niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 23



"Jest tyl­ko jed­no szczęście w życiu, kochać i być kochanym"


Wybiegłam na korytarz. Stałam rozglądając się czy nie widać nigdzie Patryka, lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Oparłam się czołem o ścianę i waliłam pięścią w nią. Dlaczego nie powiedziałam mu wcześniej? Wtedy znów z moich oczu popłynęły łzy.....Nie! Nie zostawię tego tak. Weszłam z powrotem do szatni. Wszyscy patrzyli na mnie, lecz nie obchodziło mnie w tej chwili nic. Podeszłam do Wiśni. Wyciągnęłam wszystkie moje rzeczy które miałam w kieszeniach (czyli telefon, klucze, pendrive, portfel i inne duperele) i dałam mu.

   -Weźmiesz też resztę moich rzeczy?-zapytałam wycierając rozmazany makijaż.
   -Pewnie, ale gdzie ty idziesz?-spytał mnie.
   -Nie wiem.
   -A kiedy wrócisz?
   -Nie wiem-odpowiedziałam.
   -Pójść z tobą?-zapytał
   -Nie trzeba.
   -Myślę,że trzeba.-odezwał się Zibi.

Odwróciłam się i wskazując na niego palcem powiedziałam:

   -Zamknij się!....I nie wtrącaj!

On popatrzył tylko na mnie. Odwróciłam się znów w stronę Łukasza:

   -Zajmiesz się wszystkim?
   -Tak.
   -Dzięki.

Chciałam wyjść już gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam i znów zobaczyłam Zbyszka. Czy on nigdy nie da mi spokoju?!

   -Puść mnie!-krzyknęłam wyrywając się, lecz to było na nic.

Złapał mnie wtedy jeszcze za drugi.

   -Czego ode mnie chcesz?!...Mało ci jeszcze!-wykrzyczałam.

Lecz on nie powiedział nic, tylko patrzył mi w oczy.Tak bardzo brzydziłam się nim.

   -Czego chcesz?!
   -Obiecaj mi, że nic głupiego nie zrobisz-powiedział spokojnie.
   -Niby czemu miałabym to zrobić?!-zapytałam
   -Tak jak ja obiecałem ci,tak ty zrób to samo dla mnie.

Dziwiłam się czemu to robi. W końcu tak go wyrolowałam prawie wkręcając go w tatuśka, a on teraz prosi bym mu obiecała, że nic głupiego nie zrobię!..Śmieszny jest.

   -Dlaczego?-spytałam spuszczając z tonu.
   -Obiecaj mi to i puszczam cię.

Nie mam pojęcia co oni myśli,że chcę zrobić...Zabić się czy co?

   -Obiecuję.-wydukałam byle jak spoglądając to na sufit,to na podłogę,ale nie na niego.
   -Popatrz na mnie!-powiedział, a ja niechętnie spojrzałam w jego oczy.-Obiecaj mi Marta.

Jego spojrzenie wyrażało tyle troski. Było tak jakby...szczere?...Nie! To nie możliwe,jemu zapewne znów o coś chodzi. Lecz musiałam to zrobić by uwolnić się od niego i poszukać gdzieś Patryka...Tylko gdzie?.... Te miasto jest takie wielkie. Spojrzałam na Zibiego i powiedziałam spokojnie z jak największym przekonaniem:

   -Obiecuję.

Wtedy zwolnił uścisk i odszedł. Ja odwróciłam się i wybiegłam. Dobrze, że żadnych z trenerów nie było tutaj. Nie miałabym ochoty tłumaczyć się gdzie biegnę i to, że płakałam. Oni jako jedynie nie byli świadomi co tutaj się dzieje, jaka wojna się toczy między mną i chłopakami. Najgorsze z tego wszystkiego,że straciłam jednego z przyjaciół...Zostałam sama. Kiedy znalazłam się na zewnątrz wyruszyłam w te wielkie miasto w poszukiwaniu jego.

***

To było najgorsze z moich przeżyć. Dlaczego ona...dziewczyna dla której mógłbym zrobić wszystko tak podle mnie okłamała. Myślałem,że coś dla niej znaczę. Mówiłem jej, że pomogę zająć się jej tym dzieckiem, a ona kłamała....kłamała mi prosto w oczy dobrze wiedząc,że w żadnej ciąży nie jest...Tak się wygłupiłem.....Tylko co ja idiota myślałem będąc dla mniej miły? Że może pokocha mnie?!..Pokocha mnie tak jak ja kocham ją?!...Jednak rozumiem teraz,że to wszystko co zdawało mi się, że jest między nami to była jedynie moja wyobraźnia wyolbrzymiająca jakieś zmyślone uczucia....Mam takiego fioła na jej punkcie, że zdaje mi się,że właśnie ją widzę....Przyjrzałem się...Nie myliłem się to była ona. Szła chodnikiem,rozglądając się...Szuka mnie tylko,że nie mam pojęcia po co...Po to żeby znów kłamać mi prosto w oczy mówiąc,że tego nie chciała?!...Gdyby naprawdę nie chciała to dawno by mi powiedziała....Usiadłem w parku na ławeczce. Spuściłem głowę i twarz ukryłem w dłoniach. Miałem ochotę płakać....Ja taki wielkolud będę płakać przez dziewczynę....No tego to jeszcze nie grali....Zrezygnowany wstałem i poszedłem przed siebie.

*** 

Gdy zaczęło się ściemniać zrezygnowałam z poszukiwań. To jest jak szukanie igły w stogu siana... zapewne on wrócił już do hotelu.W takim razie ja też wracam. I poszłam.Wsiadłam do windy i wjechałam na górę. Nie zważając na przechadzających się po korytarzu siatkarzy i sztab udałam się do pokoju Wiśni. Stanęłam i zastanawiałam się czy pukać... Po dłuższej chwili zrobiłam to. Nie musiałam długo czekać, aż ktoś mi otworzy. W otwartych drzwiach ujrzałam Łukasza.

   -Jest?-zabrzmiało pierwsze pytanie

On pokręcił głową przecząco. Wtedy rozpłakałam się i wpadłam mu w ramiona. Mocno mnie objął i weszliśmy do środka. Usiedliśmy na kanapę.

   -Przemarzłaś dziewczyno.

Wtedy wstał,wziął koc i przykrył mnie nim.

   -Poczekaj tutaj chwilę, zaraz wracam.

I wybiegł. Ja położyłam się i płakałam....Nie rozumiem tylko dlaczego to właśnie on najbardziej cierpi z tego powodu? Wiśnia też w końcu jest moim przyjacielem...nie wybiegł, został przy mnie i nadal jest, nie obraził się mimo,że go oszukałam...Poza tym nikt się dla mnie nie liczył w tamtym czasie...Nie obchodziło mnie to jak bardzo zranię tamtych, chciałam jedynie zaoszczędzić Patrykowi tego wszystkiego...Nie Wiśni i Patrykowi...tylko Patrykowi...co ze mną jest,że tak się czuję jakby....jakby ktoś wyrwał mi połowę mojej duszy? Lecz wtedy do pokoju ktoś wszedł. Podniosłam się z nadzieją, że to on. Jakie było moje rozczarowanie gdy zobaczyłam Wiśnię, na dodatek z kubkiem w ręku.

   -Proszę.-siadając przy mnie powiedział i wyciągając w moją stronę kubek.
   -Dziękuję-i wzięłam go od niego.

Upiłam trochę,odstawiłam na podłogę i przytuliłam. On bardzo mocno mnie objął. Wymówiłam szeptem:

   -Był tutaj?
   -Nie.-odpowiedział
   -A dzwonił gdzie przynajmniej jest?-zapytałam czekając na jakąś pozytywną odpowiedź.
   -Też nie niestety-wypowiedział niemal szeptem.
   -Martwię się o niego.
   -Ja też Martuś...ja też.

I mocniej mnie przytulił. On nie może mieć złych przeczuć...ja jestem tu od tego...powinien mnie pocieszyć.I tak siedzieliśmy w milczeniu. Właśnie tego w tej chwili potrzebowałam.Od tego ciągłego płaczu byłam tak strasznie zmęczona,że usnęłam. Obudziłam się przez chrapanie kogoś na dodatku nad moim uchem. Czyli Łukasz też zasnął. Podniosłam się, by sprawdzić godzinę. Dochodziła 1.00. Kurczę, a mnie jeszcze statystyki czekają. Muszę to szybko zrobić, bo Oskar inaczej mnie zabije. Uzna,że za wcześnie mnie pochwalił i ja po prostu zrezygnowałam z robienia statystyk skoro usłyszałam takie wspaniałe słowa od niego. Znalazłam swoje klucze i wyszłam. Kierowałam się w stronę pokoju gdy nagle na przeciwko mnie z windy wysiadał Patryk. Zatrzymałam się i on również. Mierzyliśmy się wzrokiem. Pierwszy to wszystko przerwał on cofając się do jeszcze otwartej windy.

   -Patryk poczekaj!-krzyknęłam za nim jednak nie zareagował.

Drzwi windy pomału zamykały się. Nie mogę ryzykować,że znów mi uciekniesz!-powiedziałam w myślach.
Pobiegłam szybko, wciskając się w ostatniej chwili do środka.

   -Wyjdź!-powiedział.  
   -Nie mogę już jedziemy,ale to chyba widać.
   -W takim razie ja wysiądę!-poinformował mnie. Ja wtem stanęłam mu na drodze do tablicy z przyciskami. -Zejdź mi z drogi!-wykrzyczał.
   -Nie Patryk muszę ci wszystko wyjaśnić.
   -Nie ma co.-szybko wypowiedział.
   -Jest i to dużo.
   -Nie.

I odszedł ode mnie czekając aż zjedziemy na dół. Lecz nie jestem aż taka głupia. Odwróciłam się wciskając przycisk STOP. Winda wtedy stanęła.

   -Co ty zrobiłaś kretynko?!-wykrzyczał zdenerwowany Patryk.
   -Nie jedziemy nigdzie dopóki mnie nie wysłuchasz.
   -No to czeka nas noc w windzie-oznajmił mi.
   -Z tobą to nawet i pod mostem mogę spędzić noc.
   -Hola, hola nie zapędzaj się tak.

Usiadł zrezygnowany na podłodze opierając się o ścianę. Ja także tak zrobiłam tylko, że po przeciwnej stronie. Siedzieliśmy w milczeniu gdy postanowiłam w końcu to przerwać.

   -Patryk przepraszam-wydukałam nie patrząc na niego. Nie miałam odwagi by spojrzeć mu w oczy.
   -Wiesz co mi z twojego przepraszam?!
   -Ja naprawdę tego nie chciałam!-wymówiłam głośno.
   -Doprawdy?!

Wstał i ja również to zrobiłam.

   -Skoro nie chciałaś to dlaczego to zrobiłaś?!-krzyczał
   -Nie miałam innego wyjścia!-i spojrzałam mu nareszcie w oczy.Widziałam jak cierpiał. .
   -Tak?!...Nie miałaś żadnego?!-i zaśmiał mi się w twarz.
   -Nie miałam.
   -Zawsze jakieś jest....zawiodłem się na tobie!...
   -Patryk....-podchodziłam do niego.
   -Nie zbliżaj się do mnie.-odpowiedział mi, a mi zrobiło się przykro, że mnie tak odtrąca. W tym czasie przypomniało mi się jak chłopaki się mną zabawili i na nowo wstąpiła we mnie siła do dalszej konwersacji.
   -Co ty myślisz,że mi było łatwo?!....Kiedy się mną zabawiliście! O wszystkim wiedziałeś, ale nic mi nie powiedziałeś! I Ty masz czelność wypominać mi kłamstwo?! Musiałam wymyślić jakąś zemstę, a że akurat tamtego dnia źle się poczułam to wymyśliłam tą ciążę....Wierz mi na początku chciałam Ci bardzo powiedzieć...
   -Na początku?!...A co potem?!-przerwał mi wypowiedź.
   -Potem już było ciężko by to odkręcić!-wykrzyczałam
   -Jak to Bartek powiedział, ty już od dawna to planowałaś! Od kiedy tylko dowiedziałaś się o zakładzie.....Twoją zemstą na chłopakach nie było to, że ich spłuczesz kiedy ja się z nim założyłem tylko ta ciąża. To było Twoim celem!
   -Niczego nie planowałam wcześniej i te kłamstwo nigdy nie było moim celem! Pomysł zrodził się nagle! Ile razy mam to powtarzać?!
   -Ale,że ja?!....że mi wcześniej nie powiedziałaś!-powiedział z żalem w głosie.
   -Chciałam ale nie wiedziałam jak.
   -Teraz widzę,że chyba chłopaki mają rację.-odpowiedział mi Czarny.

Wtedy nie wiedziałam już co powiedzieć. W końcu czego ja się spodziewałam?! Tego,że on jest inny...widzę jednak,że to była największa pomyłka jaką kiedykolwiek zaliczyłam.

   -No w czym mieli rację?!-zapytałam,ocierając łzę.
   -Że jeszcze tak podłej istoty na tym  świecie to nie było.
   -Bo co zemściłam się za to co mi zrobiliście?!...tak?! Za to jestem już najgorszą z najgorszych?!
   -Wcześniej tak nie uważałem,ale teraz......jak mogłaś mi to zrobić?!...Przychodziłem do ciebie, mówiąc to co chłopaki mówią!...Przyszedłem i powiedziałem ci o zakładzie! Ostrzegałem cię!....A ty....ty postawiłaś mnie w rządku koło nich z napisem "bez wyjątku, zemsta na wszystkich to na wszystkich"!...A myślałem,że znaczę dla ciebie więcej!-powiedział mi z łamiącym się głosem.
   -Bo znaczysz Patryk!
   -Nie!....gdyby tak było nie zrobiłabyś mi tego!

W tej chwili we mnie kotłowało się tyle uczuć złość,nienawiść,żal,smutek.

   -Byłem tylko twoją zabawką.-powiedział ze smutkiem w głosie
   -Nie byłeś.
   -Więc dlaczego mi nie powiedziałaś?!....Jedno zdanie wcześniej wypowiedziane nie doprowadziłoby do tego i wszystko byłoby jak dawniej.
   -Nie było by... poza tym nie potrafiłam ci powiedzieć tego, gdy tak mną się przejąłeś... gdy zaoferowałeś,że pomożesz mi...nam...tak pięknie mówiłeś wszystko, a ja wtedy  z każdym twoim słowem coraz bardziej bałam się powiedzieć prawdy......
   -No tak!....Lepiej kłamać było i sprawić bym dowiedział się o tym w taki sam sposób jak reszta!
   -Nie miało tak być!
   -To jak?!....Miałem może w ogóle się nie dowiedzieć,że to wszystko to kłamstwo?!-krzyczał, a ja zdałam sobie sprawę, że nigdy nie widziałam go aż tak wściekłego.
   -To twoja wina,że się tak dowiedziałeś!-wykrzyczałam mu.
   -Moja?!....moja?!...ty słyszysz siebie sama?!
   -Tak twoja!Nie trzeba było mówić tych rzeczy...że zaopiekujesz się tym dzieckiem.To nie ty powinieneś tylko oni!..Mówiłam ci wtedy żebyśmy zostawili ten temat z ciążą!...ale ty nie i nadal w to szedłeś!-powiedziałam mu.
   -Czyli to teraz moja wina,że nie chciałem zostawić cię samej z tym wszystkim?!...No to ładnie!
   -Może gdybyś nie wyrwał się pierwszy do mówienia, to bym ci powiedziała!
   -A co miałem udawać,że nic się nie stało i że nie będę o tym rozmawiał przychodząc do ciebie?!....Nigdy przenigdy nie zostawiłbym cię z tym samej!....rozumiesz?!

Odwrócił się i chwilę stał plecami do mnie. Nie miałam pojęcia co robić, a  tym bardziej jak to rozumieć. On wtedy znów stanął twarzą do mnie.

   -Chcesz wiedzieć dlaczego bym tego nie zrobił?!...nie zostawiłbym cię samej?! -zapytał
   -Chcę!
   -...Dlatego,że cię kocham!.....Kocham cię tak bardzo-wypowiedział to z takimi emocjami i mocną gestykulacją rąk. Po chwili dodał jednak.-....ale co z tego?!....Byłem ci potrzebny jedynie jako taki "kabel" między tobą a chłopakami....Może i wcześniej trochę tak myślałem, ale potem przechodziła ta myśl gdy przebywaliśmy razem. Dziś dotarło do mnie,że właśnie tak było. Owinęłaś mnie sobie wokół palca...A ja.. ja wszystkie głupie myśli odsuwałem i  wyolbrzymiam te dobre,myśląc, że może czujesz coś do mnie...Przekonałem się potem, że i tak to wszystko nie miało by przecież sensu....Z dnia na dzień było mi coraz trudniej szczególnie po tym jak przespaliśmy się ze sobą...mówiłem ci,że nie chcę by ktoś cierpiał....i wtedy nie chodziło mi wcale o ciebie, tylko o mnie...Broniłem się,bo wiedziałem,że po tym wyobrażałbym sobie za dużo i wierzył,że coś między nami mogłoby być, a przecież być nie może. Jednak nie potrafiłem się postawić....za bardzo cię kochałem by ci odmówić. Wiedziałem też, że robisz to tylko z chęci zemsty,a nie dlatego,że mnie kochasz....Właśnie dlatego tak bardzo zabolał mnie dzień dzisiejszy...że tak bardzo pomyliłem się co do ciebie...Miałem zawsze taką małą,malutką nadzieję, ale dziś zgasła już.

Wtedy dopiero zrozumiałam czemu tak zachowywał się zawsze. Był po prostu zakochany we mnie, a to by wyjaśniało wszystko. Jednak Patryk nie dam ci tak szybko odpowiedzi co ja na to. Najpierw będziesz musiał się pomęczyć ze mną jeszcze w tej windzie dopóki nie wyjaśnimy sobie wszystkiego,aż będzie to zrozumiałe.

   -No tak.....jak zwykle wpierw się ocenia zamiast posłuchać prawdy!..to norma u faceta no nie?!
   -O czym ty do cholery mówisz?!
   -...o tym że od razu myślisz,że wykorzystałam cię!
   -A co tak nie było?!
   -...no wiedz,że nie!
   -Kłamiesz znów! Ty żyjesz tu tylko zemstą i pracą! Nie obchodzi cię nic innego!
   -A skąd ty to możesz wiedzieć?!
   -Nie trudno się domyślić!
   -No to grubo się mylisz!-i otarłam policzek z łez.

Wywrócił tylko oczami i nie powiedział nic.

   -...ok.. skoro tak gadamy to dobra, ja też ci coś powiem.
   -Mam nadzieję,że przynajmniej trochę będzie w tym prawdy.
   -Sam to ocenisz...myślisz,że cię oszukiwałam we wszystkim?
   -Tak...
   -Daj mi skończyć!....okej przyznaję to,że seks z tobą był tą częściową zemstą na chłopakach i zależało mi by im utrzeć nosa jednak wiedziałeś o tym.. gdyby to kto inny wtedy przyszedł....nie wiem ...Zati, Kubiak, Pit czy jeszcze inny to nigdy nie zaproponowałabym im tego..a ty...ty.....z tobą to było co innego...-nie miałam pojęcia jak to wszystko ubrać w słowa.
   -No co?!
   -....zrobiłam to, bo sama tego chciałam...chciałam cię mieć,poczuć,byś był...tylko w twoich ramionach czułam się bezpieczna i coś warta...ty dawałeś mi siłę na kolejne dni tutaj, nie praca mnie tutaj trzymała tylko ty!-mówiłam wskazując na niego -nie chciałam nigdy cię skrzywdzić....i wiesz w tamtym momencie w szatni nie interesowało mnie co się wydarzy, co zrobią chłopaki, uderzą,obrzucą czymś, wyzwą, wyśmieją,nie myślałam o tym....Myślałam wtedy tylko o tobie!...od tamtego wieczoru gdy nocowałeś u mnie, całymi godzinami biłam się z myślami czemu ci tego nie powiedziałam wcześniej...czemu?!...czemu tego nie zrobiłam?!- i wybuchnęłam płaczem. Miałam nadzieję, że mnie przytuli w tym momencie, ale przeliczyłam się.
   -Więc czemu tego nie zrobiłaś?-spytał spokojnie.
   -Nie wiem....Przysięgam,że do tej pory tego nie wiem...Jednak zaczynasz dostrzegać wszystko gdy spieprzysz już sprawę...i ja właśnie tak zrobiłam.... zrozumiałam coś ważnego po fakcie...-powiedziałam i zamilkłam na chwilę, by zastanowić się co mu dalej powiedzieć. -Wiesz......gdy kochaliśmy się to czułam coś dziwnego wtedy....coś czego nie było przy seksie z Zibim i Bartkiem....i dopiero dziś wiem co to było.-mówię.
   -Co to było?-spytał i intensywniej spojrzał na mnie.
   -Miłość....to była miłość....i dziś dopiero to zrozumiałam, że jestem w tobie na zabój zakochana.....no po prostu kocham cię Patryk...bałam się wcześniej to powiedzieć, bo wiem jaki trener ma do tego stosunek, więc wolałam udawać,że nic nie ma, ale nie mogę, bo to jest i będzie...

Staliśmy i patrzyliśmy na siebie.

   -Powiedz coś....cokolwiek-powiedziałam
   -Myślę,że wyjaśniliśmy już sobie wszystko i możemy już jechać na górę. Jest późno, a ja jutro mam mecz.

Spuściłam tylko głowę. Podeszłam do tablicy i wcisnęłam przycisk. Winda znów ruszyła.....Właściwie czego ja się spodziewałam, że wybaczy mi i wszystko będzie w porządku....że po tych wyznaniach będziemy razem?...Cierpi...wiem to....teraz od niego wszystko zależy. Spojrzałam na niego. Stał i patrzył w ziemię. W końcu winda zajechała na nasze piętro. Patryk szybko wysiadł. Ja znów rozpłakałam się. To był najgorszy dzień w moim życiu. Zrezygnowana wysiadłam z windy.....Niespodziewanie ktoś przycisnął mnie do ściany i bez problemu znalazł drogę do moich ust. Dobrze wiedziałam,że to on. Zastanawiałam się jedynie co oznaczać ma ten pocałunek...pożegnalny, czy wręcz odwrotnie. Jednak na razie nie chciałam o tym myśleć, bo jeśli miałby być to ostatni, to chciałam jak najdłużej go zapamiętać. Zatraciłam się w tym pocałunku jak w żadnym. Wtedy on oderwał się ode mnie i popatrzył mi w oczy.Wiedziałam co to oznaczało. To..... był koniec.....Boże dlaczego?!Wtedy też odezwał się Patryk:

   -Marta nie mogę tak.....nie mogę tak przejść obok tego wszystkiego obojętnie....nie potrafię udawać, że nic do ciebie nie czuję...kocham cię i tak pozostanie.....zrozum...
   -Rozumiem-odpowiedziałam mu spuszczając wzrok.
   -Nie rozumiesz.-wtedy uniósł mój podbródek,by mógł spojrzeć mi w oczy.....-nie rozumiesz....że ja pragnę być z tobą Marta....dzielić z tobą każdą chwilę tą dobrą i złą, być ci oparciem i móc dawać ci szczęście...tego właśnie pragnę.

Po raz pierwszy na mej twarzy pojawił się uśmiech. Podeszłam i przytuliłam go.

   -Kocham cię Patryk.
   -Ja też cię kocham słońce.

Objął mnie mocno. Tak bardzo brakowało mi jego. W końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Wszystko zaczynało się układać. Teraz on był mój i tylko mój. Odsunęłam się by spojrzeć czy nie śnię... on rzeczywiście tu był.

   -Patryk, a ta sprawa z tą ciążą.....
   -To jest już sprawa zamknięta, nie ma tego.
   -Ale czy nadal zły jesteś?
   -....nie...już nie...Ty dałaś mi drugą szansę więc i ja dałem ją tobie.... Ale naprawdę nie chcę byśmy o tym rozmawiali..To było i minęło...Teraz jesteśmy my.

Uśmiechnął się i pocałował mnie.

   -Wiesz Patryk ja naprawdę nie chcę tego robić ale muszę.
   -Co?- i spytał podejrzliwie
   -Jutro masz mecz, a na przede mną cała noc na robienie statystyk.
   -Kochanie.....to może przenocuję u ciebie?-spytał.
   -Przepraszam, ale nie dziś. Wiesz,że marzę byś był teraz ze mną, ale dobrze wiemy, że jeśli byś przyszedł to nic bym nie zrobiła.

Przyciągnął mnie do siebie.

   -Martuś-i spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.
   -Nie dziś kochany.

Cmoknęłam go i poszłam w kierunku swojego pokoju. Nim zdążyłam włożyć klucz on znalazł się przy mnie,odwrócił i łapczywie zaczął całować.

   -Tak powinnaś się pożegnać-i puścił do mnie oczko.

Uśmiechnęłam i otworzyłam pokój patrząc jednocześnie na oddalającego się Patryka. Gdy odwrócił się ułożyłam z dłoni serce i pokazałam ten gest w jego kierunku. On uśmiechnął i krzyknął.

   -Ja też cię kocham.

I weszłam do pokoju. Klucze rzuciłam na podłogę, a sama wskoczyłam szczęśliwa na łóżko. No to może do aż tak złych ten dzień nie należał. Ciekawe czy gdyby tak się nie porobiło to czy kiedykolwiek wyznalibyśmy co do siebie czujemy. Lecz nie chcę o tym teraz o tym myśleć. Ogarnęłam się i włączyłam laptopa. Miałam pełno wiadomości od Oskara...To zabije mnie jutro, a właściwie to dziś. Ale to nic. Gdy skończyłam zegarek wskazywał 4.30. Odstawiłam kompa i poszłam spać.

____________________

Dziękuję za wszystkie komentarze, za życzenia również....Marta ten rozdział ze szczególną dedykacją dla ciebie, wiem, że na pewno ci się spodoba. :)

13 komentarzy:

  1. Super rozdział. Ciesze się, że są razem i czekam na ciąg dalszy przygód. Mam nadzieje, że los im będzie płatać figle i rzucać kłody pod nogi. Zapraszam też do siebie http://volleyball-in-my-life.blogspot.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za rozdział, baaaardzo mi się podoba. Te oczy Patryka *.*
    Ja chyba nie umiała bym się oprzeć i odmówić mu dla pracy...;)
    Mam nadzieje ze w następnym rozdziale wszystko będzie w porządku i choć w jednym rozdziale będzie sielankowo ;))
    Zapraszam do mnie:
    http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny!!! Kurcze świetnie piszesz. bardzo Mi sie podoba. Mam nadzieje ze jutro bedzie nastepny ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! ;)
    Fajnie, że są razem ;)
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny! nareszcie się pogodzili! :D i na to czekałam :D
    No i oczywiście oczekuję następnego;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nareszcie się pogodzili! :) naprawdę wspaniała wiadomość :) ale coś czuję, że długo kolorowo nie będzie. cudowny rozdział, aczkolwiek ścisnęło mnie w dołku, przeżywałam to tak jak Marta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. wkoncu sa razem :D ja chce wiecej:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, ale mogłoby się coś jeszcze wydarzyć :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie świetny rodział popłakałam się ♥
    Czekam na kolejny rodział ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj dziś nowy ! :D bo czekam i czekam.... i smutno mi jak wchodze tu a tu nie ma nowego....

    OdpowiedzUsuń
  11. ale fajnie, że się wszystko ułożyło! :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No nareszcie <3 Zdecydowanie mój ulubiony rozdział, fajnie opisałaś tą całą akcję. Ale... pewnie nie wszystko zaraz będzie w porządku znając życie, dlatego z niecierpliwością czekam na następny :D!
    zolto-czarni.blog.pl

    OdpowiedzUsuń