"Gdyby w kobiecie nie panował anioł razem z diabłem, nie byłaby interesująca"
-Po to. - i dał mi jakąś kopertę.
Szybko otworzyłam ją. Wyciągnęłam z niej zaproszenie. Przeczytałam i podniosłam na niego wzrok.
-Co to ma być?-zapytałam machając kartką
-Daj-i wyrwał mi ją z ręki.....-Mamy zaszczyt zaprosić bla bla bla...na 77. Plebiscyt na 10 Najlepszych Sportowców Polski 2011 roku zorganizowany przez Przegląd Sportowy i Telewizję Polską.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Idziesz na plebiscyt?-spytałam z lekką drwiną w głosie, gdyż nadal nie mogłam wyobrazić go sobie w garniturze.
-Nie!....my idziemy...Będziesz moją osobą towarzyszącą.
-Nie ma mowy!...To nie dla mnie.
-Dla mnie też nie, a jednak muszę iść...Poza tym nie chcesz chyba bym zabrał na to jakąś ładną długonogą blondynką?-powiedział chcąc mnie podpuścić.
Zrobiłam obrażoną minę i skrzyżowałam ręce na piersi. Podszedł blisko i położył dłonie na moich biodrach.
-To sobie idź z tą długonogą blondynką!
-Wiesz przecież,że wolałbym nie iść w ogóle niż miałbym zabrać kogokolwiek...albo ty albo nikt
Zbliżył się jeszcze bardziej by móc mnie pocałować,ale ja odwróciłam głowę.
-Niech twoja blondyna ci da!-odpowiedziałam wkurzona.
-A po co?....ja mam swoją brunetkę- powiedział uśmiechając się cwaniacko.....-więc jak moja ładna,długonoga brunetko pójdziesz ze mną?
Spojrzałam na niego ponownie. Opuściłam ręce i zrezygnowana powiedziałam.
-Na czym ma polegać ten cały plebiscyt?
-Widzowie głosowali na sportowców od listopada...Więc zostaną ogłoszone wyniki,oraz przyznane statuetki osobom które uzyskały najwięcej głosów
-A ty w jakieś jesteś?
-Ja osobiście w żadnej, jadę jako reprezentant do kategorii "Drużyna roku"
-Tylko ty?
-No co ty....Możdżon jedzie od nas jeszcze,a na miejscu z tego co wiem to będzie Kubiak, Bartman, Zatorski i Winiarski...No i Kurek ma nominacje do sportowca roku.
-Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?..Zagłosowałabym na niego.
-Spokojnie zrobiłem to już za nas....
-To świetnie....A kiedy jest gala?
-...Jutro-odpowiedział niepewnie
-Żartujesz no nie?!-zapytałam
-Nie.... Spójrz na zaproszenie.
Podniosłam je. Nie trzeba było długo szukać. Liczba ta od razu rzuciła mi się w oczy 07.02 w Warszawie.
-Wiesz... dzięki,że nie powiedziałeś mi w dzień wyjazdu!-odpowiedziałam podnosząc głos.
-Przepraszam sam dopiero dziś się dowiedziałem jak odebrałem pocztę.
-....o której wyjeżdżamy jutro?-spytałam
-O 14 by zdążyć tam na 20.00.
-A po tej gali ma coś być?
-Nie wiem. Pisze poczęstunek w tym hotelu...Słońce ja dokładnie sam nie wiem.
-A wiśnia jedzie?-zapytałam.
-Nie może.
-Szkoda...W takim razie ja się zmywam,bo muszę do jakiegoś sklepu jechać....A właściwie jak ja mam być ubrana?
-Skoro my musimy mieć garnitury, to raczej elegancko.
-Dobra idę.
Szybko narzuciłam na siebie kurtkę i buty.
-A nie pożegnasz się ze mną nawet?-zapytał Patryk
-Nie zasłużyłeś na buziaka.
Wzięłam kluczę i wyszłam z mieszkania. No to mnie wkopał. Nie wiedziałam co mam zrobić. Pierwsza myśl jak przyszła mi do głowy to Malwina. Wyciągnęłam komórkę i wybrałam do niej numer. Po pierwszym sygnale usłyszałam jej głos
-Hej...Co tam?
-Hejka Malwa.....Mam do ciebie sprawę taką małą sprawę...
-Jaką?-spytała
-Znasz jakiś dobry sklep z sukniami wieczorowymi?
-....no u nas w mieście są,...ale niewielki jest wybór.
-A gdzie znajdę jakiś lepszy z większym asortymentem??
-W Katowicach...a na co ci?
-Patryk zabiera mnie na jakąś galę i muszę coś kupić.
-Aaa no tak.... Szkoda,że wiśnia nie idzie,bo z chęcią bym sama poszła.
-Ja też żałuję,że was nie będzie....Wiesz może o której jest pociąg?
-Nie,..ale z chęcią podjadę po ciebie zaraz i pomogę ci coś wybrać....no chyba,że nie chcesz.
-Pewnie,że chcę,ale trochę głupio mi było pytać czy pojechałybyśmy twoim autem...muszę w końcu zapisać się na prawko, bo bez niego to lipa jest.
-Oj weź przestań!...Gdzie jesteś?-spytała.
-Właśnie wyszłam od Patryka
-To ja jadę do ciebie.
-Okej...Jeszcze raz wielkie dzięki.
-Przyjemność po mojej stronie.
Rozłączyłam się i pod blokiem czekała na przyjaciółkę. Za 10 minut zauważyłam jej auto już z daleka. Podjechała,wsiadłam i ruszyłyśmy do Katowic. Droga do miasta zajęła nam niecałą godzinę. Zajechałyśmy w końcu pod wielką galerię.
-Gotowa na zakupy?-zapytała mnie Malwina.
-Pewnie.
I ruszyłyśmy na podbój sklepów. Oczywiście nie możliwe było by zmarnować tak świetną okazję i nie kupić czegoś więcej. Stałam już w przebieralni, a Malwina donosiła mi sukienki. Wszystkie były długie. Wyszłam do niej pokazując się w rzeczy którą nałożyłam. Skrzywiła się na widok tej sukienki.
-Nie pasuje do ciebie-skomentowała szybko.
-Nie mogę założyć czegoś krótkiego?-zapytałam mając nadzieję,że odpowie mi twierdząco.
-Marta...tam nikt raczej nie założy mini sukienki ledwo zakrywającej tyłek..
-Ja bym założyła-podnosząc rękę powiedziałam.
Obie zaśmiałyśmy się. Wtedy też zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz z lekkim zdziwieniem.
-Muszę odebrać-powiedziała i wyszła.
Zaczęłam rozglądać się za inną rzeczą. Usłyszałam za sobą nagle kobiecy głos:
-Ta sukienka do pani nie pasuje.
Odwróciłam się patrząc na ekspedientkę.
-Wiem. Koleżanka już mi to powiedziała....szukam czegoś innego.
-To może pomogę?-zapytała.
-Dobrze.
-A co to za okazja ma być?
-...Chłopak zabiera mnie na jakąś wielką uroczystość w Warszawie...Szukam czegoś w stylu wieczorowym....Sądząc po tym, że on naszykował już garnitur, a to u niego jest rzadkość to będzie to elegancka i oficjalna impreza..
-To normalne u faceta, że nienawidzą zakładać garniturów, a o smokingach to już nie wspomnę-odpowiedziała uśmiechając się.
-Tak..jakby mógł to cały czas nosił by dres.
-Mój chłopak ma to samo...ale teraz zajmijmy się szukaniem czegoś odpowiedniego.
Zaczęła przeglądać sukienki co jakiś czas spoglądając na mnie
-Dobrze....więc skoro to takie ważne wydarzenie to... proponowałabym tą może.- powiedziała podając mi kieckę.
Wróciłam i założyłam ją. Przyznam nie byłam nią zbytnio zachwycona...Jak dla mnie była taka trochę za prosta.
-I jak?-spytała
-Nie.....Ma pani może jakąś inną?
-Zaraz przyniosę jeszcze jedną....Ma pani jakieś konkretne wymagania?
-Nie wiem szczerze....Chciałbym coś...co będzie mnie wyróżniać spośród innych kobiet.
-Dobrze. Zobaczę co da się zrobić.
Rozpięłam ją i odłożyłam na krzesło.... Po chwili zobaczyłam jak w przebieralni pojawia się kolejna rzecz do przymierzenia
-Proszę przymierzyć tą-powiedziała.
Na sam widok koloru pojawił mi się na twarzy uśmiech. Czerwony!....Szybko wciągnęłam ją. Była taka piękna. Wyszłam i pokazałam się
-Powinna pani tą wziąć.-odpowiedziała od razu.
-Nie wiem....czy ten kolor i fason nie jest za bardzo krzykliwy.
-Jest w sam raz....Poza tym pasuje bardzo do pani...Jeszcze żadna z naszych klientek nie wyglądała w niej tak świetnie....I chłopak będzie zachwycony.
-Dziękuję.
Jeszcze raz spojrzałam na siebie w tym stroju.W pewnym momencie,zauważyłam w lusterku odbicie Malwy. Szybko odwróciłam się.
-I co myślisz o tej?-zapytałam.
Stała i patrzyła na mnie.
-Wow...Patryk chyba oszaleje jak tylko cię w niej zobaczy.....wyglądasz tak pięknie.-odpowiedziała nadal oszołomiona
-Dzięki....A nie sądzisz,że może powinnam coś bardziej skromnego założyć?
-Absolutnie nie!..Ta sukienka pasuje na ciebie idealnie..
-Zgadzam się z pani koleżanką-wtrąciła ekspedientka.
-A dasz radę w tym iść?-spytała Malwa.
Podeszłam kawałek do niej.
-Mam małe ograniczenia,ale przecież to gala,a potem jakiś poczęstunek więc nic mi nie będzie.
-W porządku...Więc bierz tą....A ja muszę zadzwonić na chwilę do ...Izki.
-Dobra.
Zdjęłam sukienkę i nałożyłam swoje ubrania. Pani pomogła mi sprzątnąć sukienki. Byłam zadowolona z kupna.
***
Wybrałam ostatni numer jaki do mnie dzwonił. Nie czekałam długo. Usłyszałam w słuchawce hałas. Odebrał.
-Patryk to ja Malwa.-powiedziałam szybko
-No hej...
-..ty ja nie mogę powiedzieć jej,że powinna kupić jakąś luźną sukienkę,bo po tym jest jeszcze bal-wypaliłam prosto z mostu.
-Dlaczego nie możesz?-zapytał
-Człowieku!... ona taką sukienkę wybrała,... i gdy się uczesze jeszcze i umaluje, to będzie taką niezłą sztukę,że ja cię kręcę....opadnie ci kopara z wrażenia gdy ją zobaczysz..Założę się,że będzie tam najpiękniejszą dziewczyną ....co tam,na świecie...inne przy niej będą mogły się schować.....Wygląda jak bogini...mówię ci chłopie
-Kurczę chciałbym ją zobaczyć.
-Nie będziesz żałował...Każdy tam będzie ci zazdrościł takiej dziewczyny u boku.
-Wiem.
-To co ja mam zrobić?...z tego co widzę to ona płaci już za nią.
-Nie wiem Malwa...wymyśl coś.
-Ale co?...Głupio mi teraz powiedzieć,że powinna ją odłożyć,bo ciężko będzie jej w niej tańczyć...Tak strasznie jest zachwycona tą sukienką.
-Proszę zrób coś.....nie chcę by rezygnowała z czegoś co jej się podoba.
-Ale jeśli ona się dowie,że tańce będą,a sama nie będzie mogła tańczyć, to zabije i ciebie i mnie.
-Wiem...przepraszam ale muszę wracać na trening. Pa
I rozłączył się. Świetnie.Najlepiej to zrzucić wymyślenie czegoś na mnie. Zrezygnowana schowałam telefon do torebki i wróciłam do Marty.
***
-Coś się stało,że masz taką minę?-spytałam Malwę po tym jak weszła do sklepu.
-Nie no co ty.
Wzięłam zakupy i wyszłyśmy. Obeszłyśmy kilka sklepów,przymierzając różne rzeczy. Wpadła mi w oko taka jedna świetna sukienka. Nawet przymierzyłam ją. Chciałam kupić,ale postanowiłam,że i tak za dużo pieniędzy dziś już wydałam. Ze smutkiem trochę odwieszałam ją....Wyszłyśmy i skierowałyśmy się w celu zjedzenia czegoś. Zaszłyśmy do kawiarni.
-Wiesz Marta muszę skoczyć do łazienki...Poczekasz tutaj?-spytała gdy czekałyśmy na nasze zamówienie
-Pewnie.
Poszła. Ja nadal nie mogłam nacieszyć się zakupem tej sukni. Moją obawą było to,że reszta kobiet będzie miała jakieś skromne stylowe ,proste, nie koniecznie długie sukienki, a ja tu wejdę w takiej czerwieni...Po chwili zobaczyłam zmachaną Malwinę siadającą na krzesło.
-A ci co?-spytałam
-Szukałam toalety...jakiś pacan źle mi wskazał kierunek i biegałam prawie po całym centrum.
-Biedna.
Zjadłyśmy, chwilę posiedziałyśmy i postanowiłyśmy się już zbierać. Z tymi wszystkimi torbami poszłyśmy do samochodu. W Kędzierzynie byłyśmy o 20:00. Odwiozła mnie pod sam blok. Wzięłam swoje torby,pożegnałam się z nią i poszłam na górę. Ciekawe czy będę musiała się przebrać tutaj, czy tam gdzieś się zatrzymamy. W mieszkaniu nikogo nie było. Pewnie Patryk na treningu jeszcze jest. To nic. Schowałam całe swoje zakupy do szafy i poszłam wziąć kąpiel.Po wyjściu przygotowałam kolację. Usiadłam przy stole czekając na mój skarb. Jakaś telepatia po prostu nas chyba łączy... Myślałam sobie kiedy w końcu wróci,a tu słyszę jak wchodzi do mieszkania. Od razu usiadł do stołu. Przy kolacji wypytałam o wszystkie szczegóły jutrzejszego dnia. Ustalone jest,że wyjedziemy o 14:00 by zajechać tam na czas...Mieliśmy mieć dodatkowych pasażerów w postaci Możdżonka i jego dziewczyny Hanki...Patryk świetnie wszystko zorganizował,rezerwując już nam pokój w hotelu..To dobrze,bo przynajmniej będę mogła się tam przebrać. Tylko teraz co z fryzurą? Zaczęłam trochę panikować. Gdyby tylko Malwina tam była...Przecież nie pójdę przed wyjazdem do fryzjera, ponieważ włosy nie wytrzymałyby tak długiej podróży i wszystko szlak by trafił..Po kolacji Patryk skoczył się wykąpać, a ja spakowałam rzeczy które biorę jutro ze sobą. Gdy wrócił z łazienki położyliśmy się spać.Rano zadzwonił budzik. Ani mi ani Patrykowi nie chciało się wstawać. Jako,że już schowałam swoje rzeczy mogłam poleżeć sobie dłużej. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam. Obudziło mnie wołanie chłopaka:
-Gdzie jest pasta do butów?!
Nakryłam się tylko kołdrą, by móc jeszcze chwilkę pospać. Patryk jednak był taki nie dobry i zabrał mi ją
-Wstawaj śpiochu,bo spóźnimy się.
-A która jest godzina?-zapytałam.
-12.20
-Co?!-i wstałam z łóżka jak oparzona od razu kierując się do szafy w celu wybrania stroju który włożę teraz.
Zauważyłam,że Patryk zrobił nam śniadanie. Usiedliśmy i zjedliśmy, a potem pobiegłam się ubrać...Nawet nie wiem ile czasu zajęło mi to wszystko. Usłyszałam po chwili pukanie do drzwi:
-Kochanie pośpiesz się,bo się spóźnimy....Parka czeka już na dole.
Szybko wybiegłam o mało nie uderzając drzwiami Patryka. Wzięłam torebkę pakując jeszcze takie najprzydatniejsze rzeczy.
-Gotowa?-zapytał
-Tak.-odpowiedziałam,zamknęliśmy mieszkanie i zeszliśmy na dół.
Z dala widziałam już Marcina. Jego po prostu nie dało się nie zauważyć. Gdy zbliżyliśmy się do nich możdżi od razu wyciągnął rękę z zamiarem przybicia mi żółwika.
-Wiesz, że żółwiki są już nie modne?-spytałam
-Nie...Więc pani mądralińska co jest?
-Lama.
I pokazałam mu najnowszy sposób witania się.Zaśmiał się i powiedział:
-Będę o tym pamiętać.
Ah ten Marcin, jak dziecko tylko, że bardzo i to bardzo wyrośnięte. Wyciągnęłam rękę do dziewczyny w celu przedstawienia się
-Marta.
-Hania-chwytając moją rękę.
-Cieszę się,że mogłam w końcu cię poznać.
-Ja również-odpowiedziała uśmiechając się i puściła moją dłoń.
Wsiedliśmy wszyscy do auta Patryka i pojechaliśmy. Hania zaczęła mnie pytać o różne rzeczy. W końcu udało mi się z nią znaleźć wspólny temat. Siedząc z przodu odwróciłam się do niej by lepiej nam się gadało.....Nagle Patryk zjechał na pobocze i zatrzymał się.
-Dojechaliśmy już?-spytałam,a dopiero potem zaczęłam się rozglądać. Staliśmy na jakimś poboczu.
-Jeszcze nie.
-Coś się stało?-zapytałam
-Tak robimy przesiadkę.
-Jaką?
-Normalną...przesiadasz się do tyłu, a do przodu zapraszam pana, panie Marcinie-i popatrzył na niego.
Widziałam uśmiech Możdżona,który ukazywał wybawienie. Zrozumiałam o co im chodzi.Dla mnie to nawet lepiej. Wysiadłam i usiadłam na tylne siedzenie obok dziewczyny. Gdy zamknęliśmy drzwi Patryk ruszył. Teraz także u nich usłyszałam jakąś rozmowę...Nim się obejrzałam byliśmy już w Warszawie...Od razu pojechaliśmy do hotelu w którym jak się okazało ma również pokój para która z nami przyjechała. Po odebraniu kluczy z recepcji udaliśmy się w kierunku pokoju. Patryk zostawił walizki na samym środku pomieszczenia i skoczył na duże podwójne łoże.
-Chodź do mnie!-i wskazał ręką miejsce obok.
-Nie mogę. Już 18.00 a ja jeszcze nie gotowa.
-Zdążysz.-powiedział.
-Wierz mi,że nie..-i wyjęłam z walizki potrzebne mi rzeczy.
Skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Patryk nadal leżał na łóżku.
-Może zacząłbyś się szykować-powiedziałam wyciągając z torby lokówkę
-Nie potrzebuje tyle czasu co ty.
-Jak sobie chcesz-wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku łazienki. Lecz nie zdążyłam dojść, bo do drzwi rozległo się pukanie. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam stojącą w samym szlafroku Hanię.
-Mogę?-spytała.
-Wchodź.
Weszła do środka.
-Marta ratuj!-powiedziała składając ręce jak do modlitwy
-Co się stało?-spytałam szybko.
-...Zapomniałam suszarki, a muszę wysuszyć włosy....Proszę powiedz,że masz.-powiedziała niemal błagalnym tonem
-Pewnie,że mam.
Usłyszałam chichot Patryka.
-Czego się cieszysz?!-zapytałam.
-Kobiety...-i wstał by wziąć pilota i włączyć telewizor.
-Chodź pomogę ci.
I obie weszłyśmy do łazienki. Usiadła na toalecie, a ja zaczęłam suszyć jej włosy.
-Przepraszam...sama nie wiem jak mogłam zapomnieć. Zdawało mi się, że dziś rano wrzucałam ją do torby.
-Przestań...każdemu może się zdarzyć.
-A może ty chciałaś wysuszyć?...jak tak to ja poczekam.
-Poradzę sobie....wiesz już jak się uczeszesz?
-Wyprostuję je i tyle...a ty?
-Nie wiem jeszcze.
Gdy skończyłam przejęła ode mnie suszarkę.
-Dobra teraz ty siadaj.
-Hania...
-Nie Hania tylko siadaj!-rozkazała
Posłusznie usiadłam. Jak już skończyła powiedziała:
-A może mogłabym przenieść się do ciebie z tym całym malowaniem?...We dwie zawsze raźniej i zawsze doradzić coś można.
-Pewnie...Świetny pomysł.
-To ja zaraz wracam.
I wybiegła. Nie minęła chwila,a pojawiła się z powrotem. Rozłożyła swoje kosmetyki i zaczęłyśmy wykonywać makijaż. Było naprawdę bardzo miło... Często myślałam, że dziewczyny siatkarzy są trochę takie nadęte i ważne, bo mają takich chłopaków....Lecz tak myślałam kiedyś...może temu, że zawsze sama marzyłam by mieć takiego siatkarza przy swoim boku..Hania jest naprawdę zabawną i miłą dziewczyną..Za jakiś czas do drzwi łazienki ktoś zapukał i usłyszałam pytanie:
-Długo jeszcze?-zapytał Patryk.
Uchyliłam drzwi wyglądając tylko głową.
-Mówiłam,żebyś szedł się szykować...ale ty wolałeś oglądać telewizję.....za szybko nie wyjdziemy,więc najlepszym rozwiązaniem będzie jak pójdziesz do Możdżona, bo tutaj to nie ma szans byś wszedł w ciągu najbliższych 45 minut,a nawet i dłużej.-powiedziałam od razu. Ma za swoje.
-Kochanie.....oj proszę.
-Nie ma mowy.
Wyszłam z łazienki,dałam mu jego wszystkie rzeczy i wypchnęłam za drzwi,zamykając je na klucz.
***
Stałem z całym tym tobołkiem,przed drzwiami. Czy właśnie moja dziewczyna wyrzuciła mnie za drzwi?! Chwilę zajęło mi otrząśnięcie się z tego wydarzenia. Ta sytuacja śmieszyła mnie.Wiedziałem,że nic nie wskóram. Dobrze,że przynajmniej dała mi wszystko. Odwróciłem się i poszedłem do Możdżonka. Zapukałem. Nie czekałem długo by mi otworzył. Popatrzył na mnie i zaśmiał się:
-Wywaliły cię.-powiedział.
-No.... Mogę?
-Pewnie,że tak.
Wszedłem do środka.
-Wiesz Patryk może to i lepiej....tak siedzą przynajmniej w jednej łazience, a my tu sobie spokojnie możemy się wyszykować.
-No z jednej strony to dobrze.
-To leć do łazienki.
Wziąłem rzeczy i wszedłem do niej.
***
Głupio mi,że tak potraktowałam Patryka. Wróciłam z powrotem do Hanki. Pozostało nam jeszcze zrobienie fryzur.... Postanowiłam w końcu tylko lekko podkręcić włosy. Gdyby była tu Malwa zaraz by wyczarowała mi jakiś makijaż i fryzurę. Tak muszę sobie radzić sama. Hania wyszła po sukienkę. Nałożyła ją w pokoju i wróciła do mnie.
-Wow...wyglądasz świetnie.
-Dziękuję-odpowiedziała przeglądając się w lustrze.
Ja również udałam się po moją. Spojrzałam na nią i zastanawiałam się czy trochę nie przesadziłam patrząc na prostą sukienkę Hani...Lecz niestety nic nie mogłam już zrobić....Weszłam do łazienki z przewieszoną suknią na ręku. Zrzuciłam szlafrok i zaczęłam poprawiać pończochy. Patrzyłam na sukienkę i zastanawiałam się jak będzie lepiej mi ją założyć. Postanowiłam wciągnąć ją od dołu by nie popsuć fryzury. Podciągnęłam ją i próbowałam zapiąć.
-Może pomogę?-zaoferowała się Hania.
-Dzięki.
I odwróciłam się do niej. Zasunęła mi suwak,a ja z powrotem spojrzałam na nią.
-Kurczę dziewczyno,skąd ty wytrzasnęłaś taką piękną sukienkę?-spytała.
-W Katowicach kupiłam....ale coś mi się zdaje,że nie pasuje na tą galę....Powinnam kupić coś skromniejszego.
-Przestań gadać głupoty...Wyglądasz fantastycznie!..
-Dzięki.
I uśmiechnęłam się. Poprawiłam jeszcze włosy, a usta maznęłam delikatną szminką. No to będzie sprzątania, ale tym zajmiemy gdy już wrócimy. Wygrzebałam buty i założyłam je. Dobrze,że nie ma śniegu...No właściwie to nie dobrze, bo ta chlapa to jakaś masakra jest. Założyłam więc czerwone szpilki. Na koniec jeszcze zmieniłam biżuterię i popryskałam się perfumami. Hania też wyszła już z łazienki.
-Która godzina?-spytała
Zerknęłam na zegarek który wskazywał 19.30.
-Chłopaki nas zabiją!-powiedziałam.
-Która już?-ponowiła pytanie.
-19.30.
-Mamy przechlapane!
Zaczęłyśmy szybko zakładać swoje płaszcze. Wzięłam kopertówkę i wyszłyśmy. Zeszłyśmy na dół. Z daleka widzieliśmy już chłopaków.
-Patrz idą nasze spóźnialskie!-krzyknął Patryk.
Możdżon zaśmiał się i ruszyli w kierunku samochodu. Wraz z Hanią usiadłyśmy z tyłu. Na szczęście do hotelu Hilton mieliśmy 10 minut drogi. Dość długo szukaliśmy miejsca na samochód. W końcu udało nam się jedno zlokalizować. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do środka. Po drodze mijaliśmy ludzi. Weszliśmy do budynku, w którym aż roiło się od sławnych sportowców. Podeszliśmy do miejsca oznaczonego jako szatnia. Zdjęłam płaszcz i dałam go Patrykowi. Odwrócił się i wtedy dopiero na mnie spojrzał. Widziałam jak podtrzymał się lady. Uśmiechnął się do mnie. Zrobiłam krok w jego kierunku.
-I co sądzisz o moim stroju?-zapytałam poprawiając mu krawat.
-Nie wiem co powiedzieć....
-Czyli brzydko?-zapytałam.
-Ciężko znaleźć mi słowa którymi mógłbym opisać to jak cudownie wyglądasz.
Podszedł do mnie i objął w talii.
-Powiem ci jedno,że powinnaś zadzwonić pod 997 albo pod 112.
-Czemu?-spytałam
-Bo nie legalnie jest tak pięknie wyglądać.
No to se wymyślił...Przytulił mnie mocno i szepnął na ucho:
-Dziś wszyscy będą mi zazdrościć takiej piękności u mego boku...Normalnie lepsza niż niejedna modelka.
-Przestań!-powiedziałam chichocząc.
-Czemu?...Czemu mam przestać prawić komplementy mojej boskiej dziewczynie...Dzisiaj inne to mogą jedynie buty ci czyścić....Żadna z nich nie dorasta ci do pięt kochana.
-Dziękuję mój przystojniaczku.
I cmoknęłam go w usta. Dołączyli do nas po chwili Hania z chłopakiem i od razu udaliśmy się na wielką salę. Ludzie zajmowali już miejsca.Rozglądałam się w celu zlokalizowania reszty drużyny, lecz nic z tego. Usiedliśmy więc i czekaliśmy na rozpoczęcie. Równo o 20.00 zaczęto. Na scenę weszło dwóch prowadzących. Najpierw wygłosili mowę wstępną,a potem przeszli do nominacji. Zaczęli od miejsca 10. Powoli dochodzili do pierwszej trójki. W między czasie wszystko chociaż trochę było urozmaicone występami zespołów muzycznych....Trzecie miejsce zajął Adam Małysz. Niestety nie mógł stawić się osobiście. Szkoda, bo zawsze chciałam zobaczyć go na żywo. Czekałam w końcu na ogłoszenie reszty. Długo trzymali wszystkich w tym kto uplasował się na drugim miejscu. Po chwili moich uszu dobiegło dobrze znane mi nazwisko ...."Kurek". Widziałam Bartka zmierzającego w stronę sceny po odbiór statuetki, którą wręczał mu sam Jerzy Dudek. Jak to Kurek nie odbyło się oczywiście bez jego przemowy którą przeplatał zabawnymi komentarzami. Gdy dziękował rozeszły się wielkie i głośne brawa. Pierwsze miejsce na sportowca roku zajęła Justyna Kowalczyk.. Niestety nie było jej i statuetkę odebrali jej rodzice.....Odbyły się również inne nominacje np na trenera roku,albo nadzieję olimpijską. Przyznam,że trochę mnie już to nudziło. Czekałam aż ogłoszą kategorię drużyna roku. I wtedy jakby moja modlitwa została wysłuchana. Oczywiście nie mógł wygrać nikt inny jak nasi siatkarze. Poproszone ich o odebranie nagrody. Wszyscy zaczęli wstawać z miejsc i kierować się w tamtym kierunku. Teraz widziałam jak strasznie jesteśmy porozrzucani po tej wielkiej sali. Wszyscy stanęli tam obok siebie. Uświadomiłam sobie,że jeszcze nigdy nie widziałam ich wszystkich tak elegancko ubranych. Możdżonek wygłosił przemowę, a potem chłopki wrócili na swoje miejsca. Po półtorej godzinie wszystko się skończyło. Mogliśmy nareszcie wyjść.Lecz co się okazało musimy spędzić tu jeszcze 30 minut,udzielając wywiadów i pozując do zdjęć.Na korytarzu roiło się od dziennikarzy i fotografów....Zauważyć też można było kelnerów noszących różne potrawy do sali na końcu korytarza...To pewnie tam się później udamy.
-No to teraz się zacznie-powiedział nagle do mnie Patryk
-Co?-pytając
-Zdjęcia,wywiady i inne..
Widziałam już sportowców udzielających wywiadów.Patryk ciągał mnie tak, aby nie trafić na żadnego z nich. Stanęliśmy przy stole z przekąskami.
-Ubrudziłeś się kochanie-i wytarłam kącik ust.
-A dasz mi buziak?-zapytał robiąc z ust dzióbek
Wywróciłam oczami i cmoknęłam go. Uśmiechnął się. Nasz spokój nie trwał jednak długo. Przed nami pojawili się dziennikarz oraz ludzie z aparatami. Przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Patryk przyciągnął mnie do siebie pozując do zdjęcia. Po całej tej sesji w której nasza rola polegała na obracaniu głowy w coraz to inną stronę..Miałam już trochę dość tego. Mój chłopak chyba też. Puścił mnie, a wtedy dopadli nas dziennikarze
-Nareszcie udało nam się pana złapać.-powiedział dość młody mężczyzna.
-Oczywiście nie mógłbym wyjść bez żadnego słowa-odpowiedział uśmiechając się.
Ale z niego kłamca. Wpierw zadawali mu pytania dotyczące gry, by po chwili zejść na temat prywatny.
-Czyż dobrze widzimy,że kolejny z siatkarzy został już zajęty?-i spojrzał na mnie mężczyzna
-Mimo iż nie lubię mówić o sprawach prywatnych na publicznym forum, to nie zaprzeczę...
-Przyszedł pan z dziewczyną czy może z narzeczoną?-poleciało pytanie z tyłu
-Na razie dziewczyna,ale kto wie co będzie kiedyś-i spojrzał na mnie Patryk uśmiechając się.
Odwzajemniłam to. Wtedy też zadano mi pytanie.
-Czy zdaje sobie pani sprawę,że usidliła pani jednego z przystojniejszych siatkarzy reprezentacji?-zapytał. Trochę byłam zdziwiona tym pytaniem
-..zdaję sobie sprawę.-odpowiedziałam po chwili zastanowienia
-Nie obawia się pani fanek?
-Myślę,że z czasem zrozumieją wybór Patryka i zaakceptują go.
-W jakich okolicznościach się poznaliście?-zapytała pewna kobieta podtykając mi niemal pod samą twarz dyktafon.
-.....poznaliśmy się na treningu Patryka....zaczynałam wtedy tam pracę..
-Jako kto?-zapytał mnie mężczyzna
-Zajmuję się robieniem statystyk w zespole ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
-Jest pani tam jedyną kobietą?
-Tak,ale..
Wtedy wtrącił się Patryk.
-Myślę,że wystarczy już tych pytań..Dziękujemy.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy.
-Trochę za dużo gadałam no nie?-zapytałam
-Poradziłaś sobie świetnie jak na pierwszy raz...tylko jak byś nie powiedziała dość, to w końcu zeszliby na niewygodne tematy. Wierz mi wiem o tym trochę.
-Wiem skarbie-powiedziałam.
Zatrzymaliśmy się na chwilę,bo zagadał do nas Anastasii. Poplotkowaliśmy z nim przez moment. Gdy odszedł spojrzałam na Patryka.
-Długo tu jeszcze będziemy?
-Nie....zaraz powinno się skończyć...A co źle ci?
-Nie, ale dość mam już tych wszystkich paparazzi.
-Wiem skarbie....Poczekasz chwilę skoczę tylko przywitam się z prezesem.
-Pewnie.
Zostałam sama. Jednak nie na długo. Podeszła do mnie grupka osób, prosząc o ustawienie się do zdjęcia. Uśmiechnęłam się i stanęłam....Na szczęście nie trwało to długo, bo wrócił Patryk zabierając mnie stamtąd. Po chwili podeszli do nas Kubiak ze swoją dziewczyn. Uścisnęłam go na powitanie.
-Marta chcę ci przedstawić moją dziewczynę Monikę...Monia to jest Marta.
Podałyśmy sobie ręce.
-Ta Marta z reprezentacji?- spytała mnie.
-...tak-odpowiedziałam jej uśmiechając się. Ciekawe co dziku mówił jej o mnie.
-Witam więc kolejną dziewczynę siatkarza...Nasz krąg z każdą chwilą się powiększa.-zaśmiała się wypowiadając ostatnie zdanie
-To już nawet własny "krąg" utworzyłyście?
-Tak. W końcu nasi chłopcy dużo czasu spędzają razem jak nie w reprezentacji to w klubach....temu znamy się wszystkie.
-To fajnie......ładna sukienka-powiedziałam
-Weź przestań..Zwykła taka.... Ty tu robisz furorę swoją. Widziałam tam jedną dziewczynę z zazdrością patrzącą na ciebie.
-Dziękuję.
Pogadaliśmy tak we czwórkę, aż po chwili dołączyli do nas Możdżon z Hanią.Nie trzeba było długo czekać byśmy znalazły wspólny temat do rozmowy...Wtedy moim oczom rzuciła się pewna rzecz. Patrzyłam na to....Po chwili z niedowierzania kręciłam głową i głośno wypowiedziałam:
-To jest kurwa jakiś żart!
__________________________________________
I jak się podoba?....Większość z was obstawiała wesele, a tu jednak nie....Wiem, że zdjęcie nie wyszło, ale mam nadzieję, że dzięki temu jakoś lepiej będzie wam to wyobrazić sobie.
Dziękuje wam, za to że czytacie i komentujecie..:)