piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 26



"Śmiech jest jak sól, życie bez niego nie smakuje." 


Rano obudziło nas pukanie do drzwi. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Patryka który również już nie spał.

   -Nie otwieraj-powiedziałam mu, przytulając się do niego. Objął mnie mocniej ramieniem i pocałował w nosek.
   -Spokojnie....nie mam nawet zamiaru tego robić-odpowiedział uśmiechając się.

Zamknęłam oczy mając nadzieję pospać jeszcze chwilkę. Lecz ktoś znów zaczął pukać, po chwili jednak zaprzestał i walił w te drzwi.

   -Patryk dupku otwieraj te drzwi!-poznaliśmy od razu głos wiśni.
   -Czego on może chcieć o tej godzinie?-zapytał mnie.
   -Nie mam zielonego pojęcia.
   -Oj nic mu nie będzie.-odpowiedział.

Wtedy też poczułam jego dłoń przemieszczającą się w dół. Zatrzymała się na moim udzie. 

   -Otwieraj te drzwi, bo jak nie to wyważę te drzwi!!
   -Daj nam wiśnia jeszcze 15 minut!-odkrzyknął mu w końcu Patryk
   -Nie ma mowy!!!...Mało wam jeszcze?!...Całą noc buszowaliście i nie daliście spać nikomu, a teraz pospać jeszcze chcecie?!-krzyczał i walił wciąż pięścią w drzwi.
   -Ale głupio cała reprezentacja słyszała nasze noce igraszki.-powiedziałam kryjąc twarz w poduszkę.
   -No niestety.-odpowiedział, a po chwili zaśmiał się przez co dostało mu się ode mnie.
   -Za co?-spytał.
   -Ty dobrze wiesz.

Po chwil znów usłyszeliśmy wiśnie.

   -Otwierajcie mi natychmiast!
   -Już..już!-krzyknął Patryk

Wstał i wciągnął spodnie. Ja nadal nie podniosłam się.

   -No nareszcie!!! Ile można prosić byście wpuścili mnie do własnego pokoju?!-usłyszałam pytanie siatkarza.
   -Oj przestań!
   -Jak przestań?!...Jak przestań?! Jest już 10:00, o 12:30 wyjeżdżamy stąd a muszę się jeszcze spakować!-powiedział wiśnia wchodząc razem z Patrykiem do środka.
   -Ups!-odezwał się Łukasz i szybko odwrócił.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Szybko nałożyłam na siebie sukienkę i wzięłam resztę rzeczy w rękę.

   -Już mogę?-spytał.
   -Możesz!-odpowiedziałam
   -Przez was nie zdążę się spakować!-zaczął znów panikować.
   -Łukaszku mój kochany...-powiedziałam podchodząc do niego, zrobiłam słodkie oczka do niego.

Jednak to nie podziałało na niego i wyciągnął ręce chwytając mnie za ramiona, powstrzymując mnie przed podejściem do niego.

   -Nie zbliżaj się do mnie!...Nie chcę mieć na pieńku z Patrykiem!
   -Oj przestań....Nie będzie zazdrosny...Prawda?-spytałam kierując pytanie do Patryka
   -No nie wiem.....-stał i udawał, że się zastanawia.
   -...dobra nie chcę się kłócić...ale powiem wam, że więc nie zgodzę się na taki układ!-wypowiedział się dosadnie wiśnia.
   -Czemu?-spytaliśmy równocześnie z czarnym.
   -Bo widzicie....nie macie dla mnie nawet szacunku i muszę czekać pod własnym pokojem....rozumiecie?...POD WŁASNYM POKOJEM!
   -Wiśnia...bo...-nie wiedziałam co mu powiedzieć.
   -...okej...żartuję przecież-szybko odpowiedział mi.
   -Dupek!- i pokręciłam głową.

Podeszłam do niego teraz, i przytuliłam.

   -Dzięki za wszystko-i pocałowałam go w policzek.
   -Nie ma za co.

Wtedy z jego objęć wyrwał mnie Patryk.

   -Ej co to miało być?!-spytał z wielkim zdziwieniem Łukasz.
   -Za długo ją przytulałeś.
   -No weź Patryk......podziel się.
   -Nie!-i stanął pomiędzy mną, a Wiśniewskim. 

Oboje się zaśmiali. Patryk odwrócił się i przywarł do mnie swymi ustami.

   -No już koniec!-i pociągnął wiśnia mojego chłopaka za ramię.
   -Jeszcze minutka-i pokazał mu wskazujący palec który miał oznaczać dokładnie minutkę.

Łukasz puścił go, i zaczął głośno odliczać.

   -Jeszcze 10 sek......5.......1 Koniec.-i tym razem odciągnął go na dobre.
   -Zapamiętam to sobie!-odpowiedział mu Patryk.

Ja uśmiechnęłam się i wyszłam. Skierowałam się do swojego pokoju. Buty od razu wylądowały na podłodze i upadłam na łóżko. To wszystko było takie piękne...jak sen, marzenie niejednej dziewczyny...i szczęściara ze mnie, że to mnie akurat się przydarzyło...Normalnie gdyby ktoś usłyszał tą historię, to pomyślałby, że zmyśliłam sobie to wszystko...Jednak to dzieje się naprawdę. Poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam ktoś niespodziewanie zapukał do moich drzwi. Stałam w samym ręczniku. Podeszłam i otworzyłam. W drzwiach stał Zbyszek. Obejrzał mnie całą od stóp po czubek głowy.
 
    -Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyniosłem to-i wskazał na wielką teczkę. Od razu ją poznałam. Wyciągnęłam rękę, a on dał mi ją....-Zapomniałaś ją wziąć kiedy twój chłopak cię porwał.-i uśmiechnął się.
    -Sorki zapomniałam...Dzięki

I poszedł, a ja zaczęłam wybierać co mam na siebie założyć. I do moich drzwi znów ktoś zapukał. No kurde! Czy oni nie mają kiedy urządzać sobie wycieczek do mnie?!..Pewnie Zbyszek się wygadał i teraz będą tu gęsiego przychodzić. Trochę zła podeszłam do drzwi, już miałam coś powiedzieć gdy zobaczyłam Oskara...Czyżby on przyszedł specjalnie? Wtedy też zauważyłam, że trzyma coś w ręku.  

    -Hej.
    -Cześć. Ja tylko na chwilę Marta... Przyniosłem ci bluzę naszego sponsora...Wiem, że pewnie nie jesteś zadowolona, że musisz to nałożyć, ale to naprawdę konieczność....Wiesz jak przylecimy na lotnisku to na pewno ludzi trochę będzie i fotografów...No i prosiłbym byś założyła ją i swoją koszulkę.....Naprawdę bardzo proszę...Nie chcę mieć problemów...No i trenerzy też nie..
   -Spokojnie. Pewnie, że dostosuję się do wszystkich wymogów...I tak jestem wdzięczna, że pozwalacie mi w ciągu treningów nosić co chcę, więc to naprawdę drobnostka jest.
   -Cieszę się.

Wzięłam od niego bluzę,pożegnałam się i zamknęłam drzwi. No to teraz nie mam dużego wyboru co mogę włożyć na siebie. Zdecydowałam założyć leginsy, koszulkę i bluzę od sponsora wszystkich tych rzeczy. Rozumiem to wszystko. On płaci za ubrania, a my musimy je promować.... Szkoda, jednak że nie mogę założyć czegoś krótkiego..miałam już w planach taką fajną sukienkę. W takim razie szpilki też odpadają i trzeba założyć trampki. Ubrałam się i zrobiłam z włosów sobie koka. Podeszłam do lusterka i sprawdziłam jak wygląda teraz moja szyja. Dziś było z nią już o wiele lepiej. Ślad po pocałunku Patryka zaczął powoli teraz zmieniać kolor....Sięgnęłam po podkład i starałam się to ukryć.Gdy to zrobiłam udałam się z powrotem do pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Po zamknięciu zamka ostatniej z moich toreb, rozejrzałam się po pokoju czy aby niczego nie zostawiłam. O 12:00 byłam już gotowa. Wzięłam walizkę, swoją torbę podręczną i wyszłam z pokoju. Chłopaki w tym samym czasie również wychodzili z pokoi. 
 
    -Marta to ty?-usłyszałam głos za sobą
    -Tak...A czemu pytasz?-spytałam Zibiego.
    -Bo jeszcze aż tak zakrytej to cię widziałem.
    -A co w tym dziwnego?
    -Wiesz przyzwyczajeni jesteśmy, że nosisz krótkie rzeczy.
    -Sama bym się tak nie ubrała....Mam nakaz z góry mieć na sobie tą bluzę i koszulkę.
    -Rozumiem. Też tak mamy.
    -No właśnie, więc nie powinno dziwić cię to jak jestem ubrana.
    -A jednak.-odpowiedział mi.

Weszłam z nim do windy i zjechaliśmy na dół. Połowa drużyny zdawała już klucze do pokoi. Wśród nich stał Patryk. Podeszłam do niego i pocałowałam. On objął mnie ręką w talii i mocno do siebie przyciągnął.

    -Ładnie dziś wyglądasz.
    -Chyba chciałeś powiedzieć, że wyglądam jak nie ja, gdyż ja normalnie przecież chodzę tylko w krótkich.
    -Nie....to nie to.
    -Oj weź przecież dobrze wiem, że tak jest. Sama gdybym mogła to założyłabym jakąś spódnicę, ale taki dostałam rozkaz z góry.
    -Wiem.....Ale zobacz jak teraz pasujemy do siebie. 
 
Popatrzyłam i zaśmiałam się, a on pocałował mnie w czubek głowy. Wraz z Patrykiem oddaliśmy klucze od naszych pokoi i poszliśmy do autokaru. Niestety chłopaki się ociągali i sprzed hotelu wyjechaliśmy przed 13:00. Na lotnisku byliśmy po 20 minutach. Od razu oddaliśmy bagaże i usiedliśmy do poczekalni. Nie czekaliśmy za długo na odprawę. Najgorsze w tym wszystkim jest ta 17-godzinna podróż bez Patryka. W samolocie siedziałam koło okna, a obok mnie Oskar. W głośnikach nagle rozległa się informacja by wszyscy pasażerowie zapięli pasy. Zrobiłam to o co mnie poproszono i przymknęłam na chwilę oczy. -Nie nienawidzę startów samolotów! To jest chyba rzecz która łączy mnie z Kurkiem"- powiedziałam sobie w myślach. Ocknęłam się kiedy już poderwaliśmy się się do góry.... 

    -No to Marta gratuluję.-usłyszałam i spojrzałam na Oskara.
    -Czego?
    -To jak świetnie poradziłaś sobie z tą pracą....Byłaś naprawdę dla wszystkich dużym wsparciem, również dla mnie.
    -Ja również się cieszę, że mogłam tu przylecieć i ci pomóc.
    -Oczywiście też gratuluję usidlenia jednego z naszych siatkarzy.
    -Dziękuję.-odpowiedziałam uśmiechając się
    -Teraz już wiem, dlaczego ostatnio taka szczęśliwa chodziłaś....To z tego powodu?
    -Tak.
    -To bardzo się cieszę.
    -Ja też.
    -Dobra Marta, a teraz musimy zrobić statystyki podsumowujące grę naszego zespołu w całym turnieju.
    -W porządku.

Wyciągnęłam laptopa i pracowaliśmy. Nie analizowaliśmy całych meczów tylko dane z każdego i podsumowywaliśmy je wyciągając wnioski. Robiliśmy to wszystko z przerwami. Te 17 godzin było strasznie męczących. Dobrze, że nie mieliśmy żadnych  przesiadek, bo nie miałam ochoty się przesiadać.
 
    -Tylko nie zapomnij przestawić zegarka-powiedział Oskar.
    -Dobrze, że mi przypomniałeś......Więc o której będziemy w Warszawie?
    -O 2 w nocy....Może parę minut po.
    -Późno...A potem jeszcze czeka nas podróż po ciemku do Kędzierzyna.-powiedziałam i wróciłam do statystyk. 

W końcu po tej długiej podróży dolecieliśmy na miejsce.. Zimno, wiatr, i gdzieniegdzie było widać śnieg. Ta pogoda nie poprawiała mi humoru. Czekałam na Patryka i gdy przyszedł , złapał mnie za rękę. Poszliśmy do środka, by odebrać nasze bagaże. Zajęło nam to jednak chwilę czasu. Mimo że była tak późna pora na lotnisku pojawiło się trochę kibiców dziękując, za wszystkie mecze. Teraz zaczęło się rozdawanie autografów i robienie zdjęć. Ja puściłam Patryka i odeszłam dalej. Patrzyłam na to wszystko z boku. Muszę się przyzwyczaić, do tego, że jestem wśród sławnych osób, a jedna z nich jest moim chłopakiem. Gdy skończyli usiedliśmy wszyscy. Jak już mogliśmy odebrać swoje bagaże wzięliśmy je i zaczęliśmy się żegnać. Ja, Patryk, Wiśnia, Możdżon, Guma i Rucek jechaliśmy do Kędzierzyna, a reszta do swoich klubów. Pożegnałam się z Bartkiem na początku, potem Pit, Igła, Zati. Gdzieś nagle natknęłam się na Zibiego. Podszedł do mnie i przytulił mnie za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Ja również go objęłam. Wtedy też poczułam zapach jego perfum. Mimo że często się z nim kłóciłam i nie przepadaliśmy za sobą, to jego zapach jakoś dziwnie na mnie działał.
 
    -Będę tęsknić-powiedział.
    -Ja też.
    -Mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze.
    -Na pewno-odpowiedziałam mu.
    -Może już nie długo w końcu w maju rozpoczyna się liga światowa więc znów będziesz naszym statystykiem.
    -Nie masz już żadnych zastrzeżeń do tego, że jestem dziewczyną?!

Odsunął się ode mnie.

    -Nie, już nie.
    -Zobaczymy czy się spotkamy. Może nie wybiorą mnie znów na statystyka.
    -Wybiorą......Dobra to na razie.
    -Cześć.

Pocałował mnie w policzek i poszedł. Ja pożegnałam się z resztą i poszłam wraz z chłopakami do autokaru wiozącego nas do Kędzierzyna. W środku czekał na nas trener ZAKSY. Ucieszyłam się na jego widok. On przywitał nas bardzo miło.

   -No to chłopaki wielkie gratulację.......Witajcie w Polsce już. Brakowało nam was na treningach, a powiem, że dzisiejszy jest o godzinie 14:00... Więc przyjedziemy macie kilka godzin wolnego i zapraszam na salę.-gdy to usłyszeliśmy rozległ się wielki jęk.

    -Ale trenerze.....-odezwał się Wiśnia.
    -Żartuję przecież....Macie 2 dni wolnego, a potem trening, bo 10.12.2011 gramy mecz z Jastrzębskim Węglem u nich. Więc odpocznijcie dobrze i znów wracamy do gry. 

Usiadł przede mną i Patrykiem. Ja przytuliłam się do niego, a on mocno objął mnie. Odwrócił się do mnie i powiedział:
    -I jak tam Marta praca się udała?....Podobało się?
    -Pewnie i to jeszcze jak bardzo.......Praca tam dała mi bardzo wiele doświadczenia. Poza tym mogłam się uczyć u najlepszych.
    -No właśnie widzę, że się udało tam.

I spojrzał na mnie i na Patryka. Uśmiechnął się tylko i odwrócił z powrotem. Ciekawe jak to teraz będzie tutaj. Niedługo potem dojechaliśmy do Kędzierzyna. Zdałam sobie sprawę jakby nie było mnie tutaj z 3, 4 miesiące. Zajechaliśmy przed halę. Stało pod nią już sporo osób. Hucznie przywitano chłopaków. Z dala zauważyłam wśród nich Malwinę. Od razu podbiegłam do niej i przytuliłam.
    -Hej Malwa.
    -Cześć Marta.....I jak tam było?
    -Zajebiście.
    -Zdaję sobie z tego sprawę.-odpowiada uśmiechając się tajemniczo
    -Nie rozumiem-mówię.
    -Oj nic.-patrzy na coś nad moim ramieniem, więc odwracam się i widzę naszych chłopaków.
    -Powiedział ci wiśnia no nie?-domyśliłam się w końcu o co jej chodziło.
    -Co?
    -Dobrze wiesz co-odpowiedziałam jej.

Popatrzyłam na nią. Nagle ona entuzjastycznie powiedziała:
    -No jasne, że mi powiedział....W końcu dzwonił żeby dowiedzieć się o rozmiar twoich ciuchów....Musisz pokazać mi co ci kupili.
    -Przyznam, że mają świetny gust jak na chłopaków.
    -Wiem....Ale tak się cieszę, że jesteście razem. Trzymałam za was mocno kciuki by się wam udało.
    -Dzięki......Jestem tak szczęśliwa, że nie zdajesz sobie z tego sprawy.
    -Zdaję sobie z tego sprawę. Naprawdę kochana wiem jak to jest.

Nagle obok nas pojawili się chłopaki i ruszyliśmy w kierunku miasta, by w końcu znaleźć się w naszych domach. Cała trójka odprowadziła mnie pod sam blok. Pożegnałam się z Patrykiem, a do dziewczyny powiedziałam: 

    -Malwina jak będziesz chciała to wpadnij później. Oczywiście jak Wiśnia ci da, bo założę się, że przez najbliższy czas będzie chciał nacieszyć się tobą w łóżku.
    -Weź!-krzyknął Łukasz.
    -Pa wam.

I weszłam na górę do mieszkania. Po otwarciu drzwi zauważyłam, że nic się w nim nie zmieniło jak zostawiłam taki bałagan tak nadal jest. Rozpakowałam rzeczy i ogarnęłam jakoś to wszystko. Mój prezent powiesiłam na ścianie naprzeciwko łóżka. Teraz będę mogła codziennie patrzeć na moich siatkarzy. Muszę poza tym później poprosić Igłę by przysłał mi zdjęcia które robił, bo widziałam go ciągle z aparatem. A jeszcze pewnie pomocnik "ola" też ma jakieś bo robił. Byłam tak strasznie zmęczona, że nie chciało mi się przebierać wiec w ubraniu padłam na łóżko i w mgnieniu oka zasnęłam.

____________________

Sorki, że tak długo czekaliście...Wiem, że rozdział taki sobie, ale chciałam go szybko wstawić. Miłego czytania i dziękuję za komentarze. Pozdrawiam.

12 komentarzy:

  1. Mi rozdział się podoba i nie uważam aby był taki sobie. Od początku do końca ja go czytałam uśmiechałam się do monitora jak głupia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny, tylko szkoda, że taki krótki :P
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. mam takie pytanie kiedy bd nastepny ?:>

    OdpowiedzUsuń
  4. mi się też podoba ;)
    i z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny : )
    trochę krótki, ale ważne że dodałaś ; )
    czekam na kolejny ; ))

    OdpowiedzUsuń
  6. Magda (zolto-czarni.blog.pl)16 listopada 2012 21:55

    Bardzo pozytywny rozdział :D I taki sielankowy, te pocałunki Patryka i Marty! i jestem ciekawa teraz co się będzie działo w następnym rozdziale :D zapraszam do mnie na nowy rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, Wiśnia jak się wkurzył :D. Mam nadzieję, że Marta będzie dalej statystykiem reprezentacji :D. Czekam na następny :).

    Zapraszam na kolejny, 3 rozdział :)

    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  8. Barodzo fajnie;) Jestem ciekawa i zapraszam na 14 roździał do mnie ;)
    http://siatkarskieopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Pikantna noc....uuuu:)
    jestem ciekawa jak długo bedzie tak sielankowo...
    kocham to czytam;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale żeby Łukasza do pokoju nie wpuścić? toż to szok?! :D
    cieszę się, że Marcie się wszystko układa :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny rozdział :)
    Mam nadzieję że zacznie się coś dziać ;)
    Zapraszam i do mnie http://hopelovedream.bloog.pl/ :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko idzie w fajnym kierunku ;) Bardzo lubię Twojego bloga.

    http://escapefromthememories.blogspot.com/ zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń