"Podobno szczęście nigdy nie trwa długo, za to pech…"
-Tylko, że to
nie jest mój podpis.-odpowiadam i normalnie czuję jakbym miała zemdleć zaraz.
-Ja za chwilę
sprawdzę co jest.-zaczęła chyba też się niepokoić.
Podnosi
słuchawkę i dzwoni gdzieś. Nie mam pojęcia o czym z kimś rozmawia, bo
zastanawiam się gdzie w tej chwili jest moja sukienka. Czyżby któryś z
chłopaków podpisał i wziął? Bartman mówił , że pożałuję tego, ale że byłby w
stanie to zrobić?
-Pani Marto,
pani Marto-słyszę nagle i spoglądam na kobietę.
-Tak?
-Paczkę odebrała
podobno pani 2 dni temu i nawet zapłaciła-mówi zakrywając słuchawkę od
telefonu.
-Przepraszam czy
gdybym rzeczywiście ją odebrała to przychodziłabym tutaj?!-złoszczę się i nie
mogę uwierzyć, że takie cyrki się tu dzieją.-Jak wyglądała osoba która odebrała
paczkę?-pytam, a ona przykłada słuchawkę i znów pyta. Czekam aż w końcu usłyszę
odpowiedź.
-Dobrze...dobrze-mówi
i odkłada słuchawkę.
-Więc jak?
-Wysoka
blondynka z długimi włosami.
Odwracam się by
chwilę pomyśleć. Wysoka blondynka.....skoro odebrała paczkę to zapewne chciała
mnie wkurzyć, musi przebywać tu w ośrodku. Zacisnęłam dłonie, bo od razu doszło
do mnie kto to.
-Aśka!-krzyknęłam,
a po chwili zaczęłam walić pięścią w blat.-Zabiję szmatę!-wyciągam telefon i
wybieram ostatni numer. Jestem ostro wkurzona. Niech ja ją tylko spotkam!
Weszłam szybko do pokoju i zaczęłam przebierać swoje ciuchy.
-Co tam Martuś?
Gdzie jesteś?
-Hej Malwina. W
Spale. Mam problem i to duży!-mówię i siadam na łóżku.
-Nie masz
transportu?
-Malwa gorzej!
Ta szmata ukradła moja sukienkę i nie mam w czym iść!-mówię zrezygnowana.
-Jak to?! Że
Aśka?!
-A znasz inną
szmatę?! Odebrała przesyłkę i najprawdopodobniej założy ją na ślub!...To była
moja sukienka. Specjalnie z Berlina sprowadzona!-krzyczę i tupię nogami niczym
dziecko.-Nigdzie nie jadę!
-Dziewczyno!
Bierz się w garść i przyjeżdżaj! Na miejscu dam ci sukienkę!
-Co?!-pytam
-Normalnie.
Zaraz pójdę do sklepu i coś ci wybiorę.
-Ale ja nie
mogę, a nie wiesz nawet czy dobrze będzie leżeć....no i w ogóle.
-Nie wierzysz we
mnie?! Znam twoje wymiary. Wiem w czym dobrze wyglądasz. Wiesz dobrze, że w
byle czym nie pójdziesz.
-No tak, ale
koszty?
-Oddasz mi
pieniądze za sukienkę jak tylko przyjedziesz. Lepiej tak?-pyta.
-Nie! Zaraz ci
je prześle! Powiedz tylko ile może kosztować?
-Przyślij 500.
Najwyżej oddam jak zostanie, albo dołożę jak zbraknie.
-Dziękuję
Malwina. Co ja bym bez ciebie zrobiła.-dodaję i ciężar spada mi z serca.
-Zobaczysz, że
będziesz lepiej wyglądać niż w tej co kupiłaś.
-Wiem to. W
takim razie do zobaczenia.-dodaję i chcę się rozłączyć, ale powstrzymuje mnie.
-Weź swoje
srebrne szpilki te z cekinami i srebrną biżuterię.
-Okej. A powiesz
mi chociaż w jakim kolorze będzie sukienka?-pytam
-W idealnym dla
ciebie. Wyjeżdżaj już, a ja lecę do sklepu.
-Dzięki pa.
Rozłączam się i
pakuje wszystko do torby. Kamil czekać będzie na mnie na miejscu. Założyłam
sukienkę, by potem szybciej się przebrać. Zamawiam taksówkę i czekam, aż
przyjedzie. Gdy dociera zawozi mnie wprost na pociąg do Piotrkowa. Ledwo
wyrabiam się. Wskakuje do przedziału i po chwili odjeżdżamy. Nie mogę wciąż
uwierzyć, że tak się porobiło. Mam tylko nadzieję, że kopara jej opadnie gdy
zobaczy, że jednak przyjadę. Podróż trwa 4 godziny. Nerwowo patrzę co chwila na
zegarek.
-Za 40 minut
ślub-szepczę gdy wysiadam na peronie. Rozglądam się szukając Malwiny. Denerwuję
się, ale po chwili widzę ją jak biegnie w moją stronę.
-Dawaj szybko do
samochodu!-krzyczy i ruszamy do jej auta. Wsiadłam do tyłu gdzie czekała na
mnie rzecz.
-Mogę?- pytam
-Głupio pytasz!
Przecież to dla ciebie.
Zdejmuję
nakrycie z pudełka i rozkładam papier którym przykryta jest sukienka.
Delikatnie wyjmuję ją. Ma ona piękny łososiowy kolor. Falbanki. No cudo po
prostu.
-Jest piękna.
-A ty się
martwiłaś o to. Przecież wiesz dobrze, że mamy rożne gusta, ale wiem co lubisz.
A ty lubisz wyglądać ładnie i się wyróżniać.-i patrzy w lusterko puszczając mi
oczko.
-Kocham cię
Malwina....Uratowałaś mi życie.
-Nie pierwszy
już raz-dodaje.- Poza tym nie rozumiem nadal jak mogło dojść do czegoś
takiego?! Dlaczego ukradła twoją sukienkę.
-Jakąś nową
zatrudnili i wydała Aśce.-mówię ściągając odzież.
Nagle stajemy.
-Co jest
Malwina?-pytam
-Ja czy akurat
dziś?!-krzyczy trąbiąc.
-Z samochodem
coś?
-Nie.
Korek....Teraz to na bank się spóźnimy!-krzyczy i wali dłońmi w kierownice.
Zakładam buty i
biżuterię. Udaje mi się nawet poprawić makijaż. Po jakichś 30 minutach ruszamy.
Do kościoła jedziemy kolejne 15 minut. Super. Ceremonia się już zaczęła. Pędem
wysiadamy z auta. Dziewczyna spogląda na mnie i uśmiecha się.
***
Ceremonia się
już zaczęła, a ich nadal nie ma. Nachylam się do Kamila i pytam szeptem:
-Gdzie one są?
Może coś się stało? Powinny już tu być.
-No właśnie wiem
Wiśnia....Może zadzwonię do nich co?
-Myślę, że to
dobry pomysł. Będziemy spokojniejsi o to.
Widzę jak wyciąga
komórkę. Szuka czegoś i już ma zamiar dzwonić, gdy drzwi kościelne otwierają się. Wszyscy szybko odwracają się. No i proszę. Pojawiły się nasze
spóźnialskie.
***
Dziwnie
strasznie się czuję, gdy wszyscy na nas patrzą. Jak zwykle robię wielkie wejścia.
Zamykam drzwi i
po cichu staramy się dojść do ławki gdzie siedzą nasz pary. Witam się z
Kamilem.
-Już myśleliśmy
z Łukaszem, że coś się wam stało.-szepcze.
-I tak nie
zrozumiesz. Miałam mały problem z sukienką-odpowiadam i wzrokiem szybko
odnajduję Aśkę. Siedzi w rzeczy którą ja powinnam mieć teraz na sobie.
-No tak wy
zawsze z tym problem macie.
-Myślisz sobie,
że to drobnostka?!-podnoszę głos, a osoby przede mną odwracają się.Podsuwam się
do niego i pytam-Co byś zrobił, gdy dowiadujesz się, że garnitur który sprowadziłeś z Berlina nie dochodzi na czas, a potem wychodzi na jaw, że
właściwie już dawno go odebrałeś?
-Co?
-No normalnie.
Dziewczyna odebrała moja paczkę i siedzi teraz w mojej sukience, a Malwina
musiała mi nową załatwić i przebierałam się w samochodzie.....do tego jeszcze
korek był-odpowiadam.
-To nieźle cię
załatwiła. Ja bym nieźle się wkurzył.
-A myślisz, że
ja nie?! Jak tylko stanę z nią twarzą w twarz to przywalę jej.
Zachichotał, ale
po chwili opanował się po tym jak szturchnęłam go w bok.
-Przepraszam,
ale wiedz, że może to i lepiej że zabrała. W tej wyglądasz olśniewająco.
Uśmiecham się
tylko i patrzę w stronę ołtarza. Kuba jest taki szczęśliwy gdy wypowiada słowa przysięgi Agnieszka to samo. Zapewne będą szczęśliwym małżeństwem. Po jakimś
czasie nadchodzi koniec i para młoda wychodzi z Kościoła. Obsypujemy ich
groszami i składamy życzenia. Gdy podchodzę mówię:
-Przepraszam za
te wejście. Wpierw miałam problem z ubraniem, potem korek i tak wyszło. Jeszcze
raz przepraszam szczerze.
-Przestań.
Każdemu może się zdarzyć-dodaje dziewczyna-Cieszę się, że udało ci się dotrzeć.
-Ja również.
Złożyliśmy z
Kamilem życzenia i czekaliśmy na resztę. Wszystko sprawnie i szybko przebiegło.
Teraz mogliśmy udać się na wesele które odbywało się w jakiejś restauracji.
Zabraliśmy się z Wiśnią i Możdżonkiem jego autem. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce.
Oczywiście nowożeńców powitano chlebem i solą. Potem ulubiona część czyli
rzucanie kieliszków za siebie. Jarosz bierze swoją żonę na ręce i wnosi ją do
środka, a za nimi reszta gości. Naprawdę duża sala. Ładnie urządzona. Na pewno
dobrze będzie tu zatańczyć. Czekam teraz tylko jeszcze na przyjazd paru osób.
Przy stoliku siedziałam z Wiśnią, Możdżonem, Kosokiem, Kurkiem i Ignaczakiem.
Wiedziałam, że będziemy się świetnie bawić. Nastąpił wtedy też taniec pary
młodej. Agnieszka miała śliczną sukienkę. Aż miło się na nich patrzyło. Po tym
podano posiłki i zaczęła się zabawa. Po kilku piosenkach wstałam i podeszłam do
stolika gdzie siedziało paru siatkarzy jeszcze,a wśród nich Bartman.
-Masz ze
sobą?-zapytałam ozięble nie zwracając uwagi na Aśkę z triumfalnym uśmiechem.
-Jasne, że mam.
Ale to już teraz?-pyta
-Jeszcze nie.
Nie przyjechały jeszcze dziewczyny i reszta więc możesz jeszcze coś wypić na odwagę.
-Dzięki.
Wtedy też nie
mogłam się powstrzymać i zwróciłam się do Aśki
-Pasuje
chociaż?-i odwróciłam się wracając do swojej grupki.
-Pomóc Ci Marta
się ubrać?-pyta Malwina.
-Mogłabyś...Idziemy
już Kamil?-pytam
-Jasne.
Trójką wstajemy
od stołu, a zanim to podchodzę do Kuby.
-Już będę
zaczynać. Druga część później, bo jeszcze reszty nie ma.
-Spoko. Dzięki Marta za to.
-Cała
przyjemność po mojej stronie.
Odchodzę i
wychodzimy do łazienki. Malwina pomaga mi założyć kostium. Upina mi też włosy. Specjalnie nie robiłam jakieś mega wielkiej fryzury, bo wiedziałam, że będę tańczyć.
Poprawiłam jeszcze kołnierzyk Kamilowi.
-Gotowa?-pyta
-Oczywiście.-wyciągam
z plecaka płytkę i daje dziewczynie.-Przekaż zespołowi. Niech nas zapowie
wpierw, a dopiero potem włącza muzykę dobra?
-Spoko.
Wychodzi, a my
zaraz za nią. Po chwili muzyka cichnie i słyszymy męski głos wymawiający nasze
imiona. Uśmiechamy się i wchodzimy. Czuję lekki stres, że nie wyjdzie. Jak
muzyka zaczyna grać skupiam się na niej i na tym by dobrze zatańczyć. Sądzę, że
samba to był dobry wybór. Jak muzyka się kończy stajemy i kłaniamy się.
Dostajemy wielka brawa, a Kuba pokazuje mi kciuk do góry.
-To dla was-krzyczę
na odchodne.
Zakładam swoją
rzeczy.
-O której
przyjadą?-pytam Kamila który zapina mi sukienkę.
-Za godzinę
będą. Nie dali rady być wcześniej, ale spokojnie poradzimy sobie-odpowiada i
całuje mnie w szyję.
-Wiem to- i
odwracam się. Zabieramy rzeczy i odnosimy do szatni, a sami udajemy się na
salę. Wszyscy patrzą na nas i posyłają uśmiechy. Siadamy do stolika. Od razu
łapię za szklankę gdyż jestem spragniona. Chciałam coś zjeść, ale nagle obok
mnie wyrosła ręka. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubę.
-Zatańczysz z
panem młodym?-pyta
-No raczej nie
mogę odmówić-odpowiadam i kładę mu dłoń na ręce. Wstaję i udaję się z nim na
parkiet.
-Dziękuję
Marta-mówi gdy tylko obraca mnie, a ja znajduję się blisko.
-Mówiłam, że nie
ma za co. Dobrze też wiesz, że to jeszcze nie koniec tych występów.
-To super, że
jednak udało się. Jednak wolę podziękować wcześniej, bo nie wiem czy potem będę
miał okazję.-dodaje.
-Będziesz.
Gdy mój taniec z
Kubą zmierza już ku końcowi, po tym jak muzyka cichnie, zostaje porwana do
kolejnego przez Bartka. Przy okazji nie mogłam też odmówić Kosokowi i Wiśni.
Trochę zmęczona usiadłam do stołu i zjadłam coś. Wtedy też Kamil przysuwa się i
szepcze na ucho.
-Grupa już
przyjechała.
-To dobrze.
Ściemniło się już więc lepszy efekt będzie.-dodaję.
-Tylko wiesz, że
trzeba coś ustawić no nie?
-Idź pokaż gdzie
mają się przebrać, a ja coś załatwię.
Wstaje, a ja od
razu mówię do Malwiny.
-Już nadszedł
czas.
Podekscytowana
wstaje i ja również. Podchodzę do kelnerów i tłumaczę o co mi chodzi. Wnoszą na
salę podesty. Goście wciąż przyglądają się temu. Rozmawiam z osobą która zajmuje
się muzyką, a potem z oświetleniowcem całej sali. Wszystko dogaduję i wybiegam
również się przebrać. Dziewczyny już stoją gotowe Gdy wpadam szybko pomagają
mi się przebrać. Stajemy już przed salą i daje znak kelnerowi by zgasił
światło. W zupełnej ciemności wchodzimy na salę. Jakoś udaje nam się
bezpiecznie dojść do wyznaczonych nam miejsc. Ludzie lekko panikują. Gdy muzyka
się włącza, na pary padają snopy światła. Poszło nam jak tego chcieliśmy. Sama
Agnieszka z mężem podeszli do nas podziękować za to co zrobiliśmy. I tak
największa niespodzianka dopiero przed nimi. Państwo młodzi poprosili o
dodatkowe nakrycia dla 3 osób, bo jedna z par musiała wracać do domu.
Byłam im wdzięczna za to, że zgodzili się. Koło 21:00 oznajmiłam siatkarzom by
brali rzeczy i szli za mną. Wraz z Malwiną zapinałyśmy rzepy przy ich spodniach
i koszulach. Boże żeby tylko im się udało.
-Możecie wybrać
sobie kolor krawata który przyczepimy. Jest żółty, zielony i różowy.
-Żółty!-krzyknął
Bartek. Szkoda, że nie powiedział różowy, bo to będzie mój kolor.
-Zielony!-od
razu wyrwał się Łomacz.
-Eeee! Ja nie
chcę różowego mieć!-powiedział Bartman. -Zamieni się któryś ze mną.
-Nie!-odpowiedzieli
pozostali.
-Ale!!!
Skończyłyśmy z
dziewczyną z chłopakami i same poszłyśmy się przebrać.
-Czemu nie
powiedziałaś jaki ty masz kwiatek. Myślę, że Bartek chętnie z Zibim by się
zamienił-powiedziała Malwa zapinając buty.
-A po co mam im
mówić. Poza tym nie będę z żadnym tańczyła. Jedynie co to muszę to przed nim stanąć i tyle.
-Mi za to
przypadł Kurek.
-I fajnie.
-Dziewczyny
gotowe już?-zapytała Andżelika.
-Tak.
Wyszliśmy przed
salę. Podeszłam do Bartmana i szepnęłam do ucha.
-Należysz do
mnie-a potem wskazałam na swój kwiatek we włosach. Uśmiechnął się, a ja
wyminęłam go i weszłam na halę. Podeszłam do wodzireja przejmując od niego
mikrofon.
-Mogłabym prosić
wszystkich o chwilę uwagi?-zapytałam i nastała cisza.-Dziękuję.....Więc przede
wszystkim chciałam życzyć naszym świeżo upieczonym małżonkom dużo szczęścia,
gromadki dzieci mało kłótni, bo bez nich raczej nigdy się nie obejdzie, ale
niech to będę tylko takie o to kto gotuje obiad. Żadne poważniejsze. Agnieszko
jestem pewna, że Kuba będzie cię rozpieszczał...widzisz nawet teraz spełnił
twoje marzenie i poprosił aby zatańczyła tutaj. Robię to z wielką
przyjemnością. Niestety, a może i stety...może macie już dość patrzenia jak
tańczę, więc to będzie już ostatni występ....Wiem, że lubisz taniec i program
Taniec z Gwiazdami ....informacja od dobrego informatora-i posłałam oczko
Kubie.- Więc będzie to pokaz wyjęty nie z polskiej a amerykańskiej wersji tego
programu, ale myślę, że spodoba ci się tak samo jak i Kubie. Zastrzegam, że
show może wywołać atak śmiechu. Ale
koniec już tego. Zapraszam teraz wszystkich na zobaczenie tego...przepraszam,
ale musimy zgasić światło by niespodzianka się udała.
Oddałam mikrofon
i wtedy też światła zgasły. Zaprosiłam szybko wszystkich, a siatkarzy odstawiłam na bar.
-Dacie
radę?-zapytałam.
-Tak.-odpowiedział
Bartman.
Uciekłam od nich
wracając do swoich. Ukucnęliśmy i było słychać tylko moje „już”. Światło
zapaliło się prosto na nas. Muzyka zaczęła grać, a my zaczęliśmy tańczyć. [WŁĄCZ I OBEJRZYJ DO KOŃCA] Pierwsza byłam ja. Pozostałe pary zniknęły w ciemnościach i pozwalały mi i
Kamilowi tańczyć. Po chwili przejął mnie Damian, a Kamil Andżelikę.
Zostawiliśmy ich, a sami schowaliśmy się. Obserwowałam Agnieszkę która nie
mogła się nacieszyć tym co widzi. Ostatnią parą była Malwina z Tomkiem. My już
ustawiliśmy się, bo znów miała nastąpić grupowy taniec. Kamil szepnął.
-Myślisz, że
siatkarze dadzą radę?
-Mam nadzieję.
I teraz na
parkiecie znów wirowały trzy pary. Chłopaki złapali w pasie i przy obrocie odpięli
nam spódniczki i uciekli z nimi. I teraz nastawała część z siatkarzami.Jeszcze
chwilę wykonywałyśmy kroki które były charakterystyczne dla piosenki Beyonce.
Szykowałyśmy się i w końcu okazałyśmy na chłopaków w ciemności palcem. Światło
się zapaliło, a oni ściągnęli jednym ruchem te rzeczy. Dobra jest pierwsze
dobrze. My ruch i oni taki sam. My kolejny i oni znów powtórzyli ten sam.
Podbiegłyśmy do nich opierając się o bar i nastąpił koniec. Ludzie goście
wszyscy wstali i zaczęli bić brawa. Ignaczak biegał z kamerą nagrywając
Bartmana, Kurka i Łomacza w rajtuzach. Podałam dłoń Bartmanowi który zszedł.
-Teraz chodź się
ukłonić.-powiedziałam i stanęliśmy przed parą młodą wszyscy kłaniając się.
Agnieszka wybiegła stamtąd przytulając mnie mocno i dziękując za to co
zrobiłam. Kuba także to zrobił jednocześnie śmiejąc się nieco z siatkarzy, ale
bardzo był im wdzięczny. Wyszliśmy z sali przebierając się już w normalne
rzeczy.
-Chłopaki
byliście super!-powiedziałam.
-No
wiesz....kiedy my nie jesteśmy super?-odezwał się Bartman. Zaśmiałam się tylko.
Cała trójka która tu przyjechała mimo iż chciała zostać, ale nie mogła z
powodu, że jutro jakiś występ kolejny mają.
-Dzięki, że się
zgodziliście. Załatwię wam, za to koszulki od chłopaków z autografami może
być?-zapytałam wiedząc, że jak sami nie będą chcieli to ja Kubę do tego
namówię.
-Marta jesteś
wielka-objęła mnie dziewczyna i szepnęła do ucha- Ja chcę Kubiaka.
-Nie ma sprawy.
Pożegnaliśmy i
wraz z Malwina i Kamilem usiedliśmy do swojego stolika. Ignaczak nie mógł
nachwalić się tego pomysłu i to, że chłopakom udało się to zachować w
tajemnicy. Widzę cały czas Aśkę i ten jej triumfalny uśmieszek. Nienawidzę jej
tak, że mam ochotę podbiec i wyrwać jej te blond kudły, a oczy wydłubać
widelcem. Wyciągnęłam Kurka na parkiet i zaczęliśmy szaleć z innymi parami.
(...)
Nadszedł czas
oczepin. Szczęśliwa podeszłam na środek. Agnieszka już czekała na to aby
rzucić welon. Powoli chodziłyśmy raz w jedną raz w drugą stronę. To była chwila
gdy welon wpadł w moje ręce. Wszyscy bili brawo, a panna młoda założyła mi go.
Usiadłam czekając teraz na pana. Obserwowałam Bartka i Kamila. Miałam nadzieję,
że krawat wpadnie w ręce z jednego z nich. Odwróciłam się by przegryźć coś.
Sięgnęłam po koreczek. Usłyszałam głośne oklaski. Szybko spojrzałam który
szczęśliwiec będzie miał okazję ze mną zatańczyć. Niestety nie widziałam, bo
chłopak siedział na krześle, a pan młody zakładał mu rzecz.
-Zapraszamy nową
panią młodą na środek. Czas zatańczyć mówi wodzirej, a ja wstaje. Chłopaki
rozstępują się, a ja widzę osobę której widzieć nie chciałam. Uśmiech od razu
schodzi z mojej twarzy. Nie mam pojęcia co zrobić. Nie chcę z nim tańczyć.
Przenoszę wzrok na Kubę. Widzę jak błaga mnie bym zrobiła to. Zamykam oczy i
zaciskam mocno pięści. Otwieram oczy i podchodzę do nowego pana młodego. Goście
schodzą z parkietu, a Zbyszek wyciąga w moim kierunku dłoń. Kładę na niej swoją
i podchodzę bliżej Bartman obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie.
Patrzymy sobie w oczy i zaczynamy tańczyć.
-Przestań się
tak na mnie gapić!-syczę przez zaciśnięte zęby.
-Dlaczego? -pyta
jeszcze intensywniej wpatrując się we mnie.
-Bo nie życzę
sobie tego! Nie mam ochoty z tobą tańczyć!
-Trudno, ale nie
uciekniesz-odpowiada, a spoglądam na niego -Nie zrobisz tego Kubie no nie?
-Nie-prycham
-Dobrze. W takim
razie powiedz mi co to miało znaczyć do Aśki?-zapytał
-To nie
pochwaliła się?-pytam zdumiona lekko
-No nie.
-Ładnie wygląda?
-Ale kto?
-No ona.
-Bardzo
ładnie.-odpowiada i uśmiecha się spoglądając w stronę swojej dziewczyny.
-Wiem, w końcu
nawet gdyby założyły worek, a należałby do mnie to tak by
wyglądała.-odpowiadam.
-O co ci
chodzi?!-z wyrzutem pyta-Nawet dzisiaj nie możesz odpuścić?!
-Nie! Twoja
dziewczyna ukradła moją sukienkę!
-Przestań pleść
bzdury!!
-Ja plotę?! To
zapytaj się jej. Myślisz, że dlaczego tak późno wyjechałam ze Spały, czemu
spóźniłam się na ślub?-pytam, a on patrzy na mnie.
-Nie wierzę-i
kręci głową.
-Po co
miałabym kłamać? Specjalnie sprowadziłam
ją z Berlina. Czekałam aż przyjdzie. Zamawiałam ją wraz z Malwiną. Przyszła
ona wcześniej, a przyjaciółka wysłała ją dwa dni przed. Powinna tego samego
dnia jeszcze dojść. Ale jej nie było. Okej rozumiem poczta i ten ruchy.
Postanowiłam poczekać. W dniu ślubu gdy się okazało, że kurier nie przywiózł
paczki okazało się, że została ona już odebrana. Recepcjonistka sprawdziła
wszystko i rzeczywiście tak było. Jakaś nowa przekazała przesyłkę, bo ta szmata
podała się za mnie.
-Kłamiesz!
-Nie dzisiaj!
Myślisz, że czemu spóźniłam się do Kościoła?! Musiałam się przebrać w
samochodzie. Malwina dzisiaj, kilka godzin przed ślubem kupowała mi sukienkę.
Jeszcze nigdy w życiu tak szybko nie miałam takiej rzeczy na tak ważną
uroczystość.....Co dalej nie wierzysz? Mam pokazać ci zamówienie?
-Nie...nie
trzeba.
Piosenka skończyła
się, a ja wróciłam do stolika. Posiedziałam chwilę z przyjaciółmi.
-Idę się
przewietrzyć. Zaraz wrócę-mówię i odsuwam krzesło.
-Pójść z
tobą?-pyta Kamil.
-Poradzę sobie.
Dwie minuty i jestem z powrotem-uśmiecham się i klepie go w ramię.
Wstaję i
wychodzę na podwórek. Przyglądam się okolicy. Państwo młodzi wybrali piękne
miejsce. Wciągam świeże powietrze a po chwili odwracam się w celu powrotu do
budynku. Jednak na mojej drodze pojawia się przeszkoda. Widzę w moją stronę
kierującą się Aśkę. Wywracam tylko oczami i czekam, aż podejdzie. Popycha mnie,
a ja nie reaguję.
-I co?!
Poskarżyłaś się już Zbyszkowi?!
-Nie musiałam
się skarżyć. Po prostu zapytałam czy ładnie wyglądasz w mojej
kreacji.-odpowiadam o dziwo bardzo spokojnie.
-Oczywiście, że
ładnie....ładniej niż ty myślę nawet.
-Chciałabyś!!
Poza tym czemu ukradłaś tą sukienkę?! Co chciałaś tym pokazać?! -nie wytrzymuje
i zaczynam złościć się i krzyczeć. Ona zaczyna śmiać mi się prosto w twarz.
-A jak myślisz?!
Miałam zrobić ci na złość, a że była wspaniała okazja.....troszkę kosztowna, ale dzięki temu sama nie musiałam szlajać się po sklepach...a ciebie zostawiłam
bez ubioru...no i prawie mi się to udało. Żałuję, że nie widziałam twojej miny gdy dowiedziałaś się, że odebrałaś już przesyłkę-i zaczyna się śmiać.
Już podchodziłam do niej gdy między nas ktoś wkroczył i uniemożliwił mi
to. Złapał mocno za ramiona i odsunął.
-Nie daruje ci
tego! Rozumiesz?! Pożałujesz tego co zrobiłaś!-krzyczę próbując wyrwać się
chłopakowi i podejść do dziewczyny.
-Bardzo się
boję-odpowiada śmiejąc się.
-Aśka proszę cię
wracaj do środka.- wypowiada Zibi i odwraca do niej. Patrzy na niego, a po
chwili znika.
-Marta
przepraszam za nią. Nie rozumiem jej. Mogę ci jakoś to wynagrodzić?-pyta
-Najlepiej
gdybyście oboje zniknęli z mojego życia-odpowiadam
-A coś bardziej
realnego?-i uśmiecha się unosząc brwi. -Mam ci zapłacić jakieś odszkodowanie?
-To i tak nic
nie da....To ja miałam być w tej sukience!-krzyczę i walę go w ramię. Nie
ucieka, a zaciska dłonie i napina wszystkie mięśni. No proszę jaki świetny
worek treningowy.
-Wiesz....a ja
tam się cieszę, że nie założyłaś tamtej. -szepcze, a ja przestaję go bić i
spoglądam w oczy.
-Co?!
-No tak....w tej
wyglądasz pięknie. Sądzę, że nawet lepiej ci w niej niż by było w tamtej.....Ta idealnie pasuje do ciebie....masz ładne nogi w niej.... Wiesz, że nie jedna pewnie zazdrości ci
twoich nóg?-pyta, a ja otwieram jeszcze szerzej oczy. Sama nie mogę uwierzyć w
to co mówi.
-Tani bajer. To
i tak niczego nie zmieni. -odpowiadam mu.
-Może, ale
naprawdę wyglądasz w niej zjawiskowo....tak inaczej. Nie obcisła, a krótka.
Wiesz, że lubię cię w krótkim no nie?...w długim też-uśmiecha się, a ja po raz
pierwszy też to robię. Nawet jeśli uznałam to za słaby chwyt to na same takie
słowa robi się miło. -do tej pory pamiętam cię w tej zielonej sukni...tą
kolację.
-Przestań
Zbyszek. - speszyłam się lekko i spuściłam głowę. Podsunął się jeszcze bliżej
i uniósł mój podbródek. Patrzyliśmy sobie w oczy.
-Wyglądałaś i
wyglądasz pięknie. Nie ważne czy założyłabyś tą czy tamtą. I tak każdy chłopak
obejrzałby się za tobą.
-Jesteś
pijany-mówię i strzepuję jego dłoń.
-Może i tak,
może i nie, ale mówię prawdę. Żałuję, że tylko dany był mi jeden taniec z tobą.
-Wracajmy już
może co?-pytam i chwytam go za dłoń. Nie opiera się. Przed wejściem na salę
zatrzymuje mnie jednak.
-Mogę cię o coś
prosić dzisiaj?-pyta
-Zależy co.
-Nie możesz
zrobić wyjątku i zapomnieć o tym, że mnie nienawidzisz?
-Nie Zbyszek. To
nie jest takie proste jak ci się wydaje. Wiesz co zrobiłeś.
-Tak wiem...ale
tylko na jedną noc?....zróbmy to dla Jarskiego. Zapewne również żaden z nich
nie chce nas dzisiaj pilnować.
-Żaden z nich?
-No
siatkarze.....Widziałaś jak obserwowali nas byśmy czasem nie pozabijali się?
-Naprawdę? Nie
zwróciłam na to uwagi-odpowiadam zaskoczona tym co usłyszałam.
-Aż tak
zapatrzona byłaś w moje oczy?-i zaczyna mrugać.
-Nie
baranie!-zaczynam się śmiać, szturcham go, a potem udaję się na salę.
Jakoś po tym
humor mi się polepszył. Na sali właśnie trwa konkurs tańca z balonikiem. Jak na
razie młodym idzie bardzo dobrze Mały problem mają Możdżonek z Hanką, ale dają
radę. Było później parę ciekawych konkurencji. Udało mi się wyciągnąć Kamila
który nie bardzo był przekonany. Gdy wodzirej skończył znów zaczęły się tańce.
Przy naszym stoliku towarzystwo już nieźle się rozkręciło, chodziliśmy po
stolikach z wódką i piliśmy to z państwem młodym, to zresztą siatkarzy, to ze
znajomymi Kuby. Po prostu gdzie się dało. Przechyliłam kieliszek i wstałam.
Podeszłam do stolika dalej i wyciągnęłam dłoń do chłopaka i zadałam mu pytanie
„Zatańczysz?” Sama nie sądziłam, że będę w stanie to zrobić. Zibi lekko
podcięty pochwycił mnie i po minucie wirowaliśmy na parkiecie. Dobrze, że w tym
czasie leciały szybkie piosenki. Przyznaję, że jest zajebistym tancerzem.
-A jednak
tańczysz ze mną- szepcze
-Zamknij się, bo
zaraz się rozmyślę-posyłam mu wrogie spojrzenie i znów oddajemy się muzyce.
Noc mija nam na
tańcach. Do pokoi znajdujących się w tym samym budynku rozchodzimy się dopiero
po 5.00. Padam od razu do łóżka. Obok zaraz pojawia się Kamil. Przytulam się do
niego i idziemy spać.
______________________________
Dużo tańca, rozdział późno i w sobotę, a nie w piątek. Miałyście rację, że sukienkę weźmie Aśka. No cóż jak to Marta nigdy nie odpuści. No i znów miły Zbyszek. Od razu mówię, że to że raz był miły nie zrobi czegoś w kolejnym rozdziale...żeby np. znów upokorzyć dziewczynę ;p
Dziś odebrałam wyniki maturalne :) Jest dobrze :) A u was jak testy gimnazjalne i świadectwa? Bądź tak jak ja pisałyście maturkę?
WYGRALIŚMY! No po prostu piękne zakończenie dnia. :) Kuraś szacuneczek za to co wyprawiałeś na zagrywce. To ty wraz z Jarskim(który zrobił świetną zmianę za Zbycha) pociągnęliście grę. Było dobrze. Oby w niedziele było jeszcze lepiej :)
Pozdrawiam :)