sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 57





Wciąż szukałam pewnej postaci którą widziałam ze sceny. Gdy zauważyłam ją pokazałam na nią palcem.

  -Wybieram tą osobę.

Wszyscy spojrzeli na nią, a potem zaczęli się śmiać. Był to facet, szczupły czarne krótkie włosy, klejący się do innych facetów.

  -O nie!! Nie ma mowy! Nie będę podrywał geja!!
  -Co poddajesz się?-zapytałam widząc jaki jest wściekły.
  -Chyba śnisz!-rzucił i poszedł w stronę chłopaka.
  -Idę zamówić  coś do picia. Niezły spektakl będzie. -rzucił Ignaczak.

Podeszliśmy żeby widzieć ich lepiej. Chłopka lepił się do Zibiego. Obmacywał go po pośladkach. Nasz siatkarz trzymał dłonie na jego ramionach.

  -Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam!-powiedział Kurek i zgiął się wpół ze śmiechu. Ja również trzymałam się za brzuch.
  -Patrzcie oni zaraz się pocałują!-powiedział Jarski.

Od razu wzrok każdego powędrował w tamtą stronę. Już ten facet zbliżał usta do warg Zbyszka.

  -Nie boisz się, że przegrasz?-zapytał mnie Pit.
  -Nie przegram-odpowiedziałam spokojnie uśmiechając się  i widząc jak atakujący odpycha chłopaka i ucieka od niego.
  -Brawo Marta!-krzyknął Pit i przybił mi piątkę.

Podszedł do nas zdenerwowany Zibi.

  -Niech cię huj strzeli!-krzyknął tykając mnie palcem.
  -Miałeś rację, żadna......przepraszam żadny.. przepraszam nikt po prostu nie oprze się twojemu urokowi.
  -Pożałujesz tego!
  -Chyba ty. Czeka się kara!

Ja już wiedziałam nawet jaka.

  -Ale jaka dowiesz się dopiero rano. Szykuj się...o 13:00 wyruszamy w miasto.-dodałam pijąc drinka.

Spojrzała na mnie tylko i zniknął. Wyciągnęłam po chwili Bartka do tańca. Cała  noc tańczyłam z chłopakami. Nie bardzo widziało im się, abym tańczyła z jakimś obcym więc tylko zmieniali się. Udało mi się jednak wymknąć i poznać innych facetów w tym klubie. Wielu z nich proponowało mi randkę, numer telefonu..jeden nawet szybki numerek w toalecie.
Pijani po drugiej wróciliśmy do hotelu. Nie zamierzaliśmy iść spać jeszcze. Władowaliśmy się do pokoju Bartka i tam dalej piliśmy wygłupiając się w pokoju.

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Ta jasność w pokoju oślepiała mnie. Było mi nieco ciasno. Uchyliłam lekko prawe oko. Zobaczyłam śpiącego Bartka....super....po drugiej stronie Kubi.  Podniosłam się opierając na łokciu. Na podłodze znajdowały się butelki i siatkarze. Nie pamiętam tego co robiliśmy po przyjściu tutaj. Miałam zamiar wstać, ale moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Obróciłam się na bok i przytuliłam do Bartka.

  -Która godzina?-zapytał.
  -Nie ma pojęcia.

Z wielkim trudem wstaliśmy wszyscy i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Zimny prysznic nieco postawił mnie na nogi. Wskoczyłam w spódniczkę i balerinki. Z wielkim kacem zeszliśmy na śniadanie. Jak dobrze, że chłopaki nie grają meczy, bo nie wiem jakby wyszli na boisko. Wypiłam chyba ze 2 szklanki wody i zjadłam jabłko. Było mi niedobrze jak patrzyłam na jedzenie. Poinformowałam chłopaków, że jak chcą to mogą iść ze mną i Bartmanem....a raczej to jest wskazane, bo nie wiem czy któreś z nas wróci potem do hotelu. Zaciągnęłam połowę reprezentacji do wielkiego centrum handlowego.

  -Proszę cię. To ma być moja kara?-zapytał Zibi wskazując na sklepiki. -Mam być twoim tragarzem?
  -To żeś sobie wymyślił.....to nie byłaby dla ciebie kara....chodźcie ze mną...

 W końcu stanęliśmy pod jednym ze sklepików.

  -Sex shop?-zapytał czytając nazwę Pit.
  -Tak. Wchodzicie czy nie?
  -Jasne.

Widziałam, że nie mieli pojęcia co kombinuje, a mi to sprawiało większą radochę. Wpadłam na to dzięki Kubiakowi.  Podeszłam do ekspedientki  Spojrzała wpierw na mnie a potem na chłopaków. Chyba niecodziennie zdarza się, aby dziewczyna przyszła tu z taką obstawą. Roześmiałam się patrząc na chłopaków którzy coraz podnosili to nowe gadżety które mogą przydać się w łóżku. Przez chwile rozmawiałam z nią pytając się o rzeczy które by mi się przydały. Podeszła do jednego z wieszaków przynosząc mi strój.

  -Bartman chodź tu!-odwróciłam się krzycząc. Odkładał właśnie wibrator na półkę. Podszedł i stanął obok. -wejdziesz w to?-zapytałam rozkładając ten strój składający się z kilku paseczków.
  -Chyba śnisz!
  -Za mały?-zapytałam spoglądając na niego.
  -Nie! Ale w życiu tego nie założę! Powaliło cię!
  -To nie! W takim razie już szykować trzeba tabliczki! Mam kilka fajnych haseł.

Widziałam jak rezygnował.

  -Nie będę latał w tym na golasa.
  -Chcesz coś pod spód do tego?.....ale wtedy nie będzie takiej frajdy.
  -Chcesz by dzieci się wystraszyły?-zapytał
  -Masz rację nie chcę pogorszyć psychiki niewinnych dzieci.......Różowe leginsy dostanę?-zapytałam kasjerkę. Po chwili przynosi mi to o co poprosiłam.
  -Będą na ciebie dobre? Wejdziesz w nie?

Chłopaki słysząc to podeszli i zaczęli nabijać się z Bartmana. Biedak spalił buraka.

  -Tak-odpowiedział cicho. Zapłaciłam za rzeczy i wyszliśmy stamtąd  Lecz jednak to nie był koniec zakupów. Wjechaliśmy schodami na samą górę i skierowaliśmy się do sklepu z przebraniami. Sama wybrałam mu perukę i okulary. Całe zakupy wręczyłam mu wskazując łazienkę.

  -A teraz idź i to załóż.
  -No chyba żartujesz!
  -Nie tym razem skarbie. Idź!...mam nadzieję, że wiesz co do czego służy.

Wyrwał mi torby z ręki i wszedł do męskiej.

  -Co ty Marta kombinujesz?-zapytał Ignaczak.
  -Mam nadzieję, że masz ze sobą kamerę, bo ten widok trzeba uwiecznić.

Staliśmy czekając na niego. W końcu wyszedł, a my nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać. Ludzie oglądali się na nas. Kosok kucał pod ścianą, chowając twarz w dłoniach. Kurek nie mógł wytrzymać i odwrócił się tyłem by powstrzymać śmiech.

  -Do twarzy ci w tych kolorach-powiedziałam ocierając z policzka łzy.
  -Nie mogłaś wybrać czegoś lepszego?! To cholerstwo wżyna mi się w dupę.
  -Nie mogłam....chłopaki ogarnijcie się i idziemy.
  -Gdzie?!-zapytał Zibi.
  -To dopiero początek twojej kary.
  -Nie mam mowy. Ja nigdzie w tym nie wyjdę. Przecież wyglądam jak pajac ,jak jakiś pedzio. Różowe leginsy, zielony strój Borata, czarna peruka i okulary w kształcie gwiazdek!
  -Nie gadaj tyle. Idziemy.

I ruszyli wszyscy za mną. Ludzie oglądali się za Bartmanem. Weszliśmy w same centrum miasta. Był tam największy tłok. Znalazłam na mapie wcześniej jedną z najdłuższych ulic Toronto. Na skrzyżowaniu zatrzymaliśmy się.

  -Dobra Bartman......widzisz tamten budynek.....-wskazałam mu palcem.
  -Nie.
  -I dobrze. Właśnie tam masz dojść....Misiek torba!-krzyknęłam, a on podał mi ją. Ze środka wyciągnęłam ich sławnego boomboxa.-Masz! Kolejny element....ostatnio chciałeś bym ja ci zatańczyła no nie? Teraz ty zrobisz to też.....nagranych jest 8 piosenek....różna prędkość, hip hop, coś energicznego, zmysłowego.....
  -I?
  -I idąc zmierzając tam masz tańczyć zgodnie z melodią.
  -Ciebie chyba słoneczko przygrzało.
  -Z tego co wiem to ciebie ostatnio.-dogryzłam mu.
  -I jak dojdę to co?
  -To czeka nas jeszcze podróż metrem. Stamtąd bliżej będziemy mieć do hotelu.
  -To koniec będzie?-zapytał
  -Tak.....W takim razie możesz zaczynać.

Krzysio włączył swoją kamerę idąc dużo wcześniej niż Bartman. My szliśmy albo przed nim, albo  za nim. Kręcił tyłeczkiem gdy poleciała waka-waka Shakiry. Zaczepiał ludzi zachęcając do tańca. Żadne z nas nie mogło wytrzymać tego widoku. Ludzie kręcili telefonami Bartmana, robili mu zdjęcia  śmiali się przede wszystkim. W  tym szarym mieście wyróżniał się idąc w tym stroju. Gdy zobaczyłam odpowiedni budynek wskazałam na niego, a Bartman uśmiechnął się z taką ulgą. Jak doszedł nie mogliśmy wytrzymać i znów wpół zgięci nabijaliśmy się z niego.

  -Krzysiu mam nadzieję, że nakręciłeś wszystko?-zapytałam.
  -Oczywiście, że tak. To będzie najlepszy filmik na poprawę humoru.
  -Masz rację.

Gdy reszta grupy doszła do nas ruszyliśmy w kierunku metra. W środku ludzi dziwnie spoglądali na Bartmana. Odsunęliśmy się od niego, bo chłopaki powiedzieli, że wstyd im stać obok niego.

  -Ignaczak da się sterować tym radyjkiem z odległości?-zapytałam.
  -No jasne!-sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął pęk kluczy. -Tym pilocikiem możesz-i dał mi breloczek. Nakierowałam urządzeniem na sprzęt stojący obok Zbyszka. Gdy zaczęło grać zdziwił się, a ja dałam znak, że ma dalej tańczyć. Przejechał tylko palcem po szyi dając mi do zrozumienia, że już nie żyję. Zaczął tańczyć, porywając przy okazji do tańca jakąś dziewczynę. Biedna i wystraszona wybiegła na najbliższej stacji. My poruszaliśmy się dalej. Wysiedliśmy dopiero później  Śmialiśmy się z Bartmana gdy nagle zauważyłam jak jakaś dziewczyna stoi obok policjantów wskazując na Zibiego. Podziękowali jej i zmierzali w naszym kierunku.

  -Chłopaki w nogi!-krzyknęłam i zaczęliśmy biec.

Odruchowo złapałam osobę stojącą najbliżej mnie za rękę. Pech chciał, że był to Zbyszek. Szybko wybiegliśmy z podziemi wtapiając się trochę w lud.

  -Rozdzielamy się!-krzyknął Kosa.

Pociągnęłam atakującego w lewo wbiegając w jakąś uliczkę.  Przycisnęłam go do ściany zakrywając całym swoim ciałem jego strój. Jak tylko zauważyłam, że przebiegli odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

  -Ale by było gdyby nas złapali-powiedział chłopak ściągając okulary i perukę.
  -No....dostałbyś ty....potem wsypał i mnie. I skończyłoby się.
  -Nie wsypałbym cię.-odpowiedział
  -Żartujesz?!-zapytałam przestając się uśmiechać. To był dla mnie szok.
  -No co?
  -Powinieneś powiedzieć, że to ja ci kazałam się tak ubrać i tańczyć na mieście, a potem w metrze.
  -Ale przegrałem zakład.
  -Trudno....jak myślisz możemy już iść czy rozesłali twój portret do wszystkich jednostek?-zapytałam patrząc na uśmiechającego się chłopaka.
  -Pewnie podali, że grasuje tu taki klaun.
  -Oj tam klaun.....bardzo dobrze ci szło-stwierdziłam.
  -Wiem....ma się te ruchy-i zakręcił biodrami.
  -Dobra starczy tego dobrego.....Ściągaj ten strój.
  -Co?
  -No chyba wolisz iść przez miasto w samych leginsach niż tym czymś żółtym. Od razu byś rzucał się w oczy.

Zrobił to co powiedziałam. Wszystkie rzeczy wrzuciłam do torby. Zbliżyliśmy się do rogu budynku rozglądając czy aby przypadkiem nie ma tu jakiegoś patrolu. Cisza.

  -Chodź!-powiedziałam łapiąc go za rękę.

Spokojnie szliśmy ulicą udając parę. Dziewczyny oglądały się za chłopakiem. On też nie stronił od uśmieszków do nich.

  -Debil!-wycedziłam przez zęby.
  -Odezwała się nie debilka-odpowiedział mi.

Nie mogłam doczekać się kiedy dojdziemy w końcu do naszego hotelu. Jak tylko przekroczyliśmy jego próg uwolniłam się od Zibiego. Wsiedliśmy od razu do windy i wjechaliśmy na nasze piętro. Wyszliśmy widząc chłopaków na korytarzu.

  -Już myśleliśmy, że was złapali!-powiedział Pit wstając z podłogi.
  -Nie złapali.-odpowiedziałam podchodząc do nich.

Siatkarze którzy nie byli z nami, a zobaczyli Bartmana nie mogli powstrzymać się od śmiechu.

  -Guma to i tak nic. Żebyś ty go widział wcześniej w peruce, okularach ..-odpięłam torbę wyciągając z niej ten strój Bartmana-i tym....wierz mi Igła musi ci pokazać jak on tańczył....założę się, że nic tego nie przebije....od dziś....mam nadzieję  że bardzo rzadko będziemy to włączać po przegranym meczu....mówię ci poprawa humoru gwarantowana.
  -Skoro Marta tak mówisz to tak było.-odpowiada rozgrywający.
  -Tak....Ignaczak i od razu mówię, że chcę kopię.
  -Nie ma sprawy.-mówi libero.

Paru chłopaków również się zgłosiło.

  -Ej! A czy ja pozwoliłem na na rozpowszechnianie wideo z moją osobą?!-zapytał Bartman.- w ogóle czy pozwoliłem aby mnie nagrywać?!
  -Nie masz tu nic do gadania Zibi-odpowiedziałam.

Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Kolejny dzień zleciał nam na zwiedzeniu Kanady, zobaczeniu wodospadu Niagara. Zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Musieliśmy się spakować, bo o 13:00 mamy samolot do Polski. I 3 dni wolnego nas czekają. Nareszcie spotkam się z dziewczynami i najważniejsze co to to, że wrócę do tańca....i planuje zapisać się na prawko. Mam już znaleziony nawet ośrodek w Łodzi, bo stamtąd będę mieć bliżej ze Spały w której spędzam dużo czasu. Jak tylko wrócę to zadzwonię i dowiem kiedy mogę się zapisać. Noc minęła spokojnie. O 9.00 wszyscy już byliśmy po śniadaniu. Znosiliśmy rzeczy do autokaru który powiózł nas wprost na lotnisko. Znów ta zmiana czasowa. W Warszawie byliśmy o godzinie 4:00. Stamtąd wraz z Wiśnią, Ruckiem i Gumą zabraliśmy się do Kędzierzyna z dziewczyną Łukasza. Oparłam głowę o ramię Michała i usnęłam. Obudzili mnie jak zajechaliśmy już do Kędzierzyna. Zatrzymałam się u Łukasza. Wszyscy byliśmy padnięci. Od razu położyliśmy się do łóżek. Spaliśmy tak do 15:00. Ciężko będzie nam się przestawić znów. Założyłam kapcie i powędrowałam do kuchni. Przy stole siedziała już Malwina.

  -Hej-powiedziałem.
  -No hej. Jak tam się spało?
  -Dobrze...ale ta zmiana czasowa to masakra jakaś. Łukasz jeszcze śpi?
  -No.

Usiadłam, a przyjaciółka postawiła przede mną talerz z obiadem, a dla mnie śniadaniem.

  -Mam coś dla ciebie.
  -Tak?-zapytałam patrząc jak przyjaciółka wstaje, a po chwili kładzie przede mną


                                ___________________________

Chyba coraz bardziej robię się przewidywalna  Bez problemu zgadłyście, że to będzie chłopak. No cóż....mam nadzieję, że to nie jest jakiś znak by skończyć opowiadanie :p
Dobra to teraz możecie zgadywać co Malwina położyła przed Martą, bo coraz lepiej wam to idzie ;)

Do jutra :) Rozdział raczej pojawi się po meczu ( wierzę, że wygranym i to najlepiej 3:0) żebyście długo nie musiały czekać :p 

7 komentarzy:

  1. tutaj bez spamu :D
    hmm może jakiś list albo wiadomość od Patryka?
    nie waż mi się kończyć! :D
    do jutra :*

    OdpowiedzUsuń
  2. list od Patryka !
    Nela

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak ja się uśmiała. Nawet nie wiesz jak ja chciałabym zobaczyć ten filmik, jednak zostaje mi tylko moja wyobraźnia.
    Marta jest świetna. Jej pomysł od początku do końca genialny.
    A co do tego co Malwina położyła nie mam pojęcia może jakaś wiadomość od Patryka. Nie mam zielonego pojęcia :D
    Jutro mecz o życie, więc lepiej niech wygrają.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha! Rozdział genialny! ;p
    Leże i nie wstaję. Chciałabym widzieć na żywo Bartmana w takich fajnych slipkach. Pewnie ludzie na ulicach mieli z niego niezłą polewkę. Brawo Marta za taki wspaniały pomysł! ;D
    Szczerze to nie mam zielonego pojęcia co może mieć dla Marty, Malwina. Kompletnie nie wiem.
    Święte słowa! 3:0 i do domu. ;D
    Pozdrawiam ciepło. :*
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  5. To żaden znak do kończenia ! Hahaha ;D Świetny rozdział. zobaczyć Bartmana w takim stroju. . Kompletnie nie ma pojęcia co Malwina szykuje dla Marty ;)
    A dzisiaj 3:0 i do domu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No co Ty, nie bylo zadnego znaku, zeby konczyc to opowiadanie! No moze my po prostu....no...jeatesmy inteligentne :D:p Zartuje oczywscie :D
    Swietny rozdzial! Widac, ze wyobraznia niezle Ci pracuje, ale to bardzo dobrze, bo rozdzialy sa ciekawe :D
    Do nastepnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie śpię bo czekam na rozdział :D

    OdpowiedzUsuń