"Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas."
***
Spotkanie troszkę się nam przeciągnęło. Mam nadzieję tylko, że Marta nie nudzi się, albo że sobie nie poszła. Wpadłem do pokoju i wtedy ją zobaczyłem. Leżała na moim łóżku i spała. Biedna. Pewnie była bardzo zmęczona i usnęła. Podszedłem do niej i patrzyłem jak śpi. Nie miałem serca by ją budzić. Wyglądała tak słodko. Poprawiłem jej włosy które opadły na jej twarz. Nie mogłem się oprzeć więc schyliłem się i pocałowałem ją w usta. Na szczęście nie obudziła się.-Brawo Patryś.-usłyszałem nagle za sobą. Ja oparzony poderwałem się i obróciłem. Na szczęście był to Wiśnia....a może i nieszczęście?
-Milcz, o tym co tu przed chwilą zobaczyłeś!-powiedziałem groźnie
-Okej, okej....Ale myślę, że spodobało by się jej gdybyś pocałował ją gdy jest świadoma, a nie śpi.
-Idź się myć.
-Dobra, dobra- odpowiedział Łukasz.
I poszedł. Ja siedziałem nadal przy łóżku. Jak Wiśnia wrócił ja skoczyłem do łazienki. Szybki prysznic i spać....Kurczę... tylko gdzie ja mam spać?....Nie wiem czy powinienem kłaść się koło niej. Spojrzałem na nią....Zły pomysł. Sięgnąłem po koc i przykryłem ją. Sam podszedłem do kanapy i położyłem się.
-Stary nie rozumiem cię....Możesz spać obok najładniejsze dziewczyny, a rezygnujesz z tego?-skomentował współlokator, lecz ja nie odezwałem się.-Patryk noooo....nie udawaj,że śpisz wiem,że słyszysz... Patryś nie mów tylko,że nie podoba ci się ona.
-Weź Wiśnia już spać idź!-powiedziałem,bo już miałem go dość.
-Bo pomyśle,że wolisz chłopców.-i zachichotał
Ja podniosłem z ziemi kapcia i rzuciłem nim w niego.
-Za co?-spytał
-Za to,że żyjesz.-odpowiedziałem mu.
-Przecież to był tylko taki mały żarcik...Wiem,że lecisz na nią.
-Wiśnia koniec już tego....idź w końcu spać ty gaduło.
-Dobra,dobra-odpowiedział
I nie odzywał się już. Czyli,że usnął. Ja niedługo potem też zasnąłem.
***
Obudziło mnie czyjeś chrapanie.Aleeeee przecież ja mam sama pokój. ...Otworzyłam szybko oczy i usiadłam. Zobaczyłam, że jestem w pokoju u Patryka i Wiśni. Przypomniało mi się dopiero teraz, że zasnęłam wczoraj u nich. Spojrzałam na kanapę na której spał Patryk....Boże dlaczego on mnie nie obudził? Poszłabym do swojego pokoju, a on normalnie by się wyspał, a teraz będzie cały połamany. Zorientowałam się, że tak strasznie chrapie Łukasz. Nie wiem jak Malwina wytrzymuje z nim,jak on tak chrapie.. Po cichu wyszłam z pokoju. Wszędzie panowała jeszcze cisza. Zjechałam windą do baru na dole. Zamówiłam grzanki, naleśniki i kawę. Wszystko dostałam na tacy. Wjechałam na górę. Niespodziewanie zakręciło mi się w głowie. Postawiłam tacę na ziemię i przykucnęłam na chwilę. Nie wiem czemu, ale pierwszą myślą jaka przyszła mi na myśl, było to, że jestem w ciąży...Nie! Nie było to poza tym możliwe, bo jak? Wiatropylna jestem? Z chłopakami spałam, ale dość niedawno, a to nie jest tak, że objawy ciąży są po paru dniach od zapłodnienia.Te zawroty to pewnie przez ten tryb życia. Stres, siedzenie do późna, niewielka ilość jedzenia i zawroty głowy gotowe. Chyba będę musiała zjeść coś porządnego. Podniosłam tacę i ruszyłam do pokoju Czarnowskiego. Po cichu otworzyłam drzwi. Okazało się, że obaj nie spali już.
-Co tak szybko rano znikłaś?-spytał Patryk.
-Wiśnia strasznie chrapał i ciężko było spać.-zaśmiałam się i spojrzałam na wiśnię.
-Ja wcale nie chrapię.-oburzył się siatkarz.
-Niestety tak-powiedziałam.
Podeszłam i postawiłam tacę ze śniadaniem na nogi Patryka który jeszcze leżał na kanapie.
-Dla ciebie.
-Za co?- spytał Patryk
-Za to, że zajęłam twoje łóżko, a ty musiałeś spać na kanapie.
-Nic mi nie jest....ale za śniadanko bardzo dziękuję.
-A ja?-spytał wiśnia.
-Ty?....To ty mi powinieneś przynieść, a nie ja tobie.-powiedziałam mu.
-Dlaczego?
-Temu.
Wstałam i wyszłam. Skierowałam się do swojego pokoju. Miałam tylko nadzieję, że ten dzisiejszy zawrót głowy był rzeczywiście przez mój tryb życia, a nie przez jakąś chorobę. Troszkę zdenerwowałam się tym myśleniem. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i starałam się trafić nim w dziurkę, aby otworzyć drzwi.
-Może pomogę?-usłyszałem za sobą pytanie.
Odwróciłam się i zobaczyłam Igłę.
-Dzięki.- odpowiedziałam i wręczyłam mu klucz. Lecz on nie otworzył drzwi tylko schował klucz do spodni. -Co ty robisz?...Otworzysz mi te drzwi?
-Nie dopóki nie powiesz mi co cię gryzie.
-Igła proszę....-powiedziałam
-Marta widzę,że cię coś jest nie tak....mów szybko.-zrezygnowałam i osunęłam się po ścianie. On usiadł obok. Naprawdę nie miałam ochoty się z nim przekomarzać. Ale w tym momencie zawitał do mojej głowy bardzo okrutny plan. Wiedziałam, że to co zrobiłam chłopakom.....że nie dobiłam im tym za bardzo. Muszę coś takiego zrobić, by pożałowali tego bardzo. Wpadłam na genialny pomysł.
-....okej igła,ale obiecaj,że nikt się nie dowie.-odpowiedziałam udając bardzo smutną.
-Obiecuje-powiedział. Szybko myślałam jak wybrnąć z tego i poskładać wszystko w całość.
-Pamiętasz.... jak.... w autokarze przyszedłeś do mnie i pytałeś się mnie co mi jest?-oj Marta będziesz smażyć się przez to w piekle, ale będzie warto.
-No pamiętam.
-Bo ja.... nie końca powiedziałam prawdę.
-Czyli?-spytał
-Bo właściwie to ja nie miałam okresu....Igła.....on mi się spóźniał. Wiesz co to znaczy?-zapytałam i ukryłam twarz w dłoniach.
-Marta to oznacza...że ty...że ty jesteś.....
-Nie wiem,ale najprawdopodobniej tak.-odpowiadam
-O... mój.... boże-powiedział
Nagle na korytarz zaczęli wychodzić chłopaki.
-Dobra otwórz mi drzwi teraz.-mówię szybko i wstaję.
-Okej.
Podniósł się i otworzył mi te drzwi. Podziękowałam mu i weszłam do środka. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się szyderczo do swego odbicia. To jest najcudowniejszy plan na jaki kiedykolwiek wpadłam. Poza tym aktorką byłabym świetną. Ja im dam popalić. Podeszłam do kosmetyczki i wyciągnęłam z niej kalendarzyk by sprawdzić na kiedy teraz przypada okres. Spokojnie mam jeszcze czas do następnego. I bardzo dobrze, bo nie chciałabym by wyszło nagle, że jednak mam okres. Schowałam rzecz z powrotem i poszłam wziąć szybki prysznic. Po powrocie ubrałam się i spojrzałam na kalendarz. Dziś już był 1.12.2011r. Jak ten czas szybko leci. Trening chłopaki zaczynali o 11:00. Wpierw godzinka na siłowni, a potem o 15:00 trening na sali, czyli tylko gra. Na szczęście ja dopiero miałam iść o 15:00 więc do tej godziny miałam wolne. Z łóżka wzięłam aparat i przeglądałam zdjęcia które zrobiłam chłopakom. Teraz wiem, że ulżyło mi po tej zemście. Bartek,mam nadzieję,że zrozumiał to....a zibi...zibi jak zibi jest nie do rozszyfrowania...Raz miły, raz wredny, raz go uwielbiam, za drugim razem już nienawidzę. Wyciągnęłam kartę z aparatu i schowałam głęboko, do mojej ukrytej kieszonki w kosmetyczce. Wcześniej jednak na kompie zaszyfrowałam te zdjęcia, bo nie daj boże zgubię bagaż , to te zdjęcia trafiłyby w niepowołane ręce. Poszłam na dół sobie coś zamówić. Zjadłam podwójne śniadanie. Teraz było już lepiej.Wróciłam do siebie i nie miałam pojęcia co robić. Chłopaki poszli już na siłownię. Więc ja wybrałam się do Oskara. Siedział i pracował już.
-Czemu nie przyszyłeś mi powiedzieć, że jest coś do roboty.
-Nic na razie nie robię....ale zaraz zaczniemy, bo jutro czeka nas bardzo trudny mecz z Włochami.
-Wiem.
-Przepraszam, czy pukać cię nie nauczono?-spytał Zibi.
-Kurczę, no właśnie nie, ale sądziłam,że jako jedyny nie masz się czego wstydzić....a tu proszę Zbyszek wstydzi się dziewczyny.
Chłopaki wtedy wybuchnęli śmiechem. On spojrzał na nich wszystkich. Nastała znów cisza. Bartek stał obok Zbyszka i pakował torbę. Podeszłam do nich.
-Bartek mogę cię prosić byś usiadł-poprosiłam go.
-Nie trzeba. Mów szybko co chcesz.-odpowiedział pospiesznie.
Wtedy popchnęłam go na ławkę tak, że usiadł.
-Ej co to ma znaczyć?!-rzucił się.
-Ej zaraz się dowiesz, a raczej dowiecie!-i popatrzyłam na obydwu.
-Chcesz ogłosić nam,że wysłałaś te zdjęcia?!-spytał wkurzony Bartman.
-Nieeee....Mam coś o wiele lepszego.
-Co?-spytał Kurek.
-...mamy problem chłopaki....jestem w ciąży...ale nie wiem z którym.-powiedziałam im.
I wtedy w szatni nastała cisza.......
____________________
No i macie już kolejny rozdział.;] Mam nadzieję, że się spodoba....Marta dzięki tobie narodził się ten pomysł...dziękuję za przysłanie mi tego wspaniałego zdania które było głównym punktem pisania tego rozdziału. :)