„Złoszczenie się na kogoś jest jak picie trucizny i oczekiwanie, że ta druga osoba umrze.”
Dopóki nie
zobaczyłam Bartmana. Sądziłam, że to mi się zdaje, ale pod wpływem światła
zobaczyłem i innych siatkarzy. Nie wydawali się zaskoczeni tym, że mnie widzą.
Miałam już stanąć i przestać tańczyć rzucając wszystko wybiec stamtąd, ale nie
dałam rady. Gdy wykonywałyśmy przejście Ada szepnęła mi do ucha.
-Marta skup się!
Uśmiech i myśl o tych 400 zł.
Zacisnęłam mocno
zęby i udając, że wszystko jest w porządku uśmiechnęłam się dalej tańcząc.
Faceci bili brawo, a niektórzy rzucali nam kasę na scenę. Czułam się tak
upokorzona gdy schodziłyśmy zza scenę.
-Ja ich
zabiję!-krzyknęłam mając zamiar pobiec tam do nich.
-Ej Martuś spokojnie.
-Tu się nie da
być spokojnie! Specjalnie to zrobili. Specjalnie te dupki zamówili nasz
zespół....i mnie!...niech ja tylko dowiem się który to!-syczę ze złości.
-Raczej zapytam
który z nich wychodzi za mąż?-zadała mi pytanie Justyna
-Nie wiem który
z nich.
-Przebywasz z
nimi codziennie i nie wiesz?-zapytała Ada.
-Naprawdę nie
mam pojęcia.
Oddaliłam się od
nich wychodząc na salę. Wtedy też przy barze zobaczyłam Kosoka. Podeszłam do
niego i złapałam za nadgarstek gdy miał odchodzić od baru.
-A teraz gadaj
czyj to był pomysł?!
-Oooo moja
kochana....byłaś niesamowita-mówi mi nachylając się.
-Mów!
-A jak
myślisz?-zapytał patrząc na mnie.
-Powiedz mi, że
tylko nie ten o którym właśnie teraz myślę.
-To zależy o
kim-wzruszył ramionami uśmiechając się.
-Bartman! Ja go
zabiję! Przysięgam to!
-Oj
przestań...złość piękności szkodzi.
-Wal się
Grzesiek.
-Spoko...ja już
idę.-odpowiada odwracając się.
-Poczekaj. Mam jeszcze
jedno pytanie do ciebie-pytam, a on z powrotem spogląda na mnie.-Który z was
się żeni?
-No nie mów, że
nie wiesz? Przecież ty także dostałaś zaproszenie.
-Co?-i teraz
patrzę na niego jak na głupka. -Jakie zaproszenie?
-Na
ślub....właściwie doszło pewnie do ciebie już dawno. Kuba bał się trochę
zapytać o to czy będziesz, bo zaproszenie jest dla ciebie i Patryka...a odkąd
się rozstaliście....to wiesz. Jakoś niezręcznie nam jest o tym mówić.
-Aha.
-No właśnie.
Wtedy też
zobaczyłam dziewczyny przywołujące mnie. Pożegnałam się z nim i pobiegłam do
nich. Wzięły się za kręcenie mi włosów i zmianę makijażu. Potem przebrałam się
i poszłam tam czekając na swój występ. Naprawdę czułam się z tym fatalnie. No i nadeszła moja kolej czyli główny występ wieczoru [WŁĄCZ dla zobaczenia jak to wyglądało]. Bałam się, że coś mi nie wyjdzie, ale w razie czego będę
improwizować. Z każdą jednak chwilą zaczęłam coraz bardziej się rozluźniać.
Bawiąc się krawatem zarzuciłam go po chwili na szyję Bartmana przyciągając go w swoim kierunku.
-Jesteś
gnojkiem!-szepnęłam odpychając go mocno.
Dalej tańczyłam,
ale za każdym razem gdy spoglądałam na jego twarz robiło się niedobrze. Byłam
wściekła. Ściągnęłam koszulę zostając w stroju zakrywającym moje piersi.
Wciąż tańczyłam. Nagle z mojego oka popłynęła niekontrolowanie łza. Nie mogłam.
Po prostu gdy piosenka się kończyła zwinęłam koszulę i rzuciłam nią w Bartmana,
a potem zeszłam ze sceny. Tam dopadły mnie dziewczyny. Nie rozkleiłam się tylko
dziarsko kroczyłam do garderoby w której się przebrałam. Chciałam jak
najszybciej stamtąd wyjść. Dostałyśmy wypłatę, wraz z premią dla mnie za
występ. Właściciel zapytał się też nas czy nie chciałybyśmy częściej występować.
Podziękowałyśmy i wyszłyśmy z lokalu. Dobrze, że żaden z nich nie próbował mnie
gonić czy coś. Z dziewczynami wsiadłyśmy w pociąg i ruszyłyśmy z powrotem do
Kędzierzyna. Na miejscu byliśmy o 3.00. Na szczęście Malwina dała mi klucze
przez co nie obudziłam nikogo, a raczej dziewczyny, bo z tego co pamiętam Łukasz
również bawił się z chłopakami. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka.
Wtedy też przypomniało mi się o tym zaproszeniu. Przeszukałam listy których
jeszcze nie otworzyłam. Był tam jeden, ale już otwarty. Wyciągnęłam z koperty
zaproszenie. Wtedy też wyleciała z niego kartka. Zanim jednak przeczytałam ją
zajrzałam do środka.
Jakub
Jarosz i Agnieszka Jakimowicz
rozpoczynają
wspólną drogę życia ślubując sobie przed Bogiem
miłość, wierność
i wzajemny szacunek
w dniu 26 maja
2012 roku o godzinie 16:00
w kościele św.
Marka przy ulicy złotej 5
we Wrocławiu.
Na uroczystość
tę mają zaszczyt zaszczyt zaprosić Sz.P. Martę Wasilewską i Patryka
Czarnowskiego.
Rodzice i
Narzeczeni.
A tuż zaraz po
kościele zapraszamy na wesele:
Restauracja
„Baron” ul. Mszczonowska 65, Wrocław
Rozpłakałam się
czytając te zaproszenie. Wtedy też przypomniało mi się, że coś wypadło stąd.
Rozłożyłam niewielką kartkę i od razu poznałam jego pismo.
Zaproszenie
przyszło dość dawno. Nie miałem jak ci go wcześniej przekazać, ani
poinformować. Możesz być spokojna. Ja nie mogę tam pójść, po pierwsze ze
względu na nogę, po drugie ze względu na ciebie, a trzecie na Bartmana. Mam
nadzieję, że będziesz bawić się dobrze.
Patryk
Przyłożyłam list
do twarzy wciągając zapach kartki która przeszła jego perfumami.
-Tęsknie za tobą
Patryk....naprawdę bardzo tęsknię.
Położyłam się
myśląc o tym czy pójdę....nie chciałam, ale z drugiej zawieść Kubę? Nie
potrafię tego zrobić. Trzeba by było znaleźć sobie jakiegoś partnera. Nie mam pojęcia nawet kiedy odpłynęłam w krainę Morfeusza. Rano z wielkim hukiem wpadła
Malwina. Przekręciłam się tylko na drugi bok.
-I jak tam udał
się występ?
-Bardzo-odparłam
z oburzeniem.
-Nie wyszło coś?
-Wyszło aż za.
-Ej Marta co
jest?-zapytała obracając mnie tak bym mogła na nią spojrzeć.
-Zapytaj się
Łukasza. Czy podobał im się wytęp.
-Co?!
-No tak. Otóż
nasza szanowna reprezentacja zechciała abym zatańczyła przed nimi. Nieźle no
nie?
-Kurczę tego to
ja nie wiedziałam.
-No ja niestety
też.....ale dobra mniejsza o to idziesz na ślub Kuby?
-No jasne, że
tak......mam nadzieję, że ty też.-mówi patrząc na mnie.
-Tak, mimo iż
nie bardzo mam chęć.
-Kochana w takim
razie musimy znaleźć coś do ubrania.
-Tak-powiedziałam
i od razu poprawił mi się humor.
Przeszukałyśmy różne sklepy internetowe.
Zamówiłyśmy dwie sukienki prosto z Berlina. Napisałyśmy do tego sklepu i
zgodzili się przysłać je szybciej. Wystarczyło poczekać na nie tylko. Ja
niestety musiałam powoli zacząć zbierać się do Spały. Gdy stałam już z
dziewczyną na przystanku powiedziałam.
-Więc gdy
dojdzie wyślij mi ja od razu dobra?
-Tak oczywiście będę
pamiętać.
Jak tylko
nadjechał autokar wsiadłam do niego i pojechałam wprost do ośrodka. W czasie
jazdy wybrałam numer do Kamila.
-Hej Kamil. Masz
wolny czas 26 maja?-zapytałam.
-Na razie nic nie
planuję a co?
-Wybierzesz się
ze mną na wesele?
Chwila ciszy po
drugiej stronie.
-Pewnie, że
tak.-odpowiedział
-Uratowałeś
mnie. Dziękuję. W takim razie do zobaczenia. Więcej szczegółów przyślę ci SMS-em.
-Jasne.
-Pa
pa.-rozłączyłam się i schowałam komórkę do kieszeni.
Gdy zajechałam
do ośrodka byłam jedną z pierwszych. Recepcjonistka dała mi klucz od mojego
stałego pokoju. Wjechałam na górę i gdy tylko weszłam do środka padłam na
łóżko. Drzwi do pokoju otworzyły się, ale ja nie miałam siły i nawet nie
chciało mi się odwracać by zobaczyć kto to.
-Dobra któż mnie
zaszczycił swoją obecnością?-zapytałam
-A już myślałem,
że nie żyjesz-odezwał się Pit.
-Jeszcze
żyję-odpowiedziałam przekręcając i siadając na łóżko.
-To dobrze.
-Ktoś jeszcze
jest?-zapytałam.
-No nie ma.
Jesteśmy pierwsi.
-Spokojnie Pit
już niedługo zjadą się.
-Wiem, ale mogę
teraz paść obok ciebie?-spytał, a ja kiwnęłam głową.
Wskoczył obok i
tak sobie leżeliśmy dopóki do pokoju znów nikt nie wkroczył.
-O przepraszam
myślałem, że jeszcze ciebie nie ma.-odezwał się Kosok.
-Już jestem jak
widać...-odpowiedziałam.
-Dzień dobry
młodzieży!-usłyszałam na korytarzu męski i radosny głos. Do pokoju zajrzał
Igła, bo jakżeby mogłoby być, że wszyscy przywitali się a on nie.
-Witam
starszych-odpowiedziałam.
-Oj tam od razu starszych.....
-Wiem, wiem.... ty zawsze
młody.
-No tak.-odpowiedział i ruszył dalej
-Grzesiu proszę
cię nie zamykaj tych drzwi jak będziesz wychodził, bo co chwila będą otwierane
i zamykane.-skierowała prośbę do środkowego.
-Nie ma sprawy
-i również zniknął.
Piotrek za jakiś
czas też się zmył. Wtedy też ktoś znów wszedł do pomieszczenia. Uniosłam się na
łokciach i popatrzyłam na Kubę.
-Hej Kuba.
-Hej Marta.
-Co cię do mnie sprowadza -zapytałam i patrzyłam jak zamyka drzwi. Uniosłam się siadając na
łóżku. Chłopak zasiadł obok.
-Po pierwsze
chciałem powiedzieć, że ja naprawdę nie wiedziałem, że Bartman wynajął ciebie.
Kazał mi się nie wtrącać, więc tak właściwie dla mnie był to szok.
-Mam nadzieję,
że oba występy ci się podobały.
-Bardzo. I ty i
dziewczyny byłyście świetne.
-To dobrze.
-Po drugie
chciałbym zapytać czy przyjdziesz na ślub, bo....
-Tak Kuba
przyjdę, nie z Patrykiem, a z kim innym, ale z nim mam to omówione On i tak
by nie mógł przyjść ze względu na nogę także...a poza tym i ja i Bartman....to
dla niego za dużo.
-Szkoda, ale
fajnie, że przyjdziesz. Mam też do ciebie prośbę.
-Dawaj. Mów
wszystko jak na spowiedzi.
-Czy.... nauczyłabyś mnie tańczyć?-zapytał, a ja popatrzyłam na niego.
-Że co?-zadałam
mu pytanie myśląc, że się przesłyszałam.
-No czy
pomogłabyś mi, bo boję się, że podepczę Adze sukienkę i buty. Najgorszy to
będzie ten pierwszy taniec. Po prostu masakra dla mnie to będzie.
-Kuba, ale ja
nie uczę się takich tańców, abym ci pomogła.
-Ale umiesz
tańczyć i na pewno miałaś styczność z tymi krokami.
-No miałam jak
każdy tancerz.
-Właśnie.... Marta
naprawdę mi na tym zależy.
Patrzyłam na
niego. Widziałam, że rzeczywiście mu zależało.
-Okej....powiedz
tylko kiedy.
-Choćby i
zaraz.
-Zaraz? Poważnie?-byłam nieco zdziwiona, że tak szybko.
-No tak. Im
wcześniej tym lepiej. Dzisiaj jeszcze nie będziemy mieć treningu więc nie będę
czuł zmęczenia. A jutro to wiesz jak będzie.
-Okej. Daj mi
się przebrać i powiedz gdzie możemy się spotkać.
-Na siłowni. Tam
nikt nie będzie przeszkadzał i jest dzisiaj wolna.
-Już
sprawdziłeś?-zapytałam podnosząc się.
-Tak.
-To leć załóż
coś wygodnego i spotkamy się za 10 minut.
-Jasne i jeszcze raz dzięki.
Wyleciał z
pokoju jak na skrzydłach. Z walizki wyciągnęłam spodenki i koszulkę. Na nogi
założyłam adidasy i wzięłam swojego iPhone'a. Wyszłam mijając siatkarzy którzy
właśnie przyjechali. Gdy zaszłam na miejsce Kuba już tam był.
-Okej Kuba to
zaczynamy. Podejdź do mnie.....prawą dłoń połóż mi pod łopatką......okej. Złap moją prawą dłoń w rękę.
Staliśmy tak w
tej pozycji. Tłumaczyłam mu jak idą nogi, gdy ja lewą, on prawą, dołącz,
dostaw, obrót itp. Szło na początku masakrycznie. Podeptał mi nogi. Dobrze, że
mnie o to poprosił, bo biedna Aga by była.
-Dobra Kuba.
Teraz spróbujemy z muzyką.
-Nie za wcześnie?
-Nie.....spokojnie damy radę.....i uwaga.....raz, dwa, trzy.....dobrze....
Byłam naprawdę z
niego dumna, bo szło mu bardzo dobrze.
-Okej Jarosz to
koniec. Teraz już nie skompromitujesz się przy pierwszym tańcu. Poćwiczymy
jeszcze któregoś dnia i będzie super.-oznajmiłam gdy kierowaliśmy się na
stołówkę.
-To dobrze.....mam
też do ciebie znów taką prośbę.
-No jaką? Wy
ciągle tylko prośby i prośby macie...ale muszę przyzwyczaić się, że takie jest
moje życie.
-Zatańczyłabyś u
nas na weselu?
-Że ja?
-No tak. Z Kamilem Aga bardzo kocha taniec. Widziałam jak patrzyła na ciebie jak
tańczyłaś sambę Poza tym gdy leciał ten cały Taniec z gwiazdami co niedziela
zasiadała przed telewizorem.
-Jak tak bardzo
chcesz..... to okej.
-Pewnie....możesz
też jak chcesz jakieś show urządzić..nie wiem z większą ilością par. Naprawdę
byłaby zachwycona.
-Mam przywieźć
ze sobą innych tancerzy?
-Nie....nie to
głupi pomysł był.
-Przestań
Kuba....to mi się nawet podoba. Zobaczę co da się zrobić dobra? Ja ze swojej i
Kamila strony mogę zagwarantować jeden występ, ale czy wyjdzie z resztą to nie
wiem.
-Pewnie.
Weszliśmy na
stołówkę biorąc coś na kolację. Było śmiesznie. Przyznam, że trochę stęskniłam
się za siatkarzami. Krzysiu jak zwykle umiał poprawić mi humor. Zmęczona, ale
też szczęśliwa wróciłam do pokoju. Zadzwoniłam też dopóki nie było za późno do
tego ośrodka na prawko. Okazało się, że mogę zapisać się i najbliższe zajęcia na których
muszę być są za 6 dni. Okej będę już po weselu i wrócimy do normalnych treningów w Spale. Dobrze, bo stąd będę miała bliżej do Łodzi. Andrea raczej nie będzie miał nic przeciwko by na kilka godzin wyrwać się z ośrodka. Zastanawiałam się też nad tym co powiedział Kuba. Występ
w większą ilością par? Czemu nie. Odpaliłam YouTube Skoro Aga kochała tak ten
program to coś weźmiemy rodem z tego. Spodobał mi się jeden układ z
amerykańskiej wersji i postanowiłam to wcielić. Zadzwoniłam by skonsultować to
z Kamilem. Podobał mu się pomysł. Rozmawiałam z nim na Skype'a do 2.00. Wszystkie
przygotowania wziął na siebie. Zobaczy czy uda mu się to zorganizować i czy
znajdzie chętnych. Do jednego występu potrzebne są nam trzy pary czyli ja i
Kamil jedna, Malwina. Dojedzie jeszcze 5 osób, bo do kolejnego potrzebne 4
pary. Teraz przydałoby się znaleźć siatkarzy którzy zatańczyliby do tego co
wymyśliłam.
Szczęśliwa odstawiłam na bok laptopa i poszłam spać.
_______________________________
Okej zawaliłam ten rozdział. W ogóle mi się on nie podoba.Przepraszam, ale jakoś nie mam natchnienia do pisania :(
Baje czka, a ty znów zgadłaś :) Bez problemu umiesz mnie rozczytać :) Kawalerski Jarskiego.
Dziewczyny też zgadłyście, że siatkarze.... i znów Bartman kombinował.
A co do tego twojego komentarza pod poprzednim postem malina. Różnie to jest. Czasem biorę jak jest naprawdę, a czasem nie. Mam już pewną koncepcję, ale to czy Bartman także pójdzie do Rzeszowa to zobaczymy :)
A co do tego filmiku ze striptizem Znacie ten serial Jesteś moim życiem z Natalią Oreiro i Facundo Araną?..a jak nie ten to może kiedyś Zbuntowanego Anioła oglądałyście?
Pozdrawiam.
Nie wiem czy widziałyście tą wypowiedź.
"Jest jeden człowiek, który w czasie olimpijskiego turnieju ośmielił się zdiagnozować powód słabej gry. To wybitny fachowiec, doktor nauk kultury fizycznej Aleksander Bielecki. Fizjoterapeuta naszego teamu stwierdził wówczas - „zawodnicy są trochę zmęczeni”. Za te słowa słono zapłacił. Andrea Anastasii najzwyczajniej usunął doktora Bieleckiego ze swojego sztabu." - Jerzy Mielewski
Jestem w szoku!! Cały artykuł tu.
A dla pocieszenia nasze matematyczne szanse :)
Myślę, że Marta głupio robi. Według mnie powinna zadzwonić do Patryka, a najlepiej do niego iść i z nim porozmawiać. To on powinien jej towarzyszyć na tym weselu a nie Kamil. OK, nie są już razem, ale dziewczyna przecież nadal go kocha. Druga sprawa noga. Nie muszą przecież od razu szaleć na parkiecie. Bartman Marta jakoś sobie z nim radzi na co dzień, a więc myślę, że Patryk tez dałby sobie radę tej jednej nocy. Chociaż mężczyźni są bardziej wybuchowi, ale Marta zbytnio od nich nie odstaje. Jest silna i nie raz to udowodniła. Ale to tylko moje zdanie. Ty pewnie masz inną koncepcje i chętnie ją poznam.
OdpowiedzUsuńCo do pracy Olka to wydaje mi się, że nie był to jedyny powód, ale nie nam to oceniać. Myślę, że AA tylko za takie słowa nie zwolnił by nikogo, a jak to zrobił to zachował się dziwnie, nawet bardzo.
A do Argentyny jeszcze pojedziemy :D
26 maj, ślub Jarosza, Dzień Matki i moje urodzinki <3 i czego ty marudzisz, że ci się nie podoba?! Świetny rozdział jak każdy i tyle!
OdpowiedzUsuńTen Bartman to po prostu taka ciota, że po prostu nie ogarniam. Biedny Kuba jak się tłumaczył :) czekam na następny, do jutra :*
no wiadomo :D myśl, myśl nad koncepcją :D
OdpowiedzUsuńtak się właśnie ostatnio zastanawiałam gdzie jest Łysy Terrorysta.. a tu taka dupa.. za słowa prawdy.. miło, nie ma co..
do jutra :*
Bartman to dupek. Zrobi wszystko, doslownie wszystko, aby dokopac Marcie. Taniec na slubie Jarosza moze wypasc na prawde fajnie.
OdpowiedzUsuńCiekawe co jeszcze bylo przyczyna zwolnienia Bieleckiego. No bo zwolnic czlowieka za zwykle slowa to cos chyba nie tak.
Pozdrawiam, do nastepnego :D
Ślub, taniec, Bartman ;) Tam na pewno coś się wydarzy :D Czekam na rozdział,dodaj szybko :D
OdpowiedzUsuńA tam, narzekasz. Mi się rozdział podoba. Kojarzę ten serial 'Zbuntowany Anioł'. Kiedyś go oglądałam, ale ho ho ho... wieki temu. ;D
OdpowiedzUsuńTen Bartman w pewnych momentach jest bezczelny.. i to bardzo. Jakbym do niego podeszła i dała tak porządnie w pysia... ale i tak bym tego nie zrobiła, bo bałabym się. Gdzie ja na takiego wielkoluda. ;p
Ciekawe co wydarzy się na weselu Jarosza... Mam nadzieję, że niebawem się dowiemy. ;D
Pozdrawiam ciepło. ;*
Patricia