czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 50


"Dwa czarne cha­rak­te­ry, a jak odmiennej barwy."


Po chwili jednak zobaczyłam chłopaka który znów stanął obok. Zeskoczyłam z krzesła. Miałam ich już wszystkich dość.

  -Czy nie możesz dać mi świętego spokoju?!-krzyknęłam
  -Nie! Zostałem przysłany, bo wiem co teraz przechodzisz!
  -Gówno wiesz!
  -Też miałem kontuzję! W czasie gry ją złapałem, ale pewnie pamiętasz to dobrze prawda?!-patrzyłam na niego. Pewnie, że pamiętam. Mecz z Bułgarią, liga światowa 2011, tie-break. Przyznam, że wystraszyłam się jak zobaczyłam Zbyszka leżącego obok trenera i na jednej nodze wbiegającego z powrotem na boisko.
  -No i co to ma do mnie?!
  -To, że wiem iż boisz się tego, że ten ból będzie się ciągnął i ciągnął i nie prędko wrócisz do tańca. Przestań myśleć tak, bo tym wcale nie poprawiasz nic, a wręcz przeciwnie. Dziewczyno! masz tylko naciągnięte więzadło! Wiem, że nawet najmniejszej kontuzji nie można lekceważyć, ale ty nie masz powodu aby tak się zamartwiać. Wiadomo musisz się oszczędzać teraz, ale za kilka tygodni wszystko wróci do normy....przestań robić z siebie taką ofiarę!

Byłam zdziwiona jego słowami. Robię z siebie ofiarę?! On jest śmieszny....jednak z drugiej strony. Miał też kontuzję i to dużo poważniejszą. Rzeczywiście nie powinnam, aż tak użalać się nad tym wszystkim. Niedługo będzie wszystko w porządku.

  -Nawet gdy siedziałem na tej ławce z tym okropnym bólem w łydce to jak chłopaki zeszli na przerwę nie poddałem się i podszedłem do nich każąc im grać i wygrać ten mecz. Oni przez to co mnie spotkało zaczęli się sypać. Ja nie mogłem na to pozwolić. Było mi ciężko, ale nie chciałem by to co zrobiliśmy...by tak szybko to przepadło....A teraz....ja tobie też na to nie pozwolę. Będę cię wkurzał do tej pory, aż nie zrozumiesz, że nie możesz się poddać! Że musisz walczyć o to by zrobić wszystko aby wrócić do tego co kochasz! Ja cały czas ćwiczyłem, chodziłem na rehabilitację. I proszę. Znów gram!
  -Wiesz, że cię nienawidzę.
  -Wiem. Ja ciebie też, ale pewnie też o tym wiesz.
  -Tak....to jednak dzięki.-uśmiecham się do niego.
  -Proszę, a teraz chodź!-mówi wyciągając w moim kierunku dłoń.
  -Gdzie?
  -No zatańczyć.
  -Bartman....
  -Przestań! Musisz walczyć cały czas....chodź nic ci nie będzie.

Niepewnie łapię go za dłoń i wychodzimy na parkiet. Mimo iż leci szybka muzyka, a ludzie wkoło skaczą Zbyszek obchodzi się ze mną ostrożnie. Nie robi jakichś gwałtownych ruchów. Naprawdę nie spodziewałam się tego po nim. Poza tym sama się sobie dziwię, że jeszcze mu czegoś nie zrobiłam. Po zatańczeniu do jednego kawałka wróciliśmy do chłopaków. Od razu mój humor się polepszył i bawiłam się z nimi w najlepsze. Wyciągnęłam również Bartka do tańca. Pech chciał, że poleciała wtedy wolna. Chłopak położył swoje dłonie na mojej talii, a ja swoje zaplotłam mu na szyi. Przez całą piosenkę patrzyłam mu w oczy. Procenty dały o sobie znać.

  -Bartek mogę cie pocałować?-zapytałam. Nie czekałam na odpowiedź, bo sam to zrobił. Nie obchodziło mnie nic prócz jego wspaniałych ust. W tejże czynności nagle przeszkodził nam Ignaczak który chciał ze mną zatańczyć. Za żadne skarby nie mogłam mu odmówić.

Bawiliśmy się tak do 3:00. Jak dobrze, że dzisiaj chłopaki mają także wolne. Pierwszy mecz już jutro i to od razu z Brazylią. W pokoju padłam nawet nie przebierajac się. Obudziłam się po 13:00 z okropnym bólem głowy. Przejrzałam torbę w poszukiwaniu aspiryny. Na moje nieszczęście nie wzięłam jej. No bo kto spodziewał się, że będziemy tu tak balować? Związałam włosy i wyszłam z pokoju. Na korytarzu panowała cisza. Czyli chłopaki jeszcze śpią. Na mieście znalazłam pierwszą lepszą aptekę. Kupiłam to co miałam, ale w trochę większej ilości. Pewnie siatkarze obudzą się z większym kacem i bólem niż ja. Wysiadając z windy zauważyłam na korytarzu Pita który odchodził od moich drzwi.

  -Co chciałeś ode mnie?-zapytałam, a ten odwrócił się szybko. Spojrzał na reklamówkę w której były opakowania tabletek.
  -Czy ty czytasz mi w myślach?-spytał ruszając w moim kierunku.
  -Przyszedłeś zapytać czy coś mam?
  -No tak. Niedługo mamy przecież spotkanie z trenerem i sztabem. Analiza przeciwnika itp.
  -Zapomniałam.
  -Powiedzieliśmy, że nie będziemy pić dużo..
  -Dobra Pit masz-wyciągnęłam opakowanie i dałam mu dwie tabletki.
  -Jesteś kochana-pocałował mnie w policzek
  -Kto jest kochany?-usłyszeliśmy pytanie. Z dala dostrzegliśmy Ignaczaka.
  -Martusia nasza....zobacz co takiego ma-pomachał mu Pit opakowaniem.
  -O mój Boże! Jesteś jak zbawienie moje!-krzyknął podchodząc szybko do mnie. Jego również poczęstowałam i obaj znikli za drzwiami swoich pokoi.

Nim wróciłam do siebie zapukałam do drzwi od pokoju Bartka. Weszłam i zobaczyłam jak spał. Podeszłam po cichu do niego. Mały prezencik położyłam na szafce obok łóżka. Spojrzałam na Kurka i pogładziłam po policzku. Słodko wyglądał jak tak spał. Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Już miałam iść gdy nagle złapał mnie on za rękę  Wystraszyłam się trochę.

  -Poproszę o takie pobudki codziennie-powiedział uśmiechając się.
  -Wariat!-zaśmiałam się. -Przyniosłam ci coś na ból.-wskazałam mu to, a potem skierowałam się do wyjścia. Dobrze, że miałam pokój niedaleko. Zażyłam od razu aspirynę. Potem szybki prysznic. Wychodząc z łazienki dostrzegłam w pokoju połowę reprezentacji. Zaśmiałam się tylko.

  -Na parapecie leżą.-odezwałam się podchodząc do walizki i wyciągając z niej jakieś rzeczy do ubrania. Gdy obsłużyli się wyszli od razu. Ja nie wiem co oni by zrobili tutaj beze mnie  Wieczorem zebranie i analiza. Dzisiaj to Oskar wraz z Andreą prowadzili. Jednak z tego co statystyk powiedział kolejny przeprowadzam ja. Siedzieliśmy tam chyba ze 2 godziny. Po tym kolacja i spać.



Mecz graliśmy o 21:00. Z hotelu wyruszyliśmy o 19:30. Dla mnie jest to pierwsza liga światowa wraz z chłopakami. Denerwuje się chyba bardziej niż oni. W szatni jeszcze krótka odprawa i możemy wychodzić na rozgrzewkę. Oskar rozkładał sprzęt, a ja pomagałam się rozgrzać chłopakom.

  -Marta weź mi pomóż!-krzyknął Bartek siedząc na podłodze. Zdziwiona podeszłam do niego i stanęłam przed nim.
  -Tak co tam?
  -Możesz pomóc mi rozciągnąć plecy?
  -Jak niby?-zapytałam
  -Po prostu stań za mną i pchaj je w kierunku podłogi.
  -Ale jak krzywdę ci zrobię?
  -Nic mi nie będzie. Spokojnie.

Obeszłam go i ukucnęłam opierajac dłonie o jego plecy. Powoli dociskałam go. Bałam się, że zaraz coś mu strzeli i nie zagra.

  -Mocniej trochę-powiedział.

Podniosłam się wypinając tyłek. Niedługo zaraz usłyszałam gwizd mimo iż na hali było dość głośno. Odruchowo uniosłam się i zobaczyłam kolesia w żółtej koszulce który stał przy siatce i patrzył na mnie. Żenujące to było. W jednej chwili stali już obok chłopaki.

  -Zaraz mu dokopiemy!-odezwał się Kosok.
  -Nie będzie nam tu naszej statystyczki podrywał.....a tym bardziej na nią gwizdał!-dodał Piter.

Bartek też już się uniósł.

  -Proszę was zostawcie to! O wiele lepiej będzie jak wygracie mecz. Wtedy dopiero pokażecie klasę.
  -Ale po części go rozumiem-mówi Bartek, a my wszyscy patrzymy na niego.-No co? W końcu nie zdarza się często zobaczyć tak ładną kobietę u siebie.
  -Weź, bo się jeszcze zarumienię-śmieję się trącając go w ramię.
  -Taka prawda kochana.-odzywa się.
  -Wracajcie się rozgrzewać!-rozkazuje im i idę do Oskara. Siadam obok.

Zaczynamy w końcu grę. Wszystko idzie po naszej myśli. Pierwsze dwa sety dla nas.Idealnie byłoby teraz skończyć te spotkanie w trzech setach. Najwieksza radość byłaby jednak z tego, że udało się nam w końcu pokonać Brazylię. Tyle lat...zawsze nas ogrywali, a dziś to może się zmienić. Bartman pod koniec trzeciego seta grał fatalnie. Niestety, ale przegrywamy tą partię i jest 2:1 dla nas.Gdy z powrotem wrócili na połówkę na której byliśmy ja i Oskar podniosłam się i podeszłam do kręgu siatkarzy którzy stali akurat przy Andreii. Popchnęłam Zibiego.

  -Co ty sobie kurwa robisz?! Jaja?!
  -A co ci do tego?!
  -Bo widzę jak fatalnie grasz frajerze! Może zacząłbyś się starać!
  -Spierdalaj kurwa!
  -Sam niedawno mi mówiłeś o tym, że mam się nie poddawać. Teraz ja ci mówię, żebyś wziął się w garść cioto, bo inaczej przegramy!
 -Taka mądrala z ciebie?! To sama se wejdź!...poza tym jestem już zmęczony!

Nie zdążyłam dokończyć, bo sędzia zagwizdał. Chłopaki weszli na boisko i rozpoczęli czwartego seta. Zobaczymy czy taka rozmowa zmotywuje Zibiego. Zauważyłam, że łączy nas jedna cecha. Gdy ktoś nam przemawia musi to robić dobitnie nie pomijając wulgaryzmów. On bardziej mi pomógł nazywając mnie ofiarą niż inni. Potrzebuję takiego strzału w twarz. On także. Zaczął o wiele lepiej. Jednak i tak został zmieniony przez Jarosza. Widziałam jego zmęczenie. No cóż. Niestety doprowadziliśmy do tie-break którego rozpoczęliśmy w fantastycznym stylu. Wciąż przekazywaliśmy Anastasiemu nowe statystyki. Nadeszła piłka setowa dla nas. Złapałam Oskara za rękę. Mocno ściskałam ją. Nie zapomnę nigdy tej ostatniej akcji. Mocna zagrywka którą odbiera Winiar, Ziomek wystawia piłkę z połowy boiska na lewy atak na którym jest Kubiak. Ten obija lekko tak, że piłka znów wraca do nas. W asekuracji podbija ją Winiarski, Łukasz znów do Kubiaka. Tym razem chłopak nie bawi się i mocno uderza przed siebie natrafiając na brazylijski blok, a piłka odbija się od niego mocno i leci aż za końcową linię boiska. Podrywam się do góry. Chłopaki z kwadratu biegną już na boisko. Tak bardzo byłam szczęśliwa. Przełamaliśmy tą złą passę. 10 lat nie mogliśmy wygrać z Brazylią, a teraz się udało. Zwinęliśmy z Oskim rzeczy. Weszłam na boisko by pogratulować chłopakom. Potem szybki powrót do hotelu. Oczywiście nie mogli powstrzymać się by nie świętować. Teraz wiedzą, że mogą wszystko. Zdecydowanie przed sobą mamy teraz łatwiejszych przeciwników,ale nigdy nie można lekceważyć nikogo. Gdy tylko zajechaliśmy do hotelu każdy poszedł do siebie. Była już godzina 24:00. Nie dobrze, że tak późno mamy mecze. Chłopaki byli padnięci. Mnie za to właśnie czekała nocka ze statystykami i analizą przeciwnika. Przebrałam się w coś wygodnego. Pracowałam już. Po dłuższym czasie wstałam by wziąć coś do jedzenia gdy do drzwi rozległo się pukanie. Podeszłam i w drzwiach zobaczyłam Olka.

  -Marta jesteś nam potrzebna-powiedział szybko i pociągnął mnie za rękę. Stanęłam na korytarzu i wyrwałam nadgarstek z uścisku.
  -Ale o co ci chodzi?-zapytałam
  -Patrz-i wskazał odsłaniając mi widok który znajdował się za jego plecami.

                                    _______________________________________

Niektóre z was miały rację obstawiając Zbyszka. Fajnie poczytać wasze teorie. No tak dużo się dzieje. Do gry wkracza Bartek. Nie mam pojęcia jak potoczy się to wszystko. Ogólnie mam pewnien plan, ale nagle piszę i coś nowego wpada mi do głowy. Przepraszam, za wulagryzmy użyte w opowiadaniu....ale musiałam...bo to Zbyszek...bo to Marta :) Mam nadzieję, że zacznie komentować, bo wejść sporo, a komentarzy ni widu ni słychu :)

Dziękuję tym dziewczynom który czytają moje wypociny i komentują je. :D

2 komentarze:

  1. Najbardziej to mnie chyba rozwalają te motywacyjne rozmowy Marty i Zbyszka! Do gry wkracza Bartek, czyżby to co zobaczy Marta miało jakiś związek z nim? Albo może z Bartmanem? Kto wie? Kto wie? A no tak! Ty wiesz, tylko jesteś wredna i każesz nam czekać! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam rozmowy Zbyszka z Martą. Dobrze o oboje nie owijają w bawełnę tylko jadą prosto z mostu.
    Między dziewczyną a Bartkiem coraz bardziej iskrzy ;) Mi się to podoba :*
    Jestem ciekawa, co takiego pokazał Marcie Oskar. Niestety nie mam żadnej koncepcji na dziś. Zero. Pustka ;)
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń