piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 56


"Je­dyna wol­ność to zwy­cięstwo nad sa­mym sobą."


 -Dlaczego kurwa moje życie nie może być tak spokojne jak ta woda?-zapytałam podnosząc butelkę.
  -Wtedy nie byłabyś tak wyjątkowa.-usłyszałam za sobą głos.

Szybko odwróciłam się. Popatrzyłam na chłopaka. Podszedł siadając obok. Objął mnie ramieniem, a ja ryczałam mu w rękawek.

  -Jak mnie tu znalazłeś? A raczej skąd wiedziałeś, że w ogóle wyszłam?-zapytałam.
  -Widziałem i słyszałem-odpowiedział zakładając za ucho kosmyk włosów.- poza tym wiem co się działo, a przyjaciele nie zostawiają przyjaciół w potrzebie.
  -Dzięki Misiek.....dzięki, że cię tam nie było. Nie potrafiłabym spojrzeć na ciebie....ty mój przyjaciel widzący mnie tak ubraną i wykonującą swoją karę.-głos mi drżał  Sięgnęłam więc po kolejnego papierosa, ale on wyrwał mi go.
  -Nie pal proszę cię.-skoro nie pozwala mi na to chwyciłam za alkohol. To także mi wyrwał. Zdziwiłam się jak zobaczyłam, że sam bierze łyka oddając mi po chwili butelkę.-tak myślałem, że byłaby to niezręczna sytuacja więc nie było mnie mimo iż Bartman nalegał bym się pojawił. Chyba chodziło właśnie o upokorzenie cię.
  -Pewnie, że tak.
  -On lubi to bardzo....ale teraz musisz podnieść głowę do góry i planować zemstę i ja już wiem chyba jaką nawet.

Pojawił się na jego ustach ten uśmieszek. Już zaczynało mi się to podobać.

  -Mamy jeszcze parę dni-dodał.

Posiedzieliśmy chwilę na plaży dopijając wino do końca i wróciliśmy do hotelu. Położyłam się spać. Obudziłam się i wpatrywałam w sufit. Wiem, że gdy chcę pokonać Bartmana nie mogę być słaba. On za każdym razem będę uderzał w moje najsłabsze punkty. Jest ich jeszcze parę, ale nie wygadam się teraz. Zapewne jeszcze nie raz zaciągnie mnie do wesołego miasteczka, a ja po prostu nie wiedząc nic znów wpadnę. Wstałam z łóżka i ubrałam się szybko. Byłam godzina 8:40. Wszyscy zapewne jeszcze śpią. Zabrałam komórkę, pieniądze i wyszłam z pokoju. Przez chwilę spacerowałam po mieście bojąc się tam iść. Zastanawiałam się wciąż czy to jest dobry pomysł. Po godzinie plątania udałam się w kierunku wesołego miasteczka. Mimo iż była wczesna pora było już sporo ludzi. Podeszłam pod atrakcję z której przedwczoraj zwiałam. Ruszyła już pierwsza tura. Ludzie krzyczeli....jednak nie z przerażenia, a ze świetnej zabawy. Może nie jest aż tak źle.

  -Raz się żyje-powiedziałam i skierowałam się w stronę kasy biletowej. Jednak po drodze ktoś zatrzymał mnie za ramię i wyciągnął do mnie dłoń w której trzymał bilet. Uniosłam głowę i zobaczyłam Ignaczaka.

  -Co ty tutaj robisz?......wy wszyscy mnie śledzicie? Niedługo wejdę pod prysznic i zobaczę któregoś z was.
  -Spokojnie na pewno nie mnie. Widziałem jak wychodziłaś. Myślałem,że idziesz na śniadanie, ale wyszłaś z hotelu. Z ciekawości poszedłem za tobą. Chodziłaś przez godzinę bez celu. Miałem wracać już gdy zobaczyłem jaki kierunek obrałaś....no i przyszłaś tutaj....chcesz pokonać strach?-zapytał
  -Chcę, ale boję się bardzo.
  -Czyżby tym powodem dla którego chcesz to zrobić był pewien wkurzający cię siatkarz?
  -Tak! Więcej nie będzie miał szansy mnie wykorzystać, bo nie będę się już bała....chyba.
  -Nie jest strasznie....chodź jedziemy razem. Nie dobrze jest być w takiej chwili samemu.

Stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy aż nas wpuszczą. W końcu to zrobili. Zdjęliśmy buty i zasiedliśmy na fotelach zapinając się. Przypomniał mi się pierwszy raz tutaj. Młody chłopak sprawdzał czy wszyscy dobrze są zapięci.

  -Marta dasz radę!

Uśmiechnęłam się tylko i chwyciłam go mocno za nadgarstek.

  -Proszę państwa..chłopaki oto dowód na to jak kadra potrafi zmienić człowieka-mówił Ignaczak do kamery. Po chwili wycelował ją we mnie.-Oto nasz statystyk który właśnie w tej chwili pokonuje swój strach przed karuzelami. Poprzednim razem się nie odważyła, a dziś jest tutaj ze mną i jak na razie wygląda dobrze, nie krzyczy i nie chce zejść....Marta przywitaj się ze wszystkimi.
  -Hej wszystkim. Zobaczymy czy przeżyję tą jazdę.

Wtedy też karuzela uniosła się do góry.

  -Krzysiek boję się!!! Boję się!-wrzeszczałam. Dobrze, że ludzie mnie nie rozumieli.
  -Będzie dobrze.

Wjechaliśmy na sam szczyt.

  -Otwórz oczy i zobacz jak tu ładnie.

Zrobiłam to o co mnie prosił. Rzeczywiście widok na ludzi i budynki był niesamowity.

  -No i pierwszy etap za nami. Wjechaliśmy na górę. Marta jak na razie trzyma się.....Marta pomachaj tutaj!-zrobiłam to uśmiechając się.

Wtedy też zaczęła się właściwa faza jazdy. Krzyczałam wraz ze wszystkimi ....I powiem, że cholernie mi się podobało. Widziałam jak Igła co jakiś czas włączał kamerę i nagrywał moją reakcję. Nie przeszkadzało mi to w ogóle. Kiedyś jak będę to oglądać przypomnę sobie te wspaniałe chwile. Jednak nie trwało to już długo, bo karuzela zjechała na sam dół zatrzymując się. Dobiegła końca nasza jazda. Niechętnie zeszłam z niej poszukując swoich butów. Oddaliliśmy się. Chłopak zatrzymał mnie.

  -No to Marta udało ci się! Jakie to uczucie zrobić coś czego się bałaś? Pokonałaś strach.
  -To było super. Z chęcią bym przejechała się jeszcze raz.....i jeszcze wiadomość dla pewnego pana mam.....już się nie boję więc straciłeś jeden ze swych haczyków.
  -Ja też się dołączam.....ta pani nie boi się już jeździć.

Wyłączył sprzęt i ruszyliśmy.

  -Dzięki igła. Nie wiem czy sama dałabym radę.
  -Dałabyś....ja to wiem. A że znalazłem się akurat obok to tylko dodałem ci wsparcia.
  -I właśnie dlatego zapraszam cię na największe lody jakie można znaleźć w tym mieście....lub jak wolisz na syte śniadanko w dobrej kawiarence.
  -Lody zdecydowanie przemawiają  do mnie bardziej.
  -I fajnie.

Znaleźliśmy najbliższą lodziarnię. Krzysio zamówił wielki pucharek z 5 gałkami lodów, owoce, posypka, polewa i inne dodatki. Moje zamówienie wyglądało nieco skromniej. Chłopak pochłonął dokładnie cały deser.

  -To może coś do picia chcesz?-zapytałam..
  -Nie dzięki.

Zapłaciłam za wszystko i wróciliśmy do hotelu. Chłopaki przemieszczali się między swoimi pokojami. Gdy tylko zobaczyłam Bartka wskoczyłam na niego mocno się przytulając. Był zaskoczony tym, ale również odwzajemnił uścisk. Nie wiem co takiego było, że to z nim pragnęłam podzielić się tą wiadomością pierwsza. Zeskoczyłam i podeszłam do Bartmana wbijając mu palca w ramię.

  -Już nie masz co mnie straszyć i zakładać się o to czy wejdę na karuzelę czy nie. Zrobiłam to dzisiaj. Byłam tam skąd ostatnio uciekłam.-powiedziałam mu
  -Świetny żart. Nie dam się jednak na to nabrać.
  -Tylko ja nie żartuję.Krzysiek!-krzyknęłam odwracając się by zlokalizować libero.-powiedz temu idiocie co dzisiaj zrobiłam!
  -Wsiadła na karuzelę i wytrzymała do końca....nawet potem chciała jeszcze raz jechać.
  -Czym cię przekupiła Krzysiu?-zapytał. Wtedy też podszedł do niego z kamerą odtwarzając nagranie. Z twarzy Bartmana znikł uśmieszek. Zrobił wielkie oczy jakby nie móc uwierzyć w to co przed chwilą obejrzał. Jak skończyło się Zibi wszedł do pokoju nic nie mówiąc. Teraz jest 1:1. W dzień zostaliśmy zaproszeni do Konsulatu. Normalnie widziałam jak wszyscy byli szczęśliwi.  Siedziałam wraz z Wiśnią który co chwila opowiadał coś śmiesznego. Całą jazdę umilił nam Winiarski śpiewając swoją wersję piosenki Gotye'go. To od Zibiego dowiedzieliśmy się, że ćwiczy bo ma pokaz w konsulach. Nikt nie mógł opanować śmiechu. Ignaczak wyjawił tajemnicę chłopaka, że zamierza wystartować w kolejnej edycji X-fajtersów.

  -Eee Winiar to już nie będziesz grać? Wolisz zrobić karierę muzyczną?-zapytałam przerywając mu występ.
  -Właśnie się tak zastanawiam... Wyobrażam sobie ...ja, światła, scena...-machał rękoma wyobrażając sobie to wszystko
  -I brak publiczności-dogryzł mu Zbyszek siedzący przed nim. Nikt nie mógł pohamować śmiechu. Możdżonka rozbawiło to nawet.
  -Już tam od razu brak....to byłaby próba....nie chciałbym by ktoś usłyszał mój głos...
  -I przestraszył się takiego wycia-dopiekł mu znów ten osobnik.
  -Nie przejmuj się Winiar! Ja tam będę twoją wielką fanką. Oczywiście mam nadzieję, na specjalne Vipowskie miejsca na koncertach.
  -Na pewno Martusiu-odpowiedział.

Gdy dojechaliśmy oparłam głowę na ramieniu Łukasza.

  -Nie chcę tam iść.
  -Spokojnie nie tylko ty wierz mi......ale przynajmniej zjemy sobie.-dodał
  -Naprawdę to mnie nie przekonuje-odpowiedziałam i wstałam, bo Andrea poganiał nas byśmy szybciej wysiadali. Tak nam wszystkim się śpieszyło. Minęłam po drodze Bartka.
  -Wysiadaj!-powiedziałam.
  -Nie! Mam nadzieję, że nie zauważą, że mnie nie będzie.
  -Gdyby to był Igła...choć nie jego od razu zauważą, że nie ma...ale np. Zatorski  Mały cichy  spokojny. Ja zauważę, że go nie ma, kompan z pokoju też, ale trener obudzi się dopiero za jakieś dwie godziny spoglądając  że nie ma z nami Pawła.
  -Jest z nami Zbyszek!-krzyknął Igła.
  -Jest z nami Marta!-odpowiedział Bartek.
  -Jest z nami Bartek!-dodał cichy.
  -Gdzie jest kurwa Paweł?!-zapytali wszyscy jednocześnie.Popukałam się w czoło pokazując im to.
  -Wy to jesteście porządnie stuknięci.

Wysiadłam z autokaru. Gdy staliśmy już wszyscy. Krzyknęłam głośno

  -Jest kurwa Paweł!-większość nie wiedziała o co mi chodzi, a ci co wiedzieli nie mogli powstrzymać śmiechu.

Wynudziliśmy się tam za wszystkie czasy. Chłopaki rzucili się na żarcie jakby głodzili ich. Ja sobie odpoczywałam z Oskarem,a chłopaki rozmawiali z jakimś ważniakami. Autografy,  zdjęcia i inne rzeczy. Na krzesło obok mnie padł Bartek.

  -Jak wrócimy do hotelu wychodzimy wieczorem do jakiegoś klubu, bo chyba na śmierć się zanudzę.
  -Zgadzam się. Powiedz tylko o której.
  -Gdzieś koło 21:00.
  -Spoko.

O 18:00 wróciliśmy do hotelu. Padłam na łóżko zmęczona od nic nierobienia. Zasnęłam. Obudziłam się jak było parę minut po 20:00. Zerwałam się i wbiegłam do łazienki pod prysznic. Potem szybki makijaż, włosy i coś do ubrania. Zdecydowałam się na krótką obcisłą czarną sukienkę i szpilki. Kolano już nie bolało...poza tym chciałam ładnie wyglądać. Nie chcąc stukać obcasami wzięłam je w dłoń i wybiegłam z pokoju wprost do windy do której właśnie wsiadali Pit i Kosa. Przytrzymali drzwi widząc, że biegnę w ich stronę. Wsiadłam zakładając na siebie buty. Poprawiłam sukienkę która nieco podciągnęła się do góry.

  -A ty nie powinnaś jeszcze oszczędzać nogi?-zapytał Grzesiek
  -A wy nie powinniście odpoczywać, a nie szlajać się po klubach?..poza tym chcę ładnie wyglądać.
  -I udało ci się....nieważne jednak co byś założyła i tak byś tak wyglądała-uśmiechnął się lustrując mój strój.
  -Dziękuję.

(..)

Bawiliśmy się świetnie w klubie. Akurat trafiliśmy na konkurs karaoke.

  -Nie dasz rady!-powiedział mi ktoś do ucha. Obróciłam twarz i popatrzyłam w jego zielone oczy.
  -Co nie dam rady?!-zapytałam.
  -Zaśpiewać!
  -Stawiasz mi kolejne wyzwanie?
  -Tak.

To mógł być dobry moment, aby z nim wygrać.

  -Okej przyjmuje zakład!-odpowiadam i zamawiam po chwili drinka. Wypijam go i czekam na możliwość zgłoszenia się. Za pierwszym razem stchórzyłam. Za drugim też. Dopiero gdy prowadzący poprosił do siebie 2 osoby zgłosiłam się. Obok mnie pojawił się wysoki blondyn.....ale jak przystojny. Dostaliśmy tekst piosenki do zapoznania się z nim. Ja zaczynałam wszystko. Didżej włączył muzykę, a na tablicy wyświetlił się tekst wraz z kropką który przeskakiwała na słowa pokazując jak długo trzeba wyśpiewać daną frazę. Stresowałam się na początku. Z czasem jednak wszystko przeszło. Chłopak chyba zauważył to bo złapał moją dłoń mocno ją ściskając. Dla mnie to było jak zdanie " dasz sobie radę". Przyznam, że on to miał głos. Świetnie się go słuchało. Po skończeniu dostaliśmy wielkie brawa. Ukłoniłam się, a chłopak podał mi dłoń.

  -Josh.
  -Marta-uścisnęłam mu dłoń.
  -Może napijesz się czegoś?-zapytał po angielsku. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Podeszliśmy do baru gdzie zamówił nam drinka. Pogadaliśmy chwilę. Miał cudowny uśmiech.... i podobał mi się....a najważniejsze to to, że nie był siatkarzem. Studiował tutaj. Niestety po chwili naszych pogaduszek chłopak musiał już lecieć. Szkoda, bo był bardzo miły. Gdy zniknął ja podeszłam do chłopaków.

  -No to co Zibi? Gotowy na coś?
  -Dawaj!-wywrócił oczami.

Rozejrzałam się po ludziach.

  -Poderwiesz pewną osobę.
  -I tylko tyle?-zapytał śmiejąc się.
  -Aż tyle......można właściwie powiedzieć, że to moja kara dla ciebie czyli kolejny zakład....jak to wykonasz wymyślasz mi karę, a jak nie to ja ci....tym razem jednak to nie będzie kolejny zakład.
  -Ej nie ma tak!-odpowiedział
  -Nigdzie nie jest to napisane! Więc wchodzisz, albo nie?-widziałam jak zastanawiał się. Jedno było pewne, że choćby nie wiem co on się podda tak łatwo. A jeśli tego nie wykona to będę mogła zgotować mu taką zemstę...teraz tylko lekki przedsmak. Niech zobaczy wszystko na co mnie stać.
  -Pewnie, że tak....żadna z dziewczyn nie umie oprzeć się mojemu urokowi.
  -Zobaczymy tym razem czy tak będzie....wiedz, że zakład mogę uznać za zwycięski gdy dojdzie do pocałunku.

Wciąż szukałam pewnej postaci którą widziałam ze sceny. Gdy zauważyłam ją wskazałem palcem.

  -Wybieram tą osobę.

                                         __________________________________

Rozdział wcześniej, bo dzisiaj mecz :) Polska biało-czerwoni!! :D

Jednak to nie był ani Kurek, Bartman, ani Grzesiek  Te zdanie mogło nieco was zmylić, ale sprostuje  że chłopak powiedział to w przyjacielskim geście....nic do niej nie czuje.


4 komentarze:

  1. Jak to dobrze, że Marta ma w reprezentacji przyjaciół. Michał i Krzysiek zachowali się najlepiej jak mogli. Jeden był wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowała, a drugi wspierał ją przy pokonywaniu swojego lęku.
    Strasznie lubię "wredną Martę". Czyżby wybrała brzytewką dziewczynę, aby obrzydzić Zbyszkowi pocałunek ?
    Mecz niestety przegrany i nawet nie mam ochoty na komentowanie go. Jednak dziękuje Tobie, bo dzięki nowemu rozdziałowi poprawił mi się choć trochę humor.
    Do jutra ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przemilczę wszystko :(
      Cieszę się,że poprawiłam ci humor kochana :)
      Całuję :*

      Usuń
  2. Coś mi się wydaje, że Bartman jakiegoś faceta będzie musiał poderwać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Kubiaka, Igle, Wisnie, Pita czy Grzesia za to jak wspieraja Marte :) Bardzi dobrze, ze w koncu Marcie udalo sie przelamac ten lek..
    Wydaje mi sie, ze Bartman bedzie musial poderwac jakiego faceta..a cala kadra bedzie sie z niego nabijac :D
    Szkoda, ze nasi Zlotopolscy przegrali wczorajszy mecz..:( Miejmy nadzieje, ze w niedziele pojdzie im zdecydowanie lepiej! ;)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń