"Dwa czarne charaktery, a jak odmiennej barwy."
Po chwili jednak
zobaczyłam chłopaka który znów stanął obok. Zeskoczyłam z krzesła. Miałam ich
już wszystkich dość.
-Czy nie możesz
dać mi świętego spokoju?!-krzyknęłam
-Nie! Zostałem
przysłany, bo wiem co teraz przechodzisz!
-Gówno wiesz!
-Też miałem
kontuzję! W czasie gry ją złapałem, ale pewnie pamiętasz to dobrze
prawda?!-patrzyłam na niego. Pewnie, że pamiętam. Mecz z Bułgarią, liga
światowa 2011, tie-break. Przyznam, że wystraszyłam się jak zobaczyłam Zbyszka
leżącego obok trenera i na jednej nodze wbiegającego z powrotem na boisko.
-No i co to ma
do mnie?!
-To, że wiem iż
boisz się tego, że ten ból będzie się ciągnął i ciągnął i nie prędko wrócisz do
tańca. Przestań myśleć tak, bo tym wcale nie poprawiasz nic, a wręcz
przeciwnie. Dziewczyno! masz tylko naciągnięte więzadło! Wiem, że nawet
najmniejszej kontuzji nie można lekceważyć, ale ty nie masz powodu aby tak się
zamartwiać. Wiadomo musisz się oszczędzać teraz, ale za kilka tygodni wszystko
wróci do normy....przestań robić z siebie taką ofiarę!
Byłam zdziwiona
jego słowami. Robię z siebie ofiarę?! On jest śmieszny....jednak z drugiej
strony. Miał też kontuzję i to dużo poważniejszą. Rzeczywiście nie powinnam, aż
tak użalać się nad tym wszystkim. Niedługo będzie wszystko w porządku.
-Nawet gdy
siedziałem na tej ławce z tym okropnym bólem w łydce to jak chłopaki zeszli na
przerwę nie poddałem się i podszedłem do nich każąc im grać i wygrać ten mecz.
Oni przez to co mnie spotkało zaczęli się sypać. Ja nie mogłem na to pozwolić.
Było mi ciężko, ale nie chciałem by to co zrobiliśmy...by tak szybko to
przepadło....A teraz....ja tobie też na to nie pozwolę. Będę cię wkurzał do tej
pory, aż nie zrozumiesz, że nie możesz się poddać! Że musisz walczyć o to by
zrobić wszystko aby wrócić do tego co kochasz! Ja cały czas ćwiczyłem,
chodziłem na rehabilitację. I proszę. Znów gram!
-Wiesz, że cię
nienawidzę.
-Wiem. Ja ciebie
też, ale pewnie też o tym wiesz.
-Tak....to
jednak dzięki.-uśmiecham się do niego.
-Proszę, a teraz
chodź!-mówi wyciągając w moim kierunku dłoń.
-Gdzie?
-No zatańczyć.
-Bartman....
-Przestań!
Musisz walczyć cały czas....chodź nic ci nie będzie.
Niepewnie łapię go za dłoń i wychodzimy na parkiet. Mimo iż leci szybka muzyka, a ludzie
wkoło skaczą Zbyszek obchodzi się ze mną ostrożnie. Nie robi jakichś
gwałtownych ruchów. Naprawdę nie spodziewałam się tego po nim. Poza tym sama
się sobie dziwię, że jeszcze mu czegoś nie zrobiłam. Po zatańczeniu do jednego
kawałka wróciliśmy do chłopaków. Od razu mój humor się polepszył i bawiłam się
z nimi w najlepsze. Wyciągnęłam również Bartka do tańca. Pech chciał, że
poleciała wtedy wolna. Chłopak położył swoje dłonie na mojej talii, a ja swoje
zaplotłam mu na szyi. Przez całą piosenkę patrzyłam mu w oczy. Procenty dały o
sobie znać.
-Bartek mogę cie
pocałować?-zapytałam. Nie czekałam na odpowiedź, bo sam to zrobił. Nie
obchodziło mnie nic prócz jego wspaniałych ust. W tejże czynności nagle
przeszkodził nam Ignaczak który chciał ze mną zatańczyć. Za żadne skarby nie
mogłam mu odmówić.
Bawiliśmy się
tak do 3:00. Jak dobrze, że dzisiaj chłopaki mają także wolne. Pierwszy mecz
już jutro i to od razu z Brazylią. W pokoju padłam nawet nie przebierajac się.
Obudziłam się po 13:00 z okropnym bólem głowy. Przejrzałam torbę w poszukiwaniu
aspiryny. Na moje nieszczęście nie wzięłam jej. No bo kto spodziewał się, że
będziemy tu tak balować? Związałam włosy i wyszłam z pokoju. Na korytarzu
panowała cisza. Czyli chłopaki jeszcze śpią. Na mieście znalazłam pierwszą
lepszą aptekę. Kupiłam to co miałam, ale w trochę większej ilości. Pewnie
siatkarze obudzą się z większym kacem i bólem niż ja. Wysiadając z windy
zauważyłam na korytarzu Pita który odchodził od moich drzwi.
-Co chciałeś ode
mnie?-zapytałam, a ten odwrócił się szybko. Spojrzał na reklamówkę w której
były opakowania tabletek.
-Czy ty czytasz
mi w myślach?-spytał ruszając w moim kierunku.
-Przyszedłeś
zapytać czy coś mam?
-No tak.
Niedługo mamy przecież spotkanie z trenerem i sztabem. Analiza przeciwnika itp.
-Zapomniałam.
-Powiedzieliśmy,
że nie będziemy pić dużo..
-Dobra Pit
masz-wyciągnęłam opakowanie i dałam mu dwie tabletki.
-Jesteś
kochana-pocałował mnie w policzek
-Kto jest
kochany?-usłyszeliśmy pytanie. Z dala dostrzegliśmy Ignaczaka.
-Martusia
nasza....zobacz co takiego ma-pomachał mu Pit opakowaniem.
-O mój Boże!
Jesteś jak zbawienie moje!-krzyknął podchodząc szybko do mnie. Jego również
poczęstowałam i obaj znikli za drzwiami swoich pokoi.
Nim wróciłam do
siebie zapukałam do drzwi od pokoju Bartka. Weszłam i zobaczyłam jak spał.
Podeszłam po cichu do niego. Mały prezencik położyłam na szafce obok łóżka.
Spojrzałam na Kurka i pogładziłam po policzku. Słodko wyglądał jak tak spał.
Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Już miałam iść gdy nagle złapał
mnie on za rękę Wystraszyłam się trochę.
-Poproszę o
takie pobudki codziennie-powiedział uśmiechając się.
-Wariat!-zaśmiałam
się. -Przyniosłam ci coś na ból.-wskazałam mu to, a potem skierowałam się do
wyjścia. Dobrze, że miałam pokój niedaleko. Zażyłam od razu aspirynę. Potem
szybki prysznic. Wychodząc z łazienki dostrzegłam w pokoju połowę
reprezentacji. Zaśmiałam się tylko.
-Na parapecie
leżą.-odezwałam się podchodząc do walizki i wyciągając z niej jakieś rzeczy do
ubrania. Gdy obsłużyli się wyszli od razu. Ja nie wiem co oni by zrobili tutaj beze mnie Wieczorem zebranie i analiza. Dzisiaj to Oskar wraz z Andreą
prowadzili. Jednak z tego co statystyk powiedział kolejny przeprowadzam ja.
Siedzieliśmy tam chyba ze 2 godziny. Po tym kolacja i spać.
Mecz graliśmy o
21:00. Z hotelu wyruszyliśmy o 19:30. Dla mnie jest to pierwsza liga światowa
wraz z chłopakami. Denerwuje się chyba bardziej niż oni. W szatni jeszcze
krótka odprawa i możemy wychodzić na rozgrzewkę. Oskar rozkładał sprzęt, a ja
pomagałam się rozgrzać chłopakom.
-Marta weź mi
pomóż!-krzyknął Bartek siedząc na podłodze. Zdziwiona podeszłam do niego i
stanęłam przed nim.
-Tak co tam?
-Możesz pomóc mi
rozciągnąć plecy?
-Jak
niby?-zapytałam
-Po prostu stań
za mną i pchaj je w kierunku podłogi.
-Ale jak krzywdę
ci zrobię?
-Nic mi nie
będzie. Spokojnie.
Obeszłam go i
ukucnęłam opierajac dłonie o jego plecy. Powoli dociskałam go. Bałam się, że
zaraz coś mu strzeli i nie zagra.
-Mocniej
trochę-powiedział.
Podniosłam się
wypinając tyłek. Niedługo zaraz usłyszałam gwizd mimo iż na hali było dość
głośno. Odruchowo uniosłam się i zobaczyłam kolesia w żółtej koszulce który
stał przy siatce i patrzył na mnie. Żenujące to było. W jednej chwili stali już
obok chłopaki.
-Zaraz mu
dokopiemy!-odezwał się Kosok.
-Nie będzie nam
tu naszej statystyczki podrywał.....a tym bardziej na nią gwizdał!-dodał Piter.
Bartek też już
się uniósł.
-Proszę was
zostawcie to! O wiele lepiej będzie jak wygracie mecz. Wtedy dopiero pokażecie
klasę.
-Ale po części
go rozumiem-mówi Bartek, a my wszyscy patrzymy na niego.-No co? W końcu nie
zdarza się często zobaczyć tak ładną kobietę u siebie.
-Weź, bo się
jeszcze zarumienię-śmieję się trącając go w ramię.
-Taka prawda
kochana.-odzywa się.
-Wracajcie się
rozgrzewać!-rozkazuje im i idę do Oskara. Siadam obok.
Zaczynamy w
końcu grę. Wszystko idzie po naszej myśli. Pierwsze dwa sety dla nas.Idealnie
byłoby teraz skończyć te spotkanie w trzech setach. Najwieksza radość byłaby
jednak z tego, że udało się nam w końcu pokonać Brazylię. Tyle lat...zawsze nas
ogrywali, a dziś to może się zmienić. Bartman pod koniec trzeciego seta grał
fatalnie. Niestety, ale przegrywamy tą partię i jest 2:1 dla nas.Gdy z powrotem
wrócili na połówkę na której byliśmy ja i Oskar podniosłam się i podeszłam do
kręgu siatkarzy którzy stali akurat przy Andreii. Popchnęłam Zibiego.
-Co ty sobie
kurwa robisz?! Jaja?!
-A co ci do
tego?!
-Bo widzę jak
fatalnie grasz frajerze! Może zacząłbyś się starać!
-Spierdalaj
kurwa!
-Sam niedawno mi
mówiłeś o tym, że mam się nie poddawać. Teraz ja ci mówię, żebyś wziął się w
garść cioto, bo inaczej przegramy!
-Taka mądrala z
ciebie?! To sama se wejdź!...poza tym jestem już zmęczony!
Nie zdążyłam
dokończyć, bo sędzia zagwizdał. Chłopaki weszli na boisko i rozpoczęli
czwartego seta. Zobaczymy czy taka rozmowa zmotywuje Zibiego. Zauważyłam, że
łączy nas jedna cecha. Gdy ktoś nam przemawia musi to robić dobitnie nie
pomijając wulgaryzmów. On bardziej mi pomógł nazywając mnie ofiarą niż inni.
Potrzebuję takiego strzału w twarz. On także. Zaczął o wiele lepiej. Jednak i
tak został zmieniony przez Jarosza. Widziałam jego zmęczenie. No cóż. Niestety
doprowadziliśmy do tie-break którego rozpoczęliśmy w fantastycznym stylu.
Wciąż przekazywaliśmy Anastasiemu nowe statystyki. Nadeszła piłka setowa dla
nas. Złapałam Oskara za rękę. Mocno ściskałam ją. Nie zapomnę nigdy tej
ostatniej akcji. Mocna zagrywka którą odbiera Winiar, Ziomek wystawia piłkę z
połowy boiska na lewy atak na którym jest Kubiak. Ten obija lekko tak, że piłka
znów wraca do nas. W asekuracji podbija ją Winiarski, Łukasz znów do Kubiaka.
Tym razem chłopak nie bawi się i mocno uderza przed siebie natrafiając na
brazylijski blok, a piłka odbija się od niego mocno i leci aż za końcową linię
boiska. Podrywam się do góry. Chłopaki z kwadratu biegną już na boisko. Tak
bardzo byłam szczęśliwa. Przełamaliśmy tą złą passę. 10 lat nie mogliśmy wygrać
z Brazylią, a teraz się udało. Zwinęliśmy z Oskim rzeczy. Weszłam na boisko by
pogratulować chłopakom. Potem szybki powrót do hotelu. Oczywiście nie mogli
powstrzymać się by nie świętować. Teraz wiedzą, że mogą wszystko. Zdecydowanie
przed sobą mamy teraz łatwiejszych przeciwników,ale nigdy nie można lekceważyć
nikogo. Gdy tylko zajechaliśmy do hotelu każdy poszedł do siebie. Była już
godzina 24:00. Nie dobrze, że tak późno mamy mecze. Chłopaki byli padnięci.
Mnie za to właśnie czekała nocka ze statystykami i analizą przeciwnika.
Przebrałam się w coś wygodnego. Pracowałam już. Po dłuższym czasie wstałam by
wziąć coś do jedzenia gdy do drzwi rozległo się pukanie. Podeszłam i w drzwiach
zobaczyłam Olka.
-Marta jesteś
nam potrzebna-powiedział szybko i pociągnął mnie za rękę. Stanęłam na korytarzu
i wyrwałam nadgarstek z uścisku.
-Ale o co ci
chodzi?-zapytałam
-Patrz-i wskazał
odsłaniając mi widok który znajdował się za jego plecami.
_______________________________________
Niektóre
z was miały rację obstawiając Zbyszka. Fajnie poczytać wasze teorie. No tak
dużo się dzieje. Do gry wkracza Bartek. Nie mam pojęcia jak potoczy się to
wszystko. Ogólnie mam pewnien plan, ale nagle piszę i coś nowego wpada mi do
głowy. Przepraszam, za wulagryzmy użyte w opowiadaniu....ale musiałam...bo to
Zbyszek...bo to Marta :) Mam nadzieję, że zacznie komentować, bo wejść sporo, a
komentarzy ni widu ni słychu :)
Dziękuję tym
dziewczynom który czytają moje wypociny i komentują je. :D
Najbardziej to mnie chyba rozwalają te motywacyjne rozmowy Marty i Zbyszka! Do gry wkracza Bartek, czyżby to co zobaczy Marta miało jakiś związek z nim? Albo może z Bartmanem? Kto wie? Kto wie? A no tak! Ty wiesz, tylko jesteś wredna i każesz nam czekać! :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozmowy Zbyszka z Martą. Dobrze o oboje nie owijają w bawełnę tylko jadą prosto z mostu.
OdpowiedzUsuńMiędzy dziewczyną a Bartkiem coraz bardziej iskrzy ;) Mi się to podoba :*
Jestem ciekawa, co takiego pokazał Marcie Oskar. Niestety nie mam żadnej koncepcji na dziś. Zero. Pustka ;)
Do następnego :*