czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 55


"Gdy ktoś Cię upo­korzy pod­nieś głowę do góry i idź przed siebie. Zos­taw go za sobą, niech pat­rzy na Two­je plecy."



Doszłam w końcu do tego odpowiedniego prezentu. Wyciągnęłam ze środka czarno-czerwony gorset. Ta rzecz wprawiła mnie w osłupienie. Sięgnęłam po pończochy i czarne stringi. że stringi .Na samym dnie leżały czerwone szpilki, a przy nich kolejna karteczka.


Powiedziałem, że dowiesz się rano więc masz....Już nie możemy się doczekać jak w tym zatańczysz. :)
                                                      ZB9


Cisnęłam wszystkim o podłogę i wybiegłam z pokoju. Czyli to miał na myśli Kurek mówiąc, że cały Bartman....poza tym czego ja się spodziewałam? Jakiego tańca? Przytulańca jakiegoś? Dlaczego sama nie domyśliłam się tego wcześniej. Wparowałam do jego pokoju. Niestety zastałam tylko Rucka który zakrywał się ręcznikiem.

  -Gdzie ten gnojek?!-zapytałam wściekła.
  -Chyba jeszcze na śniadaniu.

Wyszłam trzaskając drzwiami. Spotkałam go na korytarzu. Podeszłam i spoliczkowałam go.

  -W życiu tego nie zrobię!-krzyknęłam prosto w twarz.
  -To nie, ale wiesz co wtedy cię czeka-odparł chłopak spokojnie wiedząc, że czy zrobię to czy nie będzie mógł na mnie popatrzeć.
  -Sądzisz, że zrobię wam striptiz?!-wrzeszczę.
  -Oj tam od razu striptiz....wystarczy zwykły taniec w tym cudeńku co ci zakupiłem i tyle.
  -Pomarzyć możesz!
  -Właśnie to robię odpowiedział i ponownie zarobił ode mnie tym razem w drugi policzek.- poza tym co?..... Boisz się wykonać karę? Trzeba było zostać na tej pieprzonej karuzeli a nie uciekać!-miałam go dość. Tym razem nie uderzyłam go, a wykonałam mój stały element w stosunku do niego czyli z kolanka w jądra. Odeszłam zostawiając go tam. W pokoju waliłam pięściami w ścianę. Wzięłam jednak głęboki oddech. Po prostu nie mogłam. Jak on działał mi na nerwy.

  -Chcesz tego Bartman?! To będziesz to miał! Nie dam ci tej satysfakcji zobaczenia mnie nago biegającej po boisku.

Odpaliłam laptopa i wybrałam odpowiednią piosenkę.

  -Nienawidzę cię!!-sama do siebie gadałam.

Do pokoju wtedy ktoś nagle wszedł.

  -Pewnie wchodź jak do siebie!-powiedziałam patrząc na Pita.
  -Przyszedłem, bo Zbyszek przysłał mnie bym zapytał się czy posmarowałabyś go gdy zajedziemy na halę?
  -Niech się wypcha kutas jeden!
  -Tak mam mu powiedzieć?-zapytał
  -Tak.

Chłopak popatrzył na mnie i wyszedł.


Dwie godziny później

  -Gdzie są moje rękawki?!-krzyczał Rucek w szatni.
  -Sprawdź u Grześka w torbie!-odpowiedział Jarosz.

Siatkarz tak też zrobił. I rzeczywiście były tam.

  -Co one robiły w jego torbie?!-zapytał Michał wciągając je na ręce.
  -Mnie o to pytasz?! Jego spytaj.

Uwielbiałam siedzieć i słuchać jak się kłócą, bo temu coś zginęło, a ten czegoś nie wziął, tego znów coś uwiera. Czasem tyle śmiechu było, że wytrzymać się nie dało. Była też taka sytuacja, że Winiar jak zwykle zapomniał czegoś. Na nieszczęście były to buty. Właściwie tylko jeden. Widzę, że on nie ma szczęścia do nich. Przez to miał nie zagrać, ale na szczęście Grzesiek ma taki sam numer i użyczył mu swoje, a sam w kwadracie stał w skarpetkach, przez co nie zagrał meczu. Wtedy ktoś zawołał mnie. Próbowałam zlokalizować kto. Widziałam Zatorskiego przywołującego mnie ręką. Wstałam i przepchnęłam się między wielkoludami.

  -Co?-spytałam
  -To- powiedział wskazując mi coś.

Obróciłam się i zobaczyłam Zbyszka z wciągniętą na głowę bieliznę termiczną. Powinnam mu pomóc czy nie?

  -Poczekaj z tym!-krzyknęłam po dłuższej chwili zastanowienia.
  -Czekam...na kogoś kto mi z tym pomoże.
  -To rób to dalej!-prychnęłam i chciałam odejść, ale usłyszałam jego głos.
  -Proszę cię pomóż mi.
  -Chcesz bym ci pomogła tak?!
  -Tak!
  -W takim razie zdejmij to i nie wkładaj. Pomożesz tym sobie, mi i drużynie!
  -Wielkie dzięki.

Widziałam jak siłował się by to zdjąć.

  -Daj sieroto, bo do jutra nie ściągniesz!-i pomogłam mu z tym. Przy okazji szepnęłam na ucho.-Ze mną Bartman nie wygrasz. Nie odpuszczę...i wiedz, że wykonam to...powiedz mi lepiej co ma tylko oznaczać „dla nas”?
  -Chłopaków.
  -Całej kadry?!-wrzasnęłam, a za chwilę ktoś ściszył boomboxa. Patrzyli na nas. Jednak gdy pokazałam, że nic się nie dzieje włączyli go z powrotem.
  -No co ty! Będę ja... i jeszcze paru chłopaków....Kuraś....Piter.....Kosa-zaczął wyliczać gdy nie dałam za wygraną.
  -To prawie jak cała kadra.
  -Oj nie marudź. Mogłem wymyślić coś gorszego.
  -Nie wiem.-odpowiedziałam i znów chciałam się oddalić, ale zatrzymał mnie.
  -Mogłabyś mnie posmarować tym chłodzącym cudem?-zapytał, a ja popatrzyłam na niego. Wywróciłam oczami i z torebki wyciągnęłam żel. Szybko stanęłam za nim i posmarował mu plecy.

  -Jak dobrze-powiedział

Odeszłam i krzyknęłam:

  -Czy mogę prosić do mnie jakiegoś wolnego siatkarza?
  -Wiesz Marta ja bym mógł, ale mam żonę-zażartował Igła.
  -Iglasty, bo niedługo zrobię, że Iwona będzie wolna.

Strzelił focha, ale po chwili powiedział:

  -A co trzeba?-spytał
  -Pomóc mi wciągnąć na Zbyszka koszulkę.
  -Dobra-odpowiedział i podążył za mną w głąb pomieszczenia.

Stanęliśmy po bokach Bartmana i powoli opuszczaliśmy mu rzecz.

  -Dziękuję wam-powiedział Zibi.
  -Proszę.- odpowiedziałam i wyszłam na salę przygotować swoje miejsce.

Czas na rozgrzewkę szybko minął i mecz w końcu się zaczął. Zbyszkowi nie szło dobrze. Widziałam, że bolą go plecy. Anastasii wziął przerwę. Od razu spytał chłopaka co mu jest. To teraz wyjdzie wszystko jak nic. W słuchawce usłyszałam ich rozmowę.

  -Boli mnie trochę bark-odpowiedział Zibi.
  -Schodzisz....Jarosz szykuj się za Zbyszka!-powiadomił chłopaka trener.

Czas szybko się skończył. Widziałam Kubę stojącego z tabliczką z numerem 9. Bartman poklepał kolegę w tyłek i zszedł do kwadratu. Olek zbliżał się już w jego kierunku. Może powinnam tam pójść? Ale z drugiej strony co mnie to obchodzi?....no właściwie ja też zostałam w to wplątana. Pójdzie na mnie, że nie powiedziałam nic.

***

  -Zbyszek co jest?-zapytał Olek
  -Nic poważnego-odparłem
  -Jak nic.....Bark cię boli przecież. Daj zobaczę.

Recydywista szybko zbliżał się do mnie, a ja cofałem.

  -Zibi!....to może być coś poważnego.
  -Nie jest naprawdę!-wkurzony powiedziałem.

Lecz nim zdążyłem uciec on mnie złapał. Miałem ochotę krzyknąć. Podwinął rękawek, a jego oczom ukazało się zapewne moje spalone ramie. Zerknął na mnie, a po chwili podciągnął koszulkę.

  -Bartman ty idioto!-powiedział i klepnął mnie w potylicę.
  -Co?!
  -Aż tak słońca chciałeś zaczerpnąć, że aż nadużyłeś go....wam dać jeden dzień swobody i już kłopoty z wami.
  -Do jutra mi przejdzie.
  -Skąd to wiesz?!-zapytał
  -Bo dzisiaj jest zdecydowanie lepiej niż wczoraj.
  -Lepiej?!...to jak było wczoraj.
  -Nie dobrze.
  -Czemu nie przyszedłeś do mnie z tym?! Dałbym jakąś maść na to.
  -Mam swoją, poza tym okłady z kefiru świetnie działają.
  -Kto to robi?!-zapytał Olo.
  -A jak myślisz? Nie sądzę, by Kurek, albo Nowakowski wpadł na taki pomysł.
  -Marta-odpowiedział masażysta bez chwili zastanowienia.
  -Tak pomaga mi. Wczoraj cała seria zabiegów z kefirami i jogurcikami, a dziś żel chłodzący....ta dziewczyna działa cuda.
  -I bardzo dobrze zrobiła.... powinieneś jej dziękować.
  -Tak wiem.... teraz to ona stawia mnie na nogi na kolejny mecz, a nie ty.

Zaśmiał się i ja również.

  -Proszę nie mów nic tylko Andrei. Zabiję mnie i chłopaków za ten wyskok....i Marcie się dostanie za niepoinformowanie i za oszukiwanie wczoraj go.
  -Słyszałem, że podobno godziliście się-powiedział Olek.
  -Przestań. Wymyśliła to, bym mógł chociaż dać radę dzisiaj wyjść, bo gdyby pewnie nie pomogła to nie podniósłbym się z łóżka, a nie mówiąc już nic o grze.

Patrzyłem chwilę na niego.

  -Dobrze. Nie powiem nic.....A kto wiedział o tym jeszcze?
  -Prawie cała drużyna. No i Marta i teraz ty.
  -W porządku.

Odszedł ode mnie i podszedł do trenera.

***

Widziałam, że Olek odkrył co tak naprawdę dolega Bartmanowi. Zmierza teraz w kierunku trenera.
Już po mnie-pomyślałam. Wtedy też usłyszałam jak Bielecki mówi do Gardiniego, że Bartman ma jakiś problem z barkiem i lepiej gdyby nie zagrał, ponieważ to mogłoby spowodować pogłębienie kontuzji. On się zajmie nim. Kamień spadł mi z serca gdy usłyszałam co mu powiedział. Mecz z Kanadą wygraliśmy 3:1. Przez całą drogę zastanawiałam się czy dam radę zatańczyć. Wmawiałam sobie co w tym trudnego. Trochę pokręcić przed nimi tyłkiem, po dotykać się i będą wniebowzięcie. Założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę wyobrażając sobie jak to by mogło przebiegać.

Wychodząc z autokaru Bartman szepnął mi na ucho
 
  -22.00 w pokoju Pita i Bartka.

Zamknęłam na chwilę oczy, by uspokoić się, bo miałam ochotę mu coś zrobić. Weszłam do pokoju i skierowałam się wprost pod łazienki.

  -Co ja w ogóle wyprawiam? Czyżby dziewczyny siatkarzy miały poniekąd rację, że powinnam zaprzyjaźnić się z rurą? Dlaczego ja się na to zgadzam?-postawiłam sobie głośno pytanie mając nadzieję, że osoba która właśnie odbija się w lustrze odpowie mi na nie. Tak się jednak nie stało.

Niechętnie wyszłam i założyłam to co przygotował mi Bartman. Jedyne co mogę mu powiedzieć to to, że ma całkiem dobry gust. Nawet z butami trafił. Podkręciłam lekko włosy. Czerwoną szminką przejechałam po ustach.

  -Bój się Bartman tego co ja ci wymyślę, gdy założysz się ze mną i przegrasz.

Założyłam na siebie szlafroczek. Obserwowałam wciąż godzinę na zegarku. 21:40. Przerzuciłam piosenkę tak aby mogli ją puścić. Za pięć 22 wymknęłam się z pokoju i wbiegłam go tego znajdującego się obok. Popatrzyłam na chłopaków którzy wszystko już przygotowali. Zdecydowanie więcej ich tam siedziało niż to co powiedział Zibi. Z tyłu zauważyłam jeszcze Konara i Zatiego. Dziękuję tylko, że nie ma tu Kubiego i Wiśni. Nie potrafiłabym im potem spojrzeć w oczy.

  -Dajcie mi jakieś krzesło-powiedziałam podchodząc do sprzętu grającego aby wszystko ustawić.

I to o co poprosiłam zostało w mig spełnione.

  -Dobra zróbmy to, bo chcę mieć już to wszystko za sobą.

Muzyka poleciała, a ja powoli zaczęłam ściągać z siebie to co zakrywało czarną bieliznę. Jeszcze nigdy nie robiłam striptizu. Ponętnie ruszałam biodrami, dotykając się dłońmi po udach i innych częściach ciała. Zmysłowym krokiem podeszłam do Zbyszka siadając mu na kolanach. Chwyciłam jego dłonie kładąc je sobie na udach. Głowę odchyliłam do tyłu kierując jego rękoma, tak aby nie posunął się zbyt daleko. Lecz nie chciałam tylko jemu dawać tej satysfakcji dotykania mnie. Przesiadłam się na Kurka który był tuż obok. Pracowałam całym ciałem pocierając się o niego. Dotknęłam jego ust. Wyrwał się aby mnie pocałować, ale nie pozwoliłam mu na to. Przejechałam mu palcem po dolnej wardze co sprawiło, że przymknął oczy i głośno nabrał powietrza. Przygryzłam wargę przesiadając się na kolejnego chłopaka. No proszę jest i Grzesiu. Przyznaję, że tak swobodnie nie czułam się z nim jak z poprzednimi. Jednak nie chciałam by był gorszy.  Podobały mi się jego ciemne oczy. Wpatrywałam się w nie ciągle, nie zwracając uwagi nawet kiedy dotykał mnie po pośladkach. Zerwałam się i wróciłam na środek wyginając ciało przy krześle. Jak piosenka się skończyła chwyciłam za swój szlafrok i założyłam go. Bez słowa wyszłam stamtąd. W pokoju zamknęłam się w łazience. Usiadłam na podłogę i po prostu rozpłakałam się.

  -Jestem dziwką!.....jestem zwykłą szmatą!

Ściągnęłam z siebie odzież i wskoczyłam pod prysznic. Sądziłam, że woda zmyje ze mnie te wspomnienia. Sam fakt tego był miły, ale czułam się taka upokorzona....jak ja teraz będę wyglądać w ich oczach?..pewnie jak dziewczyna na szybki numerek. Zmyłam do końca makijaż i wytarłam się ręcznikiem. Założyłam spodnie i bluzę. Włosy związałam w koka i wyszłam z pokoju. Na szczęście nie spotkałam żadnego z nich na korytarzu. Zaszłam do pierwszego lepszego sklepu. Kupiłam wino i papierosy. Nigdy nie paliłam, ale nie wiem co mnie podkusiło. Z tym zakupem skierowałam się na plażę. Usiadłam na piasku otwierając butelkę i pijąc alkohol. Łzy spływały mi po policzkach, a ja wpatrywałam się w spokojny ocean. Wyciągnęłam z paczki jeden z papierosów i odpaliłam go. Przy pierwszym pociągnięciu zakrztusiłam się. Każda by od razu zauważył, że robię to pierwszy raz. Jednak nie zrezygnowałam.

  -Dlaczego kurwa moje życie nie może być tak spokojne jak ta woda?-zapytałam podnosząc butelkę.
  -Wtedy nie byłabyś tak wyjątkowa.-usłyszałam za sobą głos.


                                    ____________________________

No proszę , proszę jak łatwo wam poszło odgadnięcie tego co znajduje się w pudełku. Może i wykonała swoją karę i nie pozwoliła górą być Bartmanowi to jednak nie poczuła się z tym dobrze. Jednak zdradzę, że szybko o tym zapomni wymyślając odwet który już niedługo. :) Jak sądzicie któż mógł do niej przyjść?

Pozdrawiam was kochane :)

Jutro już pierwszy mecz. Tak strasznie nie mogę się doczekać :)

7 komentarzy:

  1. Ja strzelam Bartmana Albo Kurka. Nie wiem czy dobrze ale tak do głowy mi przyszło. Mam nadzieję, że jak ona wymyśli zadanie Zibiemu to wcale lepiej niż ona się czuć nie będzie;D
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stawiam na Bartka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wstępie chciałam przeprosić, że w ogóle się nie odzywałam. Byłam na czterodniowej wycieczce w góry i nie miałam dostępu do komputera. Przepraszam. ;( Na szczęście teraz nadrobiłam rozdziały. ;D
    Jak zwykle rewelacja! Też źle poczułabym się na miejscu Marty. Nie mogłabym zatańczyć przed kimś jak jakaś striptizerka. To nie dla mnie i jak widać dla Marty. Współczuję jej. Przez tego jebniętego (przepraszam za słownictwo) Bartmana one w końcu wykończy się psychicznie. Ale z resztą ,tak mi się wydaje, ona ma mocny charakter i tak łatwo się nie podda, ale wiadomo każdy ma chwile słabości i może sobie w końcu samotnie popłakać. ;D
    Nie wiem, wydaje mi się, że może to być Kosa... Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. Mam nadzieję, że niebawem się dowiemy kto to będzie. ;3
    Jeśli masz ochotę i czas to zapraszam na na kolejny rozdział. ;p -----> http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/2013/06/rozdzia-26.html
    Pozdrawiam ciepło. ^_^
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie dziwię, się Marcie, że czuje się poniżona. Myślę, że każda dziewczyna źle by się z tym czuła. Jednak trzeba powiedzieć, że świetnie sobie poradziła.
    Jestem ciekawa co wymyśli, aby zemścić się na Bartmanie. To na pewno będzie coś. Mam nadzieję, że upokorzy go tak samo jak on ją ;)
    Do tego kto przyszedł na plażę, do Marty to nie mam pojęcie. Lecz wydaje mi się, że nie jest to ani Zbyszek ani Bartek. Mam tylko nadzieje, że uda mu się przekonać ją, że wcale nie jest nic nie wartą dziewczyną.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. typuję Grzesia Kosoka, bo mało go tutaj jest :D
    też pewnie tak się czuła jakbym coś takiego zrobiła.. jednak z drugiej strony Marta może mieć tą satysfakcje, że ma nad nimi władzę, kiedy tylko ruszy palcem, a nie od razu dając im dupy ;)
    ale jak wymyśli odwet na Bartmanie to chłopaczek z płaczem stamtąd ucieknie! :D ojj będzie się działo :3
    do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dziwię się jej, ja bym chyba nie wytrzymała takiego upokorzenia i po prostu stamtąd uciekła. Bartman jak już ostatnio wspominałam ciota jebana, ona mu tak pomaga, ale nie, nie odwdzięczy się, nie odpuści...Kto mógł przyjść do Marty? Ja bym obstawiała Bartka, Zbyszka, albo Grześka <3
    P.S. tak sobie ostatnio znowu zajrzałam do postu "bohaterowie" na twoim blogu i przypomniało mi się, że główna bohaterka ma imię mojej przyjaciółki i moje nazwisko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę jaki zbieg okoliczności z nazwiskiem :)...a bohaterka również nosi moje imię ;)

      Usuń