czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 47


"Trzeba umieć walczyć o swoje marzenia, ale trzeba też wiedzieć, które drogi są nie do przebycia i zachować siły na przejście innymi ścieżkami."


Budząc się nie widzę chłopka. Rozglądam się w poszukiwaniu go. Słyszę w łazience lejącą się wodę. Fajnie.... czyli mój kochanek nie uciekł ....bo chyba tak mogę go tylko nazwać. Nagi wchodzi nagle do pokoju. Nie zauważył nawet chyba, że nie śpię. Wyciera swoje ciało ręcznikiem,  a ja przyglądam się mu.

  -Dzień dobry-mówię, a on szybko odwraca się w moja stronę.
  -Dzień dobry-podchodzi i całuje mnie w usta. Przyznam podoba mi się coraz bardziej ten układ. Wciąga na siebie slipki i spodenki. Z torby wyjmuje zieloną koszulkę bez rękawów i zakłada na siebie.
  -Zdecydowanie wolę cię bez niej-odpowiadam i przygryzam wargę. Patrzy na mnie przez chwilę, a jego górna część garderoby ląduje na podłodze. On sam wskakuje na łóżko. Próbuje ze mnie zerwać kołdrę, ale trzymam ją mocno i krzyczę śmiejąc się gdy łaskocze mnie.
  -Idź szybko się ubieraj, bo śniadanie, a potem próba i po południu wyjeżdżasz do Łodzi pamiętasz -odzywa się.
  -Nie zapomniałam wiesz?-i spycham go wbiegając szybko do łazienki. Po krótkim prysznicu wchodzę po pokoju w samym ręczniku. Widzę Kamila który patrzy na mnie uśmiechając się. W jednym momencie zrywa ze mnie materiał.
  -Nie teraz proszę-szepczę gdy chłopka całuje mnie po ramionach.
  -Dobrze. Przynajmniej pomogę ci się ubrać.

Nie protestuję. Naciągam na siebie biustonosz, a on zapina mi go. Dzisiaj wybieram dżinsoweszorty, bluzkę a do tego balerinki. Włosy związuje i patrzę na chłopaka.
  -Możemy iść na śniadanie. Sam powiedziałeś, że niedługo trening.

Śmiejąc się wychodzimy z pokoju. Mijamy po drodze Bartmana z Aśką. Nie reaguje jednak na nich. Kamil zamyka pokój i schodzimy na dół.

  -Dlaczego nie założyłaś szpilek i spódniczki mini?-pyta po drodze.
  -Dlatego, że te dziewczyny i tak jakby mogły to zabiłyby mnie wzrokiem. Nie chcę pogarszać sprawy. Wyjadą i wrócę do swojego stylu. Może nie koniecznie do bardzo wysokich szpilek, ale co jakiś czas nałożę je.
-Aha-i wchodzimy na stołówkę.

Każde z nas wybiera sobie na co ma akurat ochotę. Szukamy wolnych miejsc i widzimy machającą do nas Sarkę. Podchodzimy do stolika stojącego przy samym oknie. Znajdują się przy nim Wiśnia, Malwa, Sarka, Ada, Justyna, Bartek, Pit i Kosok. Przysiadamy się do nich. Nie dało się nie zauważyć jak Kurek bajerował Adę.

  -Bartek chciałabym cię tylko uprzedzić, że wszystkie trzy mają chłopaków....-dodaje puszczając oczko.
  -A ja mam narzeczonego-mówi dziewczyna którą właśnie podrywał. Wszyscy wybuchli śmiechem, a chłopak spuścił tylko głowę. Potem Adzie udało się go trochę rozruszać i powiedziała, że nic się nie stało i niech nie bierze tego tak do siebie. Po chwili wszyscy żartowaliśmy już przy stole. Naprawdę w takim towarzystwie było mi dobrze. Wtedy zaczęłam się zastanawiać czy ja pasuje do siatkarzy? Kocham ich naprawdę, ale nie zostanę zaakceptowana nigdy przez ich dziewczyny bądź żony...no są wyjątki, ale sama nie wiem. Może trzeba mi byłoby przenieść się z powrotem do klubów dziewczęcych. Tam nie byłoby takiego problemu, a nie to co tu. Gdzie się nie rozejrzę posyłane są w moim kierunku nieprzyjazne spojrzenia. Wróciłam z powrotem do rozmowy.

  -Gdzie będziecie ćwiczyć?-pyta dziewczyna Łukasza.
  -Chyba na dworze no nie?-zwracam się do dziewczyn i Kamila. Pomagał w przygotowaniu tej choreografii. Poza tym będziemy to tańczyć na zewnątrz. -A przywiozłaś ze sobą?-kieruje pytanie do niej.
  -No jasne, że tak.
  -To super....w takim razie zbieramy się już i czasem potańczyć dodaje Sarka i całą piątką wstajemy od stołu. Udajemy się do Malwiny która daje nam stroje. Wszystkie wpadają do mojego pokoju. Przebieramy się i zabieramy ze sobą rzeczy. Nakładam japonki i wychodzimy na zewnątrz  Postanowiłyśmy pójść na polanę zaraz koło miejsca do grillowania. Sprawdziłam czy na trawie nie ma żadnych dołów, kamienie i innych rzeczy które mogłyby nam przeszkodzić.

  -Jest w porządku. -odkrzykuję i widzę jak zbliża się Kamil. Tylko na niego czekaliśmy.-Malwina zajmiesz się radiem?-pytam
  -Spoko. Która piosenka?
  -14.
  -Dobra.- i majstrowała przy sprzęcie.
  -Zaczynamy!-klasnąłw dłonie Kamil gdy usłyszał muzykę. -Bioderko!- a my postępujemy zgodnie z naszym układem. -Dobrze!......Ada mocniej biodra....no dziewczyny szybciej i mocniej!...dobrze, ale bardziej płynnie!...Same macie poruszać spódniczką, a nie wiatr!

Wszystkie cztery śmiejemy się gdy słyszymy jego komentarze.

  -Malwina czy aby nie za ciężki materiał?-słyszę pytanie skierowane do niej.
  -No co ty! Wiem jak powinno być. Dół jest leciutki. Nie ma możliwości by nie dały radę nad nim panować....po prostu one się nie starają!-odpowiada i wraz z Kamilem śmieją się.
  -Słyszałam wszystko!-krzyczę.
  -To nie słuchaj a tańcz -mówi chłopak.- Tak jest!....dobrze! Świetnie Marta!...Rączka....noga..... biodro! Hop...hop....przód....tył przód! Martuś jesteś cudowna!-mówi i puszcza w moim kierunku oczko.
  -Ej! Bo czujemy się gorsze!-odzywa się Justyna.
  -Juścia jesteś instruktorką więc wiesz jak ważna jest pochwała! A teraz ruszaj biodrami!...biustem teraz..dobrze!

Po chwili widzę jak schodzi się coraz więcej siatkarzy i przysiadają obserwując nas. Gdy przyszli państwo Ruciak nie przeszkadzało mi to. Jak dołączyli Kosok, Nowakowski i Kurek też ani trochę. Problem pojawił się gdy zaczęła się schodzić reszta.

  -Martuś uśmiech!-powiedział Kamil i pokazał mi abym skupiła się na sobie i tańcu,a nie na tym kto tu przyszedł. Jak muzyka skończyła się podszedł do nas klaszcząc w dłonie. -Dobrze, ale musicie bardziej pracować miednicą.-przysunął się do mnie i położył dłonie na biodrach jednocześnie pokazując jak powinniśmy to robić. -To co jeszcze raz próbujemy?-pyta
  -Tak, ale już nie tutaj-odpowiadam jednocześnie wymijając go i kierując się do Malwiny. -Chodź idziemy stąd. Nie chcę później znów słyszeć jakichś wyrzutów w moim kierunku, za to, że tańczyłam. -i chwyciłam za rączkę radia. -Przepraszam, że musieliście niektórzy patrzeć na moje nieprzyzwoite ruchy-podkreśliłam dokładnie dwa ostatnie słowa.- chcieliśmy jednak dokończyć jak już zaczęliśmy. Ale już nie przeszkadzam i zwijamy się stąd-wypowiadam patrząc na dziewczyny siatkarzy. Było mi przykro. Cholernie przykro.

  -Poczekaj!-usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam kobietę. Z tego co pamiętam to żona Krzyśka Ignaczaka. Stanęłam i patrzyłam na nią. -Mogłybyśmy porozmawiać?-pyta
  -Raczej nie mamy o czym-odpowiadam i odchodzę jednak nie daje za wygraną i chwyta mnie za nadgarstek.
  -To zajmie chwilę.
  -Tylko szybko.
  -To chodź. Nie chcę gadać o tym tu przy chłopakach.
  -A czego się wstydzić?! To ja chyba powinnam no nie, a nie wy.-zdenerwowana lekko mówię.
  -Tak.

Odchodzę jednak z nią nieco od altanki  Po chwili dołącza także do nas żona Winiarskiego, i jeszcze parę dziewczyn których zupełnie nie kojarzyłam.

  -Więc słucham-mówię.
  -Po prostu chcemy cię przeprosić.-zaczyna Iwona.
  -Wiemy, że usłyszałaś przez przypadek naszą rozmowę. Nie miałyśmy zamiaru tak reagować, ale zaskoczyłaś nas tymi występami. Od chłopaków wiedziałyśmy, że pracujesz z nimi, ale nie wiedziałyśmy, że tańczysz-dodaje kolejna.
  -Chyba, że TAK tańczę  Przykro mi, ale rozczaruję was...nie tańczę i nie mam zamiaru połączyć mojej pasji jaką jest taniec ze stalową rurą, bo wiem, że dostałam już taką łatkę.
  -Szczerze tak powiedziałyśmy. Ale potem gdy usłyszałyśmy od Malwiny parę słów o tobie od Hani i Justyny Ruciak, to doszłyśmy do wniosku, że za szybko oceniłyśmy cię.
  -Chyba szczerze to poczułyśmy się zazdrosne. Jesteś piękna i młoda. Pracujesz z nimi...no i wiesz..-odzywa się jakaś brunetka.
  -Że zaciągnę ich do łóżka?-pytam
  -Tak.
  -Wolałybyście, bym była gruba niska i brzydka no nie?! Przynajmniej wtedy nie musiałybyście martwić się o swoich chłopaków czy mężów....poza tym ja nie mogę uwierzyć, że nie macie zaufanie do nich.-prychnęłam i chciałam iść, bo ta rozmowa prowadziła donikąd. Mam co robicie, a ona zawracają mi głowę pierdołami. Czymś co ja już wiem.
  -Marta poczekaj jeszcze!-odzywa się Ignaczakowa.- Mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, a my właśnie zrobiłyśmy to....myślę, że tak wyszło gdy zobaczyłyśmy jak oni na ciebie patrzyli gdy prawie nago wyszłaś na scenę. Dopiero potem zrozumiałyśmy, że to jest coś co kochasz i nie  sama wybierasz sobie stroje.....Jeszcze jak zobaczyłyśmy cię teraz...to było  coś innego. Takie delikatne, nie erotyczne, perwersyjne czy uwodzicielskie. To było fantastyczne. I ja z mojej strony i w imieniu dziewczyn pragnę cię szczerze i to szczerze przeprosić-mówi Iwona- Chciałybyśmy zacząć jeszcze raz. Żebyś dała nam jeszcze jedną szansę i spróbowała jednocześnie zrozumieć nasze zachowanie.

Patrzyłam na wszystkie kobiety po kolei. Na twarzy miały wymalowane szczere uśmiechy. Spoglądam z powrotem w kierunku żony Krzysia. Wyciąga do mnie dłoń.

  -Zgoda?-pyta. Sama nie wiedziałam co powinnam zrobić, ale z drugiej strony sama zastanawiałam się czy dobrze robię zakładając na siebie to ubranie. Ale każdy popełnia błędy, a najważniejsze, że potrafi się do nich przyznać i przeprosić. Uśmiecham się i ściskam jej dłoń.
  -Zgoda.-odpowiadam
  -Więc oficjalnie Iwona jestem.-mówi a potem przedstawia mi resztę dziewczyn. Z jednej strony ulga, że nie będę miała wrogów w tylu kobietach, ale z drugiej wciąż ta myśl o tym co powiedziały wcześniej.
  -Zostań i dokończ próbę-odzywa się Dagmara-Z chęcią popatrzymy.

Ruszam z powrotem do dziewczyn. Malwina niepewnie spogląda w moją stronę, a ja unoszę kciuk w górę.

  -Włączaj!-krzyczę, a ona odpala radio i puszcza odpowiednią piosenkę. Nie czuję się już tak skrępowana. Kamil podchodzi do mnie i często poprawia moje ruchy co strasznie mi się podoba. Gdy skończyłyśmy usłyszałyśmy brawa. Kobieta które niedawno przeprosiły mnie stały i klaskały.

  -Weźcie coś jeszcze pokażcie!-mówi Winiarska.
  -Ale co?-pytam
  -Salsa-wtrąca się Ruciakowa.

Oboje patrzymy na siebie z Kamilem.

  -Chciałabym, ale nie mam odpowiedniego obuwia tutaj-odpowiadam im
  -Masz!-mówi przyjaciółka i rzuca mi buty. Łapię je i uśmiecham się do niej.
  -Jak?....kiedy?...Malwina?
  -Przestań! Nic nie zrobiłam. Spakowałam je tylko wcześniej do torby i to wszytko.

Pokręciłam głową i wsunęłam na siebie obuwie. Weszliśmy pod daszek i rozsunęliśmy nieco na boki stoły, aby mieć jeszcze więcej miejsca.

  -Nie będzie jednak to tak fajne bez odpowiedniego stroju.
  -Przestań! Tak jest dobrze-odzywa się któraś z dziewczyn.
  -Malwa 44!-krzyknęłam
  -Już się robi.

Poleciałamuzyka, a my zaczęliśmy tańczyć. Naprawdę aż miło się zrobiło gdy poprosiły o coś jeszcze. Stanęliśmy i ukłoniliśmy się. Byłam szczęśliwa jednak na mojej twarzy gościł nieco sztuczny uśmiech. Nie mogłam dać po sobie poznać, że mam jakieś problemy, a mianowicie nieco boli mnie kolano. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Może teraz gdzieś było nie równo źle stanęłam i tyle.

  -I jak Kamil? Spódniczka już lepiej?-zapytałam i pstryknęłam go w nos odchodząc do dziewczyn. Udałyśmy się do pokoju aby z powrotem wskoczyć w nasze rzeczy. Od razu na obiad i potem w samochód i do Łodzi. Zanim to skoczyłam jeszcze do doktora po coś przeciwbólowego.

Droga minęła nam bardzo szybko. Najpierw występ na jakimś festynie. Zatańczyłyśmy to co ćwiczyłyśmy w Spale. Ludziom spodobało się to. Jakieś dwie godziny potem miałyśmy występ w klubie. Najgorsze, że miałyśmy problem ze znalezieniem go. Wystrój był naprawdę całkiem dobry, ale ten wieczorek kowbojski.....tandetne trochę to, ale przygotowałyśmy się na tego typu show. Przebrane i umalowane czekałyśmy na możliwość wyjścia i zatańczenia. W trakcie występu kolano bardzo mnie bolało, ale nie przestawałam. Uśmiechałam się, a w oczach czułam jak zbierają mi się łzy. Po skończonym występie publiczność prosiła o bis. Dziewczyny przystanęły na to. Jednak w trakcie nie dałam rady i upadłam mocno chwytając za kolano. Muzyka przestała grać, a wokół mnie zrobił się straszny tłok.

  -Marta co ci jest?!-krzyczała zdenerwowana Ada.
  -Kolano.....boli....strasznie-odpowiadam.

Po jakichś 15 minutach podbiegają do mnie panowie w czerwonych kostiumach. Spoglądają na nogę i zadają mi mnóstwo pytań. Jeden z nich bierze mnie na ręce i wychodzimy na zewnątrz. Wsadza mnie prosto do ambulansu. Pojazd rusza, a ja znów mówię tym razem kobiecie o tym co zaszło. Patrzę na swoje spuchnięte kolano. Świetnie się urządziłam! Po prostu super! Za trzy dni mam wylot na który najprawdopodobniej nie pojadę. Łzy lecą mi ciurkiem i to nie z powodu tego, że boli jak diabli tylko, że mogę nie pojechać. Jak tylko dojechaliśmy do szpitala zostałam wzięta na prześwietlenie. Minęła chwila zanim weszłam do gabinetu lekarza, a raczej wjechałam na wózku prowadzonym przez pielęgniarkę. Przypatrywałam się siwemu facetowi z wąsem. Odwrócił się w moja stronę i uśmiechnął.

  -Miała pani dużo szczęścia. Nic nie jest złamane, rzepka też się nie przesunęła. Tylko lekko naciągnięte są więzadła.
  -Długo to potrwa wszystko?-zapytałam z nadzieją, że odpowie kilka dni.
  -Góra jakiś tydzień....może mniej. To zależy tylko czy pani będzie się oszczędzać....uprawia pani jakiś sport?-pyta
  -Tańczę.
  -Za dużo może trochę. Dobrze żeby pani nieco ograniczyła to, bo nie chcemy chyba by po kilku miesiącach z kolanem było bardzo źle.Proszę zrobić sobie wolne.-mówił i pisał jednocześnie. Podał mi receptę na jakąś maść.
  -Na długo?
  -Jakieś 2-3 tygodnie. Kolano niech odpocznie i zregeneruje się. A teraz założę pani stabilizator, aby przyśpieszyć proces gojenia się dobrze?-zapytał, a ja przytaknęłam kiwając głową. Zawołał pielęgniarkę i powiedział co ma zrobić. Powiozła mnie do pomieszczenia obok zakładając mi ochronę na kolano. Trzeba mi było powiedzieć od razu w Spale, że mam problemy z kolanem. Wyjeżdżając z gabinetu dostrzegłam dziewczyny.

  -Boże Marta co ci?-podbiegły do mnie wszystkie.
  -Naciągnięte więzadła. Ale z tego co powiedział, że i tak miałam dużo szczęścia.
  -To teraz musisz wypoczywać i robisz sobie przerwę rozumiemy się?!-stwierdziła Justyna.
 -Tak wiem. Zastanawiam się co mam zrobić teraz z wyjazdem z chłopakami.
  -Musisz raczej to odwołać. Nie dobrze byś kontuzjowana jechała tam. -dodaje Ada.
 -Tak....ale do tego czasu mam jeszcze 3 dni...na razie nie będę żadnego z nich niepokoić.

Pomogły mi wsiąść do autokaru którym miał nas zawieść na stację. Na pociąg nie czekałyśmy długo i od razu ruszyłyśmy do Kędzierzyna. Nocowałam tym razem u Justyny. Użyczyła mi swoje kule dzięki czemu zdecydowanie lepiej było mi się poruszać. Rano zadzwoniła do mnie Malwina.

  -I jak tam występ udał się?-zapytała
  -To zależy..-odpowiedziałam.
  -Co się stało?!-pyta
  -Jesteś w Kędzierzynie?
  -Tak, właśnie przyjechałam....a ty gdzie?
  -Też. Wpadnij do Justyny. Czekam-i rozłączyłam się.

Po 10 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Koleżanka otworzyła drzwi, a ja od razu usłyszałam przerażony lekko głos przyjaciółki.

  -Gdzie ona jest?!
  -W salonie.

I nie zdejmując nawet kurtki wparowała do salonu. Patrzyła na moją nogę, a potem na mnie. Uniosłam do góry kącik ust. Opadła obok mnie na kanapę.

  -Dziewczyno co ty zrobiłaś?
  -Nie jest aż tak bardzo źle. Naciągnięte więzadło. Parę dni i będzie już lepiej. Na razie muszę mieć to na kolanie i sparować maścią.
  -Ale co ty spadłaś ze sceny czy jak?
  -Tańczyłam....poczułam ból w kolanie i po sprawie.
  -To chyba nie był dobry pomysł z tymi butami. Może lepiej gdybyś tańczyła w swoich kozakach. Tam przynajmniej masz jakąś ochronę, usztywnienie, bo te buty takie są...a te.....
  -To nie jest wina butów!
  -W takim razie wcześniej cię już bolało co nie?-zadaje mi pytanie Justyna

Milczałam.

  -Dziewczyno czemu wcześniej o tym nam nie powiedziałaś?!-denerwuje się i siada naprzeciwko mnie.
  -Myślałam, że to tylko chwilowe. Poza tym dwa występy i z powrotem przerwa, bo miałam lecieć....a teraz......
  -Chłopaki wiedzą?-pyta Malwina.
  -No co ty! Jeszcze na razie nie chcę ich martwić. I ty też Łukaszowi nie powiesz! Jak będzie nie dobrze dzień przed zadzwonię do Oskara i powiem co się stało.

Siedziały ze mną cały dzień. Malwina codziennie mnie odwiedzała. Poinformowała Kamila który także stawił się w mieszkaniu Justyny. Starałam się chodzić bez kul, ale potem doszłam do wniosku, że lepiej może na razie nie próbować chodzić samodzielnie, bo jeszcze pogorszę wszystko. Gdy zostałam w mieszkaniu sama zdjęłam stabilizator i powoli szłam. Kolano nieco bolało, ale kulejąc i mocno nie stając na nogę człapałam. Upadłam wtedy i żałowałam, że zdjęłam te cholerstwo. Z powrotem wciągnęłam to na nogę i chwyciłam za telefon.

  -Już czas-powiedział do siebie i wybrałam numer do Oskara. Bałam się. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Po dwóch sygnałach usłyszałam w słuchawce jego radosny głos.


                                          ___________________________________

Dramaturgii trochę jest. A chłopcy tak się starali by ją przekonać. Udało się, a teraz.....no właśnie co teraz? Cieszę się, że komentujecie. Naprawdę to pomaga (wiedzą o tym ci co sami piszą :)) Ostatnio miałam jakieś takie chwile słabości i miałam zamiar przestać to pisać, bo wydawało mi się, że nie ma sensu...
Już jutro mecz. Nie mogę się doczekać :) Dzisiaj odbył się trening na narodowym. Oglądałam zdjęcia i filmiki. Widziałyście? Ignaczak walił hasłami :D Zibi i jego okularki :) Jestem ciekawa czy wypali ten mecz na stadionie na MŚ 2014.
Oczywiście nie można nie wspomnieć (chyba każdy to widział) Andreę w akcji w trakcie wywiadu z Winiarem. Nie mogłam opanować śmiechu :D

OSTATNIEJ CHWILI! Igła nie zagra w obu meczach przeciwko Brazylii :( Moja reakcja gdy to przeczytałam. Czyli obstawiam, że będzie taki sam skład jak na pierwszym meczu z Serbią. Szkoda :( Brak też Kosoka :(

3 komentarze:

  1. Noo to znowu się porobiło... ;/ pojedzie czy nie?

    Zamiast się uczyć angielskiego siedzę i czytam kolejny rozdział no :P

    Widziałam wszystkie te filmiki i wywiady :D Komentarz Zbyszka o wodzie w piwnicy i śpiew Igły wymiatają! A trener skupia na sobie całą uwagę na tym filmiku chyba hahaha

    25532676- jeśli używasz jeszcze czegoś takiego jak gg, napisz do mnie i się skontaktujemy, żebym mogła Ci wysłać te karty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A szkoda tej kontuzji..no ale miejmy nadzieje, ze Marta dojedzie do chlopakow pozniej i wszystko sie ulozy..no i ze ta kontuzja nie bedzie sie ciagnela.
    JAK TO IGLA NIE ZAGRA Z BRAZYLIA?! :(( No ale mamu jeszcze Pawla, ktory na pewno da z siebie wszystko, zreszta jak cala nasza druzyna :D
    Do jutra! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiem, że Marta kocha taniec, ale powinna powiedzieć, że coś ją boli. Miała jednak dużo szczęścia, że okazało się, że to nic poważnego. Niedawno sama leczyła podobną kontuzję i jak się człowiek przyzwyczai to normalnie można chodzić, więc mam nadzieję, że pojedzie :D

    OdpowiedzUsuń