czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 102


"Zdra­da jest de­cyzją, którą po­dej­mu­jesz lub odrzucasz."


Jednak to co tam zobaczyłam zszokowało mnie. Bartman stał i przytulał dziewczynę. Odwróciłam się więc na pięcie i poszłam. Po 15 minutach stanęłam znów pod drzwiami Niemca. Zapukałam lekko, a kiedy ten otworzył rzuciłam się na niego przysysając do jego ust.

  -Zróbmy to!-szepnęłam i wskoczyłam na niego zaplatając swoje nogi na jego talii. Chłopak chwycił mnie za pośladki i zaniósł do sypialni. Tam rzucił na łóżko i ściągnął z siebie koszulkę. W mig znalazł się nade mną chwytając końce mojego mojego t-shirtu, ściągając mi go przez głowę jednym, wprawnym ruchem. Nie bawił się zbytnio i odpiął spodnie zdejmując je. Nie powiem szybki jest. Ale może to i lepiej. Językiem łaskotał mnie po całym ciele. Specjalnie omijał moje  strefy erogenne. Ściągnęłam mu spodnie patrząc jak jego członek zaczyna piąć się ku górze. Przygryzał moje udo, a ja po prostu nie mogłam wytrzymać. Rozpięłam swój stanik i pieściłam sutki które i tak już były twarde. 

  -Daj ja to zrobię.-powiedział i odciągnął moje dłonie od piersi. Zaczął je przygryzać, ssać i całować. Nie sądziłam, że samo pieszczenie może prowadzić do takie przyjemności. Po dłuższej chwili poczułam rozlewające się we mnie ciepło i przestałam się szamotać.-Grzeczna.-powiedział i zdjął mi stringi. Miałam zamiar wstać i zająć się nim.-Nie tak szybko....ja jeszcze nie skończyłem.-mówi i jego twarz znika między moimi udami. Krzyknęłam kiedy jego język świdrował moje wnętrze. Wiłam się we wszystkie strony, a on nie nie dawał za wygraną tylko cały czas buszował językiem. Uniosłam lekko biodra do góry, a po kilku chwilach wsunął palce w moją kobiecość. Teraz mój jęk przerodził się w głośniejszy krzyk. Złapałam go za włosy dociskając jego twarz mocniej. Po chwili moim ciałem szarpnął potężny orgazm, a język i palce Jochena pieszczą mnie wciąż jak oszalałe. Ciało moje wygięło się w łuk, a ja próbowałam opanować swój głośny oddech. Chłopak oderwał się i zaczął masować moje ciało. Pieszczoty były jednak coraz mocniejsze i intensywniejsze. Jednak omijały one miejsce które przed chwilą zostało tak pięknie potraktowane. 

  -Jochen błagam nie rób już tego i wejdź we mnie.-powiedziałam patrząc na niego, a on uśmiechnął się tylko. Nie przestał jednak swoich ruchów. Myślałam, że oszaleję z ogromnej chęci spełnienia. 
Nagle u wejścia poczułam coś pulsującego i grubego. Ocierało się o moje wargi i chciało wejść do wnętrza, ale nie robiło tego. Po chwili takiego drażnienia wszedł bardzo delikatnie i powoli. Sądziłam, że nie wytrzymam, a wtedy on pchnął mocno do samego końca i zaczął bardzo rytmicznie poruszać biodrami.  Krzyczałam z rozkoszy na całe gardło. To było coś niesamowitego...
niesamowity orgazm który totalnie odebrał mi panowanie nad moim ciałem. Kiedy ja już nie mogłam on pracował przez chwile i jęcząc głośno wlał we mnie potężną dawkę spermy. Wygięłam ciało i zamknęłam oczy. Otworzyłam je, a po mojej prawej stronie leżał chłopak ogarniając mi włosy z czoła.

  -To było cudowne.-wyszeptałam i pocałowałam go.
  -Wiem....
  -Ale nie dałeś mi doprowadzić cię do przyjemności.-mówię dotykając palcem jego tors i zjeżdżając na podbrzusze. Pohamował mnie jednak i wziął ten palec w usta namiętnie oblizując.
  -Nie trzeba. Samo dawanie tobie rozkoszy było przyjemne.
  -Nie mów, że nie chciałbyś....
  -Chciał, ale nie teraz.
  -To musi zostać między nami.-szepnęłam patrząc mu w oczy.
  -Obiecuję, że tak będzie.-odpowiada i przysysa się do moich ust. Po nocnych igraszkach zasypiam w jego ramionach. 

Kiedy rano budzę się czeka na mnie śniadanie do łóżka. 

  -Dzień dobry.-mówi chłopak.
  -Dobry.-odpowiadam i pocałowałam go. Takiego czegoś potrzebowałam. Potrzebowałam czułości i bezpieczeństwa, tego że dla kogoś mogę być ważna. Zjedliśmy śniadanie i ubraliśmy się ruszając na trening. Ciekawa jestem czy Zbyszek będzie pytał o coś. O dziwo nic nie mówił tylko przywitał się ze mną. Przyznaję, że wczoraj miałam lekkie wyrzuty sumienia, ale dzisiaj już tego nie czułam. Cały trening obserwowałam Jochena i wspominałam tą cudowną noc. Jak trening się skończył złapałam go.

  -Spotykamy się dzisiaj u ciebie?
  -Nie mogę....idę do Paula, ale pojutrze na pewno. Chciałbym cię wziąć tym razem w salonie na kanapie.-i szeptał mi do ucha różne sprośne rzeczy. Czułam dziwne mrowienie w podbrzuszu.-W takim razie do niedługo mała.-usłyszałam, a za chwilę już go nie było. Uśmiechnięta wsiadłam do auta i pojechałam do mieszkania. Zbyszek pojawił się jakieś 20 minut później i akurat zdążył na obiad. Stałam przy szafce mieszając sałatkę kiedy podszedł do mnie i objął w pasie i całując w szyję.

  -Stęskniłem się.-mówi.
  -Ja też.-odpowiedziałam obojętnie. 
  -Coś nie widać tego.
-A co mam się cieszyć, że większość czasu spędzasz z tamtą?-zapytałam głośno odstawiając na stół miskę.
  -Nie, ale wiesz jak jest teraz....niedługo się to zmieni jak urodzi. Wtedy będzie okej, bo nie będę musiał jej tak pomagać z dźwiganiem.
  -Taaaa....potem będziesz pomagał jej przy dziecku.
  -Przestań okej?! Ustaliliśmy coś chyba.
  -Tak, że pozwolę ci, ale nie na to byś przebywał z nią 19 godzin na dobę.
  -A te 5?
  -A te 5 masz trening. Dla mnie nie masz już w ogóle czasu.
  -Nie prawda kochanie.-odpowiedział, a już nie chciałam iść z nim w tą bezsensowną gadkę.
  -Siadaj już do stołu.-powiedziałam i poszłam nam nałożyć ziemniaki.

Przy obiedzie panowała cisza. Spoglądałam na niego i zastanawiałam jak ja wytrzymam z nim dzisiaj. Kiedy mieliśmy obejrzeć wspólnie film zadzwonił jego telefon. To jak spojrzał na niego dało mi od razu do zrozumienia kto dzwoni. 

  -Jedź do niej. Przyzwyczaiłam się, że jestem sama cały czas.

Popatrzył na telefon, a potem odłożył go, siadając obok mnie z powrotem. Zdziwiona zerknęłam na niego.

  -Dzisiaj spędzam czas tylko z tobą i nikt nie będzie nam w tym przeszkadzał.-odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się. Oparłam się o niego, a on objął mnie mocno. Po obejrzeniu kilku filmów i zjedzeniu pizzy zasnęliśmy. Rano obudziłam się i wszystko mnie bolało. 

  -Auu!-syknęłam łapiąc się za plecy.
  -Coś o tym wiem.-odzywa się chłopak.
  -Bardzo nie wygodnie ci było?-zapytałam zauważając, że leżałam cały czas na nim.
  -Dało się znieść. Lecz nie wiem jak ja dzisiaj na trening pójdę.
  -Może masaż coś da co?-poruszyłam brwiami i kazałam mu się przekręcić na brzuch. Zrobił to, a ja masowałam mu barki i plecy czasem schodząc niżej. 
  -I jak?-zapytałam.
  -Wspaniale.-odpowiedział.


Po zjedzeniu śniadania udaliśmy się na trening. Naprawdę było fajnie spędzić z moim chłopakiem chociaż jeden dzień. Może nieco przesadzałam? 
Wieczór spędziłam bardzo miło z Schopsem. Tak jak chciał zrobiliśmy to na kanapie. Tym razem nie zostałam u niego na noc. Po powrocie o 2:00 Bartmana nie było w mieszkaniu. Na łóżku zostawił mi wiadomość.

„Kochanie musiałem pilnie pojechać do Aśki. Nie wiem kiedy wrócę, ale kocham cię bardzo-przeczytałam na głos i wyrzuciłam kartkę do śmieci.-Trzeba mi było zostać u siatkarza. Przynajmniej nie byłabym sama. 


I tak mijały nam dni. Treningi, mecze. Coraz więcej czasu spędzałam u Niemca, a ze Zbyszkiem mijałam się w drzwiach. Na noc wracałam, ale tylko dlatego by nie było to podejrzane, że całe noce spędzam poza domem. Niestety niedługo to i tak się skończy, bo Schops wylatuje na święta do siebie i wróci z dziewczyną. Obiecaliśmy sobie, że to nigdy nie wyjdzie poza te mieszkanie i nikt nie dowie się o tym naszym romansie. On nie powie Zbyszkowi, ja Annie. Wiedziałam, że na pewno dotrzyma słowa i ja również. Bartman dzień po meczu pojechał z Aśką, po jakiś wózek do Katowic. Cały dzień ich nie było więc poszłam do Jochena i z nim spędziłam znów upojną noc. Rano obudziłam się jak zwykle później niż on. Zawsze wtedy obserwował to jak śpię. Odwróciłam się więc i też mu się przypatrywałam. Przy tym chłopaku czułam taki spokój. Siatkarz uśmiechnął się i odgarnął kosmyk włosów który opadł mi na twarz. Musnął palcami mój policzek,a ja aż zadrżałam. Chyba nigdy nie przestanę tak reagować. Przysuwa się wtedy jeszcze bliżej. Czuję jego oddech na swej twarzy. Serce bije jak oszalałe gdy Schops całuje mnie w usta schodząc w kierunku szyi. Przymykam oczy i odchylam głowę eksponując ją oraz dając większe pole manewru. Dłoń swą kieruje w dół. Zatrzymuje się ona dopiero na moim udzie i zmienia kierunek ześlizgując się na ich wewnętrzną część. Pod wpływem tego rozchylam nieco nogi. Nie trwa to długo gdyż dochodzi do nas dźwięk dzwonka do drzwi. Jochen niechętnie odrywa się od czynności którą wykonywał. Siada na brzegu łóżka i wciąga dżinsy na swe zielone bokserki. Nie zakłada koszulki gdyż w tej chwili ja w niej siedzę. Uśmiecha się i wychodzi z pokoju. Czekam niecierpliwie aż wróci lecz jak go nie było tak nie ma. Odrzucam na bok koc i wstaje. Podchodzę do drzwi jednak nie słyszę nic. Uchylam je i wychodzę z pomieszczenia. Jednak po tym co widzę uświadamiam sobie,że to najgorszy pomysł na jaki się zdecydowałam. W przedpokoju stał Jochen z Bartmanem. Zamarłam i nie wiedziałam co robić. Zbyszek patrzył to na mnie to na Schopsa. Klatka piersiowa unosiła się mu coraz szybciej. Odwrócił się i wziął głęboki wdech. Spojrzał na nas znów.

  -Powiedzcie,że to jest kurwa jakiś sen.-mówił spokojnie.
  -Zbyszek....-i zbliżyłam się do niego. Chciałam go dotknąć,ale odepchnął moją dłoń. 
  -Kurwa nie kłam mi tu!-krzyknął i zbliżył się do Schopsa. Popchnął go raz, potem drugi. Jednak Jochen nie odpowiadał tylko po prostu stał pozwalając na te popychanki. Kiedy jednak Zibi mocno szarpnął go za ramię, ten w końcu nie wytrzymał i rzucił się na niego łapiąc za koszulkę. To właśnie w tym momencie Niemiec zachował zimną krew i nie uderzył go,a odsunął od siebie na bezpieczną odległość.

  -Jak mogłeś!! Jak mogłeś spać z moją dziewczyną dobrze wiedząc,że masz swoją!-wrzeszczał Bartman stojąc  twarzą w twarz z mężczyzną-Uważałem cię za przyjaciela,a ty tak po prostu ruchałeś moją dziewczynę!-wtedy też przeniósł swój wzrok na mnie.- A ty....ty....
  -Co ja?!- wybuchnęłam wiedząc,że teraz w końcu wygarnę mu co myślę.
  -A ty jesteś po prostu zwykłą puszczalską. Nie przegapisz okazji by przespać się z którymś z nas no nie?!

Nie mogłam uwierzyć,że to powiedział.

  -Ilu przeleciałaś w drużynie?! Paula już zaliczyłaś?! A może Achrem bardziej cię pociąga co?!-mówił,a ja uderzyłam go w twarz. Zanim spojrzał na mnie otarłam z policzka łzę która popłynęła niekontrolowanie.  -Boli co?!-zapytał-Jak długo już z nim sypiasz? Miesiąc, dwa?!-podniósł znów głos
  -Żartujesz sobie? Myślisz, że tyle to trwa? Zaledwie parę razy nam się zdarzyło...ale powiem ci,że to wszystko twoja wina!-krzyczę.
  -Moja?! Moja?!-ponowił pytanie i kpiąco zaśmiał się -Niby w czym?!
  -Ty naprawdę nie widzisz tego?! To wszystko przez Aśkę i jej ciążę!
  -Sama przecież pogodziłaś się z tym! Mówiłaś,że poradzimy sobie, bo się kochamy!
  -Bo też tak myślałam,ale nie potrafiłam! Rozumiesz?! Nie potrafiłam. Myślałam,że dam radę,ale tak nie było. -krzyczałam i znów poczułam łzy które spływały mi po policzku. -Od kiedy dowiedzieliśmy się o tym wiedziałam,że nie będzie jak wcześniej mimo iż miałam wielką nadzieję. Ale wtedy ona zaczęła coraz więcej uczestniczyć w naszym życiu! Byłeś na każde jej zawołanie! Gdyby nawet zadzwoniła w środku nocy pojechałbyś do niej!-krzyczałam i uspakajałam swój głos który drżał od tego co mówiłam i przez to,że płakałam.- Kurwa rozumiesz?! Ja stałam się tą trzecią! Coraz częściej zostawiłeś mnie nie zważając na to,że ja także cię potrzebuje!
  -Gdy wracałem ty wychodziłaś!-odpowiada
  -A dziwisz się?! Wolałam przyjść tu do Jochena,bo wiedziałam że wysłucha mnie i sprawi,że zapomnę o wszystkim,że w dobrym humorze wrócę do domu i przetrwam noc....a kolejnego dnia znów to samo..
  -Nie zapomnij tylko o tym,że zazwyczaj po tym pieprzyliście się!
  -Wiesz.....wolałam się z nim pieprzyć,bo wiedziałam,że zaraz nie zniknie. Ty byś był w trakcie stosunku gotowy do niej pobiec!....wolałam robić wszystko nawet i wyjeżdżać niż być z tobą, ponieważ nigdy nie wiedziałam czy będziesz, a raczej jak długo. Tęsknię za tym gdy przekomarzaliśmy się ukrywając swoje uczucia.....codziennie myślę o tym czy aby dobrze zrobiłam wyznając Ci swoje uczucia. Gdybym nie zrobiła tego byłbyś szczęśliwy z Aśką, a ja nie płakałabym w ramiona każdego.....bo czuję,że tracę cię rozumiesz?! Tracę cię! 

Jochen objął mnie ramieniem i podał chusteczkę. Wysmarkałam nosa i wytarłam oczy. Patrzyłam na Bartmana. Najgorsze było to,że z jego spojrzenia nie mogłam wyczytać nic. Wzrok był pusty. Żadnego cienia jakiegokolwiek z uczuć. Ani nienawiści, ani miłości,ani złości,ani smutku. Nic.

  -Jak możesz uważać za błąd swoje uczucia do mnie?-zapytał spokojnie.
  -A co nie prościej by ci było?! Stworzylibyście cudowną rodzinkę, a mi po paru miesiącach przeszłaby ta miłość do ciebie...
  -A co jeśli nie?
  -Wtedy cierpiałabym tak samo jak teraz gdy odstawiasz mnie na drugi plan! Nie po to odebrałam cię jej by teraz dzielić się tobą! Chcę cię na wyłączność!-krzyczę
  -Ale dobrze wiesz,że ona nic dla mnie nie znaczy!...jednak to matka mego dziecka.
  -Kurwa Bartman ona nie zaprzestanie tego wszystkiego dopóki nie odzyska cię z powrotem! Dopóki nie zemści się za Sofię! 
  -Myślisz,że byłbym zdolny do tego zważając na to ile musieliśmy przebrnąć by w końcu przyznać się do uczuć?!-krzyczy. -dobrze wiesz,że kocham cię nad życie i nie mógłbym cię zostawić!
  -Ale gdyby teraz zadzwoniła do ciebie pobiegłbyś no nie?-mówię,a chłopak milczy.-Widzisz! Zrobiłbyś to!
  -No i co z tego kurwa! -wybucha znów-Ale w przeciwieństwie do ciebie nie pieprzę się z kim popadnie! Nie wierzę,że zdradziłaś mnie. Myślałem,że jesteśmy parą idealną...Nigdy nie wybaczę ci tego.

Mówi i kieruje się do wyjścia. Zanim wychodzi patrzy na mnie i mówi.

  -Za bardzo kocham cię żeby odejść do innej. Uważałem,że te uczucie jest również z twojej strony,ale przeliczyłem się. Sądziłem,że skoro przetrwaliśmy tyle to teraz tak też będzie.....Jednak ty zamiast próbować poszłaś na łatwiznę uwodząc innego....sądzisz,że mi jest łatwo?! Gdy muszę zostawić cię samą jak ona do mnie dzwoni?! Nie masz pojęcia jakie to cholernie trudne jest! Gdy wracam i słyszę jak szlochasz...Myślisz,że nie słyszałem?!....Wiesz szczerze to wcale nie chcę tego dziecka...nie chcę go,bo to nie ty będziesz jego matką,ale nie mogę uchylać się od odpowiedzialności skoro miałem w tym swój udział. Byłaś zawsze dla mnie najważniejsza, ufałem ci ale po tym co zrobiłaś...-przerywa i bierze wdech-nie potrafię ci zaufać

W jego oczach widzę z jaką trudnością przychodzi mu to wszystko. Podchodzę do niego blisko. Wiem co chce powiedzieć,ale nie mogę przyjąć tego do wiadomości. 

  -To koniec.-mówi odwracając się,ale ja łapię go i przytulam mocno. Nie wierzę,że przez znów moją głupotę tracę osobę o którą walczyłam tak mocno, tak bardzo kochałam. Chłopak stoi nie odwzajemniając mojego uścisku. 
  -Zbyszek błagam! Przepraszam ja naprawdę nie chciałam. Dobrze wiesz,że też cię kocham...pozwól mi to naprawić.-płaczę w jego tors.
  -Za późno.-odpowiada i odsuwa mnie od siebie. Nim się orientuję jego już nie ma. Upadam na kolana i płaczę. W jednej sekundzie ramię Jochena mocno obejmuje mnie i podnosi prowadząc na kanapę. Łzy leją się strumieniami i nie mają zamiaru przestać. Jak mogłam zniszczyć coś tak wspaniałego?! Przecież każdy mówił,że jesteśmy cudowną parą. Kocham go i to bardzo. Dlaczego kurde to ja zawsze muszę wszystko popsuć?! Z Patrykiem kłótnie też zaczęły się od mojej zdrady. Jestem cholerną puszczalską! 
Gdy uspokoiłam się wstałam i ogarnęłam swój wygląd. Podeszłam do Schopsa i przytuliłam go mocno.

  -Przepraszam.-szepcze mi do ucha.
  -To wyłącznie moja wina.-odpowiadam i dodaję-Nie pozwól tylko,aby stało się to samo między tobą a Anną. Jeśli ją kochasz nie pozwól na zniszczenie tego.-całuję go w policzek i wychodzę. 

Odnajduję swój samochód szybko wsiadam i ruszam. Przejeżdżam przez miasto i gdzie nie spojrzę widzę miejsca w których byliśmy razem. Z oczu ciurkiem spływają mi łzy,a ja kieruje się w stronę wyjazdu z miasta. Muszę wyjechać! Muszę komuś o tym powiedzieć.

Parę godzin jazdy i dojeżdżam do rozwidlenia dróg. Jednak  w tej chwili zjeżdżam na pobocze i patrzę przed siebie. Samochody mijają mnie,a ja siedzę i zastanawiam się gdzie powinnam teraz się udać... Do Jastrzębskiego Zdroju czy Kędzierzyna Koźla? Odpalam silnik i wyjeżdżam na drogę. Skręcam, a po chwili pojawia się tabliczka  80 km Kędzierzyn Koźle. Biorę w dłoń telefon i wybieram dobrze znany mi numer. 


***


Nagle rozdzwonił się mój telefon. 

  -Marta?-sama się zdziwiłam, że dzwoni. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
  -No hej Marta, co tam?-zapytałam, a w odpowiedzi usłyszałam płacz.-Kochana co się stało? Gdzie ty w ogóle jesteś?-Zadawałam pytania, bo martwiłam się bardzo.
  -Jadę....jadę do ciebie-odpowiedziała mi.
  -Proszę cię zjedź teraz na pobocze i ochłoń. Nie powinnaś prowadzić w jakim stanie.-mówię. 
  -Malwina....ja już nie mogę...nie potrafię....nie mam już po co żyć.-powiedziała, a po chwili słyszę krzyk, pisk i trzask. 
  -Marta, Marta!!-krzyczałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza.


                                            ____________________________

Nie całował się z Aśką, a przytulał. Porobiło się co nie? Zdrada i zerwanie. Spodziewaliście się tego? Co myślicie o tej końcówce?
Pozdrawiam :* I zapraszam do komentowania :)

25 komentarzy:

  1. I will find you and i will kill you ! Dobra mózg ogar ! Zdecydowanie za dużo horrorów... A teraz trochę powyklinam sobie ... Kurwa Marta spieprzyła to teraz kurwa Marta ma naprawić bo kurwa nie ręczę za siebie !

    A rozdział jak zwykle zajebisty ;)

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję ze SzP. Bartman spróbuje wybaczyć i wrócą do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. po raz kolejny przez Ciebie płaczę!
    ale jak to?! Oni w końcu byli razem, w końcu wszystko zaczęło się układać, a tu bum.. nie dość, że Aśka jest w ciąży, to Marta zdradziła Zbyszka mimo tego, że obiecała Malwie, że tego nie zrobi i Zibi z Nią zerwał..
    po pierwsze DLACZEGO?
    po drugie powiedz Ty mi, skąd Ty bierzesz tyle pomysłów?! :D
    Oby tylko Marcie nic nie było.. ale żeby Zbyniu Jej wybaczył, bo kolejnych kłótni chyba nie wytrzymam .. choociaż kolejne zakłady i utarczki przydałyby się :D
    czekam na jutro :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ever ;), pomogę ci zatrzeć ślady, bo za takie zakończenia to cię tylko Marheri udusić!
    Marta wszystko spieprzyła, chociaż w sumie Zbyszek też miał w tym swój udział, jak to mówi moja mama "wina nigdy nie leży tylko po jednej stronie". Tylko CO TERAZ BĘDZIE?!
    A Marheri, jeśli chodzi o nazwisko to wiem, że przypadkowo, ale tak nieskromnie mówiąc to ładne xD
    Siatkówka? Glee? Pamiętniki Wampirów? Odnalazłam rodzinę! Siostro moja! no i jeszcze Ever ;) kolejna moja siostra xD
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju to ja też mam dwie siostry bo oglądam te seriale *.* No i kocham siatkówkę *.*

      Usuń
    2. Moje siostry! Tyle rodziny! Jaki ten świat mały. No rodzino moja! Moje siostry kochane :*

      Usuń
    3. <3 Siostry <3 Rodzinka,rodzinka :*
      To jak? Jeszcze mamy coś wspólnego dziewczynki? Jakieś inne seriale,bo widzę,że od tego się zaczyna :)
      Całuski moje :*

      Usuń
    4. Ej a jaką muzykę preferujecie ?? ;3

      Usuń
  5. za dużo mieszasz za dużo mieszasz dziewczyno !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To źle? Bo nie wiem jak odebrać mam ten komentarz. Źle,że tak się dzieje czy właśnie dobrze, bo nie jest nudno? ;)

      Usuń
  6. O.o
    Normalnie brak mi słów... Marta musiała być bardzo zdesperowana skoro go zdradziła... Ale Jochen zawsze był miły, słuchał jej, spędzał z nią czas... Dla chwili rozkoszy straciła wszystko o co walczyła... To koniec...
    Mam nadzieję, że Marcie nic poważnego się nie stało. Z każdym rozdziałem coraz bardziej nie mogę doczekać się nowego ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się porobiło... Mam nadzieję, że Marcie nic poważnego się nie stało. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże! Mam nadzieję, że Marcie się nic nie stało ;(( Szkoda, że się rozstali :(( Może jeszcze obydwoje zrozumieją swoje błedy i wrócą do siebie? mam nadzieję... ;(( Oni byli idealni. STWORZENI DLA SIEBIE byli, są i mam nadzieję, że będą razem !!! ;(( Kocham twoją historię! <3 Mam nadzieję, że minimum do 150. Rozdziału dojdziesz, a i tak będzie mi bardzo trudno się rozstać z tym opowiadaniem :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się,że lubisz te opowiadanie. Do 150 rozdziału mówisz? A wytrzymacie ze mną aż tyle? ;)....zobaczymy jak to będzie. Narazie jeszcze pisze,a czy dojde do tylu rozdziałów zobaczymy. :) Jak mi się to uda to chyba będzie najdłuższe opowiadanie siatkarskie w blogowym świecie,bo ja z żadnym blogiem nie spotkałam się który miałby tyle rozdziałów. :)
      Wierz mi,że też będzie ciężko rozstać mi się z tą historią :(....ale przecież to jeszcze nie koniec :)

      Usuń
    2. Do 150?!
      Ja czekam na 300 rozdzial:D
      Przykro ,ze sie rozstalial moze sie pogodza?
      Buziaczki:*

      Usuń
  9. Kurde.
    W sumie, nie dziwię się, że Marta szukała ukojenia w ramionach innego mężczyzny. Co miała zrobić? Przyglądać się sytuacji Bartmana z Aśką z boku i nic nie robić? Przecież Zbyszek, wie jaka ona jest i powinien wiedzieć, co Marta czuje. A skoro słyszał jak szlochała, to dlaczego do cholery z nią nie porozmawiał?
    Gdy ona przespała się z Jochenem to robi jej wyrzuty. A sam nie pamięta, jakie jej przykrości sprawiał? Ile razy przez niego płakała? Ile razy chciała skończyć z siatkówką?
    A ostatni akapit... Kurde, mam nadzieję, że nic jej się nie stało, chociaż znając Ciebie będę w wielkim szoku.
    No nic, czekam na następny rozdział, pozdrawiam. :-)
    P.S. Tak zapytam: masz twittera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam twittera,niedawno go założyłam,ale szczerze to narazie nie ogarniam go. Muszę przysiąść i zobaczyć co jak idzie. :) Czemu pytasz?

      Usuń
    2. Po prostu, chciałabym Cię obserwować. :-)

      Usuń
  10. To sie porobiło. Ja już jej w ogóle nie rozumiem. Naprawde, nie wiem co ona wyprawia.
    Ale przynajmniej opowiadanie nie jest nudne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie Marta sama sobie taki los zgotowała. Szukała pocieszenia i znalazła. Tak wiem była zrozpaczona i miała już tego dość, ale za nim to zrobiła powinna szczerze porozmawiać ze Zbyszkiem. To co leżało im na sercach wykrzyczeli sobie dopiero, gdy Bartman stanął w drzwiach Niemca, czyli zdecydowanie za późno.
    Myślę, że Marta będzie mieć wypadek, a ponieważ Zibi ją kocha nadal to się nią zajmie i w ten sposób się pogodzą.
    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Joooooooochen! Zajebiscie, ze tu jestes, ale zeby tak namieszac... Marta znow zaluje swoich decyzji....... Ale ze Zbyszka to dran... Po czesci nie dziwie sie Marcie..
    Pozdrawiam:*:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurwa dawno mnie tu nie było a ty takie akcje odpierdalasz.... Przepraszam za wulgaryzmy no ale no!!!
    Było tak ładnie słodko i w ogóle a tu dupa.
    Zacznę od tego, że liczyłam na "dłuższe" spotkanie Marty i Patryka. Na jakąś rozmowę a tu tylko takie przelotne spotkanie:P
    Aśka... Ta to pewnie zaciążyła z jakimś murzynem po tym jak Bartman ją zostawił i teraz wpierdala się w ich życie! No co za szmata, jak ja jej nie lubię!
    Kurde jak zaczęłaś pisać o Jochenie to wiedziałam, że coś się święci. No kurwa wiedziałam. Tylko dlaczego Marta dała się ponieść emocją? No dlaczego?:( I teraz są wszyscy smutni;( I biedny, smutny Zbyś;(
    Ej ej ej co teraz będzie z Martą? Boje się tych twoich pomysłów:P:*
    Buź;**

    OdpowiedzUsuń
  14. przejrzałam tak Twoje opowiadanie i kurczę podoba mi się jak piszesz, ale nie jestem kompletnie w temacie co i jak :( chyba będę musiała nadrobić, albo zwyczajnie czekać, aż może zaczniesz coś nowego.

    Cześć :) Zapraszam Cię na nowy rozdział : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wkurza mnie że są dorośli a nie umieją dojść ładu a tyle przeszłi:(

    OdpowiedzUsuń