"Sen pozwala zwykle na wiele rzeczy nieskromnych."
Dni
mijały i mijały. Nadeszła dosyć sroga zima. Kolejny mecz
18.12.2011 z Indykpol AZS Olsztyn. Moje całe dnie wyglądały prawie
identycznie. Rano wstawałam, śniadanie, do pracy, potem chwila wolnego
i dalej praca. W międzyczasie oczywiście uczęszczałam z Malwiną
na zajęcia. Było naprawdę super. W miarę regularnie starłam się chodzić na nie. Jednak w razie czego zawsze mogłam liczyć na koleżankę, a nie raz nawet na samego trenera. Raz po zajęciach Kamil poprosił mnie abym została na chwilkę. Podeszłam więc do niego.
-Czy coś się stało?-zapytałam.
-Nie,... po prostu chciałem zapytać czy zastanawiałaś się już w którym kierunku pójdziesz.
-Gdzie?-przyznam, że nie bardzo na początku zrozumiałam o co mu chodzi.
-No, latyno czy grupa.
-Aaa...-dopiero teraz zatrybiłam......-no zastanawiałam się...i myślę, że raczej grupowe.
-Jesteś tego pewna?-spytał i popatrzył na mnie.
-Nie w 100%, ale tak na 80...
-Zdaje mi się, że popełnisz błąd..masz naprawdę ogromny talent. Świetnie się poruszasz... Nie żebym cię zniechęcał...bo wiesz wiem, że sobie i tam też poradzisz, ale nie chcę cię stracić.
"Nie chcę cię stracić"?!..Co on sobie myśli! I spojrzałam na niego podejrzanie, jednocześnie odsuwając się.
-Przepraszam, to nie tak miało zabrzmieć..Nie chcę stracić tak wspaniałej osoby mającej ogromny potencjał i szanse na zajście wysoko..i ja chcę ci pomóc, a nie będę w stanie gdy będziesz gdzie indziej.
-Jest tyle osób tańczących lepiej niż ja.
-Może i technicznie tak, ale... podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce... i właśnie u ciebie idealnie sprawdza się ta sentencja.
-Kamil.....
To trwało sekundę, gdy wziął obrócił mnie i przyciągnął do siebie. Jakby automatycznie wiedziałam co muszę zrobić.
-Widzisz, nadajesz się do tego.
Stałam tak blisko niego. Serce w tej chwili zaczęło mocniej walić. Sądziłam, że zaraz normalnie wyskoczy mi z klatki. Patrzyłam mu w oczy, a on przez chwilę również to zrobił, by po chwili spojrzeć na moje usta. Wiedziałam dobrze, co to oznaczało. Jednak nie wiem czemu nie potrafiłam uciec, uwolnić się od niego. Objął mnie w pasie i jeszcze mocniej do siebie przyciągnął.
-Naprawdę wolę byś tu została, nie mów, że nie chcesz tego....
-Mam jeszcze czas do zastanowienia....Nie mówię, że nie zmienię decyzji....skoro tak bardzo ci zależy...-nie mam pojęcia dlaczego sama go kokietowałam, jednak cieszę się, że ktoś docenia mnie i zachęca bym dalej kontynuowała to co zaczęłam. Z Patrykiem nigdy nie rozmawiałam na ten temat. Nawet nie wiedział, że tańczę....Zawsze naszym głównym tematem była siatka....I teraz pojawia się on...On który wierzy we mnie..i to mi daje jakąś motywację. Marzyłam by kiedyś tańczyć w tych pięknych strojach, by każdy na mnie patrzył...A teraz właśnie on daje mi tą szansę. Wpatrzeni w siebie tak staliśmy. Wtedy drzwi do sali otworzyły się. Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie i spojrzeliśmy na tą osobę. W drzwiach stała Malwina.
-Przepraszam-wydukała
-Nie...ja już idę-powiedziałam.
Zanim skierowałam się do drzwi spojrzałam jeszcze raz na Kamila.
-Zastanów się.-powiedział tylko tyle i zaczął zbierać swoje rzeczy.
Kiwnęłam głową i udałam się w stronę wyjścia. Z Malwą poszłyśmy do szatni. Spokojnie przebrałam się. Dziwiła mnie ta cisza....Czemu ona jeszcze o nic nie pyta? Spakowałam strój do torby i wyszłyśmy. Idąc chodnikiem powiedziałam:
-No dobra pytaj, bo wiem, że już nie możesz.
Widziałam jej uśmieszek, gdy pozwoliłam jej na zadanie mi trochę niewygodnych pytań.
-Jedno tylko....Co to miało być?
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz?!...Staliście twarzą w twarz, i gdybym nie weszła.....nie chcę myśleć co by tam się wydarzyło.
-Nic.
-Nie wierzę w to!-wykrzyczała
-To uwierz.-odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam.
-Marta...przecież dobrze wiem, że nie miałaś najmniejszej ochoty, by wyrwać się z jego objęć.
-Przestań tak mówić.Okej?
-Co prawda boli?....Co chciał?
-Pytał się tylko i wyłącznie o to jaki rodzaj zajęć mam zamiar wybrać.
-Przecież to oczywiste, że latynoamerykańskie!
-Czemu wszyscy tego chcecie!-wkurzyłam się i ruszyłam szybciej. Malwina podbiegła do mnie.
-Czemu wszyscy?!
-Ty, Kamil.....A może ja tego nie chcę!-zatrzymałam i popatrzyłam na nią.
-Nie wierzę, że nie chcesz. Przecież widzę, jak świetnie ci idzie w tych stylach.
-No i co?!
-To to pewnie, że chcesz, żeby sam Kamil cię błagał byś została....widziałam jak patrzy na ciebie gdy tańczysz...gdy poruszasz biodrami...dziewczyno gdyby mógł rzuciłby się na ciebie
-Przestań!-powiedziałam jej
-Proszę zastanów się nad tym. Wiem, że mamy jeszcze czas, ale już nie długo....Ja wybrałam już.
-Co?-zapytałam
-Latynoamerykańskie-odpowiedziała pewnie.
-Dla tańca tam zostajesz...czy może dla Kamila?!-spytałam z drwiną w głosie.
-Dla Kamila?!...śmieszna jesteś!..Dobrze widać, że on jednak i tak woli ciebie.
-Kurde zejdź ze mnie!......Właśnie dlatego nie chcę tam iść!-wykrzyczałam.
Spojrzała na mnie tym razem już bez żadnego śmiechu,drwiny, ani innych tego typu emocji. Spoważniała.
-Boisz się Kamila?
Lecz ja nie odpowiedziałam tylko ruszyłam. Wtedy złapała mnie za nadgarstek i zatrzymała.
-Powiedz mi czego się boisz?
Spojrzałam wtedy na nią...Musiałam jej odpowiedzieć. Wiem, że nie da za wygraną dopóki się nie dowie.
-Nie chcę, by coś zaszło...Nie zniosłabym tego, że mogłabym zranić Patryka.-powiedziałam łamiącym się głosem.
Ona już nie odpowiedziała nic tylko przytuliła mnie. Nie wytrzymałam i rozkleiłam się.
-Rozumiem....ale powiedz mi czy naprawdę chcesz zrezygnować z tych zajęć z powodu jednego chłopaka?
-Nie, ale nie mam innego wyboru.
-Masz!...Wybierasz te zajęcia i koniec kropka, a ja będę pilnować i ciebie i jego.
-Ale dobrze wiesz, że nie uchronisz nas przed sobą....Jest instruktorem a ja uczestniczką.
-Wiem, ale postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy...... poza tym powinnaś sobie z nim wszystko wyjaśnić.
-Wiem.
-Więc wybierasz te zajęcia?-spytała odsuwając mnie od siebie i wycierając mokry policzek.
Zaśmiałyśmy się obie.
-Tak-odpowiedziałam, a ona znów mnie mocno uścisnęła.
No to wyjaśniłyśmy sobie wszystko. Odprowadziła mnie pod blok i poszła. Ja wskoczyłam pod prysznic i biegiem na salę. Chłopaki zaczęli już trening. Ja jak zwykle siedziałam obok trenerów i pomagałam im. Nim się obejrzałam wszystko się skończyło. Zmęczona już trochę wróciłam do domu i od razu poszłam spać....Jednak ten piękny stan nie trwał długo. Obudziłam się wystraszona i spocona. Nie mogłam uwierzyć w to co mi się śniło...Miałam sen erotyczny z moim instruktorem tańca. Wstałam i poszłam do kuchni napić się czegoś. Szczerze to nie wiedziałam co myśleć...z jednej strony to było straszne, ale z drugiej...podniecające. Przez chwilę rozmarzyłam się starając przypomnieć sobie wszystkie szczegóły tego snu....Na mojej twarzy zawitał zalotny uśmiech. Automatycznie przygryzłam wargę wyobrażając sobie te sceny. Po chwili jednak ocknęłam się.
-Boże co ja wyprawiam!-powiedziałam głośno sama do siebie.
Nie mogłam uwierzyć, że przez chwilę mogłam pomyśleć, że ja...on....że ja i on. Mam po prostu nieczyste myśli.I to jeszcze on w nich występuje. Muszę sobie z nim to wyjaśnić, bo inaczej będzie coraz gorzej. Pojutrze z nim pogadam o tym. Ale teraz muszę zająć się czymś. Wzięłam laptopa do łóżka i zaczęłam pracę. Nawet nie wiem, kiedy znów usnęłam. Na szczęście rano obudziłam się już normalnie. Nie miałam dalej żadnych kontynuacji mojego poprzedniego snu. Ogarnęłam się i ruszyłam na halę. Dzień minął bardzo szybko. Nim się obejrzałam nadszedł kolejny dzień. Już rano układałam sobie w głowie co mogę mu powiedzieć. Z niecierpliwością czekałam na przyjście Malwy. Gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem krzyknęłam tylko wejść i skoczyłam po torbę.Gotowe poszłyśmy na salę. Po drodze powiedziałam
-Malwa mogę ci coś zdradzić?-zapytałam niepewnie.
-Pewnie.
-Ale obiecujesz, że zachowasz to wyłącznie dla siebie?-
-Słowo harcerza-powiedziała unosząc charakterystycznie dwa palce do góry......-mimo iż harcerzem nie byłam.
-Bo tej nocy miałam.....
-Miałaś?-spytała gdy nie dokończyłam swej wypowiedzi. Musiałam się zastanowić jak to powiedzieć.
-No miałam sen....erotyczny sen.
Popatrzyła na mnie.
-Może lepiej nie mów. Nie chcę wiedzieć jakie tam masz sny.
-Oj myślę, że chcesz.
-To mów-powiedziała.
-Więc jak już wspomniałam miałam erotyczny sen z...
Nie dokończyłam, bo zobaczyłyśmy wchodzącego do budynku Kamila. Zniknął za drzwiami.
-No z kim?!-zapytała głośno, niemal krzycząc.
Ja tylko machnęłam głową w stronę drzwi, gdyż te imię nie chciało mi jakoś przejść przez gardło. Malwa zrobiła wielkie oczy.
-Z nim?!
Gdy kiwnęłam głową, zakryła dłonią usta.
-Boże Marta!-i wtedy z niedowierzaniem pokręciła głową.
-Ja też nie jestem z tego zbytnio zadowolona.
-Ale ostro chyba było co nie?-ściszyła głos poruszając w charakterystyczny sposób brwiami.
-Weź mnie nie dobijaj...I tak mi źle z tym.
Zaśmiała się i wzięła mnie pod rękę ciągnąc w stronę budynku. Przebrałyśmy się szybko i wkroczyłyśmy na salę. Dziś ćwiczyliśmy sambę...Uwielbiam ten taniec....Zdaje mi się, że Kamil miał rację co do tego, że poświęcam całe serce do tych stylów....I wiem, że chcę to dalej kontynuować. Po zajęciach podeszłam do Kamila.
-Możemy chwilę pogadać?-spytałam go.
-Jasne.
-Chcę powiedzieć, że miałeś rację.
-W czym?-zapytał.
-W tym, że powinnam tańczyć ten styl....Czuję się w nich naprawdę dobrze....ale z drugiej strony nie zawsze chcę pilnować się techniki, tego by coś wyszło poprawnie. W grupowej choreografii mogę operować ciałem jak chcę...i temu właśnie kręci mnie też to drugie.
-Wiem...właśnie tym minusem są tańce latynoamerykańskie, że masz ustalone kroki...ale potem już gdy wykonujesz je automatycznie i wirujesz w tańcu....to jest coś niesamowitego.
-Rozumiem....jednak chcę dalej ćwiczyć to co zaczęłam tutaj...z tobą...
-Czyli?-spytał podsuwając się bliżej.
Lecz wyciągnęłam rękę w celu powstrzymania go przed bliższym podejściem do mnie.
-Lecz mam pewną prośbę...
-Jaką?-spytał
-Ja mam chłopaka...naprawdę go kocham...i to co teraz robisz...
Spojrzał na mnie tymi swoimi zielnymi oczami....Jeszcze nigdy nie widziałam tak głębokiej zieleni jaką posiadał on...Dorównywały mu jedynie niebieskie oczy winiara.
-Rozumiem.....ja nie chcę niczego psuć między wami....chcę aby między nami było w porządku....W końcu będziemy mieć niedługo zajęcia dużo częściej.
-Przepraszam.
-Przestań nie masz za co.-odpowiedział.
Podał mi rękę.
-Więc wszytko wyjaśnione no nie?-spytał..
-Tak-i uścisnęłam mu dłoń, a potem wyszłam.
W końcu miałam już to za sobą i nie spodziewałam się, że tak gładko mi pójdzie. Wróciłam znów do pustego mieszkania. Patryk teraz był bardzo zapracowany. Brakowało mi go strasznie. Spotykaliśmy się jedynie na treningach i to wszystko. Zjadłam kolację i poszłam spać. Nadszedł
18.12.2011 czyli dzień meczu. Pojechaliśmy do Olsztyna gdyż to
oni byli gospodarzami. O 16:00 rozpoczął się mecz. Pierwszego seta nasi
wygrali do 18. Po nim chłopaków chyba opuściła pewność i
uznali, że bez problemu uda im się pokonać ten zespół. No i
stało się najgorsze, bo przegraliśmy. 3:1
(18:25,25:21,25:23,32:30). Za późno ocknęli się, że nie można
lekceważyć przeciwnika, nawet tego najsłabszego. Trochę
zawiedzeni wróciliśmy do Kędzierzyna. Teraz czeka nas długa
przerwa. Na parkiet wrócimy dopiero po świętach czyli
30.12.2011, gdzie na swojej sali zagramy z Fart Kielce. W końcu czeka
nas zasłużony odpoczynek. Z Patrykiem ustaliliśmy, że wigilię
spędzimy u jego rodziców, a drugi dzień świąt u moich.
Mieszkałam w małej miejscowości w województwie podlaskim.
I wyszło, że właściwie nie mieliśmy do siebie tak daleko. Czyli zapewne pierwszego dnia świąt po południu wyruszymy do moich ....Postanowiliśmy
zrobić zakupy świąteczne. Kupiliśmy prezenty, a w domu zaczęliśmy
je pakować.
-Będziemy
wyjeżdżać w nocy?-spytałam Patryka.
-Myślę,
że rano o 10:00 wyjedziemy. Zejdzie nam się góra 8 godzin do
Ostródy, a nawet gdyby dłużej to koło 20:00 byśmy byli na
miejscu.
-Okej.
-A
co?-spytał.
-Nic
takiego.
-Boisz
się?-wypalił nagle
-Ja?-zapytałam zdziwiona
-Tak.
-Niby czego mam się bać?
-No właśnie nie wiem.
-....Jedziemy
w końcu do twoich rodziców.....Denerwuję się, że mnie nie
polubią.
Zaśmiał
się i przytulił mnie.
-Nie
martw się tym. Na pewno im się spodobasz...
Złapał
mój podbródek i uniósł go tak, że patrzyliśmy na siebie.
-Kocham
cię rozumiesz......I nawet gdyby cię nie polubili to ja i tak cię
będę kochać...Ale jestem pewny, że tak nie będzie........Ciebie po prostu nie da się nie lubić.
Uśmiechnęłam
się, a on cmoknął mnie w usta. I do końca spakowaliśmy prezenty.
Od razu znieśliśmy je do samochodu Patryka. Pożegnałam się z nim. On odjechała, a ja wróciłam na górę.Wzięłam się za pakowanie ubrań. Nie zajęło mi to dużo czasu. Przebrałam się i poszłam spać.Wstałam o 8:00 i zaczęłam szykować się
do wyjazdu. Jutro już wigilia. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko
ten czas zleciał. O 10:00 pod mój blok zajechał Patryk. Zniosłam
moje rzeczy na dół i pojechaliśmy. Droga była okropna. Korki były
ogromne. Uwielbiałam jednak jazdę z Patrykiem, a tym bardziej jego
świetnym autem. Było one wyposażone we wszystkie bajery jakie może
posiadać samochód. Myślę, że mimo to z jaką prędkością nieraz jechał to i tak zajedziemy na miejsce gdzieś na 22, a nawet później.
No i pod dom Patryka zajechaliśmy o 23:37. Światła w oknach się
paliły. Mój chłopak poinformował rodziców, że przyjedzie dziś.
Wjechaliśmy na podjazd znajdujący się przed ładnym dwupiętrowym domem. Zgasił
silnik.
-W
porządku?-zapytał patrząc na mnie
-Nie.-odpowiedziałam czując ścisk w żołądku.
-Marta,
słońce mówię ci będzie w dobrze.
Pokiwałam tylko głową. Wysiedliśmy z samochodu. Drzwi frontowe nagle się
otworzyły i wybiegło z nich dwoje ludzi. Kobieta i mężczyzna.
Można było się domyśleć, że to jego rodzice. Patryk strasznie
był podobny do ojca.
-Patryś!-krzyknęła
kobieta i przytuliła go.
-Hej
mamo.
Stałam
i patrzyłam na tą scenę. Potem jeszcze przywitał się z ojcem.
-Mamo,
tato to jest moja dziewczyna Marta.-przedstawił mnie Patryk.
-Dobry
wieczór, miło mi państwa poznać.
-Nam
również.- i jego mama przytuliła mnie.
-No
w końcu Patryk przywiózł swoją dziewczynę do nas......Tyle już
o tobie słyszeliśmy.... Cieszymy się, że w końcu cię
poznaliśmy.-powiedział jego tata.
Uśmiechnęłam się tylko i popatrzyłam na Patryka.
-Chodźmy,
a faceci zajmą się bagażami.-powiedziała jego mama
I
Patryk wraz z ojcem poszli wypakować walizki, a ja z jego mamą
weszłyśmy do domu. Był on bardzo przytulny i ładny. Ściągnęłam buty i kurtkę wieszając ją na wieszaku w przedpokoju. Podążyłam za panią Czarnowską do kuchni.
-Napijesz
się czegoś?-spytała.
-Herbatę
poproszę.
-Dobrze....Pewnie
zmarzliście.
-W
samochodzie nie było tak zimno, ..Patryk poza tym zadbał bym nie
zmarzła.....Te jego samochody...- i obie zaśmiałyśmy się.
-Wiem
coś o tym. Ma bzika na tym punkcie.
-Tak.
Patryk
ze swoim tatą wnosili rzeczy, a ja w kuchni siedziałam i
rozmawiałam z jego mamą. Jednak moje obawy były niepotrzebne gdyż
naprawdę była miła. Żartowałyśmy sobie pijąc herbatę. Potem
do kuchni wpadli chłopaki. Patryk stanął za mną i objął mnie w
pasie nachylając się i całując w policzek. Za chwilę poczułam
jego zimne ręce pod bluzką.
-Patryk!....zabieraj
te zimne ręce!
-Oj
ugrzej mi je.-prosił ładnie
-Nie
ma mowy!
Wyciągnął
je i pocałował mnie znów.
-A
co wy tutaj tak się śmiejecie?-spytał po chwili biorąc łyk mojej
herbaty.
-Twoja
mama opowiada mi o tobie jak byłeś mały.
-Mamo!-i
popatrzył na nią.
-Co?
-Chcesz
mi dziewczynę odstraszyć?-zapytał
-Nie
udało się jej.....Ale powiem ci, że ta sytuacja w domu gdy
zostałeś sam z bratem była naprawdę komiczna.
-Mamo,
kompromitujesz mnie.-powiedział patrząc na swoją mamę.
-Oj
Patryś.....-odpowiedziała mu.
-Ale
uważam, że słodki strasznie byłeś-uśmiechałam się.
-Dobra,
dobra, zobaczymy jaka ty byłaś.
-Ej
ty, ty!- i pogroziłam mu palcem
Jego
mama chciała coś dalej mówić i pytać, ale ojciec przerwał jej.
-Alicja
daj im odpocząć, bo pewnie są zmęczeni po podróży. Jutro sobie
pogadacie z Martą.-powiedział Tomasz ojciec Patryka.
-Dobrze,
dobrze.....Mam wam jakoś pościelić?-spytała
-Nie
mamo, poradzimy sobie. Będziemy spać w moim pokoju, tylko przynieś
może jakiś dodatkowy koc i poduszkę.
-Dobrze-i
pobiegła czegoś szukać.
-Chodź-
powiedział Patryk biorąc mnie za rękę.
Weszliśmy
po schodach na górę.
-Tu
jest łazienka, a tam pokój mojego brata, a tam mój.-pokazywał po kolei
Skierowaliśmy się do jego pokoju. Weszliśmy do środka. Był nawet spory. Na ścianie
przy której stało łóżko, znajdowała się wielka fototapeta
samochodu terenowego. Reszta ścian miała
lekki odcień granatu. Na regale stało pełno modeli samochodów, pucharów i
zdjęcie małego Patryczka.
-Ale
ty byłeś słodki-powiedziałam pieszczotliwie i pokazałam mu to zdjęcie.
Podszedł
do mnie, zabrał je, odstawił na miejsce i przywarł swoimi
ustami do moich. Ręce jego znajdowały się pod moją koszulką.
-Nie
tutaj Patryk.
-Dlaczego?-spytał
-Jesteśmy
u twoich rodziców.
-No
to co?...Nie lubisz nutki niebezpieczeństwa, tego, że ktoś zaraz
wejdzie.
-Fajne
byłoby to gdyby nie byli to twoi rodzice.
I
odepchnęłam go tak, że wylądował na łóżku.
-Pożałujesz
tego zobaczysz.-powiedział.
-Nie
boję się ciebie.
-Jesteś
tego pewna?-spytał i popatrzył na mnie.
-....Tak-odpowiedziałam
niepewnie.
Wtem
on wstał z łóżka, wziął położył mnie na nie i zaczął
łaskotać. A że mam straszne łaskotki to wierciłam się i wyrywałam.
-Nadal
tego taka pewna?
-Nie.....nie....proszę
przestań- mówiłam to próbując nabrać powietrza.
Po
chwili ktoś zapukał i wszedł do pokoju. To była jego mama. Patryk
przestał mnie łaskotać, a ja poderwałam się szybko i wzięłam od
niej te rzeczy. Popatrzyła na nas zaśmiała się i powiedziała:
-Ah
te dzieci-i wyszła.
Trzymałam
w ręku poduszkę i koc. Teraz miałam jakąś broń.
-Zostaw
mnie już- powiedziałam mu.
-A
co jak nie?
-To
wtedy pójdę spać gdzie indziej.
Podszedł
do mnie.
-Ani
mi się waż!-i wyrwał mi z ręki moją jedyną broń.
Przybliżył
się do mnie, a ja cofałam się do tyłu gdy nagle natrafiłam na
ścianę. Nie miałam dokąd uciec. Mogłam też uchylić się i
wybiec za drzwi które znajdowały się po mojej prawej stronie, ale
zrezygnowałam gdy poczułam usta Patryka na moich. Zaczęliśmy się
całować. Pocałunek był dziki i namiętny. Trwało by to jeszcze
długo gdyby nie to, że niespodziewanie ktoś otworzył drzwi.
Automatycznie spojrzeliśmy oboje w tamtym kierunku.
-Upss....Przepraszam.
Chciałam tylko zapytać czy nie jesteście głodni?
-Nie dziękujemy mamo.-odpowiedział grzecznie Patryk
-A
skąd ty wiesz, że Marta nie jest głodna.?-i spojrzała na mnie
-Nie,
naprawdę dziękuję.-powiedziałam.
-Dobrze,
ale tak na wszelki wypadek przyniosłam wam pierniczki które dziś
upiekłam.
Patryk
wziął od niej talerzyk i podziękował. Ona zamknęła za sobą
drzwi. Popatrzyliśmy się na siebie z Patrykiem i wybuchnęliśmy
śmiechem. Objął mnie ramieniem, przyciągnął do siebie i pocałował w czoło.
-Ale
wtopa-powiedziałam.
-Przestań.....Zobaczysz
zaraz jeszcze nam coś przyniesie.
-Przestań...Ona
po prostu cieszy się, że cię widzi.
-Wiem.
-Dobra,
to ja lecę pod prysznic i zaraz wracam.
-Mogę
się dołączyć?-spytał.
-Nie
tym razem skarbie-powiedziałam.
Z
walizki wyciągnęłam piżamę oraz kosmetyczkę i poszłam się umyć.
Szybko wróciłam do pokoju. Patryk pościelił już nam łóżko.
-Możesz
iść.-oznajmiłam mu
-A
poczekasz na mnie?
-Jak
nie zasnę.
-Będę
szybko.
-Zobaczymy.-i wzruszyłam ramionami
I pobiegł, a ja dalej rozglądałam się po jego pokoju. Gdy skończyłam
wskoczyłam do łóżka. Było bardzo wygodne. Po chwili w środku zjawił się Patryk.
-Szybki
jesteś.
-Mówiłem.
Zgasił
światło i wskoczył do łóżka. Przytuliłam się do niego, a on
mocno mnie objął.
-A
twój brat będzie?
-Jutro
przyjedzie z żoną i dzieckiem.
-Aha.
-I
co, aż tak strasznie było?-zapytał po chwili
-Nie,...
nie wiem dlaczego aż tak się bałam.
-Ja
też nie wiem.
Pocałował
mnie i poszliśmy spać.
______________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale czekają mnie teraz matury próbne....Czy ktoś was również pisze teraz, czy to dopiero przed wami?
za rok czeka i mnie ta katorga.. ;/ POWODZENIA! :) rozdział jak każdy- genialny! Fajnie piszesz, wiesz? :P zapraszam do siebie http://escapefromthememories.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Cieszę się bardzo,że się podoba. ;).... Narazie nie jest tak źle, bo to dopiero próbne..Najgorsze to będzie dopiero w maju...Jednak myślmy pozytywnie. Musi być dobrze :)
UsuńRozdział jak zawsze super.
OdpowiedzUsuńA co Ty na to aby Marta i Patryk zamieszkali ze sobą ?
Dobry pomysł. Wcześniej jakoś nie zastanawiałam się nad tym, może później by zamieszkali. Ale może faktycznie lepiej ich już ulokować w jednym mieszkaniu....Wcielę twój pomysł, gdy będę pisać rozdział. Może to nie będzie w kolejnym,ale nastąpi szybko. :)
UsuńWłaśnie się zastanawiałam nad tym..Dlaczego oni nie mieszkają razem?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Marcie poznania rodziców Patryczka <3
Zapraszam do mnie:
http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPatryk to czasami niegrzeczny chłopak ;p
OdpowiedzUsuńNo, ja też mam matury próbne w tym tygodniu ;s
Ciekawa jestem dalszych perypetii z Kamilem. A wyjazd do rodziców Patryka - świetny pomysł :D W sumie też będę opisywać kiedyś tam święta u rodziców Aleksa... A nadopiekuńczość mamy Patryka jest taaaka pozytywna! Rozdział jak zwykle czytało mi się bardzo przyjemnie! pozdrawiam, Magda - zolto-czarni.blog.pl
OdpowiedzUsuńOj Kamil już namieszał Marcie w głowie ;). Taniec zbliża i to bardzo, więc pewnie nie skończy się tylko na nim.
OdpowiedzUsuńEh, jak ja już chciałabym święta! :) Najlepsza mama Patryka :D.
Pozdrawiam :*
Zapraszam również na nowy rozdział ;)
[ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]
Mam nadzieje, że Marta nie wplącze się w jakiś romans z Kamilem:P
OdpowiedzUsuńa na maturach życzę powodzenia!;) no i do następnego! :D
Nie dziękuję :)...Jak tylko się skończą to od razu wezmę się za nowy rozdział :]
Usuńcałe szczęście matura już za mną ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny :))
przeczytałam jednym chem od początku- super :)
OdpowiedzUsuńhej, zapraszam na http://belchatowskie-szczescie.blogspot.com, pojawiła się nowa notka, :)
OdpowiedzUsuńNN :*
Hej , jestem ciekawa czy wiesz gdzie Patryk znalazł taki wisiorek ?? :)
OdpowiedzUsuńPozdr. : )
Ale który?
UsuńSielanka
OdpowiedzUsuń