środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 108


"Nie ma maski, która by mogła długo ukryć miłość tam, gdzie ona jest, ani udawać ją tam, gdzie jej nie ma."



Kiedy obudziłem się następnego dnia głowa mi pękała. Rozejrzałem się po pokoju w którym było pełno pustych butelek i puszek. Ukryłem twarz w dłoniach starając się przypomnieć sobie te ostatnie kilka dni. Obrazy migały mi tak szybko, że uważałem to za sen. Marta w samej koszulce, Niemiec, wypadek, pocałunek, picie z Kubiakiem, powrót tutaj i alkohol....dużo alkoholu. Wstałem z kanapy idąc do kuchni po butelkę z wodą. Patrzyłem na ten cały bałagan i uświadamiałem sobie, że tak naprawdę to nie jest sen,a pieprzona rzeczywistość. Chciałem wypić coś jeszcze, ale niestety wszędzie panowały już pustki. Wyciągnąłem z szuflady worek i pozbierałam wszystko, a potem walnąłem się na kanapę. Spojrzałem na kalendarz i uświadomiłem sobie, że za godzinę mam trening. Szybko poderwałem się z kanapy wbiegając pod prysznic. Nawet nie pamiętam kiedy zleciało mi tych parę dni wolnego. Jeszcze z mokrymi włosami zbiegłem na dół, wrzucając na tylne siedzenie swoją torbę i z piskiem opon wyjeżdżając z parkingu. Jak na złość wszystkie światła które miałem na swojej drodze robiły mi na złość. 

  -Przez tą pieprzona sygnalizację na pewno się spóźnię!-syknąłem i kiedy włączyło się zielone wcisnąłem gaz do dechy. 

Niestety tak też się stało. Wpadłem do szatni nie zastając już w niej nikogo. Zrzuciłem z siebie ubranie przebierając się w strój treningowy. Zrobiłem wielkie wejście na salę. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Moje spojrzenie powędrowało jednak na nią. Siedziała na ławce z usztywnioną jeszcze ręką. Mały plaster na czole. Miałem taką ochotę podejść i ją przytulić, powiedzieć że tak potwornie się o nią martwię, ale tego nie zrobię....nie przez to co mi zrobiła. Odwróciłem wzrok i usiadłem z dala od chłopaków rozgrzewając się. Z żadnym z nich nie miałem ochoty rozmawiać. Najgorsza pora nadeszła kiedy Kowal mówił o taktyce. Nie mogłem się na tym w ogóle skupić. Głowa bolała, a na dodatek tyle spraw kłębiło mi się w myślach. Kiedy trening nareszcie dobiegł końca udaliśmy się do szatni. Słyszałem rozmowę Ignaczaka z Pitem jak rozmawiali o Marcie. Dowiedziałem się, że mieszka teraz u libero i że czuje się dużo lepiej. Przynajmniej to było dobrze. 

Po powrocie do mieszkania ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłem je niechętnie i wpuściłem blondynkę do środka.

  -Przyniosłam ci coś do jedzenia.-mówi stawiając w kuchni pudełeczka z jedzeniem.
  -Dzięki, ale nie było trzeba.-odpowiadam biorąc od niej kurtkę i odwieszając ja. 
  -Przestań. Pomagasz mi to i ja też to zrobię.
  -Jak tam dziecko?-zapytałem i spojrzałem na jej brzuch.
  -Ma się dobrze. Czasem czuję jak się rusza kiedy jestem z tobą. Poznaje twój głos.
  -To fajnie.-odpowiadam i siadam naprzeciwko niej otwierając opakowanie. Przegryzałem akurat kęs kiedy Asia złożyła mi pewną propozycję przez co prawie zakrztusiłem się.
  -Może mogłabym się do ciebie wprowadzić?-a ja zacząłem kaszleć. Ona chyba zwariowała.-Zbyszek przecież to byłby dobry pomysł. Nie musiałbyś tak do mnie co chwila przyjeżdżać, bo byłabym pod ręką. Byśmy przy okazji mogli więcej czasu spędzić razem. I niunia by się cieszyła słysząc cię.-odpowiada gładząc swój brzuch. Patrzyłem na nią i nie wiedziałem co zrobić. Jak ona niby to sobie wyobraża? Że ja wrócę do niej? O nie! Nie ma mowy co do tego. Nie będą z nią nigdy. Jedyne co będzie nas łączyć to będzie dziecko.

  -Nie Asia. To nie jest dobry pomysł.
  -Najlepszy z możliwych.

Zapieram się jednak wciąż, że nie. Po wyjściu ode mnie od razu wezwała mnie do siebie prosząc żebym przywiózł jej coś na ból, bo tak nogi ją bolą, ze nie wytrzyma. Z wielką niechęcią chwyciłem kluczyki i wsiadłem do auta jadąc do apteki kupując jej to o co mnie poprosiła. Z każdym dniem wzywała mnie częściej. Kiedy nadszedł dzień wyjazdu do Bełchatowa cieszyłem, że w końcu odpocznę od niej. To co działo się teraz w moim życiu sprawiło chyba, że przegraliśmy 0:3. Czułem się winny za ten wynik. Ten dupek Niemiec miał kontuzję i nie dał rady zagrać. Miałem pociągnąć zespół i spieprzyłem sprawę. W tym czasie Kowal powiadomił nas o organizowanej Wigilii. Dla mnie to był strasznie głupi pomysł, ale kiedy trener stanął przede mną z woreczkiem i kazał wyciągać za późno było na wycofanie się z tego. Włożyłem dłoń do środka i wziąłem pierwszą z brzegu karteczkę. Jak odszedł rozwinąłem ją i przeczytałem. Grzesiek Kosok- te imię i nazwisko widniało na papierze. Nie wiem czy się cieszyć czy nie. W głębi duszy miałem nadzieję, że wylosuje ją. Chciałbym jej coś kupić. Sam czasem dziwie się sobie, że pomimo tego co mi zrobiła ja nie potrafię o niej zapomnieć. Nie umiem przestać jej kochać. W drodze dostałem pełno SMSów od Aśki. Ta dziewczyna działa mi na nerwy. 

Kiedy wchodziłem już do bloku usłyszałem za sobą damski głos wołający mnie. Odwróciłem się i zobaczyłem Aśkę idącą do mnie. 

  -Hej.-mówi całując mnie w policzek.
  -Hej.
  -Przykro mi, że przegraliście.
  -Taaaa....mi też jest strasznie przykro.-odpowiadam i kieruję się na swoje piętro. Dziewczyna sama wbija się do mojego mieszkania i zaczyna przygotowywać coś do jedzenia. Kiedy zaprasza mnie do stołu znów porusza temat wspólnego mieszkania. Boże czy ty nigdy nie odpuścisz?!-wkurzam się.
  -Dobra! Możesz tutaj się wprowadzić. Masz rację. Będzie nam obojgu łatwiej.-odpowiadam i wychodzę z kuchni. Wpadam do łazienki i nie mogę zrozumieć tego co przed chwilą zrobiłem. To jest najgorsze co mogłem zrobić. Ukucnąłem, opierając się plecami o ścianę i czułam się nijak. Taki pusty, nie mający już po co żyć. Na dodatek ta dziewczyna wprowadza się do mnie, niedługo zostanę ojcem. Nigdy nie spodziewałem się, że tak potoczą się moje losy. Może to jest kara za to jak żyłem? Mój wewnętrzny monolog przerywa pukanie do drzwi.

  -Zbyszek mógłbyś mi pomóc z przeprowadzką?-pyta, a ja wstaję i wychodzę obierając się. Nie mówię nic. 


Po godzinie zwieźliśmy najpotrzebniejsze rzeczy dziewczyny. 

  -W szafie masz wolne trzy półki. Zaraz przyniosę ci pościel na zmianę.-mówię i chcę wyjść, ale ona łapie mnie za nadgarstek.
  -Zbyszek nie musisz. Mogę spać w tej.
  -Przyniosę.-odpowiadam i znikam w przedpokoju. Z komody wyciągam poszewki i z powrotem niosę je jej. Zabieram przy okazji poduszkę i swój koc kierując się do wyjścia.

  -A ty gdzie?-zapytała, a ja odwróciłem się do niej.
  -Zrozum. Pozwoliłem ci się tutaj wprowadzić tylko po to żebym nie musiał więcej czasu spędzać w rozjazdach między moim, a twoim domem. Jednak Aśka ja nie wrócę do ciebie. Nie kocham cię i nie chcę dzielić z tobą łóżka.-odpowiadam i wychodzę. 

Wszystko rzucam na kanapę i siadam na nią patrząc na zdjęcie moje i Marty stojące obok telewizora. Podszedłem i chwyciłem je podnosząc. Byliśmy tacy szczęśliwi na Krecie. Kochałem to jak się uśmiechała i denerwowała na mnie. To jak uprawialiśmy seks na plaży było czymś wspaniałym. Doskonale pamiętam każdą chwilę spędzona z nią. Z głośników telewizora leci dobrze znana mi piosenka. Tekst dodatkowo sprawia, że nie mogę znieść już tego wszystkiego. Usiadłem z powrotem na sofie patrząc na nas i widząc skapujące łzy na zdjęcie.-Czy było jej ze mną źle? Dlaczego mnie zdradziła przecież kochaliśmy się..-powiedziałem w myślach, a potem rzuciłem ramkę ze zdjęciem tak mocno, że ta pobiła się. Wstałem i chwytając w locie  kurtkę wybiegłem z mieszkania. Na głowę narzuciłem kaptur i krążąc po rzeszowskich uliczkach płakałem. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że Zbigniew Bartman będzie tak kochać, a potem płakać nie uwierzyłbym mu. Ja nigdy nie zakochiwałem się tak mocno jak teraz. Nie ma żadnej która zastąpi mi ją. Jej oczy....uśmiech.-i wtedy znów wybuchnąłem płaczem siadając na ławce w parku. Co jakiś czas przechodziły tędy pary, albo przebiegały zwykłe osoby. Ten cholerny ból był nie do wytrzymania. Płakałem przez nią, a chciałem by to ona właśnie mnie przytuliła. 

  -Jesteś skończonym idiotą Bartman.-powiedziałem sam do siebie i wstałem kierując się do mieszkania. Kiedy wszedłem do niego panowała w nim ciemność i cisza. Zdjąłem kurtkę i usiadłem na kanapie. Patrzyłem na posprzątane rzeczy które zostawiłem. Chwyciłem koc i przykrywając się usnąłem.


Teraz dostaliśmy kilka dni wolnego. Właściwie to żałowałem, bo wolałbym spędzać ten czas na sali niż z nią w mieszkaniu. Co chwila zaczyna temat dziecka. 

  -To jak ją nazwiemy co?-pyta kiedy grałem akurat na PSP.
  -Nie wiem.-odpowiadam wpatrując się wciąż w ekran.
  -Może Anna...albo wiem! Zawsze chciałam by nazywała się Emilka.
  -Spoko pasuje mi.-mówię.
  -Ty w ogóle się tym nie interesujesz!-krzyknęła i odeszła. Wywróciłem oczami i zatrzymałem grę. Udałem się do kuchni opierając się o ścianę.

  -Interesuje się tylko dla mnie może to troszkę za wcześnie na imię. Mamy na to jeszcze czas.
  -Zanim się obejrzysz będę rodzić już.-odpowiada.
  -........może wybrałabyś się ze mną za kilka dni do galerii co?-zapytałem chcąc ją zająć czymś innym.
  -Po co?-dopytuje.
  -Pomożesz mi wybrać coś dla Grześka na prezent....poza tym zawsze możemy coś kupić dla małej.
  -Z chęcią.-mówi, a ja odwracam się i wracam na swoje miejsce. 

Po kilku dniach nadeszły treningi. Umówiliśmy się tego dnia, że zaraz po nim udam się do galerii gdzie ma na mnie czekać. Bardzo szybko zebrałem się po siłowni i znalazłem ją trzymającą już w dłoniach kilka torebek.

  -Przepraszam, ale nie mogłam się opanować by tego nie kupić. 
  -Spoko.-mówię i przechwytuję od niej te rzeczy. Spacerowaliśmy szukając czegoś co mógłbym kupić dla środkowego. Asia wyciąga z torby ubranko i pokazuje mi je.

  -Będzie córeczką tatusia od małego.-powiedziała, a na bodach widniał właśnie taki sam napis „córeczka tatusia”. Wtedy też zauważyłam naprzeciwko nas idących trzech wielkoludów i ją. Poznałem dziewczyna z daleka. Uśmiechała się do Grześka i żartowała z Krzyśkiem dopóki nie dostrzegła nas. Od razu z jej twarzy zniknął uśmiech. Wiedziałem, że nie mogę teraz się wycofać, bo już zauważyli nas. Podeszliśmy więc do nich i podałem chłopakom rękę witając się.

  -Siema.-mówię
  -No siemaneczko Zibi.-odpowiada Igła.-Co wy tutaj robicie?-zapytał.
  -Małe zakupy dla naszego dziecka.-wtrąciła Aśka niemal wieszając się na moim ramieniu. Wiedziałem, że robiła to specjalnie. Marta nie spuszczała ze mnie wzroku. Nie chciałem jej okazywać żądnych uczuć więc z z taką obojętnością spojrzałem na nią. Widziałem jak jej oczy zaszkliły się. 
  -Dobra idziemy dalej!-powiedział Igła widząc i czując tą niezręczną atmosferę. Dzięki ci chłopie.-w myślach dodałem.
 -Do zobaczenia.-mówię i wymijają nas. 

Miałem chęć się odwrócić, ale kroczyłem szybko tak aby znaleźć ten cholerny prezent i wrócić do mieszkania. Po powrocie pomogłem dziewczynie rozpakować wszystko i sam udałem się na drugi trening. Minął jak nigdy bardzo szybko. Cieszyłem się z tego bardzo. 

Wieczorem Asia wyciągnęła mnie do sklepu mówiąc, że ma teraz na coś ochotę. Ubraliśmy się więc i samochodem pojechaliśmy do sklepu. Prowadziłem wózek, a ona co chwila coś do niego wrzucała. Kiedy stanęliśmy już w kolejce Asia rzuciła.

  -Weź mi jeszcze te cukierki dobra?-pyta.
  -Jasne.-odpowiadam i patrzę kiedy kobieta przede mną włoży wszystko do reklamówek. Nagle dostrzegam, że to nie jakaś kobieta, a Marta. Mimo wszystko cieszę się, że ją zobaczyłem. Gdy miała już płacić spogląda w swój portfel i zaczyna w nim czegoś szukać. Wścieka się, ale nie mam pojęcia z jakiego powodu. Z reklamówek wyjmuje wino i czipsy mówiąc do kasjerki:

  -Mogłaby pani to odliczyć? Nie wzięłam ze sobą tyle i zbraknie mi.
  -Oczywiście.-odpowiada i chwyta za przedmioty, aby cofnąć je na paragonie. Coś wtedy mi powiedziało, że muszę to zrobić.
  -Niech pani poczeka.-odezwałem się patrząc na sprzedawczynię.- Ile brakuje?-zapytałem i wyciągnąłem portfel. Przecież nie zostawię jej w potrzebie.
  -Nie trzeba.-mówi mi i spogląda za mnie. Pewnie Aśka stroi już jakieś miny, ale nic mnie to nie obchodzi.
  -Ile?-zapytałem kasjerki.
  -16.50.-odpowiada, a ja kładę jej równą kwotę. Spogląda to na mnie, to na Martę.-Więc co mam zrobić?-pyta dziewczynę.
  -Niech pani odda tej pani tą butelkę i chrupki.-mówię. Kobieta oddaje jej rzeczy i podaje paragon. Zrezygnowała z kłótni ze mną. Gdyby była wściekła bardzo to zrobiłaby scenę w sklepie, a tak odpuściła. Z reklamówkami odchodzi, ale zanim to odwraca się do mnie:

  -Dziękuję.-mówi.
  -Nie ma za co.-odpowiadam i patrzę jak znika za drzwiami sklepu. Zaczynam pakować rzeczy do reklamówek i po zapłaceniu wsiadamy do auta.

  -Musiałeś?!- z wielkim wyrzutem pyta Aśka.
  -O co ci chodzi?
  -O to, że dałeś jej pieniądze.
  -Niech nie obchodzi cię to. To są moje pieniądze i moja sprawa komu je daje!-odpowiadam podnosząc głos. Zamilkła i w takiej spiętej atmosferze spędziliśmy resztę wieczoru. 

Ranny trening był dla mnie zbawieniem. Jutro mecz z ZAKSĄ. Musimy dać z siebie wszystko i wygrać to. Kiedy przebrany wychodziłem już z szatni złapał mnie Grzesiek.

  -Naprawdę masz zamiar z nią przyjść?
  -A czemu niby mi nie wolno?!-z wyrzutem pytam. 
  -Bartman kurwa przecież dobrze wiesz jaka jest sytuacja i nie sądzę, że to najlepszy pomysł.
  -Nie zostawię jej samej w domu.
  -To wy razem już mieszkacie?! Kurwa jeszcze powiedz mi, że wróciliście do siebie!-krzyczał środkowy.
  -Jeszcze nie wróciliśmy. I tak. Mieszka ze mną. Dzięki temu nie muszę latać, bo jest cały czas pod ręką.-nie wiem dlaczego mu powiedziałem, że jeszcze nie wróciliśmy. Przecież wcale nie chcę tego.
  -Jeszcze?! Gdzie ty masz mózg chłopie?! Przecież...
  -Nie obchodzi mnie. Przyjdę na Wigilię z Asią.-odpowiadam i odchodzę. Kiedy na hali zaczyna się trening jej jeszcze nie ma. Nie mam pojęcia czemu rozglądałem się za nią. Jak przyszła od razu usiadła i patrzyła cały czas w monitor. Było wszystko w porządku dopóki nie usiadł obok niej Jochen i nie zaczęli rozmawiać. Byłem wściekły patrząc na nas. Znów umawiali się na schadzki. Złość była tak ogromna, że przekonali się o tym wszyscy przyjmujący odbierając moje zagrywki i ataki.

  -Chcesz nas zabić Bartman?-krzyczał Ignaczak po kolejnym odbiorze.
  -Zamknij się i odbieraj!-odpowiedziałem.

Jako ostatni wyszedłem z sali. W szatni z przebraniem też mi się nie spieszyło. Miałem zamiar już wyjść kiedy usłyszałem jej głos. Rozmawiała z kimś chyba przez telefon. Stałem i podsłuchiwałem o tym o czym  rozmawiała. 

…..
  -Naprawdę.....wiesz on ma zamiar przyjść z nią na Wigilię klubową. Ja tego nie zniosę! Nie zostanę w Resovii na kolejny sezon jeśli zaproponowaliby mi to.-odpowiada. Ciekawe który jej to powiedział?słucham dalej i dochodzi do mnie kolejna informacja.
…...
  -Nie wiem. Włochy, Rosja, Turcja....gdziekolwiek. Rezygnuje z Plusligii i reprezentacji. Nie będę już współpracować z chłopakami. Przeniosę się może do Orlen Ligii, albo całkowicie odpuszczę już to.-co?! Przecież nie może przestać robić czegoś co kocha....nie zniósłbym tego, że mógłbym nie widzieć jej już nigdy. Co ja plotę?! Przecież ona niedawno umawiała się na coś z Jochenem. Widziałem ten jej uśmiech. Wyszedłem kiedy skończyła rozmowę.

  -Zbyszek!-zawołała, a ja odwróciłem się i stanąłem czekając na nią. Podeszła do mnie biorąc moją dłoń i wciskając w nią pieniądze.
  -Dziękuję za wczoraj.-mówi i odchodzi.

Ja także udaję się prosto do domu. W nim czeka już na mnie Aśka z obiadem. Siadam by go zjeść. 

  -Chcesz znów być moją dziewczyną?-zapytałem między jedna łyżką zupy, a drugą.
  -No pewnie, że tak.-uradowana wstała i przytuliła się do mnie. Chciała pocałować mnie w usta, ale odwróciłem się mówiąc, że usta przyjdą z czasem. Kiedy poszedłem się wykąpać sam nie wierzyłem, że to zrobiłem. 

Kolejnego dnia mecz z ZAKSĄ wygrany 3:2 i wolne. Kolejne spotkanie dopiero po Wigilii. Z czasem i przyszedł ten dzień. Nie bardzo chciałem tam iść, ale nie miałem wyjścia. Ubrany w garnitur czekałem już na Aśkę. Kiedy ładnie ubrana pojawiła się zeszliśmy do auta i pojechaliśmy. Przez całą drogę zastanawiałem się jak będzie wyglądać Marta.....pewnie jak zawsze idealnie. Kiedy byliśmy na miejscu nie dostrzegłem jej. Położyłem prezent pod choinkę. Gadałem z Buszkiem kiedy nagle weszła wraz z Grześkiem. Miała na sobie krótką czarną sukienkę. Wyglądała cudownie. Odłożyła paczkę i poszła do Iwony. Kiedy nastąpiło rozpoczęcie usiadła obok Grześka. Zrozumiałem tym, że wraz z nim przyszła tutaj. Nadeszło dzielenie się opłatkiem. Gdy złożyłem życzenia każdemu...no prawie. Tylko ona mi jeszcze zostało. Nagle wpadłem na kogoś. Spojrzałem lekko w dół i napotkałem jej piękne brązowe tęczówki. Widziałem jak miała chęć rozpłakać się. By tego nie zrobić wyciągnęła w moim kierunku opłatek. Ułamałem kawałek wyciągając w jej kierunku również swój. 

  -Udanych świąt.-szepnęła cicho.
  -Udanych.-odpowiedziałem i odszedł, aby samemu się nie rozpłakać. Po tym zasiedliśmy do stołu. Siedziałem parę miejsc dalej od niej więc mogłem ją obserwować. To ja zamiast Grześka powinienem tam być. To ja powinienem ją rozśmieszać i siedzie w tamtym towarzystwie. Nie ma jednak szans, bo żaden z nich nie lubi Aśki. Widziałem, że kiedy otwierała prezent śmiała się. Igła dodał coś i wtedy i reszta wybuchnęła śmiechem. Nagle Asia złapała mnie za dłoń. Rozmawiała z żoną Paula i pocałowała mnie niespodziewanie w policzek, a potem kciukiem starała szminkę którą na nim zostawiła. Spojrzałem na Martę która wstała z miejsca. Zbytnio nie musieli chyba pytać o co chodzi, bo spojrzeli na mnie i wiedziałem sam o co chodziło i czemu dziewczyna idzie. Miałem ochotę wstać i powstrzymać ją przed tym, ale było za późno. Wraz z Grześkiem wyszli. Byłem wściekły na dziewczynę za to. Po powrocie do domu zapytałem czemu to zrobiła? Zaczęła się tłumaczyć, że w końcu jest moją dziewczyną i może. Nie odpowiedziałem nic tylko wkurzony położyłem się na kanapie. Święta były coraz bliżej. Przed nimi jeszcze mecz w Jastrzębiu. Przegraliśmy 0:3. Wcześniej miałem zamiar jechać z Martą do moich rodziców, bo bardzo chcieli ją znów zobaczyć, ale nie wyszło. Na razie nie powiedziałem im jeszcze o tym, że będą dziadkami i zostanie tak do czasu, aż się nie urodzi. Postanowiliśmy zostać w mieszkaniu i spędzić te trzy dni razem. To były najgorsze święta w moim życiu. Cały ten czas przesiedziałem z nią na kanapie jedząc i oglądając po raz setny Kevina. Chyba pierwszy raz marzyłem, aby zaczął się trening. Kiedy to nastąpiło byłam zadowolony. Jak wróciłem do domu zastałem pod mieszkaniem samochód przyjaciela. Wbiegłem ile sił w nogach do mieszkania. Jak zobaczyłem jego i Monikę od razu przytuliłem. Asia zaparzyła im herbaty i siedzieli czekając na mnie. 

  -Ale fajnie, że przyjechaliście.-mówię.
  -Zapraszamy......was na imprezę sylwestrową u nas.-powiedział Kubiak. 
  -Pewnie, że wpadniemy. Mam zabrać to co zawsze?-zapytałem.
  -Przecież twoją specjalnością wraz z Ignaczakiem jest wybór alkoholu.
  -Spoko. Masz to jak w banku. 

Gadaliśmy, ale mimo to atmosfera nie była za dobra. Wszyscy się starali, ale wciąż nie mogli zaakceptować tego, że wróciłem do Aśki. 

  -Zbyszek kopnęła!-powiedziała moja dziewczyna i chwytając moja dłoń położyła na swoim brzuchu.
  -Nic nie czuję.-odpowiadam.
  -O teraz znów to zrobiła.-dodaje. Nic nie poczułem znów, więc zabrałem dłoń. Wieczorem ta dwójka zebrała się. Prosiłem żeby zostali, ale oni powiedzieli, że muszą wpaść jeszcze do Igiełek. Kiedy tylko wyszli z mieszkania wróciłem do Aśki.

  -Nie mam ochoty tam jechać.-mówi.
  -A ja tak. Możesz zostać jak chcesz. Tam będą moi przyjaciele i pojadę czy ci się to podoba czy nie.



Przed samym wyjazdem zrobiłem zapas i wyjechałem wcześniej, aby pomóc Miśkowi przygotować to wszystko. Z czasem zjeżdżali się inni siatkarze. Ja wciąż jednak miałem nadzieję na to, że i ona się pojawi tutaj. Lecz jak się w trakcie imprezy dowiedziałem, że nie przyjedzie nieco smutno mi się zrobiło do czasu, aż Kubiak nie włączył telewizji i nie trafił na jej występ. Wyglądała cudownie na scenie tańcząc. Widziałem jak bardzo to kocha robić. Byłem tak cholernie dumny, że mam okazję z nią pracować, że kiedyś nawet całowałem i przytulałem ją. Kiedyś było tak. Teraz jedynie została tęsknota, żal, smutek, ból i ta miłość do niej. Kiedy otwieraliśmy szampana o 24:00 patrzyłem na fajerwerki które odpalali chłopaki i myślałem o niej. Życzyłem jej Szczęśliwego Nowego Roku. Może i dla mnie on będzie....chociaż bez niej to nie będzie to samo. 

  -Powinieneś spróbować jej wybaczyć, bo wiem że wciąż ją kochasz, a nie Aśkę.-składa mi takie życzenia Kubiak. Nie odpowiadam mu jednak nic. Chciałbym to zrobić, ale boję się, że znów mnie zrani, że ja jej nigdy nie zaufam. 

Impreza mija nam naprawdę we wspaniałej atmosferze. Po krótkiej drzemce udajemy się po 12:00 do Rzeszowa. I znów zaczynam żyć z dnia na dzień.



Po jakimś czasie chłopaki wyciągają mnie do klubu. Aśka poszła ze mną chociaż wolałem, aby została. Nie wiem czy powinna iść w takie głośne miejsce....czy to nie zaszkodzi dziecku? Nie dała za wygrana i poszła ze mną. Po wejściu do klubu szukałem wzrokiem chłopaków. Dostrzegłem ich, a w wśród siatkarzy i ich dziewczyn również i ją. Wyglądała cholernie seksownie, że miałem najzwyczajniej w świecie ochotę ją pocałować i przelecieć. 

  -Chyba w ciąży nie powinno się przybywać w takich głośnych miejscach.-powiedziała Marta kiedy podeszliśmy do stolika.
  -Nie zaszkodzi to małej na pewno. Moja lekarka pozwoliła.-odpowiedziała jej Asia i usiedliśmy  naprzeciwko.

Po kilku kolejkach Marta wyciągnęła Grześka na parkiet. Obserwowałem to jak tańczy z nim. Gotowało się we mnie kiedy widziałem jak swoimi pośladkami ociera się o ciało środkowego....a on?! Trzymał dłonie na jej biodrach i zsuwał je coraz to na uda. Gdybym mógł to podszedłbym teraz tam i obił mu mordę, za to, że ją tak dotyka. To i tak było nic dopóki nie obrócił jej i przyciągnął do siebie. -No zaraz nie wytrzymam! Niech tylko ją pocałuje to pożałuje tego. Na szczęście zrezygnowali z tego i dokończyli taniec normalnie. Po jakimś czasie Marta wróciła do stolika, a ja zabrałem na parkiet Aśkę. Akurat wtedy poleciała wolna więc objąłem ją i kiwaliśmy się w takt muzyki. Po chwili widzę jak na parkiet wchodzi Ignaczak z Martą. Wolny w tym momencie się kończy, a oni tańczą. Moja dziewczyna ciągnie mnie do stolika więc idę z nią. Spoglądam na parkiet kiedy widzę jak Marta tańczy z Jochenem, a potem w końcu zostaje sama. Żaden z facetów jej się nie opiera. Bo jak oprzeć się takiej dziewczynie? Jest najpiękniejsza w całym klubie. 

  -Zbyszek ja zaraz wracam.-mówi Aśka i znika. Wtedy w mojej głowie zrodził się pomysł. Odszedłem szybko od stolika i pognałem do didżeja. Poprosiłem o jedną piosenkę gdy ta obecna się skończy. Wmieszałem się w tłum podchodząc do Marty. Położyłem dłonie na jej talii i przyciągnąłem do siebie. Przez chwilę się nie ruszała, ale kiedy chciała się obrócić zabroniłem jej mocniej trzymając ją.

  -Brazylia.-szepnąłem jej na ucho. Nie rozumiała o co chodzi, ale kiedy z głośników poleciała dobrze znana nam piosenka, zaczęłam się poruszać. Było prawie tak jak wtedy. Znów ocieraliśmy się swoimi ciałami o siebie. Pragnąłem więcej i więcej. Objęłam moja szyję i przyciągnęła głowę bliżej siebie. Patrzyliśmy na swoje usta, ale żadne z nas nie wykonało ruchu pierwsze. Znów miałem możliwość błądzić dłońmi po jej ciele. Jedyne czego żałowałem to tego, że nie skończy się to tak jak tam, czyli ostrym seksem w ubikacji. Zapewne wszyscy patrzyli na nas. Nie obchodziło mnie to jednak. Chciałem tylko jej. Jak piosenka się skończyła dziewczyna poprawiła spódnicę i odeszła bez słowa do stolika. Poszedłem za nią, a wtedy też Aśka powiedziała, że dziecko daje znać i chce wracać. Nie mogłem nic zrobić więc wziąłem nasze kurtki i wyszliśmy. W aucie zaczęła na mnie krzyczeć, że co ja sobie wyobrażam. Przecież to ona jest moją dziewczyną, a Marta byłą. Co na to mogę poradzić, że wciąż jest w moim sercu? A to co dzisiaj było...nie żałuję tego ani trochę. Ne obchodzi mnie nawet krzycząca na mnie w tej chwili Aśka.

  -Nie denerwuj się tak, bo dziecku zaszkodzisz.-powiedziałem i zamilkła.

                                       __________________________________

No to jest iperspektywa Zbyszka. Mam nadzieję, że podoba wam się. :) Ten rozdział z dedykacją dla tej dziewczyny która chciała perspektywę Bartmana:) Może być? 
Jak widać kto pojawił się za Martą dowiecie się jutro. Na pewno można wywnioskować, że nie był to Zbyszek.
Widać, że on cały czas ją kocha i myśli o niej. Co będzie dalej zobaczycie.
Bajeczka ostatnio pytałaś się mnie co biorę, że mam takie pomysły. No w tym problem, że nic :) Przez przyjaciółki mam zrytą psychę i z tego biorą się te szalone pomysły :D
Pozdrawiam i do jutra. :) 

21 komentarzy:

  1. Ta, znam te sposoby z przyjaciółkami :D
    Od momentu jak włączyłam piosenkę ryczę! Normalnie ryczę jak bóbr! przecież On Ją tak kocha i Ona Jego też.. I dlaczego On się zgodził na ten układ z Aśką. No powiedz mi dlaczego? A Aśka? Jak Ona mnie wkurwia (sorry, ale inaczej tego określić nie umiem :P) to ja nie mam pytań! Powtórzę się.. Już było tak blisko w tym klubie, tak bardzo blisko, a tu taki zawód :( Spodobał mi się moment, kiedy Zbyszek dotykał brzucha Aśki i nic nie czuł, może jednak Monika ma rację :D
    A co do chłopaka stojącego za Martą to strzelam na osobnika, którego baaaaaardzo dawno tu nie było, a mianowicie PATRYKA :D Normalnie stęskniłam się za Nim :D
    jeżeli to On to coś czuję, że jeszcze bardziej wszystko pomieszasz :P
    do następnego ;*
    Buziaki kochana, oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajeczka ciiiiiii ;* Niech Marheri już tak bardzo nie miesza ;) Zbysiuniuniuniuniuniu jak się dowie o fałszywości ciąży to będzie i tak ciekawie ;)
      Buziaki ;*

      Usuń
    2. Ale Marheri ma to do siebie, że lubi mieszać :D i to tak bardzo, bardzo :D
      Nie mogę z Twojego "Zbysiuniuniuniuniuniu" :D mega to zabrzmiało :D
      Jak się dowie o ciąży to będą jaja jak stąd do wieczności :D
      :*

      Usuń
    3. Oj jestem ciekawa co Marheri wymyśli xD Robię spaaaaam xD Mam nadzieję że Marheri nie będzie zua ;3

      Czo tam Bajeczko u Ciebie słychać ?? ;3

      Buziaaaaki ;*

      Usuń
  2. Hejooooooooooo ! Marheri no bo ja Cię po prostu kocham !! Sprawdzam Twojego bloga co 5 min w końcu rezygnuję .. Sprawdzam jeszcze raz a tu (cytat maliny;)) dum dum dum dum ! Jest ! Czyli wiemy już co Zbysiuniuniuniuniu czuje ;>

    Da się z Tobą jakoś prywatnie pogadać ?? Bo znalazłam coś co może się przydać ale chcę żeby to była niespodzianka dla innych ;)

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to może być ciekawe.;) Na GG możesz napisać :) 3052827

      Usuń
    2. O mój bosz! Ever ;) mnie zacytowała! Teraz umrę szczęśliwa xD

      Usuń
    3. Marheri oczymałaś zaproszenie ;) malinko nie umieraj jesteś mi bardzo potrzebna ;* Czo tam dziefffczynki u Was słychać ?? ;3

      Usuń
  3. Co ten Zbyszek najlepszego wyrabia ?
    Odniosłam wrażenie, że jest zdesperowany i przytłoczony tym co dzieje się dookoła niego.
    Na każdym kroku widzi, że kocha Martę. Może niech jej w końcu wybaczy, każdy przecież popełnia błędy.
    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież on tak uparty jest ... Widzi że Marta żałuję ale daje jej takie sygnały że biedna dziewczynka myśli że już jej nie kocha :'( Ale ta Brazylia wszystko zmieni ja to przeczuwam ;) Sorry robię spam za moją wcześniejszą nieobecność ;3 Ale dobrze myślisz jak Cię kiedyś spotkam kupię Ci gofra ;*

      Czo u Ciebie słychać ??

      Buziakiiiiii ;*

      Usuń
  4. Także ten...może mi ktoś wytłumaczyć czemu oni nie są razem?! On kocha ją, ona kocha jego. Problem?! No dobra jest problem, ale problemy są ogólnie nie fajne, jak taki jeden, ważący dużo bo jest w ciąż problem o imieniu Aśka. Rozdział persektywt Zbyszka-zaiste zacny milordzie. Czekam na dalszy rozwój akcji oraz szanowne panie Martę i Monikę na tropie, żebym miała do czego robić "dum, dum, dum, dum"!
    Buziaki, malina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martę i Monię? Dziewczyno w to będzie zaangażowane więcej osób ;)

      Usuń
    2. malina też tego nie rozumiem... Ale on uparty ona uparta a przecież jakby przeprosiła teraz i pocałowała (pewnie Zbysiuniuniuniuniuniu by najpierw odpychał no ale wiadomo jak Marta na niego działa xD) to by wszystko było prawie okey ;) Tyle że Marta na razie nie może tego zrobić bo musi najpierw zdemaskować Aske (dum dum dum dum ! Soory nie mogłam się powstrzymać xD )

      Marheri mogę się założyć że Ksysiu będzie w to zamieszany ;)Chociaż ... Nie będę się zakładać bo przecież Ty to piszesz i w każdej chwili możesz zmienić fabułę... Ale będzie Ksysiu na pewno ! Ojeju co mi ??!! 0.o Najpierw wymyślam ksywy pary typu Marek Zbysiarta ... Teraz Zbysiuniuniuniuniuniu i Ksysiu ... Ja się pytam : Co dalej ?? I znowu dum dum dum (malina udusze :*)

      Buziaki ;*

      Usuń
  5. (*-*)
    <) )/
    / \ Ten blog jest zajebistyyy !!

    (*_*)
    \( (>
    / \ Ten blog jest zajebistyyy !!

    (*-*)
    \( )/
    / \ pucio henzap !

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, jestem pod wrażeniem tego jak Zbyszek daje sobą manipulować, kurcze chyba muszę iść na szkołę do Aśki, jak ustawić sobie faceta, żeby tańczył jak ja zagram, bo ona jest w tym mistrzynią
    To jest właśnie rozdział o jaki mi chodziło bo świetnie pokazuje perspektywę z drugiej strony i wyjaśnia kilka faktów ;), dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  7. Perspektywa Zbyszka? Ciekawie, ciekawie. ;) Teraz dowiedzieliśmy się jakie odczucia ma Zbyszek i teraz dokładnie widać jak Asia manipuluje nim. Widać, że Zibiemu "dziecko" jest trochę obojętne. Asia rozwala mnie tymi scenami, że "dziecko" zaczyna kopać, albo te śpioszki. Co ona chce tym osiągnąć? Chyba tylko i wyłącznie zrobić komuś na złość...
    Pozdrawiam ciepło! :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :) Perspektywa Zbyszka w pełni oddaje jego miłość do Marty. Ale czemu jest tak głupi, żeby zgadzać się na mieszkanie z Aśką i bycie z nią!!! Jak on może to robić. Przecież widzi, że Marta cierpi. Jemu też jest ciężko. Wybaczyłby jej. A może Zbyszek zaproponuje Aśce, że pojedzie z nią na badania, żeby dziecko zobaczyć? Ona go oszukuje, a on nieświadomie robi to, czego Aśka chce. Na każdym kroku na nowo łamie Marcie serce...
    Ja chcem, żeby wszystko szybko się wydało... A Zbysiu i Marta będą żyli długo i szczęśliwie ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział genialny:) Oby więcej takich:D Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  10. Obstawiam, że to Jochen sie pojawi obok Marty ; >

    OdpowiedzUsuń