środa, 7 listopada 2012

Rozdział 24

"Człowiek wie, że to miłość, kiedy chce  przebywać  z druga osobą i czuje, że ta druga oso­ba chce te­go samego."


***

Rano wstałem wcześniej niż zwykle. Wciąż nie docierało do mnie to co się zdarzyło. -Ona naprawdę mnie kocha-powiedziałem sobie w myślach. Jakbym mógł skakał bym teraz z radości. Ubrałem się i zjechałem na dół. Zaszedłem do baru i zamówiłem śniadanie. To teraz ja zrobię mojej kochanej prezencik. Wziąłem śniadanie na tacy i pojechałem na górę. Stanąłem pod jej drzwiami i zastanawiałem się czy zapukać. Chociaż może są otwarte. Ona ma tendencję do niezamykania wieczorem drzwi. Lekko nacisnąłem na klamkę, a drzwi otworzyły się. Po cichutku wszedłem do środka. Stanąłem i patrzyłem jak śpi. Wyglądała tak pięknie. Jej jedna noga wystawała spod koca. To było takie kuszące.....Była....jest..cała idealna. Kocham w niej po prostu wszystko poczynając na uśmiechu, charakterze, kończąc na ciele. Nie miałem jakoś serca by ją budzić. Usiadłem więc i patrzyłem jak śpi. Jej klatka piersiowa unosiła się lekko. Mam taką ochotę ją pocałować, lecz szkoda mi jej budzić. Pewnie znów pracowała do późna. Gdy po jakimś czasie spojrzałem na zegarek wskazywał on 9:30. Za godzinkę mam trening siłowy. Podszedłem do niej bliżej. Głaskałem ją po policzku.

   -Wstawaj słoneczko-powiedziałem, lecz ona nie reagowała. Wziąłem i pocałowałem ją.-Wstawaj kochanie.-powtórzyłem, a ona dopiero wtedy otworzyła oczy.



***


Obudził mnie czyjś głos i pocałunek. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Patryka.

   -Wstawaj słoneczko-powtórzył to.

Ja leżałam i rozmarzonym wzrokiem patrzyłam na niego. Podoba mi się jak tak do mnie mówi

   -Czemu tak patrzysz?-spytał.
   -Bo podoba mi się jak mówisz do mnie słoneczko.

On uśmiechnął się i wstał. Po chwili przyniósł mi śniadanie. Usiadłam by móc wziąć to na kolana i jednocześnie zrobić miejsce dla siatkarza, aby usiadł blisko mnie.

   -Dziękuję.-powiedziałam
   -Nie ma za co.....a teraz jedz bo wystygnie.
   -...mówiłam ci już, że cię kocham?-spytałam uśmiechając się do niego.
   -Dzisiaj jeszcze nie.
   -No jak nie mówiłam...to nic,że była 1 w nocy,ale dzień dzisiejszy
   -To się nie liczy-odpowiedział.
   -Więc mówię ci, że cię kocham.
   -Ja ciebie też.

Przysunął się do mnie i zaczęliśmy się całować. Uwielbiałam każdy jego pocałunek coraz bardziej. Dotyk jego miękkich ust sprawiał mi niewiarygodną przyjemność. Pragnęłam całować się z nim już zawsze. Zaczęliśmy się kłaść, gdy nagle Patryk zwalił cukier, który rozsypał się na tacy. Spojrzeliśmy na to i zaśmialiśmy się.

   -Jedz teraz.-powiedział.

Zaczęłam jeść, a on cały czas mi się przyglądał. Przyznaję trochę mnie to krępowało.

   -Czy jestem gdzieś brudna, że tak mi się przyglądasz?
   -Nie.....To już nawet nie mogę popatrzeć na moją piękną dziewczynę?
   -Możesz.........To pewnie wiśnia się cieszy-wypaliłam nagle.
   -Nie rozumiem.
   -No to, że jesteśmy parą.
   -Nic mu nie powiedziałem jeszcze.....A dlaczego zaczęłaś ten temat?
   -Bo on przecież od początku wiedział, że między nami chyba coś jest, nawet gdy my sami jeszcze o tym nie wiedzieliśmy.
   -Wiem.......Chcesz bym mu o tym powiedział, czy ty chcesz to zrobić?
   -Nie wiem-odpowiedziałam mu i spuściłam wzrok grzebiąc nożem w dżemie.
   -Co jest Marta?-zapytał.
   -Nic.

Złapał za mój podbródek i podniósł go. Spojrzałam mu w oczy.

   -Co jest słońce?...Powiedz mi proszę.
   -Jak chcesz to ty mu możesz powiedzieć.-powiedziałam mając nadzieję, że nie będę musiała dalej się tłumaczyć.
   -Ja chcę.... ale nie wiem jak ty.....Nie chcesz by on wiedział, że jesteśmy parą?-zapytał po chwili,ze smutkiem, a ja milczałam nie wiedząc co mu odpowiedzieć.-Powiedz mi.......Wstydzisz się mnie?

Odstawiłam wtedy tacę dalej i usiadłam naprzeciwko niego. Ujęłam jego twarz w dłonie i patrzyłam mu w oczy.

   -Nawet nie waż mi się tak mówić!.....Nigdy, przenigdy się ciebie nie wstydziłam i nie będę. Nie masz nawet pojęcia jak bardzo pragnę wszystkim pokazać jakiego mam wspaniałego, utalentowanego, czułego i kochającego chłopaka.....ale... boję się.
   -Czego?
   -Tego, że to wszystko może się szybko skończyć, że mogę cię stracić.-powiedziałam mu, a oczy zaszły mi łzami,
   -Jak możesz tak mówić?....Nigdy mnie nie stracisz. Za bardzo cię kocham by z ciebie zrezygnować..-wtedy on też ujął mą twarz w dłonie
   -Boję się, że gdy tutaj się dowiedzą, to Zibi będzie się mścić rozbijając nasz związek.  Wiesz przecież, że nie przepadamy za sobą,  a tym bardziej po ostatnim......Boję się....że mógłby nas rozdzielić, a tego nie zniosłabym zważając,że niedawno cię odzyskałam.-powiedziałam z wielkim smutkiem
   -Skoro tak uważasz ...to może najlepiej będzie jak na razie utrzymamy to w tajemnicy.-i posmutniał trochę.
   -Patryk, skarbie.....Jeśli chcesz i tobie sprawi to radość, to dobra.... powiedz wszystkim, pochwal się, że jestem twoją dziewczyną.....Jeśli ta wiadomość ma cię uszczęśliwić, to zgadzam się na wszystko.-powiedziałam szczerze, gdyż pragnęłam jego szczęścia
   -Nie Marta.... Masz rację. Poczekamy do zakończenia pucharu, a potem będę się wszędzie chwalił, że mam taką dziewczynę.
   -Dobrze.

I pocałowaliśmy się.

   -Wiem, że nie chcesz bym szedł i ja również tego nie chcę, ale niestety muszę. Za pół godziny mam trening na siłowni.
   -Niestety-oznajmiłam mu robiąc smutną minę.
   -Jeszcze nie poszedłem, a już za tobą tęsknię.
   -Ja też, ale już leć, bo będzie tak, że sprowadzam cię na złą drogę.
   -Tylko na dobrą.

Wstał pożegnaliśmy się i poszedł. Byłam szczęśliwa, że jesteśmy razem. Ubrałam się i wyszłam z pokoju by omówić z Oskarem jeszcze parę rzeczy. Na korytarzu w tym czasie spotkałam Rucka, Wiśnię, Kurka, Pita i Czarnego. Dziwne to było, ale on pierwsi powiedzieli do mnie  cześć...i to jeszcze tak normalnie. Zdziwiona odpowiedziałam im i obdarowałam Patryka tym swoim uśmiechem który był przeznaczony tylko dla niego. I weszłam do Oskar. Pracował. Usiadłam obok i zaczęłam mu pomagać. Dobrze,że udało mi się zrobić moją część przez co Oskar nie był na mnie zły. Dziś mieliśmy grać z Brazylią. Jeden z najgorszych naszych przeciwników w tym turnieju, ale skoro poradziliśmy sobie z Włochami, kolejnym dobrym przeciwnikiem to teraz też chłopaki sobie poradzą. Już jutro ostatni mecz. I niestety wracamy do Polski. Wielka szkoda. Naprawdę mi się tu podoba i ta praca również. To co dzieje się tutaj, w reprezentacji od środka, tego czego normalni ludzie nie widzą to nie zdają sobie nawet sprawy jak oni ciężko pracują, ale również jakie durne pomysły wpadają im na takich wyjazdach. Niby każdy to osobna jednostka, dzięki której ta drużyna ma charakter, ale z drugiej strony stanowią całość. Umieją się zgrać, nawet gdyby między nimi były jakieś nieporozumienia. Oni odkładają to na bok i walczą z drużyną która jest po drugiej stronie siatki. Nie widziałam jeszcze nigdy by jakieś osoby miały taką determinację walki jaką ma ten zespół. Podziwiam każdego z nich na swój sposób mimo tego co zrobili mi.... Koło 14:00 poszłam się przebrać. Wychodząc zauważyłam Bartka. Korytarz był pusty jak nigdy. On zaczął zbliżać się w moim kierunku. Nie miałam pojęcia co robić....cofnąć się do Oskara, czy szybko pójść do pokoju....wybrałam tą drugą opcję. Szybkim krokiem ruszyłam.

   -Poczekaj-usłyszałam.

Mimo iż Kurka po części znałam to jednak bałam się z nim rozmawiać...że może mi coś zrobić....gdyby tylko Patryk tu teraz był. I wtedy Bartek stanął przede mną. Moje serce biło teraz jak szalone.

   -Co chcesz?-spytałam z niepokojem w głosie.
   -Pogadać chwilę.
   -Wiesz z chęcią,ale muszę się przebrać-odpowiedziałam oddychając z ulgą,że udało mi się wymyślić dobrą a tym bardziej prawdziwą wymówkę.

On wtedy złapał mnie za łokieć. Nie mocno,ale sam strach dawał mi do zrozumienia,że może jednak powinnam zostać.

   -Zajmie to co najwyżej 3 minuty.-powiedział

Spojrzał na mnie i puścił łokieć.

   -Dobra.-odpowiedziałam
   -Marta....przepraszam-wypowiedział, a ja byłam w szoku z powodu tego co powiedział. -Naprawdę szczerze przepraszam...nie chciałem by tak wyszło....wiedz,że wtedy na mieście gdy razem się bawiliśmy.. to....było coś prawdziwego....to byłem prawdziwy ja, a nie ten którego ostatnio poznałaś.....zawsze byłem tym "bambino" i chciałem pokazać,że już taki nie jestem...żałuję, cholernie żałuję swojego postępowania i tego co się stało, bo jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną.

Chyba skończył już swe przemówienie, bo stał i patrzył na mnie.

   -Gdzie jest haczyk?-spytałam, bo nie wierzę w jego czyste intencje
   -Jaki haczyk?-zapytał
   -Nie wierzę,że nic się za tym nie kryje....pewnie chcesz odzyskać zdjęcia!-powiedziałam, bo w tym momencie uświadomiłam to sobie.
   -Nie, nie chcę niczego odzyskiwać....nie zależy mi na nich...zrobisz z nim co będziesz chciała, w końcu zasłużyliśmy sobie na to.
   -Przysięgasz,że nie chodzi ci o nie?-zapytałam
   -Przysięgam na to jak kocham siatkówkę...naprawdę....chcę się z tobą pogodzić.

Nie wiem czemu, ale miałam w stosunku do tego jakieś mieszane uczucia.

   -Wiem,że pewnie mi nie wierzysz...czaje...jednak wiedz,że żałuję tego szczerze....zrobisz z tym co uważasz....a ja obiecuję ci,że więcej nie zrobię czegoś takiego....możesz być o to spokojna.

Jego kącik ust lekko uniósł się do góry. Stał w takim pół uśmiechu. Schował ręce do kieszeni i odwracał się już, gdy złapałam go za ramię. Chwilę patrzyłam na niego, a potem najzwyczajniej w świecie objęłam go, a on mnie... Do ucha szepnął mi przepraszam. Puściłam go i odsunęłam się kawałek.

   -Dziękuję Bartek,że jesteś szczery i umiesz przyznać się do błędu..... i chociaż starasz się go naprawić....nie ważne w jaki sposób cieszę się w ogóle.
   -Nie gniewasz się już?-zapytał.
   -Będę pamiętać, o tym zawsze jednak życie jest za krótkie by ciągle płakać i się martwić....trzeba cieszyć się wszystkim, co nas dobrego spotkało.

Uśmiechnął się.

   -Więc proponuję zatem by tak zrobić.....by zacząć wszystko od nowa to nic,że zaraz wyjeżdżamy, ale dobra i jedna chwila....Co ty na to?-zapytał
   -Czemu nie...-odpowiedziałam mu, a on wyciągnął w moim kierunku dłoń.
   -Bartosz Kurek przyjmujący reprezentacji mężczyzn w siatkówce.

Uścisnęłam jego dłoń i powiedziałam:

   -Marta Wasilewska statystyk reprezentacji mężczyzn w siatkówce.
   -Miło mi Marta.
   -Mnie również Bartek.

Zanim zdążyłam puścić jego dłoń, on przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.

   -Dziękuję Ci bardzo.- wyszeptał Bartek
   -Cieszę się i mam nadzieję, że będziemy teraz jakoś w zgodzie żyć.
   -Na pewno....zobaczysz teraz wszystko się zmieni.
   -To fajnie, ale teraz naprawdę muszę lecieć się przebrać.
   -W porządku-i puścił mnie.

Pomachałam mu i weszłam do pokoju. Byłam szczęśliwa,że zaczyna się w końcu wszystko układać. Szkoda,że jednak tak późno...Jednak lepiej późno niż wcale.... Szykowałam się już pomału.Jako, że moje spodenki były w praniu założyłam na siebie czarne leginsy i koszulkę tylko od mundurka. Mam nadzieję, że trener nie wyrzuci mnie za trochę inny strój. Szybko zbiegłam na dół i czekałam z chłopakami na autokar. Troszkę się spóźniał. Na dworze nagle zerwał się straszny wiatr. Nie spodziewałam się tak szybkiej zmiany pogody. Rano było tak ładnie. Zastanawiałam się czy może pobiec na górę po bluzę, ale jeśli w tym czasie przyjechałby autokar, to musieliby specjalnie czekać na mnie. Potarłam dłonią przedramię by trochę rozgrzać ręce. Niespodziewanie ktoś od tyłu narzucił mi coś na ramiona. Spojrzałam i zauważyłam  bluzę. Odwróciłam się by zobaczyć kto to zrobił. Stał tu Patryka. Właściwie można było się domyśleć, że to on.

   -Dziękuję.
   -Proszę słońce. -powiedział szeptem

Miałam teraz ochotę, by wziął mnie w ramiona i mocno przytulił, albo bym mogła tak po prostu złapać go za rękę.

   -Jak tam statystyki?-spytał.
   -Dobrze. A motywacja przed grą?
   -Zarąbiście świetna, przynajmniej dla mnie.....Mam taką jedną, bardzo ładną i skuteczną. Ma jakieś 1,79 m i brązowe oczy.-powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego.
   -To pewnie świetna jest.
   -Najlepsza.- i popatrzył na mnie

Gdy w końcu nadjechał autokar i wsiadaliśmy do środka Patryk szepnął mi na ucho.

   -Do zobaczenia słońce.

Nie miałam jak mu odpowiedzieć więc puściłam do niego oczko. Usiadłam na swoje miejsce. Na szczęście nie spóźniliśmy się. O 15:00 chłopaki zaczęli grać. Szło im świetnie. Pierwszego seta wygrali do 18. Tą passę powtórzyli w secie drugim, gdzie pokonali Brazylię do 21. Teraz muszą jeszcze wygrać trzeciego seta i koniec. Niestety w tym secie zaczęło się coś psuć. Chłopaki popełniali karygodne błędy. Nie mogą teraz na to sobie pozwolić. Chciałam wstać i krzyczeć na nich, ale nie jestem tu od tego. I przegrali seta do 18. W czwartym tak samo nie mogli się pozbierać, a tym bardziej skupić na grze. Teraz też przegrali. Tym razem do 19. Mecze z Brazylią są najgorsze. Musimy zawsze włożyć w nie bardzo dużo wysiłku. I mimo tego, że na początku tie-breaka prowadzili to przegrali tego seta do 12. Wynik całego meczu przedstawiał się 3:2 (25:18,25:21,18:25,19:25,12:15) dla Brazylii. Przykro mi było, ale miejsce na podium mamy pewne. Czeka nas jeszcze jutro tylko mecz z Rosją. Najważniejsze, jednak jest to,że udało im się uzyskać przepustkę na Igrzyska Olimpijskie. Chłopaki w autokarze nie bardzo przejmowali się przegraną meczu. Teraz najważniejsze skupić się na meczu jutrzejszym. Na sobie nadal miałam bluzę Patryka. Pachniała jego perfumami. Przez całą drogę wdychałam jej zapach wyobrażając sobie jego, gdy trzyma mnie w ramionach i czule całuje. Miałam nadzieję,że nikt nie widzi tego jak zatracam się w zwykłej bluzie, a tym bardziej Igła latający z tą swoją kamerą. Oskar już przesłał mi wszystkie mecze Rosji. W autokarze zaczęłam już to robić. Podoba mi się ta praca którą wykonuje. Nigdy nie żałowałam zawodu który wybrałam. Kocham to robić, a tym bardziej sprawia mi to przyjemność, że pracuję dla tych którzy sprawiają mi radość...A gdy wyjdą na boisko i wygrają mecz,to czuję,.....że to co robię ma sens... i daje mi to ogromną satysfakcję do dalszej pracy.....Jeszcze jak teraz mam chłopaka, który jest siatkarzem, to jest spełnienie moich największych marzeń. Kto by pomyślał, że dziewczyna z małego miasteczka, wkroczy do dużego miasta, zrobi taką karierę i jeszcze będzie miała chłopaka który jest sławnym siatkarzem. To życie jest takie piękne. Z rozmyślań wyrwało mnie zatrzymanie się autokaru. Udaliśmy się do swoich pokoi. Przebrałam się. Nadal jednak w rękach trzymałam bluzę Patryka. Tak bardzo przypominała mi jego. Miałam ochotę przytulić się do niego i poczuć na żywo jego zapach. Wiedziałam, że muszę odnieść mu ją lecz jeszcze nie teraz. Położyłam ją sobie na ramiona i zabrałam się za pracę. Oskar jeszcze dziś chciał pokazać chłopakom chociaż połowę statystyk, bo jutro grają o 11:00. Co za dureń wymyślił, by o tej godzinie grać mecz?! O 19:00 wszystko zaniosłam Oskarowi. Spytałam się go:

   -Myślisz, że uda nam się jutro pokonać Rosję?
   -Marta, wiem że jak kibice powinniśmy wierzyć w nich i myśleć oczywiście, że im się uda....Ale z tej strony tak jak my widzimy siatkówkę naprawdę trudno jest powiedzieć.... To jest silny zespół tak jak i nasz. Nie mam pojęcia jak będzie jutro. Mogą wygrać z nimi, ale równie dobrze i przegrać.
   -Wiem...Dzięki wielkie.
   -Nie ma za co......A co ty dzisiaj taka szczęśliwa jesteś?
   -A nie mogę?
   -Możesz, ale niedawno wiem, że były tu małe spięcia i kłótnie, a teraz taka szczęśliwa jesteś, radosna. Nie kłócisz się ze Zbyszkiem co jest naprawdę dziwne. 
   -Zrozumiałam, że nie warto się smucić i korzystać z ostatniego dnia tutaj.
   -No, masz rację.

I wyszłam. Chłopaki kursowali między gabinetem Ola, a swoimi pokojami. Skoro są teraz na masażach, to może Wiśnia poszedł i Patryk sam będzie w pokoju. Zaszłam do swojego i wzięłam bluzę. Podeszłam do jego drzwi i zapukałam. Usłyszałam tylko komendę „wchodzić”. Weszłam do środka. Zauważyłam, że w pokoju jest Wiśnia. Kurczę... a myślałam, że może jednak. Leżeli i oglądali coś na laptopach.

   -Hej Marta.-powiedział Wiśnia.
   -Hejka.-odpowiedziałam.
   -Co sprowadza cię do naszej komnaty tajemnic?-zapytał z żartem Łukasz.
   -Przyniosłam oddać pelerynę Patryka.
   -Oho.

Podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę z bluzą. Patrzyliśmy na siebie długo i intensywnie. Myślałam, że zaraz nie wytrzymam i po prostu rzucę się na niego. Cały ten trans przerwał nam nagle czyjś głos:

   -Heloł- krzyknął Wiśnia.

Ocknęłam się tak samo jak Patryk który wziął ode mnie bluzę.

   -Dziękuję-powiedziałam
   -Proszę-odpowiedział mi i uśmiechnął się.
   -To ja nie przeszkadzam wam już.

Chciałam już iść, gdy nagle Wiśnia krzyknął:

   -Poczekaj!

Odwróciłam się.

   -Co?
   -Może to ja wyjdę, a wy sobie zostaniecie razem?-stwierdził
   -Co?-odpowiedzieliśmy razem z Patrykiem.
   -No co?.....Może i wiecie jestem głupi, ale nie ślepy.
   -Nie jesteś głupi-powiedziałam mu.
   -Dzięki...Ale widzę, że coś wami jest ...nie tylko powietrze Patryk-skierował te słowa wprost do niego.....-i to nie są moje jakieś wymysły. Znam was i wiem, że nigdy wcześniej, na siebie tak nie patrzyliście i jeszcze te uśmieszki.....Przestańcie to w końcu ukrywać i powiedzcie mi?
   -Co ci mamy powiedzieć?-spytał Patryk.
   -No powiedzcie, czy jesteście w końcu już parą czy jeszcze nie?

Popatrzyliśmy na siebie z Patrykiem. Nie wiedziałam co powiedzieć. Poza tym zadaje sobie sprawę, że przed Wiśnią nie uda nam się niczego ukryć. Mrugnęłam do Patryka mówiąc mu, że może mu powiedzieć.

   -Nadal czekam na odpowiedzieć?!-powtórzył Łukasz, który wstał już z łóżka i stał naprzeciwko mnie.
   -No Wiśnia, niestety muszę ci powiedzieć, że nie......jesteś taki głupi skoro tak szybko odkryłeś naszą tajemnicę.-powiedział Patryk.

Ten to umie budować napięcie. Myślałam, że powie mu już, że nie jesteśmy parą.

   -Kurczę....Tak strasznie się cieszę, że jesteście razem.

Podszedł do mnie, przytulił i kręcił się ze mną.

   -Dobra...puść mnie już.
   -W porządku....Gratuluję, że w końcu, bo ile można wam mówić, że jesteście dla siebie przeznaczeni..... Dobrze, że jednak Patryk ci powiedział....To chyba przez ten pocałunek w nocy.
   -Jaki pocałunek?-spytałam trochę zdezorientowana.
   -Ups.....Więc gołąbeczki daje wam 10 minut. Idę na masaż, możecie pobyć ze sobą....... Wy moje papużki, moje małpeczki....
   -Dobra starczy już Wiśnia! Jak masz iść to idź już.-powiedziałam mu
   -Jasne, jasne.....a takie małe pytanko jeszcze...jak długo jesteście parą?-zapytał
   -No koło pierwszej w nocy będzie 1 dzień-odpowiedział Patryk na jego pytanie.
   -Aaa...to było wtedy w nocy jak mnie obudziłeś, bym położył się do łóżka?
   -Dokładnie wtedy...nie wyganiam cię,ale idź już sobie-powiedział mu Czarny.
   -Już, już.....ale jak ja mogłem to wszystko przegapić?!-zapytał trochę oburzony.
   -Dobrze,że tego nie widziałeś-odpowiedziałam mu szybko.
   -Okej....więc ja lecę powiedzieć chłopakom, jakie tutaj rzeczy dzieją się pod naszym nosem....Może niedługo zostanę wujaszkiem i zobaczę małe biegające Patryczki, które też będą siatkarzami.
   -Hola, hola. Wiśnia nie rozpędzaj się tak.-powiedział Patryk.
   -Okej...Ale po prostu tak się cieszę.
   -To fajnie...A teraz obiecaj, że na razie nie powiesz nikomu, że jesteśmy parą....Jak nadejdzie odpowiedni moment to reszta się dowie.-nakazałam mu
   -Dobra. Obiecuję-popatrzył na mnie mówiąc to i wywracając oczami.-Nie chcę wkraczać w wasz związek, ostatnio gdy to zrobiłem  dobrze wiemy jak to się skończyło.
   -No właśnie.
   -To idę i zostawiam was samych. Zapukam głośno 2 razy jak to będę ja. Nie chcę zobaczyć żadnych nieprzyzwoitych rzeczy.
   -Ha ha-dodałam.
   -No co?-odwrócił się i poszedł.

Gdy tylko drzwi się zamknęły podbiegłam do Patryka. Zaczęliśmy się całować. Był to pocałunek bardzo namiętny jednocześnie zachłanny tak jakby zabroniono nam czegoś a teraz pozwolono.

   -Stęskniłem się za tobą-wyszeptał Patryk całując moją szyję.

Tak bardzo teraz tego pragnęłam..... pragnęłam jego. Wplótł mi rękę we włosy i przyciągnął moją twarz do swojej. Całowaliśmy się. Nie chcieliśmy robić tego tutaj tak na szybkiego. Pragnęłam nacieszyć się nim, na następne godziny w których go nie będzie. Zdyszani od energii jaką włożyliśmy w te pocałunki oparliśmy się czołami. Teraz mogłam patrzeć w jego oczy. Dłonią dotykałam jego policzka. On przymknął oczy. Gdy to zrobił cmoknęłam go w usta. Otworzył oczy i popatrzył na mnie.

   -O co chodzi z tym pocałunkiem o którym mówił Wiśnia?-spytałam, a on troszkę zmieszany odsunął się minimalnie i odwrócił wzrok.
   -Nic takiego.
   -Proszę powiedz mi.-nalegałam.

On jednak starał się być nieugięty. Lecz ja wiedziałam dobrze, jak działają na niego moje pocałunki. Delikatnie pocałowałam go raz, potem drugi.

   -Skarbie proszę.
   -.....pocałowałem cię jak spałaś.
   -Kiedy?
   -Gdy zasnęłaś w moim łóżku....i wtedy pech chciał, że Wiśnia to zobaczył.
   -Może pech, może i nie.
   -Wiem, ale nie chcę marnować czasu na gadanie. Wiśnia przyjdzie za 10 minut, a ja chcę nacieszyć się tobą.

Odstawił laptopa na podłogę. Położył mnie i sam znalazł się obok. Swą rękę włożył mi pod bluzkę i jeździł nią po całej długości pleców, i zjeżdżając na pupę by ścisnąć ją i przyciągnąć mnie do siebie. Cały czas przy tym się całowaliśmy. Ja nie pozostawałam mu dłużna i wsadziłam swoje dłonie pod jego koszulkę. Był dobrze zbudowany. Lubiłam takich chłopaków z taką klatą. Jednak ta zabawa nie trwała długo, bo usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Głośne i 2 razy. Wyciągnęłam ręce spod koszulki i siatkarz również. Objął mnie tylko ręką w pasie. Leżeliśmy tak i patrzyliśmy na siebie. Nagle usłyszeliśmy dźwięk słów Łukasza:

    -Uwaga wchodzę!- i wszedł do środka -Szybcy jesteście....Ale w końcu i tak dałem wam więcej czasu.-dodał po chwili.
   -Wiśnia ty świnio....Ty myślisz tylko o jednym-powiedziałam do niego.
   -Oj dobra, dobra.

Wskoczył do siebie na łóżko. I włożył słuchawki.

   -Możecie się spokojnie lizać, ja podglądać nie będę i podsłuchiwać też nie.

Zaśmiałam się tylko z tego co powiedział.

   -Co oglądaliście zanim tu przyszłam?
   -Nic takiego.
   -Nic takiego?-spytałam.
   -Statystyki które przysłał nam Oskar.
   -I mówisz, że to nic takiego?!....To ja siedzę po nocach i robię wam to wszystko, a ty mówisz, że to nic takiego!-zdenerwowałam się trochę

Było mi przykro z tego powodu co powiedział. Podniosłam się, lecz on po chwili powalił mnie i znów leżałam obok niego.

   -Przepraszam, że tak to zabrzmiało....Nie o to chodzi, że to nic takiego. Dla nas to jest naprawdę ważne...I bardzo doceniam to co robicie z Oskarem.
   -To czemu tak powiedziałeś?!
   -Bo gdybym powiedział co to, to byś poszła, a ja tego nie chcę, więc powiedziałem, że to nic takiego. Przepraszam słońce.

Wiedział dobrze, że mam słabość do tego jak on do mnie tak mówi. I pocałował mnie. Nie umiałam się długo na niego gniewać.

   -W porządku, ale radzę ci to obejrzeć, bo to ważny mecz i zarazem trudny.
   -Wiem.

Cmoknęłam go w usta i wstałam. On zdążył złapać mnie jeszcze za rękę. Wstał i na pożegnanie namiętnie pocałował mnie. Odpowiedziałam mu tym samym. Nagle usłyszeliśmy:

   -E no! Bez takich mi tutaj.

Spojrzeliśmy na siebie, pocałowałam go w usta i wyszłam.



***


I poszła. Szkoda, że tak szybko. Było nam tak dobrze.

   -Patryś, ależ z was ładna para jest.-mówił szczęśliwy Wiśnia
   -Wiem.
   -Nie mogłeś chyba wybrać lepiej.
   -Pewnie, że nie mogłem.
   -Malwa to ucieszy się jak dowie się, że jesteście parą.-szybko dodał
   -Wiesz, że Marta ma jutro urodziny?-spytałem.
   -Oczywiście, że wiem.....Planujesz coś?
   -Na pewno. Nie wiem co, ale muszę....Nie ważne czy jutro przegramy czy wygramy ja będę świętować jej urodziny.
   -Możesz na mnie liczyć w tej kwestii.
   -Dzięki.

Siedziałem, myśląc nad prezentem i wypaliłem wtedy pytaniem wprost do niego:

   -Wiesz, jaki ona może nosi rozmiar sukienek?
   -Przestań nie znam się na tym.-odpowiedział Łukasz
   -A znasz kogoś kto zna?

Po chwili zobaczyłem, na jego twarzy uśmiech.

   -Oczywiście, że znam.....Czemu ja wcześniej na to nie wpadłem.....Malwa na pewno wie, przecież kupowała z nią sukienki....Ale na nią to chyba  wszystkie będą dobre.
   -Nie mam pojęcia.
   -A chcesz jej sukienkę kupić?
   -No...chyba lubi to i powinien spodobać się jej taki prezent .... no chyba, że masz jakiś inny pomysł?
   -Niestety nie, ale z chęcią dołożę się do prezentu.
   -Nie tylko to.
   -A co jeszcze?
   -Idziesz jutro kupić to ze mną-powiedziałem mu.
   -O nie! Tylko nie to.
   -Niestety to.

Uśmiechnąłem się i usiadłem, by skończyć oglądać to co zacząłem.



***


Przebrałam się w piżamę i usiadłam do łóżka. Jutro już ostatni mecz, a jednocześnie moje urodziny. Smutno trochę, bo dziewczyny by urządziły mi coś, a tutaj?...Chłopaki zapewne nawet nie widzą kiedy się urodziłam, a tym bardziej jeśli uda im się wygrać to będą właśnie oblewać ten sukces. Pracowałam do 1:00 i potem poszłam spać.


____________________


Przepraszam wszystkich którzy musieli długo czekać na ten rozdział, ale wiecie....szkoła.... No cóż. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem....
Dedykuję ten rozdział wszystkim czytelniczkom mojego bloga.....Dziękuję, że jesteście:*


nareszcie się pogodzili! :) naprawdę wspaniała wiadomość :) ale coś czuję, że długo kolorowo nie będzie. cudowny rozdział, aczkolwiek ścisnęło mnie w dołku, przeżywałam to tak jak Marta ;)- wiedz, że gdy to pisałam również to przeżywałam, cieszę się czułaś te wszystkie emocje.

Nareszcie świetny rodział popłakałam się ♥- nie wiedziałam, że rozdział ten wywrze na tobie takie wrażenie o to mi chodziło, by był takim "wyciskaczem łez". Pozdrawiam

16 komentarzy:

  1. "Może niedługo zostanę wujaszkiem i zobaczę małe biegające Patryczki, które też będą siatkarzami." moje ulubione zdanie.:)
    Fakt Patryk ma nieziemskie perfumy ( gdy robiłam z nim zdjęcie to "wywąchałam")
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział już nie mogę doczekać się więcej.
    Coś mi się wydaję, że cała reprezentacja zrobi Marcie niespodziankę z okazji jej urodzin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. myślę tak jak koleżanka wyżej że reprezentacja zrobi Marcie prezent. Fajnie by było jakby się coś wydarzyło np. między Martą a Bartkiem :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. aaah, gołąbeczki :) lubię takie rozdziały :) i fajnie, że to opowiadanie jest właśnie o Patryku ;) a teraz właśnie leci powtórka meczu Jastrzębski - SKRA i oglądam sobie Patryka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki ale co poradzić świetny blog poelcam mój jest słaby w poruwnianiu do twojego ale http://edytagirl112.blogspot.com/ zapraszam miłego pisania następnego rodziału ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie się pogodzili! Cudnie ;3
    małe Patryczki ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. o mamoo! jaki ten rozdział jest piękny <3 naprawdę miło się czyta, jak rozkwita miłość Marty i Patryka, a bohater żartu Wiśnia, mnie naprawdę pozytywnie rozwala :D i cieszę się, że Bartek okazał się normalny i szczerze przeprosił główną bohaterkę...
    zapraszam do siebie, u mnie nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny! cieszę się, że również Marta pogodziła się z Bartkiem ;) no i czekam na następny oczywiście;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super ;) Bardzo fajnie że sie pogodzili ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba. :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://volleyballkeepmealive.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na krótkie historie : http://twoja-milosc-to-klamstwo.blogspot.com/2012/11/patryk-dudek.html i http://twoja-milosc-to-klamstwo.blogspot.com/2012/11/mikkel-b-jensen.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde naprawdę mi się tu podoba ..
    Kiedy następny rozdział każde słowo zachęca mnie do czytania dalej .
    Pozdrawiam Sylwia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nastepny ? Dawaj teraz

    OdpowiedzUsuń
  14. Choć błogi czytam od dawna to dopiero teraz postanowiłam sama założyć bloga, także zapraszam
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń