sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 22


"Strata i przemijanie wpisane jest w nasze życie. Nie wiadomo do końca co odchodzi, a co pozostaje, jak żyć dalej?"



Gdy rano obudziłam się zobaczyłam, że Patryka już nie ma. Na szafce przy łóżku stała filiżanka i talerzyk z ciastem. Przyjrzałam się bliżej co to za ciasto. To sernik. Moje ulubione. Przy filiżance znalazłam jakąś karteczkę. Wzięłam ją. Od razu poznałam pismo Patryka.


"Nie chciałem cię budzić. Mam nadzieję,że gdy wstaniesz herbata będzie jeszcze ciepła. Całuje Patryk"
 


Jaki słodziak z niego. Napiłam się herbaty, która niestety zdążyła wystygnąć. Zjadłam ten smakołyk i wzięłam laptopa by zobaczyć czy Oskar odczytał już moją wiadomość. Przeczytał. Ciekawe co teraz zrobi z moimi przemyśleniami. Była już godzina 10:00. Mecz dzisiaj o 15:00. Założyłam dres i poszłam do Oskara. Dobrze,że chłopaki są na siłowni. Nie chciałabym by zobaczyli mnie w tym wyciągniętym dresie. Zapukałam i od razu weszłam.
  
   -Hej Oskar.-powiedziałam
   -Hej Marta.
   -I jak?...czytałeś to co zrobiłam?-Spytałam trochę nieśmiało gdyż wcześniej nie kazał mi wszystkiego zapisywać...zazwyczaj było,że albo mu mówiłam,albo zachowywałam pomysły tylko dla siebie,ale tym razem wszystko przelałam na papier (w tym przypadku na laptopa) 
    -Tak czytałem-odpowiedział

Chyba zbytnio nie miał humoru,...albo coś zrobiłam źle i zawiódł się na mnie. Stałam i patrzyłam na niego. On spojrzał wtedy na mnie.
  
   -Powiem ci tylko tyle.....że są świetne-powiedział uśmiechając się.
   -Ależ mnie wystraszył Oskar.
   -Żałuj,że nie widziałaś swojej miny-i zaśmiał się znów.
   -Co o nich sądzisz?
   -Marta te wszystkie uwagi...spostrzeżenia są naprawdę trafne i przydatne..Kurczę dziewczyno gdzie ty wcześniej się podziewałaś?-zapytał
   -Aaa...trochę tu...trochę tam
   -Jestem zadowolony,że podjąłem decyzję o zabraniu cię tutaj.
   -Ja cieszę się, że dałeś mi szansę i na razie wykorzystuje ją dobrze.-odpowiedziałam mu.
   -Bardzo dobrze. Sądzę, że już niedługo nadejdzie ten czas, gdzie zamienimy się rolami.
   -Nie rozumiem.-powiedziałam,bo nie miałam pojęcia o czym on mówi.
   -No....To ty będziesz głównym statystykiem, a ja tylko będę ci pomagać, albo i też nie, bo może tak jak ja będziesz chciała dać szansę jakiemuś świeżakowi....Nie będziesz musiała użerać się ze mną, takim starym piernikiem..
   -Na pewno długa i to bardzo długa droga przede mną do tego....Poza tym na razie wolę ci pomagać, niż być głównym statystykiem.
   -A w klubie?
   -Klub to co innego.....Poza tym tutaj gramy o coś więcej.
   -Wiem.
   -O której wyjeżdżamy?-spytałam
   -O 14:30...więc bądź wcześniej.
   -Dobra.

I wróciłam do swojego pokoju. Powoli zaczęłam się szykować na mecz. Nie przepadałam za swoim strojem na mecze, ale w końcu nie był też taki najgorszy......dobrze, że na treningi mogę chodzić jak chcę ubrana. Na dół zeszłam 10 minut przed czasem. Chłopaki ładowali już swoje torby. Przeszłam obok nich i wsiadłam do autokaru.Niestety mieliśmy mały przestój,bo Winiar zapomniał swoich butów,więc z powrotem leciał na górę. No i gdy był już z nimi w autokarze, trener zapytał:

   -Wszyscy wzięli już wszystko?...Nie chcę by na sali okazało się,że ten zapomniał tego, a ten jeszcze tamtego.....Lub co gorsza zapomnimy jednego z was!....sprawdzić czy wszyscy mają swego partnera,przed,za i obok siebie.
   -Wszyscy są!-krzyknął Igła który siedział na końcu.
   -Mam nadzieję Igła-odpowiedział mu trener i wrócił na swoje miejsce.

Udało się nam wyjechać.Na salę weszliśmy z lekkim opóźnieniem niż mieliśmy zaplanowane. Chłopaki w ekspresowym tempie przebierali się. Ja z Oskarem wparowaliśmy na salę i od razu na nasze stałe miejsce. Niedługo potem pojawili się chłopaki i rozgrzewali się. No i nadszedł moment rozpoczęcia meczu. Zaczęłam strasznie się denerwować,bo już po kilku pierwszych akcjach widać,że gra im nie idzie. Wiedziałam,że pewnie to przeze mnie..więc jeśli by przegrali to będzie tylko i wyłącznie moja wina.Pierwszego seta przegrali do 17, drugiego do 20. Myślałam, że teraz nadejdzie najgorsze. Nie mogłam jednak dać ponieść się emocjom. Musiałam pracować jeszcze bardziej,by naprawić to do czego się przyczyniam.. Chwytałam się najmniejszych szczegółów. Włosi grając trzeciego seta byli pewni już swojej wygranej. Gdy nagle niespodziewanie set ten zakończył się zwycięstwem dla nas. To pewnie dlatego,że Andrea zdjął Bartmana a na jego miejsce wszedł Jarosz. To on starał się naprawić tego seta. To była świetna decyzja.No i udało mu się.Wygraliśmy do 23. No to ładnie chłopaki. Macie jeszcze szansę myślałam. Włosi w 4 secie grali bardzo nerwowo, co zaowocowało tym, że wygraliśmy kolejnego seta do 21. I nadszedł tie-break. Od początku nasza drużyna miała prowadzenie. W końcówce jednak dogonili nas. Nie możecie teraz tak łatwo oddać im tego-myślałam.Chłopaki grali jakby normalnie czytali mi w myślach. Nie poddawali się do końca...i wygrali seta do 12, a cały mecz 3:2 (17:25,20:25,25:23,25:21,15:12). Sprawdziła się zasada „Kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3”. Zawodnicy stojący w kwadracie,wbiegli na boisko. Wszyscy cieszyli się. Ja nie mogłam się powstrzymać i pobiegłam do nich. Wskoczyłam na Wiśnie, a potem na Patryka.. Tak strasznie był nerwowy ten mecz, ale udało się. Ustawiali się by podać sobie rękę z Włochami. Nagle jeden z tamtych zaczął rzucać się do Kubiaka. Mimo, że poza meczami w czasie wolnym Dziku jest miły,zabawny,czasami jak złapie go jakaś głupawka to nikt nie jest w stanie go powstrzymać. Lubię w nim to, że umie się śmiać sam z siebie. Ale teraz zobaczyłam w końcu tą jego drugą stronę charakteru.Włoch wykrzykiwał coś do niego. Kubiak na szczęście stał z dala od niego i tylko tak samo mu odpowiadał...Widziałam,że już kierował się w jego stronę. Ta jego porywczość,stanowczość,waleczność.....Kubiak to osoba nie popuszczająca nikomu. Najchętniej załatwiłby po swojemu,czyli za pomocą rękoczynów. Tutaj na boisku zmienia się w takiego złego "dzika".W tym czasie gdy jednego odciągano,do Włocha wystartował drugi. Nie kto inny jak Zbyszek. Byłam pełna podziwu dla tej więzi która ich łączy. To co ja widziałam, to to,że oni nie zachowywali się na co dzień jak przyjaciele.....tylko jak bracia. Byli do siebie podobni z charakteru jednak różnica była taka,że Bartman to cham, dupek i prostak. Zdawałam sobie jednak sprawę,że jeden za drugim poszedł by w ogień. Mogli zawsze na sobie polegać.Nie myląc się Zbyszek stanął w obronie Kubiaka. Zaczął się do niego rzucać i chętnie by już tam przebiegł na drugą stronę siatki i porządnie mu wlał, ale Olek odciągnął Zibiego. A że musiał odseparować resztę zawodników (Kurek,Możdżon) którzy także tam poszli, ja wzięłam na siebie oddzielenie Zibiego od reszty. Pchałam go do tyłu, by był jak najdalej. Lecz on miał ochotę tam pobiec.Wyrywał się trochę mi. Zdałam sobie sprawę,że nie uda mi się go chyba odciąć od tego zamieszania.
   
   -Zbyszek!-krzyknęłam,a on wtedy spojrzał na mnie.-Przestań!
   -Zostaw mnie!-odpowiedział groźnie
   -Chcesz zostać ukarany i nie zagrać już?!.....Nie warto naprawdę.

Patrzyłam na niego, a on na mnie. Wtedy też przestał się szarpać i stał normalnie....Nie sądzę jakoś by przekonała go moja wypowiedz tylko to prędzej, że jestem w ciąży.

   -W porządku.....Możesz już mnie puścić.-powiedział spokojnym tonem.

Wtedy dopiero zauważyłam, że trzymam go za ramiona.

   -Ale na pewno nie zrobisz nic głupiego?....wiem jaki masz charakter i wiem, że nie dasz sobie w kaszę dmuchać.
   -Obiecuję.

Puściłam go i patrzyłam co zrobi. Lecz on po prostu poszedł do swojej drużyny i rozmawiał z trenerem.Po meczu chłopaki od razu udali się do szatni. Sztab rozmawiał z Oskarem i ze mną. Jednak udało mi się po cichu wymknąć do chłopaków. Dobra czas już to wszystko zakończyć. Weszłam do ich szatni. Przebierali się, jedli i cieszyli. Jednak nie była to radość taka jak w przypadku poprzednich meczy. Stanęłam przed Bartmanem i Kurkiem.
  
   -Teraz cały czas będziecie mnie unikać?-spytałam
   -...nie.-odpowiedział Bartek
   -Myślę,że mamy do pogadania,a jak na razie żaden nie zrobił nic w tym kierunku....

Nic nie odpowiedzieli. Uznałam, że skoro nic nie mówią to nie warto z nimi gadać. Odwróciłam się i skierowałam w stronę drzwi. Już złapałam za klamkę i chciałam wyjść, ale zrezygnowałam. Zawróciłam się i weszłam w głąb pomieszczenia.

   -Chłopaki mam pytanie....czy mogłabym się dorzucić?-spytałam
   -Ale do czego?-zapytał Ziomek
   -No nie mówcie,że nie wiecie.
   -Właśnie nie.-odpowiedział poważnie Igła.
   -No do zakładu....-odpowiedziałam
   -Jakiego zakładu?!-spytał z przerażeniem Rucek

Popatrzyłam na nich udając zdziwienie...czyli,że nie założyli się to dobrze. Przynajmniej jestem górą.

   -No jak to do jakiego?!...myślałam,że skoro lubicie zakłady to tym razem też.
   -Ale o jaki zakład ci chodzi?-spytał Kubiak
   -No jak to o jaki?!-powiedziałam, o mało nie wybuchając śmiechem na widok ich min......-..kto jest ojcem?
   -Przestań to nie jest zabawne-odpowiedział Dziku ponownie.
   -Ale zabawne było zakładać się któremu uda się mnie przelecieć, no nie?!..-wypowiedziałam to próbując powstrzymać drżenie głosu i chęć płaczu....-Fajnie?!...fajnie było bawić się moim kosztem?!
   -O jakim ty zakładzie mówisz Marta?-spytał Zator przerywając ciszę. Chyba myślał,że uda mu się jakoś uratować chłopaków.
   -Przestańcie chociaż teraz udawać, że nic takiego nie było!-krzyknęłam,a po policzku spłynęła mi łza. Nie umiałam już dusić tego w sobie.
   -Nie było-powiedział znów Zator.
   -Dobra nie musisz kłamać Zati, ona wszystko wie-wtrącił Bartek.

Wszystkie oczy wtedy zwróciły się na niego.
  
   -Co ty gadasz?!-spytał Igła
   -No wie...tak wczuliśmy się w to,że przez przypadek rozmawialiśmy o tym na korytarzu zapominając,że ona tutaj jest....I usłyszała wszystko.

Chłopaki nie wiedzieli co powiedzieć. Więc ja to zrobiłam:
  
   -No to jak z zakładem?-spytałam.

Wszyscy na mnie tylko spojrzeli. Po chwili zobaczyłam jak Zbyszek wstaje i zajmuje miejsce wprost przede mną. Jego twarz wyrażała złość normalnie już aż wściekłość

   -Ty.....szmato!...jeszcze tak podłej istoty nie widziałem nigdy!-krzyknął ze wściekłością Zibi

Popatrzyłam na niego i zaśmiałam się.
  
   -I vice versa-odpowiedziałam.

Podsuwał się do mnie, gdy nagle między nas wkroczył Kubiak odgradzając nas od siebie.
  
   -Spokojnie Zibi.-powiedział Dziku
   -Jak?!....Jak ja mam być spokojny gdy ta dziwka tak nas oszukała!
   -O czym ty mówisz?-spytał i spojrzał na niego Kubiak.
   -Nie rozumiesz?!....Raczej wy wszyscy tego nie rozumiecie?!-i popatrzył na resztę chłopaków.

Wtedy Kubiak stanął obok Zibiego i patrzył na mnie tak jak reszta. Ja rozejrzałam się po chłopakach. Uśmiechnęłam się triumfalnie i zaczęłam klaskać.

   -Brawo Zbyszek...nie spodziewałam się,że tak to szybko wyjdzie na jaw....a jeśli już, to że to ty do tego dojdziesz....Byłeś na mojej liście ostatnią osobą która mogłaby wpaść na to.
   -Czy może ktoś mi to wyjaśnić,bo ja już nic nie rozumiem?-powiedział nagle Igła.

Zbyszek odwrócił się do niego.

   -No po prostu ta dziwka....
   -Hamuj się Zibi!-powiedział nagle Wiśnia.
   -Ty jeszcze jej bronisz?!-zwrócił się do niego Bartman.
   -Tak.

Wtedy podszedł do nas jeszcze Kurek.

   -Czyli,że ty nie byłaś w żadnej ciąży?
   -Brawo mistrzu....poza tym ostatnią rzeczą jaką bym teraz chciała to dziecko z którymś z was,sterta pieluch, nieprzespane noce i samotne wychowanie go. A później tłumacz,że tatuś był sławnym siatkarzem i powstał w czasie"wypadku przy pracy"!-wygarnęłam im......-Naprawdę myśleliście,że jestem aż taką idiotką?!
   -Skoro przespałaś się z nami obydwoma, a raczej z trojgiem z nas, to musisz być idiotką-skomentował wszystko Zibi.

Tak bardzo bolały mnie te słowa. Odwróciłam się by spojrzeć na Patryka. Siedział i patrzył na nas. Widziałam smutek w jego oczach.Na jego policzku zauważyłam łzę...Ja tak bardzo nie chciałam go skrzywdzić.....chciałam mu wszystko wytłumaczyć, powiedzieć to wcześniej, ale nie zrobiłam tego.
  
   -Dlaczego to zrobiłaś?-usłyszałam pytanie.

Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego tam Pita.
  
   -Ty wiesz co my wszyscy przeżywaliśmy tutaj?-dodał Kubiak.
   -A wiecie co ja tam przeżywałam sama?-zapytałam
   -Ona to ukartowała. Chciała się zemścić na wszystkich, jak to zrobiła na nas.-powiedział Bartek.
   -Tak...macie rację. Zrobiłam to wszystko by zemścić się na was, za to co mi zrobiliście..Jednak, mogłyby być tego takie konsekwencje...cieszcie się,że wyszło inaczej..
   -Trzymajcie mnie...bo normalnie zaraz coś jej zrobię!-wycedził Zibi przez zęby.

Kubiak wtedy lekko wysunął się przed niego
  
   -Zdajesz sobie z tego sprawę jak Kurek i Zibi to przeżywali?!-powiedział Kubiak.
   -No tak.....Zawsze to oni są najważniejsi!....Wszystko kręci się tylko wokół nich.. A ktoś spytał się jak ja się czuję?!
   -Jak się czujesz?-wtrącił swoje Zati

Okej te jego pytanie było mega chamskie,ale powiem im.

   -Chcecie wiedzieć jak się czuję?!......Nie jesteście w stanie sobie nawet tego wyobrazić...Potraktowaliście mnie jak przedmiot, jak laskę na jedną noc!...Gdy się o tym dowiedziałam..-nie byłam w stanie nic powiedzieć dalej przez płacz....Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam. Ciężko było mi o tym mówić. Czułam się jakbym miała to przeżywać od początku. -Codziennie całymi nocami płakałam w poduszkę... Rano budziłam się z myślą,że to był tylko zły sen,ale tak nie było...Pragnęłam w tamtej chwili wrócić do Polski i nie mieć z wami już nigdy więcej nic wspólnego...Ale niestety nie dało się. Chciałam móc zostawać w pokoju całymi dniami bez żadnego wychodzenia, tak by nie widywać was...bo udawaliście,że nic nie było, a ja tak nie potrafiłam.Z utęsknieniem odliczam dni do wylotu z powrotem do Polski by wreszcie się od was uwolnić....To właśnie czułam i nadal czuję!!...Lecz skąd wy to możecie wiedzieć?!...Nie widzieliście nic poza czubkiem własnego nosa!-i odetchnęłam w końcu mówiąc im to wszystko.

Wtedy poczułam czyjeś ramię obejmujące mnie. Spojrzałam i zobaczyłam Wiśnie. Tak dobrze,że tu był.Cieszę się, że chociaż w nim mam wsparcie, bo właśnie w tej chwili poczułam,że Patryka już straciłam. Nikt nic nie powiedział więcej.

   -Więc to wszystko od początku to była bujda,taka zemsta na nas??-spytał Dziku
   -....tak.

Wtedy usłyszałam trzask drzwi za sobą. Odwróciłam się i od razu rzuciło mi się w oczy to,że nie ma Patryka. Spojrzeliśmy na siebie z Wiśnią, a po chwili ja także wybiegłam.

____________________

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Ostatnio do grona czytelniczek mojego bloga dołączyła Magda..Witamy...Ona również postanowiła pisać opowiadanie więc zapraszam was na jej bloga http://zolto-czarni.blog.pl/  
jak i również na bloga Marty http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/

12 komentarzy:

  1. o MASAKRA...
    Tak mi szkoda Patryka, on myśli, że ona się mści też na nim, a przecież do niego już nic nie miała...muszą poważnie porozmawiać.
    Dziękuje za promowanie mojego bloga, jesteś Kochana...a i pora powiedzieć wszystkim, że wczoraj nasza autorka miała urodziny.;) ale ja ci życzenia już składałam.:)
    Pozarawiam
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, no to się porobiło, racja, muszą ze sobą porozmawiać, i wszystko wyjaśnić. Miejmy nadzieje, ze potem będzie już ok. ;).
    A z okazji wczorajszych urodzin, spóźnione Wszystkiego Najlepszego! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. cudoo ; ))
    wczoraj czytała wszystkie twoje rozdziały (do 20 rozdziału) chyba do 1 w nocy

    tak mnie to wszystko wciągnęło !!!
    wszystkie sytuacje umie sobie z łatwością wyobrazić !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. błagam dodaj dziś jeszcze jeden bo ja niemoge wytrzymać i chce cię uświadomić że jesteś drugą osobą która według mnie powinna dostać nobla i błagam na pisz jakąś książke o siatkówce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja także dołączam się do urodzinowych życzeń ;) żeby wena Cię nie opuszczała:)
    hm. rozdział pełen żalu, bólu i smutku, ale mam nadzieję, że Patryk zrozumie, że Marta wcale się na nim nie mściła :) muszą koniecznie porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  6. niech wszystko wyjaśni Patrykowi i niech on jej wysłucha. Niech będą razem bo ideeealnie do siebie pasują ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodaj dzis kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniecznie Marta musi pogadać z Patrykiem! Dobrze, że chłopaki się dowiedzieli, ale... dobrze im tak. Nie bylo robić tego zakładu...
    I dziękuję za promowanie mojego bloga :* Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog czekam na kolejny rodział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam, czytam i oczom nie wierzę, ale parszywi egoiści z tych naszych siatkarzy w tym opowiadaniu! W końcu ktoś ich nie idealizuje, bo oni też są normalnymi ludźmi.. Tak strasznie szkoda mi Marty.. Musi się trzymać dziewczyna! Genialnie piszesz. Pzdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej jestem Sylwia jest godzina 03:57 a ja przeczytałam wszystkie rozdziały i z niecierpliwością czekam na nastepne ...
    To jest zajebiste .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. ehhh, biedny Patryk... mam nadzieje, że jeszcze między nimi wszystko się ułoży :) z niecierpliwością czekam na dalsze losy ;)

    OdpowiedzUsuń