poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 59



„Złoszczenie się na kogoś jest jak picie trucizny i oczekiwanie, że ta druga osoba umrze.”



Dopóki nie zobaczyłam Bartmana. Sądziłam, że to mi się zdaje, ale pod wpływem światła zobaczyłem i innych siatkarzy. Nie wydawali się zaskoczeni tym, że mnie widzą. Miałam już stanąć i przestać tańczyć rzucając wszystko wybiec stamtąd, ale nie dałam rady. Gdy wykonywałyśmy przejście Ada szepnęła mi do ucha.

  -Marta skup się! Uśmiech i myśl o tych 400 zł.

Zacisnęłam mocno zęby i udając, że wszystko jest w porządku uśmiechnęłam się dalej tańcząc. Faceci bili brawo, a niektórzy rzucali nam kasę na scenę. Czułam się tak upokorzona gdy schodziłyśmy zza scenę.

  -Ja ich zabiję!-krzyknęłam mając zamiar pobiec tam do nich.
  -Ej Martuś spokojnie.
  -Tu się nie da być spokojnie! Specjalnie to zrobili. Specjalnie te dupki zamówili nasz zespół....i mnie!...niech ja tylko dowiem się który to!-syczę ze złości.
  -Raczej zapytam który z nich wychodzi za mąż?-zadała mi pytanie Justyna
  -Nie wiem który z nich.
  -Przebywasz z nimi codziennie i nie wiesz?-zapytała Ada.
  -Naprawdę nie mam pojęcia.

Oddaliłam się od nich wychodząc na salę. Wtedy też przy barze zobaczyłam Kosoka. Podeszłam do niego i złapałam za nadgarstek gdy miał odchodzić od baru.

  -A teraz gadaj czyj to był pomysł?!
  -Oooo moja kochana....byłaś niesamowita-mówi mi nachylając się.
  -Mów!
  -A jak myślisz?-zapytał patrząc na mnie.
  -Powiedz mi, że tylko nie ten o którym właśnie teraz myślę.
  -To zależy o kim-wzruszył ramionami uśmiechając się.
  -Bartman! Ja go zabiję! Przysięgam to!
  -Oj przestań...złość piękności szkodzi.
  -Wal się Grzesiek.
  -Spoko...ja już idę.-odpowiada odwracając się.
  -Poczekaj. Mam jeszcze jedno pytanie do ciebie-pytam, a on z powrotem spogląda na mnie.-Który z was się żeni?
  -No nie mów, że nie wiesz? Przecież ty także dostałaś zaproszenie.
  -Co?-i teraz patrzę na niego jak na głupka. -Jakie zaproszenie?
  -Na ślub....właściwie doszło pewnie do ciebie już dawno. Kuba bał się trochę zapytać o to czy będziesz, bo zaproszenie jest dla ciebie i Patryka...a odkąd się rozstaliście....to wiesz. Jakoś niezręcznie nam jest o tym mówić.
  -Aha.
  -No właśnie.

Wtedy też zobaczyłam dziewczyny przywołujące mnie. Pożegnałam się z nim i pobiegłam do nich. Wzięły się za kręcenie mi włosów i zmianę makijażu. Potem przebrałam się i poszłam tam czekając na swój występ. Naprawdę czułam się z tym fatalnie. No i nadeszła moja kolej czyli główny występ wieczoru [WŁĄCZ dla zobaczenia jak to wyglądało]. Bałam się, że coś mi nie wyjdzie, ale w razie czego będę improwizować. Z każdą jednak chwilą zaczęłam coraz bardziej się rozluźniać. Bawiąc się krawatem zarzuciłam go po chwili na szyję Bartmana przyciągając go w swoim kierunku.

  -Jesteś gnojkiem!-szepnęłam odpychając go mocno.

Dalej tańczyłam, ale za każdym razem gdy spoglądałam na jego twarz robiło się niedobrze. Byłam wściekła. Ściągnęłam koszulę zostając w stroju zakrywającym moje piersi. Wciąż tańczyłam. Nagle z mojego oka popłynęła niekontrolowanie łza. Nie mogłam. Po prostu gdy piosenka się kończyła zwinęłam koszulę i rzuciłam nią w Bartmana, a potem zeszłam ze sceny. Tam dopadły mnie dziewczyny. Nie rozkleiłam się tylko dziarsko kroczyłam do garderoby w której się przebrałam. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Dostałyśmy wypłatę, wraz z premią dla mnie za występ. Właściciel zapytał się też nas czy nie chciałybyśmy częściej występować. Podziękowałyśmy i wyszłyśmy z lokalu. Dobrze, że żaden z nich nie próbował mnie gonić czy coś. Z dziewczynami wsiadłyśmy w pociąg i ruszyłyśmy z powrotem do Kędzierzyna. Na miejscu byliśmy o 3.00. Na szczęście Malwina dała mi klucze przez co nie obudziłam nikogo, a raczej dziewczyny, bo z tego co pamiętam Łukasz również bawił się z chłopakami. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka. Wtedy też przypomniało mi się o tym zaproszeniu. Przeszukałam listy których jeszcze nie otworzyłam.  Był tam jeden, ale już otwarty. Wyciągnęłam z koperty zaproszenie. Wtedy też wyleciała z niego kartka. Zanim jednak przeczytałam ją zajrzałam do środka.


Jakub Jarosz i Agnieszka Jakimowicz
rozpoczynają wspólną drogę życia ślubując sobie przed Bogiem
miłość, wierność i wzajemny szacunek
w dniu 26 maja 2012 roku o godzinie 16:00
w kościele św. Marka przy ulicy złotej 5
we Wrocławiu.

Na uroczystość tę mają zaszczyt zaszczyt zaprosić Sz.P. Martę Wasilewską i Patryka Czarnowskiego.
Rodzice i Narzeczeni.

A tuż zaraz po kościele zapraszamy na wesele:
Restauracja „Baron” ul. Mszczonowska 65, Wrocław


Rozpłakałam się czytając te zaproszenie. Wtedy też przypomniało mi się, że coś wypadło stąd. Rozłożyłam niewielką kartkę i od razu poznałam jego pismo.


Zaproszenie przyszło dość dawno. Nie miałem jak ci go wcześniej przekazać, ani poinformować. Możesz być spokojna. Ja nie mogę tam pójść, po pierwsze ze względu na nogę, po drugie ze względu na ciebie, a trzecie na Bartmana. Mam nadzieję, że będziesz bawić się dobrze.
                                                                                                                 Patryk


Przyłożyłam list do twarzy wciągając zapach kartki która przeszła jego perfumami.

  -Tęsknie za tobą Patryk....naprawdę bardzo tęsknię.

Położyłam się myśląc o tym czy pójdę....nie chciałam, ale z drugiej zawieść Kubę? Nie potrafię tego zrobić. Trzeba by było znaleźć sobie jakiegoś partnera. Nie mam pojęcia nawet kiedy odpłynęłam w krainę Morfeusza. Rano z wielkim hukiem wpadła Malwina. Przekręciłam się tylko na drugi bok.

  -I jak tam udał się występ?
  -Bardzo-odparłam z oburzeniem.
  -Nie wyszło coś?
  -Wyszło aż za.
  -Ej Marta co jest?-zapytała obracając mnie tak bym mogła na nią spojrzeć.
  -Zapytaj się Łukasza. Czy podobał im się wytęp.
  -Co?!
  -No tak. Otóż nasza szanowna reprezentacja zechciała abym zatańczyła przed nimi. Nieźle no nie?
  -Kurczę tego to ja nie wiedziałam.
  -No ja niestety też.....ale dobra mniejsza o to idziesz na ślub Kuby?
  -No jasne, że tak......mam nadzieję, że ty też.-mówi patrząc na mnie.
  -Tak, mimo iż nie bardzo mam chęć.
  -Kochana w takim razie musimy znaleźć coś do ubrania.
  -Tak-powiedziałam i od razu poprawił mi się humor. 

Przeszukałyśmy różne sklepy internetowe. Zamówiłyśmy dwie sukienki prosto z Berlina. Napisałyśmy do tego sklepu i zgodzili się przysłać je szybciej. Wystarczyło poczekać na nie tylko. Ja niestety musiałam powoli zacząć zbierać się do Spały. Gdy stałam już z dziewczyną na przystanku powiedziałam.

  -Więc gdy dojdzie wyślij mi ja od razu dobra?
  -Tak oczywiście będę pamiętać.

Jak tylko nadjechał autokar wsiadłam do niego i pojechałam wprost do ośrodka. W czasie jazdy wybrałam numer do Kamila.

  -Hej Kamil. Masz wolny czas 26 maja?-zapytałam.
  -Na razie nic nie planuję a co?
  -Wybierzesz się ze mną na wesele?

Chwila ciszy po drugiej stronie.

  -Pewnie, że tak.-odpowiedział
  -Uratowałeś mnie. Dziękuję. W takim razie do zobaczenia. Więcej szczegółów przyślę ci SMS-em.
  -Jasne.
  -Pa pa.-rozłączyłam się i schowałam komórkę do kieszeni.

Gdy zajechałam do ośrodka byłam jedną z pierwszych. Recepcjonistka dała mi klucz od mojego stałego pokoju. Wjechałam na górę i gdy tylko weszłam do środka padłam na łóżko. Drzwi do pokoju otworzyły się, ale ja nie miałam siły i nawet nie chciało mi się odwracać by zobaczyć kto to.

  -Dobra któż mnie zaszczycił swoją obecnością?-zapytałam
  -A już myślałem, że nie żyjesz-odezwał się Pit.
  -Jeszcze żyję-odpowiedziałam przekręcając i siadając na łóżko.
  -To dobrze.
  -Ktoś jeszcze jest?-zapytałam.
  -No nie ma. Jesteśmy pierwsi.
  -Spokojnie Pit już niedługo zjadą się.
  -Wiem, ale mogę teraz paść obok ciebie?-spytał, a ja kiwnęłam głową.

Wskoczył obok i tak sobie leżeliśmy dopóki do pokoju znów nikt nie wkroczył.

  -O przepraszam myślałem, że jeszcze ciebie nie ma.-odezwał się Kosok.
  -Już jestem jak widać...-odpowiedziałam.
  -Dzień dobry młodzieży!-usłyszałam na korytarzu męski i radosny głos. Do pokoju zajrzał Igła, bo jakżeby mogłoby być, że wszyscy przywitali się a on nie.
  -Witam starszych-odpowiedziałam.
  -Oj tam od razu starszych.....
  -Wiem, wiem.... ty zawsze młody.
  -No tak.-odpowiedział i ruszył dalej
  -Grzesiu proszę cię nie zamykaj tych drzwi jak będziesz wychodził, bo co chwila będą otwierane i zamykane.-skierowała prośbę do środkowego.
  -Nie ma sprawy -i również zniknął.

Piotrek za jakiś czas też się zmył. Wtedy też ktoś znów wszedł do pomieszczenia. Uniosłam się na łokciach i popatrzyłam na Kubę.

  -Hej Kuba.
  -Hej Marta.
  -Co cię do mnie sprowadza -zapytałam i patrzyłam jak zamyka drzwi. Uniosłam się siadając na łóżku. Chłopak zasiadł obok.
  -Po pierwsze chciałem powiedzieć, że ja naprawdę nie wiedziałem, że Bartman wynajął ciebie. Kazał mi się nie wtrącać, więc tak właściwie dla mnie był to szok.
  -Mam nadzieję, że oba występy ci się podobały.
  -Bardzo. I ty i dziewczyny byłyście świetne.
  -To dobrze.
  -Po drugie chciałbym zapytać czy przyjdziesz na ślub, bo....
  -Tak Kuba przyjdę, nie z Patrykiem, a z kim innym, ale z nim mam to omówione  On i tak by nie mógł przyjść ze względu na nogę także...a poza tym i ja i Bartman....to dla niego za dużo.
  -Szkoda, ale fajnie, że przyjdziesz. Mam też do ciebie prośbę.
  -Dawaj. Mów wszystko jak na spowiedzi.
  -Czy.... nauczyłabyś mnie tańczyć?-zapytał, a ja popatrzyłam na niego.
  -Że co?-zadałam mu pytanie myśląc, że się przesłyszałam.
  -No czy pomogłabyś mi, bo boję się, że podepczę Adze sukienkę i buty. Najgorszy to będzie ten pierwszy taniec. Po prostu masakra dla mnie to będzie.
  -Kuba, ale ja nie uczę się takich tańców, abym ci pomogła.
  -Ale umiesz tańczyć i na pewno miałaś styczność z tymi krokami.
  -No miałam jak każdy tancerz.
  -Właśnie.... Marta naprawdę mi na tym zależy.

Patrzyłam na niego. Widziałam, że rzeczywiście mu zależało.

  -Okej....powiedz tylko kiedy.
  -Choćby i zaraz.
  -Zaraz? Poważnie?-byłam nieco zdziwiona, że tak szybko.
  -No tak. Im wcześniej tym lepiej. Dzisiaj jeszcze nie będziemy mieć treningu więc nie będę czuł zmęczenia. A jutro to wiesz jak będzie.
  -Okej. Daj mi się przebrać i powiedz gdzie możemy się spotkać.
  -Na siłowni. Tam nikt nie będzie przeszkadzał i jest dzisiaj wolna.
  -Już sprawdziłeś?-zapytałam podnosząc się.
  -Tak.
  -To leć załóż coś wygodnego i spotkamy się za 10 minut.
  -Jasne i jeszcze raz dzięki.

Wyleciał z pokoju jak na skrzydłach. Z walizki wyciągnęłam spodenki i koszulkę. Na nogi założyłam adidasy i wzięłam swojego iPhone'a. Wyszłam mijając siatkarzy którzy właśnie przyjechali. Gdy zaszłam na miejsce Kuba już tam był.

  -Okej Kuba to zaczynamy. Podejdź do mnie.....prawą dłoń połóż mi pod łopatką......okej. Złap moją prawą dłoń w rękę.

Staliśmy tak w tej pozycji. Tłumaczyłam mu jak idą nogi, gdy ja lewą, on prawą, dołącz, dostaw, obrót itp. Szło na początku masakrycznie. Podeptał mi nogi. Dobrze, że mnie o to poprosił, bo biedna Aga by była.

  -Dobra Kuba. Teraz spróbujemy z muzyką.
  -Nie za wcześnie?
  -Nie.....spokojnie damy radę.....i uwaga.....raz, dwa, trzy.....dobrze....

Byłam naprawdę z niego dumna, bo szło mu bardzo dobrze.

  -Okej Jarosz to koniec. Teraz już nie skompromitujesz się przy pierwszym tańcu. Poćwiczymy jeszcze któregoś dnia i będzie super.-oznajmiłam gdy kierowaliśmy się na stołówkę.
  -To dobrze.....mam też do ciebie znów taką prośbę.
  -No jaką? Wy ciągle tylko prośby i prośby macie...ale muszę przyzwyczaić się, że takie jest moje życie.
  -Zatańczyłabyś u nas na weselu?
  -Że ja?
  -No tak. Z Kamilem  Aga bardzo kocha taniec. Widziałam jak patrzyła na ciebie jak tańczyłaś sambę  Poza tym gdy leciał ten cały Taniec z gwiazdami co niedziela zasiadała przed telewizorem.
  -Jak tak bardzo chcesz..... to okej.
  -Pewnie....możesz też jak chcesz jakieś show urządzić..nie wiem z większą ilością par. Naprawdę byłaby zachwycona.
  -Mam przywieźć ze sobą innych tancerzy?
  -Nie....nie to głupi pomysł był.
  -Przestań Kuba....to mi się nawet podoba. Zobaczę co da się zrobić dobra? Ja ze swojej i Kamila strony mogę zagwarantować jeden występ, ale czy wyjdzie z resztą to nie wiem.
  -Pewnie.

Weszliśmy na stołówkę biorąc coś na kolację. Było śmiesznie. Przyznam, że trochę stęskniłam się za siatkarzami. Krzysiu jak zwykle umiał poprawić mi humor. Zmęczona, ale też szczęśliwa wróciłam do pokoju. Zadzwoniłam też dopóki nie było za późno do tego ośrodka na prawko. Okazało się, że mogę zapisać się i najbliższe zajęcia na których muszę być są za 6 dni. Okej będę już po weselu i wrócimy do normalnych treningów w Spale. Dobrze, bo stąd będę miała bliżej do Łodzi. Andrea raczej nie będzie miał nic przeciwko by na kilka godzin wyrwać się z ośrodka. Zastanawiałam się też nad tym co powiedział Kuba. Występ w większą ilością par? Czemu nie. Odpaliłam YouTube  Skoro Aga kochała tak ten program to coś weźmiemy rodem z tego. Spodobał mi się jeden układ z amerykańskiej wersji i postanowiłam to wcielić. Zadzwoniłam by skonsultować to z Kamilem. Podobał mu się pomysł. Rozmawiałam z nim na Skype'a do 2.00. Wszystkie przygotowania wziął na siebie. Zobaczy czy uda mu się to zorganizować i czy znajdzie chętnych. Do jednego występu potrzebne są nam trzy pary czyli ja i Kamil jedna, Malwina. Dojedzie jeszcze 5 osób, bo do kolejnego potrzebne 4 pary. Teraz przydałoby się znaleźć siatkarzy którzy zatańczyliby do tego co wymyśliłam.

-Na pewno ten dupek Bartman, bo dobrze tańczy i lubi być w centrum..Kurek jeszcze i przydałby się nam także jeden świetny tancerz.....Łomacz!!  Wiem, że będzie,bo Malwina coś wspominała, a także jest tu na zgrupowaniu.

Szczęśliwa odstawiłam na bok laptopa i poszłam spać.


                                              _______________________________
                     
Okej zawaliłam ten rozdział. W ogóle mi się on nie podoba.Przepraszam, ale jakoś nie mam natchnienia do pisania :( 
Baje czka, a ty znów zgadłaś :) Bez problemu umiesz mnie rozczytać :) Kawalerski Jarskiego.
Dziewczyny też zgadłyście, że siatkarze.... i znów Bartman kombinował.
A co do tego twojego komentarza pod poprzednim postem malina. Różnie to jest. Czasem biorę jak jest naprawdę, a czasem nie. Mam już pewną koncepcję, ale to czy Bartman także pójdzie do Rzeszowa to zobaczymy :)

A co do tego filmiku ze striptizem  Znacie ten serial Jesteś moim życiem z Natalią Oreiro i Facundo Araną?..a jak nie ten to może kiedyś Zbuntowanego Anioła oglądałyście?

Pozdrawiam.

Nie wiem czy widziałyście tą wypowiedź. 

"Jest jeden człowiek, który w czasie olimpijskiego turnieju ośmielił się zdiagnozować powód słabej gry. To wybitny fachowiec, doktor nauk kultury fizycznej Aleksander Bielecki. Fizjoterapeuta naszego teamu stwierdził wówczas - „zawodnicy są trochę zmęczeni”. Za te słowa słono zapłacił. Andrea Anastasii najzwyczajniej usunął doktora Bieleckiego ze swojego sztabu." - Jerzy Mielewski

Jestem w szoku!! Cały artykuł tu.  

A dla pocieszenia nasze matematyczne szanse :)


6 komentarzy:

  1. Myślę, że Marta głupio robi. Według mnie powinna zadzwonić do Patryka, a najlepiej do niego iść i z nim porozmawiać. To on powinien jej towarzyszyć na tym weselu a nie Kamil. OK, nie są już razem, ale dziewczyna przecież nadal go kocha. Druga sprawa noga. Nie muszą przecież od razu szaleć na parkiecie. Bartman Marta jakoś sobie z nim radzi na co dzień, a więc myślę, że Patryk tez dałby sobie radę tej jednej nocy. Chociaż mężczyźni są bardziej wybuchowi, ale Marta zbytnio od nich nie odstaje. Jest silna i nie raz to udowodniła. Ale to tylko moje zdanie. Ty pewnie masz inną koncepcje i chętnie ją poznam.
    Co do pracy Olka to wydaje mi się, że nie był to jedyny powód, ale nie nam to oceniać. Myślę, że AA tylko za takie słowa nie zwolnił by nikogo, a jak to zrobił to zachował się dziwnie, nawet bardzo.
    A do Argentyny jeszcze pojedziemy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. 26 maj, ślub Jarosza, Dzień Matki i moje urodzinki <3 i czego ty marudzisz, że ci się nie podoba?! Świetny rozdział jak każdy i tyle!
    Ten Bartman to po prostu taka ciota, że po prostu nie ogarniam. Biedny Kuba jak się tłumaczył :) czekam na następny, do jutra :*

    OdpowiedzUsuń
  3. no wiadomo :D myśl, myśl nad koncepcją :D
    tak się właśnie ostatnio zastanawiałam gdzie jest Łysy Terrorysta.. a tu taka dupa.. za słowa prawdy.. miło, nie ma co..
    do jutra :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bartman to dupek. Zrobi wszystko, doslownie wszystko, aby dokopac Marcie. Taniec na slubie Jarosza moze wypasc na prawde fajnie.
    Ciekawe co jeszcze bylo przyczyna zwolnienia Bieleckiego. No bo zwolnic czlowieka za zwykle slowa to cos chyba nie tak.
    Pozdrawiam, do nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślub, taniec, Bartman ;) Tam na pewno coś się wydarzy :D Czekam na rozdział,dodaj szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A tam, narzekasz. Mi się rozdział podoba. Kojarzę ten serial 'Zbuntowany Anioł'. Kiedyś go oglądałam, ale ho ho ho... wieki temu. ;D
    Ten Bartman w pewnych momentach jest bezczelny.. i to bardzo. Jakbym do niego podeszła i dała tak porządnie w pysia... ale i tak bym tego nie zrobiła, bo bałabym się. Gdzie ja na takiego wielkoluda. ;p
    Ciekawe co wydarzy się na weselu Jarosza... Mam nadzieję, że niebawem się dowiemy. ;D
    Pozdrawiam ciepło. ;*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń