"Nigdy nie zakładaj się z diabłem. Może zdarzyć się tak, że przegrasz ten zakład."
-No i jesteśmy na miejscu!-odezwał się ten dupek spoglądając na mnie z tym swoim uśmieszkiem na ustach.-zaczynamy zabawę!- i niczym dzieci rozbiegli się. Do mnie podszedł samo on. -A dla ciebie kochaniutka mam pierwszy zakładzik.
-Jaki?-zapytam drżącym głosem.
-Widzisz to tam?-zapytał wskazując na
najwyższą z atrakcji.
-Tak.
-Tam idziemy. Chłopaki skoczyli po bilety.
Będzie niezła jazda....chyba mi nie powiesz, że się boisz?- i widziałam ten
uśmiech zwycięzcy na jego ustach.
Odwróciłam się
do Kuby.
-Jak mogłeś mu to powiedzieć?! Specjalnie to
ode mnie wyciągnąłeś, żeby teraz on mógł robić ze mną co chce?!-krzyczałam.
-Absolutnie nie! Nic mu nie powiedziałem na
ten temat. Ja uważam, że nie ma co żartować. Każdy przecież czegoś się boi....i
ja nie jestem taki który wykorzystuje to. Przysięgam, że nic mu nie
powiedziałem!- miałam mieszane uczucia co do tego czy mówi prawdę.
-Nic mi nie powiedział. Sam słyszałem
to.-odpowiedział Zbyszek. No tak.mogłam się tego spodziewać.- To jak wycofujesz
się?
Czyli o to mu
chodzi. Wiedział, że się boję pójść na karuzelę z wesołym miasteczku to uknuł
to specjalnie by mógł wygrać ze mną....boję się, ale nie dam mu tej
satysfakcji.
-Chyba śnisz! Idziemy!-i ruszyłam w tamtym
kierunku. Chłopaki zajęli kolejkę na tą wielką karuzelę. Wszystko we mnie
krzyczało abym się wycofała, ale ja nie potrafiłam tak po prostu pozwolić mu
wygrać.
-To jest nasz zakład. Pojedziesz wymyślasz mi
karę, jeśli nie ja to robię. W razie gdybyś nie wykonała tego co ci każę czeka
ciebie coś gorszego.
-Czyli co?
-Nikt na razie nie odważył się na to.
-Ale na co?
-Rozbierasz się do naga i mając na swoich
miejscahc intymnych tabliczki z jakimiś głupimi hasłami wbiegasz po meczu na
boisku.
-Wy jesteście chorzy!
-Może, ale dzięki temu każdy robi wiele
niemożliwych rzeczy, aby nie musiał wbiec tak na boisko.Wiesz jakie to byłoby
dla nas upokorzenie?
-Dla ciebie? Poważnie?
Przyszła nasza
kolej. Chłopak sprawdził nasze bilety i przepuścił. Usiadłam obok Ignaczaka i
Kosoka. Z dala obserwowałam Bartka który od razu zrezygnował. Złapałam mocno
Grześka za rękę.
-Boję się. Bardzo się boje-powiedziałam do
niego.
-Spokojnie ja tu jestem. Zanim się obejrysz
będzie po wszystkim.
Serce biło jak
oszalałe. Puls przyśpieszył. Gdy facet sprawdzał czy jesteśmy zapieci
powiedziałam do niego.
-Niech mnie pan odepnie!
Niepewnie
spojrzał na mnie.
-Proszę by pan odpiął mnie!-krzyknęłam, a
chłopak zszokowany podszedł do mnie i zrobił to o co prosiłam. Zeskoczyłam z
siedzenia i podeszłam do swoich butów zabierajac je. Wiem, że w tym momencie
przegrałam, ale strach był ogromny.... Ja za bardzo się bałam. Gdy znalazłam
się tylko za barierką wpadłam w ramiona Bartka. Drżałam jak nigdy.
-Już jest dobrze.....jesteś ze mną. Nic ci
nie będzie.-szeptał mi do ucha. Powoli uspokoiłam oddech. Niedługo potem
usłyszałam jak maszyna ruszyła. Spojrzałam i widziałam jak karuzela wzbija się w górę. Ludzie krzyczą i machają nogami. Staliśmy tak obserwując poruszającą się karuzelę.
-Chodźmy-powiedziałam do Bartka. Uśmiechnął i
splótł swoje palce z moimi . Zerknęłam w dół na nasze ręce. Jednak zamiast
wyrwać dłoń mocno ścisnęłam rękę Bartka dając mu do zrozumienia, że nie mam nic
przeciwko. Spacerowaliśmy tak wśród tłumu ludzi. Kupiliśmy watę cukrową.
Zajadaliśmy się nią jak małe dzieci.
-Ty w ogóle boisz się jakichkolwiek
karuzel?-zapytał
-Nie wiem nawet.
-A na przykład na łańcuchową pójść?
-A co z tobą?
-Jeśli ty pójdziesz to ja też.
-Poważnie mówisz?-spojrzałam na niego
zdziwiona.
-Tak....tylko powiedz mi, że chcesz.
Zastanwaiałam
się przez chwileczkę. On naprawdę poszedłby ze mną?
-Tak Bartek. Pójdę.-odpowiedziałam, a on
pociągnął nas w stronę kasy biletowej.
Chwilę
musieliśmy poczekać, bo była spora kolejka. Gdy udało nam się w końcu
podeszliśmy w kierunku karuzeli. Niestety nie udało nam się załapać w pierwszej
turze, więc czekała nas kolejna chwila stania. Po jakichś 15 minutach mogliśmy
nareszcie to zrobić. Zajęliśmy krzesełka obok siebie. Usiadłam i zamknęłam
zapięcie.
-Bartek daj mi rękę-powiedziałam wyciągając ku
niemu swoją. Chwycił mnie jednocześnie przyciągając do siebie i obejmując
swoimi nogami moje. Ja złapałam jego łańcuch. Teraz na pewno szybko nikt nas
nie rozdzieli. Zamknęłam oczy gdy ruszyliśmy. W miarę rozpędzania się uniosłam powieki patrząc na chłopaka. Oboje świetnie się bawiliśmy. Niestety nie udało
nam się utrzymać się razem. Głośno śmialiśmy się i krzyczeliśmy. Po zejściu
obojgu kręciło się w głowie.
-Dziękuję Bartek.
-Za co?
-No, że poszliśmy tutaj.
-Przestań. Świetnie się z tobą bawię.
Chłopaki zazwyczaj wybierają takie najwyższe karuzele. A ja tam ich nie lubię.
Boję się latać....i przerażają mnie te wysokości. Przynajmniej mam w tobie
kompana.
-Wiesz może jaką karę Bartman mi wymyślił?
Skoro wiedział dobrze, że przegram to ma już coś przygotowane.
-Niestety nie mam pojęcia.
-Szkoda.....to gdzie teraz
idziemy?-zapytałam, ale nim zdążył mi odpowiedzieć usłyszeliśmy chłopaków.
-Możemy jeszcze się schować-szepnęłam, ale
niestety za długo trwała nasza chwila ucieczki, bo siatkarze zobaczyli nas i
już zmierzali w tym kierunku.
-Kurczę żałujecie, że was nie było! To kurwa
była najlepsza moja przejażdżka!-krzyczał Ignaczak ciesząc się niczym dziecko.
-Zależy dla kogo. Mi w uchu wciąż piszczy
przez Piotrka który ciągle się wydzierał.-rzucił Winiar.
-Później pokażę wam jaki widok mieliśmy z
góry.-dodał libero.
-Oj tam nic specjalnego.....pełno ludzi,
kolorowo-odpowiedział spokojnie Możdżonek.
-Martusiu nie przejmuj się nim, on nawet gdy
spadaliśmy nie mrugnął w trakcie gdy wszyscy krzyczeli.-zaśmiał się znów
Ignaczak. Ja również nie mogłam się powstrzymać.
-Krzysiu....krzysiu przesadzasz.
-Wiem lepiej-odezwał się.
-No to gdzie teraz?-zapytał Kosa.
-Ja proponuję na samochodziki-przekrzykiwał i
skakał Zati.
Patrzyliśmy na
niego i wybuchnęliśmy śmiechem. Jednak ten pomysł przypadł nam bardzo i
ruszyliśmy w poszukiwaniu tej atrakcji. Udało nam się wszystkim pojechać w
jednym czasie. Naprawdę to wyglądało bardzo zabawnie gdy ktoś wzrostu
Możdżonka, Kurka czy Pita siedział w takiej malutkiej zabaweczce. Zwykła jazda,
a ile frajdy potrafi sprawić tak dużym dzieciakom jak siatkarze. Nie
zaprzeczam, że też mi się podobało.... A może czas by zapisać się na prawko?
Pomyślałam. Nie musiałabym tłuc się pociągami, nikogo prosić, aby gdzieś mnie
zawiózł. Świetny pomysł. Jak tylko wrócę do Polski zajmę się tym. Było już dość
późno, a my bawiliśmy się w najlepsze. Właśnie stałam i piłam piwo, gdy ktoś za mną stanął. Nie odwracałam się nawet.
-A jednak przegrałaś-szepnął chłopak.
-Wiem. Powiedz mi jaka kara mnie czeka i
będziemy mieć to z głowy.
-Spokojnie. Dowiesz się w swoim czasie.
-Czyli kiedy?-zapytałam biorąc kolejnego
łyka.
-Zobaczysz.-odszedł wymijając mnie i
zabierając Ruckowi pistolet. Teraz on celował do kaczek i szło mu to dobrze.
Przyglądałam się jego twarzy. Był bardzo skupiony na tym co robił. Kiedy on mi
zamierza powiedzieć co planuje? Grubo po północy wróciliśmy do hotelu. Wykąpana
i przebrana miałam się już kłaść kiedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i
uchyliłam je.
-Zapomniałaś zabrać-i przed moimi oczami
pojawiła się moja komórka. No tak. Dałam ją Bartkowi by schował do swojej
kieszeni.
-Dziękuję-wyciągnęłam rękę by przejąć od
niego przedmiot, ale cofnął dłoń. Popatrzyłam na niego, a on uniósł kącik ust
do góry.
-Masz-mówi podsuwając do mnie mój aparat.
Zastanawiam się
czy i tym razem je nie zabierze. Jednak nie zrobił tego. Przysunęłam się by móc
w geście podziękowania obdarować go buziakiem w policzek. Zrobiłam to, jednak
Kurek nie pozwolił mi się odsunąć i szybko przyssał się do moich ust. Całował tak namiętnie, a ja nie protestowałam. Przejechałam dłonią po jego włosach
przyciskając swoje ciało do jego. Wciągnęłam go do środka pokoju. Przyparł mnie
do ściany nie przestając całować. W jednym momencie chwycił mnie pod kolanami i
uniósł do góry. Mocno złapałam go za szyję. Wylądowałam z nim na łóżku. Nie
mogłam opanować się, bo pragnęłam by mnie całował i dotykał. Pozbył się szybko
swojej koszulki. Dłońmi wędrowałam po jego barkach. Jak włożył swe ręce pod
moją bluzkę, zrozumiałam, że muszę to przerwać....ale w tym momencie on ściskał
moje piersi. Było mi tak dobrze.
-Bartek nie mogę...ja nie chcę-powiedziałam
podnosząc i siadajac na skarju łóżka
-To w końcu nie możesz czy nie
chcesz?-zapytał i usiadł obok mnie.
-Chcę, ale nie mogę.....nie potrafię....z
tobą....nie chcę cię zranić. Już ci to mówiłam.
-Przestań o tym tak myśleć.Okej?....z czasem może
zmienisz zdanie.
-Może.
-Ale mógłbym zostać z tobą?-zapytał, a ja
spojrzałam na niego. Gdy patrzyłam w jego oczy nogi mi miękły...wszystko miękło.
-Dobrze.
Położyłam się, a
on obok.
-Mogę cię znów pocałować -zapytał, a ja
kiwnęłam głową. Bez żadnego pośpiechu dotknął moich warg. Na początku
próbowałam się bronić, ale nie wyszło i rozchyliłam usta. Dłoń swą położył na
plecach i stopniowo zsuwał ją coraz niżej. Zatrzymał się dopiero gdy wylądowała
ona na moim pośladku. Ścisnął go, a ja tylko lekko wzdrygnęłam się. Po tych pocałunkach objął mnie mocno całując w czoło.
-Dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedziałam wtulając się w
niego.
Jak się
obudziłam spostrzegłam, że chłopaka nie ma w pokoju. Ciekawe kiedy wyszedł? W
dobrym humorze wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Gdy tylko
dojrzałam Bartka usiadłam obok całując go w policzek.
-Dzień dobry. Jak się spało?-zapytałam na co
on tylko się uśmiechnął.
-Dzień dobry. Bardzo dobrze, a tobie?
-Również.
Wpatrywałam się
w niego gdy ktoś nagle chrząknął. Oboje zerknęliśmy w tym momencie na osobę
która wydała ten odgłos.
-Przepraszam ale czy my o czymś nie
wiemy?-zapytał Krzysiu poruszając brwiami.
-Wszystko wiecie.-odpowiedziałam nakładając
sobie sałatki.
-No nie byłbym tego taki pewny-odpowiedział.
-Krzysiu ale gdyby coś było to uważasz, że
przespalibyśmy spokojnie tą noc?-zapytał go Żygadło.
-Eee!!! Łukasz nie pomagasz!-krzyknęłam.
-Żartuję przecież.-uśmiechnął się i zabrał
się za jedzenie śniadania.
Po skończonym
posiłku odniosłam naczynia i kierowałam się w stronę windy. Wtedy też przede
mną wyrósł Bartman. Najprawdopodobniej zmierzał on na śniadanie. Stanął mi na
drodze jednocześnie nieco schylając się i szepcząc do ucha.
-Zatańczysz.-wymówił i poszedł. Odwróciłam
się patrząc na niego. O co mu chodzi? Z milionem pytań wjechałam na górę.
Wskoczyłam szybko w swój strój kąpielowy i wyszłam z hotelu. Tym razem
postanowiłam skoczyć na tutejszą plażę. Było na niej sporo osób. Rozłożyłam ręcznik i położyłam się wygodnie. Spokój, cisza i brak wielkoludów obok. Jednak
nic nie może przecież wiecznie trwać.
-No nareszcie! Wiesz ile my cię
szukaliśmy!-odezwał się Winiar.
-I znaleźliście.
-Dzięki, że zajęłaś nam miejscówki.-dodał
Igła rozkładając swój ręcznik.
No tak. Ja od
nich nigdy się nie uwolnię. Na szczęście prawie wszyscy rozebrali i pobiegli do oceanu. Ja natomiast
korzystałam ze słońca. Nakryłam oczy ręcznikiem i tak leżałam dopóki nie
poczułam czyichś warg na swoich. Nie odwzajemniłam pocałunku lecz zerwałam się
przy okazji uderzając osobnika z główki w nos.
-Auu!!-złapał się Bartek za nos.
-Przepraszam. Trzeba było mnie nie całować
tak znienacka.
-Nie mogłem się powstrzymać.
Spojrzałam na
niego i przekręciłam się na brzuch. Zrobił dokładnie to samo. Podpierał się na
łokciach spoglądając do mnie.
-Możesz aż tak na mnie nie patrzeć, bo chłopaki zaraz zaczną wypytywać?-zapytałam.
-Przestań.....nic nie będzie.
Oboje tak
leżeliśmy. Ciągle trapiło mnie o co chodziło Bartmanowi.
-Coś się stało?-spytał Bartek jednocześnie przysuwając się bliżej.
-Wszystko w jak najlepszym porządku.
-Mnie nie okłamiesz. Mów.
-Bo Bartman powiedział mi coś, a ja nie mam
pojęcia o co mu chodzi.
-Co ci powiedział?-dopytywał wciąż.
-Zatańczysz i odszedł....może ty coś
rozumiesz z tego?-i spojrzałam na niego mając nadzieję, że chłopakowi najdzie
jakiś pomysł.
Uśmiechnął się
tylko i pokręcił głową.
-Co?-zapytałam.
-Cały Bartman.
-Bartek powiedz mi co wiesz!-nakazałam mu. Nie
mógł się opanować by nie spojrzeć na chłopaków.
-No jak to co? Chce byś zatańczyła.
-I tylko tyle? Myślałam, że załatwi mi jakiś
skok z mostu, czy inna tego typu rozrywkę, a tu tylko taniec?-nie docierało to
chyba do mnie do końca.
-Jego ciężko czasem jest pojąć. Nie próbuj
nawet, bo jeszcze zryje ci psychikę.
-Nie będę nawet.....teraz tylko muszę
dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego tańca? Pójdziemy do jakiegoś klubu i
tam czy jak?
-Nie wiem tego-uśmiechnął się, a ja
wiedziałam, że on coś wie.
-Mów co wiesz!-nakazałam.
-Nic kochana....naprawdę-cmoknął mnie szybko
i pobiegł do wody. Zrobiłam to samo.
Do hotelu
wróciłam nieco wcześniej niż chłopaki. Musiałam jeszcze wysuszyć włosy zanim
wyjedziemy na siłownię. Przebierałam się zakładając koszulkę i spódniczkę
Wyciągnęłam z walizki suszarkę. Biegałam po pokoju rozglądając się za jakimś
kontaktem. Wtedy do mojego pokoju zaczął ktoś pukać. Nie było to jednak zwykłe
pukanie, a walenie.
-Już idę!-krzyknęłam
Otworzyłam drzwi
i zobaczyłam Rucka.
-Pali się czy co?!
-Palić to się nie pali, ale....
_________________________________
Ale...
co się stało? Dobra udało się wam odgadnąć z tą karuzelą.
Chciałam
powiedzieć, że bardzo dziękuję za poprzednie komentarze tych co czytają, a nie
komentują. Nie zdajecie sobie nawet sprawy jak ucieszyło mnie to, że tyle osób
jednak czeka na kolejny mój (czasem beznadziejny) rozdział. Widząc to naprawdę
mam ochotę pisać....no jednak z drugiej strony przykro mi jest, że nie
komentujecie :(
Taki
komentarz naprawdę potrafi zmotywować i pokazać, że jest dla kogo to pisać.
Miałam wrażenie, ze pomimo iż jest sporo wejść to nikt nie czyta tego.
Chciałabym
czasem poznać waszą opinię na temat rozdziału, albo wasze pomysły co zdarzy się
w następnym rozdziale przy urwanym zakończeniu tak jak teraz. Wiadomo nie mogę
nikogo zmusić do tego i nie będę. Mam nadzieję, że kiedyś napiszecie coś...
Jedynie jeszcze raz podziękuję i zachęcam do zostawiania po sobie śladu :) Skoro już
dziękuję anonimowym czytelniczkom, to nie mogę zapomnieć o tych co są tu cały
czas.
Mi
a, escape from the memories i blokskok atak :D.... a także Kasi Baj, malinie,
Patrici :)
Dzięki,
że jesteście...od razu mówię, że to nie jest jakieś pożegnanie czy koniec
bloga. Pomęczycie się jeszcze trochę ze mną i z bohaterami :p
Jakie pomęczymy kochana? :P
OdpowiedzUsuńI wcale nie są nudne! Nie pozwalam Ci tak mówić! :)
Teraz serio nie wiem o co może chodzić. Z karuzelą mi się udało, a teraz...? Nie wiem może chodzi o coś z tym tańcem, hmm?
Dziękuję :*
UsuńNo zobaczymy czy i tym razem ci się uda ;)
Ale to będzie koniec bloga, bo zabije Cię za to, że kończysz w takim momencie. To powinno być zabronione.
OdpowiedzUsuńRucek, u Marty to na prawdę musiało się coś wydarzyć. Brak mi pomysłu, chodź pomyślałam, że może z Bartkiem coś się stało. Lepiej jednak, żeby tak się nie stało. Teraz pojawiła się myśl, że może Kurek kłóci się z Bartmanem na temat tego wyzwania.
A teraz wrócę do początku. Myślałam, że Marta jednak pojedzie na tej karuzeli. Lecz w pełni ją rozumiem. Sama mam lęk wysokości, więc wątpię, żeby dała się skusić na takie coś. Mimo iż staram się walczyć z własnymi lękami.
A jestem tu cały czas, bo to opowiadanie jest tak wciągające, że nie da się go zostawić i tu nie zaglądać :D
Do następnego :*
Spokojnie nie kończę jeszcze :)
UsuńKombinuj dalej ;)
Ja tam nie mam lęku wysokości, ale nie mogę się kręcić na karuzelach, bo od razu jest mi nie dobrze.
Dziękuję kochana :*
Komentarza co prawda ostatnio nie zostawiłam, bo byłam pod namiotami i nie miałam jak, ale wiesz, ze ja czytam i kiedy tylko mogę staram się komentować, ale mam też ostatnio małe problemy z Internetem.
OdpowiedzUsuńCi do rozdziału o co chodzi z tym tańcem?! Zdecydowanie nie ogarniam Bartmana xD a Marta z Bartkiem? Jestem na tak! Trzy razy tak, przechodzisz dalej! ;)
Tak wiem:)
UsuńMarta z Bartkiem nie są parą, ale kto wie co będzie potem :)
Komentarza co prawda ostatnio nie zostawiłam, bo byłam pod namiotami i nie miałam jak, ale wiesz, ze ja czytam i kiedy tylko mogę staram się komentować, ale mam też ostatnio małe problemy z Internetem.
OdpowiedzUsuńCi do rozdziału o co chodzi z tym tańcem?! Zdecydowanie nie ogarniam Bartmana xD a Marta z Bartkiem? Jestem na tak! Trzy razy tak, przechodzisz dalej! ;)
ojeej, ale nie musisz mi dziękować :) ja po prostu uwielbiam czytać Twoje opowiadania ! :D jakie męczyć?! jak Ty to nazywasz męką, to ja tak mogę się męczyć do końca życia! <3
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że ten taniec to ma być jakiś taniec erotyczny tylko dla Bartmana .. ale zobaczymy :)
z czystej sympatii do Bartka mam nadzieję, że jednak Marta będzie z nim i dzięki niemu zapomni o Patryku, Kamilu, a co najważniejsze o Bartmanie, który jak w opowiadaniu tak i w rzeczywistości masakrycznie działa mi na nerwy..
do następnego :*
Cieszę się, że lubisz moje opowiadania :).....do końca życia? Nie no aż tak długo pisać tego nie będę. Wyjdzie, że opowiadanie będzie miało tyle rozdziałów co Moda na sukces XD
UsuńNo zobaczymy jak to będzie z Bartkiem ;)Przydałby się jej właśnie taki ktoś kto pozwoli zapomnieć o wszystkich i otoczy miłością.
Aj ten Bartman to jest dureń. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńO boże dziewczyno nawet nie waż mi się tego kończyć! ;) Piszesz cuudownie, świetnie, mega i wogóle nie wiem jakich jeszcze określeń użyć bo to jest poprostu mistrzowskie <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :* Cieszę się, że ci się podoba :) I spokojnie nie masz się na razie co martwić. Piszę i pisać jeszcze będę :)
UsuńWydaje mi się, że Bartman przygotuje coś związanego z tańcem, czego Marta nie będzie mogła lub chciała wykonać..przecież on jest zdolny do wszystkiego... Albo stawiam na jakiś taniec erotyczny :D
OdpowiedzUsuńAjaj, coś ciągnie Martę do Bartka -Bartka do Marty :D
Co to to nie, nie damy Ci tak szybko skończyć tego opowiadania :p Mam nadzieje, że nie rozstaniesz się z nami szybko :D
Do następnego! :*
:)..do jednego masz rację. Zbyszek jest zdolny do wszystkiego....jednak Marta tak samo co zapewne pokaże nie raz :)
UsuńNo coś tam ciągnie...zobaczymy jak to będzie;)
Właśnie takie osoby dają mi chęci dalej do prowadzenia tego bloga :)