
  -Tak? I jak poszło? Powiedz tylko, że nie kupiłaś mu sernika.-mówi Monia ściągając buty.
  -Co wy z tym sernikiem?! Zbyszek już wcześniej mnie uprzedził, że to nie jest dobry pomysł.-odpowiadam.

Kiedy tylko opowiedzieli jej, że polubił mnie to miała taką samą minę jak Kubiak. Ja nie wiem co w tym dziwnego jest. Wypiliśmy herbatę i udaliśmy się z powrotem do Rzeszowa. Następnego dnia zaczęły się normalne treningi. 6 października był pierwszy mecz który graliśmy z Indykpolem w Rzeszowie. Gładko poszedł, bo wygraliśmy 3:0. Kolejny rozgrywany był wyjątkowo 9 też u nas. Z Mieszkiem bardzo szybko robiliśmy analizę drużyny Skry z którą graliśmy. Widziałam jak Bartman bardzo chciał zagrać w pierwszej szóstce i wygrać ten mecz. Na treningach dawał się się 120%. To wszystko przez tą wypowiedź Plińskiego który powiedział, że w Resovii po Grozerze został tylko numer, a na razie zawodnik z numerem 9 daleko do niemieckiego atakującego. Kiedy Zbyszek zobaczył tą wypowiedź był wściekły.

  -Ja mu pokażę w tym meczu! Zobaczy co powie jak wygramy to.-mówi przy kolacji dzień przed meczem.
  -Pokaż mu kochanie w najlepszy możliwy sposób, czyli na boisku.-odpowiadam.

(...)
W mieszkaniu Zibi już nie mógł się w końcu doczekać kiedy pojedziemy na halę, bo miał ochotę wyładować się na piłce. Wsiedliśmy tym razem do mojego auta i to ja prowadziłam.

  -Kochanie proszę uspokój się. Nie pokazuj, że cię to ruszyło. Poza tym dziennikarze...
  -Wiem, wiem.-i spogląda na mnie.

Po dotarciu na salę on idzie do chłopaków, a ja do sztabu. Wraz z Mieszkiem zajęliśmy się rozstawieniem sprzętu.

  -To co? Dzisiaj pokonujemy ich?-pyta siadając.
  -No oczywiście, że tak! Nie ma innej opcji.-odpowiadam.
  -Bartman to pewnie chce pokazać coś środkowemu Skry no nie?
  -Oj tak. Wszystkim mówi, że nie rusza go to, a tak naprawdę w środku aż się gotuje.
  -Nie dziwie mu się wcale.

Mecz zaczyna się o 18:00. W pierwszej szóstce wychodzi Jochen. Wiem, że jeszcze nadejdzie chwila na odegranie się mu. Po słabym początku Niemca, Andrzej po drugiej przerwie technicznej robi podwójną zmianę. Mimo tego nie dało to nic i pierwszego seta przegraliśmy. Drugą partię rozpoczęli Zibi z Maćkiem na boisku. I tak już została do końca. Gra obu drużyn falowała przez co o wszystkim miał rozstrzygnąć tie-break. Na początku przegrywaliśmy 3:0, ale wzięliśmy się za odrabianie strat i dzięki temu wygraliśmy piątego seta 15:11. Widziałam jak się cieszyli, że wygrali te spotkanie. Statuetkę MVP dostał Zibi. Z satysfakcją odebrał ją i skierował w stronę Daniela. Szkoda, że nie widziałam miny środkowego. Jednak mimo to byłam dumna z mojego Zbyszka.
Wraz ze sztabem zebraliśmy sprzęt, a chłopaki w tym czasie zaczęli się rozciągać. Nagle zauważyłam państwo Bartman, więc podeszłam się przywitać.

  -Zapraszamy państwa do siebie.-mówię.
  -Nie dzisiaj kochana.-odzywa się pan Leon.-Wracam z Krysią do Warszawy. Jutro mam ważne spotkanie rano więc nie możemy. Może innym razem...bądźcie pewni, że na pewno was odwiedzimy.
  -Czekamy.-odpowiadam i żegnam się z nimi, bo Kowal przywołuje mnie.

Po tych meczach dostaliśmy dwa dni odpoczynku. Całe te dni wylegiwaliśmy się na kanapie i spacerowaliśmy. Jak wróciliśmy na trening zostałam bardzo dziwnie powitana.

  -Ale twój chłopak ma klatę.-mówi libero.
  -Oj tak.-dodaje Piter.-A te dżinsy? Koszula...w ogóle cała stylizacja....normalnie takie ciacho, że hoho!
  -Coś braliście czy jak?-pytam.
  -Nie. Teraz połowa nastolatek będzie miała to w pokoju na ścianach.
  -Ale co?-pytam Igłę.
  -No jak to co? Twojego Zbysia.-odpowiada i zza pleców wyciąga jakiś magazyn. Patrzę na pierwszą stronę na której znajduje się imię i nazwisko mojego chłopaka. On w Joy'u? Nic mi nie mówił.
  -Pokaż to!-i wyrywam od razu gazetkę. Otwieram na odpowiedniej stronie. Spoglądam wpierw na  zdjęcia, a następnie czytam wywiad. Mimo iż byłam wściekła to gdy czytałam to jak o mnie mówił to aż miło się zrobiło. Jednak i tak nie daruje mu tego, że nic mi nie powiedział. Po zamknięciu czasopisma złość wróciła. Zacisnęłam mocno dłonie  i ruszyłam w poszukiwaniu atakującego. Jak znalazłam go rzuciłam w niego gazetą.

  -Co to mam być?! Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?!-krzyczę nie zwracając uwagi na to, że w szatni są inni siatkarze.
  -Chciałem zrobić ci niespodziankę.-odzywa się podnosząc magazyn i oglądając go. -Ładnie wyszedłem prawda?-pyta, a ja odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia. Z kieszeni wyciągnęłam komórkę i oddzwoniłam na SMS którego niedawno dostałam.

  -Dzień Dobry. Z tej strony Marta Wasilewska. Zgadzam się na to. Proszę mi powiedzieć tylko kiedy.-mówię. Po krótkiej, ale konkretnej rozmowie rozłączyłam się i poszłam na salę do chłopaków. Przez cały trening byłam zła na Bartmana, że mi nie powiedział nic, a dowiaduje się o jego prawie nagiej sesji od libero. Po siłowni pytam Andrzeja czy mogłabym wziąć jutro wolne, bo mam pewną ważną sprawę do załatwienia. Przytaknął, a ja już uśmiechałam się na myśl tego co zobaczy Zibi niedługo.


Wyszłam z sali dużo wcześniej i ruszyłam do Millenium Hall. Tylko zakupy mogły poprawić mi humor. Po godzinie łażenia przysiadłam w niedużej kawiarence. Nagle za swoimi plecami usłyszałam rozmowy nastolatek które to mówiły jak to Zibi cudownie wyszedł na zdjęciach. Te które jeszcze nie kupiły pobiegły od razu to zrobić.

  -Zobaczycie jeszcze uda mi się poderwać Bartmana. Rzuci tę zołzę o której mówi w wywiadzie.-usłyszałam i zakrztusiłam się cappuccino którym piłam. Miałam ochoty zaśmiać się im prosto w twarz. Powstrzymałam się jednak i dalej przysłuchiwałam się temu jak to planują z nim wspólną przyszłość. Wtedy też zadzwonił mój telefon. Kiedy na ekranie zobaczyłam zdjęcie Zibiego odrzuciłam połączenie. Siedziałam tak sobie spokojnie kiedy nagle do mojego stolika ktoś podszedł.

  -Marta?-usłyszałam i od razu podniosłam wzrok.
  -Jochen? A co ty tutaj robisz?-pytam.
  -Wpadłem żeby w domu nie umierać z nudów. A ty?
  -Piję cappuccino.-i wskazuje na filiżankę.
  -A poza tym?-dopytuje.
  -Ukrywam się przed Zbyszkiem.
  -Tak myślałem.-mówi-Nie przeszkadza ci jak się do ciebie przysiądę?-pyta.
  -Absolutnie nie. Coś do picia może?
  -To kawę wezmę.

I zawołał kelnerkę prosząc o napój. Siedzieliśmy sobie tam i gadaliśmy. Potem nawet zaszedł ze mną do sklepu kiedy na wystawie zobaczyłam świetną sukienkę. Jak żaden chyba nie narzekał, że się nudzi. Oj ta Anna to ma szczęście, że ma z kim chodzić po sklepach. Jak spojrzałam na zegarek była już 21:00.

  -Dobra ja się zbieram Jochen. Późno już jest, a jutro trening.
  -To w takim razie do zobaczenia.
  -Pa i dzięki.-mówię i całuję go w policzek, a potem udaję się do swojego auta. Wjeżdżam na parking i z tym całym tobołkiem wjeżdżam na górę. Drzwi nie staram się nawet otwierać jakoś cicho. Zapalam światło na przedpokoju i ściągam buty.

  -Dlaczego nie odbierasz?! Wiesz jak się martwiłem?!-rzuca mi chłopaka, a ja spoglądam na niego i ściągam buty.
  -Naprawdę?-pytam z ironią.
  -Tak....kurczę Marta porozmawiaj ze mną normalnie.-mówi kiedy mijam go. Trzyma mnie za nadgarstek, ale wyrywam mu rękę i idę odłożyć rzeczy do sypialni. Po drodze chwytam za pidżamę i ruszam do łazienki. Po wieczornej toalecie kładę się tyłem do Zbyszka.

  -Kochanie proszę....przepraszam cię naprawdę. Myślałem, że będziesz zadowolona.
  -Z czego?!-pytam odwracając się do niego.
  -Ze mnie.
  -I bez tego jestem.-odpowiadam i znów kładę się. Siatkarz gładzi mnie po ramieniu, ale nie reaguje na te czułości. Zrezygnowany w końcu idzie spać.
Siłownię mają dopiero o 11:00. Ja na nogach byłam już o 7:00. W końcu na 10:00 miałam stawić się w Katowicach. Zostawiłam Zbyszkowi kartkę, że nie będzie mnie dzisiaj na treningu, chwyciłam za kluczyki i ruszyłam do auta.

Miałam małe problemy z trafieniem na miejsce. Przywitałam się z kobietą w recepcji i powiedziałam z kim jestem umówiona. Odesłała mnie na drugie piętro. Weszłam schodami we wskazane mi miejsce i zapukałam. Po chwili usłyszałam „proszę” i znalazłam się w środku pomieszczenia. Przy biurku siedziała kobieta.

  -Witam panią.-mówi uśmiechając się i wskazując mi miejsce na przeciwko.-Bardzo się cieszę,że zgodziła się pani na tą sesję.
  -Szczerze to po tym bankiecie co podarowałam pani numer nie sądziłam, że kiedykolwiek ktoś się odezwie.
  -Z nami jest inaczej.....teraz pytanie czy zgodzi się pani na mały wywiadzik. Bo z tego co nam wiadomo jest pani dziewczyną tego siatkarza z którym panią widzieliśmy.
  -Tak......oczywiście mogę udzielić paru odpowiedzi.
  -Cieszę się. Magazyn wyszedłby za 2 tygodnie.
  -Szybko.-mówię.
  -Wiem. Ale nie możemy tracić czasu. Zapraszam panią do studia. Wpierw zdjęcia potem mały wywiadzik dobrze?-pyta.
  -Tak.

I podążam za kobietą. Zostaje poprowadzona do pomieszczenia piętro wyżej. Przedstawiła mnie ona mężczyźnie który robił zdjęcia chłopakowi.

  -Artur!-krzyknęła, a on od razu obrócił się i podszedł do nas.-To jest dziewczyna o której ci mówiłam.
  -Piękna.-odpowiada wyciągając w moim kierunku dłoń.-Jestem Artur, fotograf.
  -Marta.-i lekko ściskam jego dłoń. Przyglądał mi się chwilę obracając i zakładając włosy za ucho.
  -Alicjo mam pomysł. Parę fotek w studiu i parę na łonie natury.-mówi spoglądając na panią prezes.
  -Zgadza się pani na to?-pyta mnie, a ja przytakuje.-W takim razie zostawiam panią w dobrych rękach.-i znika, a ja zostaje z fotografem.

Pociągnął mnie za sobą prosząc o pomoc kobiety. Przedstawia i im i mi swoją wizję. Przyznam, że spodobała mi się ona. Na początku byłam strasznie spięta i nie szło mi zbytnio, ale z każdą chwilą było coraz lepiej i później nawet wygłupiałam się nieco. Porobił mi zapewne mnóstwo zdjęć.

  -Dobrze Marta...jesteś piękna i szkoda, że wcześniej cię nie wyhaczyliśmy. Aparat cię lubi i widzę,że ze wzajemnością.
  -Lubię zdjęcia.-odpowiadam.
  -Widać to od razu. W takim razie ubierz się w swoje rzeczy i jedziemy za miasto.
  -Tak jest.-mówię i zakładam swoje ciuchy.

Pakujemy się wszyscy do busika i jedziemy poza miasto. Kiedy facet wybrał odpowiednie miejsce rozłożył sprzęt, a ja zaczęłam się przebierać i pozować.

  -Świetnie Marta....teraz głowa wyżej....spójrz na mnie....tak trzymaj...weź tą rękę niżej i pochyl się nico....tak.

To teraz Zibi będzie mógł podziwiać moje wybryki w gazecie. Po 5 godzinach pozowania i przebierania się, fotograf podał mi kawę, a ja usiadłam na trawie z jakąś kobietą która zadawała mi pytania. Nie obyło się oczywiście bez takich dotyczących Zbyszka. Kiedy tylko uporaliśmy się ze wszystkim wróciliśmy do miasta. Poproszona przez Artura weszłam na górę do jego studia. Usiadłam obok niego, a on pokazał mi efekty naszej pracy.

  -Nie myślałaś żeby zostać modelką?-zapytał.
  -Nie.
  -A wielka szkoda. Jesteś bardzo fotogeniczna.....mam nadzieję, że kiedyś będę mógł zrobić ci jeszcze jakieś zdjęcia.
  -Będę zachwycona, gdy tak będzie. Miło się z tobą współpracowało.-mówię.
  -Wzajemnie. Wiesz sądzę, że po tej okładce jak wyjdzie do sklepów, to możesz się spodziewać paru telefonów, bo nie wierzę że przejdą obojętnie obok tak ładnej dziewczyny.
  -Dziękuję bardzo.

Poprosił mnie o mój numer na wszelki wypadek. Powiedział, że kto wie co będzie musiał zrobić za kilka miesięcy. Może jego wizja będzie związana ze mną. Pożegnałam się z nim i dziewczynami. Chwyciłam za torebkę i zeszłam do swojego autka. Zanim odpaliłam je jednak patrzyłam przed siebie. Nie żałuję, że to zrobiłam. Było naprawdę fajnie. Spojrzałam w lusterko i zastanawiałam się co oni we mnie takiego widzą.

  -Naprawdę jestem, aż tak ładna?-zapytałam swojego odbicia. Wcześniej nie uważałam się za piękną. Mówili mi tak, ale wiadomo jak to było. Zazwyczaj był to chłopak, a taki komplement to był podryw. Nie zagłębiałam się już w te przemyślenia i odpaliłam silnik ruszając z powrotem do Rzeszowa.



Kiedy otworzyłam drzwi w mieszkaniu zapachniało mi kwiatami. Zdjęłam buty i odłożyłam na szafeczkę torebkę. Ruszyłam za rozchodzącym się zapachem. Nos mój skierował mnie do salonu. Byłam zdziwiona kiedy dostrzegłam całe pomieszczenie udekorowane czerwonymi różami. Wielkie bukiety stały w wazonach, niektóre pojedyncze leżały na stoliku, szafce, kanapie. No po prostu wszędzie. Na szklanej ławie stał naprawdę mega wielki bukiet róż. Uśmiechnęłam się i powąchałam kwiatki. Ruszyłam dalej za znakiem ułożonym z roślin. Doprowadziło to mnie do sypialni. Tak jak i w salonie na rzeczach stały flakoniki z kwiatami. Na łóżku leżał bukiet czerwonych róż, a w środku tego bukietu z białych róż ułożone serce. Obok tego leżała karteczka.


„Kiedy ostatnia róża zwiędnie przestanę cię kochać.”


Dopiero po chwili zauważyłam, że między tymi białymi ukryta była jedna sztuczna. Wystarczyło takie coś i już cały gniew uleciał. Już nie mogłam doczekać się kiedy w końcu siatkarz wróci z treningu. Siedziałam na łóżku i czekałam na niego. Po chwili usłyszałam trzask drzwi, a Zbyszek  pojawił się w progu wejścia do sypialni.

  -Przepraszam.-mówi, a ja wstaję i rzucam się mu na szyję. Atakujący zachłannie całuje moje usta.-Przepraszam-szepcze.
  -Ja też przepraszam. Nie powinnam tak reagować, ale przykro mi się zrobiło, że mi nie powiedziałeś.
  -Nie zrobię tego więcej.-mówi, a ja ściągam mu koszulkę. Oboje nadzy lądujemy w łóżku. Gdy padliśmy ze zmęczenia mocno przytuliłam się do niego.
  -Podobał mi się ten wywiad.....to jak o mnie mówiłeś.
  -Sama prawda. Nie kłamałem ani trochę......chciałbym mieć kiedyś z tobą takie małe ja...no i takie małe ty.-śmieje się całując mnie w czubek głowy.
  -Kiedyś tak.-odpowiadam. -Wiesz ostatnio słyszałam jak  małolaty gapiły się na twoje zdjęcia i planowały z tobą swoją przyszłość. Najlepsze było to, że nazywały mnie zołzą.-mówię jeżdżąc mu palcem po klacie.
  -Przestań przejmować się nimi. Te małolaty nic dla mnie nie znaczą. Moją gwiazdą jesteś tylko ty.
  -Kocham cię.-mówię.
  -Ja ciebie też.-i całuje mnie.

Kolacje zjedliśmy w łóżku jak nigdy. Między mną, a Zbyszkiem wszystko było już w porządku.

                                             _____________________________________

No i kolejny rozdział. Jak myślicie co zrobi Zibi kiedy zobaczy dziewczynę w gazecie? A tak w ogóle czytacie jeszcze te opowiadanie? Bo jakoś tak mało komentarzy jest? Może mam już je skończyć co?
Pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. Nie kończ, coś ty;) Trochę brakuje mi tej rywalizacji między Zibim i Martą ale to opowiadanie nadal jest genialne;*
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kończ! No co ty? O.o ;P Sądzę, że Zibi troszku się zezłości na Martę, ale powinno być wszystko okey ;D Boże! Ale mnie przestraszyłaś tym swoim może mam już je skończyć?" Kobieto! Ja cię tu przed dwusetnym rozdziałem nie wypuszczam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie koncz, nie koncz.. Nie zgadzam sie na to :)
    Zbyszek romantyk...no no :) Dobrze, ze Marta mu wybaczyla. Mam nadzieje, ze Zibi nie bedzie bardzo sie zloscil na Marte za ta sesje...
    Pozdrawiam!:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że Zbyszek nie będzie zachwycony tym, że Marta będzie w gazecie. I teraz to dziewczyna będzie musiała przepraszać. Jedno jest pewne na pewno będzie ciekawie.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. OCZYWIŚCIE ,ŻE CZYTAMY!!!!!!
    NIE KOŃCZ TEGO BŁAAAAAGGGGGGGGGGGAAAAAAAAAAAAM : D
    no super rozdział:) ciekawa jestem jaka bedzie reackja Zbysia na zdjecia Marty :p
    Ja czytam codziennie a niektorzy mogli wyjechac albo jakies sprawy rodzinne no i wiesz jak jest z pewnoscia za niedlugo przybędzie komentarzy
    a ja zawsze czytam i komentuje
    buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam ;) To pierwszy mój komentarz tutaj, ale obiecuję, że się poprawię ;) Zbyszek jaki romantyczny... Też bym chciała takiego chłopaka :P Nie kończ opowiadania, bo jest naprawdę dobre, trochę tak smutno bez kłótni Marty ze Zbyszkiem i Aśką, ale romantyzm nadrabia. Myślę, że Zibi nie będzie zachwycony z potajemnej sesji swojej ukochanej... Czekam na kolejny i zapraszam na prolog do siebie ;)
    http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń