"Trzeba umieć walczyć o swoje marzenia, ale trzeba też wiedzieć, które drogi są nie do przebycia i zachować siły na przejście innymi ścieżkami."
Budząc się nie
widzę chłopka. Rozglądam się w poszukiwaniu go. Słyszę w łazience lejącą się
wodę. Fajnie.... czyli mój kochanek nie uciekł ....bo chyba tak mogę go tylko
nazwać. Nagi wchodzi nagle do pokoju. Nie zauważył nawet chyba, że nie śpię.
Wyciera swoje ciało ręcznikiem, a ja
przyglądam się mu.
-Dzień
dobry-mówię, a on szybko odwraca się w moja stronę.
-Dzień
dobry-podchodzi i całuje mnie w usta. Przyznam podoba mi się coraz bardziej ten
układ. Wciąga na siebie slipki i spodenki. Z torby wyjmuje zieloną koszulkę bez
rękawów i zakłada na siebie.
-Zdecydowanie
wolę cię bez niej-odpowiadam i przygryzam wargę. Patrzy na mnie przez chwilę, a
jego górna część garderoby ląduje na podłodze. On sam wskakuje na łóżko.
Próbuje ze mnie zerwać kołdrę, ale trzymam ją mocno i krzyczę śmiejąc się gdy
łaskocze mnie.
-Idź szybko się
ubieraj, bo śniadanie, a potem próba i po południu wyjeżdżasz do Łodzi pamiętasz -odzywa się.
-Nie zapomniałam
wiesz?-i spycham go wbiegając szybko do łazienki. Po krótkim prysznicu wchodzę
po pokoju w samym ręczniku. Widzę Kamila który patrzy na mnie uśmiechając się. W jednym momencie zrywa ze mnie materiał.
-Nie teraz
proszę-szepczę gdy chłopka całuje mnie po ramionach.
-Dobrze.
Przynajmniej pomogę ci się ubrać.
Nie protestuję.
Naciągam na siebie biustonosz, a on zapina mi go. Dzisiaj wybieram dżinsoweszorty, bluzkę a do tego balerinki. Włosy związuje i patrzę na
chłopaka.
-Możemy iść na
śniadanie. Sam powiedziałeś, że niedługo trening.
Śmiejąc się
wychodzimy z pokoju. Mijamy po drodze Bartmana z Aśką. Nie reaguje jednak na
nich. Kamil zamyka pokój i schodzimy na dół.
-Dlaczego nie
założyłaś szpilek i spódniczki mini?-pyta po drodze.
-Dlatego, że te
dziewczyny i tak jakby mogły to zabiłyby mnie wzrokiem. Nie chcę pogarszać
sprawy. Wyjadą i wrócę do swojego stylu. Może nie koniecznie do bardzo wysokich
szpilek, ale co jakiś czas nałożę je.
-Aha-i wchodzimy
na stołówkę.
Każde z nas
wybiera sobie na co ma akurat ochotę. Szukamy wolnych miejsc i widzimy
machającą do nas Sarkę. Podchodzimy do stolika stojącego przy samym oknie.
Znajdują się przy nim Wiśnia, Malwa, Sarka, Ada, Justyna, Bartek, Pit i Kosok. Przysiadamy się do nich. Nie dało się nie zauważyć jak Kurek bajerował Adę.
-Bartek
chciałabym cię tylko uprzedzić, że wszystkie trzy mają chłopaków....-dodaje
puszczając oczko.
-A ja mam
narzeczonego-mówi dziewczyna którą właśnie podrywał. Wszyscy wybuchli śmiechem,
a chłopak spuścił tylko głowę. Potem Adzie udało się go trochę rozruszać i
powiedziała, że nic się nie stało i niech nie bierze tego tak do siebie. Po
chwili wszyscy żartowaliśmy już przy stole. Naprawdę w takim towarzystwie było
mi dobrze. Wtedy zaczęłam się zastanawiać czy ja pasuje do siatkarzy? Kocham ich
naprawdę, ale nie zostanę zaakceptowana nigdy przez ich dziewczyny bądź
żony...no są wyjątki, ale sama nie wiem. Może trzeba mi byłoby przenieść się z
powrotem do klubów dziewczęcych. Tam nie byłoby takiego problemu, a nie to co
tu. Gdzie się nie rozejrzę posyłane są w moim kierunku nieprzyjazne spojrzenia.
Wróciłam z powrotem do rozmowy.
-Gdzie będziecie
ćwiczyć?-pyta dziewczyna Łukasza.
-Chyba na dworze
no nie?-zwracam się do dziewczyn i Kamila. Pomagał w przygotowaniu tej
choreografii. Poza tym będziemy to tańczyć na zewnątrz. -A przywiozłaś ze sobą?-kieruje
pytanie do niej.
-No jasne, że
tak.
-To super....w
takim razie zbieramy się już i czasem potańczyć dodaje Sarka i całą piątką
wstajemy od stołu. Udajemy się do Malwiny która daje nam stroje. Wszystkie
wpadają do mojego pokoju. Przebieramy się i zabieramy ze sobą rzeczy. Nakładam
japonki i wychodzimy na zewnątrz Postanowiłyśmy pójść na polanę zaraz koło
miejsca do grillowania. Sprawdziłam czy na trawie nie ma żadnych dołów,
kamienie i innych rzeczy które mogłyby nam przeszkodzić.
-Jest w
porządku. -odkrzykuję i widzę jak zbliża się Kamil. Tylko na niego
czekaliśmy.-Malwina zajmiesz się radiem?-pytam
-Spoko. Która
piosenka?
-14.
-Dobra.- i
majstrowała przy sprzęcie.
-Zaczynamy!-klasnąłw dłonie Kamil gdy usłyszał muzykę. -Bioderko!- a my postępujemy zgodnie z
naszym układem. -Dobrze!......Ada mocniej biodra....no dziewczyny szybciej i
mocniej!...dobrze, ale bardziej płynnie!...Same macie poruszać spódniczką, a
nie wiatr!
Wszystkie cztery
śmiejemy się gdy słyszymy jego komentarze.
-Malwina czy aby
nie za ciężki materiał?-słyszę pytanie skierowane do niej.
-No co ty! Wiem
jak powinno być. Dół jest leciutki. Nie ma możliwości by nie dały radę nad nim
panować....po prostu one się nie starają!-odpowiada i wraz z Kamilem śmieją
się.
-Słyszałam
wszystko!-krzyczę.
-To nie słuchaj a tańcz -mówi chłopak.- Tak jest!....dobrze! Świetnie
Marta!...Rączka....noga..... biodro! Hop...hop....przód....tył przód! Martuś
jesteś cudowna!-mówi i puszcza w moim kierunku oczko.
-Ej! Bo czujemy
się gorsze!-odzywa się Justyna.
-Juścia jesteś
instruktorką więc wiesz jak ważna jest pochwała! A teraz ruszaj
biodrami!...biustem teraz..dobrze!
Po chwili widzę
jak schodzi się coraz więcej siatkarzy i przysiadają obserwując nas. Gdy
przyszli państwo Ruciak nie przeszkadzało mi to. Jak dołączyli Kosok,
Nowakowski i Kurek też ani trochę. Problem pojawił się gdy zaczęła się schodzić
reszta.
-Martuś
uśmiech!-powiedział Kamil i pokazał mi abym skupiła się na sobie i tańcu,a nie
na tym kto tu przyszedł. Jak muzyka skończyła się podszedł do nas klaszcząc w
dłonie. -Dobrze, ale musicie bardziej pracować miednicą.-przysunął się do mnie
i położył dłonie na biodrach jednocześnie pokazując jak powinniśmy to robić.
-To co jeszcze raz próbujemy?-pyta
-Tak, ale już
nie tutaj-odpowiadam jednocześnie wymijając go i kierując się do Malwiny.
-Chodź idziemy stąd. Nie chcę później znów słyszeć jakichś wyrzutów w moim
kierunku, za to, że tańczyłam. -i chwyciłam za rączkę radia. -Przepraszam, że
musieliście niektórzy patrzeć na moje nieprzyzwoite ruchy-podkreśliłam
dokładnie dwa ostatnie słowa.- chcieliśmy jednak dokończyć jak już zaczęliśmy.
Ale już nie przeszkadzam i zwijamy się stąd-wypowiadam patrząc na dziewczyny siatkarzy. Było mi przykro. Cholernie przykro.
-Poczekaj!-usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam kobietę. Z tego co pamiętam to żona
Krzyśka Ignaczaka. Stanęłam i patrzyłam na nią. -Mogłybyśmy porozmawiać?-pyta
-Raczej nie mamy
o czym-odpowiadam i odchodzę jednak nie daje za wygraną i chwyta mnie za
nadgarstek.
-To zajmie
chwilę.
-Tylko szybko.
-To chodź. Nie
chcę gadać o tym tu przy chłopakach.
-A czego się
wstydzić?! To ja chyba powinnam no nie, a nie wy.-zdenerwowana lekko mówię.
-Tak.
Odchodzę jednak
z nią nieco od altanki Po chwili dołącza także do nas żona Winiarskiego, i
jeszcze parę dziewczyn których zupełnie nie kojarzyłam.
-Więc
słucham-mówię.
-Po prostu
chcemy cię przeprosić.-zaczyna Iwona.
-Wiemy, że
usłyszałaś przez przypadek naszą rozmowę. Nie miałyśmy zamiaru tak reagować,
ale zaskoczyłaś nas tymi występami. Od chłopaków wiedziałyśmy, że pracujesz z
nimi, ale nie wiedziałyśmy, że tańczysz-dodaje kolejna.
-Chyba, że TAK tańczę Przykro mi, ale rozczaruję was...nie tańczę i nie mam zamiaru połączyć
mojej pasji jaką jest taniec ze stalową rurą, bo wiem, że dostałam już taką
łatkę.
-Szczerze tak
powiedziałyśmy. Ale potem gdy usłyszałyśmy od Malwiny parę słów o tobie od Hani i Justyny Ruciak, to doszłyśmy do wniosku, że za szybko oceniłyśmy cię.
-Chyba szczerze
to poczułyśmy się zazdrosne. Jesteś piękna i młoda. Pracujesz z nimi...no i
wiesz..-odzywa się jakaś brunetka.
-Że zaciągnę ich
do łóżka?-pytam
-Tak.
-Wolałybyście,
bym była gruba niska i brzydka no nie?! Przynajmniej wtedy nie musiałybyście
martwić się o swoich chłopaków czy mężów....poza tym ja nie mogę uwierzyć, że
nie macie zaufanie do nich.-prychnęłam i chciałam iść, bo ta rozmowa prowadziła
donikąd. Mam co robicie, a ona zawracają mi głowę pierdołami. Czymś co ja już
wiem.
-Marta poczekaj
jeszcze!-odzywa się Ignaczakowa.- Mówi się, że nie ocenia się książki po
okładce, a my właśnie zrobiłyśmy to....myślę, że tak wyszło gdy zobaczyłyśmy
jak oni na ciebie patrzyli gdy prawie nago wyszłaś na scenę. Dopiero potem
zrozumiałyśmy, że to jest coś co kochasz i nie
sama wybierasz sobie stroje.....Jeszcze jak zobaczyłyśmy cię teraz...to
było coś innego. Takie delikatne, nie
erotyczne, perwersyjne czy uwodzicielskie. To było fantastyczne. I ja z mojej
strony i w imieniu dziewczyn pragnę cię szczerze i to szczerze przeprosić-mówi
Iwona- Chciałybyśmy zacząć jeszcze raz. Żebyś dała nam jeszcze jedną szansę i
spróbowała jednocześnie zrozumieć nasze zachowanie.
Patrzyłam na
wszystkie kobiety po kolei. Na twarzy miały wymalowane szczere uśmiechy.
Spoglądam z powrotem w kierunku żony Krzysia. Wyciąga do mnie dłoń.
-Zgoda?-pyta.
Sama nie wiedziałam co powinnam zrobić, ale z drugiej strony sama zastanawiałam
się czy dobrze robię zakładając na siebie to ubranie. Ale każdy popełnia błędy,
a najważniejsze, że potrafi się do nich przyznać i przeprosić. Uśmiecham się i
ściskam jej dłoń.
-Zgoda.-odpowiadam
-Więc oficjalnie
Iwona jestem.-mówi a potem przedstawia mi resztę dziewczyn. Z jednej strony
ulga, że nie będę miała wrogów w tylu kobietach, ale z drugiej wciąż ta myśl o
tym co powiedziały wcześniej.
-Zostań i
dokończ próbę-odzywa się Dagmara-Z chęcią popatrzymy.
Ruszam z
powrotem do dziewczyn. Malwina niepewnie spogląda w moją stronę, a ja unoszę
kciuk w górę.
-Włączaj!-krzyczę,
a ona odpala radio i puszcza odpowiednią piosenkę. Nie czuję się już tak skrępowana.
Kamil podchodzi do mnie i często poprawia moje ruchy co strasznie mi się
podoba. Gdy skończyłyśmy usłyszałyśmy brawa. Kobieta które niedawno przeprosiły
mnie stały i klaskały.
-Weźcie coś
jeszcze pokażcie!-mówi Winiarska.
-Ale co?-pytam
-Salsa-wtrąca
się Ruciakowa.
Oboje patrzymy
na siebie z Kamilem.
-Chciałabym, ale
nie mam odpowiedniego obuwia tutaj-odpowiadam im
-Masz!-mówi
przyjaciółka i rzuca mi buty. Łapię je i uśmiecham się do niej.
-Jak?....kiedy?...Malwina?
-Przestań! Nic
nie zrobiłam. Spakowałam je tylko wcześniej do torby i to wszytko.
Pokręciłam głową
i wsunęłam na siebie obuwie. Weszliśmy pod daszek i rozsunęliśmy nieco na boki
stoły, aby mieć jeszcze więcej miejsca.
-Nie będzie jednak to tak fajne bez odpowiedniego stroju.
-Przestań! Tak jest dobrze-odzywa się któraś z dziewczyn.
-Malwa 44!-krzyknęłam
-Już się robi.
Poleciałamuzyka, a my zaczęliśmy tańczyć. Naprawdę aż miło się zrobiło gdy poprosiły o
coś jeszcze. Stanęliśmy i
ukłoniliśmy się. Byłam szczęśliwa jednak na mojej twarzy gościł nieco sztuczny
uśmiech. Nie mogłam dać po sobie poznać, że mam jakieś problemy, a mianowicie
nieco boli mnie kolano. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Może teraz gdzieś było nie równo źle stanęłam i tyle.
-I jak Kamil? Spódniczka już lepiej?-zapytałam i pstryknęłam go w nos odchodząc do dziewczyn. Udałyśmy się do pokoju aby z powrotem wskoczyć w nasze rzeczy. Od razu na obiad
i potem w samochód i do Łodzi. Zanim to skoczyłam jeszcze do doktora po coś
przeciwbólowego.
Droga minęła nam
bardzo szybko. Najpierw występ na jakimś festynie. Zatańczyłyśmy to co ćwiczyłyśmy w Spale. Ludziom spodobało się to. Jakieś dwie godziny potem
miałyśmy występ w klubie. Najgorsze, że miałyśmy problem ze znalezieniem go.
Wystrój był naprawdę całkiem dobry, ale ten wieczorek kowbojski.....tandetne
trochę to, ale przygotowałyśmy się na tego typu show. Przebrane i umalowane
czekałyśmy na możliwość wyjścia i zatańczenia. W trakcie występu kolano bardzo
mnie bolało, ale nie przestawałam. Uśmiechałam się, a w oczach czułam jak
zbierają mi się łzy. Po skończonym występie publiczność prosiła o bis.
Dziewczyny przystanęły na to. Jednak w trakcie nie dałam rady i upadłam mocno
chwytając za kolano. Muzyka przestała grać, a wokół mnie zrobił się straszny
tłok.
-Marta co ci
jest?!-krzyczała zdenerwowana Ada.
-Kolano.....boli....strasznie-odpowiadam.
Po jakichś 15
minutach podbiegają do mnie panowie w czerwonych kostiumach. Spoglądają na nogę
i zadają mi mnóstwo pytań. Jeden z nich bierze mnie na ręce i wychodzimy na
zewnątrz. Wsadza mnie prosto do ambulansu. Pojazd rusza, a ja znów mówię tym
razem kobiecie o tym co zaszło. Patrzę na swoje spuchnięte kolano. Świetnie się
urządziłam! Po prostu super! Za trzy dni mam wylot na który najprawdopodobniej
nie pojadę. Łzy lecą mi ciurkiem i to nie z powodu tego, że boli jak diabli
tylko, że mogę nie pojechać. Jak tylko dojechaliśmy do szpitala zostałam wzięta
na prześwietlenie. Minęła chwila zanim weszłam do gabinetu lekarza, a raczej
wjechałam na wózku prowadzonym przez pielęgniarkę. Przypatrywałam się siwemu
facetowi z wąsem. Odwrócił się w moja stronę i uśmiechnął.
-Miała pani dużo
szczęścia. Nic nie jest złamane, rzepka też się nie przesunęła. Tylko lekko
naciągnięte są więzadła.
-Długo to potrwa
wszystko?-zapytałam z nadzieją, że odpowie kilka dni.
-Góra jakiś
tydzień....może mniej. To zależy tylko czy pani będzie się oszczędzać....uprawia
pani jakiś sport?-pyta
-Tańczę.
-Za dużo może
trochę. Dobrze żeby pani nieco ograniczyła to, bo nie chcemy chyba by po kilku
miesiącach z kolanem było bardzo źle.Proszę zrobić sobie wolne.-mówił i pisał
jednocześnie. Podał mi receptę na jakąś maść.
-Na długo?
-Jakieś 2-3
tygodnie. Kolano niech odpocznie i zregeneruje się. A teraz założę pani
stabilizator, aby przyśpieszyć proces gojenia się dobrze?-zapytał, a ja
przytaknęłam kiwając głową. Zawołał pielęgniarkę i powiedział co ma zrobić.
Powiozła mnie do pomieszczenia obok zakładając mi ochronę na kolano. Trzeba mi
było powiedzieć od razu w Spale, że mam problemy z kolanem. Wyjeżdżając z
gabinetu dostrzegłam dziewczyny.
-Boże Marta co
ci?-podbiegły do mnie wszystkie.
-Naciągnięte
więzadła. Ale z tego co powiedział, że i tak miałam dużo szczęścia.
-To teraz musisz
wypoczywać i robisz sobie przerwę rozumiemy się?!-stwierdziła Justyna.
-Tak wiem.
Zastanawiam się co mam zrobić teraz z wyjazdem z chłopakami.
-Musisz raczej
to odwołać. Nie dobrze byś kontuzjowana jechała tam. -dodaje Ada.
-Tak....ale do
tego czasu mam jeszcze 3 dni...na razie nie będę żadnego z nich niepokoić.
Pomogły mi
wsiąść do autokaru którym miał nas zawieść na stację. Na pociąg nie czekałyśmy
długo i od razu ruszyłyśmy do Kędzierzyna. Nocowałam tym razem u Justyny.
Użyczyła mi swoje kule dzięki czemu zdecydowanie lepiej było mi się poruszać.
Rano zadzwoniła do mnie Malwina.
-I jak tam
występ udał się?-zapytała
-To
zależy..-odpowiedziałam.
-Co się
stało?!-pyta
-Jesteś w
Kędzierzynie?
-Tak, właśnie
przyjechałam....a ty gdzie?
-Też. Wpadnij do
Justyny. Czekam-i rozłączyłam się.
Po 10 minutach
rozległ się dzwonek do drzwi. Koleżanka otworzyła drzwi, a ja od razu
usłyszałam przerażony lekko głos przyjaciółki.
-Gdzie ona
jest?!
-W salonie.
I nie zdejmując
nawet kurtki wparowała do salonu. Patrzyła na moją nogę, a potem na mnie.
Uniosłam do góry kącik ust. Opadła obok mnie na kanapę.
-Dziewczyno co
ty zrobiłaś?
-Nie jest aż tak
bardzo źle. Naciągnięte więzadło. Parę dni i będzie już lepiej. Na razie muszę
mieć to na kolanie i sparować maścią.
-Ale co ty
spadłaś ze sceny czy jak?
-Tańczyłam....poczułam
ból w kolanie i po sprawie.
-To chyba nie
był dobry pomysł z tymi butami. Może lepiej gdybyś tańczyła w swoich kozakach.
Tam przynajmniej masz jakąś ochronę, usztywnienie, bo te buty takie są...a
te.....
-To nie jest
wina butów!
-W takim razie
wcześniej cię już bolało co nie?-zadaje mi pytanie Justyna
Milczałam.
-Dziewczyno
czemu wcześniej o tym nam nie powiedziałaś?!-denerwuje się i siada naprzeciwko
mnie.
-Myślałam, że to
tylko chwilowe. Poza tym dwa występy i z powrotem przerwa, bo miałam lecieć....a
teraz......
-Chłopaki
wiedzą?-pyta Malwina.
-No co ty!
Jeszcze na razie nie chcę ich martwić. I ty też Łukaszowi nie powiesz! Jak
będzie nie dobrze dzień przed zadzwonię do Oskara i powiem co się stało.
Siedziały ze mną
cały dzień. Malwina codziennie mnie odwiedzała. Poinformowała Kamila który
także stawił się w mieszkaniu Justyny. Starałam się chodzić bez kul, ale potem
doszłam do wniosku, że lepiej może na razie nie próbować chodzić samodzielnie,
bo jeszcze pogorszę wszystko. Gdy zostałam w mieszkaniu sama zdjęłam stabilizator i powoli szłam. Kolano nieco bolało, ale kulejąc i mocno nie
stając na nogę człapałam. Upadłam wtedy i żałowałam, że zdjęłam te cholerstwo.
Z powrotem wciągnęłam to na nogę i chwyciłam za telefon.
-Już
czas-powiedział do siebie i wybrałam numer do Oskara. Bałam się. Nie wiedziałam
co mam mu powiedzieć. Po dwóch sygnałach usłyszałam w słuchawce jego radosny
głos.
___________________________________
Dramaturgii trochę jest. A chłopcy tak się starali by ją przekonać. Udało się, a teraz.....no właśnie co teraz? Cieszę się, że komentujecie. Naprawdę to pomaga (wiedzą o tym ci co sami piszą :)) Ostatnio miałam jakieś takie chwile słabości i miałam zamiar przestać to pisać, bo wydawało mi się, że nie ma sensu...
Już jutro mecz. Nie mogę się doczekać :) Dzisiaj odbył się trening na narodowym. Oglądałam zdjęcia i filmiki. Widziałyście? Ignaczak walił hasłami :D Zibi i jego okularki :) Jestem ciekawa czy wypali ten mecz na stadionie na MŚ 2014.
Oczywiście nie można nie wspomnieć (chyba każdy to widział) Andreę w akcji w trakcie wywiadu z Winiarem. Nie mogłam opanować śmiechu :D
Z OSTATNIEJ CHWILI! Igła nie zagra w obu meczach przeciwko Brazylii :( Moja reakcja gdy to przeczytałam. Czyli obstawiam, że będzie taki sam skład jak na pierwszym meczu z Serbią. Szkoda :( Brak też Kosoka :(
Z OSTATNIEJ CHWILI! Igła nie zagra w obu meczach przeciwko Brazylii :( Moja reakcja gdy to przeczytałam. Czyli obstawiam, że będzie taki sam skład jak na pierwszym meczu z Serbią. Szkoda :( Brak też Kosoka :(
Noo to znowu się porobiło... ;/ pojedzie czy nie?
OdpowiedzUsuńZamiast się uczyć angielskiego siedzę i czytam kolejny rozdział no :P
Widziałam wszystkie te filmiki i wywiady :D Komentarz Zbyszka o wodzie w piwnicy i śpiew Igły wymiatają! A trener skupia na sobie całą uwagę na tym filmiku chyba hahaha
25532676- jeśli używasz jeszcze czegoś takiego jak gg, napisz do mnie i się skontaktujemy, żebym mogła Ci wysłać te karty :)
A szkoda tej kontuzji..no ale miejmy nadzieje, ze Marta dojedzie do chlopakow pozniej i wszystko sie ulozy..no i ze ta kontuzja nie bedzie sie ciagnela.
OdpowiedzUsuńJAK TO IGLA NIE ZAGRA Z BRAZYLIA?! :(( No ale mamu jeszcze Pawla, ktory na pewno da z siebie wszystko, zreszta jak cala nasza druzyna :D
Do jutra! :))
Ja wiem, że Marta kocha taniec, ale powinna powiedzieć, że coś ją boli. Miała jednak dużo szczęścia, że okazało się, że to nic poważnego. Niedawno sama leczyła podobną kontuzję i jak się człowiek przyzwyczai to normalnie można chodzić, więc mam nadzieję, że pojedzie :D
OdpowiedzUsuń