poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 52


"Człowiek broni się przed strachem za pomocą lęku."


Nie mogłam na to patrzeć. Oni są niepoważni czy jak? Tak się wkurzyłam, że podeszłam do nich i spoliczkowałam Bartmana. Nie bardzo mocno, ale tak by się otrząsną.

  -Za co kurwa?!
  -Za to, że przegrywacie!-odwróciłam się i wróciłam do statystyka. Oskar spojrzał na mnie i zaśmiał się. -No co?-zapytałam
  -Nie masz pojęcia jak to wyglądało śmiesznie.
  -I dobrze. Może jakoś otrząsną się trochę wszyscy, bo jak będzie trzeba to każdemu tak przyłożę.
  -Ty to dziewczyno masz jaja!-stwierdził i wróciliśmy do dalszej analizy. Udało się nam wygrać seta przez co doprowadziliśmy do tie-breaka. Niestety nie poszło po naszej myśli i przegraliśmy z Finlandią. Nie chciało mi się w to wierzyć. Jednak nie był to koniec świata. W takich różnych nastrojach wsiedliśmy do autokaru i z powrotem do hotelu. Padliśmy bardzo szybko. Ja byłam zmęczona, ale wiedziałam że mam dużo pracy. Jutro ostatni nasz przeciwnik. Tym razem mecz o 12:00. Może to i nawet lepiej. Poszłam do pokoju Oskara i tam razem pracowaliśmy aż do 2:00. Wróciłam do siebie i położyłam się spać. Nawet nie wiem ile spałam, bo nagle do pokoju ktoś zastukał i kazał wyjść w tej chwili na korytarz. Aha jakieś zebranie. Wstałam ledwo widząc na oczy. Stanęłam na korytarzu opierając się czołem o ścianę. Widziałam jak chłopaki wychodzili ze swoich pokoi. Mniej więcej wyglądali tak jak ja.

  -Która jest tak właściwie godzina?-zapytałam
  -6:30-odezwał się jakiś z siatkarzy, ale nie wiedziałam który.

Gdy trener stanął już i patrzył na nas odwróciłam się przodem do niego. O spoglądał na mnie.

  -Marta mogłaś chociaż założyć coś na siebie-dodał.
  -Trenerze nago nie jestem. Mam na sobie majtki i koszulkę. Poza tym nie moja wina, że musiałam wyjść natychmiast. Nie miałam na to czasu...a tym bardziej głowy.
  -Dobrze. Mam dla was wiadomość.
  -Niech tylko będzie to coś ważnego...-powiedział Ignaczak stojący tuż obok.
  -Niestety....albo i stety, ale nie gramy dzisiaj meczu.
  -Co?!-krzyknęli wszyscy. Od razu minęło zmęczenie i senność.
  -Po prostu coś z salą w której mamy grać jest nie tak. Żadna z innych nie spełnia wymagań. Muszę w takim razie uporać się z problemami i mamy dwa dni przerwy.
  -Hura!!-krzyknął Kurek.
  -W takim razie możecie dziś odpocząć, a jutro o 15:00 trening na siłowni.....to już koniec. Możecie iść dalej spać.

Odwrócił się i poszedł. Sami nie mogliśmy uwierzyć w to co usłyszeliśmy.

  -No to co bawimy się dzisiaj prawda chłopaki?-zapytał Ignaczak.

Głośno kaszlnęłam, przez co zwrócili na mnie uwagę.

  -No i dziewczyno.-poprawił się Krzyś.
  -Właśnie.
  -Ja tam proponuję wpierw na basenik skoczyć-odzywa się Kubiak.

Przyznaję jak na tą godzinę było ładnie, więc zapewne później też tak będzie. Ja przystanęłam na ten pomysł. Do godziny 9:00 nudziłam się bardzo. Potem wskoczyłam w strój kąpielowy i sukienkę. Na nogi wsunęłam japonki. Wpierw zanim to zeszłam na śniadanie. Szybki i lekki posiłek, a potem słońce i woda. Zabrałam swoją torbę z pokoju. Na korytarzu minęłam się z Giovannim. Zatrzymał mnie.

  -Proszę-powiedział wręczając mi jakąś kartkę. Spojrzałam na nią i zauważyłam parę obrazków ćwiczącego człowieczka i jakieś liczby.
  -Co to?-zapytałam
  -Twój plan treningowy.
  -Chyba coś ci się pomyliło-zszokowana powiedziałam-... ja mam odpoczywać.
  -To nie są ciężkie ćwiczenia. Chcesz wrócić do tańca? To musisz powoli zacząć z powrotem  No i po drugie musisz nieco wzmocnić swoje kolana.
  -Nie chcę mieć grubych nóg.-odpowiadam.
  -Spokojnie. Na początku bieżnia. Wszystko będzie super. Czasem jakieś nieduże ciężary.....możesz być spokojna. Znam się na tym i wiem co trzeba ci.
  -Ale ja nie o to nie prosiłam.....kto to cię o to poprosił?-zapytałam.
  -Ktoś komu zależy na tobie.-dodał i chciał iść.
  -No proszę powiedz mi-popatrzyłam na niego błagalnie.
  -Przyjaciel.-tym razem nie zdążyłam go zatrzymać i odszedł. Przyjaciel któremu zależy na mnie. Bartek? Jeśli to on to miło z jego strony. Plan schowałam do torebki i zjechałam na parter. Zapytałam w recepcji jak dojść na hotelowy basen. Ruszyłam w tamtym kierunku. Rozłożyłam się na jednym z leżaków. Ściągnęłam sukienkę i założyłam okulary. Słońce było idealne do opalania pomimo że jeszcze wczesna godzina. Niedługo potem miejsce obok zajęli siatkarze. Podniosłam głowę patrząc który to z nich.

  -Bartek mam do ciebie prośbę.-powiedziałam podnosząc się i sięgając do torebki. Wyciągnęłam z niej opakowanie z kremem rzucając w niego.-Wiesz do czego to służy?-zapytałam
  -Wiem.
  -No to  użyj tego teraz na mnie. -uśmiechnął się siadając na moich nogach. Poczułam po chwili zimny krem na plecach  Przyznaję to nie jest przyjemne. Rozsmarowywał mi go bardzo dokładnie. Rozpłynęłam się pod dotykiem jego dłoni. Gdy skończył usiadł obok na leżaku.

  -To teraz ja mam prośbę byś i ty mnie posmarowała.-przygryzłam tylko wargę i podniosłam się.

Chłopaki widząc to zaczęli poruszać brwiami. Nie patrzyłam na nich. Niech robią co chcą. Po skończeniu schowałam krem do torebki i wróciłam na swoje miejsce. Dzisiaj wszyscy odpoczywaliśmy. Za długo nie leżałam, bo zaczęłam się nudzić. Poprawiłam kostium i wskoczyłam do wody. Siatkarze urządzali jakieś zawody na najdłuższe nurkowanie pod wodą. Głupki udawali, że się zanurzają, a biedny Zatorski naprawdę to robił. Jak tylko widzieli, że już ma zamiar się wynurzyć oni chowali się pod wodą. Biedny Pawełek cały czas przegrywał.

  -Ja proponuję rywalizację na skoki -powiedziałam.
  -Chcesz się bawić z nami?-zapytał Igła.
  -A czemu nie....pod warunkiem tylko, że nie będziecie oszukiwać.
  -Nie będziemy-zaśmiali się wszyscy.

W kolejce była trzecia. Wzięłam długi rozbieg i wyskoczyłam w powietrze rozkładając na boki ręce i ramiona.

  -Marta wygrałaś!-krzyknął Guma stojący z kamerą Igły.
  -Guma! Jeszcze nie wszyscy skoczyli!-odezwał się właściciel kamery.
  -To nic. Ale tego nikt nie przebije. Zrobić klatkę stop na filmie i wygląda jakbyś leciała.-odpowiada rozgrywający, a ja podchodzę do niego.
  -Dzięki Paweł.

I rzeczywiście po werdykcie została ogłoszona moja wygrana. Ja tam cieszyłam się z tak wspaniałej zabawy. Zmęczona nieco położyłam się na leżak.

  -Masz.-słyszę obok męski głos. Patrzę w kierunku z którego dochodzi głos.
  -Dzięki-biorę od Jarosza szklankę i od razu pochłaniam napój. Siada obok. Chłopaki schodzą się i zaczynają żartować.
  -Mam do ciebie pytanie?-zapytał Kuba, a ja popatrzyłam na niego.
  -No dawaj.
  -Ty boisz się czegoś?-zamurowało mnie. Przyglądałam się mu czekając, aż może dokończy, ale przynajmniej wytłumaczy mi te dziwne pytanie. Lecz on milczał.
  -Kuba nie rozumiem twojego pytania.
  -No czy ty boisz się czegoś? Jak patrzę na ciebie to sądzę, że nie ma takiej rzeczy. Potrafisz skopać chłopaka, jak mogłabyś to i biła się z dziewczyną...jesteś silna....no po prostu brak słów.
  -Oj tam Kuba. Cały czas będziecie mi wypominać te pobicie Zbyszka?...było minęło....z Aśką też się policzyłam.
  -Przepraszam, ale to strasznie utkwiło każdemu w pamięci.
  -Jak każdy mam jakieś lęki...fobie...coś czego się boję. Nie ma ludzi którzy nie boją się niczego.
  -A czego ty się boisz?-zapytał, a ja dopiłam napój. Nie bardzo chciałam o tym mówić. Po pierwsze mogliby to później wykorzystać przeciwko mnie, po drugie nie mam ochoty wracać do tej historii. Wciąż widzę wzrok chłopaka. Czeka chyba aż mu powiem.
  -Ja  boję się pszczół-zaczął.-Mam taki lęk od dzieciństwa. Gdy je widzę po prostu ręce aż mi się trzęsą.-słuchałam go i westchnęłam głośno.
  -Boję się wielu rzeczy. Może nie tak jak inne dziewczyny pająków, robactwa i innych tego typu owadów.....to jest takie bardziej obrzydzenie do nich. Widząc jakiegoś karalucha nie wskoczę na łóżku i zacznę wołać kogoś by go zabił. Po prostu wezmę kapcia i go trzasnę..... Mam za to lęk przed wysokimi karuzelami.
  -Jak to?
  -No po prostu......wytłumaczę tak. Lecieć samolotem ani trochę się nie boję, wyjść na balkon na 20 piętrze też nie....ale gdybym miała wjechać jakąś karuzelą na 20 czy 30 metrów...nie wiem jak liczone są te odległości...ale po prostu boję się cholernie. Mam bóle brzucha, pocę się, trzęsą mi się ręce.
  -Ale co takiego jest? Nie masz przecież lęku wysokości.
  -No nie. Sama ta machina......że mogłoby coś się stać, że miałabym spadać.....o np. na bungee też nie skoczę. Prędzej zawału dostanę niż to zrobię.
  -Aha. Czegoś jeszcze się boisz?

Spuściłam głowę i mocno zacisnęłam dłonie w pięści. Sama nie wiem czy powinnam mu o tym powiedzieć.

  -Burzy się boję-wypaliłam szybko. Miałam nadzieję może, że nie dosłyszy.
  -Jest wiele osób które mają strach przed zjawiskami pogodowymi.
  -Ty nic nie rozumiesz Kuba. To nie jest tak, że jak większość schowam się pod kołdrę, słuchawki w uszy i przeczekam....ja mam panicznego stracha. Krzyczę rozumiesz. Boję się.
  -Aż tak?
  -Kiedyś byliśmy z rodzicami u dziadków. Nie pamiętam ile miałam wtedy lat....10 może 11. Błyskało się wtedy. Moja siostra już spała, a ja wstałam i podeszłam do okna. Niebo aż jasne się zrobiło, a jako dziecko byłam ciekawa. Stałam i patrzyłam na błyskawice. Wcześniej to było fantastyczne dopóki.....-zamilkłam i wytarłam z policzka łzę. Poczułam w tym samym momencie dłoń chłopaka na ramieniu.
  -Nie musisz kończyć jeśli nie chcesz.
  -Jak już zaczęłam to dopowiem.....no więc fajne to było dopóki piorun nie uderzył w stodołę. Widziałam to wszystko. Jak natychmiastowo stanęła w płomieniach. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Do tej pory pamiętam ten ogromny huk.
  -Ktoś był w środku?-zapytał.
  -Tak.-widziałam jak w jednej chwili zmienił mu się wyraz twarzy. Głośno przełknął ślinę. Bał się zapytać o to. Uśmiechnęłam się przez co on poczuł się chyba bardzo zdezorientowany. -Krowa tam była na szczęście tylko.-i słyszę głośne wypuszczenie powietrza przez niego.
  -Już wystraszyłem się, że jakiś człowiek tam był.
  -Na szczęście nie. Wiadomo spore straty w rolnictwie, ale dziadkowie cieszyli się, że nikogo z rodziny nie było tam.....i właśnie dlatego tak bardzo boję się. Krzyczę gdy słyszę grzmoty.... zazwyczaj przez sen to jest. Rodzice mówili, że nie raz wystraszyłam ich tak. Budziłam się cała oblana potem i nie mogłam zasnąć dopóki ktoś nie był obok mnie.
  -A teraz jak jest?-zapytał
  -Na razie na szczęście nie słyszałam tego jeszcze. Jak jestem sama to zakładam słuchawki, opaskę na oczy i chowam się w najbardziej zamkniętym miejscu typu łazienka.....raz nawet wlazłam pod łóżko. Ale staram się jakoś opanować to wszystko.
  -Przepraszam, że w ogóle zacząłem ten temat.
  -Nic się nie stało Kuba. Miło mi, że myślisz o mnie w takim świetle. Przykro mi, że może cię rozczarowałam....ja jednak też mam wady i słabości.
  -To normalne Marta....i wcale powiem ci, że mnie nie rozczarowałaś. Podziwiam cię nadal.
  -Dzięki wielkie.

Nie mam pojęcia czy chłopaki to słyszeli czy nie. Nie jest to jakaś prywatna sprawa. Każdy czegoś się boi. Zebraliśmy się po jakiejś godzince i wróciliśmy do budynku. Przebrani i wypoczęci zeszliśmy na obiad. W drodze powrotnej gdy już miałam wejść do pokoju poczułam silny uścisk na nadgarstku. Wystarczy, że spojrzałam na łapę. Podążałam wzrokiem po całej długości ręki, aż doszłam do przedramienia na którym widniał charakterystyczny cytat.

  -Czego ode mnie chcesz?-zapytałam wyrywając swoją rękę i odsuwając się od niego.
  -Idziesz z nami przejść się po mieście?...zwiedzimy, trochę się zabawimy.
  -Ty mi to proponujesz?-z nutką drwiny zapytałam.
  -No tak, a co? To źle, że próbuje zakopać topór wojenny?
  -Topór? Chciałeś chyba powiedzieć wielkie działo.
  -No dobra nazywaj to jak chcesz, ale po prostu z grzeczności zapytałem.
  -A ja z grzecznością zgodzę się.-żałuję, że teraz ktoś nie mógł uwiecznić jego miny. Oczywiście nie mam najmniejszego zamiaru zakopywać nic, a nawet wręcz przeciwnie podsycić to.
  -Jednak jest jeden warunek-powiedział.
  -Bartman odpuść!-gdzieś zza pleców chłopaka dobiegł mnie głos. Oboje spojrzeliśmy na Jarosza i Bartka.
  -Zamierzasz się wycofać?-zapytał mnie nie zwracając kompletnie uwagi na to co przed chwilą powiedzieli jego koledzy.
  -Ani mi się śni....ale powiedz mi tylko o co chodzi.
  -O to, że idziemy w miasto i nie możesz wycofać się z tego......zazwyczaj stawiamy sobie pewne wyzwania i jak nie zrobisz czegoś to masz karę którą wymyślamy.
  -Ja też będę mogła to zrobić?-spytałam, a w głowie miałam pełno pomysłów jak zrobić coś aby upokorzyć chłopaka.
  -Jak tylko wygrasz ze mną zakład to tak.
  -W takim razie idziemy-szczęśliwa odpowiadam.
  -Więc idź się szykuj. Za 20 minut spotykamy się przed hotelem.
  -Dobra.-i zniknęłam za drzwiami pokoju.

Najgorsze, że nie miałam pojęcia gdzie idziemy. Znając ich to zapewne nie będzie to miejsce w których szpilki zdadzą egzamin. Zostały mi więc trampki  I teraz zdecydowanie było łatwiej. Do tego dżinsy i koszulka. Związałam włosy i chwyciłam klucze wraz z komórką. Zamknęłam pokój i zeszłam na dół. Z dala zauważyłam paru siatkarzy. Podeszłam do nich i zaczęłam wypytywać mając nadzieję, że powiedzą mi co nieco o tym co kombinuje Zibi. Lecz oni cisza, bo sami nic nie wiedzieli. Gdy zebraliśmy się już wszyscy ruszyliśmy w miasto. Po drodze gadałam sobie z Bartkiem. Naprawdę coraz bardziej go lubiłam. Nawet nie zorientowałam się kiedy zatrzymaliśmy się. Dopiero teraz zaczęłam kontaktować gdzie jesteśmy. Od razu poczułam jak jest mi słabo. Pewnie byłam blada jak ściana.

  -No i jesteśmy na miejscu!-odezwał się ten dupek spoglądając na mnie z tym swoim uśmieszkiem na ustach.-zaczynamy zabawę!- i niczym dzieci rozbiegli się. Do mnie podszedł samo on. -A dla ciebie kochaniutka mam pierwszy zakładzik.

                                   __________________________

Przepraszam, że nie dodawałam nic, ale miałam ważną sprawę do załatwienia i nie w głowie mi było pisanie rozdziału. Nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Co myślicie gdzie poszli siatkarze i na czym polegać będzie pierwszy zakład Marty i Zbyszka?
Szkoda, że tak mało z was komentuje :( Pewnie zanudzam już was tą historią.
Mam do was dzisiaj taka prośbę. Chciałabym zobaczyć ile osób czyta to, a nie komentuje. Zrobicie dla mnie to dzisiaj? Po prostu jestem ciekawa. Możecie chyba raz się poświęcić i ujawnić się :) Naprawdę miło by było.

Druga sprawa wraz z koleżanką założyłam bloga na którym znajdują się opowiadania siatkarskie pogrupowane na poszczególnych bohaterów. Zapraszam was tam.

Nowy rozdział także na http://zaczac--od--nowa.blogspot.com/



14 komentarzy:

  1. Myślę, że tak rozmowa Kuby z Martą to nie była od tak sobie. Jeszcze tym bardziej, że wypytał się o jej lęki. Teraz pewnie powiedział o wszystkim Zibiemu, a oni zabrali ją do wesołego miasteczka.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Ten blog też fajna sprawa ;)
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak moglismy sie spodziewac tego po Zbyszku, ze wykorzysta kazda okazje nawet swojego kumpla no ale mam nadzieje ze Marta nie da sie i pokaze Zbyszkowi kto tu rzadzi ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też się wydaję,że zabrali ją do wesołego miasteczka a Jarosz był na spytki wysłany przez Bartmana. I jak ona ma im znowu zaufać jak jej takie numery robią. Może chociaż Kurek nie bral w tym udziału. Nie mogę się doczekać następnego ;)
    Pozdrawiam;D
    Ro Ksi

    OdpowiedzUsuń
  4. wzięli ją do wesołego miasteczka! :D bo Bartman przebrzydła, chytra kreatura usłyszał rozmowę Jarosza z Martą i wszystko uknuł, albo wykorzystał biednego Kojota do swoich niecnych planów. no nic
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. Uwielbiam nowy wygląd bloga! <3
    świetny nagłówek, bardzo mi się podoba :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Stawiam, ze Bartman podsluchal rozmowe Marty z Kuba no i jak to Zbyszek chce pokazac swoja wyzszosc..bedzie za pewne musiala wejsc na jakas karuzele czy cos w tym stylu

    OdpowiedzUsuń
  7. nie zanudzasz nas :)
    opowiadanie jedno z najlepszych !
    jest wiele osób,które czytają a nie zostawiają po sobie śladu.
    pozdrawiam ;*
    n.

    OdpowiedzUsuń
  8. Karuzela jak nic!

    Teraz tylko pytanie: wsiądzie czy nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. JESTEM, CZYTAM, NIE KOMENTUJE
    Nie zanudzasz. Przepraszam, że nie komentuję, ale jakoś nie lubię się ujawniać nie wiem czemu ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez rzadko komentuje pomimo ze sprawdzam kilka razy dziennie czy się pojawił rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam na bieżąco i z niecierpliwością oczekuję nowego rozdziału. Nie komentuję, bo bardzo mi się podoba twoja historia i nic nie zmieniłabym w niej. Mogłabym ją czytać przez cały dzień i noc. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bloga czytam, komentuje bardzoo rzadko :P
    Hmm. . Przewiduję karuzelę :P

    OdpowiedzUsuń
  13. To opowiadanie jest świetne!Ja nie komentuje ale wchodzę tu codziennie i sprawdzam czy jest nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  14. noo ja to samo komentuje bardzo rzadko ale cały czas z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały ! na prawde jest to jeden z dwóch blogów jakie czytam . i jest... zajebisty co tu dużo mowić . pisz dalej ! :** <3

    OdpowiedzUsuń