sobota, 2 maja 2015

EPILOG


"Your love is my love and my love is your love"



Dni mijały, a każdy dzień przebiegał nam tak jak w normalnej rodzinie. Dzieci zaczęły dorastać, co wiązało się z tym, że zaczęły wyfruwać z naszego gniazda. Kuba ożenił się z Anią. Zbyszek jakoś to przetrawił mimo, że nadal nie podobało mu się to, że będzie rodziną z Czarnowskim. Nasza starsza córka Julia była zaręczona z Sebastianem Ignaczakiem....tak dokładnie tym-synem Krzyśka Ignaczaka. Będziemy mieć naprawdę siatkarską rodzinę. Czekamy tylko z kim nasza najmłodsza córka się zwiąże. Na razie widać, że coś ciągnie ją do młodszego z Kubiaków. Ile przez to Zibi z Michałem się sprzeczali jak dzieciaki kłóciły się. Z Monią miałyśmy niezły ubaw z nich. Bardzo dobrze jednak, że szybko im to przechodziło. Zobaczymy czy będzie z tego coś więcej czy jednak nic. Oczywiście, że nie obraziłabym się jakby było. Będziemy bardzo siatkarską rodziną. I to dosłownie. Ale wiem, że nic lepszego nie mogłoby mnie spotkać. Siatkarska rodzina to coś cudownego, zawsze na nią można liczyć i zawsze przy Tobie jest. I w ogóle nie ma presji na dzieci. ;p

Stałam właśnie przy szafce i trzymałam zdjęcie moich dzieci. Syn był bardzo podobny do Zbyszka, jedyne co ma po mnie to brązowe oczy. Starsza córka-Julia-jest jak ja. Włosy, oczy.... po prostu cała ja. Nasza najmłodsza córka-Kinga-jest mieszanką. Ma w sobie trochę mnie i trochę Zbyszka. Po mnie ma jedynie kolor włosów, a po Zbyszku kolor oczu, kontury twarzy i ten jego uśmiech. Dla mnie są cudowne.

  -Cudowne są. -mówi mi ktoś na ucho i obejmuje w talii przyciągając mocno do siebie. Dosłownie o tym samym pomyślałam przed chwilką...rzeczywiście są cudowne.
  -Wiem,bo nasze.-odpowiadam, odstawiam zdjęcie i odwracam się by móc pocałować męża. -jak minął dzień? -pytam, a ten opowiada mi wszystko co dzisiaj się zdarzyło.


ROK PÓŹNIEJ. SYLWESTER.

  -Mamo pośpiesz się!!-krzyczał do mnie syn z dołu.
  -No już Kuba! Już idę!-odpowiadam wychodząc z pokoju i powoli schodząc ze schodów.
  -Pięknie wyglądasz.-mówi.
  -Dobra, dobra. Lepiej powiedz gdzie zabieracie nas z tatą.
  -Spokojnie mamuś. Dowiesz się niedługo, a teraz chodź, bo się spóźnimy.-powiada. Zamykam drzwi naszego domu i wsiadam do auta gdzie czeka na mnie już Zbyszek i nasza córka.
  -A gdzie Kinga?-zapytałam.
  -Czeka na nas już na miejscu.-odpowiada Julka i odjeżdżamy spod domu.

Podróż trwa jakieś 40 minut. Zajeżdżamy pod dość duży pensjonat w górach. Dostrzegam przed nim mnóstwo samochodów stojących na parkingu.

  -Co to ma być?-pytam.
  -Mamo nie zadawaj tyle pytań.-odzywa się córka i wysiada, a my za nią.
  -17:00-odezwał się Kuba, a Julka kiwnęła głową.

Wzięli i założyli nam na oczy przepaski.

  -Spokojnie będzie dobrze.-mówi syn i oboje prowadzą nas w jakieś miejsce. Z tego co mogłam się zorientować weszliśmy do środka, bo zniknął chłód, a pojawiło się ciepło. 
  -Ściągniemy wam opaski w odpowiednim czasie.-odzywa się Julia i tak stoimy. Byłam ciekawa co nasze dzieci wykombinowały.


W tym momencie zaczyna grać muzyka i słyszę znajomy głos.....głos mojej córki która zaczęła śpiewać wraz z jakimś chłopakiem. Wtedy też opaski opadają nam z oczu, a ja widzę jak Kinga stoi na scenie wraz z Hubertem (Kubiakiem). Wyglądała ślicznie. Po mamusi odziedziczyła dryg do mody..no i głos również. Moją uwagę oderwało od dziewczyny lekkie zamieszanie na sali. Gdzie się nie obróciłam widziałam siatkarzy którzy tak jak i ja wraz ze Zbyszkiem zostaliśmy wprowadzeni do sali. Kiedy tylko wśród nich zobaczyłam Wiśnię, nie mogłam powstrzymać się by nie podejść do niego i się przytulić. Tak dawno się nie widzieliśmy.

  -Tęskniłam.-szepczę mu na ucho, kiedy obejmuję go mocno za szyję.
  -Ja też Martuś.-mówi, a ja czuje jak łzy płyną mi po policzku. Za chwilę nad jego ramieniem widzę Kurka i szybko idę do tego siatkarza...a teraz raczej już byłego siatkarza. Zauważam, że na scenę dochodzi dwóch chłopaków. Poznaję w nich Oliwiera (Winiarskiego) i Igora (Ruciaka). W tłumie dostrzegałam kolejnych siatkarzy. Każdy witał się z każdym, a w tym samym czasie nasze dzieci wykonywały piosenkę. Na scenie pojawiła się Oliwia (Zagumny) i Karol (Kosok). Stanęliśmy wszyscy przed sceną, objęliśmy się i podziwialiśmy występ naszych dzieci do których jeszcze dołączyli: Ola (Żygadło), Karolina (Wiśniewska), Sara (Nowakowska), Dominika (Ignaczak), Marcin (Zatorski),Szymon (Kurek) i Kacper (Jarosz). Była to idealna piosenka która opisywała stosunki naszej siatkarskiej rodziny. Mimo, że nie widzieliśmy się z niektórymi dość długo byliśmy dla nich w każdym momencie. Gdy nasze dzieci skończyły na scenę wszedł Igła.

  -Cieszę się, że wszyscy tutaj dotarliśmy. Jak widać trochę lat już upłynęło od ostatniego takiego naszego spotkania, latka też nam lecą.-mówi Krzysiek, a my śmiejemy się.- Jednak mam coś dla was jeszcze. Dzieciaki przedstawiły mi pomysł i poprosiły o zrobienie czegoś. A mianowicie tego.....Seba dawaj!-krzyczy Igła i schodzi nieco na bok, a na ścianie z rzutnika wyświetla nam się napis. NASZA SIATKARSKA RODZINA. Był to filmik stworzony z tego co nagrywał Igła, nasze zdjęcia, chwile radości i smutku, miłości i nienawiści. Kiedy ukazała się scena gdy kłócę się ze Zbyszkiem mocno ścisnęłam go za dłoń i śmiałam się z tego wraz z nim. Byliśmy wtedy tacy młodzi. Z perspektywy czasu to wszystko było dla mnie takie śmieszne...te nasze wyzwiska i zakłady. Wtedy to jednak, ani ja, ani pewnie Zbyszek nie odbieraliśmy tego jako zabawy, a wręcz odwrotnie było to dla nas poważne. Teraz wiem czemu chłopaki mieli z tego często taki ubaw.

  -To chciałem wam pokazać właśnie. To, że tak jak zaśpiewały nasze dzieci "Twoja miłość to moja miłość, a moja miłość to Twoja miłość".....moją miłością jest siatkówka, oczywiście bez obrazy Kochanie-zwrócił się do swojej żony.- Ty jesteś moją największą miłość, ale dobrze wiesz, że ją też kocham. Ale to jest właśnie moja miłość, tak jak i każdego z nas do tej pięknej dyscypliny....naszą wspólną miłością jest siatkówka. To ona nas połączyła i sprawiła, że jesteśmy tutaj, że się w ogóle poznaliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim... Ale też dzięki jednej osobie mamy taki kontakt. Nigdy wcześniej...w jakimkolwiek okresie grałem w reprezentacji nie było jak w tym naszym....kiedy wszyscy tu obecni graliśmy razem. Bo bez niej nie byłoby to samo. Tak Martuś! Chodzi mi o Ciebie.-mówi i spogląda na mnie.-Nie bylibyśmy zżyci gdyby nie Ty. Chociaż różnie to bywało między nami, a Tobą, to bardzo się cieszyliśmy że pracowałaś z nami....troszczyłaś się o nas, pomagałaś, a jak trzeba było to i wygarnęłaś bez owijania to co trzeba...byśmy wzięli się w garść. Ty nas motywowałaś. Byłaś naszą przyjaciółką....byłaś częścią naszej drużyny. Bez Ciebie daleko byśmy nie zaszli. Cieszę się bardzo...ba myślę, że nie skłamię jak powiem też w imieniu chłopaków, że wszyscy bardzo się cieszymy że mieliśmy okazję Cię poznać.-mówił tak pięknie, że z moich oczu płynęły łzy.-Sprawiłaś, że przebywanie na zgrupowaniu nie było takie nudne....a wręcz przeciwnie było najlepsze. Przyznaję, że czasem nie mogłem doczekać się, aż tam pojedziemy....wtedy dopiero zaczynało się tam dziać. Nie raz mieliśmy tyle problemów a Ty zawsze wiedziałaś jak to rozwiązać...nigdy nie bałaś się niczego. Podziwialiśmy Cię, że byłaś wśród nas jedna....jedna kobieta i nie zwariowałaś, a można powiedzieć, że to my zwariowaliśmy przez Ciebie....Zgrupowania bez Ciebie już nie były tym samym....poza tym kogokolwiek brakowało lub gdy pojawiał się ktoś nowy.....to już nie było to samo. Nadal tworzyliśmy drużynę, ale już nie taką samą. My wszyscy...Zawsze....i to na zawsze będziemy dla siebie rodziną, bo tyle czasu co spędziliśmy razem, nie spędził nikt, zawsze będziemy dla siebie wsparciem, czy to w radości czy w smutku. Jesteśmy wielką siatkarską rodziną! My wszyscy tutaj zgromadzeni. I mimo, że kiedyś jak graliśmy razem, nie raz było tak, że mieliśmy siebie dość, z chęcią byśmy się pozabijali, ale jedno za drugim poszło by w ogień, nie ważne kiedy, jak i gdzie. I to jest wspaniałe, bo "Rozdzielenie nas zajęłoby wieczność. I nawet bardzo silni i mocni ludzie nie mogliby nas powstrzymać"- zakończył słowami piosenki Krzysiek, a wszyscy bili mu brawo. To było takie prawdziwe. Bo pomimo, że rzadko się spotykaliśmy ze sobą to nie traciliśmy kontaktu czy to telefonicznego czy przez internet. Ale teraz....teraz byliśmy wszyscy w komplecie. Razem w jednym miejscu. Moja ukochana reprezentacja.

Dzieci wzięły i ulotniły się zostawiając nas samych. Nie mogliśmy się po prostu nagadać. Nim się obejrzeliśmy dochodziła północ. Założyliśmy na siebie kurtki i wyszliśmy na dwór by powitać nowy rok. Chłopaki wzięli szampany, a my z dziewczynami przygotowane kieliszki. Nasze dzieci pomyślały o wszystkim. Są takie cudowne. Nadeszło głośne odliczanie.

  -10!...9!...8!...7!...6!...5!...4!...3!...2!...1!..0! Szczęśliwego Nowego Roku!-krzyknęliśmy wszyscy, a mężczyźni rozlali do kieliszków szampany. Zaczęliśmy składać sobie wszyscy życzenia. Podeszłam na końcu do męża, pocałowałam namiętnie w usta i przytuliłam się do niego. Staliśmy tak wszyscy i obserwowaliśmy rozbłyskujące na niebie fajerwerki. A ja.....ja miałam tylko jedno marzenie.

                                        Niech ta chwila trwa jak najdłużej i nigdy się nie kończy.


_________________________________________________________________________________

I tym oto sposobem dobrnęliśmy do końca opowiadania. Ta piosenka była głównym motywem pisania epilogu. Jak możecie zauważyć nawet nazwa bloga jest słowami piosenki. Tak miało być. Gdy tylko ją usłyszałam wiedziałam, że to będzie adres bloga jak i główna inspiracja całej historii :).....Ciężko i to jeszcze jak bardzo jest mi się z wami pożegnać. To był mój pierwszy blog, więc mam do niego duży sentyment....tak jak każdy do swojego pierwszego opowiadania..może nie idealnego, ale jednak wspaniałego i wyjątkowego. Przepraszam was przede wszystkim za długie czekanie na kolejne rozdziały. Czasem jak wena opuszczała to nie chciała wrócić z powrotem i było mi ciężko sklecić rozdział.

Dziękuję za tyle wyświetleń. Dziękuję za komentarze.Dziękuję tym co byli i przede wszystkim tym co są nadal. Z wielką radością pisałam dla was to opowiadanie. Dziękuję Kochani bardzo! :* <3

Na chwilę obecną kończę z pisaniem z blogów. Chciałabym tutaj jeszcze wrócić z czymś nowym. Nawet zrodził się już pomysł i powstał prolog, ale na razie nic poza tym.;)


I ostatnia moja prośba. Chciałabym aby pod tym epilogiem każdy kto był, czytał, ale nie komentował by zostawił po sobie ślad. Naprawdę chciałabym wiedzieć ile osób śledziło losy bohaterów. :)

Trzymajcie się Kochane :* :* :)



P.S. Jeśli ktoś tutaj trafi w niedalekiej przyszłości...to również niech zostawi komentarz po przeczytaniu tej historii pod tym rozdziałem. ;)


P.S.2 MISTRZ MISTRZ RESOVIA!!! :* :D



23 komentarze:

  1. Szkoda, że to już koniec, aczkolwiek dziękuję Ci bardzo za to cudowne opowiadanie ;)
    Nie komentowałam, ale na każdy rozdział niecierpliwie czekałam i czytałam z największą przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku miałam łzy w oczach, ale tak już doszło do tej piosenki to już się całkiem rozkleiłam i byłam już pewna, że to koniec opowiadania :'(. Boże jak mi jest trudno się rozstać z tym opowiadaniem :(. To mój drugi blog, który wynalazłam i wtedy miał tylko bodajże 4 lub 6 rozdziałów więc mogę powiedzieć iż jestem tutaj ( prawie :P) od początku :). To wspaniała historia i nie raz się śmiałam leżąc na podłodze czy płacząc i tracąc przy tym kilka paczek chusteczek. Tak mi się teraz przypomniało jak to Zibi się zajmował Martą jak była chora ( chyba Kosok też był wtedy chory :P) i tak teraz mi się płakać chce bo wiem, że już nic nie napiszesz tutaj :(. Te wspaniałe wspomnienia... te ich kłótnie i te chwile gdzie byli razem i te wspaniałe zaręczyny jak i ślub :). Mogę uznać, że to jeden z najwspanialszych blogów jakie kiedykolwiek powstały !
    Jeżeli będziesz jeszcze coś pisać to daj znać u mnie to na pewno przeczytam :D.
    DZIĘKUJE CI ZA TO OPOWIADANIE I ZA CZAS POŚWIĘCONY NAM ! :* <3.
    Pozdrawiam Serdecznie Dooma :).
    Ps. Zapraszam także na moje powiadanie :D
    http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com
    Ps2. Mogę też się pochwalić, że tym opowiadaniem zaraziłam kilka koleżanek ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie! Czyli to czas się niemal poryczeć! Tak jak pisałam rozdział wcześniej jestem od samego początku i chyba czas to z klasą podsumować :D Blog był cholernie specyficzny (bo jak to inaczej nazwać jak niemal 18 letnia dziewczyna smieje sie jak potłuczona do laptopa?!), niepowtarzalny chyba przede wszystkim, dopracowany pod każdym wzgledem, taki troche na wakacyjny wieczór idealny? Tak chyba z wakacjami sie kojarzy- słoneczko, ciepło okres reprezentacyjny i blog :D Chyba ciezko mi sprecyzować, ale ma w sobie to coś czego jeszcze nie zauważyłam nigdzie. Każdy rozdział czytałam z taką sama radością, bo widać było w nim pomysł, serce i zaangażowanie :) Czyli w skrócie: Simply the best! Pozdrawiam cie serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No szkoda, że to już koniec. Chociaż nie byłam tutaj od początku, ale bardzo mnie to wciągnęło, że z niecierpliwością czekałam na kolejny rozdział./ Pewnie nie raz wrócę tutaj aby przypomnieć sobie ich losy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tu od początku tej pięknej, zabawnej niekiedy wzruszającej historii Zbyszka i Marty. Na każdy rozdział czekałam ze zniecierpliwieniem. :D Kiedy czytała epilog płakałam że to już koniec tego opowiadania. :( Mam nadzieje że jeszcze kiedyś coś napiszesz. :* Pozdrawiam. :* Martyśka. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno pisz książki masz ogromny talent nie zmarnuj go to moje ulubione opowiadanie czytalam je z 7 razy i nigdy się nie znudzi pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne opowiadanie. :) Ciężko jest mi się z nim rozstać. No cóż.. Czekamy na następny blog! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super sie to czytało, masz talent;) GRATULUJE;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wierzę że to już koniec... cholernie ciężko bd się rozstać z tym opowiadaniem ;-;
    Na prawdę świetnie piszesz :)
    Dziękuje ci za to że podzieliłaś się z nami swoim talentem :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Byłam praktycznie od początku bloga, i szkoda, że to już koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham tego bloga <3 czytałam go w całości chyba z 3 razy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Trafiłam na to opowiadanie dosyć niedawno i przez przypadek, ale jedno jest pewne...nie żałuję tego.
    Jest to niewątpliwie jedno z najlepszych opowiadań, jakie przeczytałam, a czytałam ich wiele. ;)
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, to w jaki sposób opisujesz każdą sytuację, oraz Twoja pomysłowość. Przebieg tego opowiadania był znakomity, ja nigdy nie wpadłabym na coś tak pokręconego (w pozytywnym znaczeniu), a zarazem tak bardzo ciekawego, intrygującego. Całe opowiadanie można określić jednym słowem... genialne! Strasznie mi się podobało, wszystko przeżywałam razem z bohaterami. Nie raz pokładałam się ze śmiechu, i nie raz wylewałam wiele łez. Nie umiem wyrazić tego wszystkiego słowami.. Wiem jednak jeszcze coś - na pewno jeszcze kiedyś wrócę do tego opowiadania. :)
    Gorąco pozdrawiam, Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie przeczytałam, a uwierz, przeczytałam ich już sporo :) Świetne było to opowiadanie :D Twoje pomysły były BOSKIE <3
    Mam nadzieje, że wrócisz do nas z nowym opowiadaniem xD

    PS: Zapraszam do siebie :)
    http://wrytmiesiatkówki.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*
    Kasia.!

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiem krótko, bez owijania w bawełnę. Kocham to opowiadanie. ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie byłam fanką siatkówki, a szkoda:( Od kiedy zaczęłam czytać bloga to nie mogłam się od niego oderwać tyle emocji :) raz śmiech to potem płacz i tak w kółko. Pokochałam twoją historię i w końcu siatkówkę :) wciągnęła mnie bez końca.
    Teraz patrząc na siatkarzy będę miała przed oczami twoje opowiadanie :) DZIĘKUJĘ ♡UWIELBIAM i proszę pisz bo super ci idzie :) czytałam sporo opowiadań a to jest na mojej liscie ulubionych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo z tego co napisałaś. Jeśli dzięki temu opowiadaniu polubiłaś siatkówkę to jestem z tego powodu bardzo i to bardzo szczęśliwa. :)
      Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytałam na bieżąco. Cieszę się,że podobała Ci się ta historia :) zapraszam również na moją drugą historię (tez już zakończoną). Może również Ci się spodoba.
      Całuję :*

      Usuń
  16. Nie wiem,czy to nie daleka przyszłość, ale muszę opisać Twój talent :) Ahh, tyle rozdziałów, a dla mnie i tak mało. To opowiadanie miało wszystko humor,miłość, przyjaźń.. Urzekła mnie ta historia i wiem, że to jedno z najlepszych opowiadań jakie miałam okazję przeczytać. Masz talent i to ogromny :) Nigdy nie zostawiaj pisania, bo zmarnujesz piękny dar☺ Każda z postaci była wyjątkowa i kluczowa do całości. Moim ulubieńcem jest Zbyszek,chociaż nie potrafię zdecydować, czy ten wredny, czy ten ckliwy :D Marta wzór do naśladowania, czego chcieć więcej. Patryka i Kamila nie lubiłam, ale to dlatego,że TeamZbysio. Aśka... dobrze, że już zniknęła wcześniej,bo suka z niej była straszna. Micha,Kubi,Monia,Wiśnia,Igla takich przyjaciół to ze świecą szukać ;) Jedna refleksja szczególnie mnie dotknęła,zawsze trzeba walczyć do końca i nigdy się nie poddawać ❤ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tyle pozytywnych słów. :* Bardzo się cieszę, że podobało Ci się moje opowiadanie. :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Skończyłam dopiero dziś :( Blog świetny, naprawdę! Tyle emocji, zwrotów akcji.. przyznam się, że nie raz śmiałam się do łez lub płakałam ze wzruszenia tak jak teraz po przeczytaniu epilogu.. Myślę, że mogę powiedzieć, że uwielbiałam tu wracać I może jeszcze wrócę ;) Mam jeszcze pytanie czy ppiszesz cos nowego? Jeśli tak to proszę o link. Chętnie przeczytam, bo masz wielki talent!
    Dziękuję za opowiadanie! Było piękne, każdy ze 137 rozdziałów. Jula :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na chwilę obecną nie piszę żadnego opowiadania, ale jeśli coś się zmieni to dam znać :) Tutaj jak również na moim drugim blogu, oraz na spisie opowiadań :D
      Dziękuję bardzo za komentarz :) Niezmiernie się cieszę, że podobała Ci się ta historia. W końcu pisałam ją również i dla was :)
      Buziaki :*

      Usuń
  18. Szczerze? Ostatnimi czasy mam fazę na czytanie siatkarskich opowiadań. Są różne. Raz lepsze, raz gorsze.
    Ten blog nie jest pozbawiony błędów - zarówno językowych, jak i konstrukcyjnych (ale naprawdę drobnych!) czy wręcz logicznych (to już tak marginalnie). Tym niemniej muszę przyznać, że zrobił na mnie ogromne wrażenie. Podoba mi się, że od początku widać w tym wszystkim pewien zamysł. Że składa się w zasadzie z czterech kolejnych historii, które się fajnie wyłaniają po kolei. Że choć bohaterka budzi mieszane uczucia (co za puszczalska! ;)), to jednak nie jest przez to do końca przesłodzona (choć i tak taka idealna) i mogła w trakcie opowiadania przejść przemianę wewnętrzną.
    Sporo zaskoczeń, sporo dobrego humoru. Również wiele mądrości, nie tylko w tytułach rozdziałów. tłumaczenie Patrykowi przez Kamila motywów Marty co do pocałunku to mistrzostwo świata. Nawet końcówka nie była przesłodzona. Pomimo ogromnej ilości odcinków (uwielbiam to! i ich pokaźną długość też!) nie zrobiła się z tego brazylijska telenowela. wszystko miało swój sens.
    Doceniam też zaangażowanie autorki w odwzorowanie rzeczywistych wydarzeń (Kurek-Balotelli, jego rzyganie przed otwarciem igrzysk, wyniki itp.) i prawidłową narrację (szlag mnie trafia, gdy ktoś używa narracji w drugiej osobie).
    Ogromnie się cieszę, że mogłam przeczytać już ukończone dzieło w całości. Nie dałabym rady wyczekiwać na kolejne odcinki. Taką mam zasadę, że nie biorę się za czytanie niezakończonych blogów, więc tu taka uwaga do wszystkich piszących - nie porzucajcie ich tak łatwo, nawet jeśli w trakcie pisania nie macie tak dużego odzewu, jak byście chcieli ;P
    Pozdrawiam i dziękuję za dostarczenie mi naprawdę przedniej rozrywki na dwa dni :)
    Iwanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz nawet mimo, że blog już dawno zakończony :) Zdaje sobie sprawę, że i bledy językowe i logiczne itp.pojawiają się w moim opowiadaniu. Cieszę się bardzo, że napisalas to, bo wiem że ten blog ma takie wady. Mistrzem pisania nie jestem :p
      Dziękuję Ci za tak długi i wyczerpujący komentarz. Cieszę się bardzo, że przeczytalas te opowiadanie :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń